Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Prowadzę zakład zegarmistrzowski. Ludzie zostawiają u mnie zegarki do naprawy, wypisuję im…

Prowadzę zakład zegarmistrzowski. Ludzie zostawiają u mnie zegarki do naprawy, wypisuję im potwierdzenie, sobie zostawiam kopię. Kopia ląduje do worka strunowego wraz z zegarkiem. Posiadam spory koszyczek zegarków, które nie zostały odebrane przez klientów. Gdy taki zegarek leży więcej niż jakieś 6 miesięcy, to wkładam go do koszyczka znajdującego się w moim domu. Obecnie znajduje się w nim +/- 500 zegarków. Cóż, ludzie nie odbierają.
Sytuacja miała miejsce w zeszłym miesiącu. Przyszedł do mnie klient:

K: Zegarek!
J: Dzień dobry, jaki?
K: Taki srebrny okrągły (90% zegarków tak wygląda). Ten co oddawałem.
J: Ale jaki?
K: To pan nie wie?
J: Nie przypominam sobie. Nie pamiętam każdego klienta.
K: To może pan powinien. (Całym swoim wyglądem przypominał władcę i ruszał się tak, jakby robił łaskę swojemu niewolnikowi). Tutaj mam potwierdzenie, jak masz taką słabą pamięć.

Tutaj zaznaczam. Nienawidzę jak ktoś przechodzi do per ′Ty′, jedyny wyjątek stanowi sytuacja, w których klient jest "luzacko" nastawiony i żartuje do mnie.

J: Widzę, że numer zlecenia to 123/03/09.
K: A co to znaczy, ja nie wiem, co mnie to obchodzi!
J: Zegarek był zostawiany w marcu 2009 roku.
K. No i co pewnie jeszcze nie zdążyłeś?
J: Zdążyłem, zegarek jest naprawiony, będzie na jutro.
KL: (SZAŁ!) No chyba sobie urwał żartujesz, tyle czekania i jeszcze urwał chcesz żebym czekał, co z moim zegarkiem, urwał złodzieju dawaj!

Punkt drugi - nazwanie mnie złodziejem, wychodzę z siebie, po prostu puszczają mi nerwy. Staram się jednak trzymać fason.

J: Wie pan co, części kosztują, ja do pana dzwoniłem pewnie nie raz po naprawie, to ja byłem dotąd stratny, więc proszę mnie złodziejem nie nazywać! (Zawsze, ZAWSZE przed zarchiwizowaniem zegarka w domu, dzwonię przynajmniej 5-6 razy)
K: Dotąd, URWAŁ TYLE CZASU i jeszcze pieniędzy chcesz?

Nie wiem dlaczego i nie wiem jak, zachowałem się poniżej poziomu, ale nerwy mi puściły. Wyrwałem gościowi kartkę z rąk, przetargałem i wrzuciłem do kosza.

J: Jak dla mnie, jak urwami mamy rozmawiać, to żadnego zegarka nie było, do widzenia.

Nie potrafię nawet opisać w jaki szał wpadł klient. Wystarczy może, że napiszę iż stwierdził, że od razu idzie do prokuratury.

Wieczorem w domu robię przegląd koszyczka i z zapamiętanego numeru zlecenia wyszukuję zegarek. I sobie przypomniałem. Kwarcowsy Atlantic, wymiana mechanizmu tzw ETA, koszt na 3 lata wstecz jakieś 200zł, do zapłaty 220. Pamiętam jak przeklinałem w duchu owego klienta, jak mi krzyczał do słuchawki, żebym go nie dręczył telefonami. Pamiętam jak w duchu sam siebie przeklinałem dlaczego nie wziąłem zaliczki.
Jest na zleceniu numer telefonu, w przypływie wyrzutów sumienia dzwonię z nadzieją, że jest aktualny. Był.

J: Dzień dobry ja w sprawie zegarka.
K: Dzień dobry, to będzie na jutro? Ile pieniążków przygotować?
J: 220 zł...
K: O to dobrze, będę jutro, proszę nie zapomnieć, do zobaczenia.
J: Do zobaczenia.

Na następny dzień przyniósł 300zł powiedział, że reszty nie trzeba, postawił na ladzie Jack Daniel′sa i przeprosił za swoje wczorajsze zachowanie. Stwierdził, że kontrahent go wystawił i miał bardzo zły humor. Co mi tam, lubię Jacka Daniel′sa. :)

by Bronzar
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
58 60

niewiele tutaj historii kończy się przeprosinami. Cóż, trzeba pana pochwalić za to, że się zreflektował.

Odpowiedz
avatar Bombonierka
4 4

Zgadzam sie! W jakis sposob historia ta przywraca wiare, ze ludzie, mimo iz nerwy im puszczaja, to potrafia sie zreflektowac i przeprosic za swoja piekielnosc...

Odpowiedz
avatar smal
22 34

No widzisz ? Gościu wcale nie był piekielny - po prostu, miał zły dzień. Fajne !

Odpowiedz
avatar konto usunięte
11 15

Co nie usprawiedliwia chamskiego zachowania i wyżywania się na bogu ducha winnym zegarmistrzu. Czy jak mam zły dzień to mam zabić pierwszego lepszego człowieka który mi się nawinie?

Odpowiedz
avatar wadziu
5 5

ale przynajmniej potrafił przeprosić :)

Odpowiedz
avatar razjel
30 32

Szkoda tylko, że tak wielu ludzi wyładowuje swoje złe dni na Bogu ducha winnych ludziach ;)

Odpowiedz
avatar sedzia84
14 16

To, że z nim postąpiono nie fair nie oznacza, że musi od razu się odgrywać na innych. Chyba dotarło to w końcu do niego, oby wyciągnął z tego wnioski na przyszłość :)

Odpowiedz
avatar Byczek1995
6 6

Cóż, taka jest złość. Mimo że nie chcesz jej wyładować na kimś ,który nic nie zawinił, to i tak może cię ponieść i zaczniesz się denerwować na tą osobę.

Odpowiedz
avatar virus
4 6

Każdemu czasem puszczają nerwy. Grunt, że człowiek z historii uczciwie się do tego przyznał i przeprosił. Swoją drogą, jakim cudem znalazł paragon z 2009 roku?

Odpowiedz
avatar Izura
7 11

Znalazł jak znalazł, jak on go odczytał? Przecież to się białe robi po roku max.

Odpowiedz
avatar malbor0
19 19

Nie paragon tylko potwierdzenie oddania do naprawy, to się ręcznie wypisuje, więc nie blaknie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 1

@Izura, ja swój paragon trzymam od dwóch lat, zżółkł jedynie ;).

Odpowiedz
avatar bloodcarver
13 13

Każdy czasem zrobi coś głupiego, pęknie albo co. Grunt, że potrafił zorientować się, że był bucem, przyznać i szczerze przeprosić.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
18 22

Niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto nigdy nie warknął na nikogo pod wpływem złego humoru. Ja bym musiała ukamienować sama siebie ^_^ Dla mnie facet zachował się z klasą, mało teraz takich, którzy potrafią dumę schować do kieszeni!

Odpowiedz
avatar Bronzar
19 19

Również według mnie zachował się z klasą. Podniósł mi ciśnienie do poziomu alarmującego, ale potrafił to wynagrodzić. Tak czy inaczej piekielność była, ale morał jest taki, że nie każda piekielność piekielnością się kończy :)

Odpowiedz
avatar karrola
5 5

Nie powinien się wyładowywać na niewinnym człowieku, ale skoro zrozumiał swój błąd i starał się go naprawić, to pod kątem innych opisanych tu przypadków był całkiem w porządku. Dzięki temu, że zrozumiał, że był piekielny, w ostateczności aż tak piekielny nie był ;)

Odpowiedz
avatar qaro
5 5

Faktycznie, odzyskał twarz, ale niestety zwykle zdarza się to bardzo rzadko. Masz akurat szczęście, że prowadzisz własny biznes i nie musisz się przejmowac co powie szefostwo jak ochrzanisz klienta. Mój mąż spotyka się na codzień z takim zachowaniem i nie może słowa powiedzieć (jeśli chce pracować, oczywiście). No i to nagminne przechodzenie na "ty". Co to w ogóle ma być?!

Odpowiedz
avatar Vividienne
8 8

Podziwiam Cię. Ja bym chyba wolała być stratna te 220zł a zegarek wyrzucić z mostu niż dzwonić do kogoś, kto mnie zwyzywał od złodziei. Zwłaszcza, że jednak w 99 przypadkach na 100 taki "kontakt ostatniej szansy" kończy się kolejnym stekiem obelg. Gratuluję bezwzględnej uczciwości.

Odpowiedz
avatar malbor0
10 10

Tak można powiedzieć, kiedy nie musi się zapłacić do ZUS co miesiąc prawie 1000 zł.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-4 16

"całym swoim wyglądem przypominał władcę i ruszał się tak, jakby robił łaskę swojemu niewolnikowi" Tylko ja przeczytałem "Jakby robił laskę swojemu niewolnikowi"? xD

Odpowiedz
avatar plytkozerca
21 23

Tak. Tylko ty. Mokrych snów :D

Odpowiedz
avatar Deksio
0 0

Oj jakbyś pracowała z ludźmi byś wiedziała, że osoba która ma kontakt z klientami najbardziej obrywa (psychicznie). Nie ma na to zasady zdarzają się Ci lepsi i Ci gorsi. Trzeba takich ludzi zrozumieć :) swoją drogą każdy ma lepszy lub gorszy dzień tylko inaczej to okazuje :).

Odpowiedz
avatar Paula84
-3 5

Całe życie pracowałam z klientami. I nie ma tu czego rozumieć, kiedy był to własny interes, mogłam sobie pozwolić na postawienie kogoś do pionu, kiedy nie własny, nie mogłam, ale przeprosin raz nie przyjęłam. Facet przegiął konkretnie, obraził mnie i żaden prezencik tego nie wynagradzał. Jeśli ktoś był po prostu niemiły, a potem przeprosił nie było sprawy. Trzeba mieć do siebie szacunek.

Odpowiedz
avatar plotka7
1 1

Pozytywna historia:)

Odpowiedz
avatar Pankrator
2 2

tego się nie spodziewałem :) ciekawa historia.

Odpowiedz
avatar Altec
0 4

Ja tam na Twoim miejscu dałbym regułę, że zegarki mogą leżeć max. 3 miechy, potem jest Twój.

Odpowiedz
avatar Bronzar
3 3

Z tym, że to byłoby niezgodne z prawem

Odpowiedz
avatar elcede
4 4

Autorowi doradzam przygotowanie sobie takiego druczki potwierdzenia przyjęcia do naprawy wraz z regulaminem i miejscem na podpis ze zgadza się i akceptuję regulamin. A tam w regulaminie informacje ze po informacji o zakończeniu naprawy jest 30 dni na odbiór (czy ile tam pasuje), po tym czasie np jest opłata za przechowywanie towaru np 10 zł za dobę a po jakimś czasie rzecz przechodzi na własność serwisu. A pisze o tym bo jak pracowałem w serwisie komputerowym to była historia z panią co się zgłosiła po laptopa po roku. My takich regulaminów nie mieliśmy a serwis centralny miał. I oni już laptopa dawno nas części wzięli a my musieliśmy klientce zwracać wartość sprzętu. Takie potwierdzenia sprawiły ze klienci już nie zapozapominali odebrać naprawionych rzeczy.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

w sumie to mógłbyś zacząć sprzedawać te zegarki z najdłuższym zaleganiem. Przecież wstawiłeś tam części które kosztują, poświęciłeś swój czas, więc pieniądze za prace należą ci sie jak psu miska:). A wydrukuj sobie zgłoszenie naprawy z zapisem, że jak klient nie zgłasza sie po zegarek rok, to sprzęt zostaje sprzedany celem odzyskania kosztów naprawy, dużymi drukowanymi literami, żeby potem klient nie marudził, że drobnym druczkiem go oszukałeś. W wielu instytucjach jest to norma. Banki sprzedają nieruchomości żeby odzyskać pieniądze, ty możesz zegarek. pozdr.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 marca 2012 o 8:17

avatar malbor0
1 1

Pozostaje kwestia, jak to podatkowo rozliczyć.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

zawsze sie jakiś sposób znajdzie, a najprostszy jest taki, zeby podatkiem sie nie przejmować. A jeśli już, to prowadząc takie usługi, kolega ma zapewne działalność gospodarczą. Wystarczy odpowiedni zapis w urzędzie, książka rozchodów i już.

Odpowiedz
avatar malbor0
0 0

No ja to wszystko wiem ale skąd ma zegarki, którymi handluje? Jeżeli jest handel, niezależnie czy ryczałt czy KPIR to spisy z natury musi robić, zakładam też, że ma kasę fiskalną (chociaż w sumie może i niet) Sprzeda więcej niż kupi? Łatwo wyliczyć. A o jakim zapisie w urzędzie napisałeś?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

w sumie to mógłbyś zacząć sprzedawać te zegarki z najdłuższym zaleganiem. Przecież wstawiłeś tam części które kosztują, poświęciłeś swój czas, więc pieniądze za prace należą ci sie jak psu miska:). A wydrukuj sobie zgłoszenie naprawy z zapisem, że jak klient nie zgłasza sie po zegarek rok, to sprzęt zostaje sprzedany celem odzyskania kosztów naprawy, dużymi drukowanymi literami, żeby potem klient nie marudził, że drobnym druczkiem go oszukałeś. W wielu instytucjach jest to norma. Banki sprzedają nieruchomości żeby odzyskać pieniądze, ty możesz zegarek. pozdr.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 13 marca 2012 o 0:20

avatar konto usunięte
1 1

nie to poszło. jakiś błąd. chodzi mi o zapis z rozszerzeniem działalności gospodarczej z "usługi zegarmistrzowskie", na "uslugi i handel" Jako przedsiębiorca możne przecież skupować stare zegary od ludzi, restaurować i sprzedawać. A jak klient podpisze na zgłoszeniu do naprawy formułkę, że zrzeka sie praw do towaru, na rzecz usługodawcy, to jest to normalna ciąłośc umowy handlowej. Wystarczy książka przychodów i rozchodów, zegarek X, zakupiony od pana Y (za równowartość naprawy) sprzedany za kwotę Z. Jakbym np sprzedawał antyki, albo cepelie robioną przez wiejską artystkę, to nie mogli by mi wystawić żadnego rachunku sprzedaży. Podobnie od lat funkcjonują komisy, ciuchy na wagę, i inne tego typu sklepy. Więc to chyba nie jest skomplikowane.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 13 marca 2012 o 0:24

avatar malbor0
-1 1

Nie możesz czegoś przyjąć nieodpłatnie, czyli za darmo, bo zapłacisz od tego podatek. Pamiętacie sprawę piekarza, który musiała zapłacić podatek, bo oddał chleb za darmo? To coś w tę/tą? stronę. W kwestii możliwości profix masz trochę racji ale trzeba to lepiej udokumentować, mam takie zboczenie zawodowe, że lepiej mieć papier na coś niż potem z powodu błahostki formalnej mieć problem.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

no ale to piekarz oddawał coś, co powinno być nabite na kase, więc nie płacąc od tego podatku zniszczył sobie interes. Jakoś szukasz dziury w całym, jak pójdę do komisu i zaniose tam radio, wezmę 100 zł to jaki ja musze płacić od tego podatek? nie muszę żadnego. Podpisuje kwit u właściciela i koniec. To on dopiero jak sprzedaje, musi zapłacić podatek. A ile transakcji odbywa się na allegro? prywatni właściciele nie są zmuszani do płacenia podatków, jak sobie kupią mp3. nawet jak sprzedam swój samochód to również nie place podatku. Osoba która kupuje musi cuś tam zapłacić.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 marca 2012 o 19:52

avatar malbor0
0 0

Piekarzowi nakazali zapłacić podatek dochodowy od nieodpłatnego przekazania towarów, samochód możesz sprzedać nie płacąc podatku ale tylko wtedy, kiedy zakupiłeś go przynajmniej 6 miesięcy wcześniej. Jeżeli chodzi o allegro to nie płacisz podatku, jeżeli coś co sprzedajesz również ma ponad pół roku, oczywiście, jeżeli takich samych rzeczy nie masz ileś set sztuk np, bo to podchodzi pod DG :)

Odpowiedz
avatar romeck
2 2

dokladnie jak profix napisal, na potwierdzeniu przekazania do naprawy wielimi literami piszesz ze klient oddajac zegarek do naprawy ma obowiazek odebrac go po max 1 roku czasu bo po tym czasie zegarek zostaje przejety i sprzedany . choc z drugiej strony nie wiem czy prawnie jest to dopuszczalne.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

prawo respektuje umowy handlowe jeśli nie łamią prawa. Więc jeśli jest umowa: ja ci naprawię zegarek, a jak mi nie zapłacisz i nie odbierzesz, to jest mój żeby pokryć straty finansowe, to wszystko jest ok. Żadne prawo nie zostaje złamane, zwłaszcza jeśli obie strony podpisały sie pod umową.

Odpowiedz
avatar whateva
11 11

Skoro klimaty zegarmistrzowskie: znajomy kiedys ksztalcil sie w tym zawodzie. Pewnego popoludnia wraca ze szkoly, czeka na dworcu na autobus, ktos pyta go o godzine. Sebastian, chlopina uczynny, zegarka narecznego nie mial, ale poprosil pytajacego o chwilke cierpliwosci, po czym wyjal z plecaka zegar scienny, podal pytajacemu aktualny czas i schowal zegar. Miny pytajacego mozna sie domyslec :)

Odpowiedz
avatar Lypa
1 1

Honorny facet, trzeba przyznać.

Odpowiedz
avatar marcheffaa
0 0

Jak dla mnie facet mimo, że piekielny, to umiał się potem zachować i zakończyć całą sytuację w sposób naprawdę sympatyczny :) plus dla Ciebie za uczciwość i dla niego, za wykazanie się jednak ludzkością ;))

Odpowiedz
Udostępnij