Będąc singlem, zdarza mi się umawiać na randki przez Internet, przyznaję się bez bicia.
Były już tutaj opisywane historie o "piekielności" ogłaszających się na portalach randkowych facetów i zgadzam się, że jest tam średnio jeden normalny na dziesięciu (nadal waham się czy sam siebie wliczyć...).
Dodać jednak muszę, że nie jest to droga jednokierunkowa, wśród kobiet również spory odsetek był prawdopodobnie w dzieciństwie z procy karmiony. Trafiłem już pannę z fobiami (Nie, nie przechodźmy przez ulicę, ten gość na pewno przyspieszy, kierowcy chcą nas zabić!), pannę z natręctwami (Spotkałam mojego znajomego, tak się na mnie dziwnie popatrzył, jak myślisz, dlaczego się tak popatrzył? Właśnie, wspominałam ci, że spotkałam mojego znajomego...?), pannę z narcyzmem (co 5 sekund wyciąganie lustereczka i liczenie sobie zębów, czy nadal są wszystkie), pannę pełną żalu na swojego byłego (o, tutaj na tej ławce lubiliśmy siadać i trzymać się za ręce, wspominałam ci już o naszych wspólnych spacerach?) i wiele, wiele innych, dzięki którym zacząłem powątpiewać w sens umawiania się przez Net.
Jednakże nic nie przebije Mistrzyni Randek. Dziewczyna z pozoru do rzeczy, ciekawa w rozmowie. Aż do momentu, gdy zdjąłem kurtkę. Przygwoździła mnie słowami:
- Wiesz, nie możemy się więcej spotykać. Widzę, że masz tatuaż, a tego nigdy nie zaakceptowaliby moi znajomi z oazy.
randki
moim zdaniem bardziej piekielni są przyszli-niedoszli partnerzy wspominający swoją poprzednią sympatie.
OdpowiedzOj, święte słowa :) też ostatnio trafiłam na całkiem fajnego faceta, przynajmniej tak mi się wydawało na początku...niestety, podczas rozmowy co dziesiąte zdanie zawierało imię jego byłej dziewczyny :/
OdpowiedzW sumie waham się pomiędzy takimi ludźmi, a oazowiczami. Chociaż akurat ja mam ewidentnie szczęście na trafianie na tych bardziej nawiedzonych ludzi :P
OdpowiedzAle jak trafisz na "oazowicza" to przynajmniej wiesz od razu, żeby olać i uciekać, gdzie pieprz rośnie. Chyba gorzej, jak facet (kobita) wydaje się niewybrakowanym modelem, a tu okazuje się, że jednak uszkodzonym przez poprzedniego operatora :(
OdpowiedzPrzykro się czyta komentarze z "oazowiczami" przedstawionymi w ten sposób. Dlaczego? Jestem w oazie i wiem, jaka jest rzeczywistość. I nie mam zielonego pojęcia, jakim cudem komuś udało się wyrobić w Was taki pogląd o nas. Szczerze, musieliście mieć ogromnego pecha jeśli chodzi o spotkanych przez Was oazowiczów. Przykre jest jednak to, że w związku z tym z góry przekreślacie resztę.
OdpowiedzA skąd jesteś? :)
Odpowiedzwybacz, ale piekielni to nie portal randkowy :P
OdpowiedzDaj spokój, nie dość, że jestem z widzenia straszliwie szpetny, to jeszcze mam paskudny charakter :>
Odpowiedz@Robocik - czyli jesteś zdrowym przedstawicielem tej dyndadełkowej części ludzkości. ;)
Odpowiedzja podbijam pytanie piii, skąd jesteś?:D nie chcesz, nie odpowiadaj, ale uwielbiam wydziaranych kolesi, więc wiesz:D
OdpowiedzJestem z Olkusza. Łatwo mnie tam rozpoznać na ulicy bo jestem niski, gruby, porośnięty na całym ciele nieprzyjemnym czarnym włosiem, mam na twarzy ohydne wypryski, nadmiernie się pocę i śmierdzę prawie natychmiast po prysznicu, psy uciekają przede mną wyjąc ze strachu itp :) Dziara raczej niewiele zmienia w mojej urodzie, hehe :)
OdpowiedzŻadna nie odpisała, Robocik, antyreklama skuteczna ;)
Odpowiedz@auristel Nie bądź taki pewny, może mu już na PW fanki skrzynkę zapchały i teraz tylko przebiera w ofertach;)
OdpowiedzRobocik, jak na portalach randkowych też się tak opisujesz, to nic dziwnego, że trafiasz na dzikie panny:)
OdpowiedzW naszych czasach to już nic takiego poznawać ludzi w ten sposób, także nie masz co się zrażać.:) Tylko trochę mnie nurtuje - niektóre z nich rzeczywiście wyglądają na "oryginalne osobowości", nie da się tego jakoś uniknąć? nie wiem jak to wygląda, ale może jakieś dłuższe rozmowy na gg, czy telefon, czy coś. Wiem, że to nie wyklucza wpadek, ale czasem jakaś lampka alarmowa się zaświeci.
OdpowiedzTe osoby (płeć pomijając) to mistrzowie/mistrzynie ściemniania na swój temat i pokazywania się innymi niż w rzeczywistości. Można zrobić wstępny odsiew i odrzucić np tych którzy piszą wklejając teksty z szablonów albo tych którzy wyraźnie photoshopują swoje fotki - ale mimo to i tak jest spora szansa, że się trafi na kosmitę.
OdpowiedzJa wiem? To nie poznawanie osób przez internet razi, tylko korzystanie z usług kojarzących ludzi. Mnie to trąci jakimś zdeterminowaniem. Nie piętnuję, nie oceniam. Znam małżeństwa, które poznały się na sympatii. Po prostu nie rozumiem.
OdpowiedzMożna też poznać kogos w knajpie zamiast umawiać się z dziwakami przez neta... Jak dla mnie osoba posiadająca konto na portalach randkowych jest skreslona.
OdpowiedzMnie się też kiedyś wydawało, że to już taka pożałowania godna desperacja. Ale weź pod uwagę, ze nie każdy jest zwierzęciem kontaktowym i towarzyskim. Załóżmy, że jestem samotna i niezbyt śmiała. I co, mam iść do knajpy? Chyba żeby sobie popatrzeć na przytulające się pary. W internecie po odsianiu psycholi i zboków (wiem, czasem zniechęcające) zostają często naprawdę ciekawi ludzie, którzy po prostu nie są mistrzami w nawiązywaniu bezpośrednich kontaktów. Ja wielu poznałam, z niektórymi mam przyjacielski kontakt do dziś, a za jednego z nich wyszłam za mąż:-) I wierz mi, uczucie jakim się darzymy nie jest wirtualne:-) A w knajpie nigdy bym go nie poznała.
OdpowiedzA moi rodzice tzn. ojczym i mama, poznali się przez biuro matrymonialne i na początku prowadzili korespondencję przez internet właśnie. Jak się gada z kimś przez net i chce się go lepiej poznać to w końcu i tak ląduje się w knajpie :) Poza tym nie tylko dziwacy mają dostęp do internetu.
OdpowiedzJa swojego mężczyznę też poznałam przez internet - tyle, że przez bitefight, w jednym klanie byliśmy, a nie przez portale randkowe.. PS. jeśli o mnie idzie, to w moim to własnie jego tatuaże mnie urzekły *.*
OdpowiedzNie wyobrażam sobie w moim wieku podejść do kogoś w knajpie i "zagadać". Czy z racji swojego wieku jestem skazana na samotność, bo coś w życiu mi nie wyszło ? Internet i portale randkowe są bardzo dobrym medium do szukania partnera. Trzeba tylko mieć świadomość, że szukanie tą drogą wymaga dużej pracy (korespondencja, spotkania), umiejętności zadawania odpowiednich pytań i odsiewania "ziarna od plew". Najbardziej pomocnym jest tu poczucie humoru i satyryczne spojrzenie na rzeczywistość - zwłaszcza jej ludzką część. Zanim poznałam mojego obecnego partnera pisałam z różnymi osobnikami, mniej lub bardziej zabawnymi. Spotykałam się też z różnymi osobami (podstawa BHP to spotkanie w miejscu publicznym) - zwykle raz wystarcza, by wiedzieć, z kim się ma do czynienia. Nie rozumiem, czemu niektórzy twierdza, że to portale randkowe to wyraz desperacji ? Albo, że w necie są sami dziwacy ? Trzeba mieć bardzo wąskie horyzonty myślowe, żeby tak twierdzić - jest to pogląd typu: mi się nie podoba, ja z tego nie korzystam, więc wszyscy, którzy to robią są głupi/dziwaczni/nienormalni/niemoralni.
OdpowiedzKatem, a ile masz lat, jesli mogę zapytać? Wiesz, pracując jako shotgirl w klubach i pubach obserwuję ludzi i nieraz widziałam jak osoby starsze nawiązują nowe znajomosci. Więc takie wykręcanie się wiekiem mnie nie przekonuje. Zauważ, że jeżeli ktos szuka miłosci przez neta i nie potrafi znalezc w prawdziwym swiecie, to znaczy, że ma jakis problem, zbyt duze kompleksy, może cos ukrywa. Skoro tak trudno komus nazwiązywac znajomosci normalnie to skąds się to wzięło. Ok, ktos nie ma odwagi zagadać do obcej osoby (czego nie rozumiem, bo oczywiscie mam wąskie horyzonty myslowe i myslę, że można po prostu popracować nad swoją niesmiałoscią) to czemu nie zorganizować domówki i powiedzieć znajomym, aby przyprowadzili tez swoich znajomych? Można kogos poznać i przy okazji wypytać znajomych, czy warto. Wiesz ile zboczeńców w internecie siedzi? Myslisz, że oni się przyznają, że są zboczeńcami? Przecież można kłamać do woli i nawet sie nie zorientujesz, bo nie widzisz tej osoby i jej mowy ciała. Dla mnie desperacja i tyle.
OdpowiedzTaaak, bo w knajpach nikt o sobie nie kłamie i wszyscy są normalni :D I od razu można poznać zboka, albo dziwaka. Niezła logika. Podchodzi dresiarz do laski w pubie i mowi "fajna z ciebie d*pa z twarzy" - czy to jest to NORMALNE nawiązywanie znajomości? :P Taką samą desperacją jest łażenie po knajpach w celu wyrwania dziewczyny/faceta, albo robienie domówki tylko po to, żeby kogoś poderwać. Jak się nie szuka specjalnie to miłość sama przyjdzie, a czy to będzie przez neta, czy w knajpie to nie ma znaczenia.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 marca 2012 o 13:13
Oczywiscie, zgadzam się z tym, że szukanie na siłę w obojętnie jaki sposób to akt desperacji, ale jak już musi to chyba lepiej normalnie? Nie wiem jak Ty, ale ja się raczej nie mylę przy odczytywaniu ludzkich intencji, jesli rozmawiam z kims twarzą w twarz. Mowa ciała jest bardzo sugestywna. Przez internet nie da się tego ocenić, bo widzisz jedynie literki. Poza tym, jak kilka lat temu przyjechałam do Londynu to nie znałam tu NIKOGO i zamiast umieszczać jakies anonse w sieci wyszłam kilka razy SAMA do pubu i zaczęłam poznawać ludzi, teraz mam aż zbyt wielu znajomych, dwóch przyjaciół i chłopaka. Wszystko normalnie, bez "pani w wieku x lat szuka pana blablabla". Da się.
OdpowiedzBlackMoon, przyjmij do wiadomości, że obecnie "normalnie" znaczy również przez internet. Poza tym piszesz wszystko stricte ze swojego punktu widzenia nie próbując nawet postawić się w czyjejś sytuacji. "Nie wiem jak Ty, ale ja się raczej nie mylę przy odczytywaniu ludzkich intencji, jesli rozmawiam z kims twarzą w twarz" - no to plus dla Ciebie. A ja (nie wiem jak Ty) nie pomyliłam się chyba ani razu przy odczytywaniu intencji osób poznawanych przez internet (plus dla mnie:-). Jeśli widzisz tylko literki, to współczuję i faktycznie to nie dla Ciebie. Sposób pisania mowi o człowieku niesamowicie dużo, a w dodatku nie zakłócają go bodźce wzrokowe (czyt. uroda, lub wręcz przeciwnie danej osoby;-) Domówka, samotny wypad do pubu? Ostatnia rzecz, na jaką miałabym ochotę będąc singielką nie z wyboru. Bo taki mam charakter, po prostu i co, czy każdy ma szukać imprezowicza, albo bywalca pubu? Mój mąż byłby ostatnią osobą, jaką bym spotkała w takich miejscach, bo oboje bylismy przedtem nieco zamknięci w sobie. Wielu osobom jest tez łatwiej otworzyć się na piśmie, a nie w bezpośrednim kontakcie. Więc nie ma czegoś takiego jak "normalnie", to jest pojęcie względne i tyle.
OdpowiedzI jeszcze jedno. "Zauważ, że jeżeli ktos szuka miłosci przez neta i nie potrafi znalezc w prawdziwym swiecie, to znaczy, że ma jakis problem, zbyt duze kompleksy, może cos ukrywa. Skoro tak trudno komus nazwiązywac znajomosci normalnie to skąds się to wzięło" Owszem, miałam problem - brak pewności siebie doprawione dawką kompleksów (kto nie ma ich wcale niech pierwszy rzuci kamień)- to tak ogólnie, bo nei zamierzam się tu zwierzać. I owszem, skądś to się wzięło. I co, przepraszam, czy to znaczy, że jestem skreślona jako potencjalna partnerka, kochanka, żona? Powinnam poddac się eksterminacji żeby zrobić miejsce dla bardziej udanych osobników i bron Boże nie przekazać dalej swoich wadliwych genów? A może poddać się wieloletniej psychoterapii i szukać partnera dopiero po całkowitym wyleczeniu? Czyli po staniu się osobą, którą BlackMoon uznalaby za "normalną"...;-)
OdpowiedzTak, ale jak kogos poznajesz na żywo to możesz ocenić, czy bardziej interesuje go to, co masz do powiedzenia, czy gapienie Ci się w dekolt. A przez internet może sobie do Ciebie pisać piękne wiadomosci, jednoczesnie trzepiąc przy Twoim zdjęciu :) Poza tym może udawać, że macie wspólne zainteresowania i na bieżąco sobie googlować informacje na ten temat. W realu jak się na czyms nie zna to od razu wyjdzie na jaw. Czy Ty nigdzie nie wychodzisz? Ani pub, ani nawet domówka, a może do kina chociaż? A to, że łatwiej otworzyć się na pismie- zgadzam się. Aczkolwiek łatwiej nie zawsze znaczy lepiej, można próbować przełamać swój strach. Czy Twój mąż oswiadczył Ci się na facebooku? :) Tak jest przecież łatwiej. Ja wiem, że to, co piszę może się wydać niektórym okrutne, ale jestem osobą dosc bezwzględną i mam wyrobione poglądy na wiele tematów.
OdpowiedzBlackMoon przyjmij w końcu do wiadomości, że znajomość ZACZYNA się w internecie, a potem kończy i tak w realu. A znasz takie coś jak zloty? Ludzie z różnych for internetowych spotykają się wtedy na żywo. Strasznie fajna zabawa zobaczyć kogoś kogo znało się tylko z nicka. Widzę, że zacięłaś się w opinii "Ludzie rozpoczynający znajomość w internecie to zakompleksieni dziwacy i w ogóle to jest be i obciach". To co piszesz nie jest okrutne tylko określiłabym to mianem - "ciasne", tak jak "ciasny umysł". Z bezwzględnością też bym tego raczej nie kojarzyła, chociaż ostatnio to taka moda - chwalenie się cechami takimi jak bezwzględność, zlośliwość, itp...możliwe, że w tym kierunku społeczeństwo zmierza, bo taki jest świat.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 marca 2012 o 19:26
Bryanka z Tobą dyskusja jest bez sensu, bo nie ogarniasz. Nie widzisz różnicy pomiędzy zlotem z jakiegos forum, a zamieszczaniem ogłoszeń matrymonialnych i szukaniem męża w ten sposób? I gdzie tu widzisz moje chwalenie się bezwzględnoscią? Po prostu tak jest, tu nie ma się czym chwalić ani żalić. Nie chce mi się nigdy obszernie wypowiadać, bo Twój komentarz nie ma sensu. Mimo tego, że mam odmienne poglądy niż qaro czy katem mogę im odpisać- to się nazywa dyskusja. Moze nawet przekonają mnie do swoich racji- człowiek nie krowa, zdanie może zmienic. Ale Bryanka Ty takie pierdoły sadzisz, że aż mi się nie chce, przeczytaj sobie swoje komentarze... :P Poza tym mam nieodparte wrażenie, że jestes jeszcze w gimnazjum.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 marca 2012 o 20:23
Hmm, jak się nie ma argumentow to sie przyczepia do rzekomego młodego wieku. Dobrze droga dorosła osobo. :) Dziewczyny w komentarzach wyżej wspominały o możliwości poznania męża/partnera w internecie nie tylko przez portal matrymonialny, a Ty się uparłaś, że poznawanie faceta w necie to tylko "30-letnia pani pozna pana w wieku bla bla bla". Dlatego też uważam, że masz "ciasny umysł". No i odnoszę wrażenie, że dla Ciebie ta "nienormalna znajomość internetowa" to twór toczący się wyłącznie w sieci, bez spotkania na żywca, itp. A jednak ludzie poznają się w necie, spotykają potem na żywo, biorą śluby, a potem funkcjonują w realnym świecie, co jest w tym nienormalnego? :)
OdpowiedzBlackMoon, zapewniam Cię, że jestem na tyle inteligentna żeby odróżnić czy ktoś piszący do mnie ma naprawdę coś do powiedzenia, czy to tylko ładne słówka. Tak jak pisałam, nie przypominam sobie żebym choć raz sie pomyliła. Poza tym nie przypominam sobie też żebym "egzaminowała" moich poytencjalnych znajomych z wiedzy na temat moich zainteresowań (lub nawet ich własnych). Byla to raczej wymiana poglądów na jakiś temat, luźna rozmowa, której nie dałoby się wyreżyserować przez Google, a jak ktoś próbował ściemniać, to natychmiast wyczuwało się sztuczność. Swoją drogą oni też mogli się obawiać co ja wyprawiam przy ich zdjęciach;-) W końcu kto wie co wpadnie do głowy dziwaczce z netu. W kinie sama byłam wiele razy, puby jakoś mnie nie kręcą w pojedynkę, urodzoną imprezowiczką też nie jestem. Poza tym jednak mam dwie ręce, dwie nogi, czuję się inteligentna, mam poczucie humoru i sporo uzdolnień, że tak nieskromnie stwierdzę, więc nei widzę powodu żeby czuć się gorsza. Najwyraźniej wydaje Ci się, że takie zawieranie znajomości to rodzaj ankiety - jeśli mamy wspólne poglądy i zainteresowania, to facet się oświadcza i dwoje desperatów zawiera przymusowy kontrakt na całe życie. Otóż nie. Ja zawsze podchodzilam do sprawy w ten sposób, że ucieszę się jeśli nawiąże w ten sposób jakąś fajną znajomość, jeśli przyjaźń, to w ogóle super, a miłość, to byłby w ogóle cud na skalę tysiąclecia. No i cud się zdarzył:-) A szydercze uwagi na temat tego jak mój mąż mi się oświadczył, to akurat radziłabym sobie darować... Tak się składa, e oswiadczył mi się po długiej znajomości już w realu, na plazy o wschodzie słońca jesli chcesz wiedzieć:-) Romantycznie, a co!
OdpowiedzBlackMoon, poznałam swojego męża przez internet.Jesteśmy ze sobą pięć lat. Jestem skreślona?! Nie jestem typem imprezowiczki,i jak widzę to kogo moi znajomi poznają na imprezach,cieszę się że męża poznałam w necie. To że znajomość zaczyna się w necie,nie znaczy ze jest mniej wartościowa. Po tygodniu pisania do siebie na gg,smsów, i dzwonienia,spotkalam się z moim mężem na pierwszej randce. I jesteśmy już nierozłączni. Czy taka miłość jest mniej wartościowa? Było by lepiej gdybym męża poznała na dyskotece? On jest z innego miasta,nie bywaliśmy w tych samych miejscach,więc gdyby nie internet, nie poznałabym miłości mojego życia. Więc proszę Cię, nie pisz ,że taki ktoś jest skreślony.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 marca 2012 o 19:05
Ja jakoś mam zupełnie przeciwne skojarzenia z dyskotekami. Dla mnie jest to miejsce pełne wyżelowanych lalusiów, którzy starają się "wyhaczyć laskę" na: sportowe auto, ładną buźkę, szeroki biceps, dobrze obmyśloną zaczepkę, bezpośrednie molestowanie, szpan na parkiecie, itp. Z drugiej strony widzę za to tlenione lale, które nie mają nic przeciwko upijaniu się z obcym facetem, lizaniem się po 2 minutach rozmowy zakończonym szybkim numerkiem w WC lub ręką w majtkach w tańcu. Jak widać, (choć dla niektórych może to być niezły szok!) można mieć inny punkt widzenia. Wprawdzie przez portale znajomych nie szukałem, ale zdecydowanie wolałbym przesiewać podkoloryzowane anonse niż "pustaki" z dyskoteki, w poszukiwaniu kogoś wartościowego.
Odpowiedzmoja koleżanka też umawiała się z ludźmi poznanymi przez internet. Poddała się po trafieniu na chłopaka którego pasją było układanie domków z pudełek po pizzy :D
OdpowiedzNie poddawaj się, moja najlepsza przyjaciółka, poznała swojego męża przez internet, mają dziecko, są szczęśliwi, więc można naprawdę dobrze trafić :)
OdpowiedzJa swoją drugą połówkę też poznałem przez net, ale nie przez portal randkowy.
Odpowiedz@Robocik , panny z oazy są różne, jeśli trafiłbyś na odpowiednią, to może byś się nie ożenił, ale prawdopodobnie przeżyłbyś najlepszą noc w swoim życiu, jeśli wiesz co mam na myśli ;) A laski są niczym modelki. Cicha woda brzegi rwie. ... Oaza jak zwykle hejtuje ;)
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 8 marca 2012 o 15:48
"WIESZ, NIE MOŻEMY SIĘ WIĘCEJ SPOTYKAĆ. WIDZĘ, ŻE MASZ TATUAŻ A TEGO NIGDY NIE ZAAKCEPTOWALIBY MOI ZNAJOMI Z OAZY." - Aaaaa to zwracam honor. Niech więc cię biorą wszyscy twoi znajomi z oazy ;)
OdpowiedzPiszę to głównie do autora historii, ale nie tylko. W sumie dziewczyna nie była taka najgorsza. JA OSOBIŚCIE też nie próbowałbym nic na siłę, jeżeli dziewczyna nie zaakceptowałaby tego, że znam trochę gejów i lesbijek. Zwłaszcza, że z niektórymi utrzymuję częste i osobiste "kontakty" (nie takie jak pomyśleliście, świntuchy ;))
Odpowiedz@eingraudenzer - oj tam oj tam.... przecież z definicji wynika, że z lesbijkami miałeś i masz czysto towarzyskie relacje ;)
Odpowiedz*wybuchła szaleńczym śmiechem i nie może przestać*
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 marca 2012 o 18:07
też wiele razy się o tym przekonałem. tutaj ktoś zamieścił najlepsze teksty internetowych podrywaczy: http://maczek0.blox.pl/2012/02/IDEALNY-FACET-I.html można się nieźle uśmiać przy lekturze :p
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 marca 2012 o 19:01
A ja też jestem singlem, jak kilku panów wyżej mam dość niewyjściowy ryj ;) i zastanawiam się czy nie założyć profilu na jakimś portalu randkowym. Spotkania z "ciekawymi" dziewczynami mogą być ciekawe.
OdpowiedzMyślę, że trzeba by umówić ze sobą Jot i Robocika. Nawet jeśli nic z tego nie będzie, to na pewno coś trafi na główną ;)
Odpowiedza jak wybierasz te randkowiczki? z jakiegos konkretnego portalu?
OdpowiedzWięc może ja zapraszam na randkę? Sympatia.pl ;) Szczerze mówiąc, rozumiem, współczuję i znam ten ból, jednak ze strony płci przeciwnej. Trauma pozostaje.
OdpowiedzNajbardziej piekielne są katolickie dziewczyny. To ostatnie zdanie z tatuażem pokazuję esencje tej sytuacji. One chodzą na oazę i do kościoła a prywatnie nie mają szacunku do człowieka w ogóle, zobacz ona się nie kieruje swoim uczuciem tylko tym jak to widzą inni a to znaczy że, kompletnie nie rozumie po co chodzi na tą oazę.
Odpowiedz