Dworcowe story, sprzed kilku godzin.
Upragniony koniec podróży, wysiadam z autobusu, ruszam szybko przed siebie w stronę parkingu, gdzie czeka na mnie mój "szofer".
Idę tak sobie, odruchowo zerkam w stronę informacji PKS, a tam taki widok: wymiotujący/kaszlący krwią chłopak, trzyma się ściany i balansuje, próbując utrzymać się na kulach. Myślę, sobie, ku*wa, on się zaraz zadławi tą krwią, więc przyspieszam kroku zmierzając w jego kierunku, gdy nagle otwierają się drzwi i wypada z nich dwóch "wielkich chłopa" w czarnych strojach. Łapią nieszczęśnika za fraki i uderzają go w plecy, szarpiąc go i wykrzykując przy tym wiadomo jakie słowa, każąc mu jednocześnie wypie*dalać z terenu dworca... "bo pijany".
Brak komentarza będzie moim komentarzem.
dworzec pks
Co było dalej? Wynieśli go? sam jakoś odszedł? Kule miał więc raczej ciężko było mu się poruszać w takim stanie. Wiesz coś więcej? Historia piekielna ale jestem ciekawa dalszego ciągu. Nie zareagowałeś mimo wcześniejszych chęci?
Odpowiedzwstyd się przyznać, ruszyłem w stronę samochodu, więc nie znam dalszego rozwoju akcji..
Odpowiedzrzeczywiście wstyd. a potem łatwo pisać na innych.
Odpowiedzdla mnie jest chore to ze w naszym kraju zawsze jak ktos wymiotuje lub lezy na ulicy to pijak. Nie mowie raz podeszlam do pana bo lezal na lawce i sie nie ruszal i byl pijany, ale nastepnym razem moze sie okazac ze jest to osoba wymarznieta lub cos(Zwlaszcza w podeszlym wieku jak ten pan)
OdpowiedzDałam minus za postawę autora - tyle się mówi i pisze narzekając(zwłaszcza na piekielnych) na powszechną znieczulicę, więc myślałam (głupia taka), że tutaj tacy nie bywają.
OdpowiedzA czego winny tutaj autor? To, ze w Polsce panuje takie a nie inne myślenie, że każdy plujący krwią/rzygający/nieprzytomny to pijak to wina nikogo innego tylko całego społeczeństwa. Z resztą - panowie w czarnych strojach - mogli zrobić coś indigo, a jak wiadomo 'dobry ratownik to żywy ratownik', sama uciekałabym jak najdalej.
Odpowiedz@katem Jestem przekonana, że na miejscu autora zrobiłabyś dokładnie to samo. Chyba, że serio wierzysz, że dwóch "facetów w czerni" wystraszyłoby się/posłuchałoby jednej osoby...
Odpowiedzłatwo jest wyrokować z perspektywy anonimowego krytyka - chciałem pomóc, ale ci ochroniarze z pewnością nie zaliczali się do grupy powszechnie uznawanej za "prawą i sprawiedliwą"
OdpowiedzJasne, a płytki chodnikowe były krzywe. Każdy powód się nada, by usprawiedliwić swój błąd.
OdpowiedzIndigo, a telefon po pogotowie to też za duży heroizm by był?
OdpowiedzJa też nie rozumiem, co za problem zadzwonić po karetkę? Podejście do ochroniarzy też nie powinno stanowić problemu, ale ja to ja. Zdarzyło mi się interweniować nie raz, z czego jestem dumna, choć nie uważam tego za heroizm. Każdy zatem mierzy własną miarą. Inna sprawa, że ochroniarze mogli znać tego osobnika i jego przypadłości i na przykład wiedzieli, że ucieknie przed przyjazdem pogotowia itp. Ile razy można kogoś uszczęśliwiać wbrew jego woli?
OdpowiedzJezu, czy nie można napisać 'dworcowa historia/opowiastka'? trzeba już być takim cool trendy i wplatać angielskie słowa? nie rozumiem tego...masz polski język to go używaj, leci minus.
Odpowiedzdzięks, bro!
Odpowiedz