Moja Teściowa...
Tak, znów zacznę od tych niezapowiadających nic dobrego słów. Wielokrotnie wypowiedziałem się tutaj na piekielnych na temat tego, że ja psów się boję. Mam stwierdzoną kynofobię i mimo terapii, fanem psów się nie stałem i raczej już mi to nie grozi. Na moje nieszczęście Teściowa hoduje beagle. To takie słodkie, niezbyt duże pieski. Cztery.
Jako, że moja Teściowa świata nie widzi poza swoimi super zgarniającymi medale psami, to są one rozpieszczone do granic wszelkich granic.
A dla tych co nie wiedzą, moja luba studiuje w mieście odległym o jakieś 6h jazdy.
Jednego dnia, z samego rana (9 rano, jakieś 30 minut wcześniej zjechałem ze służby dopiero), dzwonek do drzwi. Wygrzebuję się z łóżka, a dzwonek popędza i drze się niemiłosiernie.
- O nie... - Pomyślałem, bo takie dzwonienie może oznaczać tylko jedną osobę.
Otworzyłem. Przed drzwiami Teściowa z transporterami. Szybkim ruchem wcisnęła transportery za próg i nawija:
- Wyjeżdżam na dwa tygodnie. Zajmij się psami. Na kartce masz jaką karmę kupić i adres weterynarza jakby coś się działo. Wodę lej tylko mineralną! - Wciska mi wielki wór w rękę - Tutaj są miski, zabawki i inne potrzebne rzeczy.
- Mamo! Ja mam trzy koty, dwie fretki, kilkanaście szczurów i tylko dwa pokoje! Nie mam miejsca na dodatkowe zwierzęta!
- Jezus Maria Piotrek! Ale ty komplikujesz jak zawsze!
- Mamo ja się boję psów! A mamy psy nie lubią kotów!
- Jezus Maria Piotrek! Nie panikuj, oddasz koty do hotelu albo znajomym!
- A mama nie może psów do ho...
- Piotrek! Moich psów!? Oszalałeś!
Wpakowała wszystko do mieszkania i wyszła...
Zostawiła mnie z czterema szczekającymi potworami. Wsadziłem je do jednego pokoju, nałożyłem jedzenia, nalałem wody, rozsypałem zabawki, pootwierałem transportery, uciekłem i zamknąłem ten pokój... Następnie zadzwoniłem do znajomej, która zawsze opiekuje się moimi zwierzętami pod moją nieobecność i wybłagałem u niej żeby psy zabrała.
Po powrocie Teściowa zrobiła mi ogromną awanturę, że oddałem jej psy. Wyzywała od najgorszych, groziła, że namówi moją dziewczynę żeby ze mną zerwała. Następnie zaczęła awanturę o to, że ja na pewno zdradzam moją ukochaną, bo jestem starym gamoniem, któremu nic w życiu nie wyszło i nie potrafię nawet zająć się psami, bo jestem bezużytecznym tchórzem. Na koniec pogroziła mi palcem i powiedziała magiczne słowa:
- Już nigdy ci nie zostawię moim pupilków pod opieką!
Jakoś mi ulżyło...
Teściowa ;)
Dobrze że Ci się jakieś "o dzieki Bogu" nie wymsknęło bo jeszcze by z czystej złośliwości co tydzien je przywoziła :D
OdpowiedzTrzeba było ją nastraszyć, że jakaś dalsza sąsiadka wpadła i zobaczyła pieski i powiedziała, że jej siostrzenica chce, wiec oddałeś. Tak w akcie zemsty za szczury. :/
OdpowiedzPomyślałam o tym samym. W sumie to z jeden dzień mogłeś ją pomęczyć, może odzyskałbyś szczurki?!
OdpowiedzMiałem taką myśl... Ale jednak, po dłuższym namyśle, te psy nie będą miały nigdzie lepiej niż u Teściowej. Szczurków niestety już pewnie nie odzyskam, ale cóż... No stało się, więcej nie poproszę o pomoc w takiej sprawie.
OdpowiedzAle nastraszyć mogłeś.
OdpowiedzFey- padłam jak przeczytałam!! Prawie oplułam monitor :) Zaszczurzony- gratuluję cierpliwości i wytrwałości. Chyba na prawdę ją kochasz, skoro znosisz jej matkę. Uważam jednak, że powinieneś być bardziej asertywny. Na przykład odwieźć psy do hotelu i powiedzieć, że koszty ureguluje osoba odbierająca. Niby to matka dziewczyny, ale dajesz sobie na głowę wchodzić.
OdpowiedzKatarzyno jeśli miałaś na myśli, że kocham moją dziewczynę bo toleruję jej matkę... To jaki związek ma jedno z drugim? Bo to przecież nie wina mojej dziewczyny, że ma matkę taką jaka jej się trafiła.
Odpowiedzhehe też pomyślałam o tym co Fey ;) pozdrawiam
OdpowiedzZaszczurzony- oczywiście, że nie jej wina, ale przecież nie jest żadną nowiną, że rodzina potrafi zatruć związek, po drugie niejako bierzesz w pakiecie i córkę i matkę :) Zatem, wnioskuję, że jesteś bardzo związany z dziewczyną, skoro cierpliwie znosisz, to z czym prawie każdy musi się mierzyć, choć na ogół chyba jest łagodniej. Oczywiście również, bez tej kobiety, nie miałbyś teraz swojej dziewczyny. To trochę jak z dzieckiem partnera z poprzedniego związku- nie staje się mu rodzicem, ale bierze w pakiecie i o ile samo nie mąci, samo z siebie może być problemem w sferze emocji. Mam nadzieję, że mnie rozumiesz :). Jeśli coś w składni namieszałam, poprawię jutro. Winko szumi.
OdpowiedzJaka "teściowa", taka dziewczyna za jakieś 20 lat. Chcesz mieć spokój - z daleka od obu.
Odpowiedz"-Już nigdy ci nie zostawię moim pupilków pod opieką!"... i jak ty to teraz przeżyjesz? Jak ty się pozbierasz? Normalny dramat;))
OdpowiedzPo pierwsze - jesli liczba w nicku to to co mysle, to az dziw ze sie jeszcze malowniczo nie rozsypujesz ze starosci :P Po drugie - kto powiedzial, ze beagle sa slodkie? W koncu to psy mysliwskie, czyli ADHD maja w genach! Przy kynofobii wspolczuje z calego serca...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 lutego 2012 o 8:57
Co ma piernik do wiatraka i czego dotyczy zarzut odnośnie wieku zaszczurzonego79? @Erena a ile Ty masz lat?! Jesteś w podstawówce czy w gimnazjum, że człowiek po trzydziestce jest dla Ciebie kimś ekstremalnie wiekowym?
OdpowiedzPowinno się wymyślić osobną czcionkę do sarkazmu...
OdpowiedzJa tam wyczułam ironię, ale mogę się mylić...
Odpowiedzross13 - spokojnie, trzy wdechy, spokój, przeczytaj jeszcze raz, spokój, popatrz na emotkę, i spokojnie pomyśl :) Chyba ta obrona troszkę niepotrzebna.
OdpowiedzRoss sądzę, że w poście Erena chodziło o 79 lat lub użyła sarkazmu co do mojej trzydziechy ;) Więc spokojnie, nie czuję się zaatakowany. ;) Te psy to na śniadanie chyba szaleju dostawały do karmy. Przecież te transportery skakały razem z nimi, serce to ja w gardle trzymałem przez cały dzień.
Odpowiedzross13, a Twoja liczba w nicku?;) (ironia, bez urazy:) )
Odpowiedz@Zaszczurzony - uff! O trzydzieche mi chodzilo :) Sama mam 25 i okreslanie tych z trojka z przodu starymi mnie rozklada na lopatki. Czcionka do sarkazmu pilnie poszukiwana. Wnioskuje o koniec offa.
Odpowiedz@Mahon, 13 w moim nicku to na pewno nie wiek, zapewniam :-) Przepraszam za może zbyt nerwową dla niektórych reakcję, ale wypominania starszego wieku po prostu nie znoszę. Pozdrawiam wszystkich
OdpowiedzWiem, że mogłeś być zbyt przygwożdżony osobowością Wielkiej Te, ale mogłeś na jej oczach wystawić transporterki za drzwi, zamknąć je na zamek i więcej nie otwierać. Skoro ona mogła postawić Cię przed faktem dokonanym, to dlaczego Ty jej nie? Ewentualnie odwieźć psy do hotelu i podać jej dane, aby z niej ściągali sobie płatność... Jeśli psy mają jakieś chipy czy papiery na dowód, że należą do niej, bardziej ludzki pracownik powinien dać się przekonać...
OdpowiedzPewnie poszłaby. Bo uważałaby, że to jego zakichany obowiązek, skoro ONA pozwala mu być z JEJ CÓRECZKĄ. Taka zapłata trochę, że musi być na każde zawołanie. A zaszczurzony79, bardzo dobrze zrobiłeś! Oby następnego razu jednak nie było ;)
OdpowiedzKoparka ona by się nie wróciła. A ja z kolei nie zostawiłbym psów na korytarzu bo nie dość, że darły te swoje pyski to mimo, że się ich boję to nie jestem bezduszny i nie trzymałbym ich w nieskończoność na korytarzu bez wody, jedzenia w ciasnym transporterze.
OdpowiedzTo ja będę bardzo złośliwa i powiem, że mogłeś oddać dwa, bo "koleżance się takie słodziaki spodobały! A skoro mama oddała moje szczury...". Właśnie, dało się je odzyskać?
Odpowiedz@zaszczurzony czy to przypadkiem nie ta sama kobieta która oddała Twoje szczurki dziecku jakiejś sąsiadki? Nie pomyślałeś żeby się zemścić? "No co mamusia też mówi, jak mogłem dziecku odmówić takiego pieska, tak ładnie prosiło". Oczywiście blefując, beagle trochę są warte, ale może dałoby to do myślenia babie. W najgorszym z możliwych przypadków by się obraziła... a to chyba wcale nie było by takie złe:) Ja się cieszę bo zapowiadająca się teściowa na razie piekielna się nie okazała. Broni córeczki, wiadomo, ale do mnie jakoś złego słowa nie powie...
OdpowiedzZaszczurzony... ja bym na Twoim miejscu poprosiła o ta deklarację że już piesków nie zostawi na piśmie. najlepiej spisanym w obecności notariusza... takie przypadki niestety maja bardzo krótką pamięć... A jakbyś kiedyś chciał jej piesa oddać to ja chętnie :))
Odpowiedzbez obrazy, ale teściowa z tym gamoniem miała trochę racji:).Trzeba było się zaprzeć, że nie życzysz sobie dodatkowych lokatorów w domu.To takie modne słowo w dzisiejszych czasach ,,asertywność,, Pozdrawiam Ciebie i zwierzyniec :)
OdpowiedzMoja Teściową znam od kilku ładnych lat i uwierz mi, że gdybym zrezygnował to zostawiłaby te psy na korytarzu. A te darły japy, poza tym szkoda psa jednak trzymać w pomieszczeniu niewiele większym od niego samego. Przecież nie wyniósłbym ich na ten mróz...
Odpowiedzw takim razie pozostaje Ci zaopatrzyć się w jakiegoś słusznych rozmiarów dusiciela:). Na pupilki, tudzież teściową w sam raz:))
Odpowiedzrozśmieszyło mnie to dramatyczne zakończenie:) następnym razem jak usłyszysz taki ostry dzwonek do drzwi, słuchawki na uszy i udawaj, że Cię nie ma, albo uciekaj przez okno:)
OdpowiedzKiedyś nie było mnie w domu to sąsiad mówił, że 3 godziny się dobijała... A później jeszcze darła się na mnie, że nie otworzyłem jej drzwi. A to, że w pracy byłem.....
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 lutego 2012 o 14:01
ta kobieta kiedyc zje cie na sniadanie
Odpowiedzhm... to najpierw będziesz potrzebował bardzo porządnych słuchawek zamkniętych, żeby żaden hałas nie dotarł i niecierpliwych sąsiadów, którzy zareagują:P chyba, że przeprowadzka, ale kojarzę z jakiejś Twojej historii, że teściowa potrafi Cię wyśledzić:P
OdpowiedzTrzeba było powiedzieć - jeżeli psy wystawowe - "Dobrze, niech "mamusia" zostawi pieski, tylko teraz mam problem z kotami/fretkami/szczurami - leczę je na jakąś grzybicę/świerzb - więc może przeskoczyć".
OdpowiedzNie zadziała... Powie, że wtedy zapłacę za weta, a adres mi przecież dała... Ta kobieta jest jak grzybica ;) łatwo dostać, ciężko się pozbyć ;)
OdpowiedzJezus Maria Piotrek jak ty zniesiesz focha teściowej? :P I fakt, że pozbawiła cię możliwości opieki nad jej piesiami? :P
OdpowiedzOh, Triss, nie zniosę tego. Będziesz musiała mnie przytulić :(
OdpowiedzNie ma sprawy, ale zamknij szczury bo się boję tych bestii :P
OdpowiedzZamknę je na wszystkie spusty jak tylko mnie przytulisz ;)
OdpowiedzPrzytulać mogę, ale twoje trzy kotki z okazji ich dzisiejszego święta ;)
OdpowiedzPfff... Tak to ja nie chcę! Wszyscy tylko tulą kicie :( A mnie kto potuli?:(
OdpowiedzOj, no dobra, przytulę Cię :) Kociara ze mnie, więc tulę koty :P
OdpowiedzNie Fahren, ciebie nie :P
OdpowiedzTriss zapuszczę wąsy to też będę jak kot
OdpowiedzI bez wąsów cię przytulę ;)
OdpowiedzJezus Maria Piotrek, masz rękę do zwierząt, zostawię Ci mojego pitbulla, on taki zestresowany ostatnio :D Żartuję, nie gniewaj się. Tak poważnie, to musisz nauczyć się traktować teściową z przymrużeniem oka - mrużysz oko, dopóki muszka nie zgra się ze szczerbinką... :P
OdpowiedzHahahha dobre
Odpowiedzdobre ;);)
OdpowiedzPodziwiam Cię za ogarnianie tego zwierzyńca. Ja czasami nie wyrabiam przy jednej śwince morskiej, a co dopiero, gdybym miała tyle zwierzaków. Masz jakiś harmonogram prac pielęgnacyjno-porządkowych?:)
OdpowiedzTraktuję to jako odpoczynek.
OdpowiedzA nie bała się reakcji kotów, przecież kot może mocno podrapać psa np. oczy, nos i go zranić, zresztą swoje "dzieci" powinna zabrać ze sobą.
OdpowiedzWysłałabym jej psy do hotelu dla zwierząt miałaby nauczkę ;) a psy dobrą opiekę.
OdpowiedzMożna zrozumieć z wypowiedzi teściowej że ją stać na hotel tylko nie wierzy że zapewnią jej psom dobrą opiekę. Więc niech zapłaci i się po nie przejedzie.
Odpowiedzaleś pi.zda
OdpowiedzRozwiniesz swoją wypowiedź? Ciekawym czy chodzi ci o to że dał sobie wcisnąć te psy czy o to że się ich boi. Sam też się boje po pewnych wydarzeniach z okresu 5-6 lat. Czy też coś innego zwróciło twoją uwagę że tak piszesz?
Odpowiedzaleś błysnął intelektem i kulturą, szkoda gadać
OdpowiedzJakby oddał do hotelu i wystawił rachunek teściowej to by kazała spłacić, jakby nie dał kasy to by ucięła z jakichś prezentów itp. Myślę, że jeśli zaszczurzony nie chce mieć takich 'atrakcji' to musi podjąc walkę z nią. Kurcze no, głupia sytuacja bo wtedy jeszcze w gre wchodzi twoja kobieta, uczucia itd... Trzeba by obrać przemyślaną strategię :P
OdpowiedzUuuuuu straszne psy: http://kielczyzna12.blox.pl/resource/beaglepuppy.jpg http://2.bp.blogspot.com/-x_I4XVqu-bs/TnoXRxX14tI/AAAAAAAAASM/cMFow7z-HK8/s400/beagle_pup.jpg
Odpowiedza wiesz co to jest fobia? momentami lęk jest wręcz irracjonalny (polecam program "małe zwierze wielki strach"). ja osobiście się boję pszczół, os, bąków, szerszeni. jak widzę/słyszę automatycznie włącza mi się odwrót taktyczny...
OdpowiedzGorn pewnie, szczeniaczek jest śliczny. A cztery dorosłe, rozpieszczone, szczekające, warczące i rzucające się beagle nie są równie piękne i niegroźne. Zwłaszcza dla osoby z kynofobią. Mnie pogryzł piękny, cudowny i milusi labrador. Stąd moja kynofobia.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 lutego 2012 o 23:20
A ja się potknąłem o dywan. Mam dywanofobię.
OdpowiedzGorn cieszę się, że Ciebie to bawi ;)
OdpowiedzMnie nie bawi. Szczeniaczki są słodkie, akurat się psów nie boje szczególnie, ale dostaje takiego ataku paniki na widok pajączka (nawet o "średnicy" 2 mm), że doskonale rozumiem co to fobia. Za to los mi oszczędził wielu innych typowo kobiecych (przynajmniej u mnie w rodzinie) fobii typu szczury, myszy, jaszczurki, żaby, ślimaki itd. :) Z drugiej strony szczura spotyka się rzadziej niż psa lub pająka więc tacy ludzie mają choć o tyle lepsze życie. Poza tym aż mnie krew zalewa jak przychodzi się do kogoś, a tu psisko ujada, a wszyscy nie przejmuj się on nie ugryzie itp. itd. Nie boje się psów, ale czuje wobec nich pewien respekt jeśli są duże lub nie chcą przestać szczekać, szczególnie jeśli wiem że pies mnie nie zna. Ale ludziom nie przemówi do rozsądku... Teściowej współczuje. Co do dywanofobii, może i prawda, skoro można się bać piątku 13-tego to dywanów też xD
OdpowiedzOj zaszczurzony... powinieneś przecież dziękować teściowej że mogłeś się jej pupilkami zaopiekować! Wstyd! Powinieneś ją natychmiast przeprosić :/.
OdpowiedzZemsta za Trabanta i spółkę!! Bardzo dobrze jej tak :P I mam nadzieję, że słowa dotrzyma (w sensie, że już nigdy Ci psów nie zostawi) ;)
OdpowiedzMam kota i psa, w porywach w moim domu były dwa psy. Uwielbiam te zwierzaki, ale na tak genialny pomysł to bym nie wpadła, żeby wpakować komuś na siłę swoją trzódkę.
Odpowiedzmoze to dziwne, ale ja w takim wypadku oddal bym je poprostu do schroniska.
OdpowiedzTrzeba było jednego psa ogolić i powiedzieć, że musiałeś bo jakieś wszy/świerzb się zaplątał ;)
Odpowiedznie żebym się czepiał, ale ile chłopie Ty masz lat? 12? niby dorosły człowiek, niby masz fobię. włazi Ci ktoś z psami do domu bez uprzedzenia, i ot tak po prostu zostawia Ci je w domu na X czasu a Ty co? ano nic. jaja to mało powiedziane. z całym szacunkiem - Cipa przysłowiowa z Ciebie i tyle. kolejny raz pokazujesz jak będą wyglądały (o ile będą bo nie jest to w związku z powyższym wcale pewne) twoje stosunki z teściową przez resztę życia.
OdpowiedzPewnie, to że nie wywaliłem psów na mróz tylko oddałem na przechowanie robi ze mnie cipę, joł.
Odpowiedznie. nie mówię o wywaleniu psów, ani oddaniu ich koleżance. mówię o sytuacji w której ktoś przychodzi do Ciebie kiedy chce, zostawia Ci psy, idzie sobie, i.... jest ok. brak jest jakiejkolwiek reakcji z Twojej strony na ten fakt. widać poprzednia sytuacja ze szczurami niewiele Ci pokazała... brak asertywności w tym zdarzeniu jest łagodnym określeniem...
OdpowiedzUwielbiam ludzi, którzy osądzają, oceniają i w ogóle uznają, że wiedzą wszystko o człowieku i jego sytuacji życiowej na podstawie kilkunastu historyjek zamieszczonych na portalu internetowym i iluś tam komentarzach. Nie chcę stawać tutaj w niczyjej obronie ani wypowiadać się za kogoś innego, bo Zaszczurzony, jeżeli będzie chciał, jest w końcu w stanie mówić za siebie - ale taka postawa za każdym razem mnie zadziwia. Nie masz (nie mamy właściwie) pojęcia, jaka jest ta teściowa - jaki wywiera wpływa na ludzi, jak się zachowuje (ton głosu, dobór słów, gesty, mimika) - bo to, co czytasz, jest tylko okrojonym opisem poszczególnych sytuacji. To raz. Dwa: równie mało wiemy o sytuacji życiowej, charakterze Autora, jego stosunkach z ludźmi potencjalnie zainteresowanymi sytuacją. Do tego w tym konkretnym przypadku dochodzi kynofobia - podejrzewam, że ciężko być "asertywnym", kiedy skupiasz się na tym, żeby nie spanikować w obliczu czterech ujadających psów. Można oceniać sytuację zaistniałą w konkretnej historii, można oceniać czyjeś zachowanie w takim właśnie konkretnym przypadku, jeśli ktoś ma bardzo rozwiniętą wyobraźnię (a nie tylko duże mniemanie o sobie), można nawet spekulować, czego to ja bym nie zrobił, gdyby to mi się coś takiego przydarzyło. Ale wydawać sąd o człowieku, tak niewiele o nim wiedząc?
OdpowiedzWiesz sztućcu, sytuacja wyglądała tak: przyszła, zostawiła psy i poszła. Co miałem zrobić? Siłą ją zawrócić? W jaki sposób? za włosy i do mieszkania? Wtedy byście mnie zrąbali, że źle traktuję staruszki. Co innego miałem zrobić? Oddać rasowe psy do schroniska? 100%, że teściowa by mnie nachodziła miesiącami, znowu musiałbym wzywać policję, robiłaby awantury u mnie w pracy i na korytarzu w bloku. Warto? A może miałbym je zostawić na zimnym korytarzu lub wynieść przed blok w minusowy mróz? Zaraz by ktoś napisał, że nie mam serca, że kynofobia na mózg mi się rzuciła itp. Proszę Widelcu, powiedz co Ty byś zrobił, może następnym razem w ciągu kilku minut przypomni mi się to i wykorzystam Twoją radę. Tylko weź pod uwagę to, co mitzeh napisała, że ja się boję psów i obok Ciebie stoi stadko szczekających i warczących czterech sztuk.
Odpowiedz@zaszczurzony: minusowy mróz jest boski :), a fobii współczuję. Sama mam lęk wysokości i kilka razy jak byłam dzieckiem Tata mnie ściągał z różnych wyżek. Teraz już po prostu prewencyjnie nie wchodzę w miejsca niepewne. Z baszty w Łagowie zjeżdżałam na tyłku, bo inaczej nie byłam w stanie zejść :) wycieczka za mną miała radochę.
OdpowiedzPsów takich jak Shit Tsu, czy York się chyba nie boisz? BO wtedy no naprawdę przykre że musisz się tak męczyć z każdym psem D:
OdpowiedzChodziłem na terapię, nie jest już tak, że panikuję na widok psów. Aczkolwiek wolę je unikać przez przykre doświadczenia z przeszłości.
Odpowiedzzaszczurzony: To dobrze że nie panikujesz, ale psy to jednak miłe stworzonka ( NIEKTÓRE ) może warto je jednak poznac?
OdpowiedzW sumie nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło... Teraz przynajmniej psów ci na parę minut nawet nie odda, także chyba warto było, pomimo nerwów i strachu?
OdpowiedzA ja mam mamusię 500, a teściową 310 km ode mnie :) Polecam każdemu - jak dotąd "najazd krzyżacki" mi się nie przydarzył :D Pewnie - można narzekać na raty kredytu albo na brak darmowej opieki nad ewentualnymi dziećmi - ale jeśli to jest cena świętego spokoju, to z przyjemnością ją ponoszę :)
OdpowiedzZaszczurzony ty to masz naprawdę ciężkie życie z teściową.I anielską cierpliwość w stosunku do niej. W przypadku twojej dziewczyny raczej nie sprawdzi się ludowa mądrość - "Spójrz na przyszłą teściową, a dowiesz się wiele o swojej przyszłej żonie" Wnioskuje to na podstawie tych krótkich wzmianek jeszcze z poprzedniego konta. Dziwi mnie to, że niektórzy nie potrafią zrozumieć istoty fobii. Przecież nie tylko psy, (które jednak realnie mogą zrobić człowiekowi krzywdę) potrafią być powodem panicznego lęku. Są osoby cierpiące na arachibutyrofobię - strach przed masłem orzechowym czy heksakosjoiheksekontaheksafobię - strach przed liczbą 666 (czyli coś, co nie jest w stanie im zrobić krzywdy). Swego czasu miałam paniczny strach przed widną. Panicznie bałam się nią jeździć. Od razu widziałam jak się zacina albo urywa i spada w dół. Unikałam jej jak mogłam, a w tych nielicznych sytuacjach, kiedy musiałam skorzystać z windy miałam wrażenie jakby mi miało zaraz serce ze strachu stanąć.Śniłam też koszmary na ten temat. Na szczęście udało mi się to pokonać. Ale doskonale rozumiem, że nie zawsze jest to możliwe.
OdpowiedzZmodyfikowano 4 razy. Ostatnia modyfikacja: 17 lutego 2012 o 14:16
Po coś w ogóle otwierał, a już tym bardziej, jak wiedziałeś po natężeniu dzwonka, kto zacz? :D Ja, jak miałem nocki, to choćby się waliło i paliło, nie wystawiałem nosa spod kołdry. Bliscy wiedzieli i mieli inny sposób komunikacji. A reszta... podzwoniła, popukała, zmęczyła się i poszła.
OdpowiedzW pewnym momencie już się nie mogłam powstrzymać i aż musiałam westchnąć "co za baba..." Trochę widzę pewne podobieństwo do mojej babci.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 lutego 2012 o 19:07
Jak można tak dać sobą pomiatać? Nie rozumiem was ludzie. Większość tych "piekielnych" historii jest pisana przez ludzi którzy nie potrafią się sprzeciwić chamstwu i głośno powiedzieć swojego zdania.
OdpowiedzTo słucham, znów zadam to pytanie. Co zrobiłbyś na moim miejscu? Weź oczywiście pod uwagę, że obok są cztery rozszczekane bestie, których bardzo się boisz. Bo póki co kilka osób pisało, że postąpiłem jak ciota, ale nikt nie odpowiedział na zadane przeze mnie pytanie, co zrobić w mojej sytuacji.
OdpowiedzAle przepraszam bardzo, to tak nagle teściowa okazała się piekielna i wlazła Ci na głowę z całym inwentarzem? Jeśli dobrze pamiętam to nie pierwszy raz kiedy wywija Ci numery w twoich opowieściach. Skoro przez miesiące/lata dałeś się tak robić to teraz masz
OdpowiedzAle nadal nie usłyszałem, co miałem zrobić? I co to ma wspólnego z tym, ile lat ją znam? Załóżmy, że to pierwsze zdarzenie tego typu, co miałem zrobić? Skoro zrobiłem źle to rozumiem, że masz lepsze wyjście.
Odpowiedzpodziwiam cię zaszczurzony że wziąłeś te psy, dałeś im jeść, ja mam tą samą fobię, chyba bym z domu uciekła i nie wróciła jakby tam 4 psy były :)
OdpowiedzSofcik polecam terapię, naprawdę. Tylko znajdź DOBREGO terapeutę. Ja kiedyś nawet na widok jamnika uciekałem. A jak skoczył na mnie pies z zaskoczenia to potrafiłem odlecieć. U mnie pies to był czynnik wyzwalający tak ogromny stres, że naprawdę zdarzało mi się płakać i mdleć. Stwierdziłem, że tak nie idzie żyć.
OdpowiedzKynofobii nie miałam, ale miałam lęk przed ciemnością,wysokością pająkami, robakami, ciasnymi pomieszczeniami i w sumie jeszcze nie pamiętam czym. Przeszło prawie samo, bo po małymi kroczkami z tym wszystkim walczyłam; właziłam na czereśnie, zaadoptowałam pająka, patyczaki, gąsienice i przez jakiś czas hodowałam zaskrońca, ale jego bałam się najmniej (żeby nie było: miał 10 centymetrów i żył w szkole, nie miał szans żeby przeżyć w mieście, a trzeba było się go pozbyć) Wiadomo, pająka nie porównasz do psa, ale może uda Ci się wygrać z chorobą. Tak z ciekawości, na czym polega terapia?
Odpowiedzu mnie, odkąd tylko pamiętam, zawsze były psy i bardzo je lubiłam (i lubię), ale panicznie bałam się dużych psów, zwłaszcza obcych. to chyba skutki tego, że też byłam pogryziona i sporo słyszałam o takich wypadkach. największy mój lęk to było spotkanie sam na sam, gdzieś np. w drodze do domu takiej bestii-byłam pewna, że bydlę mnie dopadnie i pogryzie. raz bawiłam się na łące za domem, brama na łąkę otwarta, mój ojciec w pobliżu... w pewnym momencie zawołał mnie, żebym wróciła na podwórko, bo na łące jest jakiś pies. coś wilczurowatego. ja przerażona, serce w gardle, wołam, żeby ojciec wyszedł po mnie, bo się boję, on zaś kazał mi po prostu spokojnie, powoli iść. no i musiałam. nic się nie stało, tylko od tej sytuacji już się nie boję. wtedy zdałam sobie sprawę, że właściwe zachowanie może bardzo pomóc. nie wiem czy to jest zasada dla każdego, mnie też na pewno najlepiej pomaga konfrontacja ze źródłem lęku:)
OdpowiedzNekomata - najpierw chodziłem na terapię opowiadałem o tym zdarzeniu jak pies mnie pogryzł - czyli oswajałem się z myślą o takim wypadku. Później terapeuta z dogoterapeutą tłumaczyli mi różne zachowania psów, np. jak wygląda jak się cieszy, jak kiedy się złości itp, później obrazowali mi to na filmach nagranych w centrum dogoterapii, poznawałem też historię psów, rozmawialiśmy o różnych rasach itp - ogólnie żeby wiedzieć o psach coś więcej niż to, że mają zęby i szczekają. Opowiadali mi też o psach terapeutach, jak pomagają ludziom, o psach ratownikach, przewodnikach itp. Następnie przynieśli szczeniaczka i pokazywali mi go z daleka, później musiałem podchodzić, jak się oswoiłem to głaskałem, karmiłem go i takie tam. Następnie to samo z średniej wielkości psem, a później miał być duży pies, ale mojemu terapeucie się zmarło.Na koniec miało być spotkanie z labradorem (pies tej odmiany mnie pogryzł). Ogólnie trwało to baaardzo długo. To nie jest kwestia tygodnia czy miesiąca.
OdpowiedzLabrador? Mówili, że to łagodne, "psy dla dzieci". Nie wiem... Chwila... W sumie podział charakteru przez rasy nie ma sensu; przecież dziadek miał dobermana, który był bardzo łagodny. Bawiłam się z nim, a miałam może ze dwa trzy latka, nosił mnie w zębach, ale nie ugryzł nikogo. Teraz mi to przypomniałeś, nie pamiętałam, bo umarł z sześć lat temu.
OdpowiedzJa również uwielbiam zwierzęta. Kocham psy, ale są na ten przykład takie małe jamniczki, z którymi mam nieprzyjemne wspomnienia. Będąc u siostry ciotecznej z zaproszeniem w jej skromne progi zawitałam u niej, a od podwórka czaił się mały jamniko-podobny pieseczek. Cud, miód i malina, szczekał, obiecywano mi, że na pewno nie ugryzie, nie bałam się. Ta, nie bałam się dopóki ten na mnie z zębami nie wyleciał, a praktycznie do mojej łydki. Do tej pory po prostu nie przepadam za tą rasą i wystrzegam się ich, za każdym razem jak składam siostrze wizytację upewniam się czy Gryzor jest zamknięty w pokoju. Jednak uważam, że obawa do każdej rasy psów, jest znacznie bardziej uciążliwa.
Odpowiedz"Moja Teściowa... Tak, znów zacznę od tych niezapowiadających nic dobrego słów." Dlaczego nic dobrego? O, sorki wiem że w twojej sytuacji faktycznie nic ciekawego, ale wybacz. Kiedy czytam historię z twoją teściową w roli głównej to prawie zawsze kończę zwijając się na podłodze w ataku histerycznego śmiechu więc proszę, zrozum... :P
OdpowiedzMówisz "mamo" do osoby, która nawet formalnie nie jest twoją teściową?
Odpowiedz