Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Częstą praktyką tak w niedużych sklepach jak i nawet w marketach jest…

Częstą praktyką tak w niedużych sklepach jak i nawet w marketach jest "Płatność kartą od XX złotych". Jest to proceder dość irytujący - zwłaszcza, gdy chcemy kupić jakiś drobiazg, gotówki nie lubimy ze sobą nosić lub zwyczajnie się skończyła, a do najbliższego bankomatu jest dość daleko. Mniej świadomi "dobiją" do kwoty minimalnej kupując jeszcze parę drobiazgów przy kasie. Bardziej świadomi - wykłócą się (zainteresowanych zapraszam po informacje tu: http://forumprawne.org/dyskusja-ogolna/46627-platnosc-karta-od-10zl.html). Należę do bardziej świadomych, ale nie lubię robić ludziom problemów. Rok temu jednak objawiła się we mnie pewna piekielność.

9 stycznia 2011, niedziela. Wypłata na koncie dopiero następnego dnia, a po grudniu - jak to po grudniu - zostało niewiele. Dokładnie: 14,97 PLN. W bankomacie na osiedlu, jak na złość, skończyły się banknoty 10 PLN, więc minimalna wypłata od 20 PLN. A przydałoby się chleb kupić i mleko dla kota.

Wyruszam więc do osiedlowego sklepiku, jedynego otwartego w niedzielę w promieniu pół kilometra. Za ladą relikt PRLu, ale sklepik całkiem dobrze wyposażony. Znaczki VISA i MasterCardu są, żadnej karteczki z informacją "płatność kartą od X" nie ma - więc pełen dobrych myśli kupuję chleb, mleko i paczkę fajek (nałóg to paskudna sprawa...). Razem - jakieś 14,50. Skasowane, nabite na kasę - wyciągam kartę. Na co Relikt PRLu (RP) informuje mnie ze skwaszoną miną:

RP: Płatność kartą od 20 złotych.
Ja: Przykro mi, nie mam tyle na koncie. A gotówki też nie mam przy sobie. Wie pani, dzień przed wypłatą...
RP: To do bankomatu iść.

W tym miejscu grzecznie staram się wytłumaczyć chwilową niepełną wypłacalność osiedlowego bankomatu i delikatnie sugeruję, że zgodnie z ich umową z VISA, z całą pewnością są zobowiązani przyjąć każdą płatność, niezależnie jak małą. A moja aż tak śmiesznie mała nie była.

RP: Ja mówię, że od dwudziestu złotych, jak się nie podoba, to do innego sklepu iść!

We mnie się nieco zagotowało, wyciągam już komórkę by włączyć dyktafon i nagrać dalszy przebieg rozmowy celem przesłania do banku (musieliby się z tego nieźle tłumaczyć), gdy z zaplecza wychodzi kierownik sklepu (KS):

KS: Jadziu, co za problem?

A pani Jadwiga milczy z wyrazem twarzy urażonego mopsa.

Ja: Chciałem zapłacić za zakupy kartą, ale pana pracownik nie chce przyjąć płatności. Terminal jest, paczki zapałek nie kupuję, a zgodnie z umową jaką na pewno macie państwo podpisaną z VISA... (no, już odrobinkę zagotowany byłem)

Nie dokończyłem nawet.

KS: Ile razy pani mówiłem, że ma pani przyjmować KAŻDĄ płatność kartą?! Pół roku terminal w sklepie, a pani do tej pory klientom odmawia jak myśli, że nie usłyszę?! Bo się nie chce cyferek wstukać?! Natychmiast mi od pana przyjąć płatność! A pana bardzo przepraszam, to już się więcej nie powtórzy, a gdyby tak, to tam jest zeszyt skarg i wniosków.

Płatność przyjęta. Dziękuję, do widzenia. Następnego dnia znów odwiedziłem sklepik, tym razem już na większe zakupy. Za ladą kierownik.

KS: Bo widzi pan, to jest ciotka mojej żony. Do emerytury dociągnąć musi, a teściowa się na mnie uwzięła żebym ją zatrudnił. A nie umie nawet babsztyl jeden towaru porozkładać, a już te paluchy chyba do terminala za grube ma. Najchętniej to by na dupie siedziała i mówiła "Nie ma!". Skaranie boskie, mówię panu. Na początku, to powiesiła tu napis, że płatność kartą od 25 złotych... wie pan, ilu klientów straciłem, zanim się zorientowałem?

Chwilę się jeszcze pogadało sympatycznie.

Od tego czasu przez ponad pół roku (do przeprowadzki) byłem stałym klientem tego sklepiku. Jeśli zastawałem za ladą wspomnianą Jadzię, każdorazowo płaciłem kartą. Nieraz lubiłem tam wpaść rano po Snickersa, paczkę chusteczek czy inny drobiazg i z lubością godną lepszej sprawy w praktyce wymuszałem na Jadzi naukę szybkiej i sprawnej obsługi terminala... której ona z uporem się opierała, każdorazowo witając mnie bez słowa miną obrażonego mopsa i siłując się przez dwie minuty z terminalem. Cóż, ja miałem czas.

W połowie marca wymienili terminal na taki obsługujący PayPass.

Nie. Nie uświadomiłem Jadzi, że moja karta obsługuje tę technologię :)

Sklepik osiedlowy

by Rann
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Basik1311
13 15

Ja w sklepach nie lubię bezosobowego traktowania przez starsze panie. Przykładem może być: Szybciej zbiera zakupy, bo mi kolejkę blokuje. Chociaż ta płatność kartą od kwoty Xzł Jest uciążliwa.

Odpowiedz
avatar jaelithe21
6 8

Historia niezła i na plusik. Muszę się jednak przyczepić do kwestii językowej: 9 (bez kropki) styczNIA 2011.

Odpowiedz
avatar Rann
8 10

Dzięki za "przyczep" - poczułem się zmotywowany do sprawdzenia reguły zapisu dat osobiście... i poprawiłem zapis ;)

Odpowiedz
avatar sla
13 13

Uważałabym jednak na kłócenie się - przecież nawet w przytoczonym przez Ciebie linku są kontrowersje i wychodzi na to, że sklep ma prawo decydować, czy opłaca mu się przyjmować karty zawsze czy powyżej jakiejś kwoty (nic dziwnego - mamy prowizje chyba najwyższe w europie). Jednak w tym przypadku informacji o ograniczeniach nie było. Mi tam ograniczenie nie przeszkadza - i tak nie lubię płacić kartą. Większym problemem są awarie czy dziwne sytuacje, gdy karta nie jest przyjmowana 'bo tak'. Dlatego wolę używać gotówki.

Odpowiedz
avatar Bronzar
13 13

Z tą płatnością od pewnej kwoty to dość prosta sprawa. Sklep płaci prowizję od każdej transakcji kartą. Powiedzmy jest to 2% wartości transakcji, ale nie mniej niż 2zł. W sytuacji, gdy średnia marża sklepu wynosi jakieś 10-15% przyjęcie płatności kartą poniżej tej kwoty jest po prostu nieopłacalne, a sklep często byłby na tym stratny. Nic więc dziwnego, że istnieją takie restrykcje :)

Odpowiedz
avatar Rann
7 7

Ogółem prawda, ale z tymi 2 PLN to chyba odrobinkę przesadziłeś - nie twierdzę, że mam informacje z całkowicie kompetentnego źródła, ale ta wartość minimalna wynosi zazwyczaj bodaj 0,50 PLN. Do tego koszt transferu 0,29 PLN (czy jakoś koło tego). Czyli powiedzmy, że razem około 0,80 PLN, wliczając to prowizję... jeśli sklep ma niską marżę na jakimś produkcie, powiedzmy 10%, oznacza to, że próg straty w tym wypadku ustanowiony jest na 8 PLN (z których 10% to właśnie 80 groszy). Jednak zazwyczaj średnia marża ogólna na koszyku zakupów to około 20%, dzięki czemu ten "próg opłacalności" ustanowiony zostaje w omawianym przypadku na 4 PLN. Duże sieci, jak Żabka czy hipermarkety, zwolnione są często przez dostawcę z progu minimalnego - płacą tylko prowizję. Ponadto często działają na sztywnych łączach, przez co jednostkowy koszt transferu jet bardzo niski. Z tego też względu opłacalna jest dla nich każda sprzedaż, nieważne jak mała. Co nie zmienia faktu, że sklep przez takie praktyki jak minimalny prób płatności kartą może nieraz stracić klientów, co w efekcie jest znacznie większą stratą.

Odpowiedz
avatar Bronzar
2 10

Z drugiej strony myślę, że ludzie stali się zbyt wygodni. Wszędzie chcielibyśmy płacić tymi kartami i z jednej strony dobrze. Z drugiej jednak spotkałem się nawet z takimi sytuacjami, że ktoś w budce z hot-dogami pytał o płatność kartą. Sam nie lubię nosić większej gotówki w portfelu, ale te 50-100 zł zawsze mam :)

Odpowiedz
avatar Rann
6 10

No raczej... zwłaszcza, że wydawanie gotówki z portfela często łatwiej się kontroluje, niż płatności kartą. Jak widzisz, że nagle w 2 dni zniknęło Ci z portfela 200 PLN, to zaczynasz się zastanawiać nad cięciem wydatków. Lepsze to, niż zorientować się po tygodniu wydawania i zalogowaniu na koncie w systemie internetowym banku. "Jak to, zostało 300 PLN...? Przecież dopiero 15ty... O_o" ;) Ale czasem gotówka się skończy, a bankomat nie chce współpracować. Ot, życie ;)

Odpowiedz
avatar AnnikA
2 4

Chciałam tylko nieśmiało wtrącić, że dla mnie nie ma różnicy karta czy gotówka... Problem stanowi w każdym, dosłownie każdym sklepie pytanie: "a końcówka się znajdzie? nie mam drobnych". Doprowadza mnie to szaleństwa, a tak podaję kartę i z głowy :) końcówki nie są mi straszne ;P

Odpowiedz
avatar lisek88
1 3

@Rann Nie tylko duże sieci mogą płacić bez progu minimalnego, wszystko zależy od dostawcy, nawet najmniejszy sklep może płacić prowizję bez tego progu

Odpowiedz
avatar Rann
0 2

@lisek - bardzo możliwe, choć osobiście się z tym nie spotkałem. Ale dużym sieciom na pewno łatwiej jest takie umowy ugrać.

Odpowiedz
avatar viola
1 3

Rann, a teraz wyobraź sobie, że kartą płaci ktoś kto kupuje paczkę papierosów. Marża na paczce papierosów waha się od 2% - 8%. Już nie wspomnę o tym, że koncerny często robią super promocje, obniżają ceny, ale tylko na paczce. Tak jest często np. z Nevadami - kupujesz za 8,60 i sprzedajesz za 8,60. Wiele jest takich produktów, które mają ceny bite przez producenta i nie ma na nich marży (Danone, Red Bull, Crunchips), ale musisz je po prostu mieć, żeby klient miał po co przyjść (a nuż kupi coś jeszcze, np.zapalniczkę do papierosów czy gumy do żucia). Śmieszne jest takie gadanie ludzi, którzy znają biznes z teorii. Moi rodzice mają sklep i, wierz mi, nie opłaca się kompletnie przeprowadzać takich transakcji. A pretensje można mieć do banków o wysoki koszt usługi. Duże markety rzecz jasna zwolnione są z takich opłat, zwolnione są również z podatków, które powinny trafiać do budżetu państwa. Ale to już oddzielny temat. Pozdrawiam.

Odpowiedz
avatar lasic
3 3

@Viola To co piszesz to bzdura. Ceny nadrukowane na paczkach to ceny sugerowane do sprzedaży. Żaden sklepikarz nie kupuje w tych cenach (kupuje w cenach hurtowych), chyba że jego źródłem towaru jest jakiś detaliczny supermarket.

Odpowiedz
avatar Rann
1 5

@viola - akurat kwestie handlu detalicznego i hurtowego znam nie z teorii, a z praktyki. Choć może rzeczywiście nie na taką skalę... w końcu moja firma handluje tylko z całą Unią Europejską.

Odpowiedz
avatar viola
0 0

Lasic, ceny na paczkach papierosów to ceny urzędowe, czyli ceny maksymalne. Co do innych produktów, ceny sugerowane są duże, nie ma ich jak zmienić (zakleić), a sprzedać musisz po cenie widniejącej na opakowaniu. Klienci potrafią się o to bardzo kłócić, a nawet zdzierać przyklejone nasze ceny i żądać sprzedaży po tej sugerowanej. Już nie wspomnę o reklamach w tv, że Fantasia kosztuje teraz tylko 1,79. A ja kupuję ją po 1,74 brutto.

Odpowiedz
avatar Izura
5 5

Ograniczenia są bo żaden normalny człowiek nie ma zamiaru dokładać do interesu a płatność kartą nie jest dla sklepu darmowa, ta umowa mówi również o tym, ile procent transakcji idzie dla banku.

Odpowiedz
avatar Grimdar
5 7

Zwróciło moją uwagę "mleko dla kota". Koty niestety nie tolerują zbyt dobrze mleka bo nie trawią laktozy zawartej w nim, co prawda lubią je pić ale powinny dostawać wodę.

Odpowiedz
avatar Bronzar
5 5

Istnieją specjalne mleka przeznaczone dla kotów ;)

Odpowiedz
avatar Rann
4 6

Wiem i próbuję to mojej lubej przetłumaczyć od... nie wiem jak dawna ;) Paradoksalnie, nasza kicia na mleko sporadycznie podane reaguje dobrze i bardzo się o nie dopomina. Pozostaje mi tylko pilnować, by dostawała je jako smakołyk a nie jako podstawę codziennej diety. Zresztą, ja i tak chciałem psa... ;)

Odpowiedz
avatar bukimi
2 2

Namów ją na podawanie jogurtu naturalnego. Dla kota strawniejszy, a będzie równie zadowolony :)

Odpowiedz
avatar Rann
6 6

@bukimi - młoda pojechała na kilka dni odwiedzić rodzinę, a ja właśnie sprawdziłem Twoją radę... kicia wpierdziela jogurt jak szalona ;)

Odpowiedz
avatar samojeden
7 7

Plus, ale skoro tak wdzięcznie (bez focha:)) reagujesz na "przyczepy" językowe.. "Tę funkcję" ( tę historię, tę dziewczynę, tę książkę).

Odpowiedz
avatar Rann
3 5

Ups... ;> Ale teraz to takie totalne "ups", bo sam widzę, że byka strzeliłem nawet bez sprawdzania ;)

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
5 7

dorzucę swoje 33 grosze. Obsługa gotówkowa też kosztuje. Koszty te są zawarte w czasie przeliczania , noszenia, magazynowania bilonu, pomieszczeniach, wydłużających się kolejkach w oczekiwaniu na "winnego grosika". Banki przy większych wypłatach z kont firmowych, też życzą sobie opłat za dostarczanie pieniędzy w określonych nominałach. ale menadżera w oczy gryzie tylko rachunek z posnetu itp.

Odpowiedz
avatar Izura
1 3

Ale jak masz marżę na poziomie 7% i 3,5 masz oddać bankowi to chyba menadżera może gryźć w oczy, prawda? I obsługę gotówkową musisz mieć- sprzedawce. Nikt nikomu nie broni otworzyć sklepu z obsługą kartą i za zapałki.

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
0 0

jak taką musisz ale zawsze środkami marketingowymi można przekierować dużą część ruchu na karty albo odwrotnie opłacalność zmienia się w zależności od skali ( takim dobrym przykładem są kasy samoobsługowe z płatnością kartą w hipermarketach)

Odpowiedz
avatar viola
2 4

Obsługa klienta, który płaci kartą trwa dłużej niż "gotówkowego" :)

Odpowiedz
avatar Rann
-1 1

@viola - oj... bardzo, BARDZO bym się z tym kłócił... Zwłaszcza przy kartach z PayPassem czy podobną technologią zbliżeniową. OK, odczyt chipowy (a nie daj Boże jeszcze "podpisówki") trwa dłużej, ale i tak nieraz krócej niż grzebanie w portfelu za gotówką w wykonaniu wielu, wielu klientów, a do tego nieraz jeszcze bieganie przez sprzedawcę na zaplecze celem rozmiany, bo akurat jest 10. i KAŻDY płaci co najmniej Władysławem. Zresztą, sam mając 10. w portfelu premię gotówkową wypłaconą we Władkach i Zygmuntach, robiąc zakupy w sklepie i wyciągając Władka zawsze pytam "Czy woli pan/i może kartą?". W 3 przypadkach na 4 wolą kartę.

Odpowiedz
avatar MsciwyFrustrat
3 3

Zawsze myślałem że te limity są tylko z powodu prowizji za płacenie kartą i czasu przeprowadzania transakcji, a tu się okazuje że czasem jest to też czynnik ludzki. Co do mściwości to przewyższyłeś nawet mnie.

Odpowiedz
avatar Rann
0 4

Ten artykuł odrobinkę naciągany - opłaty za dzierżawę terminalu oraz opłata systemowa to koszta stałe, które nie powinny być wliczane w rozliczeniu opłacalności transakcji, ponieważ tak czy inaczej zostaną poniesione - nieważne czy klienci kartą płacą, czy leży on tylko i się kurzy. Tak naprawdę, skoro już terminal jest, to jedyne składowe jakie winny być tu liczone to opłata stałą + prowizja. Dodajmy do tego, że te kwoty można sobie, jeśli się nie mylę, odliczyć (podobnie jak opłatę za terminal) jako koszty uzyskania przychodu. Jeśli ktoś potrafi to ostatnie potwierdzić/zanegować, to proszę o głos :)

Odpowiedz
avatar zbronkoo
0 2

ostatnie zdanie - miód :D

Odpowiedz
avatar alatorde
1 1

Inna kwestia - umowa nie jest z VISĄ tylko z agentem rozliczeniowym (Polcard, polskie płatności, eService). VISA jest wystawcą karty, sam właściciel sklepu raczej niewiele do niej ma.

Odpowiedz
avatar Rann
0 2

Teraz to wiem, po pewnym kawałku czasu i zdobyciu dodatkowych informacji. Gdy sytuacja miała miejsce, moje informacje były niepełne. W historii przedstawiłem sytuację, jaką była - a więc wliczając w to również i moje braki w temacie ;)

Odpowiedz
avatar zla0cyrkonia
4 4

jestem ekspedientka w jednym z takich osiedlowych sklepów, co prawda u nas płatności kartą są od 1 zł, ale wolałabym aby były co najmniej od 5 zł... ;] i tu nie chodzi o mnie, bo mi to różnicy nie robi czy ktoś robi zakupy za 3 zł czy za 50 zł, ale wyobraźcie sobie sobotę wieczór, tłok, ruch, wszyscy przychodzą po cos na wieczór, a tu taka grupka 5 osób, z czego KAŻDA płaci 2,85 zł za piwo kartą. W kolejce czeka z 15 osób, które mają pełne kosze... to jest trochę wkurzające... albo płacenie za tic tac czy inne gumy do żucia kartą... nie lubienie noszenia ze soba gotówki, nie ma nic wspólnego z tym, żeby chociaż takiej 5 zł nie mieć własnie na taki drobny wydatek.

Odpowiedz
avatar Hellmut
2 2

No to zadziwiające, jak różne podejście mają sprzedający zależnie od typu sklepu. Kiedy pracowałem jako kasjer w hipermarkecie, momentami marzyłem, aby gotówka została wyeliminowana z obrotu i w całości zastąpiona transakcjami obsługiwanymi elektronicznie. A dni w których płatności kartą stanowiły większość należały do przyjemniejszych. Nawet za najdrobniejsze zakupy. I nic dziwnego, bo klienci płacący gotówką upodobali sobie płacenie za towary o podobnej do wspomnianej przez Ciebie (kilka zł) wartości banknotami typu Jagiełło, czasami nawet Zygmunt. Drobnych albo nie mieli (a kilku takich klientów z rzędu czyściło float i uniemożliwiało wydawanie reszty przez następne wiele minut), albo szukali ich wieczność. W tym czasie wzięcie karty od klienta, wklepanie kwoty, poproszenie o PIN i oddanie wydruku to kwestia góra pół minuty. Jeśli hipermarket wprowadzi karty zbliżeniowe, będzie to jeszcze szybsze. Ktoś wyżej podniósł zarzut, że terminale się psują. Oj, psują się o wiele rzadziej, niż "psuje się" możliwość wydania gotówkowej reszty, bo drobnych zabrakło. Dlatego uważam płatności kartą za o wiele bardziej niezawodne pod tym względem. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, na to wygląda.

Odpowiedz
avatar Paula84
1 1

Wszystko dobrze, ale teraz robiąc na złość Jadzi i płacąc za pierdółki kartą, robisz na złość sympatycznemu właścicielowi, bo to dla niego strata.

Odpowiedz
avatar trolik1
0 0

Kurna - sytuacja z dziś, przed chwilką - prawie 4 dychy do zapłaty, a terminal "linia zajęta" i młodzież dookoła gęby jakieś takie uchachane... A kiedyś miałemżci ja firmę i w takim wypadku było jasne, że ktoś siedział akurat na słuchawce... ;)

Odpowiedz
avatar Katiushka
0 0

(eks pracownica Żabki): haha! Żabka się kłania... nie dość że nam ledwie ten terminal działał, wystarczy, że ktoś z telefonu skorzystał, i pół godziny bez płatności... i to dobrze, gdy nie musieliśmy resetować systemu w głównym komputerze...

Odpowiedz
avatar Messi
0 2

I płaci taki pajac kartą 5 zł za batona, a ludzie stoją i się wku rw... i tracą czas

Odpowiedz
avatar Rann
0 4

Cóż... już na samym początku historii dałem do zrozumienia, że to ja tu byłem tym piekielnym. Tak, odezwała się we mnie mściwość i frustracja. Życie, co poradzić. A co do strat sklepiku... takie numery robiłem tylko Jadzi. Wszelkie inne zakupy szły gotówką, specjalnie wybierałem kasę wybierając się tam. Więc czuję się wobec siebie niejako rozgrzeszony. Ale cóż - każdy ma prawo do oceny cudzego postępowania, niet? Bury ch** czasem ze mnie, i tyle.

Odpowiedz
avatar sempai
0 0

Dla mnie najbardziej denerwująca rzeczą w sklepie jest osoba kupująca coś za 10 zł i płacąca kartą (najlepiej jeszcze w kasie szybkiej obsługi)...

Odpowiedz
avatar mariuz
1 1

Zmneijszenie kosztów transakcji jest bardzo łatwe - wystarczy wydzierżawić terminal z łączem ethernet lub wifi i z 25gr za połączenie za każdą transakcję robi się np. 30zł za miesiąc za stałe łącze. A co do paypass - i tak musiałaby wstukać wartość zakupów.

Odpowiedz
avatar Hitokiri
0 0

Ile może trwać wstukanie wartości zakupów? Dwie sekundy?

Odpowiedz
avatar Chronoss
-1 7

Hipokryzja szerzy się na całego. Wszyscy są przeciwko ograniczaniu wolności i swobód. No, chyba że bezczelne ograniczanie wolności innych jest nam na rękę - wówczas całujcie misia w dupę. Dlaczegóż nie mogę otworzyć i prowadzić sklepu, w którym jedynym środkiem płatności byłby np. bursztyn? I dlaczego nie mogę wywiesić kartki z napisem "płatność kartą od 476 złotych" bez strachu, że jakiś zamordystyczny wygodniś będzie mnie straszył dyktafonem?

Odpowiedz
avatar Hellmut
2 4

Jeżeli podpisujesz umowę, że przyjmujesz każdą kartę bez limitu (lub z minimalnym limitem) - a innych producenci kart nie oferują - to te roszczenia wolnościowe sobie możesz w buty wsadzić.

Odpowiedz
avatar Chronoss
0 2

Zgoda Helmut, święte prawo producentów kart udostępniać tylko takie warianty umów, które im odpowiadają. Ale taka umowa powinna być konsensusem pomiędzy stronami, które ją zawierają. Jeżeli, z jakichś powodów, prawo narzuca obostrzenia na warunki tego porozumienia to roszczenia wolnościowe wciąż obowiązują.

Odpowiedz
avatar Rann
3 3

Nie obowiązują. Elavon/PolCard cokolwiek jest dostawcą usług. Za usługe się płaci zgodnei z określonym regulaminem. Nie słyszałem nigdy o consensusach w umowach np. telekomunikacyjnych czy innych abonamentowych. Nikt rzedsiębiorcy nie każde udostępniać płatności kartą. Robi to - ma większy obrót. Więc zyskuje. Zamiast 100 paczek chipsów miesięcznie, sprzeda 120. Mając większy obrót, wynegocjuje rabaty u dostawcy (o tym jakoś mało kto pamięta...). Nie ma zcegoś takiego jak "ograniczenie wolności w handlu". Umowa się nie podoba, to negocjuj. Nie da się wynegocjować i dalej Ci się nie podoba - to nie podpisuj. Podpisałeś i nadal marudzisz? Tough luck...

Odpowiedz
avatar Chronoss
-1 3

"Nie ma zcegoś takiego jak "ograniczenie wolności w handlu". Umowa się nie podoba, to negocjuj. Nie da się wynegocjować i dalej Ci się nie podoba - to nie podpisuj. Podpisałeś i nadal marudzisz? Tough luck..." Dokładnie tak, święte słowa i piękny sentyment - nie mogę się bardziej zgodzić. Wszystko jednak rozbija się o to dlaczego "nie da się wynegocjować". Jeżeli dlatego, że strona z którą negocjujemy nie chce iść na ustępstwa bo czuje, że nie będzie się jej to opłacać/nie mają gotowych, sprawdzonych procedur/za dużo zachodu to doskonale, ich święte wolnorynkowe prawo. Ale jeżeli nie ma w ogóle możliwości podpisywania elastycznych umów bo państwo egzekwuje jakieś przepisy czy regulacje mające rzekomo "chronić klienta i konsumenta" to tu zaczyna się wściubianie rządowego nosa tam gdzie być go nie powinno.

Odpowiedz
avatar Hellmut
1 3

Jeżeli masz zamiar krytykować rząd i państwo, lepiej abyś robił to za coś, a nie dla zasady. Wystarczyło, żebyś przeczytał informacje zawarte w linku podanym w historii, a znalazłbyś odpowiedź na rzucone przez Ciebie zagadnienia. Nie ma żadnych prawnych, "państwowych" regulacji dotyczących limitów wysokości płatności kartą. I tyle.

Odpowiedz
avatar Rann
2 2

@Chronoss i popierając Hellmuta... z całym szacunkiem, ale cytując Bogusia Lindę w "Psach": "Pier...". Najpierw sprawdź, CZY ISTNIEJĄ takie regulacje, zenim zasugerujesz ich istnienie. Bo choć nie istnieją, to zaraz drugi z trzecim nie do końca poinformowanych podchwycą Twoje stanowisko i stanie się tak, że bzdura powtarzana 1000 razy uznana zostanie za prawdę. Tak, jak jest z ACTĄ.

Odpowiedz
avatar kszyfek
0 0

W przypadku PayPass dla Jadzi to tylko tak różnica, że karty do łapy brać nie musi, poza tym wszystko inne wklepać i obsłużyć trzeba

Odpowiedz
avatar Rann
0 2

Nah... mieli terminal sprzężony z kasą... ;)

Odpowiedz
avatar bolo
0 2

Ja wiem że karta jest wygodną formą zapłaty ale też niestety wpływa na ogólny poziom cen. Np. sklep ma 5% marży na towarze, z tego posnet zabiera 2%. Możemy zatem założyć że jeśli 50% kupujących będzie płaciło kartą to sprzedawca MUSI podnieść wszystkie ceny o 1% - dla WSZYSTKICH. Czy nie przypomina to wam ściągania haraczy przez mafię?

Odpowiedz
avatar Rann
0 4

Nie. Sprzedawca, jeśli chce być konkurencyjny, będzie trzymał ceny na poziomie akceptowalnym dla klienta. Swoją drogą, podniesienie ceny o 1% to szczerze mówiac śmieszny drobiazg... czy zapłacę za kawę 20 PLN, czy 20,20... nie odczuję różnicy. Więcej kasy chyba leży pogubionej u mnie w kanapie. Płatność kartą to nie wymóg, to udogodnienie - dla klienta. Udogodnienie, które czyni zakupy w danym punkcie bardziej atrakcyjnymi. A co za tym idzie - sprowadza klientów. To istotne zwłaszcza dla małych sklepów. Przy supermarketach niemal zawsze są bankomaty, na osiedlach i przy sklepikach osiedlowych - już nie. Kartę mam przy sobie zawsze. Gotówkę niekoniecznie. Więc jeśli mam iść do bankomatu przy najbliższym dużym sklepie, to zrobie od razu zakupy w tymże sklepie - skoro i tak już tu jestem, a i ceny niektóre pewnie sporo niższe. A co za tym idzie - sklepik na mnie nie zarobi nawet tych kilku procent, które by zarobił gdyby miał terminal. Ot, handlowa "wartość dodana".

Odpowiedz
avatar bolo
0 0

sprzedawca ma też rachunki do zapłacenia oraz pensje pracownikom więc zejść z marży nie zajdzie tylko podniesie cenę na produkt bo musi wliczyć w to również obsługę karcianą. 1% to czysta teoria zobacz o ile ceny poszły w górę po zmianie vatu o 1%, niby niewiele ale dochodzi do tego efekt lawiny i wszystko drożeje i nigdy nie kończy się na 20 gr. Płatności kartą to rzeczywiście jest jakieś udogodnienie ale czy nie uważasz że "trochę" za dużo za nie płacimy? Podobnie jest z obsługą kont bankowych, 10 lat temu płaciłem za obsługę konta 2zł teraz 12, czy to inflacja czy zwykła pazerność bankowców? inflacja raczej nie przynajmniej nie słyszałem żeby skoczyła o 500%, za to oddziały bardzo ładne w marmurach a i pewnie prezes fiatem do roboty nie dojeżdża.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 22 lutego 2012 o 22:57

avatar Rann
1 1

@bolo: pamiętaj, że jeszcze pozostaje kwestia wolumenu sprzedaży. Dam Ci przykład podobny, choć z nieco innej beczki: płatności PayPal. Moja firma sprzedaje przez internet. Po wprowdzeniu płatności PayPal oraz innych płatności błyskawicznych, jak mTransfer czy PayU, wolumen sprzedaży podniósł się o 200%. Nie do 200%, tylko o 200%. A więc 3-krotnie. Mimo, że płatności błyskawiczne pobierają nawet do 5% prowizji (biorąc pod uwagę ewentualne przewalutowanie), to i tak nasz przychód zwiększył się ogromnie. Zwiększył się też obrót. Uzyskaliśmy dzięki temu rabaty od dostawców na poziomie do 7%, przy jednoczesnym zachowaniu zwielokrotnionego przychodu z marży. Dzięki temu, byliśmy w stanie zaoferować klientom obniżenie cen, co ponownie zwiększyło nasz ogólny obrót. Dziś nasze rabaty u dostawców wynoszą 10%. Ceny mamy jedne z najniższych na rynku. Nadal płacimy za obsługę płatności błyskawicznych, ale nikt nawet nei myśli na to marudzić, bo to siezwyczajnie OPŁACA. Dlaczego i jak to się ma do płatności kartą na skale mikro? Z dwóch powodów. Pierwszym jest wygoda - ludzie po prostu są w 90% leniwi i wolą zapłacić kartą, nawet przy nieco wyższych cenach, niż iść do bankomatu. W przypadku sprzedaży internetowej, wolą zapłacić z automatycznego przekierowania niż nawet wypełniać formularz przelewu internetowego. Tak, szanowni Państwo, lenistwo motorem handlu... Drugim, w niebo ważniejszym (zwłaszcza przy kartach) powodem jest pozorna wirtualność środka płatniczego. Masz w kieszeni 20 PLN... więc tyle wydasz. Nie będziesz przesadzał z zakupami. Ale na karcie masz kilkaset złotych... sam nie wiesz, ile. No to co, może jeszcze kawka, i ta herbatka smakowa, paczka M&M's... o, mam ochotę na chipsy dzisiaj! 50 PLN z karty pękło. Pieniądze, jakich byś nie wydał mając w kieszeni tylko gotówkę. Przychód sprzedawcy zwiększony, obrót zwiększony, szansa na rabaty u dostawców... etc. Tak to działa. Gotówkę się "czuje", środków na karcie - już nie. Uwierzcie mi, płatności kartą to przede wszystkim zysk dla sklepu i to w formach, o jakcih większość z Was nawet nie pomyśli. Aha, i dowiedziałem się... koszt obsługi i dzierżawy terminalu można odpisać, ogromnie zmniejszając w rozliczeniu te koszty. Zaś co do wzrostów cen... inflacja inflacją, podatki podatkami. Mało to tu ważne. Tu liczy się koszt transportu - wzrost cen paliwa. Cały przemysł opiera się na paliwie i ceny rosną wraz z jego wzrostem. A co do kosztów obsługi konta bankowego... a nie masz Ty przypadkiem karty, która pozwala Ci wybierać pieniądze bezprowizyjnie we wszystkich bankomatach wszystkich banków? Bo jeśli tak, to wszystko jasne... też mam taką kartkę i płacę razem właśnie 12 PLN miesięcznie. Moja młoda ma kartę BZki bez tego udogodnienia... i płaci tylko 2 PLN miesięcznie za jej ubezpieczenie.

Odpowiedz
avatar bolo
1 1

@Rann: oczywiście masz rację taka jest natura ludzka, ludziki wolą zapłacić kartą niż gotówką bo karta lżejsza i nie trzeba się tak nadźwigać a że jednak drożej... Twojej firmie też jest wygodnie bo na razie rachunek ekonomiczny przemawia za takim rozwiązaniem. Gorzej jak się zaczną przepychanki na rynku i konkurencja pójdzie z wami na noże. Oni trochę obniżą wy też trochę i okaże się że pośrednik zarabia najwięcej :) Sprawa jest cały czas aktualna bo np właściciele sklepów komputerowych na pólkach dają ceny z dodatkowym rabatem za płatności gotówką a jak płacisz kartą to juz jest drożej, dlaczego? ano dlatego że jadą na niskich marżach (rzędu 5%) i 2% haracz zżerałby niemal cały ich dochód. Twoje argumenty są jak najbardziej prawdziwe i wynika z nich to co piszę, karta dla zwykłego kowalskiego to ZUO, bo wyda więcej niż zamierzał i jeszcze więcej za to zapłaci bo ceny wyższe. Cieszą się handlowcy a jeszcze bardziej pośrednicy karciani. Czekamy teraz na ustawę o wycofaniu gotówki z obrotu tak jak Szwedzi u siebie planują i mamy nowy podatek (bo obowiązkowy) tyle że płacony firmom prywatnym. Ile to już % podatków płacimy?

Odpowiedz
avatar Rann
0 0

@bolo - prawda, płacimy już sporo. I ja Tobie też przyznaję rację. Zaś co do "pójścia na noże"... Jakie noże? Zapewniam Cię, że my i nasza konkurencja już dawno przeszliśmy ponad tym. Teraz bezlitośnie wysyłamy całe zagony pancerne. Uwierz mi, biznes w którym robię to prawdziwa jatka ;)

Odpowiedz
avatar Lynn
2 4

Nie rozumiem co tak niektórych wkurza, jak ktoś przed nimi płaci kartą. Przecież to trwa chwilę, chyba tyle co wydanie reszty. I co was to obchodzi czy płacę kartą 5 zł czy 200? Przy 5zł wcale nie jest dłużej.

Odpowiedz
avatar Katiushka
1 1

Rann: z punktu widzenia byłego już pracownika Żabki - nie do końca jest tak... nasz malutki sklepik prosperował nie najgorzej, wedle instrukcji z "góry" można było płacić kartą od 1 grosza, i nam się akurat to opłacało... ale powiem Ci, że wytyczne i opłaty za użytkowanie terminala, plus zazwyczaj wadliwe funkcjonowanie tegoż terminala lub serwera żabkowego (ech, te awarie prawie codziennie...) powodowały to, że wiele naszych sieciowych sklepów wolało płacić kary niż przyjmować płatność poniżej zazwyczaj około 20zł...

Odpowiedz
avatar Rann
-2 2

Oj tak, ten serwer Żabki to masakra ;) Nie dziwię się, że nie lubiliście pracować z terminalem. Niemniej, czy ja wiem, czy płacenie kar (jak rozumiem wewnętrznych?) jest bardziej opłacalne od kosztów obsługi terminala?

Odpowiedz
avatar zla0cyrkonia
2 2

Lynn jak juz wspomniałam wyżej- mnie to nie przeszkadza, bo ja do końca zmiany się nigdzie ze sklepu nie ruszam, a to, że obsługuję kogoś minutę czy 5 minut mnie mało obchodzi. Ale jak już pisałam... sama byś się chyba zdenerwowała, gdybyś np. spiesząc się na autobus, tramwaj inny środek transportu miała przed sobą w kolejce, grupkę nastolatków i każdy tą kartą płacił za jedno piwo...

Odpowiedz
avatar Lynn
-1 1

Jak się śpieszę na autobus to mnie wszystko wkurza, jakby płacili gotówką też by mnie wkurzało ;] Chodziło mi bardziej o ludzi których denerwuje samo to, że płacę kartą, niezależnie czy im się spieszy czy nie. Myślę też, że jak się idzie na zakupy, to trzeba się przygotować na stanie w kolejce. Poza tym nie wiem w jakim sklepie pracujesz i jakie tam macie terminale, ale ostatnio w kilku sklepach płaciłam kartą i było bardzo szybko, tyle co wydanie reszty, czasem ludzie przede mną dłużej szukają drobnych w portfelu.

Odpowiedz
avatar sergeron
0 0

Niby się traci klientów, gdy nie ma się udostępnionej płatności kartą, ale z drugiej strony można popatrzeć na Biedronkę. Tam płatności kartą nie ma, a Biedronka coraz bardziej się rozwija. Mi to akurat w niej przeszkadza, bo czasami kasa tylko na koncie, a większej kasy się z domu nie wzięło.

Odpowiedz
avatar Rann
0 2

Biedronka się rozwija, bo jest pozornie niesamowicie atrakcyjna cenowo. Pozornie. Porównaj jakość produktów, porównaj pojemności opakowań. Zauważysz na ten przykład, że paczka ciastek X dostępna w Twoim osiedlowym sklepiku za 10 PLN, w Biedronce jest za 8 PLN. Dobre przebicie. Ale potem porównaj wagi... ta z Twojego osiedlowego sklepiku waży 1000 g, ta z Biedronki - 750 g. Nigdzie poza Biedronką nie widziałeś tych ciastek w takich opwakowanich, więc na wagę nie zwracasz uwagi. Ale okazuje się, że w Biedronce płacisz za kilo tych ciastek 10,65 PLN, a w tym sklepiku osiedlowym 10 PLN... Sprawdź. To nie działa na wszystkich artykułach, ale działa na wielu z dopiskiem na opakowaniu "Wyprodukowano dla Biedronki". Handel, kurna ;)

Odpowiedz
avatar MAXSPEED
1 1

Skojarzył mi się Kazik - 13 groszy. "Niech se Jadzia wsadzi" kartę w czytnik ;]

Odpowiedz
avatar paola11
1 1

biedna ciocia żony kierownika....piekielniku!

Odpowiedz
Udostępnij