W ramach dofinansowań unijnych miasto wyremontowało tutejszą porodówkę, kupiło trochę sprzętu, wyposażyło sale do porodów rodzinnych i między innymi wydało mini-książeczki na temat ostatniego etapu ciąży, przygotowania do porodu, postępowania z maluchem zaraz po urodzeniu, itp.
Książeczki ładne, czytelne, poszła na nie kupa kasy (taki był wymóg), za to dla rodziców były bezpłatnie dostępne na oddziale - ot, leżały sobie na stoliczku, tak aby każdy zainteresowany mógł wziąć i poczytać.
A przynajmniej - takie było założenie. Bo wyłożone książeczki magicznie znikały. W sumie nikt ich jakoś specjalnie nie pilnował, w końcu jak jest zainteresowanie, to niech znikają, przecież nikt nie kradnie takich rzeczy, prawda?
Nieprawda :) Wykryło się, kiedy jedna z młodych matek zwierzyła się położnej, że szkoda, że ona taką książeczkę kupiła, całe 20 złotych poszło, a tu widzi, że za darmo dają...
Pewna przedsiębiorcza właścicielka sklepu z ciuchami i innymi akcesoriami dla maluchów, zwyczajnie zabierała materiały z oddziału i sprzedawała. A że publikacja była całkiem udana, to nie narzekała na brak zainteresowania.
Położne wzmogły czujność i złapały panią na gorącym uczynku - z plikiem książek pod pachą. Postraszyły cwaną "bizneswoman" sądem, policją i kazały oddać wszystkie egzemplarze (ponad 100 sztuk!). Dodatkowo na oddziale zawisła informacja dla oszukanych rodziców, gdzie zgłaszać się po zwrot pieniędzy. Obeszło się na szczęście bez procesów, za to zdecydowanie szybciej i skuteczniej.
Cały pozostały nakład zyskał wielką pieczęć "egzemplarz bezpłatny" na pierwszej stronie.
szpital
Zawsze tak jest że jak dają to ktoś zabierze ponad miarę. Jakaś babcia w samolocie relacji warszawa-toronto zapakowała całą torbę tymi mini-prince-polo :D
OdpowiedzDlaczego właścicielka sklepu mogła ot tak wchodzic na oddział? Czyżby jak to bardzo często bywa była tez połozna?
OdpowiedzAle jeśli to były książeczki drukowane z dofinansowania z UE to powinno być na nich nadrukowane że to jest finansowane ze środków UE i jakiegoś projektu itp. Wtedy wiadomo że jest to darmowa publikacja.
OdpowiedzLudzie...
OdpowiedzEgzemplarz bezpłatny - też mi problem! wystarczy naklejkę z ceną nalepić na napis i można sprzedawać :D
Odpowiedz"Cały pozostały nakład zyskał wielką pieczęć "egzemplarz bezpłatny" na pierwszej stronie." No nie wiem ale mi się by to wydawało podejrzane jakby ktoś nakleił naklejkę z ceną na całą stronę
OdpowiedzTupet ludzki nie zna granic.
OdpowiedzKolejny dowód na tezę "Człowiek wszystko weźmie, jeśli tylko jest za darmo".
Odpowiedza czy ten szpital to na Śląsku, koło Gliwic? Podobna akcja była 2,5 roku temu
OdpowiedzPazerność ludzi nie ma granic ;/
Odpowiedzpolska rzeczywistosc - kazdy chce zarabiac na czym sie da... bardzo zle ze sprawa nie zostala zgloszona na policje - to wyludzenie czyli scigane z urzedu...
Odpowiedz