Swego czasu przebywając w szpitalu po skończonym zabiegu miałam mieć usunięty z dłoni wenflon. Lekarz powiedział, że mam odczekać kilka godzin, a później zgłosić się do pielęgniarki.
Podejść było kilka, za każdym razem słyszałam: "Teraz nie. Przyjdzie później" (przy czym słowo później nie było definiowane mimo moich próśb o konkret). No ok, to przychodziła później (w szpitalu i tak nie ma zbyt wiele do roboty) i znów słyszała powyższą kwestię.
Zbliżał się późny wieczór (zabieg z samego rana, więc już godzin było nie kilka a kilkanaście), ostatnie podejście. Pani pielęgniarka prowadziła akurat żywą rozmowę ze swoją koleżanką, postanowiłam stanąć w drzwiach i poczekać, aż skończą. Gdy po chwili okazało się, że plotkom i ploteczkom końca nie widać, dyskretnie chrząknęłam. Pani pielęgniarka mnie zauważyła i spytała "Czego chce?". Gdy wyjaśniłam z czym przychodzę, złapała mnie za rękę i wciąż rozmawiając z koleżanką dosłownie wyrwała wenflon z dłoni, przyłożyła wacik i odesłała do pokoju. Zanim do pokoju dotarłam, musiałam się wrócić po nowy wacik, gdyż stary był już doszczętnie przesiąknięty krwią. Sprawczyni ujrzawszy co zrobiła, tym razem przerwała rozmowę, przeprosiła mnie serdecznie a następnie zdezynfekowała, obandażowała dłoń i upewniła się, że tym razem wszystko jest OK.
Czy nie można było za pierwszym razem na chwilę oderwać się od rozmowy by skupić na swoim obowiązku?
szpital
A po co? Uciekniesz gdzie? W szpitalu jesteś, nigdzie się nie wybierasz, a koleżanka skończy dyżur i nici z plotek
OdpowiedzMiałem podobnie, żyła mnie bolała a na oddziale burdel, dobrze że ojciec przyjechał w odwiedziny to mi zdjął.
OdpowiedzToć przecież bezpieczniej i bezboleśniej jest samemu zdjąć niż wkurzać pielęgniarki ;)
OdpowiedzJa leżałam bez kroplówki (nic mi nie było, błędna diagnoza, ale co tam... w końcu za dużo łóżek w szpitalu, prawda?) od wieczora do wieczora. Bolała mnie żyła, zamarzła niemalże (jak ktoś miał to wie o co chodzi) ręka i zdrętwiała. Czekałam ze 3 godziny rano, potem po prostu wyjęłam sobie razem z wenflonem (bo nie umiałam odpiąć jedną ręką), zakleiłam plasterkiem własnym. I nikt nie zauważyl, że nie jest podpięta kroplówka, a 3 razy ktoś przychodził zmieni worek z pełnego na pełny.....
OdpowiedzPowiem Ci,ze lepiej lezec niepotrzebnie, niz potrzebowac, a zostac okreslonym jako zdrowym i niewymagajacym leczenia ;/ Co prawda na pewno nie umniejsza to roznych nieprzyjemnosci, niemniej, naprawde lepiej tak, niz byc zbagatelizowanym, gdy naprawde cos sie dzieje..
OdpowiedzTyle że jak ktoś leży niepotrzebnie to dla potrzebującego brakuje miejsca.
OdpowiedzXirdus, w sumie racja..tyle,ze u nas wolne miejsce na oddziale nie gwarantuje,ze potrzebujacego przyjma ;/
OdpowiedzMnie się przypomniała moja historia z wenflonem. Na samym początku było zakładanie. Podałam lewą rękę i się zaczyna. 1 próba nieudana, bo za mało krwi. Pogrzebano mi, pogrzebano i drugi raz próbują. Znowu porażka.. I trzeci raz wkładają. Nic Przerażona, że z tej ręki w najbliższym czasie będzie flak (i się nie myliłam) podaję drugą.Podałam prawą,ale podczas 4 próby(udanej) mi się zemdlało. 2 dni później byłam już po operacji. Czułam się dobrze, wszystko OK tylko podczas operacji założono mi kolejny wenflon. Po tych 2 dniach zaczęły mi one w nocy przeszkadzać. Postanowiłam, więc pójść do pielęgniarki z prośbą o wywalenie ich. Miałam zresztą dość szlajania się po nocach na siu siu z kroplówką i całym sprzętem na którym się utrzymywała, szczególnie, ze ledwo się z tym w kiblu mieściłam. Pielęgniarka jednak odmówiła mi. Jako, że stałam się w szpitalu znana, bo przecież nikt nie mdleje przy zakładaniu wenflonu nie chcieli się narażać na kolejne takie akcje. "A jak Ci się pogorszy? Znowu zemdlejesz!" Później zastanawiałam się czy samemu nie wyjąć ego cholerstwa, ale ostateczną decyzję podjęłam jak w nocy pękła rurka, a krew zaczęła wypływać i trzeba ją było potem z powrotem wstrzyknąć. Bardzo nieprzyjemne uczucie.. Rano jak się obudziłam poszłam do toalety i jednym pociągnięciem wyrwałam i tak już zmaltretowane wenflony. Kobiety ze szpitala darły się na mnie jak opętane, ale jakoś później nie zawracałam sobie tym głowy. Do końca pobytu byłam wolna.
OdpowiedzDlatego często warto wybrać się do sprawdzonej prywatnej kliniki. Bywa, że to kosztuje, fakt, ale ja swój zabieg i wenflony wspominam bardzo miło. Założono mi go w kilka sekund, bezboleśnie (a ja się boję igieł), wyjęto praktycznie zaraz po obudzeniu się, i właściwie jedyne zastrzeżenie mam do stanu lekarza przy zdejmowaniu szwów - zastanawiałam się czy pijany nie jest, tak mu się łapy trzęsły :P
OdpowiedzKiedy ostatnio leżałam w szpitalu tez mnie to spotkało, chociaż babka z nikim nie rozmawiała. Najwidoczniej miała zły dzień, bo tak szarpnęła, że mi mało ręki nie wyrwała..
Odpowiedzktóry szpital? jestem chory na serce i nie chcę tam trafić
OdpowiedzAleż one skupiły się na swoim obowiązku szczegółowego wywiadu: gdzie kto puścił bąka, gdzie było czuć, a gdzie słychać, hahaha.
Odpowiedzdlatego się cieszę, że pobieraniem krwi i zdejmowaniem wenflonów zajmuję się moja mama, bo nie ma niepotrzebnego stresu
Odpowiedz