Połowa lat osiemdziesiątych. Mój ojciec, plutonowy, WOP-ista (Wojska Ochrony Pogranicza) zajeżdża na strażnicę na granicy Polsko-Czechosłowackiej. Pusto, nie widać żywej duszy. Co gorsza magazyn broni otwarty na oścież. Nie ma żartów, diabli wiedzą gdzie podziali się wszyscy żołnierze, którzy teoretycznie być powinni.
Sprawa szybko, bo po krótkim spacerku wzdłuż siatki, się wyjaśniła. Otóż cała załoga, wraz z dowódcą, wisiała na tejże siatce i przez lornetki (stąd też otwarty magazyn) obserwowała dwie, pracujące w polu topless, młode Czeszki.
Wojska Ochrony Pogranicza
Widać chłopaki się nudziły na służbie. Z resztą po co mieliby pilnować granicy z bratnim nam narodem czechosłowackim?
OdpowiedzNa tej granicy to akurat wesoło było - stada młodocianych ćpunków zbierały tam halucynogenne grzybki a WOP-iści się za nimi uganiali :D
OdpowiedzI przejmowali "zbiory"? ;]
Odpowiedzchłopakom się nie dziwię - ciągnie natura wilka do lasu :) ale jako wojskowi powinni zachować przynajmniej minimum odpowiedzialnośći...
OdpowiedzJeden pilnuje, reszta patrzy
OdpowiedzKrótkie i zabawne. Plusik:)
OdpowiedzErgo wojskowym można zabrać całą broń pod warunkiem wystawienia dwóch pań topless
OdpowiedzNo nie, nie wyjaśniło się. Nadal nie wiadomo gdzie się zapodział sprzęt. Wiadomo tylko dlaczego się zapodział - bo banda troglodytów za grosz kultury nie ma ani człowieka na oczy nie widziała.
OdpowiedzZagadka pt. "Skąd się wzięła Piekielna mentalność Polaków" rozwiązana. Zresztą, chyba nigdy zagadką nie była :P
Odpowiedztez tak kiedyś miałem tylko ja jako dowódca podchodzę a tam młody przez lunetę snajperki ogląda. Cuz troch pobiegał
Odpowiedz