Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Pewnie wielu z Was zastanawia się o co chodzi w proteście "pieczątkowym"…

Pewnie wielu z Was zastanawia się o co chodzi w proteście "pieczątkowym" lekarzy. Część pewnie uwierzyła w słowa ministra zdrowia, albo szefa NFZ o niemoralnych lekarzach, którym "się nie chce", albo "są na smyczy koncernów farmaceutycznych" ewentualnie po prostu są złośliwi i odsyłanie kogoś z kwitkiem powoduje u nich wielokrotne orgazmy.

Pozwolę sobie wyjaśnić piekielność sytuacji. Niestety, będzie dość długo...

Jak wiecie, nowa ustawa weszła 1 stycznia, a w połowie grudnia zostały zapowiedziane protesty. Od czasu do czasu ktoś zarzuca, że ustawa jest znana już pół roku, a wcześniej było OK. Nie było. Już w maju poszedł pierwszy list z podpisami kilkunastu tysięcy lekarzy do minister zdrowia, że ustawa wprowadza bałagan i złe rozwiązania.
Pomijam oczywiście fakt, że rozporządzenie i lista leków zostały opublikowane na ostatnią chwilę (dokładnie 30 grudnia o 23.10 był dostępny komplet dokumentów), chyba po to, żeby nikt normalny nie miał szansy się z nimi zapoznać.

A jakie rozwiązania wprowadzają?

Nakładają kary na lekarzy, którzy przepiszą receptę niezgodnie z wytycznymi ministerstwa. Na pierwszy rzut oka oczywiste, przecież jeśli chcę brać pieniądze, muszę mieć wytyczne i ich przestrzegać. ALE:

1. Muszę sprawdzić PEWNY dowód ubezpieczenia. W Polsce nie ma takiego dokumentu! Cały czas "jest wprowadzany" (od 2004 roku...). W związku z tym jest pełno różnych "dokumentów, które chwilowo świadczą o ubezpieczeniu". Jak to wygląda?
Składka jest odprowadzona nie wtedy, kiedy pracodawca pobierze pieniądze z naszej wypłaty, tylko kiedy wpłaci je na konto NFZ. I to w terminie. Jeden dzień zwłoki sprawia, że na kolejny miesiąc jesteśmy nieubezpieczeni. Innymi słowy, najpowszechniejszy druk - RMUA, o niczym nie świadczy. Bo jak mogę brać odpowiedzialność za to, że ktoś zapomniał? Tak samo wygląda to z ZUSem. Jedyny pewny dowód, to potwierdzenie przelania składki z ZUS do NFZ. A takiego nie ma! Nawet dzieci, które obowiązkowo są ubezpieczone, mogą się załapać na "brak ubezpieczenia". Jak? Dzieci ubezpiecza albo "rodzic" albo "urząd" - każdy ma swoje oznaczenia. Jeśli podam na dokumencie zły kod, pacjent jest traktowany jako nieubezpieczony! A rodzice których pytam kto zgłasza dziecko do ubezpieczenia najczęściej nie wiedzą o czym mówię... Oczywiście za nieubezpieczonego płacę karę.

2. Muszę sprawdzić, czy lek który przepisuję jest zarejestrowany w danej chorobie. Na pierwszy rzut oka znów OK. Ale tylko leki oryginalne mają pełną rejestrację. Zamienniki już nie. Dlaczego? Bo każda zarejestrowana "choroba" kosztuje. A wcześniej nikt nie dbał czy rejestracja jest czy nie, bo i tak stosowano tę samą substancję. Teraz np nie mogę dać Polocardu pacjentowi po zawale, bo tylko Aspirin ma rejestrację. A to ten sam lek. Pierwszy oczywiście dużo tańszy, ale nie ma rejestracji na zawał, mimo, że jest powszechnie stosowany. Jeśli go zapiszę, zostanę ukarana.
Poza tym duża część leków zaczyna być stosowana poza pierwotnymi wskazaniami - na tym polega postęp w medycynie. Okazuje się, że lek działa też w innych chorobach, więc zaczyna się go tam stosować. Teraz ministerstwo tego zabrania.

3. Muszę sprawdzić najnowsze obwieszczenie na stronie ministerstwa. Urzędnicy zapowiadają, że lista leków będzie się zmieniać tak często jak trzeba. Co to oznacza? Codziennie przed pracą będę musiała przejrzeć listę kilku tysięcy preparatów, żeby zobaczyć czy nic nowego nie doszło. Jeśli zapiszę lek ze "starej listy" nie wiedząc, że dziś rano wyszła nowa, zostanę ukarana. (PS. W momencie pojawienia się listy serwery MZ padły)

4. Muszę mieć zaświadczenie od specjalisty. Taki druk jest ważny rok. Czyli co rok, nawet osoby które tego nie potrzebują muszą stanąć w kolejce do np. kardiologa. Tylko po papier. Jeśli natomiast dopiero rozpoznałam chorobę, np. alergię u małego dziecka, nie mogą dać mu tańszych leków od razu. Muszę mieć zaświadczenie. Czyli na kilka miesięcy (bo tyle czeka się na wizytę u specjalisty) pacjent dostaje tylko drogie leki. Dla wielu rodzin nie do wykupienia, więc dzieciak zostaje nieleczony. Jeśli się zlituję i wpiszę zniżkę, zostanę ukarana.

5. Muszę określić, czy pacjent nie należy do jednej z 9 grup "zniżkowych" - np. kombatanci, krwiodawcy itd. Większość pacjentów nie nosi ze sobą zaświadczeń o przynależności do danej grupy. Poza tym większość tych zaświadczeń można łatwo sfałszować. I znów - to ja zostanę oszukana, ale to ja zapłacę karę.

6. W tym całym zamieszaniu z papierami mam jeszcze mieć czas zbadać pacjenta i pomyśleć jak go leczyć. A później sprawdzić, czy urzędnik z NFZ mi na to pozwoli, bo może moja wiedza i publikacje naukowe nie wystarczą i dostanę karę...

Na przykładzie (naciągam tu trochę, ale sens jest zachowany) - przychodzi matka z małym dzieckiem. Nie wie jak dziecko jest ubezpieczone (już powinna dostać receptę na 100%). Dziecko ma alergie, musi dostać specjalne mleko, ale nie mam zaświadczenia od specjalisty (recepta 100%), w dodatku podejrzewam alergię, której objawem jest wysypka, a urzędnik NFZ uznał, że to mleko należy się tylko przy dusznościach (100%). Może jest już nowa lista i to mleko ma zniżkę, ale nie mam tego jak sprawdzić, bo strona ministerstwa padła. Tak czy inaczej do wyboru mam napisać receptę na 100%, albo przybić pieczątkę "do decyzji NFZ" - wtedy może jakaś refundacja będzie...

Musicie przyznać, że nie jest wesoło. Do teraz jakoś to działało, bo prawo było złe, ale nie było kar za naginanie go do realiów. Teraz są i muszę się sztywno trzymać. Do wyboru mam albo zaszkodzić pacjentowi, albo sobie. Nikomu nie życzę takich wyborów.
I dlatego piszę recepty z pieczątką "refundacja leku do decyzji NFZ". Żeby się wreszcie urzędasy zbudziły i zajęły tym, co powinni wprowadzić już dawno - kartą ubezpieczenia i ogólnopolskim systemem. A od leczenia wara - chyba, że chcecie się leczyć u urzędników...

Przychodnia

by Traszka
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar nuclear82
17 19

W tym kraju najlepiej nie chorować, a jak już zachorujesz to lepiej bądź bogaty bo możesz się za leczenie nie wypłacić.

Odpowiedz
avatar trolik1
16 18

Dokładnie to samo słyszałem od kolegi lekarza - musi sprawdzić (ale jak???) czy pacjent jest ubezpieczony. Np dzwoniąc do... ZUS-który sam nie ma zielonego pojęcia kto jest, a kto nie ubezpieczony.

Odpowiedz
avatar lukaszsz
0 4

nietstety, takie oświadczenie woli nie zwalnia lekarza z obowiązku płatności kwoty refundacji lub kosztu porady medycznej, w przyadku, gdy pacjent w owym oświadczeniu skłamał. Wszystkie słowa lekarza popieram.

Odpowiedz
avatar konto
-1 5

@kaktu @amber sprzedasz mieszkanie by zapłacić karę do NFZ to pogadamy.

Odpowiedz
avatar Malinowy
19 23

Dzięki za dobre wytłumaczenie problemu. Absurdy w tym kraju mnie już powoli przestają zaskakiwać. Pozdrawiam

Odpowiedz
avatar Cristoforo
1 7

Dokładnie to samo chciałem powiedzieć. A te strajki są dobre, bo żeby takie gówno wprowadzić, jak ta nowa lista leków refundowanych, to nie wiem, o czym trzeba myśleć. Może gdyby zebrać podpisy 100tys. obywateli (inicjatywa ustawodawcza), to łatwiej byłoby to zmienić.

Odpowiedz
avatar ross13
1 3

@cristoforo pamiętaj, że choćbyś złożył i tysiąc "obywatelskich" projektów ustaw, to i tak o poddaniu ich procedurze legislacyjnej decyduje Marszałek Sejmu, który może rozpatrywać projekt pod kątem formalnym nawet do końca kadencji sejmu, a gdy prześle go do komisji sejmowej, to ta również będzie mogła nad nim pracować do końca kadencji.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 4 stycznia 2012 o 8:13

avatar gburia
13 15

wreszcie to ktoś wytłumaczył [bo ja ni cholery nie rozumiałam o co tyle krzyku, za rzadko (tfu tfu tfu przez lewe ramie) odwiedzam lekarzy]

Odpowiedz
avatar bloodcarver
17 27

Popieram protest. Pacjentów żal, ale nie mogą wymagać, że lekarz będzie dokładał do interesu.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
15 23

Ten jeden którego ja znam jeździ rowerem, a co do wakacji to tyle jego, jak się wkręcił na jakieś doszkalanie z konferencją we Włoszech - sam. Za to regularnie babcie przychodniowe* nie dają mu wyjść o czasie. (*babcia przychodniowa to takie zjawisko kobiety w wieku emerytalnym, której w zasadzie nic nie jest, ale tylko lekarz z uwagą słucha jej narzekań, więc ma zdrowie od 7 do 8 stać po numerek, a potem jeszcze siedzieć w poczekalni, byle w gabinecie opowiedzieć, jak to nie ma siły wyjść z domu. Z niewyjaśnionych dla mnie przyczyn mężczyzn dotyka to znacznie, znacznie rzadziej... choć może to kwestia krótszego życia)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
17 21

Ja z racji studiów znam wielu, bardzo różnych, widzę jakie czasem bryki parkują pod szpitalem. Jak w każdym zawodzie zdarzają się czarne owce. Ale mimo wszystko zdecydowana większość podchodzi do zawodu bardzo w porządku! Z takich ciekawostek, to raz była pacjentka u której zdiagnozowano cukrzycę, jak się o tym dowiedział to była załamana bo groszowa renta... Jak się ordynator dowiedział o sytuacji, to poszedł do apteki szpitalnej i wrócił z wypasionym glukometrem i dwoma pudłami pasków. Jak rozwiązał sprawę leków, już nie wiem...

Odpowiedz
avatar smokk
26 30

Lekarze to też ludzie i chcą zarobić na swojej pracy, więc nie rozumiem czemu ccv tak strasznie się denerwujesz. Jeżeli ktoś miał i ma chęci aby się szkolić praktycznie cały czas to należy mu się godziwa wypłata.

Odpowiedz
avatar auristel
6 18

Trzeba to jak najszybciej wyrzucić na główną, żeby wszyscy wiedzieli. JFK, czy jak się tam mod/admin nazywał - wykaż się!

Odpowiedz
avatar konto usunięte
12 14

nie wiem może że zmęczenia to przegapiłam albo coś się zmieniło... zdaje się że lekarz musi też wpisywać jaka refundację ma dostać pacjent na dany lek. a to oznacza kolejne przeszukiwanie książki pełnej leków w poszukiwaniu tego odpowiedniego a potem jeszcze poszukiwanie choroby która ma pacjent i na ile % zniżki dzięki tej chorobie zasługuje

Odpowiedz
avatar shan
15 17

Co do wiary lub niewiary - wszystkie ministerstwa, cały rząd, i oczywiście nfz należy na księżyc wykopać... Chociaż, księżyc chyba za blisko... :/

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 stycznia 2012 o 13:44

avatar konto usunięte
1 9

Oczywiście, a rządzić będzie ten, kto ma większą broń albo silniejsze mięśnie.

Odpowiedz
avatar hermiona
16 16

Nie miałam pojęcia, jak 'od kuchni' wygląda sytuacja z przepisywaniem leków. Dobrze, że to opisałaś, może trafi na jakiś wykop i inne strony i wszyscy niezorientowani odkryją jak w tej sytuacji funkcjonuje nasze państwo :)

Odpowiedz
avatar igon
26 30

A wystarczyłby prosty program komputerowy - lekarz wpisywałby dane pacjenta które trafiałyby na serwer + rozpoznanie. Tam serwer by analizował dane z ZUS, NFZ, bazę leków ministerstwa, tabele refundacji i np. w ciągu 1-5 minut zwracał wynik z informacją ile zniżki i dla czego tak a nie inaczej. Co do obowiązkowych wizyt u specjalisty to wprowadziłbym karencje - pierwsze 3 miesiące od rozpoznania traktować jako "zatwierdzone" a dopiero po 3 miesiącach oczekiwać potwierdzenia od specjalisty, że rozpoznanie jednak jest poprawne. Oczywiście informatyzacja w naszym kraju to kolejny temat tabu - bo to przekręt nad przekrętami - przetargi tak ustawione by wygrali lobbyści a ci z kolei sypną takimi sumami, że nasz dług publiczny wzrośnie o kolejne miliony mimo że wiekszosc tych "mega" aplikacji moglaby zostać napisana przez studenta za butelkę piwa w letni weekend :P No i rzecz jasna wdrożenie - oczywiście płatne od godziny - najlepiej zacząć je od 2011 a skończyć w 2050 - bo przecież ZUS do tej pory chyba się "informatyzuje" mimo że zaczynał w latach 90 :P

Odpowiedz
avatar igon
21 23

ccv - jestem programistą - tak, na prawdę myślę że za pieniadze jakie NFZ bierze na "administrację" możnaby i system operacyjny napisać (np. na bazie linuxa który jest darmowy :P). Jak jakiś urzędnik chce się przekonać to jestem chętny do pracy - termin realizacji programu podanego w mojej propozycji to ok 6 miesięcy na super mega hiper połysk. Utrzymaniem może zajmować się nawet mniej wprawny programista - a do usuwania usterek można zatrudnić poprzedniego programistę na umowę zlecenie :P Poza tym aktualnie pracuje jako automatyk-programista w zakładzie produkcyjnym i realizuję parę projektów równocześnie - sprzętowych i programowych - więc taka osoba czy zespół nigdy by nie "stał" bezczynnie - a tym samym pieniądze wydane na tych ludzi nie poszłyby w błoto jak pieniądze wydane na "korporacje" gdzie soft z wdrożeniem kosztuje miliony a sypie się piękniej niż windows w latach "świetności". EDIT: Że nie wspomnę o tym, ze każdy urząd itd ma swoich "informatyków". Do tego wojsko i inne agencje - gdyby zebrać potencjał inteligencji i zlecić to do opracowania nie firmom a konsorcjum uczelni państwowych i grup programistów to powstałoby coś na prawdę solidnego i za darmo lub po bardzo niewielkich nakladach (granty badawcze dla uczelni). Zobacz jak linux się rozwinął - a praktycznie dotacje dostają nieliczni i z reguły pochłaniają je serwery a nie pracownicy. Gdyby tak informatyzować kraj - w myśl "wyższego dobra" to byśmy byli lepsi od Japoni bo polscy programiści są w czołówce światowej pod względem umiejętności i innowacyjnego podejscia.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 stycznia 2012 o 14:10

avatar notaras
12 12

Napisać taki system jest stosunkowo łatwo, nie ma przy nim żadnej odkrywczej pracy, takie rzeczy już zostały stworzone i zasadniczo nie trzeba nic nowego wymyślić. Niestety programy pisane dla rządu stoją często na żałosnym poziomie i zasadniczo ich funkcjonalność jest praktycznie zerowa ale za to wyglądają ładnie.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
7 9

Napisać łatwo. Jak najbardziej. Natomiast zapewnić taką infrastrukturę, żeby toto nie padało co chwila, to już jakby słabiej. Znaczy, konkretnie - drożej.

Odpowiedz
avatar ccv
-3 9

igon, piszesz jakbyś programował w php. przecież to nie są tylko "okienka", musisz zapewnić odpowiednią trwałość danych (przy takiej ilości danych zwykłe systemy bazodanowe się sypią), musisz zapewnić wsparcie odpowiednich protokołów, odpowiednie bezpieczeństwo. fajnie, że pracujesz w zakładzie jako automatyk-robotyk, ale programowanie jakichkolwiek urządzeń w C (a nawet w asm) to zupełnie inna bajka niż programowanie naprawdę wydajnych systemów biznesowych.

Odpowiedz
avatar slawcio99
5 9

Sam studiuję informatykę. Co prawda technologie internetowe(strony www i tego typu rzeczy), a nie programowanie, ale jak patrzę jakie sumy kasy idzie na tą informatyzację, to śmiać mi się chce. Niech nie pieprzą, że czegoś się nie da. Po za tym zamiast pisać programy deskoptowe(lekarz jeszcze musi kupić) to walnąć wszystko na serwery. Lekarzowi wystarczyłby zwykły komputer z przeglądarką internetową i nawet najwolniejszym netem, by tylko otworzyło stronę internetową. Igon, wynik nie byłby zwracany w 1-5 minut. Kilkanaście sek, weź na fb w szukajce imie i nazwisko w kilka sekund może dotrzeć do każdego konta na fb.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 stycznia 2012 o 14:43

avatar Jewzenice
2 4

Żeńska część konta. Informatykiem nie jestem, ale zdaję sobie sprawę, że napisanie samego programu może akurat taki wyczynem jednak by nie było, ale koszty zakupu komputerów, monitorów, oprogramowania itd. do placówek, które ich nie mają (a mówimy o bardzo wielu placówkach w kraju, nawet o takich malutki na wsiach), a także powoduje to, że każdy lekarz przyjmujący prywatnie musi mieć w gabinecie komputer z dostępem do internetu. Pomijając tą drobną niedogodność cała grupa ludzi musiałaby wpisać ogromną ilość danych, połączonych z wielu instytucji, to jest czas i koszty, ale mniejsza z tym. Pojawia się kolejny problem - ochrona danych osobowych i to ma dostęp do takie bazy danych, która byłaby największą oraz najcenniejszą w Polsce? Kto zapewniłby odpowiednie zabezpieczenie? Jakie byłby szacowane konsekwencje wycieku choćby 1% danych? Wszyscy tutaj jesteśmy tacy mądrzy, że trzeba zinformatyzować bazę NFZ, bo trzeba i kiedyś to nastąpi, tylko cały problem jest w tym, że nie chodzi jedynie o kupno jedno programu o informatyka pracującego w jakiejś ciemnicy (informatycy, bez urazy, to tylko koloryzowanie)

Odpowiedz
avatar slawcio99
4 4

Akurat wypełnienie baz danych nie byłoby takich dużym problemem. Proszę bardzo każdy obywatel ma dowód osobisty, jakieś inne papiery. Jak umie obsługiwać komputer i czytać może wejść na stronę, zarejestrować się wpisując w poszczególne okienka swoje dane imię, nazwisko, adres, nr dowodu, pesel i wiele innych danych(nie problem z dowodu przeczytać i wstukać na klawiaturze te podstawowe dane)z czasem konto byłoby uzupełniane przez urzędników itd. Jeżeli chodzi o bezpieczeństwo strona szyfrowana (HTTPS,oraz odpowiedni certyfikat+ jakiś tam algorytm szyfrowania). Po drugie w projektowaniu i tworzeniu baz danych istnieje taki termin jak prawa dostępu. Ci co nie umieją korzystać z internetu to do urzędu, podajesz dowód i książeczkę zdrowia urzędnik za ciebie takie konto zrobi (dla moherów to dogodne, mało tego urzędnik tworząc takie konto zaznacza opcję, że nie ma danych logowania, taka osoba nie będzie korzystać z internetu, więc tylko urzędnik będzie mógł dokonać zmian w koncie i petent każdą sprawę załatwia osobiście w urzędzie) A potem to jeszcze bym w przyszłości podpiął rozliczenie PIT'ow założenie firmy i wiele, wiele innych usług. Masz jedno konto i załatwiasz wszystko bez kolejki, a po drugiej stronie siedzi urzędnik za kompem coś sprawdza i jako "urzędnik" klikając myszką może zatwierdzić zgodność jakiś tam danych czy co tam trzeba, nawet system mailowy zrobić(ilość wysyłanych listów papierowych by znacząco spadła). Martwisz się o prawa, były by różne rodzaje kont. Konto z prawami "lekarz" mógłby tylko widzieć info dot. czy ubezpieczony, czy przysługuje ma ulga i parę innych podstawowych rzeczy(ale nie ile zarabia, deklaracje majątkowe), ale tylko związanych z NFZ, "policjant" może tylko sprawdzić karalność, pkt karne, czy zalega z jakimiś płatnościami mandatów. To tak w wielkim skrócie, bo mógłbym długo opisywać,bo to dopiero wierzchołek góry lodowej na temat, tego jak ten system miałby działać.

Odpowiedz
avatar notaras
1 5

@slawcio99 Jest tylko jeden problem z twoim systemem: posiada on ogromną bazę danych osobowych. Co by było jakby taka baza gdzieś wyciekła? Może znalazł byś winnego, ale WSZYSTKIE informacje o WSZYSTKICH obywatelach by wyciekły. Taka baza ze wszystkimi informacjami to bardzo łakomy kąsek dla zasadniczo wszystkich dookoła. Popieram stworzenie systemu takiego jak na śląsku, ale nie popieram łączenia go z innymi.

Odpowiedz
avatar igon
0 2

ccv - akurat zajmuje się też aplikacjami biznesowymi. Automatyka i hardware to moja główna specjalizacja ale również tworzę aplikację bazodanowe do zarządzania zakładem, wizualizacji, pomiarów itd. Często muszą one pracować bez nadzoru i nie mają prawa się sypnąć bo zbierają istotne dane :) Co do faktu posiadania bazy WSZYSTKICH obywateli - dla tego właśnie to serwer powinien przetwarzać dane i zwracać tylko wynik - a sama wewnętrzna łączność z bazą powinna być np. po VPNie z odpowiednimi towarzyszącymi programami by monitorowały niewłaściwe zachowanie. Poza tym rząd i tak ma już takie bazy - chociażby baza numerów PESEL, dowodów rejestracyjnych, baza ZUS itd - więc to nie jest kwestia, że nic nie ma i trzeba wszystko stworzyć - te dane już są - tylko nikt nie chce ich wykorzystać w sposób ułatwiający życie np. właśnie do oceny stopnia refundacji. Idąc dalej w informatyzację możnaby nawet wydawać karty pacjenta zawierające dostęp do naszej eKarty i w tedy zamiast recept szło by się do apteki, podawało karte i tam już by wiedzieli co mamy do wykupienia oraz jakie mamy rabaty itd. Ponadto lekarz by w tedy wiedział czy pacjent faktycznie się leczył jego lekiem czy też tylko tak mówi by wyłudzić mocniejszy środek itd. Dodatkowym atutem eKarty byłaby możliwość realnego leczenia się w całej polsce - przychodzisz, dajesz karte i lekarz na 2 końcu polski już wie co i jak a nawet ma dostęp do twoich zdjęć RTG oraz ostatnich wyników analizy krwi - moim zdaniem takie rozwiązanie byłoby SUPER i może w końcu służba zdrowia by stanęła trochę na nogi z tego bajzlu organizacyjnego. BTW podobne rozwiązania figurują już w stanach - więc jak widać DA SIĘ. Tam nawet google oferuje aplikacje z dostępem do twojej kartoteki medycznej (pobieranej od ubezpieczyciela) i przedstawia w czytelny sposób twoje rozpoznanie itd. Utrzymanie baz, zapewnienie sprzętu itd należałoby do zatrudnionych programistów. Skoro google, M$ i inne większe firmy same utrzymują swoje serwerownie i mają na to pracowników to moim zdaniem rządowi informatycy też powinni reprezentować sobą wystarczający poziom by podołać takim zadaniom - wbrew pozorom dobrze zrobiony system nie wymaga aż takiej wiedzy by go utrzymać i ew. łatać w miarę potrzeby. PS2 kolejna baza z waszymi danymi osobowymi - bazy SANEPIDU w których odnotowane są osoby z chorobami zakaźnymi itd - również istotna baza osobowa z informacjami dość wrażliwymi które dobrze wykorzystane pewnie nie jednego polityka by usunęły (kiła, HIV itp "wstydliwe" choroby które wskazywałyby w domyśle na niezbyt moralne prowadzenie). EDIT: W USA mają bazy z numerami ubezpieczenia - to dopiero najcenniejsza baza - bo tam numer ubezpieczenia pozwala na wszelakie operacje - wlącznie z kradzieżą danych osobowych, zakładaniem konta itd - więc jak widać da sie zabezpieczyć bazy tak by nie były kradzione co 2 dni :P

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 stycznia 2012 o 7:45

avatar bloodcarver
-1 1

No ludzie, bez przesady. "również tworzę aplikację bazodanowe do zarządzania zakładem" - słodko. Jeśli jest to zakład na ponad 10 tysięcy pracowników używających twojego systemu, to powoli zaczynasz mieć pojęcie, jak to wygląda. Ja pracuję przy zespole witryn, z których pierwsza z brzegu miewa ponad 10 tysięcy unikalnych odwiedzających dziennie (2 stycznia 10'545), I uważam, że teraz to mam luz w porównaniu z poprzednimi pracami. I mimo że to jest luz, i tak wiem jakie są problemy z utrzymaniem wydajności, spójnością danych itd - choć większość użytkowników tylko czyta. A GIODO i tak zerka nam przez ramię co chwilę - mimo że z zasady NIE przechowujemy danych osobowych nikogo, poza redakcją i powiązanymi. A co do opieki medycznej w Stanach - tam ubezpieczenia są prywatne. Wykup takie w jakiejś firmie, to i kartę dostaniesz. Co do kart państwowych - był w PL program pilotażowy. Miałem taką kartę. Jeden wielki fail, niestety. Teoria piękna, ale z praktyką nijak. No i nasze pokolenie emerytów nie przyzwyczajone do czegoś takiego aktywnie odmawiało współpracy, a leczyć trzeba.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 stycznia 2012 o 8:55

avatar igon
1 1

bloodcarver - 200 tyś odwiedzin unikatowych - okolo milion wejść. To jak do tej pory największy projekt który programowałem a później administrowałem (serwery i częściowo portal) :P Co do pilotażowych projektów zapewne zawaliła nasza biurokracja - bo pewnie zamiast ułatwić trzeba było po 100 razy coś przepisać i wypełnić 1000 druczków - jak nie pacjent to lekarz. Co do ubezpieczenia - płacisz na ZUS i NFZ? To masz prywatne ubezpieczenie - proste - nie można tłumaczyć niegospodarności ZUS / NFZ tym, że to "Państwowe" a nie prywatne - ja z chęcią bym przestał im płacić i na emeryturę sam odkładał i inwestował a ubezpieczenie wykupił prywatnie - stawki podobne (Czasem TAŃSZE!) a obsługa porządna i dostęp do badań prawie od ręki włącznie z tomografem na który w NFZ czeka się miesiącami o ile jest sprawny w ogóle bo brak kasy na naprawy.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 stycznia 2012 o 9:10

avatar konto usunięte
-2 2

slawcio99: przepraszam, bo historia nie nastraja do żartów, ale jak zobaczyłam to "Sam studiuję informatykę" a potem to "Po za tym zamiast pisać programy deskoptowe" to po prostu padłam. Pominę, że piszemy "poza tym" a nie "po za tym": jak dla mnie "deskoptowe" to po prostu hit. Rozumiem błędy ortograficzne, ale żeby być na bakier z terminami z własnego fachu??? Przecież to pochodzi od słowa "deskTOP" a NIE "deskOPT", a zatem "deskTOPOWE", a NIE "deskOPTowe". Aż oplułam monitor.

Odpowiedz
avatar Piotrek1
7 13

w dupie byłeś, gówno widziałeś. lekarz przyjmuje 50-80 pacjentów dziennie bo nie ma kto pracować, nie ma jak wystawić recept(nie ma nowych druków), musi się użerać z idiotami, walczyć z kochającymi mamuśkami które by podały antybiotyk a najlepiej chemioterapie na kaszel, w dodatku nie może leczyć zgodnie z najnowszymi wytycznymi bo ministerstwo zabrania. Ps: alergie można łatwo zdiagnozować, gorzej z rozkminieniem jaka jest dokładnie. Bóle serca, nadciśnienia etc to są choroby wewnętrzne, mimo że mają od nich specjalistów. Jeśli chodzi o kase to za 6 letnie studia i 4 lata specjalizacji dostaje się ~3-4 tysięty, 10 tysięcy jak ma się dyżury.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 7

Oczywiście że specjalistów jest za mało. Słyszałeś o anestezjologu który pracował pięć dni pod rząd i umarł? No właśnie. Zresztą to też wina polityki ministerstwa, miejsc specjalizacyjnych jest po kilka na województwo, czyli dajmy na to w tym roku w dolnośląskim rozpocznie szkolenie pięciu czy dziesięciu anestezjologów (dane z dupy wzięte, nie pamiętam a nie chce mi się sprawdzać). To w skali kraju jest dużo?

Odpowiedz
avatar juanaa
11 11

Ccv, jestem jak najbardziej za tym, by lekarz odpowiadał za to co spieprzył, ale TYLKO I WYŁĄCZNIE w kwestiach medycznych! Zignorował objawy, odmówił skierowania na badania mimo ewidentnych objawów chorobowych... Za to ma czekać go sąd, ew. zakaz wykonywania zawodu, a na koniec odszkodowanie dla pacjenta lub jego rodziny. Ale na Boga! Nie może na przykład być jasnowidzem, który wie, czy ktoś jest ubezpieczony, jeśli nie ma tego jak sprawdzić i do tego odpowiadać za to na płaszczyźnie prawnej. Lekarz jest od LE CZE NIA, urzędas od urzędasowania!

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 stycznia 2012 o 17:02

avatar gburia
10 10

@Gulgot i ccv - to jacy bywają lekarze to jedno, to jaki jest "system"/prawo/zasady... to drugie

Odpowiedz
avatar gburia
6 6

@Gulgot - no ale nie są winni tylko lekarze, pacjenci też mają co nieco za uszami. Np nie płacenie składek ubezpieczeniowych a upominanie się o refundację...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 stycznia 2012 o 13:07

avatar szypty
5 5

Gulgot, myślisz? Zdajesz sobie sprawę z tego, że zakrzywianie czasoprzestrzeni nie jest umiejętnością wymaganą w zawodzie lekarza? Twoim zdaniem powinien on, w ciągu 10-15 minutowej wizyty jednego pacjenta przebadać go dokładnie, zdiagnozować, wymyślić kurację i skontaktować się z kilkoma instytucjami w sprawie nawet i kilkunastu leków...

Odpowiedz
avatar Piotrek1
4 4

Gulgot, ZUS nie może takich danych podać, ba nawet ich nie zna. Zrozum to że im więcej papierologii tym mniej czasu na leczenie.

Odpowiedz
avatar szypty
3 5

Przecież piszę chyba wyraźnie, że na pacjenta jest przeznaczony czas 10-15 minut ( w teorii), i nieważne, czy w tym czasie lekarz będzie pacjenta badał, wypisywał receptę czy tańczył kankana. Chodzi o to, że każda sekunda spędzona na niepotrzebnej papierologii to sekunda mniej na czynności, którymi lekarz powinien się zajmować. A tak ogółem, to każda forma biurokratyzacji jest czystym debilizmem. PS: W papierowych książkach nie ma opcji ctrl+F, to tak FYI.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 stycznia 2012 o 14:31

avatar wadziu
3 5

@Gulgot TAK wg mnie najlepiej żeby pacjent zajął 3 minuty. jeżeli ma przeziębienie, to lepiej żeby zają 3 minuty niż 15. Bo za pacjentem ciągnie się kolejka ludzi. Ale wg Ciebie lepiej żeby lekarz pozajmował się więcej papierologią i za każdym pacjentem sprawdzał czy aspiryna jest refundowana, czy urzędnik NFZ zatwierdził, ze aspiryną można leczyć przeziębienie etc. Może mam stare informacje i wogóle, ale wg mnie to wsumie lekarz był od leczenia,a nie od papierologii.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
0 2

@Gulgot - jakie "nie chce się sprawdzić" do jasnej nieokrzesanej?! Serwery z listą padają, jeśli nie codziennie, to przynajmniej często. Wg prawa i tak trzeba przeczytać, nawet jak jest to niemożliwe. I to jet chore. Jakby dajmy na to ograniczyć publikowanie list do piątku wieczór, to 90% lekarzy mogłoby sprawdzać je sobie jakoś w weekend i ruch by się rozłożył. No i na czas padu powinna obowiązywać poprzednia lista. Na koniec - nie w każdym pipidówku (z całym szacunkiem dla małych miejscowości) w przychodni jest dostępny internet.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
29 31

Przypominam niektórym tu obecnym że lekarz szkolił się na LEKARZA a nie na URZĘDNIKA. Im więcej czasu zejdzie mu na papierkologię, tym dłużej będziecie czekali na wizytę i tym mniej osób w danym dniu uda się przyjąć. Odnośnie "kawy i ploteczek", lekarz jak każdy ma prawo do przerwy. Może byście chcieli żeby lekarze mieszkali w kartonach pod mostem, pracowali po dwadzieścia godzin dziennie bez przerwy i jeździli rowerami? Bo jak tak czytam niektóre komentarze to chyba zżera was zazdrość o zarobki. Cóż mylicie pracę z wolontariatem.

Odpowiedz
avatar Babariba
8 10

Popieram Cię w 100 % ! Widzę że nie których zżera zazdrość...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
11 13

Byłam na pogotowiu dwa razy. Raz ze sobą, raz z sąsiadką. Może nie było jak w pięciogwiazdkowym hotelu, ale za każdym razem uzyskałam pomoc. Dokumentacja medyczna, czyli dotycząca choroby, to jedno; dokumentacja pozamedyczna to drugie. Poza tym człowieku, co Ty pieprzysz, żadnych zmartwień?! Spróbuj kiedyś nauczyć się badania fizykalnego, zobaczysz dopiero jaki to stres żeby wszystko poprawnie zrobić! Trzeba uważać praktycznie na wszystko, dostrzec to, co dotąd nikomu nie rzuciło się w oczy, a Ty nazywasz to bezstresową pracą?! Myślisz że nie zdarza nam się mieć wątpliwości, zastanawiać się czy aby wszystko zrobiliśmy tak jak trzeba? Proszę, wobec tego dlaczego sam nie skończysz tych sześciu lat studiów i nie zostaniesz lekarzem, w końcu to taka bezstresowa praca!

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 stycznia 2012 o 13:44

avatar notaras
0 4

@ccv Nie wiem, czy wiesz, ale lekarze ponoszą odpowiedzialność za to co faktycznie ROBIĄ, czyli za leczenie pacjenta. Jak lekarz przez przypadek wytnie Ci nie tą nerkę to PONOSI za to odpowiedzialność.

Odpowiedz
avatar smokk
2 4

@notaras Oczywiście lekarze ponoszą odpowiedzialność za swoje błędy. O ile uda się komukolwiek udowodnić, że błąd nastąpił a o to już jest niestety ciężko.

Odpowiedz
avatar ccv
-4 6

@Kobalamina, ja byłem z trzyletnim dzieckiem (gorączka + wymioty). Po dwóch godzinach łaskawie pani doktor nas przyjęła (kręcąc się w międzyczasie tu i ówdzie). W gabinecie... opieprzyła mnie, czemu w ogóle przyjechałem na pogotowie, skoro oni od dwóch godzin prądu nie mają. Nie mówiąc już o zwolnieniach chorobowych. Uzyskanie porady, a nie tylko L4 graniczy z cudem.

Odpowiedz
avatar ccv
-1 7

@Noras: pokaż mi przypadek lekarza, który poniósł odpowiedzialność za błąd w sztuce. policz statystyki ministerstwa sprawiedliwości. potem porównaj to z jakimkolwiek z innych krajów. wyciągnij wnioski. i się wypowiadaj.

Odpowiedz
avatar notaras
4 4

@smokk Co nie zmienia faktu, że ponoszą odpowiedzialność za to co FAKTYCZNIE robią, a nie, tak jak ustawa proponuje, za coś czego ani sprawdzić za bardzo nie mogą i nie po to studiowali 6+ lat. Oraz dodatkowo naprawdę nie wiemy ile z błędów lekarskich zostaje jakoś 'ukaranych'. Zasadniczo przyznanie pacjentowi racji w wypadku błędu lekarza jest normalne*, więc się o tym nie mówi. Dopiero jak pacjent nie dostanie odszkodowanie to jest afera. *normalne, czyli tak być powinno i w nikim nie wywołuje to specjalnych emocji.

Odpowiedz
avatar notaras
4 4

@ccv Nie widziałem statystyk ministerstwa sprawiedliwości, ani żadnego z innych krajów. Uprzejmie proszę o podlinkowanie źródeł abym mógł się z nimi zapoznać.

Odpowiedz
avatar smokk
-1 1

@notaras Pracuję jako serwisant a mimo to muszę wypełniać naprawdę sporo różniastych papierów. Bo jak ich nie zrobię mogę mieć problemy. Policja, skarbówka te sprawy.

Odpowiedz
avatar juanaa
2 4

Ccv, jak tak czytam twoje wypowiedzi, to mam wrażenie, że sprawia ci radość, że lekarzom dowalono dużo NIEPOTRZEBNEJ roboty. Wygląda mi to na myślenie "czujecie się jak święte krowy, zarabiacie krocie, traktujecie pacjenta jak wrzód na tyłku i partaczycie robotę? No to teraz macie ZA KARĘ tony papierków, bu ha ha!!!". Zgadzam się, że są lekarze, którzy widzą w medycynie tylko źródło forsy albo źródło dumy rodziców (wydaje mi się, że często ci "źli" lekarze to ludzie, którzy idą na medycynę, bo ich rodzic(e) to lekarze z pokolenia na pokolenie i "tak wypada" albo rodzina naciska i człowieczek ulega presji. Ale mogę się mylić!). Niestety tacy doktorkowie wyznawcy Wszystkowdupizmu rujnują opinię lekarzom z powołania (*podobnie ma się sprawa duchownych w Kościele Katolickim...). Ale to, co robisz, w mojej opinii, jest fatalnym sposobem walki z tą "złą" częścią personelu medycznego. Niekompetentni, olewaccy lekarze oraz dowalanie wszystkim medykom w Polsce bzdurnej, a nawet niemożliwej do wykonania papierkowej roboty to dwie różne, osobne, oddzielne i niezależne kwestie! Widzę, że spotkało cię wiele rozczarowania ze strony służby medycznej :( PS: Nie jestem lekarzem, nie mam żadnego lekarza wśród rodziny ani znajomych, więc nie jestem sztucznie tendencyjna.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 stycznia 2012 o 17:26

avatar Nikki
3 5

dokładnie. sorry, ale jak ktoś się uczy 6 i więcej (nieraz dużo więcej) lat na ciężkim kierunku i bierze potem odpowiedzialność za ludzkie zdrowie i życie, to myślę, że należy mu się dobra zapłata za to. mało osób chciałoby studiować trudny kierunek mając w perspektywie średnią krajową.

Odpowiedz
avatar notaras
1 1

@smokk Nie wiem jakie papiery Ty wypełniasz, ale zgaduję, że jest to coś w rodzaju 'protokołu z naprawy'. Lekarze teraz też muszą wypełniać 'protokół z naprawy', czyli dokumentację medyczną. Dodatkowo lekarz jako obywatel też musi wypełniać wszystkie PITy i inne podobne papiery.

Odpowiedz
avatar FikMikfeegiel
1 1

Ludzie, czy wy sobie uświadamiacie, jak wygląda życie lekarza? 10 godzin w pracy i 40 pacjentów, w domu wypełnianie bzdurnych papierków do NFZ kolejne 2 godziny. A w weekendy szkolenia i konferencje, żeby być na bieżąco. Tak wygląda to teraz, gdy moja matka jest lekarzem rodzinnym, wcześniej były jeszcze dyżury nocne. I JAKIE 10 TYŚ.??? Rozmawiamy o internistach, czy specjalistach?

Odpowiedz
avatar szypty
19 23

Ja pi*rdolę, jak czytam niektóre komentarze to mi się nie nóż, ale cholerna rakieta balistyczna dalekiego zasięgu uzbraja w kieszeni. Moja matka jest lekarzem, pracuje na 2 etatach, a i tak zarabia nawet nie średnią krajową... tak, są skorumpowani lekarze, tak jak i są skorumpowani przedstawiciele każdej innej instytucji, czy rozwiązaniem nie jest po prostu zaostrzenie kar za korupcję i zwiększenie jej wykrywalności niż uderzanie w cały system ochrony zdrowia? Niektórzy wspominali o stosowaniu programów, świetny pomysł, problem w tym, że nie w każdym gabinecie jest to piekielne ustrojstwo, bo są ważniejsze wydatki w budżecie niż informatyzacja służby zdrowia, na przykład informatyzacja ZUSu, objawiająca się w zakupie hurtowej ilości dyskietek. Nie wiem czym kierowane są komentarze pełne nienawiści pod adresem lekarzy, ale domyślam się, że naszą piękną polaczkowatą zawiścią... problem w tym, że jest to zawiść o rzeczy, których w dużej rzeczy nawet nie ma...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 stycznia 2012 o 14:35

avatar szaryobywatel
7 9

@ccv wystarczy że pracuje w państwowym szpitalu, a nie w prywatnym i już nie zarabia się takich kokosów. A co do twoich komentarzy, po co obrażasz wszystkich lekarzy zrobili ci coś, jakby mi pani w urzędzie nie chciała pomóc to powinienem nienawidzić wszystkich urzędników?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
8 10

Masz pojemną kieszeń. Pozdrów mamę :)

Odpowiedz
avatar szypty
2 8

@ kobalamina: dzięki, nie omieszkam;). @ccv, niestety, jest nie frajerem tylko tak zwanym "lekarzem z powołania", odmawia wszelkim kopertom, etc, sam nieraz mam do niej o to pretensje, ale cóż.

Odpowiedz
avatar Adsumus
1 1

Na Śląsku jest obowiązek posiadania przez gabinety lekarskie/przychodnie/szpitale i im podobne czytnika kart. Bo inaczej nawet na ciebie NFZ nie spojrzy.

Odpowiedz
avatar Babariba
4 4

Ja myślę że nie którzy powinni leczyć się na własną rękę. Skoro wszyscy lekarze to konowały, idioci , lenie i pazerne świnie to może co poniektórzy przestaną odwiedzać gabinety lekarskie i zaczną stosować na sobie medycynę naturalną, nakładanie rąk, homeopatie . Po co chodzicie do lekarzy skoro tak was drażnią?!

Odpowiedz
avatar FikMikfeegiel
1 1

Podpisuje się pod tą wypowiedzią - nic dodać nic ująć. Nie, jeszcze coś dodam: ccv, jeśli zarabia 10 tyś, to darmozjad, a jak średnią krajową to frajerka? Śmierdzi mi tu hipokryzją

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 stycznia 2012 o 11:04

avatar hbk
11 11

Gulgot "Ok, ale narzekać na system nie dlatego, że jest zły tylko, że nie chcę nam się ruszyć tyłka, żeby coś sprawdzić, zadzwonić do zusu i wydać odpowiednią receptę a to tylko dlatego, że nowy system zmniejszy nasze łapówki od firm farmaceutycznych i nie daj boże pociągnie nas do odpowiedzialności za nasze decyzje ? Nie tego nie rozumiem :-(" Zalozmy, ze lekarz ma dzwonic do ZUSu przy kazdym pacjencie. dodatkowe 5 do 10 minut roboty doliczone do kazdego pacjenta. Zalozmy (inteligentnie), ze lekarz zatrudni asystentke, ktora to robi za niego, zalozmy ze w kazdym oddziale ZUSu trzeba zatrudnic nowa osobe by odbierac takie telefony. Mamy juz dwa nowe miejsca pracy!!! Sukces!!! Jak za PRL!!! Tylko te dwa miejsca pracy sa bezproduktywne, bo takie cos zlatwia sie systemem informatycznym. Nie ma systemu, nie ma PRAWA by takie zapisy funkcjonowały. Podkreslam, ze maja odpowiadac za decyzje, ktorej nie sa wstanie wydac, bo nie sa wstanie sprawdzic, czy osoba jest ubezpieczona. Lapowki dla firm farmaceutycznych, to sie dopiero zaczynaja. Istniec beda dlatego, ze kazdy bedzie chcial byc na tel liscie. Aaa lobby nie ma i kochani urzednicy za nia odpowiedzialni beda wpisywac rzeczywiscie wazne leki i nie ulegna lobby farmaceutycznemu...

Odpowiedz
avatar hbk
8 8

A Rzecznik Praw Pacjenta mowi, ze mamy liczyc na milosierdzie aptekarzy!!! Tak o was dbaja panowie. swoja droga to patrzcie jak ciekwe sa dyskusje w Polsce. Na jakies wyborczej/oneciegazecie polskiej nie znajda panstwo dokladnych informacji o co chodzi lekarza lub polityka. Arlukowicz bzdurzy o jakis koncernach farmaceutycznych, lekarze sie nie zgadzaja, ale nikt nie podaje ich dokladnych argumentow (tylko dwa moze trzy). Ktos wie po co mamy taka zadyme? Nie mozna juz rozmawiac z lekarzami i ze spoleczenstwem? Car kaze, a jak widzi opor to mowi, ze to zli lekarze i koncerny? Jakos nie wierze zadnej stronie, ale Traszka podala choc jakies argumenty (merytoryczne), a rzad tylko bzdury opowiada lub argumenty nie do sprawdzenia. --------------------------------------- Przepraszam za posty pod postami Jeszcze dodam jedna uwge dla pracownikow njemnych: wezcie sobie jeden dzien wolnego i w trakcie tego dnia zabawcie sie w przedsiebiorce przeczytajcie przepisy dotyczace waszej dzilalnosci (wszystkie) i sprobujcie je zawsze miec na uwdze. W Polsce nie da sie prowadzic dzialalnosci zadnej zgodnie z prawem, mozna probowac, ale sie nie da. Za duzo przepisow, ciagle sie zmieniaja, pozostawanie z nimi na biezaco jest bardzo trudne, a do tego dochodzi jeszcze interpretacja przepisow i sady nasze przewlekle. Nie dziwie sie lekarza, naprawde nie dziwi sie. Nie uwazam by usprawiedliwione bylo uderzanie w nich, bo sa bogaci. W Polsce jest jedna grupa spoleczna, ktora ma luksusowe warunki pracy. Sa to urzednicy, malo odpowiedzialnosci, trwaly stosunek pracy, Jesli z zazdrosci chcecie gdzies uderzac to tam. A jesli sprawa was nie dotyczy to robcie swoje, rozmawiajcie i dyskutujcie. Sluchajcie argumentow drugiej strony uwaznie i nie odwolujmy sie do zazdrosci panowie.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 stycznia 2012 o 13:54

avatar szaryobywatel
4 4

@ccv "urzędnicy przynajmniej siedzą cicho, i nie są tak bezczelni jak lekarze" no fakt te wszystkie "szkolenia" w ZUSie przecież się nie liczą.

Odpowiedz
avatar ccv
-4 4

@szaryobywatel: ale przynajmniej nie marudzą, jacy oni są biedni @Gulgot: Android, czy iOS?

Odpowiedz
avatar hbk
6 6

ccv No wlasnie "bierzesz ksiegowa i prawnika". Wiesz z reguly dziala zasada, ze jak ktos cos robi, to lubi to robic i tego broni. Ja w swoim zawodzie jestem dziwny, bo krytykuje go:) nie podoba mi sie bezproduktywnosci, ale wiesz lubie te "zagmatwane przepisy" daja mi prace:) co nie zmienia faktu, ze innym zabieraja lub utrudniaja. "Apropo cara to opinia publiczna według mnie jest właśnie za lekarzami, więc gdzie tu carat?" A co robi rzad? Wtypowiedzi Arlukowicza, HGW i Tuska? Sposob wprowadzenia ustawy? zero konsultacji z ludzmi, to jest wlasnie carat. Nie to po ktorej stronie sa obywatele, ale jak wladza traktuje dana jej moc i prawa. W tym przypadku nalezy zaczac od mozliwosci sprawdzenia, czy ktos jest ubezpieczony, pozniej mozna zastanawiac sie nad odpowiedzialnoscia lekarzy. Swoja droga argument, ze od czegosc trzeba zczac jest bardzo ciekawy, stosowano go Rzeczpospolitej na kresach wschodnich, gdy bbyly jakies niepokoje, wbijano pre osob na pal i to bylo takie "od czegosc trzeba zaczac". Trzeba zaczac, ale od poczatku, trzeba zaczac, ale z rozwaga, trzeba zaczac, ale rozmawijac, a nie upracie isc tam, gdzie opor nie wysluchujac nawet dlaczegoo powstal opor, tylko opowiadajac bajki o koncernach oraz kkrwiozerczych lekarzach.

Odpowiedz
avatar szaryobywatel
0 0

@ccv bo wiedzą, że opinia publiczna by ich zlinczowała za taką hipokryzję.

Odpowiedz
avatar Gulgot
-3 3

Ccv - android :-)

Odpowiedz
avatar Gulgot
-3 3

Ccv - android :-)

Odpowiedz
avatar Jewzenice
-5 5

Żeńska część konta. W Polsce da się prowadzić działalność zgodną z prawem, jest nawet taka osoba, która Ci w tym pomoże - radca prawny lub adwokat. Tak, to kosztuje, jak czas każdego człowieka, ale jeśli trudnisz się drobnych handlem czy usługami to tego nie potrzebujesz, bo przepisy są proste i nie jest ich tak wiele. Moja babcia sama cały czas prowadzi mały sklepik, nigdy nie potrzebowała porady prawnej, sama sobie wszystko znajduje, jak nie wie to idzie i pyta się w urzędzie. Można? Można. A jak ma się większą działalność, to ma się kasę na poradę prawną. Trochę upraszam, ale nudzi mnie już polskie gadanie "bo w Polsce to nie da się uczciwie zarobić/prowadzić biznesu itd".

Odpowiedz
avatar konto
0 0

@Jewzenice W Polsce nie da się prowadzić biznesu w 100% zgodnie z prawem. Zaspamuję tu http://piekielni.pl/22572 część kontrola,przeczytaj i powiedz jak postąpić w takiej sytuacji. Ze nie wspomnę o zachowaniu PIPu, skarbówki, Sanepidu i paru innych instytucji.

Odpowiedz
avatar notaras
10 12

@Gulgot i ccb Zadam wam jedno pytanie: kiedy lekarze mają nas leczyć? Bo według was to powinni zajmować się papierologią a przy okazji jak uda im się przypadkiem rozpoznać chorobę to jak przeczytają dłuuugą listę leków to może coś przepiszą. A jak TY nie zapłacisz składki, lub TWÓJ pracodawca spóźni się o 1 dzień to pojechać mu po pensji. W sumie czemu nie? Tożto wspaniały pomysł przecież. Lekarze będą mieli mniej kasy, więc będą musieli więcej pracować, więc będą mieli więcej czasu dla pacjentów, co prawda większość z tego czasu spędzą na przeglądanie listy leków, ale kij z tym. Bo w sumie to wspaniały pomysł. A jak lekarze zajmą się pracami urzędników to Ci natomiast będą mieli więcej czasu na picie kawy. [ironia mode off] Tak na serio to mam pytanie: Jaki związek ma to, czy pacjent jest ubezpieczony z diagnozowaniem i 'wymyśleniem leczenia'? Bo mi wydaje się, że na studiach lekarze uczą się głównie diagnozować i leczyć i taki jest CEL ich pracy i nawet chyba przysięgali tak robić, natomiast nie przysięgali sprawdzać, czy ktoś jest ubezpieczony.

Odpowiedz
avatar notaras
3 3

@ccv Czemu urzędnik nie może sprawdzić, czy pacjentowi należy się refundacja? Zamiast tego lekarze będą się spędzać dodatkowe X minut sprawdzając czy dany lek jest na liście, a jak go nie ma to muszą wymyślić co zrobić, czyli znów +X minut. Potem tylko nie narzekaj na kolejki. Jasne lekarz nie musi sprawdzić, czy pacjent jest ubezpieczony, ale jakby się okazało, że nie jest to będzie za to karany, ale sprawdzić nie musi.

Odpowiedz
avatar hbk
3 5

Narzuca odpowiedzialnosc calym majatkiem za cos czego NIE DA SIE SPRAWDZIC. Czy sprawdzi to Pani Zdzisia, czy Paani lekarka nie ma roznicy. Odpowiadasz za cos, czego nie jestes w stanie przewidziec. Kuntakinte zrozum, ze w pracy najwazniejsze jest usuwanie rzeczy niepotrzebnych. Pani kasjerka w wolnym czasie w sklepie w Zabce wyklada towar i nabija ceny. Gdyby robila to, gdy jest kolejka w sklepie, a ona tam jedyna, to raczej bys tam nie wrocil i zastanawialbys sie nad ich organizacja pracy. Co do kucharza, to spotkalem sie z takim czlowiekiem, co wlasnie twierdzil, ze jest tylko od gotowania, a towar mam dostarczyc ja i to ja mam dbac o jego zaopatrzenie. W tym przypadku dziala jednak racjonalnosc i praktyka.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 stycznia 2012 o 15:04

avatar hbk
-5 5

(mało kto wie, ale to głównie takie działania środowiska lekarskiego są powodem astronomicznych kolejek)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 stycznia 2012 o 15:03

avatar ccv
-3 3

@hbk: a masz jakieś badanie odnośnie źródeł kolejek? mam kilka pomysłów, ale nie widziałem żadnych szczegółowych badań w tym temacie.

Odpowiedz
avatar hbk
1 3

badan nie mam, zostja mi subiektywne rozmowy ze znajomymi, czy zajmuja sie rejestracjami, czy sa zwyklymi pielegniarkmi zawsze zwracaja na te przypadlosc uwage. Problemie korzystania ze sprzetu tylko raz slyszalem, ale tylko pod wzgledem nieuczciwosci takiego rozwiazania (dla prywtnych celow korzystanie ze sprzetu publicznego naganne jest)

Odpowiedz
avatar Traszka
11 17

Ależ wiem, że jest ubezpieczone. Ale nie wiem, czy przez ZUS (ze składek rodziców) czy przez urząd miasta (jeśli rodzice nie wpisali go do ubezpieczenia). Jeśli źle wpisze te dane na recepcie, to zostanie to uznane za błąd :) Najpierw poczytaj trochę ustawę, później załączniki, a dopiero potem wyjeżdżaj z takimi głupimi komentarzami. Astronomiczne kolejki są dlatego, że NFZ w twoim imieniu wykupuje w szpitalu np. 10 zabiegów założenia protezy. I nie więcej. I nawet jeśli chętnych będzie 50, a lekarze będą mieli możliwość zrobić 50 takich zabiegów, to i tak zrobią 10. Bo za resztę nikt nie zapłaci... A na Śląsku protestowali, bo pierwotnie plan był taki, że sprzęt musi sobie kupić każdy sam. Rozumiem, że jak ja ci każę kupić Mercedesa dla pracodawcy to z pieśnią na ustach pójdziesz do salonu? Ludu, nie musicie nas lubić, naprawdę. Nawet nie musicie szanować. Ale nie róbcie z nas jakiś cholernych złodziei i oszustów tylko dlatego, że system nie działa ;/

Odpowiedz
avatar Sardonicus
6 10

"reinevan" - W twoim poście jest dużo emocji, mało argumentów. W ogóle nie odnosisz się merytorycznie do problemów opisanych przez Traszkę. Piszesz za to: "mafia", "lewe recepty", "nikomu tłumaczyć nie trzeba"... Może cię zaskoczę, ale forum dyskusyjne polega właśnie na tłumaczeniu, przedstawianiu argumentów, dyskusji a nie prezentowaniu problemu "ex cathedra". Kiedyś były przekręty z lekami na "zielone recepty" ale te recepty dawno zlikwidowano. W moim mieście lekarz zawsze pyta pacjenta przed wypisaniem leków, na jakie leki go stać, tańsze, droższe, polskie, zagraniczne, oryginały, generyki i tak wypisuje receptę. Na czym miałyby polegać te rzekome ogromne przekręty "mafii lekarskiej" na receptach ? Możesz to wyjaśnić ? Masz jakieś argumenty czy to tylko taki emocjonalny wybuch pod wpływem propagandy prorządowych mediów (vide: TVN). Co ma do wypowiedzi Traszki i do problemu z refundacją recept nieodpłatne korzystanie ze sprzętu szpitalnego przez lekarzy (czy aby na pewno nieodpłatne) ? Piszesz nieprawdę, twierdząc, że "takie działania środowiska lekarskiego" (jakie ?!) są przyczyną astronomicznych kolejek. Powodem astronomicznych kolejek jest brak dostatecznego finansowania usług medycznych przez bankrutujący NFZ. Jeżeli jakiś lekarz wpisuje fikcyjne usługi, wizyty to popełnia przestępstwo i powinien nim zająć się prokurator, tak jak nieuczciwym sędzią, politykiem, prokuratorem czy policjantem - tylko co to ma wspólnego z wypowiedzią Traszki ? Chcąc być sarkastycznym można by stwierdzić, że nie wiesz co popierasz, ponieważ zmiany które krytykuje Traszka kompletnie niczego nie zmieniają w kwestii wypisywania lewych wizyt.... I na zakończenie... Nie zrozumiałeś problemu opisanego przez autorkę w sprawie refundacji leków dla dzieci. Traszka wyraźnie napisała, że dzieci "są obowiązkowo ubezpieczone", ale jednocześnie opisała mechanizm, w wyniku którego nie może odpowiednio wypełnić druku recepty, co automatycznie daje skutek taki jak brak ubezpieczenia. Czy naprawdę trzeba ci tłumaczyć prosty tekst w języku polskim ?

Odpowiedz
avatar reinevan
-4 6

Traszka protestowali i doprowadzili swoimi protestami do wyrzucenia Sośnierza bo chcieli dalej bezkarnie (jak to ma miejsce w reszcie kraju do dziś) wykorzystywać NIEODPŁATNIE SPRZĘT PAŃSTWOWYCH SZPITALI DO LECZENIA SWOICH PRYWATNYCH PACJENTÓW. Sprawa jest prosta, jeśli lekarz chce mieć prywatną klinikę, to niech sobie ją sam wyposaży w sprzęt, a nie bezkarnie i bezczelnie wykorzystuje do zarabiania pieniędzy sprzęt szpitali publicznych. W ogóle 95% szpitali "publicznych" w Polsce to w rzeczywistości prywatne folwarki lekarskiej mafii, mówcie co chcecie zdania nie zmienię. Dlaczego? Otóż raptem 2 lata temu u mojego ojca zdiagnozowano zaćmę, okazało się, że w prężnym i potężnym ośrodku, posiadającym masę szpitali i klinik "publicznych" jakim jest Wrocław musiałby czekać na operację 1 oka blisko 2 lata bo w wielkim wojewódzkim mieście wykonuje się raptem około 20 zabiegów miesięcznie, a wszystkie szpitale i kliniki deklarują 100% wykorzystanie możliwości. Tymczasem w małym miasteczku pod tytułem Kalisz, w szpitalu prywatnym, w ramach takich samych kontraktów z NFZ, według dokładnie tych samych procedur NFZowskich takich zabiegów wykonuje się około 20 DZIENNIE!!! Dlaczego?? Bo lekarze pracujący w tym szpitalu na etacie, rzeczywiście pracują tyle ile powinni, a nie uprawiają prywatę!!! Co do kwestii ubezpieczenia to ponownie wykazujesz się ignorancją. Wiem bo z racji pracy zawodowej między innymi ubezpieczeniami dzieci się zajmuję. Niezależnie czy dziecko jest wpisane do ubezpieczenia przez rodziców, czy przez gminę, powiat tudzież miasto, ubezpieczenie jest jedno i to samo!!! Daje dokładnie takie same uprawnienia i możliwości, a pieniądze z tytułu składki wpływają do ZUS, zmienia się tylko płatnik!!! ______________________________________________________________________________________ Sardonicus nie wiem jakie ty media oglądasz, ani jakie gazety czytasz, ale choćby w ciągu dopiero co minionego roku, nie było miesiąca, aby nie pojawiła się informacja o kolejnej aferze z lewymi zwolnieniami, lub receptami wypisywanymi na fikcyjne osoby, za które m. in. ty i ja płaciłeś. Swojego zdania o lekarzach w naszym wspaniałym kraju nie zmienię (choć uznaję możliwość istnienia wyjątków od reguły) tak długo, jak długo wszelkie próby uszczelnienia systemu finansowania opieki zdrowotnej, zwiększenia jego przejrzystości i wprowadzenia większych możliwości kontroli tego co się dzieje z było nie było pieniędzmi nas wszystkich będą torpedowane i blokowane właśnie przez środowisko lekarzy.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 stycznia 2012 o 20:06

avatar Sardonicus
3 5

"reinevan" - A więc jednak miałem rację, nie masz żadnych argumentów do zagadnień opisanych przez Traszkę. Nie wiem jaką szkołę kończyłeś, ale ewidentnie masz problem z rozumieniem słowa pisanego, ponownie podajesz argumenty do problemów, których Traszka nie opisywała w swoim tekście, natomiast do tych opisanych przez nią, nie podajesz żadnych. Dyskutujesz sam ze sobą ? Sam określasz problem i sam z nim polemizujesz ? Bo ja myślałem, że dyskutujemy o poście Traszki opisującej problemy z wypisywaniem przez lekarzy recept do refundacji. Być może uczestniczymy w innej dyskusji ? Co mają wspólnego lewe zwolnienia lekarskie z problemami opisanymi przez Traszkę ? Wiem, że ciężko jest przyznać publicznie, że nie ma się żadnych argumentów "w temacie", ale uniki w postaci zmiany tematu i piętrzenia nowych problemów tylko potęgują wrażenie pustki argumentacyjnej. Zresztą twoja wypowiedź, że masz wyrobione zdanie o lekarzach i go nie zmienisz wskazuje, że wcale nie zależy ci na uczciwej argumentacji, tylko na wylaniu żółci. Przykre to. P.S. Z dialogu z Traszką widzę, że wciąż nie rozumiesz zagadnienia dotyczącego prawidłowości wypełnienia formularza recepty. Cytat ze strony NFZ: "Mimo tego, że polskie prawo gwarantuje bezpłatne świadczenia wszystkim dzieciom do ukończenia 18 roku, osoby ubezpieczone, mają obowiązek zgłosić je do ubezpieczenia. Dotyczy to nie tylko dzieci biologicznych, ale również: - dzieci małżonka, - dzieci przysposobionych, - wnuków, - dzieci przebywających pod Państwa opieką w ramach rodziny zastępczej – do ukończenia przez nie 18. roku życia." Rodzice muszą podać lekarzowi czy wypełnili wyżej opisany obowiązek i kto jest płatnikiem. Może ubezpieczasz dzieci (zapewne prywatne ubezpieczenia), ale o procedurach NFZ nie masz pojęcia. Proponuję mniej złości, więc merytorycznych polemik.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 stycznia 2012 o 21:05

avatar Sardonicus
0 4

Jeszcze w kwestii "lewych recept". Takich recept nie wypisywali lekarze (bo i po co) tylko różni naciągacze, którzy podrabiali recepty, aby zdobyć nielegalnie lekarstwa, często o działaniu narkotycznym. Lekarze nie mają z tym nic wspólnego.

Odpowiedz
avatar reinevan
-3 5

Sardonicus a może to ty masz problem ze zrozumieniem słowa pisanego?? Napiszę więc najjaśniej jak potrafię. DLA MNIE TWORZENIE PRZEZ LEKARSKĄ MAFIĘ "PROBLEMU" Z WYPISYWANIEM RECEPT WEDŁUG NOWEJ USTAWY JEST NICZYM WIĘCEJ JAK KOLEJNĄ PRÓBĄ ZABLOKOWANIA USZCZELNIENIA I ZWIĘKSZENIA PRZEJRZYSTOŚCI I KONTROLI SYSTEMU FINANSOWANIA SŁUŻBY ZDROWIA. Twierdzenie, że dopiero od 1 stycznia 2012 lekarz ma obowiązek kontroli uprawnień pacjenta do ulg jest totalną bzdurą, gdyż co powtarzają w kółko macieju mądrzejsi ode mnie, takie zapisy znajdowały się już w poprzedniej ustawie, (gdyby tego nie było nikt przed 1 stycznia 2012), nie miałby prawa wymagać od ciebie tzw. książeczki ubezpieczeniowej lub druku RMUA). Sprawa jest prosta, jeżeli ktoś chce obracać publicznymi pieniędzmi, musi zgodzić się na kontrolowanie czy pieniędzmi tymi obraca w sposób prawidłowy. A WŁAŚNIE PRZECIWKO TEMU PROTESTUJĄ LEKARZE!!! Mam wrażenie, po raz kolejny, że to raczej ty masz problem ze zrozumieniem podstawowej kwestii w sprawie ubezpieczenia dzieci (USTAWOWO DO 16 NIE DO 18 ROKU ŻYCIA). Powtórzę więc po raz kolejny, niezależnie przez kogo dziecko jest ubezpieczone posiada dokładnie takie same uprawnienia w systemie NFZ i tłumaczenie wypisywania pełnopłatnej recepty tym, że nie wiem czy dziecko ubezpieczył rodzic, opiekun, czy gmina, jest bzdurą!!! Jak pisałem w poprzednim poście DZIECKO JEST UBEZPIECZONE ZAWSZE I WSZĘDZIE NA TYCH SAMYCH ZASADACH I ZAWSZE I WSZĘDZIE PRZYSŁUGUJE MU TAKA SAMA REFUNDACJA, ZMIENIA SIĘ JEDYNIE PŁATNIK!!! Prościej już tego napisać się chyba nie da. Czymś zupełnie innym jest lista leków refundowanych. Wprowadzenie każdej nowej wersji tej listy zawsze wzbudzało olbrzymie emocje i nie podejrzewam, by w tej materii coś się zmieniło kiedykolwiek. Na temat zasadności takiego czy innego wyboru preparatów na liście polemizować nie będę, bo nie jestem specjalistą w tej dziedzinie.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 stycznia 2012 o 8:46

avatar bloodcarver
3 5

@reinevan - brak czytania ze zrozumieniem z twojej strony. Przecież autor pisał, że problem z ubezpieczeniem dzieci polega na tym, że teraz lekarz musi wiedzieć KTO dziecko ubezpieczył, bo sam fakt że ma mniej niż 16 lat urzędnikom NFZ nie wystarcza.

Odpowiedz
avatar Sardonicus
2 2

reinevan - Znasz takie przysłowie "Gadał dziad do obrazu, a obraz do niego ani razu" ? Ponownie nie odniosłeś się w żadnym zakresie do tego co napisała Traszka. Ułatwię ci: Traszka podzieliła zagadnienia na punkty, aby było łatwiej temat zrozumieć (jak widać nie dla wszystkich) - więc ładnie cię proszę abyś ustosunkował się (króciutko) do każdego punktu wyszczególnionego przez Traszkę. Wtedy łatwo stwierdzimy kto ma rację. Żaden lekarz nie twierdzi, że wcześniej nie było obowiązku kontroli ubezpieczenia, twierdzą natomiast, że teraz nałożono na nich obowiązek obłożony drakońskimi karami finansowymi - co jest sytuacją drastycznie odmienną od sytuacji poprzedniej. Proszę zauważyć, że na lekarzy nałożono obowiązek, który de facto spoczywa na NFZ ! To NFZ powinien ścigać osoby, które przedstawiają fałszywe zaświadczenia o ubezpieczeniu, żądać sądownie zwrotu nienależnych świadczeń, itd. i może to robić post factum. Rząd przerzucił na lekarzy obowiązek działań niemal policyjnych wobec pacjentów. Dotychczas lekarz zakładał, że jeżeli pacjent przedstawia jakikolwiek druk dotyczący ubezpieczenia, nawet potwierdzenie opłacenia składki zdrowotnej wydrukowane na domowej drukarce, to jest ono prawdziwe, a gdyby okazało się, że składka jednak nie została zapłacona, to NFZ będzie ścigał taką osobę. W obecnej sytuacji lekarz został zamieniony już nie w kontrolera ubezpieczenia, ale raczej w oficera śledczego, który przed przystąpieniem do badania pacjenta musi najpierw wybadać czy pacjent to aby nie oszust i na wszelkie sposoby kontrolować czy przedłożony dokument ubezpieczenia jest prawdziwy czy nie, bo jak nie, to lekarz jest ugotowany, dostanie astronomiczną karę finansową (maksymalnie do 800.000 zł) za to, że wypisał receptę komuś, kto go oszukał, że jest ubezpieczony. Jeżeli sprawa z kontrolowaniem autentyczności dokumentów ubezpieczenia jest rzekomo taka prosta, to dlaczego akt prawny wprowadzający ten obowiązek w ogóle nie określa jakie dokumenty będą akceptowane jako dowód ubezpieczenia ? Ani nie wymienia listych takich dokumentów ani jakie kryteria takie dokumenty muszą spełniać aby zostać zaakceptowane, zupełnie nic !!! W Polsce do dnia dzisiejszego nie istnieje jednolita forma dokumentu ubezpieczeniowego. Nowe przepisy nie określają również jaka jest procedura potwierdzania autentyczności takiego dokumentu w razie wątpliwość. Te przepisy to jeden wielki bubel prawny. Jak zareagował na tak postawione problemy pan minister zdrowia ? Zareagował werbalnie (nie przy pomocy rozporządzenia), mniej więcej tak: oj tam, oj tam, weźcie jakieś ksero, albo oświadczenie i będzie gitesik (następnie pan minister serwuje przemiły uśmiech i puszczenie oczka) ! Przypominan, że deklaracje ustne to jedno a treść rozporządzenia to drugie, a w rozporządzeniu są kary do 800.000 zł. Pan minister to żartowniś - chyba dalszy komentarz jest zbędny. W sprawie ubezpieczeń dzieci NIE MASZ RACJI, PO PROSTU ZMYŚLASZ. Zadzwoń do NFZ i powiedz im, że nie mają racji i żeby zmienili swoje postępowanie oraz żeby zdjęli ze swojej strony internetowej instrukcję, którą ci zacytowałem, bo ty uważasz, że jest inaczej.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 stycznia 2012 o 10:50

avatar reinevan
-3 5

Bloodcarver i to jest właśnie to co nazywam tworzeniem sztucznego problemu z wypisywaniem recept. Bo takie twierdzenie jest absolutną i wierutną bzdurą, której jedyną przyczyną jest próba odwrócenia, przez lekarzy, uwagi od istoty protestu, czyli kolejnego sprzeciwu tej białej mafii przeciwko próbom kontrolowania co robią z publicznymi pieniędzmi. NFZ nie ma zielonego pojęcia i nic go nie obchodzi, kto opłaca składki danego ubezpieczonego bo te dane posiada ZUS, NFZ sprawdza jedynie czy dana osoba (już nie tylko dziecko) widnieje w systemie ZUS jako osoba posiadająca ubezpieczenie zdrowotne (uzyskanie przez NFZ pozostałych danych byłoby z resztą niezgodne z ustawą o ochronie danych osobowych)!!!

Odpowiedz
avatar Sardonicus
1 1

To NFZ jest obecny w gabinecie lakarskim podczas wypisywania recepty ? Czy raczej lekarz musi ją wypełnić sam zgodnie z tym co usłyszy od pacjenta, niezależnie od tego czy to jest prawda czy fałsz ?

Odpowiedz
avatar FikMikfeegiel
1 1

Możecie mi wytłumaczyć, dlaczego sprzęt warty kilka milionów złotych, który powinien pracować 24h na dobę ma stać bezczynnie, tylko dlatego, że NFZ nie ma/nie chce dać pieniędzy?

Odpowiedz
avatar konto
0 0

@ reinevan współczuje ojcu, zwrócę tylko uwagę że Wrocław to inne województwo a co za tym idzie inny oddział NFZ,więc kto inny ustala reguły. I w tym miejscu wchodzi magiczne słowo LIMIT. Jeśli szpital we Wrocławiu ma limit 10 zabiegów to zrobi 20 zabiegów bo mu za więcej nie zapłacą,skoro zaś w Kaliszu ma ich więcej to zrobi więcej bo może. Efekt jest taki że tam gdzie lekarze są potrzebni ich brakuje a gdzie indziej jest nadmiar, rzadko bo rzadko ale czasem się zdarzy. A system współpracy z NFZ opisałem tu http://piekielni.pl/22572 przeczytaj i powiedz mi co myślisz.

Odpowiedz
avatar konto
0 0

@up jesli ma 10 zabiegów to zrobi 10 mój błąd

Odpowiedz
avatar Adsumus
10 10

Powiem tylko jedno. Na Śląsku jakoś działa system informatyczny w którym głównym nośnikiem danych jest karta chipowa. I nie ma najmniejszego problemu sprawdzić kto jest ubezpieczony, a kto nie. Może to zrobić każdy pracownik przychodni/ szpitala. Wystarczy że włoży kartę do czytnika. Co ciekawe to system ten działa już od kilku dobrych lat (chyba od 10) i póki co nie było z nim żadnego problemu mimo że jest już powoli przestarzały.

Odpowiedz
avatar hbk
6 6

I wlasnie o to chodzi, najpierw wprowadzmy mozliwosc, potem wymagajmy. Nie na odwrot. No, ale Slask mial Sosnierza (chyba on wprowadzil, nawet sprawe w sadzie mial)

Odpowiedz
avatar Adsumus
3 3

Dokładnie miał sprawę bo wyszedł przed szereg. Ponoć komuś w ministerstwie się to nie spodobało (czyt. nie zarobił na tym). Potem jeszcze były kolejne projekty: wprowadzić ten system na całą Polskę, oraz nowy na całą Polskę (z likwidacją Śląskiego, wtedy całkiem nowego). A co z tych planów wyszło to każdy wie.

Odpowiedz
avatar reinevan
-1 3

Sośnierza do sądu podała Śląska Izba Lekarska (za działanie na szkodę pacjentów) sprawę z resztą umorzono. W reszcie kraju nic z tego nie wyszło, a dlaczego? A jakie środowisko jak nie lekarskie protestowało i zablokowało wprowadzenie tego systemu w całym kraju?

Odpowiedz
avatar jyyli
2 2

Chcieli to wprowadzić, tak, ale w skrócie: koleś, który to chciał wprowadzić i już opracował, został odwołany przez innego gościa, który sam stwierdził, że taki pomysł wprowadzi i cała gloria spłynie na niego. Cóż, tak sprytny nie był ;) Ale mogło być inaczej, osobiście panów nie znam ;) Ślązakom zazdroszczę, podziwiam i mam nadzieję, że wszyscy będziemy niedługo korzystać z tego genialnego pomysłu.

Odpowiedz
avatar kikikat
2 8

W tv widziałam jedną matkę załamaną, bo jej małe dziecko miało alergię i potrzebowała specjalnego mleka. Jeszcze niedawno płaciła 14 zł, a teraz - 40. CHORE

Odpowiedz
avatar bartnik
0 2

Dobrze, że za tydzień wracam na antypody...

Odpowiedz
avatar notaras
2 2

Pics or it didn't happened.

Odpowiedz
avatar Sardonicus
2 4

zeebee, a po co lekarz miałby wypisywać nadmiar Viagry jednemu facetowi ? Przecież, jeżeli komuś ta Viagra jest potrzebna, to sam pójdzie do lekarza i dostanie na receptę... O co więc chodzi ? Jakaś kolejna urban legend ?

Odpowiedz
avatar Babariba
3 5

Mam nadzieje, że Ci którzy tak najeżdżają na lekarzy, nie będą musieli kiedykolwiek dziękować któremuś z nich za uratowanie życia. Los bywa przewrotny, pamiętajcie o tym...

Odpowiedz
avatar Arsen258
2 2

Na Ślasku juz kilka lat sa elektroniczne karty zdrowia pacjenta i wystarczy miec to ze soba i tam sa wszystkie potrzebne dane. Dlaczego nie zostalo to wprowadzone w calej Polsce - nie mam pojecia. Sa tez z tego powodu inne klopoty np. nie mam uzupelnianej ksiazeczki zdrowia bo i po co, skoro wszystko jest na karcie. Z tym, ze potem jak wyjade na drugi koniec Polski i nie majac tego systemu poprosza mnie o ksiazeczke pojawia sie problem

Odpowiedz
avatar ziutka
1 1

dzięki za wyjaśnienie, w prosty i zrozumiały sposób. Niestety takie to bardzo polskie urzędnicy namieszają, wróć rządzący namieszają cierpią pacjenci a winę zrzuca się na w sumie niewinnych lekarzy. Ja się wcale nie dziwię że lekarze chcą umywać od tego ręce, bo kto by się zgodził brać odpowiedzialność, za te cyrki które się teraz dzieją. Najbardziej na tym całym zamieszaniu stratni są pacjenci Ci naprawdę chorzy, bo ich to najbardziej dotyka, wcześniej za leki płacili grosze, a teraz muszą bulić nie wiadomo ile. Czytałam artykuł gdzie od kobiety po chemioterapii zażądano w aptece za lek 3000 zł gdzie do tej pory płaciła 3 zł.

Odpowiedz
avatar ksoniek
1 3

ad 1 pracodawca nie wpłaca na konto NFZ tylko ZUS (mała różnica, ale baza aktualizowana jest raz na 3 miesiące, a błędy w systemie NFZ wychodzą po 4-5 miesiącach) - jak ktoś w rozliczeniach pracował w poradniach to wie o tym bardzo dobrze skąd korekty po pół roku ad 2. nie broniąc ustawy (która jest beznadziejna zresztą) - chodzi o wyłączenie specyfików które piszą że mają składnik X, ale go w sumie nie mają. Rejestracja ma służyć uporządkowaniu całości -> jest na liście "zgodności" znaczy się działa, nie ma może tak, a może nie. Problem kto ma wpisywać i na jakiej podstawie (tutaj nie ma nadal rozwiązań) ad 3. u siebie robię tak że codziennie przed 7:30 ściągam listę i wrzucam na komputery w rejestracji -> lekarz ma za zadanie sprawdzić poprzez rejestrację i wyszukiwanie w excelu co jest aktualne ad 4. przy przewlekle chorych? dajesz przykład kardiologa, a tam jest stała informacja - choruję na to i na to i mam leki takie i takie. Raczej wątpię aby do POZtu (podejrzewam że tam pracujesz) przychodził pacjent od kardiologa po roku leczenia bez konsultacji kardiologicznej. Jak miał zmianę leków to ci nawet pokaże że coś nie tak i inne leki on ma. Nie rób z ludzi przewlekle chory totalnych debili. Albo masz małe doświadczenie i nie wiesz że trzeba wypytywać, albo szukasz problemu ad 5. Mylisz się - ksero takiego zaświadczenia i nic nie płacisz! Tu się zgodzę z Gronkiewicz-Wlatz która stwierdza że dużo zależy od organizacji pracy. Sekretarka zapisując sprawdza jakie są uprawnienia. Są jakieś "szczególne" to robi ksero karty. Proste i koszt znikomy ad 6. zatrudnij kogoś do pomocy. PS. nie bronię ustawy i zmian. Zmiany są potrzebne w całym tym systemie, tylko są źle wprowadzone i to jest problem.

Odpowiedz
avatar Sardonicus
3 5

Ksionek Ad.1 - OK Ad.2 - Ty to na poważnie ?! Ktoś ma "zdalnie" decydować, który lek jest odpowiedni dla konkretnego pacjenta ? Bo musi to być lek posiadający "rejestrację" (nie mylić z dopuszczeniem do obrotu) ? Nie ma leków, które podają, że posiadają składnik X ale go nie posiadają. Podawanie fałszywych informacji dotyczących leków podlega odpowiedzialności karnej, więc nie fantazjujmy, ok ? To, że lek jest zarejestrowany dla danego schorzenia, nie oznacza, że zadziała ! Każdy przypadek jest inny, zachodzą interakcje z innymi lekami stosowanymi przez pacjenta, które wykluczają dany lek, albo osłabiają jego działanie, wzmacniają, wpływają na inne leki, które moga być ważniejsze dla zdrowia pacjenta, niż ten który mamy przepisać. Stosując twoją logikę, farmakologię można usunąć z programu studiów lekarskich, przecież odpowiednie leki dla schorzeń będą na liście z NFZ-tu... Masakra. Ad.3 - Wyszukiwanie leków w Excelu ? Naprawdę uważasz, że tym powinien się zajmować lekarz ? Dłubaniem w Excelach, Internetach, gorączkowym ściąganiu listy leków ważnych na dzisiaj ?! A co będzie jak padnie Internet, każecie pacjentom wynosić się ? Ad.4 - Chyba nie zrozumiałeś problemu. Gdyby wystarczyło wypytać, to po co byłyby skierowania od specjalistów ? Lekarz wypyta i po sprawie, tak ? Ad. 5 - To ty się mylisz. Możesz przytoczyć odpowiedni przepis, który pozwala na taką procedurę jak opisałeś ? Łatwo ci pisać, bo w razie czego, to nie ty zapłacisz. Ad. 6 - Z jakiej racji ? Bo urzędnicy wymyślili nowe "ułatwienia" ?

Odpowiedz
avatar konto
0 0

@ ksionek i sardonicus Ad 2 podpinam się pod sardonicusa i zapytam: Ksionek czy ty wiesz jak szkodliwa jest interakcja NLPZ? Zwykły nurofen z paracetamolem może zabić w 3 przypadkach na 10 że nie wspomnę o bardziej złożonych lekach. A co z aspiryną? Stosowana jest w kilkudziesięciu różnych schorzeniach od przeziębień po zawały serca. Myślisz że jest zarejestrowana do każdego z nich? Ad 6 za co? za te śmieszne 50 groszy za punkt?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 stycznia 2012 o 22:37

avatar jyyli
3 3

Wierzyć ministrowi? Pieskowi na smyczy koncernów farmaceutycznych? Który ma w nosie swoich obywateli, a dla którego tylko kasa się liczy? Sama myśl o czymś takim jest śmieszna ;) I ja rozumiem protesty lekarzy. Ale nie oznaczają one, że panie z recepcji już w grudniu mnie totalnie zgnoiły, mimo, że przyniosłam dowód ubezpieczenia + legitymację studencką (jestem ubezpieczona z rodzicami, bo nie pracuję. Co z tego, że było wiadomo, że lekarka żadnej recepty mi nie wypisze, a tylko i wyłącznie zbada. I co mi po tym, że lekarka była niezwykle kompetentna i miła. Nie mówię, że miały mnie te, hm, kobiety zarejestrować bez gadania, ale że mogły być miłe.

Odpowiedz
avatar wallian
7 7

Ludzie, zauważcie jedną rzecz - włączcie dowolny kanał informacyjny/ portal internetowy - co widzimy? Ano lekarze, leki, minister itd. A w międzyczasie za plecami, po cichutku ceny wszystkiego idą w górę. I wy mówicie, że nasz rząd nie jest zdolny? Aha jeszcze jedno - wczoraj p. minister u Lisa zaklinał się, że recepty z pieczątką mogą być legalnie realizowane jako zniżkowe. Tak samo jak pacjenci bez dowodu ubezpieczenia - podpisać oświadczenie i wszystko gra. No tak, tylko czy jak za 5 lat przyjdzie do apteki/przychodni kontrola to będą się przejmowali tym, ze jakiś minister coś powiedział? Czy oni w ogóle będą się zastanawiali kto to był ten cały Arłukowicz? Nie. Dowalą karę i koniec.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 5 razy. Ostatnia modyfikacja: 3 stycznia 2012 o 22:58

avatar ross13
1 1

@wallian już Cię lubię.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

Podsumowując... Powinnobyc cos zrobione (nie mówię co) zeby ułatwić lekarzowi obsluzenie pacjenta szybko, bo nawet w przypadku pisemnego oświadczenia pacjenta o ubezpieczeniu gdyby kłamał lekarz ponosi karę i moze conajwyzej iść z tym do sadu. A historia na głównej powinna sie znaleźć jak najszybciej bo w końcu chodzi tu o to zeby każdy niewtajemniczony zrozumiał w końcu o co chodzi

Odpowiedz
avatar marcinx7
1 3

@Traszka Muszę przyznać, że bardzo podkolorowałaś swój post. Nie mam wątpliwości,że wszystko rozmywa się o wprowadzenie odpowiedzialności za wykonywaną pracę co lekarzom nie przyzwyczajonym do tej sytuacji jest bardzo nie na rękę. Dotychczas wyglądało to tak, że w razie błedu na recepcie (powodowanego dużo częsciej niedbalstwem, niż zawiłymi przepisami np. nieczytelne dane, brak dawki, dawkowania, postaci, lub też ogólne nagrygolone) odpowiadał pacjent płacąc 100% lub wracając do lekarza z receptą po poprawę lub "ludzki" farmaceuta biorąc na siebie ryzyko zwrotu nienależnej refundacji do ktorej potrzebna jest prawidłowo wystawiona recepta. Odniosę się tera do paru punktów Twojej wypowiedzi. AD. 1 Sprawdzenie ubezpieczenia- dotychczas każdy podmiot mający umowę z NFZ sprawdzał ubezpieczenie pacjenta i nie było problemu. Poza tym decydując o przyjęciu pacjenta na nieodpłatną wizyte/poradę lekarska niejako uznajesz , że jest ubezpieczony wiec stoi to w sprzeczności ze stawianiem pieczątki z powodu rzekoego braku pewności co do ubezpieczenia. Ad.2 Przykład Polocardu i Aspirin jest, delikatnie mówiąc, poroniony, ponieważ są to leki pełnopłatne i w dodatku OTC, a nie takich dotyczy ustawa. Zatem albo nie rozumiesz o czym piszesz albo celowo dramatyzujesz. AD. 3 Obwieszczenie ma być ogłaszane co 2 miesiące, wystarczy zrobić skrót w przeglądarce i wtedy "ciężka procedura" sprawdzenia czy są zmiany trwa kilka sekund. Zdąży się w czasie kawy, ewentualnie może sprawdzić rejestratorka. AD. 4 Zawsze było potrzebne zaświadczenie od specjalisty tyle tylkoże samowola w zapisywaniu wiekszych zniżek nie była obciążona ryzykiem takim jak teraz. AD. 5 Tu też nic się nie zmieniło poza tym, że wtedy odpowiadała apteka. Też było 9 grup i aptekarz musiał weryfikować uprawnienia, jakoś wtedy nikogo to nie oburzało. AD. 6 Na zapoznanie się z nowymi przepisami był czas, mnie się jakoś udało, wiedza nie spadła mi z nieba. trzeba było przewertować materiały na Izbie Aptekarskiej, na stronie ministerstwa, skonsultować sie z kolegami po fachu. Natomiast 2 stycznia wszyscy lekarze z mojego otoczenia przychodzili kolejno z pytaniami, co sie w końcu zmieniło, co mają robić, jak pisać. Zadnemu się niec chiało samemu dowiedzieć. Nie byłem zaskoczony. w końcu artyści, wolny zawód, leczą a nie wypisują;) itp. Dziękuję i pozdrawiam

Odpowiedz
avatar Traszka
4 4

Owszem, przykład polocardu jest przejaskrawiony, żeby każdy zrozumiał. Jeśli małe naciągnięcia Ci nie wystarczają, powiem, że amoksiklav, jeden z podstawowych antybiotyków powszechnie stosowany nie ma rejestracji w anginie, mimo, że jest tam wskazany przez towarzystwa naukowe. Wiele leków jest zarejestrowanych jako "leczenie" a nie jako "profilaktyka" więc nie mogę zapobiegać, muszę czekać, aż się pochorują. Lista ma być aktualizowana co 2 miesiące, ale od 30 grudnia była zmieniana 2 razy, w tym ostatni dziś w nocy, bez uprzedzenia. Zaświadczenie od specjalisty - ok. Ale może nie kiedy na wizytę czeka się miesiące, a na zaświadczeniu muszą być podane konkretne leki z dawkowaniem. Teraz jest tak, że nie mogę nawet zmienić dawkowania bez konsultacji! No wybacz, ja nie jestem sekretarką, tylko lekarzem. Jeśli mam za coś odpowiadać, to muszę decydować. A tego się zabrania.

Odpowiedz
avatar marcinx7
2 2

I znowu manipulujesz celem udramatyzowania. We wskazaniach Amoksiklavu jest mowa o zakażeniach dróg oddechowycha angina sie do nich zalicza. Szukaj jakiegoś kruczka dalej. Ja jestem zdania ,ze boli lekarzy wprowadzenie odpowiedzialności za wypisywanie recept. No ale Ty nie jestes sekretarką, Tobie pisanie uwłacza. Musisz zrozumieć ,ze to jeden z twoich obowiązkow. Ja również chciałbym powiedzieć, ze moim obowizkiem jest tylko wydawanie leków, a nie np. wydawanie reszty jak kasjer (vide sekretarka)i wydawac ta resztę tak niedbale jak wy wypisujecie recepty.

Odpowiedz
avatar Traszka
1 1

zapraszam na oficjalną stronę urzędu dopuszczającego leki w PL do obrotu: http://www.urpl.gov.pl/drugs/426175 Pod tym linkiem masz ChPL Amoksiklavu. Cytuję: 4. SZCZEGÓŁOWE DANE KLINICZNE 4.1 Wskazania do stosowania Amoksiklav jest wskazany w leczeniu następujących zakażeń bakteryjnych u dorosłych i u dzieci (patrz punkty 4.2, 4.4 i 5.1):  ostre bakteryjne zapalenie zatok (właściwie rozpoznane);  zapalenie pęcherza moczowego;  odmiedniczkowe zapalenie nerek;  zapalenie tkanki łącznej;  zakażenia po ukąszeniach zwierząt  ciężki ropień okołozębowy z szerzącym się zapaleniem tkanki łącznej. To, że w ulotce napisali, nie znaczy, że jest taka rejestracja. I o to chodzi w tym proteście.

Odpowiedz
avatar marcinx7
-1 1

Czepiasz sie jednego punktu probojąc wszystkim wmowic że to jest głownym powodem protestu. Wykaz, który raczyłaś zalinkować jest niekompletny. Brakuje w nim np. Augmentinu czy Taromentinu. Rozumiem, że w Twojej interpretacji nie można ich wypisywać, gdzyż jakoby wogóle nie mają wskazań do stosowania. Bzdura.

Odpowiedz
avatar Traszka
1 1

Właśnie o to chodzi, że nie bzdura. Jestem obowiązana znać CHPL. Jedyne wiarygodne są na stronie rządowej, która gromadzi je od maja 2011. Urocze, prawda? To, że przepisy wymyślił cymbał, który nie wie jak wygląda leczenie to naprawdę nie mój problem. Ja mogę nawet sztywno się stosować. Tylko wtedy wszyscy wyjdą z receptami na 100%, a ponad połowa będzie musiała zapłacić za wizytę. PS. http://www.rp.pl/artykul/10,787110-Kara-za-podanie-leku-pacjentom-po-operacji-serca.html

Odpowiedz
avatar marcinx7
0 2

I jeszcze jedno to co pisze @reinevan ma wszystkie oznaki wiarygodności. @sardonicus przekręty na receptach polegały w skócie na wypisywaniu w porozumieniu z odpowiednim przedstawicielem handlowy leków o dużej refundacji na pacjentów np. DPS. Leow nikt nie widział, była fikcyjna sprzedaż, fikcyjna recepta, tylko refundacja i kasa prawdziwa.

Odpowiedz
avatar Sardonicus
0 2

marcinx7 - To teraz wytłumacz mi proszę, jak obecne przepisy zmienią sytuację z przekrętami na receptach, którą opisałeś ? Nie zmienią prawda ? Ani na jotę. Po prostu są bez sensu.

Odpowiedz
avatar marcinx7
0 2

Obecnie nie ma mozliwosci tanszego sprzedania leku refundowanego, wiec takie przewaly przestaja byc opłacalne. Tyle wystarczylo.

Odpowiedz
avatar Sardonicus
0 2

Ale nadal istnieje możliwość wypisania fikcyjnej recepty (np. na DPS) na normalnie refundowane leki, dokonanie fikcyjnej sprzedaży, zainkasowanie refundacji a nikt nie zobaczy leków. Zgadza się ? Poza tym, kto inkasował refundację ? Lekarz ? Chyba nie w środowisku lekarskim powinno nastąpić "uszczelnienie systemu" , jak to ktoś nazwał.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 stycznia 2012 o 12:51

avatar marcinx7
0 2

Co z tego ,że możliwe jak nieopłacalne. Przewałki są wtedy wykonywane gdy są profity, nie gdy są możliwości.Nikt nie przewala dla samego przewalania tylko dla zysku. Podział kasy był :działka dla lekarza za recepty, kasa dla firmy za leki, premia dla przedstawiciela za sprzedaż, i (refundacja-koszty faktury dla producenta) dla apteki.

Odpowiedz
avatar Sardonicus
0 2

No właśnie, najlepiej "zarabiającymi" w tym układzie jest producent i właściciel apteki a nie lekarz. Więc może niech lekarz przepisze pacjentowi odpowiednie leki (zgodnie z wytycznymi MZ), natomiast kontrolowaniem czy pacjent kwalifikuje się do refundacji zajmie się apteka ?

Odpowiedz
avatar marcinx7
0 0

Powiedz mi, po czym wniosłeś, że najlepiej zarabiającymi w tym ukladzie są producent i apteka. Miałeś z tym do czynienia? Czy może pasuje Ci do ogólnej koncepcji? Apteki dotychczas ponosiły odpowiedzialnośc za niedbalstwo lekarzy i zależy im na tym aby tak pozostało.

Odpowiedz
avatar marcinx7
0 0

Oczywiscie piszac im miałem na mysli lekarzy blad stylistyczno-składniowy. Moja wina ;)

Odpowiedz
avatar Sardonicus
0 0

A ty wnosisz inaczej ? Powiedz po czym ?

Odpowiedz
avatar marcinx7
0 0

Nie rozumiesz. Zarzucam ci brak logiki. Wyciągasz wnioski, które nie wynikają z tekstu tylko po to żeby podpasować sobie pod teorię.

Odpowiedz
avatar Sardonicus
0 0

Sam nie rozumiesz swoich własnych tekstów, "Leków nikt nie widział, była fikcyjna sprzedaż, fikcyjna recepta, tylko refundacja i kasa prawdziwa". Jeśli była fikcyjna sprzedaż a refundacja prawdziwa, to do kogo ona trafiła ? Do lekarza ? Poza tym nie odpowiedziałeś na moje pytanie, czy jesteś zwolennikiem takiej zmiany przepisów, aby to farmaceuci podczas realizacji recepty dokonywali weryfikacji pacjenta pod kątem uprawnień do refundacji, oczywiście pod groźbą wysokich kar finansowych ?

Odpowiedz
avatar marcinx7
0 0

Udajesz głupiego? Trzeba pisać Ci duzymi literami. Lekarza wypisuje recepty na leki, które nie są pacjentom potrzebne, nie mają do nich wskazan leczniczych. W skrocie bierze się dane jakiegoś pacjenta lub raczej wielu pacjentów, dlatego dobre do tego są DPS (duzo starych , najcześciej schorowanych ludzi) i wypisuje hurtem recepty. Lekarz dostaje swoją działke( bo przecież nie robi tego za darmo) ktorej wysokość sobie negocjuje. Jesli dobrze negocjuje to moze byc nawet najbardziej uposazony w sytuacji. A co do weryfikacji uprawnien przez apteki. Wyobraź sobie, że apteki już od dawna działają pod groźbą wysokich kar spowodowanych najcześciej cudzymi blędami, a konkretnie lekarzy- tłumaczę powoli, żebyś zrozumiał: ogromny odsetek recept refundowanych wypisywanych jest niezgodnie z przepisami, niedbale, a mimo to sa realizowane przez apteki dla dobra pacjenta. Wiec to żadna nowość. To lekarzom przeszkadza sytuacja w której trzeba by było odpowiadać za to co sie pisze( teraz tego nie ma). a co do weryfikacji uprawnien to nie jest zaden nowy obowiązek. Rozumiem, że uważasz ,że lekarze nie powinni ponsić odpowiedzialności za jeden ze swoich obowiązków. Do doprowadziło do obecnej sytuacji, np. przysłowiowego lekarskiego pisma. Gdyby za nieczytelną recepte odpowiadał wypisujący zaraz nauczyliby sie pisac starannie.

Odpowiedz
avatar Sardonicus
0 0

I któż tu udaje głupiego ? Napisałem wyraźnie, że chodzi mi o obowiązek sprawdzania pod groźbą kar finansowych czy pacjent jest uprawniony do refundacji, a nie czy recepta jest nieczytelnie lub nieprawidłowo wypełniona. Nie piszę więc o weryfikacji recepty tylko o weryfikacji uprawnień pacjenta. Udajesz, że nie rozumiesz pytania ? Widzę, że wijesz się jak piskorz, żeby wybronić apteki z odpowiedzialności za przekręty z fikcyjnymi receptami, ale jakoś niezręcznie ci to wychodzi. Wyjaśnij mi jak w tym całym procederze zagubiłeś rolę apteki ? 1. Co oznacza w twoim pierwotnym opisie zwrot "fikcyjna sprzedaż" ? 2. Kto dostanie "prawdziwą refundację" za "fikcyjną sprzedaż" ?

Odpowiedz
avatar Nowaczek
0 0

AUTORZE - lekarzu! W jednej sprawie nie masz racji. RMUA jest PEWNYM dowodem ubezpieczenia, gdy pracownik otrzymuje go od pracodawcy. Tylko w przypadku osób prowadzących działalność i opłacających dobrowolną składkę ubezpieczenia chorobowego, spóźnienie wpłaty bądź jej brak skutkuje ustaniem tego ubezpieczenia. Wynika to z faktu, że wina leży po stronie osoby ubezpieczonej, która zaniedba swoich obowiązków. Zupełnie inaczej wygląda sprawa w przypadku osób ubezpieczonych przez zakład pracy, czy też z tytułu umów zleceń. W tym przypadku podmiotem odpowiedzialnym za przekazanie składek jest pracodawca. Pracownik nie ma wpływu na to, czy pracodawca dopełni obowiązku przekazania składek do ZUS. Pracodawca POTWIERDZA FAKT POBRANIA PRACOWNIKOWI SKŁADEK, które zostały potrącone z wypłaty, DAJĄC MU DO RĘKI AKTUALNY DRUK RMUA. Jeżeli pracodawca nie dokona wpłaty, pracownik nie ponosi za to winy, więc jego ubezpieczenie nie zostaje przerwane, dalej podlega ubezpieczeniu. Problem ma tylko pracodawca, gdyż powstaje u niego zaległość wobec ZUS, za którą będzie ścigany w razie jej niespłacenia. Różnica zresztą jest taka, że osoba płacąca składki za siebie, musi pisemnie prosić o przywrócenie ubezpieczenia w razie niedokonania wpłaty w terminie, natomiast pracodawca płacący składki za pracowników nic takiego nie musi robić, po prostu wpłaca zaległe składki z odsetkami i po sprawie. Dlatego problem w twojej interpretacji jest nieco przejaskrawiony w zakresie stwierdzenia PEWNEGO ubezpieczenia na podstawie RMUA. Co do pozostałych zarzutów, większość jest słuszna i się z nim zgodzę.

Odpowiedz
avatar Traszka
4 4

RMUA jest dowodem pobrania składki. Nie jest dowodem wpłaty pieniędzy na konto ubezpieczyciela. Czyli dostajesz papier, że pieniądze zostały zabrane... Zanim do ZUSu dojdzie kto zawinił, Ty ubezpieczenia nie masz. Rozumiem, że jak kupujesz przesyłkę, to dowodem wpłaty dla sprzedawcy może być kwit z bankomatu, że pieniądze wybrane? A później każesz dochodzić sprzedawcy gdzie te pieniądze są?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 stycznia 2012 o 10:21

avatar Nowaczek
0 0

Gazeta Podatkowa Nr 13 z dnia 2011-05-01: cyt. "Wyłączenie przedsiębiorcy z ubezpieczenia chorobowego Opłacenie przez przedsiębiorcę po terminie składek na ubezpieczenia społeczne może też skutkować wyłączeniem przedsiębiorcy z dobrowolnego ubezpieczenia chorobowego. Tak będzie w przypadku, gdy przystąpił on do tego ubezpieczenia. Osoby prowadzące pozarolniczą działalność podlegają bowiem temu ubezpieczeniu dobrowolnie, na swój wniosek. Dobrowolne ubezpieczenie chorobowe przedsiębiorcy ustaje m.in. od pierwszego dnia miesiąca, za który nie opłacono w terminie składki należnej na to ubezpieczenie. Takie uregulowanie wynika z art. 14 ust. 2 pkt 2 ustawy o sus. ZUS automatycznie wyłącza wówczas przedsiębiorcę z dobrowolnego ubezpieczenia chorobowego. Na wniosek przedsiębiorcy ZUS może jednak wyrazić zgodę na opłacenie składki po terminie. Następuje to jednak tylko w uzasadnionych przypadkach. Zapłata składek ubezpieczeniowych po terminie nie spowoduje natomiast wyłączenia z tego ubezpieczenia zatrudnionych przez przedsiębiorcę zleceniobiorców. Choć dla tych osób ubezpieczenie chorobowe ma również dobrowolny charakter, to jednak wobec nich nie stosuje się przywołanego wcześniej art. 14 ust. 2 pkt 2 ustawy o zus." Dopóki pracodawca mnie nie wyrejestruje - jestem ubezpieczony. Jeśli nie wpłaci składek za mnie - PRACODAWCA MA ZOBOWIĄZANIE WZGLĘDEM ZUS, ale ja, jako pracownik żadnego zobowiązania względem ZUS nie mam - jestem wciąż ubezpieczony.

Odpowiedz
avatar Sardonicus
1 1

Nowaczek - nie mówimy o składce chorobowej ale o zdrowotnej, ale nawet nie w tym jest rzecz. Problem polega na tym, że mogą znaleźć się osoby nie ubezpieczone z różnych powodów, a prawo nakłada na lekarza bezsprzeczne stwierdzenie czy tak właśnie jest pod groźbą gigantycznej kary finansowej. Przepisy jednak nie podają jakie dokumenty przedłożone przez pacjenta należy honorować ani jak je sprawdzać w razie wątpliwości. Kiedyś wierzyło się pacjentowi na słowo, że przedkładany dokument ubezpieczenia jest autentyczny, teraz lekarz ma odpowiadać za to, czy ktoś naprawdę jest ubezpieczony czy pokazuje mu lewy dokument. Jak lekarz ma to zweryfikować, skoro rozporządzenie nic o tym nie mówi ? A karę zapłacić trzeba. Dlatego lekarze przystawiają pieczątkę "do decyzji NFZ" ponieważ ani nie mają możliwości sprawdzenia autentyczności dokumentów, ani nie mają laboratorium diagnostki kryminalistycznej, ani nawet przepisy nie precyzują jak to robić. Totalny chaos. Tylko karać potrafią.

Odpowiedz
avatar Nowaczek
1 1

Sardonicus - OK, zwracam honor. Czepiłem się faktu, że jeśli pacjent okaże prawdziwy druk RMUA, to wystarczy do stwierdzenia ubezpieczenia, bo nie ma znaczenia czy pracodawca zapłacił czy nie. Teraz zrozumiałem, że tak naprawdę problem prawdziwy tkwi gdzie indziej. Jeśli jest jak piszesz, co do sprawdzania oryginalności dokumentu przez lekarzy, to oboje z Traszką macie rację. Podrobić taki dokument jest dziecinnie łatwo. Myślę jednak, że dobrą formą zabezpieczenia się przez lekarza mogłoby być kserowanie przedstawionego przez pacjenta dokumentu poświadczającego jego ubezpieczenie (dowolnego, nie tylko RMUA ale też odcinka renty itp.), najlepiej z jego podpisem. Ten pacjent, który będzie miał prawdziwy dokument, bez wahania się pod kopią podpisze. Ten zaś, który będzie wiedział o fałszywości dokumentu, albo nie podpisze i weźmie pełnopłatną receptę, albo idąc w zaparte podpisze i poświadczy nieprawdę. Lekarz wtedy będzie kryty, że dał zniżkę dochowując maksymalnych starań w ustaleniu czy pacjent jest ubezpieczony. Pacjent będzie winny fałszerstwa. A swoją drogą, jak można takiego gniota ustawowego było wypuścić? Ktoś powinien nieźle za to oberwać. I mówię tu o całym łańcuchu winnych, a nie o jednym koźle ofiarnym, którego pewnie kiedyś wybiorą. Pozdrawiam lekarzy

Odpowiedz
avatar Sardonicus
0 0

Nowaczek - Lekarze proponują aby zmienić ten bubel prawny, albo poprzez całkowite wykreślenie art. 48 (czyli powrót do dotychczasowej praktyki) albo mobilizują ministra zdrowia do wydania rozporządzenia jasno definiującego procedurę honorowania dokumentów ubezpieczeniowych ( i co w ogóle uznać za taki dokument). Taka procedura mogłaby wyglądać tak jak to opisałeś (ksero i podpis pacjenta), ale takie postępowanie musi być zatwierdzone urzędowo - na wypadek kontroli za kilka lat. Niestety co robi i mówi Arłukowicz, widzimy sami w telewizji: solennie zapewnia, że wszystko będzie dobrze, podpowiada jakieś quasi-legalne rozwiązania, ale pisemnego rozporządzenia jak nie było, tak nie ma. I dopóki go nie będzie, lekarze nie chcą grać w rosyjską ruletkę (albo się uda, albo kara finansowa) i będą przystawiać pieczątki "do decyzji NFZ". Warto zauważyć, że opracowanie odpowiedniego rozporządzenia przez ministerstwo zdrowia zajęłoby może 2-3 dni. Dlaczego więc tego tematu ministerstwo nie dopracowało do tej pory ? Bo lekarz po dopełnieniu formalności kontrolnych dokumentów ubezpieczeniowych, według klarownej procedury przewidzianej w takim rozporządzeniu byłby formalnie w porządku, a wtedy ciężar odpowiedzialności za wady kulawego systemu ZUS/NFZ przeniósłby się na sam system. Urzędnicy NFZ, ZUS, MZ mieli całe lata na dopracowanie systemu ubezpieczeń zdrowotnych, ale nie robią nic. Łatwiej jest przerzucić odpowiedzialność na kogoś innego i zagrozić astronomicznymi karami.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

ta banda zlodzieji z polskiego rzadu powinna zaczac szukac oszczednosci od siebie, a nie poslugiwac sie malymi dziecmi ( podatek na ich towary) ktore same obronic sie nie moga, okradac starszych ludzi ( 1/3 funduszu na ubezpeczenie posmiertne) , ktorzy cale zycie poswiecili kraju, a teraz na chorych ktos im powinien uswiadomic ze to oni powinni bac sie nas , a nie my ich... i szczerze? rozpier... ich wszytskich w drobny mak... bo jak tego slucham wszytskiego to chce mi sie poprostu plakac

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 stycznia 2012 o 13:12

avatar medicotan
0 2

Przykro mi ale tego czytać się nie da. Kolejno: 1. czemu przed styczniem 2012 lekarzom to nie przeszkadzało? wtedy też nie było wiarygodnego dokumentu potwierdzającego ubezpieczenie i wtedy też nie mieli płacone za takiego delikwenta. BTW ilu ich się trafiło, ile kar zapłaciłaś do tej pory? 2. aspirin, polocard- wtf? to są leki OTC nie podlegają refundacji, NFZ nie ma nic do gadania, bo on sie nie dokłada. BTW skąd masz informację że aspirin ma taką rejestrację a polocard nie? 2a nie było i nie możliwości stosowania leku off-label poza dwoma wyjątkami- badania naukowe oraz gdy wyczerpano juz wszystkie możliwości leczenia. 3 takiej bzdury to jeszcze nie słyszałem, ale lekarze bardzo lubią teraz krzyczeć jakie to sankcje ich czekają za błędne recepty. Prawda jest taka że jak wypiszesz lek nawet z nieaktualnego obwieszczenia i pacjent go wykupi z nienależną zniżką to po dupie nie dostanie lekarz a apteka. I to pracownicy aptek powinni teraz protestować a nie lekarze. 4 z punktem się zgadzam- ale to jest HIPOKRYZJA! nie wypisujecie teraz leków na zniżki dlatego że protestujecie w obronie zniżek dla pacjentów? 5 jasne a do tej pory wierzyłaś pacjentom na gębę? oczywiste że skoro mam uprawnienia ZK to idąc do lekarza (i apteki!) biorę legitymację bo to jest w moim interesie żeby mieć magiczne ZK na Rp co jeszcze musi być zweryfikowane w aptece. 6 oj jasne jakie to straszne tyle czasu poświecasz na czytanie publikacji a nie masz czasu na dokumentację medyczną. Przypominam że wcześniej za nie wpisanie leku w kartę chorego w razie kontroli też lekarz musiał płacić. Więc w czym problem?

Odpowiedz
avatar szaryobywatel
0 0

Ad.1 Były protesty ale rząd je kolokwialnie olał. Ad.2 Autorka podała te leki jako przykład, chodzi o to, że leki powszechnie stosowane na konkretną chorobę nie są na nią zarejestrowane, co jest absurdem. Ad.3 Lekarze i aptekarze mają być na równi karani za to, że mamy tak durny przepis, a aptekarz najprawdopodobniej nie sprzeda teraz leku spoza listy, więc oberwie lekarz.. Ad.4 Nie mam pojęcia o co ci chodzi, autorka wyraźnie napisała, że chodzi o to, że przed zdiagnozowaniem choroby na którą to diagnozę potrzebne są badania(na które czeka się niekiedy bardzo długo), nie może wypisać recepty z odpowiednią refundacją. Ad.5 Tu się nie wypowiem. Ad.6 W takim wypadku życzę miłego czekania u lekarza nim ten sprawdzi czy może ci dać refundację. Oczywiście o ile doczekasz się siedząc w kolejce.

Odpowiedz
avatar medicotan
0 0

1. protesty to się zaczęły jak przedstawiono projekt ustawy refundacyjnej. BTW skoro nie ma wiarygodnego dokumentu ubezpieczenia to na jakiej podstawie w ogóle lekarze przyjmują pacjentów? Prawda jest taka że gdyby nie przyjeli a pacjentowi by się coś stało to nie było by zmiłuj i lekarz ma sprawę. Czekać tylko aż np cukrzykowi coś się stanie bo nie stać go było na wykupienie recepty za 100% odpłatnością. 2. proponuję kontakt z URPL, jeśli lek jest generykiem to producent ma prawo zarejestrować go we wszystkich wskazaniach jakie ma lek oryginalny- idiotą by był gdyby z tego prawa nie skorzystał 3, haha! uwielbiam jak wypowiadają się osoby które nie mają pojęcie o funkcjonowaniu refundacji leków. jak apteka nie sprzeda ze zniżką to nie oberwie nikt oprócz pacjenta (bo skąd NFZ ma o tym wiedzieć skoro nie zwróci kasy aptece za leki) Było, jest i będzie tak że za błędy lekarza odnośnie wypisywania Rp obrywają przede wszystkim farmaceuci (np recepta ma być czytelna, tylko pytanie dla kogo- farmaceuta rozczyta nazwę bez problemu bo ją zna, ale sąd już nie i apteka buli bo wydała niesłusznie na zniżkę) Lekarzowi nic nie zrobią za to że bazgrze, albo że recepta którą wypisał np jest zbyt wąska, a aptece zabiorą kasę (tak panie z NFZ potrafią np zmierzyć receptę) 4 no właśnie, niby zasłania się dobrem pacjentów, a tak na prawdę lekarze przybijając tę (nie)sławną pieczątkę odbierają pacjentom refundację jeśli ma np aktualne zaświadczenie od specjalisty. A do tej pory mogła wypisać wypisać receptę na chorobę przewlekłą nie mając odpowiedniej dokumentacji np wyników badań? Oczywiście że nie mogła! Zarówno wcześniej jak i teraz za przepisanie leku z nienależnymi zniżkami groziła i grozi lekarzowi odpowiedzialność finansowa- nic się nie zmieniło. 5 bo to jest oczywiste- nigdy lekarz nie wypisywał recepty na uprawnienia typu P, ZK, IB itd na piękne oczy, zawsze musiał mieć papierek także nic się nie zmieniło. 6. zadzwoniłem do kolegi z pytaniem czy przybija tę durnę pieczątkę. Powiedział że nie, bo stara się wspomagać swoich pacjentów na ile potrafi. Opracował sobie listę leków które najczęsciej wypisuje (nie oszukujmy się każdy lekarz tak ma) i odpłatności jakie są dla nich odpłatności. Jak czegoś nie wie zerka do wykazu, tak samo jak nie zna jakiegoś leku to zagląda np do pharmindexu- to chyba nie jest żadna hańba i nie zawiera aż tyle czasu (o ile zna się alfabet). I co można? Więc to kwestia nie prawa a chęci. PS jako ZK nie mam obowiązku czekania w kolejce, chociaż jeszcze nigdy z tego przywileju nie skorzystałem :)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 4 stycznia 2012 o 19:01

avatar ruzczs
0 0

Bardzo dobry tekst, aż mnie zmobilizował do zarejestrowania się w końcu na piekielnych ;) Proszę o zgodę na ewentualne kopiowanie i wklejanie tego tekstu wraz z linkiem na różnych stronach. Uważam że ten problem należy nagłośnić, a tekst jest prosty, zrozumiały dla wszystkich (którzy mają cierpliwość by go przeczytać) i trafnie opisuje o co chodzi. Im więcej ludzi przeczyta tym większa jest szansa że ktoś zrozumie.

Odpowiedz
avatar Sardonicus
1 3

Dzisiaj w telewizji przemówił Tusk. Powiedział, że nie bardzo rozumie idei karania lekarzy, w sytuacji gdy nie istnieje ogólnodostępny, krajowy rejestr ubezpieczonych, w którym każdy lekarz mógłby sprawdzić pacjenta (sic!). Cóż za zmiana !!! Jeszcze dwa dni temu lekarze byli "niegodni" i trzeba było "zrobić z nimi porządek" - a dzisiaj "pan premier nie rozumie".... Ciśnie się na usta jedno słowo, TRAGIFARSA ! Tusk zapowiedział WYCOFANIE SIĘ Z KARANIA lekarzy, przynajmniej do czasu powstania rzeczonego systemu. I niech ta informacja będzie podsumowaniem naszej dyskusji. Spuśćmy zasłonę miłosierdzia na wyczyny naszej kochanej władzy.

Odpowiedz
avatar medicotan
1 1

Przeraża mnie to kto zabiera głos w tej sprawie- media cytują p. Szczukę, cytują Hanne Gronkiewcz-Waltz, pytają o zdanie Lecha Wałęsę. Czekam aż sprawa trafi do Watykanu... Chciałbym zadać jedno pytanie szanownym lekarzom- czy jeśli przyjmujecie pacjenta prywatnie a macie prawo wypisywać Rp refundowane to czy również przybijacie mu pieczątkę, że NFZ ma zdecydować o refundacji?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 stycznia 2012 o 21:11

avatar MariaD
1 1

Odpowiem. Specjalnie się zalogowałam. W prywatnym gabinecie wypisuję leki, KTÓRE NIE ZNAJDUJĄ się na liście leków refundowanych. Dużo czasu potrzebowałam aby stworzyć sobie taki wykaz. Leków NIEREFUNDOWANYCH NFZ się nie czepia. I nie ma ryzyka kary, niektóre są nawet tanie. Ale nie da się nimi leczyć wszystkich chorób!!!

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 stycznia 2012 o 22:08

avatar medicotan
-2 2

Aha czyli nie miała Pani problemu żeby zrobić listę leków nierefundowanych, natomiast zrobienie listy z wysokością odpłatności już jest problemem? Czyli sens jest taki że z prywatnego gabinetu pacjent wychodzi z poprawnie wypisaną receptą? "niektóre są nawet tanie" ...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 4 stycznia 2012 o 22:35

avatar MariaD
2 2

Nie da się nimi leczyć wszystkich chorób, nie da się wyleczyć zapalenia płuc! Z prywatnego gabinetu pacjent wychodzi z wypisaną receptą według zasad obowiązujących do 31 grudnia. I na 100%. Dziś nie mogłam wypisać pacjentce leku na zapalenie płuc bo ZAREJESTROWANY jest w Urzędzie Rejestracji Leków Tylko do leczenie jednego typu zapalenia. Kobieta miała pecha bo ma inny typ. A na marginesie "Aspiryna" też jest tania ale nie leczy się nią raka.

Odpowiedz
avatar aza246
1 1

Nie mogę już patrzeć na ten rudy, zakłamany ryj. Łże jak przysłowiowy pies. Strajkują bo się wygody zachciewa...- tak może mówić ktoś do szczętu obłudny, bo nie wierzę, że słońce Peru nie był nigdy w przychodni i nie widziałeś dzikich tłumów w poczekalniach. Do tej pory nikt nie protestował...- tylko że w internecie jest zamieszczony protest lekarzy, który wpłynął do Ministerstwa Zdrowia w lutym 2011- i został olany przez trzymająca laskę...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 stycznia 2012 o 23:54

avatar delmet
2 2

Z całym szacunkiem ale co to robi na tym portalu? Przecież to nie jest historia, nie ma żadnej fabuły, rozwiniecia i zawiązania akcji itp. Ja doskonale rozumiem rozgoryczenie lekarzy czy pacjentów ale ten tekst NIE OPISUJE ŻADNEJ HISTORII tylko analizuje ustawę. Zresztą autorka właściwie napisała to samo o czym informują media, od siebie dodała niewiele.

Odpowiedz
avatar Sardonicus
0 2

delmet - Traszka opisała ogólną sytuację, która jest, chyba przyznasz, dosyć piekielna. Oczywiście, dla poprawności formalnej Traszka mogła opisać te wszystkie problemy na przykładzie perypetii z konkretnymi pacjentami, których musiała załatwiać zgodnie z nowymi przepisami i takiej opowieści nadać miano np. "Piekielny minister zdrowia", ale czy to by coś zmieniło ? ;)

Odpowiedz
avatar aga9861
0 0

Zgadzam się z informatyzacją służby zdrowia. U nas są te nieszczęsne karty chipowe. I mam pytanie: Po co? Żeby kupony wydrukować? Jeśli już są i mają te chipy to dlaczego nie ma na nich zapisanych danych o historiach chorób danego pacjenta? Wiadomo, że pacjenci chodzą po różnych lekarzach/specjalistach i za każdym razem od początku opisują swoje dolegliwości. Gdyby lekarz w przychodni/poradni miał odpowiedni program, wrzuciłby kartę do czytnika i odczytał przebieg choroby pacjenta. Po badaniu wrzuca swoje uwagi nt diagnozy czy dalszego leczenia. Ktoś pisał, że napisanie takiego programu nie jest jakieś super skomplikowane. Nie byłoby w tym momencie problemu z analizą nowych przepisów i list leków. Każdy lekarz zająłby się tym, co najważniejsze, czyli ludzkim zdrowiem i leczeniem. A skąd wziąć komputery? Masa firm modernizuje swoje stanowiska, więc można od nich wziąć lub odkupić za grosze. Oni odliczą to sobie od podatku i wszyscy szczęśliwi. Może jestem idealistką, ale nie rozumiem tej całej papierologii stosowanej w budżetówce. O ile łatwiej by się wszystkim żyło :)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 stycznia 2012 o 14:13

avatar armaiti
0 0

Mała uwaga do cytatu z tekstu: "urzędnik NFZ uznał, że to mleko należy się tylko przy dusznościach". Listę leków refundowanych oraz zalecenia ustala Ministerstwo Zdrowia, a nie NFZ.

Odpowiedz
avatar eRzecznikPolpharma
-2 2

W odniesieniu do zamieszczonego powyżej wpisu użytkownika Traszka, w którym znalazła się informacja, że lekarze nie mogą zalecić leku Polocard pacjentom po zawale, bo jak go zapiszą zostaną ukarani, chcielibyśmy uspokoić pacjentów i lekarzy. 1. Polocard jest lekiem dostępnym bez recepty i nierefundowanym, w związku z tym nie istnieje żadne ryzyko, że lekarz zostanie ukarany za jego przepisywanie 2. nie jest prawdą, że tylko Aspirin Protect ma we wskazaniach profilaktykę zawału serca, ponieważ Polocard również może być stosowany w: • profilaktyce chorób układu krążenia, które grożą powstaniem zakrzepów i zatorów w naczyniach krwionośnych: - zawał serca, - niestabilna i stabilna choroba niedokrwienna serca, oraz • profilaktyce innych chorób przebiegających z zakrzepami w naczyniach. Co wynika z ulotki dla pacjentów znajdującej się w każdym opakowaniu leku Polocard.

Odpowiedz
avatar bagniaczka
0 0

Wspólczuję Tobie i pacjentom. A mój komentarz brzmi KUUUUUUUUUUUUUUUUUUURRRRRRRRRRRRRR*****

Odpowiedz
avatar tytus
0 0

meh

Odpowiedz
avatar tytus
0 0

meh

Odpowiedz
Udostępnij