Pamiętacie jak pisałem o trzech budynkach: sklep, bar, kiosk przy stacji ratownictwa, których właściciel zaproponował nam, że jak będziemy chcieli zakupy do stacji mamy zadzwonić, a ekspedientka przyszykuje zakupy do odebrania, my podjedziemy i wracamy do bazy?
Okazało się, że jakiś gówniarz (piekielny w tej historii) podłapał ten schemat. My, ratownicy, rzadko z tego korzystamy, naprawdę staramy się żeby wszystko mieć w lodówce podczas służby. Dwa tygodnie temu do naszej stacji wpadła starsza kobieta. Zaczęła od progu krzyczeć:
S-Tak nie można! Co to ma znaczyć, że dwa-trzy razy dziennie wpakuje się taki ch... w kolejkę w sklepie!? Ja rozumiem czasem, ale ciągle!? Codziennie!? - I uderza jakimś badylem w maskę karetki.
Koledzy zaalarmowani krzykami i hukami wybiegli do garażu (tego dnia akurat nie miałem zmiany, ale zrelacjonowano mi przebieg całego zdarzenia).
S-Będą se korzystać, ku...! Też tak chce żeby ktoś mi kilka razy dziennie przygotował i pod nos podstawił!
K-Ale co się stało? Niech się pani uspokoi!
S-Jak co!? No jakby nie wiedział!
K-No jednak nie wiem... Pani się uspokoi bo wezwiemy policję.
S-Przychodzi jeden z drugim kilka razy dziennie i wpier... się w kolejkę!
Co się okazało... W bloku naprzeciw stacji mieszka dzieciak, który na allegro zamówił sobie strój ratownika, skombinował numer do sklepu i jak go rodzice wysyłali po zakupy dzwonił, przebierał się, odbierał zakupy i wracał do domu... Oczywiście nie przewidział, że za podszywanie się pod służby ratownicze grozi kara. Ale to jeszcze nic... Jego rodzice przyszli do stacji, koledzy zobaczyli ich i byli pewni, że przyszli przeprosić za syna, ale nie... Rozmowa w skrócie wyglądała mniej-więcej tak:
M-Jak możecie dziecko oskarżyć!
O-Mojego syna! Chu... zje...!
K-Zaraz wezwiemy policję, jeśli państwo się stąd nie wyniosą.
O-Ja ci kur... dam mnie straszyć! Wycofajcie oskarżenie!
K-Proszę opuścić budynek. - Kolega złapał tu za radio z zamiarem wezwania policji.
M-Nie! Proszę, zapłacimy, wycofajcie oskarżenie.
O-Głupia piz..., przestań gnojów przepraszać!
K-Po raz ostatni mówię, proszę opuścić budynek, albo wezwę policję!
O-Ok, ale załatwię was. Zobaczycie, popamiętacie!
Trzeba nadmienić, że my nikogo nie oskarżaliśmy, szefo tylko zawiadomił policję, że nastolatek podaje się za ratownika medycznego z naszej stacji (było to konieczne bo nie wiadomo było, czy jeszcze czegoś nie załatwia jako pracownik stacji), a dalej jest to sprawa policji i nic z tym wspólnego nie mamy...
Stacja..
Yyy to ile ten dzieciak miał lat? Historia sugeruje,że co najwyżej naście a wątpię żeby ktoś w sklepie uwierzył,że dziecko jest ratownikiem..
OdpowiedzJakieś 18-19 lat. Dla mnie dzieciak.
Odpowiedzzaszczurzony - a na ile ty wyglądasz, że tak spytam? Kilka historii dalej zostałeś przez jakiegoś policjanta wzięty za wczesno-licealistę... ;P
OdpowiedzNie wiem, podobno młodo, zwłaszcza w luźnych ubraniach.
Odpowiedztej pierwszej babce to sie nie dziwie ,ze ją szlag trafił (pewnie mnie też by trafił) ale reakcja rodziców - nie na miejscu - w tym momencie: świni świństwem odpłacaj i trzeba było wszcząć postępowanie prawne!
OdpowiedzMógł mieć naście, zdarza się i ratownikom. Zaszczurzony, to teraz - po tych groźbach szlachetnego Ojca - możecie wszyscy zapaść na fobofobię! Strach się bać!!!
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 grudnia 2011 o 19:07
I obsługa sklepu znając was tyle czasu była na tyle głupia żeby mu uwierzyć?
OdpowiedzNie wiem co ci gówniarze mają we łbach. To już któraś z kolei historia o młodocianych idiotach, którzy łamią prawo przez własną głupotę nawet o tym nie wiedząc.
OdpowiedzSpoko, ja się z kumplem kiedyś za księży przebieraliśmy i chodziliśmy w akademikach "po kolędzie", ale żeby za głupie pięć minut w kolejce to trochę przesada.
OdpowiedzOn tak z miłości do tego zawodu sobie strój kupił. Teraz testuje, czy jakieś dodatkowe profity dostanie przy okazji :P
Odpowiedzale ten chłopak jedyne co miał z tego to że był obsługiwany poza kolejką i miał już zapakowane zakupy (sam bym kupił taki strój bo też nie lubię stać w kolejce) czy też zamiast płacić za zakupy koszty były przerzucane na pogotowie i sobie robił zakupy za darmo ?
OdpowiedzTeż mnie to ciekawi, bo też tego do końca nie zrozumiałam. ;)
OdpowiedzMoi znajomi też mają stroje ratowników - i sporo innego wyposażenia. Tyle, że to chłopaki po kursach pierwszej pomocy i jakichś jeszcze (nie znam się), a strojów używają tylko, gdy robią za pomoc medyczną np. na konwentach, zjazdach czy imprezach różnych stowarzyszeń. Czyli samo w sobie nie może to być nielegalne, dopóki ktoś taki jak ten dzieciak nie nadużywa "wizerunku", prawda? Co do ojca szanownego chłopaczka - powiedziałabym, że ok, ale jak będzie potrzebował pomocy medycznej, to niech syna prosi :P
OdpowiedzAle ratowników czy ratowników medycznych?:) To różnica.
Odpowiedza ja mam inne pytanie, ale też w temacie strojów. ratownik dostaje w pracy czy sam musi sobie kupić? chyba dość szybko się niszczą?
OdpowiedzGeneralnie piszesz takie "podanie" do pracodawcy i ten przypisuje Ci mundur. Ja akurat mam swój własny, w razie zniszczenia nie ma kłopotu, a i lepszy niż w jednostce (szczególnie zimowy, jest cieplejszy i w razie potrzeby klękania w kałuży lub na śniegu nie odmarzają kolana).
OdpowiedzGość piekielny, ale przyznajcie, ma łeb na karku, byle głupek by takiego planu nie obmyślił :P
OdpowiedzJa się pytam!!! Kto minusuje taki historie?????
Odpowiedz@Ravs4 Przejmujesz się tym minusowaniem tak, jakby zależało od tego Twoje życie...
OdpowiedzAle ja tego nie ogarniam :D
Odpowiedz