Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Zaszłam w ciążę. Radość mieszała się z paniką, bo z Miłym (o…

Zaszłam w ciążę. Radość mieszała się z paniką, bo z Miłym (o którym pisałam we wcześniejszych historiach) pobrać się mieliśmy aż w sierpniu. Ale co tam, będziemy rodzicami – ślub udało się przyspieszyć, wszystko pięknie, czas wybrać lekarza. Zupełnie nie miałam doświadczenia, wcześniej leczyłam się prywatnie, ale że nie miałam też pracy i utrzymywaliśmy się tylko z pensji Miłego, zdecydowałam się dać państwowej służbie zdrowia drugą szansę.

Idę. Objawy koszmarne: bóle brzucha, zwłaszcza po tym, jak się zmęczyłam, niepokoiły mnie najbardziej – były po prostu nie do wytrzymania, zdarzało mi się całymi dniami leżeć i płakać. Badania krwi zrobione, tak, jest dzidziuś, informuję o dolegliwościach – nawet nie skończyłam zdania, kiedy lekarz przerwał mi, pytając, czy chcę coś przeciwbólowego
- Ale... nie, bo może dziecku zaszkodzi – zaoponowałam, prosząc o jakieś badania, nie wiem, może usg, może to ciąża pozamaciczna.
- Proszę pani, ja mam więcej lat praktyki niż pani sobie liczy, nic się nie dzieje, pani się nie denerwuje, nie pije, nie pali...
Ok, być może panikuję.
Wracam do domu, razem z obolałym i dziwnie jak na pierwszy trymestr powiększonym brzuchem. Boli tak wściekle, że nie mogę funkcjonować. Wysłuchuję rad koleżanek o swojej nadmiernej panice i przejmowaniu się głupotami.

Dzisiejszy ranek. Ból nie do wytrzymania – w planach całodzienne leżenie. Nagle zauważyłam, że krwawię. Miły w pracy, na służbie, nie może wyjść, w panice zadzwoniłam po taxi, nie chciałam czekać na karetkę, wypłakałam w słuchawkę, że szybko, bo krew, bo ciąża, dyspozytor zadzwonił po pogotowie, oddzwoniono do mnie, wysłuchano objawów, kazano się nie ruszać, leżeć. Miły w międzyczasie cudem wyrwał się z pracy, w pełnym umundurowaniu, przyjeżdża karetka, zabierają mnie (trzy piętra pieszo w dół po schodach i parę metrów do bramy), izba przyjęć, usg.
- Kiedy miała pani robione usg? – Pyta lekarz
- W ogóle... - odpowiadam.
- Aha. No tak, ja w macicy ciąży nie widzę, jajniki też czyste, poroniła pani.
- Ale... ale jak to? – zaczęłam płakać. Po prostu nie mogłam tego opanować, jak to poronienie? Byłam wczoraj u lekarza, miało być wszystko ok...
- Kotek, ile ma pani lat? 23? To nigdy nie słyszała pani tego słowa? Po –ro – nie – nie. Ciąży nie ma, no. Poronienia się zdarzają, kobiety palą, piją, dzieci bywają chore, dobrze, że teraz pani poroniła, nie później. Nie ma co płakać, ubierać się, jutro do przychodni.

Nie mam pojęcia, jak stamtąd wyszłam. Usiałam na schodach i zaczęłam płakać, po prostu nieopanowanie. Bo czułam, że coś jest nie tak! Bo czemu zlekceważono te bóle! Czemu! Jakim prawem! Przecież mówiłam!
Dojechał Miły, zabrał mnie rozdygotaną do domu. Sprawdzam – bielizna we krwi. Dzwonię z kolei do swojego prywatnego lekarza, czort z pieniędzmi, już zaoszczędziłam na swoim zdrowiu. Informuję o sytuacji.
- I co? Poroniła pani i nawet nie wzięli panią na fotel? Nie obejrzeli natychmiast? Do przychodni kazali iść? – pytał mój doktor. Wypłakałam tylko, że tak. Westchnął
- Pani przyjedzie do mnie... może trzeba jeszcze macicę wyłyżeczkować, bo istnieje prawdopodobieństwo, że tam zostały resztki, które należy usunąć operacyjnie.

Tak. Właśnie straciłam chciane, kochane dziecko, które miało już imię, na które czekaliśmy – nie wiem, czy by dało się je uratować, czy miało umrzeć, ale wiem, że prosiłam o interwencję, bo bolało, bo źle się czułam... a potem, po wszystkim, nawet nie trafiłam na fotel, żeby sprawdzić, czy nie potrzebuję zabiegu. To jest po prostu straszne.

by Goszka
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar karolciaaa
23 25

Trzymaj się...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 grudnia 2011 o 18:42

avatar Alexia
24 28

Współczuję bardzo. Moja siostra miała podobnie, lecz wywalczyła odszkodowanie, ale wiadomo, że straty dziecka nic nam nie da korzyść majątkowa

Odpowiedz
avatar Pancernik
36 40

Jak czytam te historie o tym jak traktowane są kobiety w ciąży, czy wręcz podczas porodu to już wiem, że pójdę siedzieć jeżeli coś takiego przytrafi się mojej kobiecie. Bo konowałów rozszarpię na miejscu.

Odpowiedz
avatar TrissMerigold
13 15

Współczuję Ci :( Trzymaj się...

Odpowiedz
avatar Forgotten
14 16

To jest... Nawet nie wiem jak to skomentować... Przykro mi...

Odpowiedz
avatar wonka0
14 22

A może gdybała sobie,że jak dziewczynka to A a jak chłopiec to B?! To chyba normalne,że myśli się o imieniu płci itp.I co za różnica w którym miesiącu ciąży?!

Odpowiedz
avatar zireael
4 42

wonka0, jest różnica. Póki nie minie wczesne stadium ciąży kiedy najłatwiej o poronienie właśnie nie ma co szykować wyprawki ani nadawać imienia. Nawet mi jako młodej kobiecie tak mówiono, mimo że nie było żadnych przesłanek bym mogła poronić. Z resztą na początku to nie jest nawet dziecko, tylko ludzie którzy tak się nastawiają na dziecko później cierpią, bo "stracili dziecko" a nie myślą ze to mógł być np. wadliwy płód.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
9 19

podpisuję się pod tym my z żoną naszemu "bąbelkowi" - bo tą plamkę trudno było nazwać dzieckiem nadaliśmy imię w 3 trymestrze, poronienia w 1 są najczęstsze to taki mechanizm obronny organizmu żeby dziecko było zdrowe i silne ... sytuacja piekielna bo kobieta potrzebuje wtedy mocno wsparcia

Odpowiedz
avatar Goszka
8 26

widzisz,wracasz do domu, krwawiąc, Miły do pracy pojechał, oddać mundur, jest wieczór, chcesz komuś o tym opowiedzieć, wszyscy bliscy już wiedzą, smutek, więc nie za bardzo ktoś umie coś powiedzieć poza: nie martw się, i jesteś wściekła, bo święta, za oknem ktoś odrzuca śnieg i rozmawia o choince, a Tobie dziecko umarło, i chciałabyś to całemu światu wywrzeszczeć - dlateo na piekielnych opisałam. Co do imienia - to nie był dla nas zarodek, zgrubiała warstwa na macicy. To było nasze maleństwo. Chcieliśmy o nim myślec jak o człowieku, jak o Stasiu albo Tamarze. I tak myśleliśmy. A ono umarło. Jesteś w stanie to pojąć? umarło i go nie ma!

Odpowiedz
avatar zireael
1 49

Uważam że masz problem, i to poważny. poronienie(wczesne) to mechanizm obronny. Wolalabys żeby Twój Staś albo Tamara urodziło się niepełnosprawne? Pisanie o "dziecku,które umarło" jest mocno na wyrost. Potrzebujesz teraz wsparcia, zwłaszcza że Święta za pasem. A krzyczenie do ciężarnych o tym, że ci dziecko umarło zrzucam na szok, bo inaczej uznałabym że jesteś trzepnięta i potrzebujesz poważnego leczenia. Zachowujesz się tak,jakby nikt cie nie poinformował o ryzyku poronienia. Który to był tydzień? 5? Wiele kobiet nawet nie wie ze jest w ciąży do 8 tygodnia i nawet nie wiedza ze poroniły, co JEST NORMALNE. Cierpisz teraz tylko i wyłącznie przez swoje podejście. Nie zmienia to faktu,ze lekarz powinien cie potraktować zupełnie inaczej. A teraz zapewne rozpęta się shitstorm

Odpowiedz
avatar elda24
6 24

zireael - daj dziewczynie sie wyzyc, ma teraz prawo byc wsciekla na caly swiat, za troche czasu spojrzy na to inaczej, ale na razie dostala mocny cios od losu, strata "dziecka" nawet w tym poczatkowym stadium boli niesamowicie, bo kazda matka zakochuje sie w takim malenstwie od momentu ujrzenia na tescie podwojnych kresek a dywagacje na teamt - czy nikt nie mowil ci o poronieniu jako systemie obronnym organizmu - wiedziala na pewno o tym tak dobrze jak ty - poczekaj az sama sie dowiesz, ze bedziesz matka i poroń z niewiadomej przyczyny i wtedy badz madra.

Odpowiedz
avatar zireael
-5 39

elda, matką tak się składa że jestem. Byłam przy kobicie, która poroniła dwukrotnie, i zachowywała sie zupełnie inaczej niż Goszka. Owszem, obwiniała siebie, ale nie odbiło jej tak jak Goszce. Jeśli historia nie jest zmyślona, to patrząc na jej zachowanie i teksty, powinno wziąć się ją na obserwację psychiatryczną, a facet nie powinien zostawiać jej samej w domu, wczytaj się w jej komentarze dokładnie, a dojdziesz do tego samego wniosku.

Odpowiedz
avatar elda24
5 13

kazdy sobie radzi/lub nie z taką stratą inaczej :) świeża rana jak mówiłam - za jakiś czas jej przejdzie.

Odpowiedz
avatar Bastet
-1 19

zireael - mam podobne odczucia, jakoś mi to wszystko tu nie gra. Ale może się mylę.

Odpowiedz
avatar wonka0
5 19

zireael nie pisałabyś takich rzeczy gdybyś sama poroniła. Wiesz,że można płakać nad testem ciążowym który mówi "nie jesteś w ciąży",a tak bardzo tego chcesz? Chcesz siedzieć i wymyślać imiona dla tej kropeczki,która się w tobie rozwija.Bo już ją kochasz.I nie ważne że jest to 1mm,czy już rozwinięte dziecko.Dotykasz brzucha i myślisz "moje dziecko" A to że Goszka zachowuje się inaczej niż,kobieta przy kórej byłaś...Każdy odreagowuje inaczej. Myślisz,że jej jest przyjemnie leżąc na oddziale ginekologicznym,patrzy na te brzuchy,i myśli o tym,że jutro zwyczajnie wyskrobią jej wyczekane dziecko?!

Odpowiedz
avatar Loszinda
1 27

Też poroniłam w pierwszym trymestrze, moja siostra również, od początku ciąży, byłyśmy przez lekarzy informowane, że pierwszy trymestr jest bardzo niepewny. Ani ja ani moja siostra nie nadawałyśmy imion, ani nie krzyczałyśmy niczego do ludzi przed szpitalem. Ja sama podczas wizyty w ubikacji widziałam w strzępach krwi, tego zarodka, moja siostra nawet poszła o krok dalej(bo jej był starszy o kilka tygodni) i wzięła swojego wyłowionego - również podczas wizyty w ubikacji - zarodka i zaniosła do badania. Poronienie to zapewne jest tragedia, jednak ani ja ani moja siostra, nie przezywałyśmy tego jakoś szczególnie, wiedziałyśmy, że w tak wczesnym stadium ciąży wszystko może się zdarzyć i zdarza się bardzo często i nie należy się zbyt wcześnie przyzwyczajać. A autorka faktycznie, za mocno to przeżywa i uważam że zireael może mieć racje, nie należy jej na pewno zostawiać bez opieki, a i konsultacja psychiatry by się zapewne przydała.

Odpowiedz
avatar wonka0
4 20

"tylko ludzie którzy tak się nastawiają na dziecko później cierpią, bo "stracili dziecko" a nie myślą ze to mógł być np. wadliwy płód." A wadliwy płód,to wadliwe dziecko,więc nie warte tego żeby w ogóle żyło.Faktycznie bezsens... Dajcie spokój Goszce,i niech sie upora ze stratą na swój sposób.

Odpowiedz
avatar atha
4 18

Aż musiałam się zarejestrować, żeby to napisać. Posty Zireael powinno się skopiować i wkleić właśnie na tą stroną. Chybaście na głowę poupadali, albo nie wiem, co z tym światem się dzieje. Kobieta cierpi, straciła coś, co dla niej stało się częścią jej życia, a wy do niej o zlepku komórek?! I tu nie chodzi o filozoficzne dyskusje pod tytułem "kiedy zaczyna się człowiek" tylko o ZWYCZAJNĄ LUDZKĄ EMPATIĘ. No weźcie, więcej empatii ludzie okazują, kiedy komuś chomik zdechnie, a co tu mówić, o kobiecie która straciła ciążę. W czasie ciąży psychika kobiety nastawia się na to, że będzie dziecko, że to będzie sens życia, a wy do niej o, kurna, ZLEPKU KOMÓREK? A jakby się urodziło ciężko upośledzone i zmarło zaraz po porodzie, pisalibyście jej, że nie ma się czym martwić, bo to nie było dziecko, tylko pomyłka natury, skoro nie przeżyło? Dla niej to jest ta sama postawa. Wykształcenie, kochani, to nie wszystko, trzeba jeszcze myśleć CO się mówi i DO KOGO. -_- To jest dopiero piekielne. A psychika Goszki to zupełnie inna sprawa. Pomoc psychologiczna jest jej teraz niewątpliwie potrzebna. A tacy, jak nasza Jaskółeczka wydatnie się do tego przyczyniają.

Odpowiedz
avatar nisza
10 12

Przykro mi bardzo i ogromnie wspolczuje. Przeraza mnie tez obojetnosc lekarza informujacego o poronieniu. Co on, do cholery, nie wie, jak to brzmi w uszach kobiety oczekujacej dziecka? Uczuc pacan jeden nie ma? Mozgu? Takie protekcjonalne traktownie kogos, kogo spotkala taka tragedia? Do tego brak badania jakiegokolwiek, skandal. To samo tyczy sie pierwszego lekarza, ktory zlekcewazyl objawy. Mam nadzieje,ze obu spotka odpowiednia kara.

Odpowiedz
avatar Goszka
-5 23

nie wiem, jak można byc tak bez serca, zeby spokojnie patrzec na swoj zarodek i nawet nie zaplakac. Nie ogarniam tego, nie rozumiem.

Odpowiedz
avatar Loszinda
2 18

Goszka, niekoniecznie trzeba być bez serca, można po prostu mieć zdrowe podejście, mi lekarz powiedział na pierwszej wizycie, że póki nie będzie nic konkretnego widać na USG, to mam się nie nastawiać i nie traktować tego nawet jak ciążę, bo to może być błąd testu ciążowego lub po prostu może się skończyć w każdej chwili, wiele kobiet porania i nawet sobie nie zdaje z tego sprawy, wydaje im się, że to jest okres i tyle. Ty pisałaś o czterotygodniowej ciąży, w jakiejś historii niedawno, więc poroniłaś w piątym tygodniu, jakbyś nie zrobiła testu, to byś się pewnie nawet nie skapła, że byłaś w ciąży, z okazji badań w sprawie krwawienia, by Ci pewnie powiedzieli.

Odpowiedz
avatar Kejt
4 12

Nisza a co lekarz miał zrobić?! Rozpłakać się? "Protekcjonalne"? On ma w swojej karierze setki, jeśli nie tysiące takich przypadków i tak, powinien się emocjonować. Jak przywieziesz mu matkę/ojca/męża który ma zawał a on okaże swoje uczucia panikując po w końcu on ma uczucia (!) i oleje sprawę oddając się im.

Odpowiedz
avatar BlueBellee
-1 3

Współczuję..Zamierzasz coś z tym zrobić?

Odpowiedz
avatar Goszka
-1 15

Kejt: mozna bylo powiedziec: przykro mi, poronila pani, wysilic sie na inny ton, uzyc innych slow. Kiedy przyjezdzasz w karetce, brudzac wszystko krwia, i wchodzisz na lezanke, i boisz sie o to dziecko, i masz coraz gorsze przeczucia, ktore w koncu lekarz potwierdza, bardzo chcesz uslyszec cos cieplego. Ze komus przykro. Bo przeciez umarl czlowiek! czlowiek, chociaz nawet nie mial jeszcze serca.

Odpowiedz
avatar wcqaguxa
2 8

@Goszka: aborcja to zupełnie inna sprawa. I ona powinna być legalna, ponieważ jako nielegalna uderza tylkow tych biedniejszych, bo bogatsi mogą sobie pozwolić wyjechać za granicę i tam zrobić aborcję.

Odpowiedz
avatar kaczka90
1 9

Bardzo Ci współczuję. Nawet sobie nie mogę wyobrazić jaka to dla Ciebie jest ogromna strata... Co do lekarzy, to po co im były studia medyczne jak człowiekowi tylko większość zdrowie psuje?! Aż boje się iść z moim bolącym palcem do zwykłego chirurga, bo pewnie stracę dłoń...

Odpowiedz
avatar elda24
5 19

Smutne i przykre, brak reakcji lekarza, brak współczucia w szpitalu, ale pisanie o tym na tym portalu chwilę po całym zdarzeniu jest dla mnie co najmniej dziwne. Przepraszam, bo wychodzę na wyjątkowo nieczułą, ale w takiej chwili prędzej bym leżała w łóżku, ryczała jak bóbr, kopała, krzyczała, ale na pewno nie siedziała na piekielnych. Nie rozumiem po prostu, nie rozumiem.

Odpowiedz
avatar Goszka
1 19

a wiec zaloba ma jakis wzor? ze tak sie ja przezywa, a nie inaczej? to przez ile mam plakac, byc smutna i nie malowac oczu, zeby pokazac swiatu, ze cierpie po smierci dziecka? powiedz, moze poznam jakis nowy sposob, moze wtedy bedzie mi lzej.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 8

"pokazać światu że cierpię" ? ? ? ?myślałam że cierpi sie w środku a nie na pokaz

Odpowiedz
avatar linka007
3 5

gdzeiś dopatrzyłąm że jesteś z lublina. Trzymaj kontakt do świetnej ginekolożki p. Stupak, prowadziła moją ciążę - 815277385 - państwowo, na NFZ. Ona jest ze sztaszica ze szpitala, przyjmuje na Jutrzenki

Odpowiedz
avatar Goszka
-4 18

dzieki za nr do lekarza - jestem juz po lyzeczkowaniu. Jutro opuszczam szpital. Dopiero tu powiedzieli mi, ze lekarz popelnil blad, nie oznaczajac mi grupy krwi, ze gdyby rh bylo ujemne, musialabym dostac pilnie szczepionke, ze trzeba bylo zbadac mnie i Milego pod katem konfliktu serologicznego, ze nalezalo sprawdzic grubos blony macicy... strzezie sie, ludzie, szpitala na jaczewskiego

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 grudnia 2011 o 20:52

avatar elda24
7 15

Goszka, to nie wiesz jaką ma grupę krwi twój partner aby samemu ustalić czy macie konflikt czy nie? :| do tego nie jest potrzebny lekarz.

Odpowiedz
avatar Goszka
2 10

Sylvius: sam/a zachecales/łas mnie do powstrzymania sie przed uzywaniem netu i opisywaniem historii, bo kobiecie, ktora stracila dziecko, wolno tylko lezec i plakac. A ja pytam: czemu? jesli nie moge juz o tym myslec, jesli chce to z siebie wyrzucic? wiec logiczna konkluzja: chyba chcesz, zebym przez nieopisywanie tego jakis tam czas udowadniala, ze mi zle.

Odpowiedz
avatar topka
-2 12

Strasznie ci współczuję :( Mogę tylko się domyślać jak się czujesz, nie wyobrażam sobie jak ja bym się czuła gdybym straciła dziecko, tak DZIECKO a nie płód, jak piszą inni. Rozumiem to, że już zdążyłaś je pokochać. Pewnie czujesz się bardzo samotna i chciałabyś się komuś wyżalić, może porozmawiaj z mamą, siostrą, przyjaciółką? One mogą bać się zacząć ten temat, moga sądzić, że nie będzie dla ciebie przyjemne rozmawianie o stracie maleństwa. Trzymaj się mocno!

Odpowiedz
avatar Goszka
-3 15

nie mialam oznaczonej grupy krwi z powodu wczesniejszeo bledu lekarskiego, a nie dopominalam sie tego, bo sadzilam, ze ewentualna szczepionke podaje sie pozniej. Teraz wiem, ze gdybym miala rh ujemne, konieczna by byla natyhmiastowa szczepionka

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 23 grudnia 2011 o 8:50

avatar Martus1501
2 4

Goszka trzymaj się... przyjdzie jeszcze taki moment, że się uśmiechniesz, tylko trzeba troche czasu:)

Odpowiedz
avatar Goszka
-3 19

nie da sie nie przywiazac do dzieka-czy to osmy, czy piaty tydzien.Jakze moglam nastawiac sie na jego smierc? jak mozesz mowic, ze to nie bylo dziecko?bylo. Chocby mialo 2mm, to bylo dziecko. Czy mam problem psych, nie wiem, leze pod kroplowka, byc moze jutro trafie na stol, i tak, lzy we mnie wzbieraja na widok kazdej ciezarnej, i kazdej chce wywrzeszczec, ze moje dziecko juz umarlo.Mily byl ze mna, byli rodzice.nie wiem, czy ono bylo chore, ale cholera jasna, zaniedbano badn, nie oznaczono gr krwi, usg, nic, moze gdyby, to ono by zylo! ono moglo zyc, moglabym teraz z Milym pic herbate, wybierac kwiaty naa slub, a leze w szpitalu, czekam moze na zabieg, obolala, krwawiaca, jesli to byla ciaza pozamaciczna, jesli strace jajowod, jajnik, jak mam myslec racjonalnie, to jakis koszmar, koszmar

Odpowiedz
avatar Nea
-1 5

Doskonale cię rozumiem. Rok temu też byłam w podobnej sytuacji - wczesna ciąża, ale ja i tak szalałam z radości. Dziwili mi się - że za wcześnie na jakieś radości, bo to, bo tamto... że to jeszcze nie dziecko... Ale ja już wiedziałam że ONO jest, czułam je, kochałam. To nie był tylko zarodek, to było DZIECKO. Niestety nie było mu dane ujrzeć światła dziennego. Do dzisiaj cierpię gdy sobie przypomnę. Chwila bólu odbierającego oddech i... moje marzenia legły w gruzach...Dlatego doskonale rozumiem twój ból... Gorszego nie można przeżyć...

Odpowiedz
avatar Moth
2 4

Ojej, współczuję Ci bardzo, bardzo. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze i że wyjdziesz jak najszybciej. Masz rację, omijajcie Jaczewskiego łukiem tak bardzo szerokim jak tylko się da- tam bliźnięta mojej ciotki mało a by się nie podusiły (chłopiec owijał się pępowiną), gdyby nie uparła się na cesarkę. To jest coś strasznego, jeśli chodzi o lekarzy z tamtejszego szpitala...

Odpowiedz
avatar piesekpreriowy
2 14

Rowniez wspolczuje i uwazam, ze to straszne, ale nie moge nie spytac; historia na piekielnych jest, a czy ktokolwiek do tego lekarza z awantura sie pofatygowal? Czy ten "Mily" poszedl na policje, prokurature czy cokolwiek zglosic zaniedbanie? Jakas izba lekarska czy cos? Nie mam pojecia jak sie nazywa, ale musi byc instytucja kontrolujaca lekarzy. A ty musisz to zglosic. W przeciwnym razie, kazda nastepna taka historia na piekielnych to, w pewnym metaforycznym wymiarze, twoja wina. Mowie serio; zglos to.

Odpowiedz
avatar Goszka
-4 8

nie mam sily. Chociaz minal juz ponad tydzien, wyszlam ze szpitala i powoli wracam do normalnego zycia, nie chce o tym myslec. Sad? zbieranie dowodow? czy lekarz zaszkodzil, czy dalo sie dziecko uratowac czy nie? roztrzasanie tej tragedii? nie chce do tego wracac. Moze trudno to zrozumiec, ale nie chce. Nie mam sil. A Mily? byl ze mna caly czas, podczas zabiegu, po nim, zachowywal sie tak czule, jak tylko moglam sobie wymarzyc, znalazl mi znajomego lekarza, dzieki ktoremu czuje sie duzo lepiej, przynajmniej fizycznie... do Milego nie mam absolutnie zalu. Ani pretensji. To najlepszy partner, jakiego kiedykolwiek mialam.

Odpowiedz
avatar piesekpreriowy
3 7

Ja tez, nie krytykuje ani jego, ani twojej postawy, ale pomysl przez chwile logicznie. Po pierwsze, jezeli chcesz zapomniec, to musisz to zalatwic od poczatku do konca. Nie stracilem co prawda dziecka, ale jezeli chcesz sie z czyms uporac to zrob to porzadnie - inaczej wroci. Doskonale rozumiem, ze nie chcesz do tego wracac, ale nikt nie mowi o ciaganiu lekrza przed sady, zeby wywalczyc jakies odszkodowanie. Chodzi o zwyczajne poinformowanie odpowiednych organow, ze cos takiego mialo miejsce. Moze to byl blad, a moze ten gosc nie zna sie na swoim fachu. Jezeli to byl blad, to nic sie nie stanie. Jezeli on jest po prostu glupi i zaniedbuje swoje obowiazki, to w koncu go dorwa. Tylko, ze kazda kobieta ktore dziecko stracila musi o tym powiedziec. Dla swojego spokoju, dla jakiejs tam sprawiedliwosci, dla przyszlych pacjentek, ktore moga stracic przez niego dziecko. To sprawa podobna do gwaltu. Kobieta ma obowiazek, zglosic, i doprowadzic do skazania gwalciciela, inaczej bierze jakas odpowiedzialnosc za jego przyszle ofiary. Zdaje sobie sprawe, ze to trudne, ale takie jest zycie. Musisz byc bohaterka. Lokalna i bez szumu w gazetach, ale bohaterka. Musisz sie z tym zmierzyc. Przemyslcie to jeszcze i blagam was zgloscie gdzie trzeba. Jak ktokolwiek ma kontrolowac i wymierzac sprawiedliwosc skoro ludzie nie zglaszaja niedopatrzen, przestepstw etc?

Odpowiedz
avatar RADIAN1
0 0

Jako facet, mający złe doświadczenia z ginekologami (przeżycia mojej żony opisane w komentarzach do kilku sytuacji z tego portalu) powiem tyle: wiem że ból w sercu mówi żeby temat zostawić, dać lekarzowi spokój, bo co to teraz da. Ale 'człowieczeństwo' mówi: pokaż temu sq***synowi, że tak nie wolno, zrób wszystko żeby przez swoją ignorancję nie skrzywdził kolejnej kobiety. Nam się udało za drugim razem (oboje mamy po 35lat,wiec mogło być różnie). Dzięki tym razem prywatnej lekarce (z pierwszą, utraconą póżniej ciążą byliśmy u lekarza nfz-owego, również żadnych badań,w końcu po co,skoro nfz więcej za to nie zapłaci - i niestety poronienie. Więc doskonale rozumiem sytuację. Wg mnie to poważne niedopełnienie obowiązków lekarskich - i z tego ten lekarz-idiota powinien być rozliczony, skoro ma 'doświadczenie' aż takie o jakim mówił - to znaczy ze jest rzemieślnikiem w swoim zawodzie a nie profesjonalistą. Dzisiaj bardzo dużo firm prawniczych oferuje usługę pełnego wsparcia w uzyskaniu odszkodowania od lekarzy-partaczy. Proponuję wizytę w takiej firmie, jak ból będzie już troszkę mniejszy-a najlepiej niech na tym etapie zrobi to partner. A zacząć trzeba od wejścia na znanylekarz.pl - i tam w rekordzie tego konkretnego lekarza dokładnie (ale zgodnie z prawdą) opisać jego postępowanie. To na prawdę zaczyna działać - wiem, bo teraz sam często się tym portalem kieruję przy wyborze lekarza.

Odpowiedz
avatar Izura
2 4

Nawet jak nie wiadomo to jeśli matka ma Rh- to powinna dostać szczepionkę, tak na wszelki wypadek.

Odpowiedz
avatar latynoska89
1 5

"Położna powiedziała, że teraz ogólnie nie stosuje ię takich szczepionek bo nie wiadomo często na 1005 kto jest ojcem ;)" jakas patologia sie wiec dzieje w tym kraju naszym...

Odpowiedz
avatar Goszka
2 8

przepraszam Cię bardzo, ale ja wiem jednak na 100%, ze ojcem mojego dziecka bylby Mily. Nie widze po prostu innej opcji. A poza tym, trzech ginekologow, ktorzy pytali o grupe krwi i mojej, i Milego, pytali takze (po wyproszeniu go z gabinetu i szeptem), czy na pewno on jest ojcem, dodajac, ze zachowaja te informacje w tajemnicy.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 grudnia 2011 o 21:54

avatar cobrad
3 3

Mnie za każdym pobytem w szpitalu pytali o grupę krwi moją i małża, jakby miała się zmienić. Niemniej jednak z tego co wiem szczepionkę podaje się po pierwszej ciąży, bo wtedy wzrasta realne ryzyko konfliktu.

Odpowiedz
avatar Goszka
4 4

piesekpreriowy: dzieki za dobre slowa. Co do lekarza: kiedy poszlam tam pierwszy raz, byly dwa gabinety - pielegniarka zapisala mnie do jednego, nawet nie pytajac o zdanie. Potem zauwazylam, ze do drugiego jest olbrzymia kolejka - do mojego juz nie. Dwie, trzy osoby. I to w poczatkowej fazie ciazy. Pamietam, jak mnie to zaniepokoilo, jak mowilam o tym mamie i Milemu. Mama powiedziala, ze na razie, poki poczatek ciazy, nie powinnam wymyslac, tylko sie cieszyc, ze nie czekam dlugo, Mily stwierdzil, ze sama najlepiej wiem. Teraz oboje nie moga sobie tego darowac. Pamietam, kiedy Sebastian znalazl mnie placzaca na schodach, spytal bez tchu, w tym swoim mundurze, w berecie posypanym sniegiem (pamietam to tak wyraznie), co sie dzieje, a ja mu wyplakalam, ze naszego dziecka juz nie ma, on powiedzial, ze to jego wina. Ze prez niego. Ze mowilam, ze on widzial, ze zle sie dzieje, i nic nie zrobil. Po co to pisze? ano po to, zeby Cie upewnic, ze chyba pacjenci poznali sie na tym lekarzu, skoro takie pustki u niego. Poza tym, musi minac troche czasu. Wciaz zbieraja mi sie lzy na widok dzieci, kobiet w ciazy, i zwyczajnie nie jestem w stanie wejsc na ginekologie. Wiem, ze to hormony, ale nie moge. Nie jestem w stanie.

Odpowiedz
avatar Skipper
2 4

Współczuje, siostra miała podobny przypadek, też lekarz powiedział, że to normalnie i nic nie zrobił, siostra poroniła, do dziś pamiętam jak wparowaliśmy z zięciem do tego gabinetu...

Odpowiedz
avatar Paulinaaa
2 4

Też zaszłam w ciążę. Również jak Ciebie bolał mnie brzuch. Myślałam że to normalne, że macica się rozciąga czy coś w tym stylu. W końcu to dopiero początek ciąży. Jednak pewnego dnia również zaczęłam krwawić. Jakbym dostała okres. Okropnie się wystraszyłam, już najgorsze myśli w głowie że poroniłam. Łzy w oczach i do lekarza prowadzącego. Okazało się że mam ogromnego krwiaka zaraz obok pęcherzyka. Ciąża z bardzo dużym ryzykiem poronienia. Wiem co czujesz. Też bym się załamała gdybym poroniła. Trzymaj się ciepło. I pamiętaj żebyś się nie zamykała teraz na świat bo depresja nie jest ci potrzebna.

Odpowiedz
avatar trunksia
1 3

Strasznie mi przykro... A ja myślałam, że moja lekarka panikuje dając mi leki na podtrzymanie jak tylko jej zgłosiłam, że czuję się jak przed okresem. A co do konfliktu krwi to to badanie robi się dużo później. A USG niektórzy lekarze nie zalecają na początku ciąży, bo do tej pory nie udowodniono jak fale ultradźwiękowe oddziałują na płód. Wykazano natomiast, że płód "ucieka" przed głowicą ultradźwiękową.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 17

Ja nie rozumiem tylko jednego. Oczywiście rozumiem strate dziecka, nawet rozumiem nadawanie mu już imienia, cierpienie, płacz...Wszystko zależy od psychiki i wrażliwości. Rozumiem. Nie rozumiem tylko tego...Jak po stracie dziecka, Ty masz siłe wejść na tą stronę i pisać o tym publicznie? Nie uważasz, że żałoba to coś bardzo osobistego i intymnego? Robisz pożywkę dla mas, i nazywasz ludźmi bez serca, bo nie podchodzą do tego tak jak Ty. Nie wyobrażam sobie, jak po poronieniu czy stracie dziecka, można mieć siły i głowę żeby "chwalic" się tym światu.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 10

podpisuje się pod tym. chyba ,że to było ze 20 lat temu to tak, ale w tym przypadku? z palca to na pewno nie wyssane, bo za bardzo szczegółowo opisane.

Odpowiedz
avatar latynoska89
1 7

a ja mysle, ze kazdy ma wlasne pojecie "zaloby". Jedni sie wola zamknac w sobie, analizowac wszystko w ciszy, w samotnosci. Inni wrecz przeciwnie - wola sie podzielic, bo dopiero "wykrzyczenie" tego daje im w jakis sposob ulge, dzielac sie swym zalem i smutkiem, na swoj sposob znajduja ukojenie. @Gosza - badz dzielna! Placz, krzycz, pisz na piekielnych, az wyrzucisz z siebie swoj zal. Najgorzej jest cos w sobie dlawic, negatywne emocje naratsaja wowczas podwojnie. Trzymam kciuki za Ciebie :)

Odpowiedz
avatar Goszka
5 11

nie wyssalam tego z palca. Moze i nie jestem przesadna, ale balabym sie opowiadac o poronieniu, ktorego nie bylo. Yuuki. Fakt, karetka przyjechala po mnie ok. 11, o 13. 00 bylam juz w domu, wieczorem moj Mily pojechal do jednostki oddac mundur (zadzwonilam do niego, ze krwawie i on, lamiac wszelki regulamin, wybiegl z koszar, za pozwoleniem przelozonych, ubrany w mundur, w ktorym wyjsc nie mogl) i wtedy usiadlam na piekielnych. Nie wiem, czy jest jakis wzor zaloby, wg ktorego trzeba przezywac smutek i na przyklad przez tydzien nie korzystac z netu - pisalam o tym wczesniej. Ze po poronieniu trzeba plakac iles godzin. Ja przeplakalam chyba dwie, potem przebralam sie i z suchymi oczyma, mimo bolu i krwotoku, zaczelam odkurzac i zmywac naczynia, poganiajac do tego Milego. A potem robilam dzwonilam do znajomych i rodzicow. A potem usiadlam na piekielnych. I zaczelam plakac dopiero w nocy, kiedy poszlam do toalety i zauwazylam znow tak duzo krwi, i uswiadomilam sobie po raz kolejny, ze dziecka nie ma, ze umarlo. Jesli to ma swiadczyc o tym, ze mnie nie boli jego smierc, albo ze jestem bez serca - prosze bardzo, mysl i tak. Ale powiedz - jesli nie bede o tym mowic, jesli zamkne sie w domu i bede plakac, i przestane malowac oczy, to przestanie tak bolec? przestane patrzec na kazde dziecko i myslec, ze czemu moje nie zyje? jesli znasz sposob na przezycie zaloby tak, zeby bolalo mniej, powiedz. Bede wdzieczna.

Odpowiedz
avatar piesekpreriowy
1 11

Tak jak pisze Goszka nie ma zadnego wzoru na postepowanie w takich przypadkach. Kazdy jest inny, kazda sytuacja jest inna i kazda reakcja tez jest inna. Nie ma regul. Nie sadze, zeby robila z tego pozywke dla mas. Moze po prostu szuka wsparcia? Moze jakis glupi komentarz typu "trzymaj sie" jej pomaga? W sumie, czym to sie rozni od rozmowy z przyjacielem? Zakladajac, ze odbiorcami w internecie sa ludzie rozsadni? Niczym, jedyne co zyskujesz to anonimowosc. Moze nie chce pielgrzymek znajomych do jej mieszkania z kwiatami? Sztucznych usmiechow i zaproszen na kawe? Moze woli tak? A co do zaloby, to przeciez zawsze wspomina sie zmarlego. Jak wspominac kogos, kto zyl miesiac i nawet sie nie odezwal? Kto nawet nie mial pluc, choc w naszej wyobrazni skonczyl juz taka i taka szkole i byl taki i taki? Co ma robic? Powtarzam, ze kazdy radzi sobie z takimi problemami indywidualnie. Nie widze nic nieodpowiedniego w opisaniu tej historii gdziekolwiek, jezeli tylko ma to wjakis sposob pomoc autorce. Ot chocby przez pol godziny skupila sie na ortografii i budowaniu zdan, a nie plakala w lozku. Jeszcze raz to glupie; "trzymaj sie".

Odpowiedz
avatar raspberrywoman
3 11

Po pierwsze współczuję, przykra sprawa, ale niestety tak się zdarza, całkiem jednak często, że dochodzi do poronień w obecnych czasach. Tymbardziej, że ciąża nieplanowana, pewnie nie brała pani takich substancji jak kwas foliowy, nie zrobiła pani badań zalecanych przed zajściem w ciążę. Jestem osobą medyczną i chciałabym, żeby pani odetchnęła, jest pani młoda, do kolejnej ciąży się pani przygotuje, będzie o siebie dbała i na pewno uda się mieć zdrowe dziecko. Czego gorąco życzę. Mam tylko prośbę od siebie, by o takich sytuacjach nie pisać na portalu z założenia rozrywkowym, to osobiste przeżycia, proszę porozmawiać z narzeczonym, przyjaciółmi, ewentualnie w internecie znaleźć odpowiednie forum. Nie rozumiem skąd pomysł by swoje żale przelewać na tym portalu. Pozdrawiam.

Odpowiedz
avatar Goszka
4 10

przyjmowalam kwas foliowy... cierpie na anemie i Mily kupil "tak na wszelki wypadek" jako ze metoda antykoncepcji, ktora stosujemy, bywa zawodna. Badan, faktycznie, nie zrobilam. Naprawie to. co do opisywania tej sytuacji - po pierwsze, nie myslalam racjonalnie tego popoludnia. Po drugie, chcialam to z siebie wyrzucic. Portale o poronieniu sprawiaja, ze psychicznie czuje sie strasznie. To nie do zniesienia, czytac o czyims bolu. Nie moge tego uniesc. Po trzecie: pojawia sie tu mnostwo dramatycznych historii i nie do konca jestem przekonana, ze piekielni.pl to stricte rozrywkowy portal. Co do rozmow - rodzina ich unika, znajomi tez - zaloba to zbyt ciezki temat dla nich. Z Milym rozmawaiam, ale zaraz zaczynam plakac i nie umiem tego ogarnac. I nie chce plakac przed znajomymi. Nikt tego nie zrozumie. Tu lzej jest sie wygadac. dziekuje za wsparcie. Pamietam, jaka to byla ulga, uslyszec od lekarza: to nie pani wina, to sie zdarza, bardzo mi z tego powodu przykro, za drugim razem na pewno sie uda.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

Sieć jest ogromna, nie wiadomo na kogo się trafi, ale masz rację opisując to tutaj. Nie warto się zamykać w sobie. Od niedawna wygaduję się na różnych portalach, różnym ludziom, ale to działa. Niektórzy nie wiedzą jak bardzo, dlatego im się to nie podoba. Prawdopodobnie nie spróbowali, a szkoda, bo można trafić na sympatycznych ludzi. Polecam też fikcję, którą wszyscy tak wyśmiewają... Dobrze jest odreagować wczuwając się w życie innych. I czasem nie inwestuj w psychologów, to nic nie daje. Ja poszłam do psychologa z jednym malutkim problemem, chciałam się jedynie wygadać, wyszłam z większą ilością, zakazem trzymania w pobliżu siebie ostrych przedmiotów i nakazem picia ziółek na uspokojenie. Jestem ciekawa czy każdemu tak doradzają, ale pewnie tak, znajoma była z podobnym problemem, ale bardziej intensywnym, zamiast ziółek dostała tabletki na uspokojenie, ja dziękuję za takich psychologów.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 19

"dzisiejszy poranek" ? ? ? mam wrażenie że gdybym poroniła , nie siedziała bym tego samego dnia przy kompie. pewnie zaraz mnie minusy zjedzą

Odpowiedz
avatar Goszka
0 10

odpowiedz wyzej - polecam czytanie pozostalych komentarzy zanim sie cos napisze od siebie. Dodam jeszcze, ze swiadomie podalam daty - jesli chcesz, Sylvius, myslec, ze nie mam serca albo cos takiego, prosze, wolna wola.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 4

Co jak co, ale to było straszne. Autentycznie współczuję ci.

Odpowiedz
avatar Caroline
0 12

Goszka, osoby, które piszą, że to nie na miejscu, że jesteś bez serca, po prostu nie potrafią się postawić w Twojej sytuacji. Ignoruj takie komentarze, bo odpowiadając na nie tylko dajesz satysfakcję osobom, które na Ciebie naskakują. Ja z mojej strony powiem, że bardzo Ci współczuję, jednak życzę, abyście oboje z Miłym szybko się otrząsnęli po tej tragedii i wkrótce doczekali się prześlicznego, zdrowiutkiego dzieciątka. Jestem z Wami :)

Odpowiedz
avatar aurorka
4 4

Strasznie to przykre:(poronilam trzy razy ale nigdy nie potraktowano mnie w ten sposob. "Czyszczenie" macicy to standard nie wiem jak mogli nawet nie sprawdzic czy jest potrzebne. Trzymaj sie, po stracie kazdego aniołka dlugo sie cierpi, szuka przyczyny, winnego.. i nie moze patrzec na kobiety w ciazy.. Ale to wszystko mija z nastepna ciaza, z nadzieja na lepsze zakonczenie..

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 18

Autorka historii wymaga bardzo uważnej obserwacji psychiatrycznej. Nie, nie dlatego, że to takie bolesne - dlatego, że jej reakcja jest zwyczajnie niezdrowa.

Odpowiedz
avatar Goszka
2 10

dzięki za radę. Żeby upewnić się, że tysiące kobiet w tym kraju również trzeba wysłać do psychologa (bo tak się składa, że psycholog kieruje do psychiatry), zajrzyj, proszę, na fora dla pań, które stracily ciąże. A potem wysyłaj, o wszechwiedzący. A nie omieszkaj dołączyć swej światłej opinii.

Odpowiedz
avatar piesekpreriowy
1 13

Dwaj rozni lekrze, ale do psychiatry kieruje psycholog. Nikt nie zapisuje sie od razu do psychiatry. Rozumiesz juz? Kwestienowanie tego, ze bylo to dziecko sobie odpusc. Nie jestem pewien czy ktokolwiek, kto nie poronil ma w ogole prawo mowic o reakcji i sytuacji w ktorej znajduje sie Goszka. Ty na pewno nie, bo widze, ze jestes mniej rozwiniety niz byl ten plod. Elo.

Odpowiedz
avatar Szpadelek
1 1

Polska słuzba zdrowia (owszem są wyjątki)-płać i płacz...

Odpowiedz
avatar Goszka
1 5

Netsatan: nie mam sil nawet polemizowac z opinia, ze to, co mialam w sobie, dzieckiem nie bylo. Zyczylabym Ci tylko, zebys byl tak kochany, jak to malenstwo, na ktore czekalismy z Milym. Ale gwoli scislosci: sa fora dla kobiet, ktore stracily "nieco przeksztalcona komorke jajowa". I to calkiem sporo ich.

Odpowiedz
avatar Valdee
3 7

Współczuję bardzo. Nie wieszajcie psów na autorce. Przeżyła osobistą tragedię i chce komuś o tym opowiedzieć. A niektórzy zamiast współczuć to jeszcze jej wmawiają problemy psychiczne. Wstyd! Każdy ma prawo do przeżywania tak wielkiej tragedii na własny sposób. Może rzeczywiście nie jest to najlepsze miejsce do tego rodzaju historii ale nie każdy ma siłę i ochotę do szukania portali tematycznych w takich chwilach. Trochę zrozumienia. Dajcie jej trochę czasu na ochłonięcie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 6

Nie chcę wyjść na kogoś bez uczuć, ale nie widzę tu nigdzie piekielności. Nikt nie mógł pomóc.

Odpowiedz
avatar Goszka
1 7

Juz wyliczam blędy: lekarz, u ktorego bylam, zlekcewazyl moje objawy, ktore byly naprawde koszmarne - mowilam mu, ze nie wstaje calymi dniami z lozka z bolu - nic. Dwa: sanitariusze z pogotowia (tego nie napisalam), mimo, iz podczas poronienia powinno sie lezec, kazali mi zejsc z trzeciego pietra, dojsc poza brame domu, choc Mily ofiarowywal sie, ze mnie zniesie. Trzy: postawa lekarza. Cztery: nikt mnie od razu po poronieniu nie wzial na fotel, nie sprawdzil, czy nie trzeba oczyszczac macicy - zrobil to dopiero przyjaciel ojca dziecka. I bardzo dobrze, bo trzeba bylo dokonac zabiegu jak najszybciej. Dodatkowy dzien bolu tak wscieklego, ze trudno go sobie wyobrazic. Piec: nie sprawdzono mojej grupy krwi i nikt nawet slowem nie zajaknal sie o szczepionce, ktora powinnam dostac z rh minus. Szesc: nie uslyszlam zadnych wskazan, rad, nic - zadzwonilam dopiero do prywatnego lekarza, ktory powiedzial, co robic. Siedem: wizyta u innego lekarza, opisuje bol (zreszta, co tu opisywac, podczas badania rozplakalam sie, kiedy tylko mnie dotknal, a jazda samochodem skonczyla sie warga pogryziona z bolu - czulam nawet najmniejszy ruch), on pyta: kto pania wypuscil ze szpitala w tym stanie, co za konowal... Podkreslam: mozna bylo cos zrobic. Mozna bylo nie lekcewzyc objawow! a kiedy juz to sie stalo, mozna bylo zapobiec bolowi.

Odpowiedz
avatar galaxxy
-2 14

ja tego nie rozumiem...taka tragedia a Ty lecisz na piekielnych zeby sie nia podzielic? I liczysz na wspolczucie i sympatie od osob, ktorych nie znasz i ktorzy w ogole sie nie przejmuja ta sytuacja. Moze do telewizji idz od razu i wyzal sie calej Polsce? Serio, jak szukasz wsparcia to u rodziny i najblizszych a nie na forum...

Odpowiedz
avatar agrafka
0 2

Boże.. :/ Aż mi sie włosy zjeżyły na głowie... Co za patologia w tej polskiej służbie zdrowia... Współczuje Ci strasznie..

Odpowiedz
avatar enter1818
3 11

patologia słuzby zdrowia to swoją droga.. ale dziwi mnie podejście najblizszych.. ja bym w pierwszej kolejności ochrzaniła mamusię,której jest wszystko jedno do jakiego lekarza pójdzie córka-byle szybko..a ten Miły to coś mi wygląda,że chyba niekoniecznie tak straszliwie rozpacza.. bo i może ta ciąża tylko dla Pani była taka chciana i wazna?? i jeszcze jedno zdziwienieMiły nie znosi Pani z 3 piętra,bo.. sanitariusze nie pozwolili?? ja bym Pierd***a gadanie sanitariuszy.. to tak jakby dziecku ze złamana noga kazć iść po schodach bo sanitariuszom się np.noszy nie chciało wnieść.. a Miły to ma tzw.gębe,potrafi reagować?? Bo coś mi się widzi,że potrafi tylko coś innego,więc nie ma co rozpaczać-wkrótce bedzie Pani w następnej ciąży....

Odpowiedz
avatar gateway
-2 6

jak możesz tak mówić? to jest już zwyczajne chamstwo....

Odpowiedz
avatar Goszka
3 7

mama nie mieszka z nami - opowiedzialam jej sytaucje przez telefon. Mama myslala, ze wszystko bedzie dobrze, bo niby czemu ma nie byc... ona nigdy nie poronila, a w dwa tygodnie przed urodzeniem mnie zwyczajnie pracowala w polu - to typ twardej, surowej kobiety. Dlatego nie sadzila, ze moze stac sie cos tak okropnego - kiedy przyjechala do mnie do szpitala, widzialam, w jakim szoku i rozpaczy byla. Tym bardziej, ze moj brat nie moze miec dzieci. Co do Milego: on po prostu pytal: moze ja zniose Ewe? a oni powiedziali, ze nie ma takiej potrzeby. Wiec po co mial to robic? skoro lekarz (lekarz albo ratownik, nie wiem) mowi, ze nie ma potrzeby? I ciaza byla dla niego wazna. Nie rozumiem tego, ze ktos, kto w ogole nie zna mojego partnera, ocenia go... tak zreszta bylo tez i przy historiach publikowanych latem - wszyscy nagle zmienili sie w prorokow i przypisywali mu jakies niecne zamiary. Gdyby faktycznie nie chcial tej ciazy, zwyczajnie bym to napisala...

Odpowiedz
avatar Binka
3 5

Jejku, dajcie spokój Goszce z tym gadaniem, że nie ma się czym przejmować, bo to był tylko zlepek komórek. Każdy ma inną wrażliwość. Na niektórych wrażenia nie robi martwy człowiek w krzakach, inni skaczą z okien bo umarł im chomik. Ja też bym prawdopodobnie się bardzo przejęła taką stratą i nie widzę w tym nic dziwnego. Skoro można mieć depresje bo się nigdy nie zaszło w ciąże to można też mieć żałobę bo stracie ciąży w 1 trymestrze.

Odpowiedz
avatar GreenIsBlueNow
1 1

Bardzo mi przykro. Takie rzeczy nie powinny się dziać... Trzymaj się ciepło, mam nadzieję, że kiedyś z Miłym jeszcze się postaracie i tym razem wszystko się uda.

Odpowiedz
avatar Eve232
2 2

Dajcie jej spokój. Autorka jest załamana, bo dla niej to już było jej dziecko, a wy piszecie, że to tylko zlepek komórek i się z nią kłócicie. Chyba nie sądzicie, że po przeczytaniu tych waszych wywodów spojrzy na to w ten sam sposób. Ta strona nie jest odpowiednim miejscem na opisywanie takich przeżyć, ale widać potrzebowała podzielenia się tym z kimkolwiek. Nie musicie uważać tego za racjonalne, ale zrozumcie, że wypisując takie rzeczy pewnie tylko ją dobijacie. Swoją drogą nie rozumiem jak można nie widzieć w tej historii nic piekielnego. Zgłosiła się do lekarza z bardzo silnymi bólami. Została odesłana do domu, a kiedy pojechała do szpitala z krwawieniem, po prostu powiedzieli, że poroniła i nawet nie sprawdzili czy nie trzeba zrobić żadnego zabiegu. Nie mieści mi się w głowie jak można tak potraktować pacjenta. Goszka, trzymaj się.

Odpowiedz
avatar ajajaj
-2 4

a mnie zastanawia co innego... kto po poronieniu wraca do domu i pierwsze co robi to pisze historyjke na piekielnych ???????????????????????

Odpowiedz
avatar dziewczyna21
2 4

Hej. Zarejestrowałam się tu specjalnie żeby napisać komentarz. Też jestem z Lublina i ponad pół roku temu też poroniłam (teraz byłabym w ósmym miesiącu..). Zdarzyło się to w 3 miesiącu ciąży. Mimo, że nie planowałam ciąży cieszyłam się z niej, a poronienie było dla mnie strasznym przeżyciem. Lekarz potraktował mnie dosyć delikatnie. Powiedział, że ma niestety złe wieści i nie robił mi przykrych uwag. Za to oberwało mi się od (przyszłej) teściowej, ale nie będę się tu rozpisywać na ten temat. Po wszystkim bylam w strasznym stresie. Dygotałam i ryczałam jak bóbr. Na szczęście miałam wsparcie w moim chłopaku. Chciałam podobnie jak Ty wykrzyczeć i wypłakać ten ból. Tamtego dnia pojechaliśmy do domu, nocy już nie przespałam. Kolejne spędziłam w szpitalu, gdzie też nie mogła spać i praktycznie ciągle wylam. Łyżeczkowanie to było najgorsze co do tej pory przeżyłam. Tak się trzęsłam, że nie mogli mi wbić wenflonu. Na sali było chyba z 10 osób, które radośnie sobie gadały i żartowały. Ale to jedyna zła rzecz ze strony personelu, która mnie spotkała (dzięki Bogu). I widzisz minęło już tyle czasu, a ja dalej płaczę za dzieckiem. Nawet teraz, kiedy to piszę. Niektórzy próbowali mnie pocieszać właśnie takim gadaniem, że to się zdarza, ze pewnie było chore, że inni mają gorsze tragedie. To nie pomaga. Trzeba to w sobie rozpracować. Ja mam wciąż wyrzuty sumienia, że sama zabilam to dziecko (cały czas pracowałam), a do tego jakiś nieuzasadniony lęk, że już więcej dzieci nie będę mogła mieć. I tak sobie myślę patrząć na logikę niektórych osób. Może to mnie matka powinna była poronić skoro taka jestem slaba i przewrażliwiona, że nie mogę sobie z taką (w ich mniemaniu) głupotą poradzić... Dla mnie to było dziecko, często o nim myślę i na pewno nigdy nie zapomnę o moim aniołku. I jeszcze jedno - gdy poronienie nastąpi po minimum 3 miesiącu ciąży można się starać o uzyskanie ciała dziecka, zarejestrować go w urzędzie stanu cywilnego, nadać imię i urządzić pogrzeb. Można też legalnie pójść na urlop macierzyński, ponieważ w świetle prawa jesteśmy już matkami! Niestety nikt mnie o tym nie poinformował, dowiedziałam się dopiero po wyjściu ze szpitala. Może taki oficjalny pogrzeb uświadomiłby niektórym, że to nie obumarł zlepek tkanek, tylko, że rzeczywiście umarł pełnoprawny człowiek, któremu też należy się szacunek i pamięć. Pozdrawiam Cię ciepło, bo wiem co przeszłaś i szczerze Ci współczuję. Pamiętaj, ze nikt nie ma Ci prawa mówić czy możesz cierpieć i w jaki sposób. J.

Odpowiedz
avatar krasna
2 2

piszecie, że w pierwszym trymestrze to poronienia są dość powszechne, że powinna się z tym liczyć, i w ogóle, ale ja patrze na to trochę inaczej. owszem po pewnym czasie trzeba do tego podejść bardziej racjonalnie, bo człowiek zwariuje. ja nie poroniłam, ale proszę nie mówcie, że w początkowej fazie ciąży to nie jest nawet człowiek. patrze na swojego syna i na jego pierwsze zdjęcie z usg i ja widzę w nim moje dziecko i każda taka strata jest straszna dla matki. Trzymaj się, mam nadzieję, że się szybko pozbierasz.

Odpowiedz
avatar Nicmaria
1 3

Jestem katoliczką. Wierzę, że po śmierci przytulisz swoje Maleństwo :)

Odpowiedz
Udostępnij