Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Ostatnio oglądałem film z pamiętnego ślubu, na którym to prawie zostałem pobity…

Ostatnio oglądałem film z pamiętnego ślubu, na którym to prawie zostałem pobity i na którym w kościele słychać "CO TY *URWA...":)

Sytuacja miała miejsce jeszcze, gdy pracowałem (Ja)jako organista.
Pewnego razu na chór przyszła (P) anienka: czarne włosy, podpieczona na solarium, kuloodporny makijaż, bluzeczka obcisła i spódniczka, która raczej nie nadawała się do kościoła. I w te słowa do mnie:
P: - Ja chciałam pana na ślub wynająć.
J: - W sensie chce pani, żebym zagrał na ślubie, tak?
P: - No taaak. Ale ja chciałam żeby po ślubie pan marsza zagrał, tego takiego znanego weselnego.
J - Ale którego? Są w zasadzie dwa najbardziej znane: Marsz Mendelssohna i "Here comes the bride" Wagnera.
P - Mendel... niee... brajd! Brajd Wagnera... To to!
J - Nie ma sprawy - odparłem, ponieważ oboma tymi marszami jak i "Alleluja ze Szreka" i innymi "Avemariami" przesiąkłem do cna przez te śluby.

Przychodzi do dnia ślubu, już, już pora na marsza na wyjście, zaczynam, gram sobie, gram, a tu nagle na chór wbiega ABSik, karczek taki i ze 20 centymetrów od mojej twarzy i jednocześnie z 40 cm od włączonego mikrofonu:
ABS - CO TY *URWA ZAPODAJESZ KOLEŚ??!! MARSZ MIAŁ BYĆ, NIE??!!
Tutaj szybko jedną ręką wyłączyłem mikrofon, jednak tę frazę usłyszał cały kościół, ksiądz, goście i przede wszystkim czujny mikrofon kamerzysty.
J - Marsz Wagnera, zgodnie z życzeniem pani młodej - odpowiadam szeptem i kończę grać.
ABS -*urwa, to nie to! Przez ciebie moja siostra ma zje*any ślub! Całe życie marzyła o ślubie zakończonym tym jeb*nym marszem!
Jakoś się wyślizgnąłem, bo ksiądz przybiegł na chór zobaczyć co się dzieje.

Okazało się, że panienka chciała Mendehlssohna, a nie Wagnera. A ja głupi, zamiast zagrać jej początkowe kilka taktów tego i tego zawierzyłem słowom...
Oczywiście zapłaty za grę na ślubie się nie doczekałem, ale przynajmniej zęby mam wszystkie ;-)

Kontuar organów w Kościele na ślubie;-)

by kmdr
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Xirdus
26 28

Taka luźna dygresja - fajnie by było mieć na ślubie zagraną muzykę z Gwiezdnych Wojen :)

Odpowiedz
avatar blabla
11 11

I czuć tą moc idąc w stronę ołtarza... :)

Odpowiedz
avatar Xenopus
15 15

Miałam :) Fakt, że nie w kościele a na weselu wjeżdżającemu daniu towarzyszył Marsz Imperialny :D

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

też już o tym myślałem, ale byłby czad. na szczęście do ślubu nie doszło:)

Odpowiedz
avatar Sputnik
8 10

Ja bym chciał na ślubie usłyszeć utwór Edvarda Griega, In the Hall of the Mountain King Albo 5 symfonie Bethovena :)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 grudnia 2011 o 2:03

avatar misiak1983
5 7

"W grocie króla gór" fajne by było na wyjście. Mendelssohn na wejście.

Odpowiedz
avatar Migfirefox
6 8

Główny temat z Skyrima też by dał radę.

Odpowiedz
avatar Palring
2 4

Ja nawet nie pamietam, co mi grali na slubie ;-) Za dużo stresu było...

Odpowiedz
avatar LechU
6 8

Jak Ja organiście zadałem na mój ślub konkretny wykaz: na wejście BWV ... (nie pamiętam numeru w katalogu) na komunię BWV 846 (w akompaniamencie skrzypiec), zaś na wyjście BWV 565 (mojej Żony i mój ulubiony) to chłop tak się zdziwił, że prawie zapomniał o wynagrodzeniu. Dla niewtajemniczonych: BWV = Bach-Werke-Verzeichnis - kompletny katalog dzieł Jana Sebastiana Bacha.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 grudnia 2011 o 9:03

avatar Allisson
2 6

@LechU a że tak spytam z ciekawości, jak ksiądz zareagował na BWV 565?

Odpowiedz
avatar LechU
1 3

Najpierw się zdziwił, ale później był naprawdę zadowolony (czego nie można powiedzieć o następnej Parze Młodej zmuszonej do wyczekania aż wybrzmią ostatnie akordu tego Naszego utworu - w pełnej wersji trwa on bowiem trochę ponad 9 minut).

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 grudnia 2011 o 9:14

avatar janhalb
30 32

Oj, bo tam Wagner, Mendelssohn... Się czepiasz. Kto by ich tam spamiętał, wszyscy przecież zarabiali na życie pisząc dzwonki na komórki, nie? ;-)

Odpowiedz
avatar kmdr
14 14

kamerzystę - kamerzyści, fotografowie, organiści, koscielni, ministranci itp się znają jak parafia mała:)

Odpowiedz
avatar Gorn221
3 9

Bo każda parafia to osobna mafia

Odpowiedz
avatar Agness92
5 5

Cóż... W końcu każda panna młoda marzy o niezapomnianym ślubie... :D

Odpowiedz
avatar pawellos24
-1 15

Dobra, czepiam sie... ale już mnie irytuje to ciągłe pisanie że "hallelujah" to ta piosenka ze shreka, to jest naprawe piękna piosenka Leonarda Cohena i można ją określać inaczej.

Odpowiedz
avatar KnurRozplodowiec
2 4

Trzeba było zagrać Sonatę fortepianową B-moll op. 35 Chopina. By się zdziwili, hehe. No ale wtedy w istocie straciłbyś zęby.

Odpowiedz
avatar przytycki
1 1

No widzisz. A ja miałem na ślubie po prostu zespół (nie, nie zespół weselny, tylko trio grające muzykę "poważną"), z którym po ludzku miałem spisaną umowę, włącznie z listą utworów. No, ale do tego się po ludzku spisuje umowę i potem odprowadza podatek, jak normalny człowiek...

Odpowiedz
avatar kmdr
1 5

Ksiądz płaci, ale to są takie grosze, że zwłaszcza za "koncert życzeń" wypada zapłacić. Tak samo po pogrzebie na przykład.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

A ja na wejście zarządam sobie "highway to hell" acdc :-P

Odpowiedz
avatar Tajemnica_17
0 0

Na wejście chce Marsz Mendelssohna na wyjście Canon in D.

Odpowiedz
avatar Tajemnica_17
0 0

@Tajemnica_17: Już po ślubie. Melodie się zgadzały...pora nie. Było na odwrót ;]

Odpowiedz
Udostępnij