Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Listopadowy wieczór, warszawska Praga, pomykam sobie wygodnie do domu autobusem linii 509.…

Listopadowy wieczór, warszawska Praga, pomykam sobie wygodnie do domu autobusem linii 509.
Zwykle wysiadam przystanek przed pętlą, ale tym razem postanowiłam dojechać do samej pętli, żeby kupić jeszcze papierosy.

Pętla Nowodwory, jakby ktoś nie znał, składa się z dwóch peronów, 509 krańcuje przy lewym. Takoż i skrańcowało, chcę wysiadać - a tu lipa, drzwi zamknięte. W pierwszej chwili pomyślałam, że awaria jakaś, ale bystry rzut oka po autobusie udowodnił, że pozostali pasażerowie w liczbie ośmiorga też stoją przy drzwiach, z których żadne się nie otworzyły. To już otrzeźwiło mnie skutecznie, wyjęłam słuchawki i słucham, co się dzieje.

Ano dzieje się to, że oba stanowiska dla 509 przy peronie są zajęte, w związku z tym stoimy przy lewym krawężniku pętli, drzwiami wprost na jezdnię.
Przypominam - oszałamiający ruch na jezdni pętli autobusowej tworzą pojedyncze autobusy, co parę minut przetaczające się tempem manewrowym na właściwe pozycje. A kierowca wrzeszczy, że nie może otworzyć drzwi, bo ktoś z pasażerów zostanie potrącony i on będzie za to odpowiadał, że za 20 minut odjeżdża, to wtedy podstawi się do peronu, oraz że uprzedzał przy poprzednim przystanku, bo już widział, że na pętli nie otworzy drzwi.
No jasne. Autobusy Man mają tyle długości, ile mają, jeśli mruknął sobie wychylając się z kabiny, to pasażerowie za kołem akurat dokładnie wszystko słyszeli...

Pasażerowie na razie delikatnie próbują negocjacji, że przecież nic nie jedzie, w autobusie sami młodzi, przeskoczą na peron jak koniki polne i wszystko będzie cacy. Ale kierowca jest twardy - nie wypuści, nie życzy sobie kontaktów z prokuraturą, i już.
W międzyczasie wyciąga kanapkę i zaczyna ją konsumować, w przerwach między kęsami twardo wrzeszcząc, że nie wypuści, bo mu przepisy nie pozwalają.

Kierowca konsumuje, pasażerowie zaczynają się denerwować, jeden z chłopaków wyciąga komórę i dzwoni na policję. Słyszę, że najwyraźniej dyspozytorka ze 112 nie chce mu uwierzyć i trzy razy dopytuje o te same szczegóły. W międzyczasie jedno 509 przy peronie wyjeżdża zwalniając tak upragnione miejsce - ale pan kierowca konsumuje bezstresowo, a na zwolnione miejsce podstawia się 503. Za nami, też przy krawężniku, hamuje następne 509, bezproblemowo wypuszcza pasażerów, którzy stoją teraz na peronie i gapią się na nas jak na małpy w klatce, najwyraźniej nie ogarniając sytuacji.

Chłopak kończy negocjacje z dyspozytorką i informuje, że patrol już jedzie. Kierowca gromko obwieszcza, gdzie ma parol policji, nie otworzy i już. Jakaś zdesperowana blondynka proponuje awaryjne otwarcie drzwi, ale inni ją hamują - jeszcze coś uszkodzimy autobusowi i ten psychol dopiero będzie miał używanie. Decyzja zbiorowa - czekamy na rozwój sytuacji, dogadując tylko od czasu do czasu kierowcy artykułami kodeksu karzącego za pozbawienie wolności i rozważając głośno, o ile podniesie wyrok pozbawianie wolności dziewięciu osób jednocześnie.

Aż tu nagle, miłym męskim głosem radio w kabinie pyta "Panie kierowco, czy jest jakiś problem w autobusie?". Najwyraźniej dziewczyna ze 112 bojąc się, że pada ofiarą jakiejś radiowej wkrętki skontaktowała się z MZA i oni postanowili jednak działać. Wybucha istna kakofonia - pan kierowca wrzeszczy do radia, że nie otworzy drzwi, bo to on ma rację, pasażerowie wrzeszczą, że policja już jedzie, dyspozytor po chwili ogarniania tematu poleca natychmiast otworzyć drzwi, ale kierowca najwyraźniej nie ma ochoty, próbuje się dalej certolić, dopiero informacja, że ma otwierać na odpowiedzialność dyspozytora skłania go do niechętnego sięgnięcia do przycisków.

Wreszcie słychać wytęsknione "pfff" i pasażerowie zwiewają niemal galopem, byle dalej od psychola i jego szalonego autobusu.

Cała sytuacja trwała ok 15 min, i jak nigdy przedtem nie miałam epizodów klaustrofobicznych, tak pod koniec już czułam konkretny dyskomfort. Przytomności umysłu starczyło mi jeszcze na telefon pod 112 i odwołanie patrolu, po czym ja również zwiałam z nieszczęsnej pętli...

komunikacja_miejska

by mrija
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar jmc
21 23

Następnym razem nie pieprzyć się, tylko sięgnąć do tego nieszczęsnego pokrętła awaryjnego otwierania. Zepsuty kierowca to awaria jak każda inna - myślisz, że by was ścigał?

Odpowiedz
avatar podredowana
6 6

zgadzam się! szczególnie że w 509 zwykle są kamery więc jakby chciał się kłócić to będzie można udowodnić że nie chciał otworzyć drzwi ;)

Odpowiedz
avatar MikrySoft
0 0

Nawet pokrętła nie trzeba ruszać, w niskopodłogowych można otworzyć drzwi na siłę - to tylko pneumatyka, oporu za dużego człowiekowi nie stawi.

Odpowiedz
avatar mrija
-1 9

Jakaś taka atmosfera się w tym autobusie zrobiła, że naprawdę baliśmy się, że ścigał będzie... A serio - ja na przykład byłam ciekawa rozwoju wypadków... ;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 9

:0 i tak macie szczęście w Krakowie to kierowca zabił dziewczynę ^^, a serio to bym się nie piękolił tylko albo awaryjne otwieranie drzwi lub po prostu rozwiązanie siłowe, mocne szarpniecie wystarcza (najwyżej bym się tłumaczył napadem paniki klaustrofobicznej albo atakiem szalonego kierowcy z kanapką)

Odpowiedz
avatar mrija
2 6

Wychodzi na to, że zbyt łagodni i praworządni byliśmy...

Odpowiedz
avatar InuKimi
0 2

Powiem szczerze, że po dłuższej takiej wymianie zdań mi by nerwy mogły puścić :/ Gratuluję opanowania.

Odpowiedz
avatar podredowana
5 5

wysiadam tam codziennie i też już kilka razy spotkałam się z chamskimi kierowcami.. na moje szczęście jedynym problemem było otworzenie pierwszych drzwi (przy kierowcy) bo "mu się nie chce, nie ma obowiązku a w ogóle to spadaj do innych drzwi".

Odpowiedz
avatar mrija
11 13

To witam sąsiadkę;) Dwa dni po opisanej historii, dla odmiany 6:00 rano, ale to samo 509 - kierowca zamiast w Marcinkiewicza wjechał na Targową za wiaduktem średnicowym, po czym zatrzymał się na skrzyżowaniu i gromko obwieścił : " O kuźwa, po***bało mi się, przepraszam" - i jakoś nikt nie miał pretensji, a wręcz przeciwnie - pół autobusu uśmiało się zdrowo;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 5

Ja jak natrafiam na takich kierowców, to awanturuję się o otwieranie pierwszych drzwi. Mają obowiązek otworzyć KAŻDE.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 5

Należało zgłosić mailem do MZA. Zgłoszenie zbiorowe już przepadło, ale może indywidualnie...?

Odpowiedz
avatar mrija
0 0

Zgłosiłam, oczywiście, że zgłosiłam ;)

Odpowiedz
avatar AnonimowyMateusz
0 2

miałem ten sam problem na tej samej pętli, tylko bodajże w 508^^

Odpowiedz
avatar mrija
0 0

O, to dziwne. 508 jest obsługiwane przez ITS Michalczewski, byłam pewna, że tam mają normalnych kierowców... Najwyraźniej już niczego nie można być pewnym ;)

Odpowiedz
avatar zarek
1 1

Linię 508 obsługuje również MZA. Miałem bardzo podobną przygodę właśnie w 508 na pętli Nowodwory i ten autobus był właśnie z MZA (o ile pamiętam nr boczny 4400). Kierowca stwierdził iż ostatni przystanek nie jest na pętli i obowiązują go tylko te przystanki wskazane na tablicy informacyjnej - jakże się zdziwił gdy zobaczył na tablicy iż nowodwory wymienione są dwa razy :). Ostatecznie drzwi otworzył po kilku minutach negocjacji oczywiście obrzucił nas (około sześciu osób) stosem wulgaryzmów tak na do widzenia.

Odpowiedz
avatar grisznik
3 9

112 to numer ALARMOWY. Tam się dzwoni w razie wypadków, groźnych sytuacji, zagrożenia życia. Jak się dzwoni na 112 z głupotami, to się blokuje numer i inni się potem dodzwonić nie mogą i narzekają. A na policję (najbliższy komisariat) po prostu jest 997 - RÓWNIEŻ z komórki. Jak chcecie, to możecie spróbować zadzwonić z komórki na 997 czy się ktoś zgłosi.

Odpowiedz
avatar MikrySoft
0 0

Tylko że dzwonienie z komórki pod 997, 998, 999, 911, 112 i jeszcze parę innych łączy człowieka tak samo z 112. Telefony mają zaprogramowany zestaw numerów alarmowych na które reagują inaczej niż na normalne - połączenie alarmowe nie idzie przez sieć jako normalne połączenie z określonym numerem tylko jako połączenie z "numerem alarmowym" - jaki on by w danym kraju nie był.

Odpowiedz
avatar bobylon89
-2 6

To w Wawie nie ma głośników przez które kierowca może zawiadomić o zmianie trasy itp ?

Odpowiedz
avatar mrija
1 1

Przyznaję się bez bicia - miałam w uszach słuchawki, więc nie wiem, jak uprzedził. Ale sądząc po reakcji pozostałych - prawie na pewno nie przez głośnik.

Odpowiedz
avatar d1ler
7 9

Kierowca faktycznie przesadził, ale generalnie nie chcą wypuszczać ludzi nigdzie indziej, niż na przystanku, bo faktycznie potem odpowiadają za skutki. Znajomy kierowca opowiadał mi, jak kiedyś babka poprosiła go, żeby wypuścił ją na skrzyżowaniu (stali na czerwonym). On otworzył drzwi, babka wysiadając skręciła nogę, a potem - uwaga, uwaga! - złożyła na kierowcę skargę! I było po premii i innych takich.

Odpowiedz
avatar InuKimi
4 4

Świnia - człowiek chce pomóc, a tu mu się tak odpłacają :/

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 4

Złóż skargę na kierowce. Jeśli podasz swoje dane, mają obowiązek ją rozpatrzyć.

Odpowiedz
avatar makabresque
2 6

A jakby faktycznie otworzył i któryś idiota wpakował się pod nadjeżdżający autobus/samochód, to zaraz by była afera, że kierowca nieodpowiedzialny, że ludzi na ulicę wyrzuca, niebezpieczeństwo powoduje.

Odpowiedz
avatar mrija
0 0

Jak napisałam - była to pętla, pora wieczorowa, ruch niemal na wymarciu, marne szanse...

Odpowiedz
avatar Jezozwierz
-2 4

Przepis jest przepisem. Według mnie kierowca postąpił zgodnie z prawem, ale trochę nie po ludzku. Nie mógł podjechać pod sam przystanek, bo zapewne musiał zrobić przerwę, a przerwa w pracy za kierownicą to rzecz święta. Gdyby coś się komuś stało przy wysiadaniu, to by poszkodowany sentymentów nie miał i wysmarowałby oskarżenie na kierowcę

Odpowiedz
avatar mrija
1 1

Że zgodnie z prawem, to wiem - ustaliłam w MZA, że faktycznie mają przepis, że nie mogą otwierać drzwi poza zatoczkami przystankowymi. Ale nawet babeczka, z którą rozmawiałam przyznała, że ten przepis jest raczej po to, żeby nie otwierali drzwi np. na światłach - a nie na pętli...

Odpowiedz
avatar natalia
1 3

Co jest chore? Że ludzie byli wkurzeni, że kierowca trzyma ludzi 20 minut w autobusie i wcina kanapkę, mimo że miejsce na przystanku się zwalnia, ale jemu się nie chce podjeżdżać? Rozumiem że kierowca nie może wypuszczać ludzi np. stojąc w korkach, ale to już była mocna przesada.

Odpowiedz
avatar mrija
0 2

W zasadzie natalia odpowiedziała za mnie - dziękuję ;)

Odpowiedz
avatar piker
0 2

Kierowca nie może w czasie przerwy poruszyć się chociaż o metr, bo nieugięty tachograf wszystko zarejestruje. I wtedy najmniejsza stłuczka, kolizja - odczyt z tarczki i kierowca znowu ma przerąbane. Tak więc witamy w Polsce, gdzie często są tylko dwa wyjścia i oba równie złe.

Odpowiedz
avatar Yureka
0 0

Dobrze, że nie odpowiedział, że nie ma żadnego problemu..

Odpowiedz
avatar Quackers
-1 1

Ach ta wspaniała zajezdnia:) Przygody są, ale dobrze że jednak jest tak blisko.... Jeżeli ktoś z okolicy ma psa i wychodzi na wieczorne spacery to możemy "zapoznać" nasze pupile:)

Odpowiedz
avatar ggggg14
-2 2

TAK SIĘ OBJAWIA AUTYZM . BRAK MOZLIWOŚCI WYBORU MIĘDZY JEDNYM A DRUGIM JEST AUTYZMEM .

Odpowiedz
avatar bazienka
0 2

wysiasc awaryjnie ( co cie obchodzi cyz zepsujesz, kierowca cie gonic nie bedzie), opcjonalnie zlozyc doniesienie na policji o przetrzymywaniu wbrew twej woli i ograniczeniu wolnosci, pare latek mozna za to dostac, tym bardziej jesli osob bylo wiecej

Odpowiedz
Udostępnij