Opowiem Wam o paskudnym żarcie, który zrobili mojej dziewczynie jej koledzy ze studiów...
Jak niektórzy wiedzą, jestem ratownikiem medycznym, praca dająca ogromną satysfakcję, ale momentami szalenie niebezpieczna. Nie przywiązuję się też za bardzo do telefonu komórkowego, a tym bardziej w pracy, często zostawiam go gdzieś w stacji i nie biorę go na wezwania lub w ogóle zostawiam w domu żeby nie brać do stacji (przeszkadza).
Moja dziewczyna mieszka w mieście oddalonym ok 6h drogi od naszego rodzinnego miasta (studiuje tam).
Pewnego dnia miałem służbę, 24h, ale inaczej niż zwykle, nie od 9 rano do 9 rano, tylko od 21 do 21. Terminarz moich służb wisi u mojej dziewczyny w mieszkaniu (żeby wiedziała w jakie dni się ze mną nie kontaktować bo może mnie nie "zastać"). Jej koledzy wpadli na wspaniały pomysł. Spisali sobie od niej kiedy mam służbę i w dzień mojej służby zadzwonili do niej.
Koledzy-Witam, z tej strony doktor Franciszek Szmigielski. Dzwonię ze szpitala klinicznego Miasta Zaszczurzonego z oddziału Bardzo Niebezpiecznego (chodziło o rodzaj oddziału chirurgicznego) z informacją, że pani partner leży u nas w ciężkim stanie (tu opis moich "uszkodzeń", jeden z nich studiuje ratownictwo, więc wiedzieli co mówić żeby zabrzmiało groźnie).
Mojej dziewczynie zrobiło się słabo. Później padło żeby przyjechała możliwie najszybciej. MD za telefon i dzwoni do mnie, ja nie odbieram bo jestem na wezwaniu. Co robić... Pożyczyła samochód od koleżanki (z którą mieszka) i w drogę. Po drodze zadzwoniła do moich Rodziców, oni nic nie wiedzą, prawie podostawali zawału, że ich syn gdzieś w szpitalu walczy o życie... Dzwoniła do mnie tak dużo, że zanim wróciłem do bazy telefon rozładował się (nie był całkowicie naładowany, więc niewiele mu było trzeba).
Rodzice próbowali dodzwonić się do szpitala, ale jak to do szpitala, nie szło się dodzwonić ani do recepcji ani na Bardzo Niebezpieczny oddział. Dodzwonili się na inny oddział, ale tam nic nie wiedzą. Pojechali do szpitala, tam nikt się nimi nie interesuje, tylko ktoś w kółko powtarza, że sprawdzi czy taki pacjent nie jest operowany...
Moja dziewczyna jedzie czwartą godzinę, Mama wróciła do domu, Ojciec czeka w szpitalu na jakiekolwiek informacje - ciągle jest odsyłany od osoby do osoby, nikt nic nie wie, jeden genialny pielęgniarz nawet stwierdził, że "słyszał o takim pacjencie i wypadku, który się wydarzył"... Dziewczyna dzwoni do kolegi, z którym zawsze mam służbę w tej stacji, ale ten też nie odbiera bo nie ma telefonu w pracy.
Ja w tym czasie nieświadomy tego "co się ze mną dzieje" kończę pracę i zmęczony wracam do domu. Tam niewiele myśląc jem kolację i kładę się spać. Jakieś 1,5 godziny później słyszę szczęk zamka w drzwiach. Zbudzony dziwnym odgłosem idę w ciemnościach w stronę korytarza. Widzę, że ktoś zamierza otworzyć drzwi, łapię za klamkę i pociągam w swoją stronę, nie pomyślałem tylko żeby zapalić światło i moja dziewczyna na widok postaci w ciemności... Zemdlała. Ja zdezorientowany łapię ją. Jak już udało mi się ocucić strasznie się rozpłakała, wtedy opowiedziała mi o całym zajściu. Szybko zadzwoniłem do rodziców poinformować, że nic mi nie jest i takie zdarzenie nie miało miejsca.
Następnego dnia wieczorem zadzwonili do niej wielce rozbawieni koledzy zapytać się czy udało się im ją nabrać... Tak wściekłej jej jeszcze nie widziałem. Teraz przynajmniej wiem, żeby z nią nie zadzierać.
Koledzy
Co za swinstwo, bardzo kur.wa smieszne :/ nie wyobrazam sobie o ile krocej Twoi rodzice i dziewczyna bedą żyli, bo ponoć stres sprzyja krótszemu życiu, a w tej historii to makabra
OdpowiedzJej strach spotęgowało to, że już kilka razy miałem wypadek karetką i zdarzyło mi się kiedyś pobić z pijanym pacjentem.
OdpowiedzCholera jasna, takie żarty robić... Ile oni mają lat? Przecież ktoś nie będący do końca zdrowy mógłby zejść na zawał słysząc, że jego syn niby umiera, słysząc przy tym opis obrażeń.
Odpowiedz@NuNu: gorzej jakby oni albo dziewczyna mieli wypadek podczas tego gnania...
OdpowiedzZabiłabym, jak nic ZABIŁABYM. Takich idiotów (bo nikt normalny nie robi takich żartów) przydałoby się eliminować...
OdpowiedzCzy oni mają w ogóle wyobraźnię? Żart wcale nieśmieszny, a mogli na niebezpieczeństwo narazić dziewczynę. Sześć godzin jazdy w ogromnym strachu... Ludzie w takich sytuacjach potrafią gnać bardzo szybko i nie każdemu udaje się zachować zdrowy rozsądek. Idioci.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 grudnia 2011 o 23:31
Jechała w nerwach, ale zero płaczu czy paniki. Dopadło ją jak się obudziła i mnie zobaczyła. Wtedy tak zaczęła płakać, że aż prawie ja się popłakałem. Nie potrafiła wydusić słowa, tylko płakała, a ja myślałem, że ktoś umarł albo co.
OdpowiedzAż mi się zachciało płakać ;)
OdpowiedzNie dziwie się. Dopóki adrenalina była to się trzymała. Jak puściło to wszystko popłynęło...z płaczem...
OdpowiedzProponuje wysłać ich do odpowiedniego lekarza coby im coś na posrane pomysły przepisał...
OdpowiedzTaaa... Proponuje Stoperan... Chociaż nie wiem czy Środek na Przeczyszczenie nie zadziałałby lepiej :p
OdpowiedzJak jest zatwardzenie to posrane pomysły razem z gównem do mózgu idą.
OdpowiedzPowinni się leczyć na nogi, bo na głowę już za późno :)
Odpowiedzbić, k*wa bić i tylko patrzeć, czy z obu stron równo puchnie... czy tylko ja odnoszę wrażenie, że wyobraźnia i "pomyślunek" to dziś towar deficytowy?!
OdpowiedzZaszczurzony - może w prostych, żołnierskich słowach należałoby kolegom przemówić do rozsądku? Jak mój mężczyzna się nie odmelduje po pracy, że żyje to się martwię, a co dopiero, jakby ktoś zadzwonił, że coś się stało...!
OdpowiedzNie za często bywam w ich stronach, ale jak przyjdzie mi spotkać to z pewnością "porozmawiam" sobie z nimi o takich żartach.
OdpowiedzJak to mówił pewien mój znajomy: "Wykastrować ich!"
OdpowiedzZabiłabym jak nic. Jak mój małż gdzieś wyjdzie z kolegami, nie wróci o ustalonej porze i nie odbiera telefonu, bo "wyciszył w pracy i nie słyszał jak dzwonię", mam przed oczami jego zmasakrowane zwłoki. I to bynajmniej nie w wyniku spotkania z rozeźloną małżonką. A że histeryczką jestem... Naprawdę bym zabiła i każdy sąd by mnie uniewinnił. Twoją dziewczynę podziwiam za to, że jeszcze kolegów nie zabiła...
Odpowiedz@zaszczurzony jeden celny kop obutym buciorem prosto w jaja powinien być właściwym rewanżem za takie poczucie humoru. prosta reakcja przyczynowo skutkowa, zrobiłem coś głupiego = bolą mnie jaja. i tak do znudzenia!!!! Nawet największy tępak w końcu zrozumie przekaz.
Odpowiedzpoza kopem w jaja, co powinni otrzymać dowcipnisie, moze i jaki paragraf by sie na to znalazł. Prawnicy tez czytają piekielnych. podpowiedzcie. pozdr.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 grudnia 2011 o 10:32
Takich zabić to mało. Ten "ich" żart mógł się skończyć tragicznie. Co za matoły.
Odpowiedz6h jazdy.Looozik.Sama przyjemność.Zwłaszcza że paliwo coraz tańsze :-/ edit: (Ironiczny ton wypowiedzi.Bo tak na poważnie to kto z Was chciałby prowadzić auto w stresie,przez pół dnia,i jeszcze za to płacić?)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 grudnia 2011 o 18:54
Zabiłabym. A przynajmniej zrobiłabym dużą krzywdę 'dowcipnisiom'. Dopadłabym ich natychmiast po wyjaśnieniu się całego zdarzenia. A potem, na spokojnie już, postarałabym się znaleźć na nich odpowiedni paragraf. Tak w ramach re-dowcipu. Ot, pozewik malutki.. taki żarcik.
Odpowiedz@Zaszczurzony, Przynajmniej wiesz, że twoja luba kocha Cię bezgranicznie. A co do kopa okutym buciorem w jaja - podpisuję się nogami, rękami i ....( tfu.... brrrr.... ) jajami tyż :)
OdpowiedzAha....małe post scriptum - zemsta jest rozkoszą bogów i najlepiej smakuje na zimno.
OdpowiedzZagrożenie życia (dziewczyny i rodziców - stres + jazda), poniesione straty- paliwo, straty moralne. Pozew o odszkodowanie będzie najlepszym dowcipem. Zaboli bardziej niż kop w jajka (można nie trafić bo sądząc po dowcipie właściciele ich nie mają)
Odpowiedzja bym chyba tak zrobiła... w sensie z tym pozwem. U mad znajomi?
OdpowiedzNo i oczywiście podszywanie się po lekarza :)
Odpowiedzżarcik niesmaczny nie będę pisał to co poprzednicy :) w sumie dziwię się że aż 24h czekali na powiadomienie o takim "żarcie" jeśli już robią to pod koniec rozmowy telefonicznej albo 5 minut później powinni powiedzieć że to był żart
OdpowiedzNo właśnie dlatego uwierzyła... Bo nie zadzwonili za chwile powiedzieć, że to żart jest. A jeszcze dzwoniła do mnie, a ja bez telefonu bo na wezwaniu i się wystraszyła.
OdpowiedzJa pier***** żarty żartami ale to już przegięcie! Zaszczurzony twoja dziewczyna koniecznie musi im się 'odwdzięczyć'.
OdpowiedzGłupota ludzka nie ma granic...
OdpowiedzGłupi kawał, a czy inteligentnii inaczej koledzy pomysleli co by było gdyby zestresowana i przerazona dziewczyna miała wypadek po drodze? Przecież jak sie jest w dużym stresie to o nieszczęście na drodze nie trudno.
Odpowiedznabiłabym takich na pal....
OdpowiedzMoże warto im się jakoś odwdzięczyć? Swoją drogą musiało to z twojej strony "ciekawie" wyglądać noc a tu w drzwiach twoja dziewczyna, która powinna być na końcu Polski i na dodatek mdleje.
OdpowiedzNo ja byłem kompletnie zdezorientowany... Na początku nawet nie wiedziałem, że to ona ;)
OdpowiedzPoziom przedszkola a nie studiów, z niektórych rzeczy się nie żartuje...
OdpowiedzZwykli debile a nie żadni koledzy. Żart na poziomie rozwydrzonego gimnazjum. I do tego facet który studiuje ratownictwo - no brak słów. Żadnego szacunku dla ludzkiego zdrowia, życia, dla ludzi w ogóle. Ci koledzy nie powinni studiować niczego, tylko rowy kopać. Dowcipnisie zas*ani.
OdpowiedzW takich momentach żałuję, że głupota nie boli...
Odpowiedzjuż za późno, ale jak zadzwonili powiedzieć że to kawał, powinieneś odebrać telefon dziewczyny i zapłakany powiedzieć że miała wypadek. Odechciałoby się głupkom takich żartów. A jak ich już spotkasz, to daj każdemu z nich w zęby od wszystkich z piekielnych.
Odpowiedznie no po prostu kretynizm nie zna granic. nie wiem co bym zrobiła takim debilom. sąd i kopanie po worku to za mało. po łbie może. mózg by się znalazł na swoim miejscu.
OdpowiedzKoledzy mojego wujka zrobili taki kawał jego żonie, tyle że powiedzieli jej że zginął w wypadku ;/ Ona mało nie zemdlała, momentalnie pobladła. Po chwili mój wujek wszedł do sklepu (akurat była w sklepie mojej mamy jak dostała ten telefon) niczego nieświadomy. I kolegom się od niego oberwało za ten głupi żart. Ja rozumiem żarty żartami ale takich kawałów się nie robi bo ktoś naprawdę może zawału dostać ;/
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 9 grudnia 2011 o 16:59
udusiłabym ich za taki "żart".
OdpowiedzTo zbyt delikatne. Ale już takie np. łamanie po jednym paluszku (bo numer się wystukuje lub wybiera) lub użycie imadła... A potem to dowolnie. Długie i bardzo męczące tortury. ]:-> (chyba za dużo horrorów oglądam)
OdpowiedzTakie "żarty" to czasami ludzkie pojęcie przechodzą. Naprawdę, bardzo im do śmiechu było, jak twoja dziewczyna i rodzice odchodzili od zmysłów? Pogratulować kolegów i tyle.
OdpowiedzJedna prosta zasada : W życiu powinno się robić zasady które będą śmieszne dla obu stron. A ci ludzie za to co zrobili nie nazwałbym ich kolegami lecz debilami .
OdpowiedzIdioci. U nas się na takich mówi, że nadają się na "kościuszki" (najbliższy szpital psychiatryczny jest na takiej ulicy). Współczuje rodzicom i przede wszystkim dziewczynie - musiała się nieźle strachu najeść.
OdpowiedzJa się tylko zastanawiam, jak bardzo trzeba mieć nas*ane w głowie, żeby taki "żart" stał się śmieszny...
OdpowiedzBiedna dziewczyna. A koledzy powinni dostać taki łomot, żeby szukali swoich jaj po okolicy. Może by im się odechciało takich "żarcików".
OdpowiedzTo było po prostu wstrętne!!! Jak tak można. Czysta głupota, albo brak sumienia, albo jedno i drugie.
OdpowiedzTrzeba być kretynem żeby zrobić coś takiego. Po prostu brakuje słów na opisanie zachowania takich idiotów. Gdyby posiadali jakieś resztki mózgu to może pomyśleli by o tym co mogłoby się stać kiedy dziewczyna usłyszy taką wiadomość. Chyba po tym wszystkim bym ich rozszarpała..
Odpowiedzhej, od dawna czytam piekielnych i zawsze wzbraniałam się przed rejestracją ale po przeczytaniu tej historii poczułam że muszę. proszę, nie zostawiaj tej sprawy, może można donieść na uczelni jednego z chłopaków jakiego zachowania się dopuścił- wszak wysoce nieetycznego a w dodatku sprzecznego z pracą jakiej się uczy...
OdpowiedzZ jednej strony śmieszne (bez urazy), ale z drugiej po prostu zabiłabym takich idiotów!!! A jakby Twojej dziewczynie lub rodzinie coś się stało ze stresu, albo oni mieliby wypadek w tym czasie (bo się tak spieszyli)?! Żart żartami, ale to już przesada!
Odpowiedzco mi się nasuwa? dwonią 'ze szpitala' do DZIEWCZYNY poszkodowanego, nieŻony, nie Matki, w czasach OCHRONY DANYCH OSOBOWYCH gdzie trzeba papierologię wypełnić- do DZIEWCZYNY, i to w pierwszej kolejności, do rodziców nie zadzwonili WCALE? pffff.
Odpowiedz