Ostatnia ze sklepowych historii o pani Jadzi.
Jak pewnie już zauważyliście pani Jadzia ma różne sposoby na robienie zakupów, w dyskontach typu Biedronka wyrywa zakupy i wręcza zapłatę, w piekarni zaznacza swój chlebek, teraz natomiast będzie o osiedlowym warzywniaku.
Odkąd sięgam pamięcią był u nas warzywniak, typowy blaszak. Jednak będąc gdzieś w gimnazjum, zmienił się właściciel owego przybytku, co chciała wykorzystać Jadzia. Jak wykorzystać? W starym warzywniaku zakupów nie robiła, bo miała „kosę” z matką właściciela. Przecież nie będzie dawać zarobić „pomiotowi tej poturbowanej prądem* grzesznicy”. Nowy właściciel zmienił się z dnia na dzień, stoję w kolejce razem z kolegą z klatki, rozmawiamy, przed nami Jadzia wybiera owoce.
[J]- Mogę spróbować śliweczki?
[S]- Ależ oczywiście.
Jadzia próbuje, smakuje to, prosi o pół kilo. Czas na jabłka, teraz bez pytania próbuje dajmy na to LOBO i mówi:
[J]- Łeeee obrzydlistwo, smakuje jak kupka czarta. - Odrzucając nadgryzione jabłko do koszyka.
Od razu chwyta za następne, akcja ta sama, trzecie jabłko dobre, więc daje 4 jabłka sprzedającej.
Zaraz próbuje szczypiorek, banana.
Cóż, pani obsługująca nie mogła się połapać, o co chodzi. Czy to ukryta kamera? Zgadliście, Jadzia próbowała prawie wszystko co miała kupić. My skonsternowani, sprzedająca warzywa też, kobieta przyjęła zapłatę, a Jadzia odeszła. Dla Jadzi ten trik w tym warzywniaku udał się jeszcze 2 może 3 razy. Po ostatnim kiedy została wywalona za blaszak, zrobiono jej zdjęcie i umieszczono wewnątrz blaszaka z podpisem: „Tej klientki nie obsługujemy”. PRL powrócił. Oczywiście tylko dla piekielnej Pani Jadzi.
*co znaczy poturbowanej prądem? - Popier*olonej inaczej. Jadzia nie używa wulgaryzmów i wymyśla dla nich zamienniki.
Jadzia
Blaszak z właścicielem chodzili razem do gimnazjum?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 grudnia 2011 o 19:55
Siedzieli razem w oślej ławce :)
OdpowiedzNie, nie. Właścicielem blaszaka był gimnazjalista i w tym trzyletnim radosnym okresie życia jego cechy (psychiczne? fizyczne?) uległy zmianie.
OdpowiedzPrzyszło nam żyć w czasach, kiedy warzywniaki się edukują. Ciekawe jak jest z obowiązkiem szkolnym - czy do końca gimnazjum muszą, czy do osiemnastego roku istnienia. A może do milionowej sprzedanej marchewki?
OdpowiedzJakim cudem nikt jej jeszcze nie zastrzelił ?? Na takich innego sposbu nie ma, czas tu nie pomoże bo takie gadziny do śmierci żyją.
OdpowiedzA ziemniaczka też popróbowała? :)
OdpowiedzDobra historia bażancie :-)
OdpowiedzUwielbiam historie z panią Jadzią w roli głównej :))
OdpowiedzAutorze, z jakich stron jesteś? "Dla Jadzi trik udał się" jest rozbrajające, a już któryś raz używasz tak zbudowanych zdań.
OdpowiedzA niech sobie tam nadgryza - ja bym potem zebrał ponadgryzane rzeczy i wyrzucił, a jakbym na wagę kładł coś, co kupuje - dajmy na to banany - przycisnąłbym trochę wagę palcem, żeby sobie odbić koszty obgryzionych rzeczy.
Odpowiedz