Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Będąc w Warszawie czekałam prawie godzinę na koleżankę aż skończy zajęcia. Obok…

Będąc w Warszawie czekałam prawie godzinę na koleżankę aż skończy zajęcia. Obok mnie kręcił się nieduży piesek z obrożą i metalowym identyfikatorem. Kręcił się tak chyba z 15 minut, ale właściciela nie było widać, przeszłam się ulicą do sklepu, a psiak za mną. Wychodzę nadal czeka. No nic sięgam po telefon i dzwonię na numer z identyfikatora. Nikt nie odbiera.
Za kilkanaście minut znów dzwonię, nadal brak odpowiedzi.
Koleżanka skończyła, czas już na nas a pies chodzi dookoła przygnębiony, nie wiem za bardzo co zrobić, ale psiak za nami idzie to go bierzemy i z częstotliwością co 5-10 minut próbuję nawiązać połączenie z właścicielem, właściwie od 15 do 21 wykonałam duużą ilość telefonów.

Godzina 3 w nocy dzwoni telefon z numerem właściciela.
J- Słucham?
W- Ktoś do mnie dzwonił z tego numeru
J- Ja dzwoniłam, znalazłam pańskiego psa
W- Słucham?! Proszę go w tej chwili odwieźć tam gdzie był!
J- Teraz to niemożliwe, jest środek nocy, może pani przyjechać na XXX.
W- Nie! Ja po niego miałam właśnie iść bo na spacer go puściłam, dobrze, że wzięłam telefon i oddzwoniłam bo bym niepotrzebnie tylko szła na dół. Już 2 raz jakaś wariatka psa mi zabiera!
J- Rano jak się pani uspokoi proszę zadzwonić to psa odwiozę. Dobranoc.

Nie usnęłam już, jakim tępym trzeba być człowiekiem aby w centrum miasta wypuszczać samego psa, w dodatku na 12 godzin! Znalazłam go koło 15, ona o 3 wydzwania bo jej się przypomniało, że pies na dworze, do tego nie odbiera wcześniej telefonów.
Następnego dnia około 9 zadzwoniła i na spokojnie poprosiła o przywiezienie go, zgodziłam się ale musiała po niego wyjść i odebrać go. Jej wyglądu nie będę opisywała, pies na jej widok jakoś ucieszony nie był. Pouczyłam ją jedynie, że pies na smyczy powinien chodzić bo coś mu się może stać.

Skwitowała tylko "spie*dalaj już gówniaro, mój pies".
Żadnego "dziękuję" nie usłyszałam, odeszłam zniesmaczona.
Psa zabrać nie mogłam, i tak był w nocy na lewo w mieszkaniu koleżanki (właścicielka zabroniła zwierząt), a u siebie mam już 2 psy. Na policję nie miałam ochoty dzwonić, znając życie niewiele by pomogli, a czas mnie gonił.

właścicielka psa

by coffewithmilk
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
8 8

Aż się we mnie zagotowało. Tak się dzieje jak ma się budyń zamiast mózgu.

Odpowiedz
avatar fan626
7 7

Co jest z tymi ludźmi?

Odpowiedz
avatar Kamil10445
3 13

Ja się pytam - Po ch*j tego psa jej odwoziłaś? Toć jej pies. Mogła ruszyć d**sko. Dajesz sobą pomiatać.

Odpowiedz
avatar coffewithmilk
1 7

jasne, i czekać na nią kolejny dzień nie mogąc się ruszyć z domu, bo nie wiadomo o której jej się przypomni psiaka zabrać?

Odpowiedz
avatar BlueBellee
6 6

Aż się dziwię,że jej nie nawrzucałaś-"toto" z kulturą i tak za pan brat nie jest więc może by zrozumiała coś w jedyny sposób w jaki się umie komunikować.Drobna uwaga: od 15 do 3 jest 12 h a reszta gdybanie ;]

Odpowiedz
avatar coffewithmilk
1 5

jakby to powiedzieć, nie byłam u siebie ;p już poprawiłam to 24 na 12 h, faktycznie pomyłka moja w obliczeniach ;p

Odpowiedz
avatar voytek
-2 8

trzeba bylo odwiezc do schoroniska!

Odpowiedz
avatar Gina15
2 2

A byłeś ty kiedykolwiek w schronisku? Lepszy taki dom, gdzie pies może nie ma jakiejś super opieki, ale krzywda mu się nie dzieje, niż oddanie go do schroniska (zazwyczaj; jest w Polsce kilka schronów-pozytywnych wyjątków, ale można policzyć je na palcach)...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

Agrrr- nie znosze ludzi, ktorzy samopas psy puszczaja... Jeszcze inna basn jak mlody piesek komus zwieje, ale tak? Nie dosc, ze mogl ktos skrzywdzic, albo ukrasc, inny mogl go zagryzc, pojechac mogl nie wiedziec gdzie(sama widzialam psy, ktore wsiadaly do autobusu, jechaly nim iles czasu i wychodzily w innym miescie), do tego byl pozbawiony wody i jedzenia przez tyle godzin!! Niektorym nawet zabawki pod opieke bym nie oddala...

Odpowiedz
avatar Suzumushi
4 8

Przepraszam, że to napiszę... Kolejna osoba, która zrobiła z siebie frajera. Są różne instytucje, które zainteresowałby się psem, który jest puszczany bez opieki i przebywa w cudzym mieszkaniu i bardzo chętnie by go zabrały. Ludzie, róbcie dalej z siebie ofiary losu a piekielnych na 100% ubędzie...

Odpowiedz
avatar Lypa
1 3

Przygnębiony pies rządzi. :))

Odpowiedz
Udostępnij