Historia o zespole weselnym, przypomniała mi własne 4-letnie perypetie w tej branży.
Nadchodzi weekend. Jedziemy. Prawie 200 km. Na miejscu zapewniony nocleg i śniadanie dnia następnego. Wszystko zapisane w umowie.
Na miejscu pełen luksus. Obiekt zabytkowy - stary pałacyk. Piękna sala, pełen przepych. Nie powiem ucieszyło to nas, bo i akustyka dobra i wrażenia estetyczne spoko.
Akcja właściwa.
Sprzęt rozstawiony, do rozpoczęcia imprezy jeszcze ponad godzinę. Akurat tyle czasu by usiąść i zjeść obiad (na ogół zespoły weselne jedzą wcześniej - po to żeby goście nie czekali aż muzycy się posilą). Nie ma jednak stolika wydzielonego dla nas. Pytamy kelnerów - nic nie wiedzą, mamy pytać Młodej Pary. Pokój? Nic im nie wiadomo. No cóż, zdarza się, ludzie zestresowani, zapominają o takich rzeczach. Wyciągnęliśmy kanapki i inne buły, które zostały nam z drogi i jemy przed lokalem. Goście zaczynają się zjeżdżać. Sądząc po klasie aut należą do raczej "wyższych sfer".
Udaliśmy się zatem na salę przygrywać weselnie i gości witać, przekonani, ze Młodzi powiedzą nam gdzie mamy swoje miejsce. Wierzcie mi - to nie jest fanaberia. Kapela potrzebuje przerw. Grając 45 minut, ta 15 minutowa pauza jest optymalna by odpocząć (gitara waży około 4-5 kg, a trzymam ją na sobie około 10 godzin). Skończyliśmy pierwszy set. Nic. Nikogo. OK - zestresowani, zdarza się. Gramy dalej. W czasie drugiego setu już bardziej integracyjnie - oficjalne powitanie, pierwszy taniec... No nie sposób nie zauważyć 3 rosłych orkiestrantów robiących show;).
W międzyczasie kolega zwrócił mi uwagę, że na sali wszystkie miejsca są już zajęte. Następna przerwa- pytamy kelnerów gdzie siadać, nic nie wiedzą. Szef zespołu idzie do Młodych i przedstawia sprawę. Co usłyszał od Pana Młodego?
- Nie zawracaj mi głowy. W umowie nic nie ma o jedzeniu i stoliku. Radźcie sobie sami, a jeśli nie będzie mi się podobało to zobaczymy czy działacie legalnie. Jeśli nie, to się nie wypłacicie - i dalej gadka jaki to on wzięty prawnik, o noclegu mamy zapomnieć.
Groźbą się nie przejęliśmy bo działalność jak najbardziej legalna była, wszystko co trzeba opłacone. Powiecie, że faktycznie zespół jest w pracy i nie ma potrzeby żeby się "gościł", bo to i nie ich święto i dodatkowy wydatek. W umowie też nic faktycznie o jedzeniu nie było. To raczej swego rodzaju zwyczaj, by i tą orkiestrę weselną nakarmić. Powiem, że nie oczekiwaliśmy równego z gośćmi traktowania, ot obiad zjeść, kolację i trochę wody mineralnej na stoliku. No i miejsce żeby usiąść i dać odpocząć nogom i plecom oraz wypocząć przed powrotem - nie było kierowcy.
Postanowiliśmy sobie sami poradzić - wszak nasz klient nasz pan. Podczas kolejnej zabawy z młodymi, na parkiecie pośród rozbawionych gości znalazł się jeden całkiem nie z tej baśni.
Facet w czerwonym polarze, w czapce z daszkiem i termiczną torba z pizzą wyglądał komicznie pomiędzy surdutami frakami i pięknymi wszelkiej maści sukniami wieczorowymi. Tak - zadzwoniliśmy po pizzę. Widząc dezorientacje dostawcy kolega przywołał go do siebie przez mikrofon i zaczął płacić, po czym odłożyliśmy pizze i gramy jakby nigdy nic, bo nie czas na przerwę. Stolik znalazł się w tempie ekspresowym, jedzenie też. Wszystko za sprawą ojca Pana Młodego, który to nieźle syna obsztorcował. Pokój jak się domyślacie też się odnalazł.
Jaki z tego morał?
Kiedy wyprawiasz przyjęcie za ponad 100 tys zł nie próbuj zaoszczędzić kosztem obsługi, to kelnerzy, kucharze i zespół dba o klimat Twojego wesela.
Co zapamiętają goście z tego skądinąd udanego przyjęcia? - Faceta z pizzą.
wesele hej
Zwyczaj nie zwyczaj i tak uważam, że jedzonko i nocleg powinny być wpisane regularnie w umowę. Stolik to co innego, przerwy w pracy się należą "jak psu ochłap"
Odpowiedzstosunek prawny zawierany przez umowę określa nie tylko sama umowa, ale tez zasady wspolzycia spolecznego i zwyczaje miejscowe ;p chociaz lepiej sie zabezpieczyc czarno na bialym, przyznaje.
OdpowiedzHydraulikowi, gdy przychodzi przetkać zatkany zlew, proponują ludzie kawę czy herbatę, czasem częstują śniadaniem, a gdy ma swoje, proponują miejsce, żeby mógł swobodnie się posilić. Ale co kraj to obyczaj. Pomysł z pizzą - rewelacyjny.
OdpowiedzKultura wymaga ;)
Odpowiedzsam jestem hydraulikiem i tymi kawami oraz herbatami to nie zawsze jest tak pięknie, nie kiedy to nawet nie zapytają się o nic, także różnie z tym bywa :)
OdpowiedzNa główną z tym, niech inne zespoły mają inspirację :D
OdpowiedzGorąco popieram apel! Zespół załatwił sprawę na poziomie. Bez proszenia o łaskę "wielkiego pana". A panna młoda dowiedziała się, że wzięła sobie buraka za męża. Szkoda, że już po fakcie..
OdpowiedzA może panna młoda "po tych samych piniondzach" była?...
Odpowiedzhahahha, coś mi się wydaje, że nie tylko od Ojca ten Pan Młody oberwał słownie (i być może nie tylko ;)). Do końca życia (wspólnego) będzie miał wypominane, że zepsuł najpiękniejszy dzień w życiu. i bardzo dobrze - jak nie szanuje innych, to jak oczekiwać by szanowano jego?nwspólczuję, historia naprawdę na poziomie.
OdpowiedzSłyszałam o takiej akcji, ale myślałam, że to takie urban legend :) W swojej naiwności wierzyłam w tę słynną polską gościnność...
Odpowiedzpieprzowa, bo ludzie są gościnni, naprawdę. niestety nie wszyscy i na to trzeba zawsze brać poprawkę i uwzględniać wszystko od a do z w umowie. ot, takie czasy. pozdrawiam!
OdpowiedzNocleg i posiłki muszą być wpisane w umowę - wtedy można cokolwiek wymagać. Tak samo, jak powinna być z góry określona ilość osób w zespole, wymagane przerwy itd. - wtedy nie ma nieporozumień.
Odpowiedzhheh. moja siorka też gra po weselach. i podobna historia. stolik był, krzesełka były, tylko jakoś nie można się było doprosić, żeby na tym stoliku cos się pojawiło. To z fastfooda zamówili zestawy obiadowe. .
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 20 listopada 2011 o 11:39
Daje "mocne", bo historia mega, ale jak możesz to pododawaj ogonki do polskich znaków tam gdzie trzeba, będzie się lepiej czytało... No chyba, że działaś gdzieś za granicą, to zrozumiem.
OdpowiedzJak widać im więcej się ma w portfelu tym mniej ma się w głowie. Nie wrzucam wszystkich do jednego worka. Jednak to jest dobitny przykład. Pomysł z pizza-rewelacja :D
Odpowiedza no niestety. Od kilku lat (z przerwami) pracuje w agd. jak klient kupuje jakiś sprzęt to czasem trzeba mu zawieźć do domu i wnieść na piętro. I częściej jakiś grosz za taką usługę dostaniesz od przeciętnie bogatego człowieka. A jak sie podjeżdżało pod jakąś wypasioną chawierę, to nawet dziękuję rzadko człek usłyszał.
OdpowiedzBrak ogonkow spowodowany jest tym, ze jestem w podrozy i pisze z telefonu, a czasem cuda sie z nim dzieja. zatem wole bez polskich znakow. duzo bardziej czytelne niz krzaczki z bledami stron kodowych. Dzieki za odzew, co nieco z wesel jeszcze opisze, bo dzialo sie sporo.
Odpowiedzpisane z telefonu? Szacun... Mnie napisanie czegokolwiek z mojego dotykowca doprowadza do szewskiej pasji...
OdpowiedzJeszcze mogliście kulturalnie usiąść sobie na środku sali na podłodze/ czy co tam znajdziecie i wtedy zjeść.
OdpowiedzHehe z pizzą to stary numer jest ;) jeszcze ewentualnie, zależy w jakim mieście, można podczas przerwy skoczyć do McDonalda. Mojemu zespołowi się to jeszcze nie zdarzyło, ale moim znajomym z innych zespołów już tak i taka terapia szokowa działa zawsze. Rodzice młodych zawsze chcą wypaść jak najlepiej, a facet przywożący pizzę zespołowi to "lekki" wstyd.nNatomiast mój znajomy kamerzysta jak się dowiedział od kelnerów, którzy dostali polecenie od młodych, że nie ma dla niego żadnych posiłków przewidzianych poszedł do młodych i powiedział, że on w takim razie jedzie do domu na obiad i wróci za godzinę (bo to w jednym mieście było), a oni mu odpowiedzieli: "dobrze" nRęce mu opadły i pojechał. I tak trzy razy w trakcie wesela, bo przecież rosły chłop pracujący przez 14h musi pojeść. Młodym to nie przeszkadzało..
OdpowiedzSkoro im nie przeszkadzało, a on jadł, to... "I fail to see a problem"
OdpowiedzAh nie ma to jak zapieprzać na własnym paliwie jeść do domu podczas robienia zdjęć na weselu gdzie de facto jest kupa żarcia. No problem.
Odpowiedzmoja matka pracuje w podobnej branży- z tym, że ona organizuje wesela od strony kuchenno- kelnerskiej. od niej wiem, że zlekceważenie orkiestry skutkuje takimi akcjami ze strony muzyków. i dobrze:) sama będąc na kilku weselach w rodzinie widziałam wyraźnie raczej faworyzowanie chłopaków (akurat tak się złożyło, nie było żadnej kobiety w zespołach) na tle innych gości. efekt- naprawdę ZAJE*BISTA impreza od strony muzycznej. i tylko to się opłaca, jeżeli chodzi o wspomnienia...
OdpowiedzDodatkowo jak młodzi fikają obsłudze to bankowo mają naplute w jedzenie :D Widziałem taką akcje na żywo
Odpowiedzdokładnie, nie ma co zadzierać z ludźmi, którzy mają duży wpływ na to czy wesele młodych będzie udane czy nie ;) a ja pracowałam w branży, gdzie chodziło o dekorowanie sal weselnych i zawsze przy ustalaniu pytałyśmy młodych ile osób, czy ta podana liczba to goście razem z orkiestrą, ile osób w orkiestrze i gdzie planują dla nich stolik. Nigdy się nie zdarzyło, żeby ktoś powiedział, że nie będzie stolika dla orkiestry. A stolik zawsze był jakoś tam udekorowany, chociaż kwiatek w wazoniku postawiony ;)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 listopada 2011 o 13:38
Odnośnie pierwszego zdania to postawiłbym kropkę po "Nie ma co zadzierać z ludźmi". :] Dzięki takiemu myśleniu można uniknąć sporo nieprzyjemności.
Odpowiedzwow, ale odzew wywołałem - szczerze zadziwiony jestem, dzięki Piekielni:)
OdpowiedzAż zajrzałam w umowę z zespołem - też nie wpadli na to, żeby zapisać cokolwiek o jedzeniu. Mieli zaufanie :) Widocznie trzeba umawiać się chociaż na gębę, skoro dla pewnych ludzi to nie jest oczywiste. nA z tą kasą... wiecie. Ludzie średnio zamożni zazwyczaj umarliby ze wstydu, gdyby ktoś pomyślał, że ich nie stać, że skąpią. Dlatego okazują często większą hojność. Bogaci mają w nosie, jak ich postrzegają inni. Znam ludzi z kasą, którzy się będą awanturować o każdy grosz i kombinować, jak tu oszczędzić 1 zł. Taki lajf :(
OdpowiedzTak to jest... Im ktoś bogatszy tym bardziej skąpy!
OdpowiedzJa też się dziwię, że kuchnia nie dała coś od siebie, jak się gotuje dla 100 gości to przecież zawsze coś się znajdzie.
Odpowiedzdobre dobre
OdpowiedzBardzo dobrze zrobiliscie, para sie ladnego wstydu najadla.
OdpowiedzNo cóż, nic nie poradzimy, że jedni mogą sobie pozwolić na wesele za 100tyś, a inni nie mają 450 zł na akademik bo oszczędza na jeszcze gorsze czasy.. Ale do licha! żeby jedzenia odmówić? Takiej mentalności człowieka nie rozumiem i nigdy nie zrozumiem.
OdpowiedzSłyszałam już podobną historię o zamawianiu pizzy przez zespół. Dziwi mnie, że młodzi o to nie dbają, tym bardziej, że często lokale proponują 50% ceny za jedzenie dla obsługi. U nas na weselu to się chyba tylko barman nie najadł bo był non stop oblegany i pracy miał aż nadto ;P ale miał stanowisko blisko stołu wiejskiego, więc mam nadzieję, że korzystał ;D A fotograf mi z kolei powiedział, że dawno nie był na weselu, na którym byłoby tak dużo jedzenia jak u nas, co mnie szczerze zdziwiło, bo fakt, że została masa jedzenia no ale bez przesady. Lepiej za dużo niż żeby ludzie głodni chodzili ;)
OdpowiedzCzytając myslałam z poczatku, ze spakowaliście się i opuściliście "gościnne" progi, ale pomysł z pizzą- świetny, dobitny, ale nie chamski :) Wydaje mi się, że zapewnienie stolika i jedzenia dla orkiestry podchodzi nawet pod stworzenie warunków do pracy a nie tylko zwyczaj.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 listopada 2011 o 1:00
A mnie szczerze wkurza takie nastawienie weselnych grajkow. Jestescie OBSLUGA a nie goscmi, macie pracowac bo za to bierzecie kase. Tak samo nie zaprasza sie do weselnego stolu kelnerow, kucharzy, recepcjonistek, kierowcow itp. bo ich zadaniem jest praca. Zawolanie pizzy na wesele - szczyt chamstwa. Przerwa czy wyjscie na jedzenie - ok, ale nie wszyscy na raz i nie przy stole z goscmi.
OdpowiedzTruskawka - życzę Ci jednego wesela w obsłudze, może spojrzysz inaczej. To naprawdę ciężki kawałek chleba. Nie wymagam nie wiadomo ile - ot obiad i coś do picia
Odpowiedztruskawka, Ty chyba sobie nie zdajesz sprawy z realiów.. No sorry ale praca zespołu na weselu to ok. 10h samej zabawy, dolicz czas na dojazd (autor napisał, że mieli prawie 200km w jedną stronę), dolicz czas na ustawienie całego sprzętu i odpowiednie nagłośnienie sali a po zabawie znowu 200km do domu. Zapewnienie chociaż jedzenia to absolutne minimum. A co do stolika to wcale nie muszą siedzieć z gośćmi, standardem jest osobny stolik dla obsługi. Nie wiem jak Ty to sobie wyobrażasz, że każdy muzyk po kolei będzie leciał w przerwie po bułę, żeby ją gdzieś w ukryciu konsumować? A co do kelnerów i kucharzy to uwierz na słowo, że oni też jedzą w trakcie wesela tyle, że nie "na widoku" bo ich praca nie zaczyna się od momentu przyjazdu gości na salę tylko dużo, dużo wcześniej. Także szczytem chamstwa jest niezapewnienie obsłudze jedzenia, a nie zamawianie przez obsługę pizzy. Poza tym było to w UMOWIE.
OdpowiedzA i owszem, zdaje sobie sprawe, wesele mam juz sporo za soba, i jakos udalo sie bez wielkiego problemu ze strony grajkow zorganizowac tak, zeby sobie pojedynczo chodzili na kanapke. Poza tym nikt nie kaze im sciagac zespolu z miejscowosci oddalonej o 200km
OdpowiedzTruskawka, wooow, z jakich to gościnnych stron Polski pochodzisz? Pojedynczo na kanapkę chodzili - to co to był za zespół, co bez jednego członka mógł grać - no chyba że puszczali muzykę z playbacku i udawali że grają, kiwali się za keyboardami, to zgoda :] Do toalety też mieli ustalony grafik wychodzenia? Nie rozumiem, jak wielkim problemem jest dostawienie OSOBNEGO stolika dla zespołu i kamerzysty/fotografa, żeby chwilę mogli usiąść i odpocząć. a przy okazji coś zjeść. Przecież nikt nie zaprasza na wesele 40 osobowego big-bandu, który podwoi liczbę gości i tym samym koszty. Nie rozumiem i nigdy nie zrozumiem stanowiska takiego jak Twoje...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 listopada 2011 o 16:21
@pk45: u Truskawki nie było zespołu, ale grajkowie ;p a to wiele tłumaczy :D
OdpowiedzW kwintecie smyczkowym niefachowiec nie wyslyszy braku jednych skrzypiec :P
OdpowiedzŻałosne. Przecież liczy się samopoczucie nie tylko gości ale także obsługi. Jeżeli zespół lub też "grajkowie" jak nazwałaś, nie czują się dobrze to nie będą wykonywali pracy na miarę swoich możliwości. A nie wierzę że czuli się w porządku pojedynczo ukrywając się ze swoimi kanapkami po kątach.
Odpowiedzale zobaczy;) "jak to - zapłacone za kwintet, a jest kwartet? - zabrać im kanapki" Naprawdę szczerze Ci życzę Truskawka popracować na weselach i zobaczyć jak to wygląda "od kuchni". Fajnie jest przyjść jako gość, czy gospodarz. Zapłacić i mieć wszystkich w głębokim poważaniu. Niech se kanapki przywiozą i jedzą. Nie rozumiem tego podejścia - przy wydatku tak dużym jak wesele 200 czy 300 zł, które zbrodniczo pożre kapela czy obsługa urasta do rangi problemu? Wyprawiając wesele warto pamiętać, którzy o Was dbają podczas przyjęcia, to głównie od nich zależy powodzenie imprezy. Z własnego doświadczenia powiem Ci jedno - jeśli podejdzie się do kogoś z sercem, to on na ogół się odwdzięczy - wiele takich przykładów widziałem. Zwykłe "dziękuję" wypowiedziane do kelnera/kucharki/grajka poprawiało jakość ich pracy. Fakt jesteśmy w pracy - nie zmienia to faktu, że jesteśmy ludźmi. Wkurza mnie takie podejście - zapłaciłem Ci więc ja tu rządzę ustalę wam grafik chodzenia do toalety. Pamiętajcie ludzie kupujecie nie obsługę, a jej czas i umiejętności. Czasy niewolnictwa przeminęły. Wiem Truskawka, że nie zmienie Twojego nastawienia. Mam pewne nieprzyjemne doświadczenia z ludźmi prezentującymi podobne stanowisko i podejście. Kwintet smyczkowy - na bankiet ok - na wesele bardzo ryzykownie, chyba, że wszyscy Wasi goście byli koneserami muzyki kameralnej lub było to wesele w kształcie wystawnego obiadu a nie całonocnej imprezy z alkoholem. I w takim wypadku (około 6 godzin całej imprezy) uważam, że masz rację, ale nie wtedy jeśli robisz całonocną imprezę
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 grudnia 2011 o 10:29
@truskawka wypisz wymaluj moja kuzynka :D To właśnie na jej weselu widziałem że dostawała dania z "wkładką" . Identyczne podejście do personelu. W Twoim przypadku domyślam się że obsługa także postarała się o "smaczne" jedzenie :D
Odpowiedzz wkładką? :D
OdpowiedzObsługa dorzuca to i owo od siebie w postaci wydzielin ciała i nie tylko gdy ktoś zachowuje się po cepersku ;D
Odpowiedz