Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Piekielnym był mój znajomy - piekielność była po części planowana, ale... nie…

Piekielnym był mój znajomy - piekielność była po części planowana, ale... nie aż na takim poziomie.

Znajomi mają córkę - czternaście lat (prawie piętnaście), bardzo sympatyczna dziewczyna, ładna, inteligentna, dobrze się uczy i generalnie większych problemów rodzicom nie sprawia. Na użytek tego opisu powiedzmy, że nazywa się Ania.

Ania ma jedną wadę: jest POTWORNĄ bałaganiarą. Generalnie jest tak, że gdzie skończy jakiejś rzeczy używać, tam ją zostawia. Nie robi tego ani celowo, ani złośliwie - ot, taki typ bujającej w obłokach artystki, która nie skupia się na tak przyziemnych sprawach, jak sprzątnięcie po sobie szczotki do włosów ze środka stołu, a kiedy ją upomnieć - jest zdziwiona (szczerze!) że coś zostawiła. "JA tu położyłam? Nie pamiętam...".

Moi znajomi dawno już odpuścili sobie namawianie jej, żeby posprzątała swój pokój - ma tam "artystyczny nieład" (czytaj: burdel na kółkach), ale to jej teren, nikt tam nie wchodzi, wiec nikt się nie przejmuje. Gorzej z resztą domu, bo też wszędzie można znaleźć różne rzeczy "zapomniane" przez Anię, od książek, przez jakieś ciuchy, na używanych talerzach skończywszy.

Znajomy - człowiek uparty, a przy tym z dużym poczuciem humoru - wymyślił metodę tyleż brutalną, co zabawną: jak Ania zostawi coś "gdzieś w domu", to znajduje to potem u siebie: w najlepszym razie w pokoju, na łóżku (np. brudne talerze), a najgorszym - w plecaku do szkoły albo w kieszeniach. Zawsze wtedy pokornie zanosi rzeczy na miejsce i uśmiecha się przepraszająco. Ale pewnego razu...

Przyszliśmy do znajomych na imieniny. Siedzimy, gadamy. Wchodzi Ania. Przywitała się z nami, coś tam powiedziała do matki, a na ojca spojrzała tak, że niemal widziałem krew w jej oczach. I poszła do siebie.

Patrzę, a mój znajomy czerwony, jego żona czerwona - i po chwili zaczynają się śmiać, starając się nie robić tego zbyt głośno. O co chodzi?...

Otóż dwa dni wcześniej Ania - przebierając się w łazience - zostawiła na środku podłogi całe swoje ubranie, po czym wyszła do koleżanki. Jej tata zachował się konsekwentnie, upychając kolejne części garderoby córki po jej plecaku, kieszeniach szkolnej kurtki, szafkach w pokoju.

No i pech chciał, że następnego dnia, po wyjściu ze szkoły, Ania poszła sobie do pizzerii, gdzie zaprosił ją pewien kolega (koledze najwyraźniej wpadła w oko, on jej też). Siedzieli sobie, gruchali nad pizzą, a w pewnym momencie Ania sięgnęła ręka do kieszeni kurtki wiszącej na oparciu krzesła, aby wyciągnąć paczkę chusteczek i - kompletnie zaskoczona, na oczach równie zaskoczonego kolegi - wyciągnęła... urocze, ciemnoniebieskie majtki. Z koronkami.

Ania od dwóch dni nie odzywa się do ojca.

by janhalb
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar malbor0
35 35

Mój miszczu :D

Odpowiedz
avatar janhalb
56 58

Jedno sprostowanie - Triss, nie chodziło o bałagan w pokoju, tylko w przestrzenie wspólnej. A ojciec chciał, żeby było śmiesznie (jak zwykle) - nie przewidział oczywiście takiego rozwoju wydarzeń. P.S. Z tego co wiem, kolega się nie zniechęcił i awansował na Oficjalnego Chłopaka Ani, z pełnym błogosławieństwem rodziców ;-)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
16 22

@Triss - nie jego bieliznę! To byłoby tylko śmieszne. Piekielne, jakby z teczki wypadła damska bielizna... w rozmiarze XXXL :D

Odpowiedz
avatar bloodcarver
8 16

Przynajmniej w kwestii dobierania się do jej majtek - już wie, jak wygląda jego cel :P

Odpowiedz
avatar Antypaladyn
16 16

Ojciec tej dziewczyny ułatwił temu chłopcu pokonanie kilku kłopotliwych stopni w stosunkach damsko-męskich. ;)

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
7 57

Ja bym był bardziej brutalny... Nieposprzątane rzeczy bym po prostu wyrzucał, np. zostawia na środku pokoju gościnnego ubrania - znaczy, że to śmieci. Brudne talerze i szklanki znosiłbym do pokoju. Nie toleruje bałaganiarstwa, co to za usprawiedliwienie, że ktoś jest artystką? "Artystką" to ona jest niezłą.... W jej pokoju też kazałbym mieć porządek. Jak będą jej pobłażać to nigdy się nie nauczy. /edit: W ten sposób, że wyrzucałem porozrzucane rzeczy i przedmioty, nauczyłem brata bałaganiarza porządku. Działa. Tak bardzo działa, że 10 lat razem już nie mieszkamy, a on nadal dba o porządek.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 listopada 2011 o 17:15

avatar TrissMerigold
8 16

@zaszczurzony, mój ojciec kiedyś wyrzucił mi hałdę ciuchów na niższe gałęzie orzecha, który rósł przy domu.

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
-1 27

Ale ja wyrzuciłbym do śmieci. Naprawdę. To co było porozrzucane i wyglądało jak porzucone wywalałem. Zrobiłem ze cztery rundki, wywaliłem bratu połowę ciuchów, na początku się burzył, a później zaczął składać je na swoim miejscu, a nie gdzie akurat stał. :)

Odpowiedz
avatar FretkaFineasziFerb
3 5

zaszczurzony-ja tak zrobiłam z rzeczami braci,a mam ich 4.ta metoda nie zadziałała bo oni w ramach zemsty wywalili moje ciuchy do ogrodu,a było to ponad 20l temu.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
6 30

A jakby mi ktoś powyrzucał rzeczy, płaciłby za nówki. I za ewentualne utracone dobra niematerialne. Głupi pendrive potrafi u mnie mieć dane warte kilkanaście koła - ale tylko dla mnie i mojego zleceniodawcy. Jakby mi go kto wyrzucił, nie odpuściłbym. Jeśli leży tam gdzie padłem na ryj, to ma tam leżeć aż wrócę z roboty i się znowu zajmę. Mój pokój, moja sprawa, a przy regularnym niedospaniu kwadrans snu ma dużo więcej sensu niż chowanie czegoś, co bym musiał wyjmować, jak tylko wrócę.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 22 listopada 2011 o 12:57

avatar Gorn221
6 8

@bloodcraver właśnie chodzi o to, że to nie był jej pokój.

Odpowiedz
avatar Wampipirek
19 23

Moja mama tak oduczyła ojca zostawiania brudnych skarpetek przy łóżku - wsadziła mu je w kieszenie garnituru :) tatuś w kościele poczuł dziwny zapach i wyciągnął jedną. Od tamtej pory skarpetki zdejmuje już tylko w łazience - z resztą brudnych ciuchów :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 7

Moja ciotka zrobiła podobny numer mężowi. Ciągle go upominała, że zostawia po kątach brudne, śmierdzące skarpety. W końcu rano, gdy wychodził do pracy zaczaiła się i wrzuciła mu do teczki jedną z takich par. Wujek miał jakieś zebranie, teczka na stół, otwiera, a tam surprise :) A potem były ciche dni... :)

Odpowiedz
avatar ShowYourFace
0 20

Gdy córka znajomej, moich rodziców, miała w szafie bałagan, jej mama wywalała wszystkie ubrania na środek pokoju i zabroniła jej wychodzić z pokoju, aż nie posprząta.

Odpowiedz
avatar janhalb
18 20

Nie, no jasne, jak majtki leżą ma środku łazienki to znaczy, że są często używane. Albo brudny talerz na półce. Jasne. Proszę Cię... Na co komu tak przyziemne sprawy jak sprzątanie? Bo wiesz, nie każdy lubi żyć w syfie. Uwierz mi, nie jestem przesadnie porządnicki :-) Ale używanych majtek na środku łazienki nie zostawiam.

Odpowiedz
avatar kiniaas007
-1 21

Ohhh, ja też mam problem ze sprzątaniem, mnie "artystyczny nieład" w zupełności nie przeszkadza...mam tą subtelną zdolność nie dostrzegania zwałów kurzu, czy pozostawionego gdzieś kubka....chyba jestem stworzona do większych rzeczy ja sprzątanie ;>

Odpowiedz
avatar magdalena
9 13

kuli, ja też nie jestem pedantką. Ale byłbyś zadowolony, jakby rodzice przebierając się przed wyjściem zostawiali na środku Twojego pokoju kupkę używanej bielizny?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 17

Nazywajmy rzeczy po imieniu-zwykle syfiarstwo. Skoro ktoś wszędzie rozrzuca części garderoby, później je gdzieś znajduje , korzysta z nich bez znajomości ostatniego terminu prania, brudne naczynia w pokoju to norma, kłębowiska kurzu i innych nieczystości to również norma. Zawsze myślę wtedy o jednym-jak i czy w ogóle dana osoba dba o własną czystość i higienę osobistą. Artystyczny syf,a nie nieład. Nie dotknąłbym ani kijem takiej syfiary-oczywiście dziewczyna z historii to tylko jedna z wielu, zresztą jej naśladowczynie już się podpisały wyżej :)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 listopada 2011 o 19:11

avatar magdalena
2 6

Racja, ale czy syf może być artystyczny??? Poza tym - łatwiej nie sprzątać i nazywać to "artystycznym nieładem".

Odpowiedz
avatar JuliaAmelia
4 4

Ja też jestem bałaganiarą ale bielizna zawsze do kosza na pranie. Mój tata wszędzie rozrzucał znoszone skarpety, to ja w ramach nauczki wywalałam je przez okno na chodnik. Kilka par tak pofrunęło...

Odpowiedz
avatar TrissMerigold
2 2

Mój bałagan to sterty książek, notatek, kserówek i kilka torebek na krześle.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@Triss: U mnie było podobnie jak studiowałam, notatki i kserówki były dosłownie wszędzie.

Odpowiedz
avatar Alistar
2 2

Sposób faktycznie dobry, chyba muszę zastosować w stosunku do brata (jak już przyjadę do domu rodzinnego, jego rzeczy są dosłownie wszędzie). Osobiście sama czyściochem nie jestem, ale w raczej innym wydaniu. Książki leżą gdzie się da, nie ze względu na bałaganiarstwo a raczej brak miejsca (nałogowo wręcz czytam, nazbierało się tego trochę). Zostawianie jednak swoich ubrań, jakichkolwiek, w części wspólnej mieszkania faktycznie zasługuje na ukaranie. Twój znajomy musi mieć niezły charakterek :)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 listopada 2011 o 13:50

avatar misiak1983
-1 7

Znam taką jedną księżniczkę-flejtucha od siedmiu boleści. Baba 25 lat, tańczy przed telewizorem, śpiewa sama do siebie, goowno na vivie ogląda niczym jaki serial, a po całym domu latają jej staniki, majtki, grzebienie. Tylko u siebie w pokoju utrzymuje porządek, a w przestrzeni wspólnej ostatnia-fleja. Potrafię postawić talerz z kanapkami na jej laptopie, jeśli nie sprzątnie.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 17 listopada 2011 o 16:15

avatar ewcia1912
-3 3

Haha mam identycznie jak ona :P Tylko ze to chodzi o mój pokój, który w domu jest często odwiedzany. Osobiście nie rozumiem co to za problem mieć "swoista aranżacje wnętrza". Przynajmniej wiem gzie co jest i to co potrzebne jest zawsze na wierzchu :DnOjciec przesadza z ta swoja metoda i i tak mu to pewnie nic nie dało. Co do piekielnosci sytuacji to nie było to coś aż tak strasznego, łatwo śmiechem wybrnąć.

Odpowiedz
avatar valhalla
2 4

oj tam, oj tam, są straszniejsze rzeczy niż koronkowe gacie w kieszeni kurtki ;D cieszcie się, że dziewczyna przyzwoita (mało teraz takich) i przynajmniej się porządnie zawstydziła. nMoja koleżanka kiedyś niemal szorowała swoimi majtkami po ziemi (wystawały jej z nogawki spodni- zapomniała dzień wcześniej do prania wrzucić) i jej jakiś dziadek uwagę zwrócił, a ile osób wcześniej to widziało, to już zagadka. Z kolei koleżanka mojej mamy, będąc w spódnicy i pędząc na autobus zgubiła po drodze podpaskę :PnA co do notorycznego burdelu, przejdzie dziewczynie jak zacznie zapraszać chłopaków do domu ;)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 listopada 2011 o 13:20

avatar janhalb
2 2

@rozmarynia i inni: ja tylko chciałem podkreślić, że on tego nie zrobił celowo - ani nie przewidział, że ona to wyciągnie, ani nie chował specjalnie akurat majtek akurat do tej kieszeni. Równie dobrze mogło paść na skarpetkę albo T-shirt... Po prostu fatalny zbieg okoliczności. :-)

Odpowiedz
avatar sparxx
7 11

Dowiedziałam się, że to jest bardzo skuteczna metoda, zwłaszcza, gdy nic innego nie działa. Po złamaniu reguły zakazu (np. odchudzanie, rzucanie palenia, albo alkoholu), "łamacz" musi pójść tam gdzie jest dużo ludzi, np. na dworzec albo na rynek i głośno powiedzieć coś w rodzaju "dzisiaj mam czyste majtki!" Wierzcie mi, to jest taki straszny wstyd i taki ból emocjonalny, że psychika prędzej się zagłodzi, niż spróbuje kolejnego torcika, papieroska itd. Nauczyłam się tej metody na jednym kursie i sprawdziłam - działa na 100%! Ten tatuś ma całkiem spore szanse, żeby córkę nauczyć sprzątać po sobie :)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 10 grudnia 2011 o 22:14

avatar Miryoku
2 4

Jej pokój - jej sprawa. Jak zacznie do siebie zapraszać chłopaka, to może będzie jej głupio, że ma bałagan, i posprząta. A jak nie, to trudno. Natomiast reszta mieszkania, to faktycznie co innego. Metoda ojca wg mnie genialna. Chyba sama ją zastosuję, jeśli w przyszłości będę miała takie problemy z dziećmi :)

Odpowiedz
avatar rimi45
0 0

Zyczę powodzenia :D ja swoich próbuję uczyć od 20tu lat i nie wiedzę efektów,a metody stosowałam już wszystkie nawet obcinanie kieszonkowego nie pomogło,nie pomogło też jego podwyższanie w przypadku "sukcesu" typu przez dwa dni posprzątany pokój

Odpowiedz
avatar Panczaq
0 8

Mieszka sama? Nie? Płaci rodzicom za wynajęcie? Nie? No to nie widzę dlaczego jej pokój miałby być jej sprawą.

Odpowiedz
avatar Szpila
1 1

Powiem szczerze że też za czysto w pokoju nie mam, ale zostawianie bielizny czy wszelakich rzeczy na stole czy na środku dywanu w salonie, no to już duża przesada. Ale może się oduczy tego wreszcie, po tej sytuacji :D

Odpowiedz
avatar Bryanka
5 5

Przyznam się, że też odebrałam od ojca takie wychowanie, ale mój nie był taki subtelny - wieszał np. moją rzuconą w łazience bieliznę na żyrandolu w moim pokoju. No i kiedyś przyszli znajomi...:D Od tamtego czasu (czyt. od 16 roku życia) dwa razy się oglądam za siebie, żeby sprawdzić, czy nic nie zostawiłam nigdzie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 10

Porządek może mieć każdy głupi, geniusz panuje nad chaosem.

Odpowiedz
avatar Molochor
1 1

Ale majtki na środku pokoju do nie chaos do zapanowania, a syf. Opanowany chaos nie ma prawa nosa z pokoju właściciela wyściubić. Bo wtedy zaczyna być syfem.

Odpowiedz
avatar zeebee
5 5

Mojemu młodemu wrzucam do skarbonki jego ogryzione paznokcie i chomicze bubki :) Ponieważ jeśli sam ich nie wyrzuca muszą być dla niego wartościowe, a wartościowe rzeczy trzyma się w skarbonce :))

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 listopada 2011 o 19:32

avatar yaveleth
0 0

piekielny tatuś to swoją drogą, lepiej w ten sposób, niż wyrzucać, jak np. zaszczurzony ;) ale bez przesady. ja również jestem uznawana za największą bałaganiarę w rodzinie, ale przynajmniej bałaganię we własnym pokoju i sprzątam raz na jakiś czas, gdy się nawarstwi. syfienie w całym mieszkaniu to już przesada, wypada respektować pewne minimum, zwłaszcza kiedy mieszka się z innymi ludźmi pod jednym dachem...

Odpowiedz
avatar Dekadencja
1 1

Brawa dla ojca. Sama jestem okropną bałaganiarą, ale w głowie mi się nie mieści, że można zostawić na środku jakiegoś pomieszczenia swoje ubranie (zwłaszcza zużyte majtki!) i iść gdzieś w cholerę. Dziewczyna powinna się poważnie nad sobą zastanowić.

Odpowiedz
avatar AniaMP
-1 1

Przesadził.nTeż jestem bałaganiarą, ale tylko na własnym terenie. I moi rodzice na szczęście nie są tak złośliwi. Jeśli zapomnę zabrać swoich rzeczy z przestrzeni ogólnej to przypominają mi, albo kładą na schodach (bo mam pokój na piętrze). A od mojego pokoju i auta trzymają się z daleka, bo im powiedziałam, że dla równowagi psychicznej muszę mieć jakiś "swój" teren.n

Odpowiedz
avatar Alive2011
2 2

Dobra, może mam zbyt duży dystans do siebie i niektórych spraw, ale dla mnie to nie jest ani trochę piekielne :-)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

Można by rzecz, że prawie dobrał się do majteczek :D

Odpowiedz
Udostępnij