Jakiś czas temu dostałam uprzejme pismo od dyrekcji sąsiedniego gimnazjum z pytaniem czy leczą się u mnie następujący uczniowie (tu lista 3 chłopców). Nie mogę udzielać takich informacji, ale na własny użytek sprawdziłam sobie czy mam takich pacjentów. Okazało się, że tylko jeden jest zapisany do naszej przychodni.
Zaintrygowana zadzwoniłam do szkoły z pytaniem "ale o co chodzi".
Otóż wychowawczyni podpadło, że wymieniona trójka bardzo często przynosi zwolnienia ze szkoły wystawione przeze mnie. Najczęściej byli bardzo chorzy na ważnych sprawdzianach...
Cóż, pofatygowałam się do gimnazjum obejrzeć sobie te "moje" zwolnienia. Przedsiębiorczy chłopcy zrobili sobie w wordzie druk zwolnienia łudząco podobny do tych jakich używamy w przychodni. Wyrobili sobie nawet pieczątkę (w dzisiejszych czasach pieczątek robionych na zamówienie na allegro to żaden problem, nikt tego nie kontroluje) i wypisywali (albo raczej ktoś im wypisywał - inny charakter pisma) sobie dowolne zwolnienia. Oczywiście podpis, mimo że podobny, na pewno nie był mój.
Sprytne? Nie, raczej głupie. Ponieważ nie miałam żadnej gwarancji czy panowie nie wpadli na pomysł kupowania sobie czegoś w aptekach, albo fałszowania jakiś poważniejszych druków, musiałam zgłosić sprawę na policji. Ja miałam duży problem (zmiana wzoru pieczątki, zgłoszenie tego we wszystkich zainteresowanych urzędach, zeznania na policji i całe związane z tym zamieszanie), chłopcy mają założoną sprawę w sądzie dla nieletnich i mimo, że pewnie dostaną zawiasy, to zawsze ślad zostanie.
przychodnia
Podpis, pieczątka, żadne zabezpieczenie. Przy możliwościach dzisiejszych komputerów, skanerów, programów graficznych, można dowolne zaświadczenie wystawić, podpisane nawet przez papieża i nikt się nie kapnie, że coś jest nie tak. No, ale żeby to zmienić to i nastawienie nie tylko urzędów honorujących daną formę potwierdzenia, ale i samych wystawiających musiałoby się zmienić, bo jak to wielu twierdzi "Komputer to zło i dzieło szatana", a informatyzacja to zło konieczne.
OdpowiedzPrzynajmniej się czegoś nauczą. Szkoda tylko, że Tobie tyle kłopotów narobili...
Odpowiedzdobrze, że nauczycielka się tym zainteresowała, i Ty także
Odpowiedz@ Shadow, masz rację. Wyjście jest jedno - elektroniczne karty pacjenta, na których byłoby kodowane co, kto i kiedy wystawił. Ale niestety, NFZ nie jest zainteresowany takim rozwiązaniem... to byłoby zbyt proste, prawda? I nie potrzeba by było tylu stanowisk pracy dla siostrzeńców-kontrolerów...
OdpowiedzWyjść jest wiele. W tej chwili panuje moda na eDokumenty. Stworzenie systemu, gdzie upoważniona do tego osoba, mogłaby pobierać elektronicznie podpisane dokumenty np z odpowiedniej strony internetowej nie sprawia większego problemu, a przy okazji wiemy kto co i kiedy pobierał, czyli co wie i niczego się nie wyprze. Elektroniczne karty to rozwiązanie dla placówek gdzie nie ma podłączenia do internetu, istnieją jeszcze takie? Mają mało pamięci, chyba, że były by odpowiednio grubsze. Służą raczej do identyfikacji niż do przechowywania danych.
OdpowiedzTutaj w Hiszpanii są takie karty, szczwana rzecz. Lekarz zapisuje Ci tam jakieś lekarstwo, antybiotyk czy cokolwiek (nawet recepty) idziesz do apteki, dajesz kartę i po sprawie, żadnych papierów, nic. Wszystko zapisuje się na tej właśnie karcie, każda wizyta i w ogóle. Naprawdę bardzo wygodne.
OdpowiedzJakoś to na Śląsku funkcjonuje. Podziwiam Ślązaków!
Odpowiedz@Obserwator owszem, system kart chipowych na Śląsku działa i to świetnie. Byłam bardzo mile zaskoczona kiedy przeprowadziłam się do G. Takie bzdurne sprawy jak rejestracja do lekarza czy wypisane recept na antytabsy trwały o połowę krócej niż na Dolnym Śląsku, z którego pochodzę.
OdpowiedzA po grzyba osobne karty? Mają niedługo wejść do obiegu nowe dowody osobiste z chipami, to na nich można kodować.
OdpowiedzI co? Szkoła ma kupić czytnik takich kart, żeby dzieciaki zwolnienia mogły dostarczać? he he dobre sobie.
OdpowiedzKoszt czytnika 50zł... http://www.nokaut.pl/czytniki-kart-flash/czytnik-kart-chipowych-ez100pu-usb.html też mi wydatek...
Odpowiedz@Olena: Karty na Śląsku - fajna rzecz. Szkoda tylko, że jak ktoś jest zameldowany w innym województwie, to zaczyna się marudzenie. I tak dopóki się im nie przypomni, że mamy coś takiego jak eWUŚ. :)
OdpowiedzSwoją drogą gimnazjaliści nie mogą dostać zawiasów, a nawet jeśli by je dostali(od 17 roku życiu bodaj można) to i tak po 5ciu latach zaciera się skazanie.
OdpowiedzOd 16 raczej.
OdpowiedzBędą i tak mieli nauczkę. Jak zostaną doprowadzeni skuci, sąd orzeknie wyrok, to może coś ich to nauczy. Chyba że potem dobrowolnie wybiorą złą ścieżkę.
OdpowiedzNieletnim się jest do 17 roku życia. Od 17 lat odpowiada się normalnie, jak dorosły. Wyjątek stanowią niektóre przestępstwa, wyrażone wprost w Kodeksie karnym, za które odpowiedzialność mogą ponieść już osoby, które ukończyły 15 lat. Tutaj (gimnazjum), sprawa będzie się toczyła na podstawie przepisów o postępowaniu w sprawach nieletnich, czyli będą mogły być zastosowane środki wychowawcze, poprawcze lub leczniczo-wychowawcze, np. dozór kuratora, odpowiedzialność rodziców czy w najgorszych przypadkach pobyt w ośrodku poprawczym. Skazanie zatrze się z momentem ukończenia przez delikwenta 18 roku życia, albo zakończenia działania środka wychowawczego jeśli ten koniec ma miejsce po ukończeniu 21 roku życia itd. W każdym razie ślad na zawsze nie zostanie, ale może w ich pamięci coś tam utkwi :)
Odpowiedzdlatego pisze bodaj. Zawsze jak czytam fora prawnicze piszą że od 17 się odpowiada karnie.
OdpowiedzTo ty masz rację, od 17 lat. Ale wyrok w zawiasach się zaciera nie po 5 latach tylko po pół roku od zakończenia okresu próby (czyli jeżeli np. wyrok z listopada 2011 jest zawieszony na 2 lata to po 2,5 roku czyli w maju 2014 jest wymazywany z rejestru karanych i ma się czyste konto).
OdpowiedzW jakich urzędach lekarze muszą zgłaszać wzór pieczątki? Bo według mnie w żadnym...
OdpowiedzChociażby w NFZ. W jakiś sposób recepty muszą podlegać weryfikacji.
Odpowiedzhttp://www.oil.lodz.pl/index.php?lang=3§ion=menu&option=content&id=135
OdpowiedzTotalne bzdury. Jak zmienię wzór pieczątki, bo np. stara mi się znudziła, to też muszę powiadamiać wszystkie wymienione instytucje? Te przepisy mają x lat. Na szczęście ja jestem w innej izbie lekarskiej, nie tej od łowców skór...
Odpowiedz@Doktor a jak to sobie wyobrażasz? Powiedzmy, że co miesiąc będziesz sobie zmieniał pieczątkę (bo masz taką fantazję). Co miesiąc będą różne pieczątki na skierowaniach od Ciebie, na receptach i na wszystkim gdzie ją pacasz. Jak myślisz, że nikt się tym nie zainteresuje to jesteś w błędzie. Myśl, że człowieku logicznie, w końcu podobno jesteś lekarzem a to zobowiązuje do czegoś chyba, co?
OdpowiedzDoktor, przecież nie przy zwykłej zmianie, ale tu mój wzór został podrobiony! Muszę zmienić swoją i uprzedzić inne instytucje, że poprzedni wzór może być kopią. To chyba normalne? Jak ukradną ci klucze to też nie zmienisz zamka, licząc, że przykładne ukaranie złodziei wystarczy? Jak zmieniasz dowód osobisty to nie idziesz na policję, ale jak go ukradną to już tak. I też musisz go zastrzec w rejestrze. Przecież to oczywiste, o czym my tu dyskutujemy...
OdpowiedzNo cóż. Jestem przestępcą, bo już kilka razy zmieniałem pieczątkę i żadnych w/w organizacji o tym nie powiadomiłem. Ale jakoś recepty wypisuję i nikt mi złego słowa do tej pory nie powiedział. Traszka, czy Ty działasz w Konsylium 24? Jeżeli tak, to jaki masz tam nick?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 listopada 2011 o 19:15
@Doktor: Po prostu zabawa d "doktora" nie liczy się za praktykę, stąd zapewne te rozbieżności.
OdpowiedzSS, domyślam się, że zamiast "d" powinno być "w". W doktora bawiłem się jak miałem 7 lat. Teraz to robię na poważnie. Jak jeździsz z Wrocławia nad morze, to uważaj na wypadki, bo możesz po drodze niechcący wpaść w moje rączki i wtedy na własnej skórze się przekonasz, czy jestem konowałem, czy też nie :)) A jeżeli chodzi o pieczątki, to naliczyłem się trzech od czasu jak mam dwójkę. Na pierwszej miałem pełen adres, na drugiej tylko imię nazwisko i numer PWZ, a na trzeciej to co na drugiej, tylko jeszcze telefon. Używam ich czasem zamiennie, bo w końcu w tym wieku już dosięga człowieka skleroza i od czasu do czasu tej "głównej" pieczątki zapomnę. Natomiast każdy aptekarz wie, że jak jest recepta na podejrzany lek wypisany przez lekarza z drugiego końca Polski, to prawie pewne, że sfałszowany. W mojej miejscowości wszyscy aptekarze znają recepty wszystkich lekarzy, nawet jak niektórym recepty wypisują rejestratorki...
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 15 listopada 2011 o 18:18
Mam pytanie, takie pół na pół związane z tematem. Byłam wczoraj u lekarki, siłą rzeczy opuściłam jeden dzień szkoły, i na koniec wizyty zapytałam czy wystawi mi zwolnienie/usprawiedliwienie dla szkoły za ten dzień, na co usłyszałam odpowiedź ,że ona może wystawiać TYLKO L4 do zakładu pracy a nieobecność w szkole mają mi usprawiedliwić rodzice lub ja sama (jestem pełnoletnia), po czym na końcu dodała, że wszelkie inne zwolnienia są PŁATNE bo weszło takie rozporządzenie NFZ. Pierwszy raz się z czymś takim spotkałam. Jest to prawda?
Odpowiedzo.O To musiało wejść jakoś bardzo niedawno, bo jeszcze z 3 tygodnie temu moja Pani doktor wystawiła mi usprawiedliwienie na trzy dni bez problemu...
OdpowiedzL4 tylko dla zakładu pracy, ale każdemu może lekarz wystawić zwykłe zwolnienie na specjalnym druczku. Z L4 lekarze są ściśle rozliczani, a z takim zaświadczeniem nikt nigdy nie robił mi problemu. Na studiach tylko takie coś akceptują.
Odpowiedz@JuliaAmelia Prawda. Lekarz tak naprawdę nie musi pisać takich druków, bo to rodzic usprawiedliwia nieobecność w szkole. To, że nauczyciele nie chcą respektować zwolnień pisanych przez rodziców to inna rzecz. http://kuratorium.kielce.pl/396/komunikat-w-sprawie-usprawiedliwiania-przez-lekarzy-nieobecnosci-uczniow-na-zajeciach-szkolnych
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 listopada 2011 o 13:48
Dziękuję, że mi to wyjaśniłaś:) Tylko właśnie tak jak piszesz u mnie są problemu czasem z usprawiedliwieniami od rodziców. Pytam się bo nigdy mi żaden lekarz problemu nie zrobił, to mój pierwszy przypadek.
Odpowiedzfalszerstwo w naszym kraju jest wyzej karane niz np. pobicie
Odpowiedza czy ta superduper karta tak działa, że każdy, kto ma do niej dostęp, widzi historię mojego leczenia u WSZYSTKICH lekarzy, do jakich chodzę?
OdpowiedzWszystko zależy od regulacji prawnych.
Odpowiedz@amistad: jeśli pytasz o ślaska karte czipowa to ona dziala tylko tak, ze sa na niej zapisane twoje dane osobowe (imie, nazwisko, pesel, adres) i ewentualnie - jesli akurat nfz zrobi aktualizacje, przychodnia/szpital moze dzieki niej wylapac ze straciles ubezpieczenie. nic wiecej nie daje, do niczego wiecej nie sluzy. to tylko dokument potwierdzajacy ubezpieczenie, nic wiecej. Niczego na tym czipie u lekarza nie zapisuja.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 listopada 2011 o 23:43
Wyższe studia ukończone, a pisać po polsku nadal nie potrafi. "Jakichś druków", nie "jakiś druków". Jakich druków? Jakichś!
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 listopada 2011 o 20:40
Święta prawda, nie zauważyłam błędu, a teraz już nie poprawię. Wstyd pozostanie :)
OdpowiedzTo prawda, "jakiś" dotyczy liczby pojedynczej. Jakiś chłopak.
Odpowiedz