Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Było to za czasów mojej podstawówki. Nie pamiętam, do której klasy chodziłam,…

Było to za czasów mojej podstawówki. Nie pamiętam, do której klasy chodziłam, ale coś pomiędzy szóstą a ósmą (stary system, ominęłam gimnazjum o rok). Były wtedy popularne tak zwane "opływówki". Jak ktoś nie wie, co to takiego, to takie błyszczące, obcisłe getry, coś jak legginsy. Nosiło się je do dłuższych bluzek, dokładnie jak dzisiejsze legginsy.

Miałam lekcję w-fu. Moje opływówki zostawiłam w szatni na moim plecaku, na lekcję założyłam krótkie spodenki. Szatnia była zaraz przy dużym korytarzu, gdzie były też drzwi do klas i toalet. Za szatnią sala gimnastyczna. Po skończonej lekcji szukam mojej dolnej części garderoby i nigdzie jej nie ma. Szukam po całej szatni. Koleżanki zdążyły się ubrać i wyjść. A moich getrów jak nie było, tak nie ma. Szukam jeszcze raz, sprawdzam pod materacami, za grzejnikami, wszędzie, gdzie się da. No, nie ma.

Nie zgadniecie, co się z nimi stało.
Po kilku minutach do szatni wpadła moja koleżanka i pyta, jakiego koloru one były.
- Czarne.
- To chodź, bo woźna myje podłogę jakimiś getrami.

Wyszłam na korytarz, a moja szczęka mało nie sięgnęła posadzki.
Tak. Woźna myła podłogę moimi opływówkami naciągniętymi na miotłę... Podeszłam do niej i mówię, że to moje.
- Oj, nie wiedziałam. Leżały tak na korytarzu, to wzięłam.

Dlaczego leżały na korytarzu? Ano mogę się tylko domyślać. Do szatni miały dostęp młodsze dzieci z klas od 1-3 (od 4-8 uczyły się w innej części szkoły, ale sala gimnastyczna była właśnie w części najmłodszych klas), któreś najwyraźniej weszło i zrobiło mi głupi kawał, wywalając część mojego odzienia na korytarz. Zastanawiam się tylko, co musiała mieć w głowie woźna, że zrobiła sobie z moich getrów szmatę do podłogi... Wracałam oczywiście do domu w mokrych i brudnych getrach. Dobrze, że były czarne, to przynajmniej nie było mocno widać.

szkoła podstawowa

by takatam
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar erystr
3 15

mogłaś przez koleżankę skontaktować się (np zadzwonić z sekretariatu) z rodzicami by ci podrzucili nowe getry zamiast ubierać te mokre i brudne...

Odpowiedz
avatar takatam
20 28

@erystr nie te czasy, że rodzice na zabój lecieli do szkoły, bo dziecku się krzywda działa :P Wtedy to było tak, ze matka machnęła ręką, olewając sprawę, bo dziecko sobie tak czy inaczej poradzi :P teraz to pewnie taka woźna dostałaby dyscyplinarkę, a dziecko opiekę psychologa :P Jakieś 15 lat temu nie zwracało sie uwagi na takie pierdoły ;p Zresztą do domu miałam jakieś 500 metrów to znowu nie aż tak dużo i ciepło było :P

Odpowiedz

Zmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 9 listopada 2011 o 3:23

avatar sebek
14 16

Jak ciepło było to mogłaś i w spodenkach iść :D

Odpowiedz
avatar mesing
14 24

A jak nauczyciel lub dyrektor szkoły zaaplikował "lekarstwo" na ADHD to człowiek się w domu nawet nie przyznał, bo wiedział, że w domu dostanie dawkę wzmacniającą :) Znam to z autopsji :)

Odpowiedz
avatar ivan667pl
12 18

i to było normalne. Może moja wychowawczyni z podstawówki siała lekki terror, wtedy nie rozumiałem tego jak mówiła " kiedyś to docenicie". Ostatnio ją spotkałem po prawie 15 latach niewidzenia i przyznałem rację.

Odpowiedz
avatar takatam
13 25

@mesing dokładnie :P A teraz coś sie tym ludziom porobiło, weź dziecko klepnij, pójdziesz siedzieć, a dzieciaka do psychologa wyślą, bo to dla niego trauma... Jak pamiętam kiedy chodziłam do szkoły, nikt się nie cackał. Nauczyciele nie bili co prawda, ale też nie dawali sobie w kaszę dmuchać. Raz dziewczyna 12 letnia do szkoły się wymalowała, to wychowaczyni wzięła brudną szmate do podłogi i jej twarz wytarła. I nikt z tego afery nie zrobił, a jeszcze rodzce dziewczynie poprawili :P teraz by pewnie nauczycielka poszła za to siedzieć albo by miała sprawę w sądzie. Nie popieram oczywiście wycierania twarzy brudną szmatą, ale zakaz posiadania makijażu w szkole obowiązywał, a że młoda nie respektowała, to jej wina ;p Malować się można było dopiero chyba w wieku 16 lat, wcześniej krzywo patrzyli, a w szkole to nawet nagany za to były - u mnie przynajmniej.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 9 listopada 2011 o 5:14

avatar hungrymodel
8 12

Ha, u mnie też tak było. Za głupi tusz do rzęs wychowawczyni kazała zapierdzielać do łazienki ze "szczotą ryżową". A teraz... Jak patrzę na moją 12-letnią siostrę, to zastanawiam się, dokąd ten świat zmierza :>

Odpowiedz
avatar adela845
2 8

to mi przypomniałaś jak w 7 czy 8 klasie podstawówki nauczycielka koleżankę do łazienki wywaliła i kazała nie wracać dopóki normalnej twarzy nie będzie miała (też wymalowana była), a nasza babka od matematyki potrafiła w osoby przeszkadzające i rozrabiające na lekcji kluczami rzucać albo gąbką

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 listopada 2011 o 11:24

avatar KsiazeCzarnychSal
2 8

znam to, mimo że mnie obowiązywały już gimnazja. miałem świetnego gościa od geografii, zawsze potrafił nas zainteresować lekcją, ale nie dał sobie wejść na swoje afro ;p potrafił kluczami rzucić w ławkę tak, że obrywaliśmy rykoszetem, albo metrową linijką po łapach... to były czasy ;D a teraz? podnieś głos na ucznia i już jesteś u dyrektora na dywaniku :/

Odpowiedz
avatar PoProstuFreeq
1 3

Rzucanie gąbką rzeczywiscie straszne, kluczami to już chyba przegięcie. Na własne oczy widzialem skutek niefortunnego rzucenia jednogroszówka (!) przez jednego kolege, w drugiego. To jestem ciekaw co można zrobić kluczami

Odpowiedz
avatar Shade91
1 5

U mnie w gimnazjum za makijaż najbardziej ścigała pani od wfu, zaraz po studiach chyba. Kazała iść do łazienki i potrafiła jedną dziewczynę 3 razy odsyłać, żeby się "domyła"nZ kolei pani pedagog dziewczyny, którym wystawały brzuchy, owijała papierem toaletowym, coby już nie wystawały.nA teraz? Raptem 5-6 lat później? Pedagog trafiłaby do sądu za molestowanie nieletnich...

Odpowiedz
avatar emdzej
2 6

Klucze i gąbka rzucane w ucznia to trochę inny zwyczaj niż ja pamiętam. U mnie latała kreda :) Miałem świetnego nauczyciela, który niegrzecznym osobom pocierał uszy do czerwoności, albo stawiał w kącie dopóki nie policzą wszystkich wypukłości farby na ścianie. Co do obrazka jednorogini to tam nawet 1990 by pasował zamiast 1960

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 listopada 2011 o 13:15

avatar andrejewna
-2 8

Moja Mama została kiedyś odprowadzona do dyrektora za ucho. Przez całą drogę z klasy do gabinetu była trzymana za ucho przez nauczycielkę. Bolało jeszcze długo. Co takiego zrobiła? Po oberwaniu dwói (jedynek jeszcze nie było) wróciła do swojej ławki z zeszytem (tam nauczyciel wpisywał ocenę) i rzuciła nim o blat, zamiast go po prostu odłożyć. Wtedy to nie była żadna patologia, tylko wychowanie. Swoim zachowaniem Mama wyraziła brak szacunku dla decyzji nauczycielki i jej samej. Więcej się jej to nie zdarzyło. A jak coś działa, to po co to zmieniać?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 4

@andrejewna - brak szacunku do nauczyciela wyrażony przez rzucenie ze wściekłości zeszytu? Wtf? Nie rozumiem. Przecież nie zaczęła drzeć się do nauczycielki lub robić czegoś gorszego o.O To była już przesada.

Odpowiedz
avatar andrejewna
1 5

No i właśnie Slayerowa nie rozumiesz. Moja mama chodziła do szkoły w latach 70. Nikt nawet nie śmiałby podnieść głosu na nauczyciela, bo za to czekało wydalenie ze szkoły, a nieraz i tzw. wilczy bilet. Tamte czasy były inne, dalece bardziej surowe. A jednak wychowały pokolenie samodzielnie myślących ludzi. Teraz można wleźć nauczycielowi na głowę i nic z tego nie wynika - żadnych konsekwencji. Dzieci nie rozumieją co to odpowiedzialność, szacunek, rozwaga. I mamy pokolenie roszczeniowe, którym wszystko się pod twarz podtyka. Trochę dyscypliny by nie zaszkodziło.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@andrejewna To o wrzeszczeniu też podałam jako już dla mnie ekstremalny przykład, po prostu nie wiedziałam co napisać jako coś innego czym można by się narazić nauczycielowi. Zgadzam się, że trochę dyscypliny by nie zaszkodziło, ale nie można też przesadzać w drugą stronę.

Odpowiedz
avatar emdzej
1 13

@8eka88 - pewnie, że by nie zyskał. Bo gimnazjalistów to trzeba jeszcze na wódeczkę zaprosić, żeby nauczyciela polubili. A jak choćby szturchnie ucznia to jest patologia. Bo widząc złe zachowanie powinien zapewne wyjść z sali i nie przeszkadzać "bawiącej" się młodzieży.

Odpowiedz
avatar kazmirz
-4 16

ja akurat w 100% zgadzam sie z eska; jesli przemoc jest twoim pomyslem na zdobycie "szacunku" to nie nadajesz sie do pracy jako nauczyciel

Odpowiedz
avatar NobbyNobbs
7 13

@kazmirz jak gówniarz robi co mu się podoba to jest git, nauczycielowi nerwy puszczą to afera? Ot przykład zasranego hipokryty.

Odpowiedz
avatar mikado188
2 8

Ja też się zgadzam z eska. Dla mnie nauczyciel/wykładowca stosujący przemoc nie będzie autorytetem tylko wariatem/frustratem. W moim życiu szkolnym spotkałam kilku nauczycieli, którzy samym wejściem do klasy uciszali uczniów, bez podnoszenia głosu, o rzucaniu przedmiotami nawet nie wspomniawszy. Nie wiem jak w ogóle można coś takiego pochwalać.

Odpowiedz
avatar NobbyNobbs
1 3

@mikado188 można. Kiedy gówniarzeria przesadza i wręcz pluje w twarz nauczycielowi to wg mnie ten powinien mieć prawo go uderzyć. I to dobre dla gnoja wbrew pozorom. W końcu lepiej raz oberwać niż zostać skatowanym przez kolegów gościa do którego się rzucało.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 7

wg mnie dzisiejszy świat jest bez sensu. nie wolno dać dzieciakowi klapsa bo to już przemoc. śmiech na sali! czasem jak czytam opowieści starszych albo wysłuchuję ich od rodziców to chciałabym, aby tamte czasy wróciły. moja mamuśka dalej się boi jak wyjadę z przyjaciółmi nad jezioro.. boi się o 19- letnią dziewczynę.. xD

Odpowiedz
avatar voytek
14 14

ta lekcje WF - paranoja... to juz trzeba bylo wracac w tych krotkich!

Odpowiedz
avatar edyciurek
11 11

Też pomyślałam dlaczego autorka nie pomknęła do domu w spodenkach od wf?!

Odpowiedz
avatar wizjonerlokalny
5 5

Solidaryzuję się, mój T-shirt na WF też tak kiedyś skończył :(

Odpowiedz
avatar przytycki
0 6

Po pierwsze - getry kończą się przed kolanem, więc to raczej nie o nie chodziło. Po drugie - to już do kogoś komentującego tam wyżej - ubrać można się w coś. Coś można co najwyżej na siebie założyć.

Odpowiedz
avatar Dekadencja
-2 2

Od kiedy getry kończą się przed ubraniem? A co do formy "ubierania się"- poszukaj lepiej błędów ortograficznych, a nie czepiaj się takich rzeczy.

Odpowiedz
avatar anchema
-2 2

to jest błąd ort.

Odpowiedz
Udostępnij