Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Dobra, przyznam się szczerze, jestem allopatą, takim na fest, i przeciwnikiem homeopatii.…

Dobra, przyznam się szczerze, jestem allopatą, takim na fest, i przeciwnikiem homeopatii. Nikt mi nigdy nie przemówi, że woda pamięta i wystarczy trochę (a właściwie dużo) potrząsania lekiem w etanolu żeby zaczęła leczyć.
Uwaga! Ten wpis nie ma na celu odwieść Was od homeopatii, przedstawiam tylko swój punkt widzenia i trochę praktyki wyrabiania homeopatycznych leków (odwodzenia od homeopatii jest przestępstwem wg prawa farmaceutycznego :)).

Wzburzyła mnie ostatnia wizyta. Miałem wezwanie w środku nocy do chłopca lat 11 (w ogóle trzeba Wam wiedzieć, że homeopaci wolą leczyć dzieci bo nie są "skażone"). Na miejscu okazało się, że jego oskrzela są już tak skurczone, że dzieciak po prostu się dusi. Jego zapalenie oskrzeli powoli już było astmą. Jak zobaczyliśmy tego malucha to trochę byliśmy przerażeni, wezwanie było do duszącego kaszlu... A tu chłopak prawie siny... Jak dobrze, że dyspozytor zdecydował się wysłać karetkę po krótkim "wywiadzie" przez telefon...

W każdym razie, sytuacja wyglądała tak: Jesteśmy na miejscu, próbujemy dzieciakowi przywrócić oddech i bach! Nie wolno nam mu podać leków (my w swoim karetkowym składzie mamy leki wyłącznie allopatyczne)! Dlaczego? Bo mama jest zwolenniczką homeopatii... Oczywiście szok, szukanie wsparcia w ojcu dziecka - uff, udało się. Chłopak odzyskał trochę oddech. Pakujemy go do szpitala bo takie zapalenie oskrzeli to już tylko hospitalizacja.

Pytam mamę jakie leki dostawał (to ważne i musi być w karcie)... I kolejny szok: Oscillococcinum! Złapałem się za głowę... Miałem ochotę zrąbać te kobietę, że naraziła własne dziecko na utratę zdrowia! Kto daje dziecku Oscillococcinum na takie objawy!? Mama się tłumaczy, że była u lekarza homeopaty (ciekawostka: taka specjalizacja nie istnieje, są tylko kursy dla lekarzy, po których można być "homeopatą") i ten powiedział jej, że oscillococcinum wystarczy... Zdziwiony pytałem czy nie pomyślała, że diagnoza jest błędna skoro synowi się pogarsza, odpowiedziała, że doktor stwierdził, że najpierw musi się pogorszyć żeby się polepszyło (to prawda, lekarze "homeopaci" twierdzą, że np. jak leczą z astmy to ta przemienia się w wysypkę - czyli pogarsza się, a później astma znika...).

Dla niewiedzących dlaczego jestem taki wzburzony. Trochę homeopatycznej praktyki:
Wiecie jak robi się oscillococcinum? Jest to wyciąg z serca i wątroby kaczki, bierze się 1 gram, zalewa w próbówce 9 gramami etanolu i 10 razy wstrząsa (w "specjalny" sposób). Następnie bierze się z tej próbówki trochę, przenosi to następnej i zalewa się 9 gramami etanolu, wstrząsa 10 razy, następnie z tego bierze się trochę, przenosi do następnej próbówki, zalewa 9 gramami etanolu.... I tak w kółko, np. 200-2000 razy (zależy od leku, oscillococcinum akurat jest chyba 200K). W praktyce, z naukowej strony, po tych kilkuset razach zostaje... Sam etanol! Ale to co wychodzi nalewa się w kilku kroplach(!) na tabletki (czyli uformowane w kształcie tabletek inne substancje do tego służące, ale nie mające wpływu na zdrowie), wysusza (tu etanol wyparuje...) i mamy gotowy lek.

A trochę homeopatycznej teorii:
Homeopaci wierzą, że... "woda ma pamięć" czyli ten etanol, wytrząsany kilka tysięcy razy pamięta, że kiedyś miał w sobie 1 gram kaczej wątroby i serca... I leczy nas ta "pamięć wody"...

I właśnie stąd moje wzburzenie. Bo jak można własne dziecko na coś takiego narazić?

Jeszcze jedna ciekawostka na koniec: leki homeopatyczne żeby zostać dopuszczonymi do sprzedaży wcale nie muszą mieć potwierdzenia działania. :)

Pogotowie

by zaszczurzony
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
20 20

Nie ogarniam tego, jak babeczka już tak bardzo chce eksperymenty ze zdrowiem robić to na sobie zamiast żeby narażać dziecko...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 listopada 2011 o 13:11

avatar Shadow85
22 22

"Siki Św. Weroniki", pamiętam akcję jak jeden z lekarzy zażywał ileś tam razy na minutę tabletkę leku homeopatycznego, dosłownie zeżarł ich z paletę (nie tu nie ma literówki), bez żadnego skutku dla organizmu. Chemii się nie oszuka, śladowe ilości jakiejś substancji nie pomogą wcale. Przykładowo tabletki homeopatyczne często zawierają paracetamol lub kwas acetylosalicylowy w ilościach śladowych (jak policzono aby był efekt jak przy zażyciu jednej tabletki aspiryny trzeba zjeść jakieś 2000 tabletek z śladową zawartością ww. kwasu). Po prostu kolejny sposób na wyciągnięcie kasy od ludzi, bazowanie na efekcie placebo.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 listopada 2011 o 13:01

avatar bukimi
15 15

Prędzej mu zaszkodzi ten cukier z granulek lub inny dodatek...

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
16 16

Leki homeopatyczne są robione w składzie składnik naturalny+etanol najczęściej to też na ich opakowaniu można zaobserwować taki napis: brak przeciwwskazań, brak efektów ubocznych itp. W ostatecznej próbówce nie ma nawet śladowych ilości składnika leku! Jest tylko etanol! Pamiętam na studiach robiliśmy taki eksperyment właśnie... I sprawdzaliśmy czy po wyrobieniu w ogóle COŚ w tym leku jest...

Odpowiedz
avatar wallian
9 9

zaszczurzony - brak efektów ubocznych bo od kawałka cukru jeszcze nikomu się nie pogorszyło :] Shadow - ja też to pamiętam - koleś zjadł całą garść tabletek, które według jego obliczeń powinny go zabić.

Odpowiedz
avatar M4ck
4 4

Tak żeby doprecyzować: biorąc pod uwagę oznaczenia "potencji"(można powiedzieć, że jest tym wyższa, im bardziej rozcieńczony był składnik) na chociażby oscillococcinum, czy jak to się tam pisze: proces rozcieńczania w proporcjach 1:100 jest powtarzany 400 razy. tak obrazowo, wypełniając cały wszechświat wodą i rozpuszczając w nim jedną cząsteczkę jakiejś "substancji aktywnej" otrzymamy stężenie odpowiadające około 110 takim kolejnym rozcieńczeniom. Wniosek? Nie ma absolutnie żadnej fizycznej możliwości, żeby w gotowym "leku" była jakakolwiek niezerowa ilość danej substancji. Powodzenia w leczeniu się czymś takim...

Odpowiedz
avatar MaruKito
10 10

Uhhh.... żeby pomyśleć, że może kiedyś niechcący (bo zostało przepisane) zażyłam takie ... coś.

Odpowiedz
avatar Xenopus
12 14

To sobie zjadłaś trochę cukru i laktozy, nic więcej.

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
17 17

Tak naprawdę farmaceuta POWINIEN informować pacjenta, że wydaje lek homeopatyczny, np. jak kupujesz oscillococcinum bo lekarz napisał na recepcie to farmaceuta wydający lek powinien spytać czy wiesz, że to lek homeopatyczny (wielu ludzi sobie nie życzy, np. ja - a przecież wszystkich leków nie znam, więc nie wiem, za to zawsze pytam).

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
17 17

Ale powinie to robić. Typowy zielony kowalski nie musi się znać, prawda? A i lepiej dla apteki bo później taki wpada i awantury robi, że mu "homeopatyczne gówno" wciskają. ;)

Odpowiedz
avatar Shadow85
15 15

@Xenopus Opakowanie i ulotkę dostajesz po zakupie leku, więc co CI przyjdzie po tej wiedzy skoro go już kupiłeś?

Odpowiedz
avatar Xenopus
1 3

Opakowanie leku zazwyczaj mogę obejrzeć zanim zapłacę. Fakt, że są farmaceuci którzy się przejmują swoją robotą i zapytają się czy pacjent wie co robi (np ostatnio gdy kupowałam dwa rodzaje multiwitamin farmaceutka się od razu zapytała czy przypadkiem nie zamierzam ich brać na raz za co ma wielkie brawa za ostrożność) ale jeżeli dany lek jest na recepcie to nie muszą tego robić. A pacjenci po fakcie mogą mieć pretensje co najwyżej do lekarza.

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
6 8

Xenopus mylisz się. Każdy nauczyciel/wykładowca/ktokolwiek od farmakologii, TPLu czy czegoś pochodnego powie Ci, że farmaceuta powinien ostrzegać w takich przypadkach, a także w takich jak u Ciebie w poście (jak leki działają przeciw sobie i branie obu na raz wykluczy działaniu obu lub jednego z nich czy branie jednego i drugiego może wywołać niepożądany efekt itp), a nawet jak jest dostępny tańszy zamiennik danego leku! Lekarz tak naprawdę się myli, uwierz mi, czasem koleżanki farmaceutki mi mówią jakie byki lekarze robią na receptach... Lekarze nie mają do czynienia z lekami na co dzień, a najczęściej przepisują to, za co im firmy farmaceutyczne płacą... Niestety taka prawda. Zresztą lekarze pracujący z nami na karetkach też często tak robią, np. mogliby przepisać tańszy lek, ale przepisują duży droższy, a tak naprawdę jest to taki sam skład jak w o 20 złoty tańszym leku...

Odpowiedz
avatar Xenopus
-2 6

Wiem dobrze co lekarze potrafią wyrabiać z receptami. Sama widziałam receptę na lek pomagający w zajściu w ciążę i taki, który jest zabroniony dla ciężarnych w pierwszym trymestrze (czyli jednocześnie kobieta miałaby się starać o dziecko i zwiększać ryzyko poronienia lub wad płodu). Ale z drugiej strony nie chciałabym aby coś takiego farmaceutka tłumaczyła mi publicznie w aptece przy wszystkich innych klientach. Tańsze zamienniki doskonale rozumiem i to uważam za uczciwe podejście do klienta.

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
9 9

Farmaceuta nie ma tłumaczyć, ma poinformować, dla Twojego dobra...

Odpowiedz
avatar Xenopus
-1 3

Szczerze to zawsze myślałam, że to jest na odwrót: jeżeli ja czegoś nie rozumiem to mogę się dopytać farmaceuty a w domyśle uznawane jest, że wiem co robię i potrafię czytać ze zrozumieniem. Ale faktycznie wykładów z farmacji nigdy nie miałam i dotychczas jeden jedyny farmaceuta zainteresował się tym jaki zestaw specyfików kupuję i czy wiem co robię.

Odpowiedz
avatar nisza
2 4

Oj myli sie lekarz, myli. Slusznie zaszczyrzony pisze. JEden taki hm.. ujmijmy to delikatnie, konowal, przepisal mojej babci, ktora miala niskie cisnienie i wolna prace serca dwa rozne leki, ktore a)w ogole nie powinny byc razem stosowane b(jesli juz MUSZA, to w bardzo niewielkich dawkach. Ten dal takie, ze prawie nam babcie zalatwil w krotkim czasie i malo brakowalo,ze by babcia od ponad roku byla w grobie - mieszkala wtedy sama, wiec nikt by nie zauwazyl niepokojacych objawow.. Traf chcial,ze mialam mozliwosc ja na tydzien odwiedzic i zauwazylam,ze cs nie tak. Lekarz-szpital- wszczepienie rozrusznika w trybie natychmiastowym. Tylko co to za kardiolog, ktory zamiast pomoc pacentowi, spowalnia prace jego serca do zera? ;/

Odpowiedz
avatar nataleg
-1 1

co do lekarzy, to naprawdę irytuje mnie ich niewiedza na temat leków które przepisują. Mojej mamie lekarka przepisała lek na obniżenie cholesterolu, mama wykupiła, a że ja czytam wszelkie ulotki, (zwłaszcza jej leków, gdyż ma cukrzycę, nadciśnienie, miała kłopoty z tarczycą i jeszcze kilka innych dolegliwości) wyczytałam, ze moja mama nie może zażyć tego leku ze względu na cukrzycę oraz branie jakiegoś tam leku, który zażywała. Podobnie lekarz przepisał maść małemu dziecku (2 latka) na jakąś narośl, która mu wyszła na szyi, a w ulotce pisało 'nie stosować u małych dzieci, a zwłaszcza na szyi'

Odpowiedz
avatar jagas
52 52

Jako farmaceuta musiałem na stażu uczęśczać na wykłady w izbie farmaceutycznej (nie pracuje w zawodzie więc juz na szczęście nie muszę). Kiedyś była nawiedzona babka od homeopatii. Strasznie się nudziłem i na koniec stwierdziłem, że sobie żart zrobie. W czasie na pytania wstałem izacząłem się upewniać, że dobrze zrozumiałem to co ona tłumaczyła, że woda wszystko pamięta, że im mocniej rozcińczymy tym mocniej działa itp. Babka była zadowolona, że tak dokładnie słuchałem i potakiwała. Zapytała, czy jestem bardziej zainteresowany bo ona kursy prowadzi. J: "W zasadzie to interesuje mnie jedna rzecz: Jak zmusić wodę żeby coś zapomniała? Bo ja w końcu chciałbym zacząć pić herbatę na wodzie a nie potencjonowanych ściekach z krakowskich ubikacji?*" Widok jej twarzy i odgłos kogoś z pierwszych rzędów plującego herbatą zrekompensował mi z nawiązką stracone 2,5 godziny :D *Mieszkam w Warszawie

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
14 14

Ja miałem to szczęście, że na studiach ratownictwa na farmakologii o homeopatii uczyła mnie babka, której była homeopatia obojętna - więc ani nie wmawiała nam jakie to złe, ani nie zachwalała, ze leczy wszystko. Ale nigdy nie zapomnę "wędrującej wysypki" od głowy do stóp :D Albo te warunki przez które lek homeopatyczny nie działa (np. hazard, nocne życie, niedobór wysiłku fizycznego, nadmiar wysiłku fizycznego)! :D Kulałem się ze śmiechu jak nam o tym opowiadała... Albo jak powstały leki homeopatyczne? Jakiś gość jeździł dorożką i zauważył, że im dalej jedzie tym lepiej leki działają! Bo... koń ciągnąć dorożkę potrząsa nią :) pozdrawiam zwolenników homeopatii!

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 4

@jagas - czyścisz mi monitor (zapluty kawą) :D :D - PS. pozdrowienia z Warszawy ;) :D

Odpowiedz
avatar Miryoku
5 5

Jagas, pewnie uważasz, że herbata z niekrakowskich, warszawskich ścieków lepiej smakuje, tak? Nieładnie, nieładnie ;) A tak serio, to naprawdę dobrze jej powiedziałeś :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 3

Pamietqam ze swego czasu leciala reklama oscilococinum i byla bardzo sugestywna.

Odpowiedz
avatar vonKlauS
7 7

taka stylizowana kreskówka.Do tej pory więc myślałem,ze to jakiś lek,być może probiotyczny.Teraz poczytałem co pisze wiki.

Odpowiedz
avatar mupf
7 7

To już teraz wiem, czemu to cholerstwo nie dzialalo. Jeden lekarz pierwszego starcia mi to na krtań przepisał.

Odpowiedz
avatar smokk
12 14

Homeopatia, bioenergoterapia i inne tego typu rzeczy to dla mnie czyste bzdury i sposób na wyciąganie kasy z naiwnych. W tym miejscu chciałbym pozdrowić mojego przyszłego teścia. Bioenergoterapeute z 4certyfikatami.

Odpowiedz
avatar wolfikowa
4 6

a dlaczego bioenergoterapia to bzdura? Może działa? (nie pytam broń boże ironicznie)

Odpowiedz
avatar smokk
6 8

Kiedyś spadłem plecami na schody. Teść zrobił swoje czary i nic.

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
26 36

Może zostanę zminusowany, ale... Wszelkie homeopatie, bioenergoterapie i inne dziedziny medycyny alternatywnej (tak, homeopatia jest dziedziną medycyny alternatywnej, a izba lekarska traktuje homeopatię jako BŁĄD W SZTUCE LEKARSKIEJ!) porównałbym do Boga. Naukowo nie ma prawa działać - ale rzesze ludzi twierdzą, że działa :)

Odpowiedz
avatar NobbyNobbs
5 7

Porównanie marne bo istnienie istoty wyższej (nie koniecznie o jaźń chodzi, ale energię lub inny rodzaj materii) niezwykle upraszczałoby fizykę kwantową.

Odpowiedz
avatar duncan
4 4

Hłe hłe - brawa dla Nobsa, pierwszy raz coś takiego widzę, ale zgadzam się z całego kwantowo grawitacyjnego serca. Zaś co do Zaszczurzonego i Boga: chyba raczej miałeś na myśli cuda. Bóg jako Bóg się nauce wymyka stając poza jej dziedziną. Cały problem w tym, że homeopatia, bioenergoterapia i inne magie usiłują podpierać się czymś, co za naukę próbuje uchodzić. I wielu ludzi taka pseudonauka przekonuje. Cuda/uzdrowienia ze swojej strony - wprost przeciwnie. Nie pretendują do naukowego wyjaśnienia ani nie próbują farmacji i medycyny dyskredytować, ani tym bardziej z nimi konkurować.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

Znam jednego bioenergoterapeutę. Też nade mną cuda odstawiał, coś tam jakieś mrowienie czuję, może cóś działa, może nie. Ale facet jest jednocześnie kręgarzem. Jak mi kręgosłup 2 lata temu nastawił tak mi przeszło drętwienie ręki.

Odpowiedz
avatar Nika1a
6 12

Ja byłam świadkiem sytuacji jak rodzice mojej koleżanki "rozmawiali". Dodam że ojciec tej koleżanki był ostro pier***ty i wierzył w leczenie kolorami, i inne takie pierdoły... Mama koleżanki tego dnia się bardzo źle czuła, po zmierzeniu ciśnienia miała 220/150 i chciała aby mąż ją zawiózł do szpitala,a ten odparł tylko: -Nie, bo gdybyś piła ziółka które ci przepisał "doktor" to byś nie miała takiego ciśnienia... Po prostu nie rozumiem jak można wierzyć w takie bzdury... Znaczy część infekcji można wyleczyć domowymi sposobami, i pewne dolegliwości ziołami, ale kolory? pamięć wody? przesyłanie energii? Czy my żyjemy w średniowieczu?

Odpowiedz
avatar NobbyNobbs
4 10

A co jest dziwnego w przesyłaniu energii? No chyba, że nie mówisz o energii elektrycznej.

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
10 10

Moja pani od farmakologii na studiach mówiła: słuchajcie... wiecie jak działa homeopatia? Jest to 60% wyparowanego etanolu, 10% cukru i 30% placebo... :)

Odpowiedz
avatar Xenopus
5 5

Ja bym dała 29% placebo i 1% wiary w magię i szamanizm. Swoją drogą srogo żałuję, że nie miałam farmakologii...

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
6 6

Hehe, wielu ludzi wierzy, że twórca homeopatii miał kontakty z szatanem (był o to posądzany w "swoich" czasach). :) i uznają leki homeopatyczne za wytwory szatana. :) Podobno miał związki z masonami, okultyzmem i takie tam. No i zmarł na zapalenie oskrzeli :P Czyli to samo na co chorował bohater mojej opowieści.

Odpowiedz
avatar Xenopus
11 11

W sumie to homeopatia trochę trąci nie tyle okultyzmem co alchemią i próbą zamiany jednej substancji w drugą. Ale jak widać zdecydowanie słabo działa na zapalenie oskrzeli skoro nawet jej twórcy nie zdołała pomóc... Może w złą stronę wytrząsał? :P

Odpowiedz
avatar Anastazja
9 9

Xenopus - jego woda miała akurat sklerozę, dlatego nie zadziałało ;)

Odpowiedz
avatar duncan
2 2

Homeopatia trochę magię/okultyzm przypomina. Ale nie od strony użytkownika (klienta), tylko od strony twórców właśnie (serwera;). Osoba, która wytwarza leki homeopatyczne w sposób mniej lub bardziej świadomy wchodzi na pole szukania pomocy u nienazwanych sił, zaklinania tych nienazwanych sił i naginania ich działania do własnych celów - a to okultyzm. Edit: nie mylić z religią: okultyzm jest wtedy, kiedy okultysta stara się panować nad tymi nienazwanymi siłami, w religii człowiek się nazwanej osobie (Bogu) poddaje. Różnice mogą się wydawać subtelne, ale są bardzo istotne.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 listopada 2011 o 16:52

avatar JuliaAmelia
5 13

Ja dostawałam lek homeopatyczny na alergię i działał. Chyba, że to była autosugestia i wyleczyłam się siłą woli. Nie wiem i chyba nigdy się nie dowiem.

Odpowiedz
avatar Althorion
11 13

Dokładnie. Placebo to sprawdzona metoda lecznicza. Naprawdę, to działa.

Odpowiedz
avatar Xyre
14 14

Potwierdzam, kolegę bolała głowa, dałem mu cukierka, który wyglądał jak tabletka i powiedziałem, że to na łeb. Mówił, że mu przeszło :) Ah ten nasz kochany umysł :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 7

@zaszczurzony takie pytanie ziołolecznictwo podpada pod homeopatię ? Jeśli tak to nie do końca zgadzam się z twoimi tezami, poza tym uważam że należy pewne stopniowanie lekarstw np. do lekkiego przeziębienia używam Tymianek i Podbiał czy gorący sok malinowy domowej roboty ;) mniam i szczerze efekt jest dużo lepszy niż inne środki ze słowem Max w nazwie ... przynajmniej wątroba sobie dycha. Tak samo jak nie używam młota parowego do rozłupania orzecha ;). Bioenergoterapeuta tu byłem głębokim sceptykiem :) ale jak zostałem "uratowany" przed skalpelem przez pewnego bioenergoterapeutę to zacząłem się zastanawiać czy coś w tym jest ... jakoś bardziej wierzę tym co mi utrzymali moją skórę w jednym kawałku :). Ogólnie ziołolecznictwu mówię tak bo jest dużo zdrowsze niż lekarstwa (wyjątek jeśli są potrzebne naprawdę silne środki), homeopatii jako takiej ogólnej dziedzinie mówię nie

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
11 11

Chodzi Ci o ziołolecznictwo czy ogólnie o farmakognozję? Farmakognozja jest normalną dzieciną medyczną, są farmakogności i to prawdziwa i prawnie zalegalizowana (łącznie z działaniem leków!) dziecina medycyny. Taki lek ziołowy czy odzwierzęcy czy nawet z minerałów musi przejść normalne badania jak leki chemiczne (chociaż w dzisiejszych czasach nie ma już raczej leków całkowicie ziołowych... są to syntetyki). Liść podbiału czy korzeń prawoślazu ma bardzo dobre działanie, jest w wielu lekach allopatycznych. :) Homeopatia polega na tym, że biorą szczyptę takiego liścia podbiału i zanurzają go w etanolu, później kapkę tego etanolu w większej ilości etanolu i tak ileś set razy przez co w ostatniej próbówce NIE MA już śladu tego liścia podbiału... W ogóle farmakognozję (w tym jest również właśnie ziołolecznictwo, lecznictwo z tłuszczów zwierzęcych czy mineralne) uważam za bardzo dobre. I niech nigdy nikt nie myli ziołolecznictwa z homeopatią! Na studiach chodziłem sobie na dodatkowe wykłady z farmakognozji bo u mnie na kierunku takiego czegoś nie było, ale farmaceuci mnie przygarnęli ;) A to bardzo ciekawe i polecam wszystkich pouczyć się trochę farmakognozji! :)

Odpowiedz
avatar Xenopus
9 9

Ziołolecznictwo nie zawsze jest dużo zdrowsze niż lekarstwa. Dużym niebezpieczeństwem jest to, że ludzie uważają, że skoro to tylko ziółka to można ich używać w dowolnych kombinacjach i bez konsultacji z lekarzem albo będąc w ciąży bez szkody dla dziecka.

Odpowiedz
avatar NobbyNobbs
3 3

Jak koleżanka wyżej powiedziała. Z ziołami też trzeba uważać, a wiele tych "leczniczych" to trucizna która pomaga w małych dawkach. Np. taki piołun. Inna sprawa, że piołunu nie da się przedawkować ze względu na smak:P

Odpowiedz
avatar duncan
3 3

Ziołolecznictwo samo w sobie działa, bo to często te same (lub bardzo podobne) substancje, co "tradycyjne" (czyt. syntetyczne) leki. Źle jest, gdy zaczyna się uważać ziołolecznictwo za zdrowsze, bo naturalne - zupełnie jakby zioła nie miały skutków ubocznych (a priori mogą mieć nawet więcej, bo oprócz substancji aktywnej mają dodatki, których składu nie kontrolujesz). Pseudonauka zaczyna się właśnie tu: wierzymy, zioła czy cóś są "lepsze", bo nie "skażone" ingerencją człowieka.

Odpowiedz
avatar Xenopus
4 4

Dokładnie jak mówi Duncan. Na wykładach kiedyś mieliśmy tłumaczone jak firmy farmaceutyczne między innymi szukają nowych substancji aktywnych. Mianowicie ich przedstawiciele jeżdżą po różnych wioskach, dżunglach i tym podobnych, znajdują znachorów czy szamanów i pytają się: "A jak do was ktoś przychodzi z takim a takim bólem to co robicie?" I jak słyszą: "Idę w nocy tam i tam i zbieram przy pełni księżyca złotym sierpem tą a tą roślinę, potem ją gotuję trzy dni mieszając tylko w prawo i ten wywar daję do picia", to biorą dane zielsko i je analizują pod kątem biochemicznym a później sprawdzają czy samą substancję aktywną da się łatwo zsyntetyzować i jeśli tak, to wprowadzają ja do badań jako potencjalny lek.

Odpowiedz
avatar nuclear82
4 4

niektóre te leki mają stężenie "srodka czynnego" tak niskie że nawet w całym wszechświecie nie znalazł by się jeden atom tej kaczki czy czego tam. Wychodzi coś koło 10 do minus 200 potęgi.

Odpowiedz
avatar Yumka
1 1

mi wyszło, że 1 atom tej kaczki waży coś koło 62,3*10^-21g (przy założeniu 100g/mol); czyli żeby został 1 atom to potrzeba 10^180g, żeby mieć atom kaczki? nie jestem w orłem w obliczeniach chemicznych...

Odpowiedz
avatar grzes
6 6

Zszokowała mnie informacja, że odwodzenie od homeopatii jest złamaniem prawa. W takim razie ja łamię to prawo prawie codziennie. Czy mógłbyś przedstawić podstawę prawną?

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
3 3

Nie pamiętam tego dokładnie, ale tak uczyła nas pani od farmakologii. :) Musiałbyś przegrzebać trochę prawo farmaceutyczne, my mieliśmy kiedyś ten zapis na zajęciach, niestety jestem tyle lat po studiach, ze go po prostu nie pamiętam.

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
3 3

Mniej więcej, ale nawet samo mówienie, że nie kupuj homeopatii bo coś tam jest teoretycznie łamaniem prawa bo "zmniejszam" sprzedaż produktów homeopatycznych, głownie to się tyczy właśnie pracowników służby zdrowia. Np. jak farmaceuta w aptece zacznie Ci mówić, że nie powinnaś kupować homeopatii to może zostać oskarżona, np. przez firmę której lek chciałaś zakupić. :)

Odpowiedz
avatar Xenopus
9 9

No ok. Jeżeli farmaceuta mi powie żebym tego środka nie kupowała bo on nie działa to wbrew prawu. Ale jeżeli farmaceuta powie, że to co chciałam kupić to wyciąg z danego ziółka rozcieńczony 200 tyś razy i on może mi zaproponować wyciąg z tego ziółka rozcieńczony mniej (czyli jakiś syrop ziołowy) to jest to chyba informowanie o alternatywie a nie złamanie prawa?

Odpowiedz
avatar snb
12 12

o homeopatii kiedyś leciwa Pani Profesor powiedziała co następuje: "proszę sobie nalać do kieliszka brandy, wylać je z niego, a następnie wypłukać 10 razy wodą. Po takiej operacji proszę do tego kieliszka nalać wody, wypić i powiedzieć mi, że upiliście się tak jak brandy"

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
8 8

Dokładnie, idealne porównanie! :) Tylko wylać brandy (zostawić kroplę), wlać wody, zamknąć kieliszek, 10 razy uderzyć w sprężyste podłoże trzymając rękę 80cm nad tym podłożem (serio, tak jest w farmakopei homeopatycznej), wylać zostawiając trochę, zalać wodą i powtórzyć czynność ileś razy. ;) Tak to dosłownie działa.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 listopada 2011 o 15:21

avatar Alice
4 6

Jak dla mnie ta kobieta to po prostu idiotka. Nie umiem znaleźć innych słów, które równie dobitnie by określiły jej stan umysłowy. Odkąd obejrzałam pewien wykład na YT i poczytałam trochę o homeopatii, to jestem głęboko przekonana, że to powinno zostać prawnie zakazane. I owszem, mogą mnie jak najbardziej zamknąć/ukarać grzywną, bo wszem i wobec głoszę, by preparatów [to nie są leki!] homeopatycznych nie tykać nawet długim kijem. @zaszczurzony, skoro Izba Lekarska uznaje homeopatię za błąd w sztuce lekarskiej, to czy działa jakoś w kierunku jej prawnego zdelegalizowania? Bo moim zdaniem podstaw prawnych jest w tym przypadku sporo, m.in. oszustwo, naciąganie, sprzedawanie preparatów, które nie zostały przebadane wcześniej, etc. P.S. Szczurki na avie są Twoje?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 listopada 2011 o 15:19

avatar zaszczurzony
4 4

Nie, ponieważ izba lekarska i farmaceutyczna to dwie organizacje - czasem sobie przeczące ;)

Odpowiedz
avatar szypty
8 8

Zgadzam się po tysiąckroć z przeciwnikami homeopatii, jak i wszelkiej innej medycyny "alternatywnej". O ile różnego typu ziółka, etc jak najbardziej popieram, to bioenergoterapię i homeopatię wsadzam do tej samej książki co stanie nago w beczce śledzi o pełni księżyca jako lekarstwo na wrzody żołądka. Parę lat temu słyszałem o grupie naukowców, która zbulwersowana brakiem prawidłowej reakcji WHO (czy kto tam jest za leki odpowiedzialny) wobec homeopatii postanowiła popełnić zbiorowe samobójstwo, nie będąc w stanie zdzierżyć takiego debilizmu wśród ludu. Wzięli więc cyjanek(czy jakąś inną truciznę), rozcieńczyli go i podali sobie w dawce homeopatycznej:). Nie muszę chyba dodawać, że potem nawet ich brzuchy nie bolały, niestety, homeopatii ta antyreklama nie zaszkodziła.

Odpowiedz
avatar Xenopus
10 10

Bo źle ten cyjanek wytrząsali albo wodę sklerotyczkę mieli ;)

Odpowiedz
avatar WhiteD
0 0

Może powinni do tej wody dodawać jakieś środki coś na pamięć :P

Odpowiedz
avatar migliore
2 4

Kiedyś mi to lekaerz przepisał! Nie żeby coś leczyło, ale mi smakowało:) Takie cukiereczki...

Odpowiedz
avatar WscieklyPL01
5 7

Albo nas faszerują gentamecyną, penicylina, czy inna -iną czy yną na zwykły kaszel , albo na zalapenie płuc przepisują cukier w kostakach. Tylko czekam jak znów zaczną leczyć NIEDOPADEM. Strach chorować, strach sie leczyć.

Odpowiedz
avatar MikrySoft
-3 3

Może fanem jakimś takiej magicznej homeopatii nie jestem, trochę mnie zaskoczyło czym jest to oscillococinum jest (swoją drogą nie znalazłem nigdzie skali rozcieńczeń K, widziałem tylko X i C, tak czy inaczej to jest 1 cząsteczka na 10^400...) ale z drugiej strony jest np takie L52 w którym są stężenia minimum 6X czyli 1:10^6. Biorąc pod uwagę że w 30ml buteleczce etanolu jest pół mola cząsteczek, czyli ~3*10^23 to 1 cząsteczka na milion to wciąż 3*10^17. Czyli nie jest tak źle.

Odpowiedz
avatar kenji
2 6

Z góry przepraszam za przydługi komentarz :) ponieważ przewinął się tu temat medycyny alternatywnej, to napiszę o pewnym zielarzu, do którego jeździła prawie cała moja rodzina i ich znajomi (w ogóle z całej Polski się do niego ludzie zjeżdżali). mnie także do niego zabierano, gdyż rodzice mieli nadzieję, że mnie pan zielarz wyleczy (a będąc w młodym byłem trochę chorowity, miałem zapalenie płuc/oskrzeli średnio raz na pół roku i jakieś problemy z wydalaniem), ale po pewnym czasie się postawiłem i zabroniłem rodzicom wożenia mnie do niego (ostatni raz widziałem zielarza, gdy miałem 10, może 11 lat). zresztą to nie jest ważne, chciałem tylko przedstawić wam jego metody diagnozowania i leczenia oraz spytać się was, co o tym wszystkim sądzicie. na razie bez nazwiska, ale być może niektórzy będą wiedzieli, o kogo mi chodzi. do rzeczy. standardowa wizyta u owego zielarza wyglądała tak: najpierw badał pacjenta swoją "różdżką" (tak ją nazywał) - nie taką, jak Harrym Potterze, było to takie metalowe urządzonko, trochę na kształt anteny, ciężko określić. tę różdżkę przesuwał wzdłuż ciała pacjenta i na podstawie jej (różdżki) ruchów dowiadywał się, co dokładnie danej osobie dolega, które narządy ma, lub będzie miał na pewno, chore, a także - co ciekawe - jak (niezdrowo) się pacjent odżywia, np jak często je mięso, pije kawę etc (to właśnie jedna z tajemnic przemawiających za tym, że to może jednak nie do końca oszust, bo wymienić kilka nazw chorób to jedno, a wiedzieć, co jadasz na obiad, to drugie). ten etap trwa najwyżej trzy minuty, po nim pokrótce tłumaczy, co jest, wg niego, nie tak z twoim ciałem, następnie znowu bada różdżką, tym razem by określić sposób leczenia. z tego badania ustala, tu najważniejsze: gługaśną listę ziół (zawsze na kilkadziesiąt pozycji), które należy zmieszać razem, robić z tej mieszanki napary i pić je według przykazań zielarza, np szklanka co godzinę 10 razy dziennie przez 2 miesiące. do tego daje kilka zakazów i nakazów odnośnie naszej diety, np jedz codziennie zupy, nie pij kawy przez 3 lata itd. potem już tylko umówienie na następną wizytę, ewentualna zapłata za usługę (przynajmniej to było w nim dobre, bo brał od pacjentów "co łaska", można nawet było w ogóle mu nie zapłacić i wcale nie miał o to pretensji, rozumiał, że człowiek i tak się sporo wykosztuje na samą podróż i zakup ziół) i do widzenia. co ciekawe, na następnej wizycie dzięki różdżce potrafił powiedzieć, czy pacjent rzeczywiście przestrzegał nakazów odnośnie picia naparów i diety. na koniec tego i tak już zbyt długiego komentarza zaznaczę, że pisze to osoba, która jeździła do niego tylko dlatego, że rodzice jej kazali. nie byłem też żadnej ciężkiej ani rzadkiej choroby, jak niektórzy jego pacjenci, i nie jestem w stanie powiedzieć, czy stosowanie takiego leczenia choć trochę pomogło mi, zaszkodziło, czy po prostu pieniądze były wyrzucane w błoto i równie dobrze można było pić 10 razy dziennie kranówkę. w każdym razie ja obstawiam ostatnią opcję, a jeśli te ziółka faktycznie komuś pomogły w wyleczeniu niewielkich dolegliwości, to tylko dzięki efektowi placebo...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 listopada 2011 o 18:32

avatar zaszczurzony
7 7

Po 1. zioła to nie homeopatia (już wyżej o tym pisałem), prawidłowo dobrane i stosowane naprawdę pomagają. Jednak! Po 2. Farmakogności potwierdzają skuteczność ziół (czy to leki ziołowe (np. sproszkowany korzeń) czy preparat roślinny (np. uzyskany przez destylację)) p-od warunkiem, że jest to mała ilość zmieszanych ziół, natomiast jeśli jest to jakaś wielka ilość ziół to farmakogności nie są przekonani co do ich pełnej skuteczności.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 listopada 2011 o 22:19

avatar hariett
2 2

Oj, różdżka to już czysty okultyzm. To, że nawet dobrze Cię zdiagnozował i zadziałało, co zadziałać miało to (jeśli jesteś wierzący) można określić jako działanie sił "ponadnaturalnych", czyli poniekąd to samo,o co chodzi w homeopatii - potrząsanie trzy razy w jednym rytmie co bezgwiezdną noc z punktu widzenia medycyny nie ma żadnej normalnej wartości.

Odpowiedz
avatar Ichi
3 5

Hehe, jak przeczytałem wyraz "oscillococcinum" to od razu w głowie usłyszałem "oscillo... co ?" :D

Odpowiedz
avatar magdalena
3 5

A to już rozumiem, dlaczego znajomi po siedemdziesiątce, mieszkający na stałe w Niemczech, proszą o regularną dostawę oscillococcinum - co 2 miesiące chyba ze 20 opakowań. W tym wieku rozsądna dawka etanolu faktycznie nie zaszkodzi, a pomoże :)

Odpowiedz
avatar M4ck
2 2

Ale tego etanolu już tam nie ma... :( chociaż może nie powinnaś niszczyć tym ludziom zabawy mówiąc im o tym?... ;P

Odpowiedz
avatar erystr
8 8

zaraz, zaraz, że niby woda ma pamięć ? wtf ? jakim tumanem trzeba by być by w to wierzyć ?

Odpowiedz
avatar kenji
3 3

@ zaszczurzony - no właśnie. za każdym razem dostawałem do picia mieszankę co najmniej 30 różnorakich ziół. nie wątpię, że idealnie dobrane składniki będą w stanie pomóc, ale że te są ustalane za pomocą jakiejś różdżki... wolałem dalej nie ryzykować :D w każdym razie dzięki za odpowiedź :)

Odpowiedz
avatar Loszinda
4 6

Ginekolog przepisał mi na bolącą pierś Mastodynon, w aptece jak miałam to już w rekach, to zobaczyłam, że jest to lek homeopatyczny, kosztował 38zł, ja miałam przepisane 2 buteleczki, wzięłam tylko jedną i to dlatego, że pierś po badaniu bolała strasznie i wolałam kupić już cokolwiek, niż nic nie brać. Nie wiem, czy pomaga, po kilku dniach jakby mniej mnie bolało, jednak podejrzewam, że tylko dlatego, że lekarz podczas tego badania pougniatał za bardzo i dlatego bolało 2 razy bardziej i po prostu pewnie po kilku dniach pierś doszła do siebie i bolała już tylko tak jak przed badaniem xD Jutro do niego się wybieram na rewizytę i zamierzam go zapytać, czemu przepisuje mi takie leki.

Odpowiedz
avatar vfm
4 8

UWAGA będę kontrowersyjny: Pomagała mi kiedyś Coryzalia ("lek" homeopatyczny na katar). Brałem dwie tabletki, katar mijał w ciągu pół godziny. Pomagało mi to do momentu w którym ktoś usłużnie mnie uświadomił jak się robi leki homeopatyczne. A na głupi katar nie ma normalnych tabletek bez skutków ubocznych, tylko krople, spreje i leki przeciwhistaminowe. Dziękuję wam, kuffa, bardzo za zepsucie mojego świetnego autosugestywnego leku na katar drodzy allopaci z misją :F

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 5

Homeopatia to świetny sposób na sprzedanie tabletek z cukrem po 20 zł za 50 gram. Osobiście nic homeopatycznego nie biorę, jakbym mała ochotę na sam cukier, kupiłabym sobie go w spożywczaku. PS. zaszczurzony, masz pozdrowienia od moich szczurów.

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
1 1

oo co masz za maluchy?

Odpowiedz
avatar Ohtaralasso
10 10

Kiedyś słuchałem wywiadu z jakimś profesorem medycyny (nie pomnę nazwiska), który mówił, jak zrobić samemu homeopatyczny lek przeciwbólowy. Należało pojechać nad Wigry, albo jakieś inne większe jezioro, wrzucić przy brzegu do wody tabletkę paracetamolu, pojechać na przeciwległy brzeg, nabrać szklankę wody i oto mamy gotowy homeopatyczny lek przeciwbólowy.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

Mam dwóch chłopaków z laba (PEW), jedną samiczkę z zoologika (standard, standard, beige hooded) na dniach będę miała jeszcze jedną samiczkę rodowodową (dumbo, velveteen, american blue, self). Moje szczury są bardzo piekielne, zwłaszcza jeden pogromca kabli i iluzjonista (potrafi znaleźć się w miejscach, gdzie teoretycznie nie miał prawa wejść).

Odpowiedz
avatar kazmirz
3 3

ja zaczalbym od tego, zeby nigdy nie mowic "leki homeopatyczne" - raczej preparaty, bo dzialanie lecznicze nie wybiega poza placebo, co oczywiscie moze miec swoje miejsce, ale nigdy nie powinno byc refundowane, szczegolnie ze wytworzenie preparatu kosztuje praktycznie nic

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
2 4

To są leki homeopatyczne i burzenie się nic nie zmieni. Taką mają nazwę i już. Z jednej kaczki potrafią zrobić kilkaset-kilkatysięcy opakowań, w końcu biorą tylko jeden gram na paczkę... Bardziej mi żal tyle etanolu ;) Jeśli lek homeopatyczny jest słabo rozcieńczany (takie też są) to po dłuuuuuugotrwałym stosowaniu (np. półroku-rok non stop) w końcu w organizmie wytworzy się zauważalne dla organizmu stężenie. Jednak wg mnie mija się to w celem jak trzeba brać coś rok żeby trochę zaczęło działać.

Odpowiedz
avatar sebek
1 1

A oscillococcinum to nie placebo?

Odpowiedz
avatar janhalb
6 6

Ja tylko pozwolę sobie dodać, że ładne kilka lat temu przeprowadzono w Europie duże, solidnie udokumentowane badania, które wykazały dość jednoznacznie, że "leki" homeopatyczne po prostu nie działają. To znaczy - że poziom ich skuteczności W NICZYM nie różni się od skuteczności placebo. Wyniki badań opublikowano w magazynie "Lancet", jednym z najbardziej prestiżowych pism medycznych na świecie. Po tym tekście kilka krajów (m. in. Szwajcaria z tego co pamiętam) wywaliło "leki" homeo ze wszystkich możliwych list refundowanych....

Odpowiedz
avatar Lypa
1 5

Niech na rynek trafiają - tylko powinny być dobrze opisane. Jeśli ktoś się chce "leczyć" w dalszym ciągu tymi "lekami" - jego sprawa.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 15 listopada 2011 o 17:52

avatar Christinka
3 3

Bóg zapłać za uświadomienie mnie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

O ile dobrze pamiętam (w ukończyłam Wydział Farmaceutyczny) to homeopatia działa na zasadzie Simili Similibus Curantum czyli podobne leczy podobne, a allopatia - przeciwne leczy przeciwne. Generalnie farmaceuci sceptycznie do niej podchodzą i jakiekolwiek działanie tej metody leczenia przypisują efektowi placebo. Bo jak w tekście zaszczurzony wspomniał trudno, przy takim rozcieńczeniu (a sięgają nawet 10^16 przy niektórych środkach homeopatycznych) oczekiwać działania farmakologicznego. Dodam jeszcze tylko, że w przypadku oscilloccocinum z jednej kaczki produkowanych jest kilkaset partii "leku", więc ktoś na tych nieszczęsnych stworzeniach zrobił naprawdę interes życia.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 15 listopada 2011 o 21:51

avatar zaszczurzony
2 2

I jeszcze sprzedają po 15zł za paczkę ;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 6

Pamięć wody? W takim razie pamięta całe fekalia które w niej były? No dziękuję za takie leczenie :/

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 6

To w takim razie mogę homeopatom zapłacić tabletką nasączoną etanolem w którym wcześniej zanurzyłem tyle pieniędzy ile chcieli? Ekstra! :D

Odpowiedz
avatar Fnord
4 4

Mam taką koleżankę, młoda mamę, która ma chyba za dużo czasu w domu i wpadła w w czeluście internetu, najpierw na ruch antyszczepionkowy, z którego żadnymi rozsądnymi argumentami nie bardzo się ją da wyciągnąć ale no cóż, tu przynajmniej istnieje bardzo duża szansa że tak naprawdę dziecku nic się z powodu nie szczepienia nie stanie. Bardziej mnie zmartwiło jak z wielkim entuzjazmem opisała mi przypadek jakiejś laseczki (oczywiście z forum antyszczepionkowego), która za poradą lekarza homeopaty (lekarz chyba jakiś prawdziwy + kurs homeopaty) leczyła córeczkę z ANGINY z dobrym skutkiem! No ręce nogi opadają. Pozostaje mi wierzyć, że córeczka tak naprawdę to w ogóle nie miała anginy bo przy powikłaniach które może dawać angina leczenie jej homeopatycznie powinno być karane:/.

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
5 7

Jak słyszę, że ktoś nie szczepi dzieci bo *tutaj różne teorie spiskowe* to nie powiem co mnie trafia...

Odpowiedz
avatar Xenopus
1 3

Wiesz zaszczurzony, biorąc pod uwagę ostatnio opublikowane wyniki z Science i badania nad wpływem nadmiernej stymulacji systemu odpornościowego na kształtowanie się połączeń nerwowych w mózgu i rozwojem autyzmu nie jestem już aż tak pewna co do bardzo wczesnych szczepień dzieci. Nie zrozum mnie źle, w teorie spiskowe nie wierzę i szczepienia uznaję za dobrodziejstwo ale ...

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
4 4

Wiesz, po prostu na co dzień to widzę, na co dzień jeżdżę do ludzi, którzy wymyślają PRZERÓŻNE (uwierzcie mi, na niektóre sposoby sami byście nie wpadli!) sposoby walki z chorobami, badania swoje - ludzie swoje oczywiście. Kręcę się po szpitalach, najczęściej na dawnym SORze i obserwuję kto przychodzi, z jakimi objawami, widzę ich kartoteki, dowiaduję się co sami sobie wymyślili... Trafiam np. na zapalonych weganów (nie wegetarian), którzy od małego dzieciom ani okruszka mięsa, wszystko samodzielnie wyhodowane, te dzieci trzymane pod kloszem, bez szczepień, bez kontaktu z lekarzem aż naprawdę nie zachorują... Jedne matki nie dadzą na zapalenie płuc zrobić prześwietlenia bo *tutaj najdziwniejsze teorie-oczywiście fałszywe* i weź tu człowieku lecz dzieciaka z zapalenia płuc, grypy i zapalenia oskrzeli - wszystko jednocześnie bo wcześnie się dziecko leczyło marchewkami aż tak się rozwinęło - bez żadnych badań i prześwietleń bo matce się uroiło, że to zabije jej dziecko... Ale fakt, że zapalenie oskrzeli czy płuc połączone z ostrą grypą będzie pierwsze niż jakaś mała dawka promieniowania z prześwietlenia nie robi na nich wrażenia. o.O

Odpowiedz
avatar Xenopus
0 0

Zgadzam się z Tobą w pełni. Przeginanie w każdą stronę jest złem, szczególnie przy dzieciach. Jedni karmią je samymi warzywami (swoją drogą, nie urażając wegetarian uważam, że gdyby człowiek miał się odżywiać tylko zieleniną przez cały czas to miałby cztery żołądki albo jelito ślepe jak królik, więc bez przesady) i unikają jakichkolwiek zdobyczy współczesnej medycyny a inni na katar domagają się antybiotyków. Jeszcze inni przy poważnych chorobach podają wprawdzie antybiotyk ale tylko do czasu ustąpienia objawów (bo po co dziecko ma się truć) hodując w ten sposób piękne szczepy wielolekoodpornych bakterii. Ale, gdy zobaczyłam wstępne wyniki badań mojej znajomej właśnie dotyczące roli makrofagów w formowaniu się połączeń nerwowych to osobiście wolałabym poczekać z przeładowywaniem układu odpornościowego mojego dziecka koktajlami antygenów tak długo, jak to będzie możliwe bez robienia mu szkody.

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
1 1

Jeśli chodzi o antybiotyki to tak, popieram ich skuteczność, ale... Przede wszystkim nie na infekcje wirusowe (oczywiście ludzie wiedzą lepiej...), a na bakteryjne. Łatwo jest odróżnić infekcję wirusową od bakteryjnej - jak masz wirusa z nosa leci woda, suchy kaszel, bóle mięśni... A jak bakterię to zaraz masz zawalony nos, gęsty mocny katar, kaszel mokry z odrywającą się wydzieliną... Osobiście polecam brać antybiotyki dopiero tak 4-5 dni po zauważeniu objawów bakteryjnych, bo może się okazać, że bakterie będę na tyle słabe, że nasz naturalny system sobie z nimi poradzi. Wtedy tylko syrop wykrztuśny na dzień i przeciwkaszlowy na noc żeby jakoś zasnąć (śmieszną mnie syropy na mokry i suchy kaszel jednocześnie :D co syrop wpłynie do gardła i sam sobie wybierze? ;)).

Odpowiedz
avatar Xenopus
1 1

Bo to yntelygentny syrop jest :P Tak samo jak te yntelygentne kremy czy środki przeciwbólowe. A nawet proszki do prania :P

Odpowiedz
avatar wiewiora
1 3

Zdaje mi się, że teorie mówiące związku autyzmu ze szczepieniami zostały jednoznacznie naukowo obalone. Z tego co pamiętam z zajęć z psychiatrii dotyczących całościowych zaburzeń rozwoju, badania te okazały się niewiarygodne, ponieważ zawierały błędy metodologiczne, np. brak grupy kontrolnej. Za to osoba prowadząca zajęcia przedstawiła dość logiczną interpretacje histerii jaką wywołały te "badania". Dzieci z autyzmem klasycznym, to niezwykle trudne dzieci, często z niskim ilorazem inteligencji, brak z nimi kontaktu, nie czują potrzeby więzi emocjonalnych, dla rodziców to niewiarygodnie ciężka sytuacja. Przy tym wszystkim naukowcy: psychiatrzy, neuropsycholodzy, neurobiolodzy, nie znają dokładnego mechanizmu powstawania autyzmu, co w praktyce oznacza etiologię nieznaną i brak możliwości stworzenia jakiegokolwiek leku. Taka sytuacja powoduje jeszcze większe poczucie bezradności i beznadziei u rodziców autystycznych dzieci. Dlatego słysząc, że istnieje jakiekolwiek wytłumaczenie dla stanu ich dzieci trzymają się go kurczowo, bo w końcu mają przyczynę swoich problemów.

Odpowiedz
avatar Xenopus
1 1

Wiewióra, ja mówię o wynikach na modelu zwierzęcym opublikowanym w Science miesiąc temu (Paolicelli et al. 9 Sept 2011) a nie o badaniach asocjacyjnych na ludziach. Powiązanie między zaburzeniami psychologicznymi a układem immunologicznym są znane już od czasu modelu zaburzeń obsesyjno-kompulsywnych, który można usunąć przeszczepem szpiku kostnego (badania pana Capecchi'ego, bodajże chodziło o usunięcie, któregoś z genów Hox). A teraz udowodniono, że obecność niezastymulowanych makrofagów jest niezbędna do prawidłowego rozwoju połączeń nerwowych w mózgu. Nie twierdzę, że autyzm jest spowodowany szczepionkami, ale patrząc na te wyniki mogę uznać, że igranie z odpowiedzią immunologiczną dziecka właśnie w okresie intensywnego tworzenia się połączeń nerwowych może być przyczyną chorób neurologicznych. Oczywiście nie zdarzy się tak za każdym razem, ale kto mi zagwarantuję, że moje dziecko nie będzie akurat hiperreaktywne na antygeny? Oczywiście należy wypośrodkować ryzyko pomiędzy wystąpieniem negatywnych skutków szczepionek a ich pozytywami.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 17 listopada 2011 o 22:55

avatar wiewiora
1 1

Przepraszam, umknęło mi słowo ostatnio.

Odpowiedz
avatar bukimi
2 2

Przeczytałem wszystkie komentarze i tak myślę, że gdyby te "leki" nie były takie drogie to może nie byłyby takie złe. W końcu placebo samo w sobie jest zaskakująco skuteczne i to u wielu ludzi. Gdyby tak przepisywać je tylko ludziom podatnym na takie sugestie można by uniknąć wywoływania wielu skutków ubocznych itp. Szczególnie w przypadku leków przeciwbólowych itp :)

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
1 3

Tak, tylko po co naciągać ludzi na coś, co nie pomaga, a tylko im się wydaje, ze pomaga? Leki homeopatyczne są dość drogie i po prostu lepiej przepisać, nie wiem, herbate z miodem - może nawet lepiej pomoże bo rozgrzeje organizm chociaż.

Odpowiedz
avatar hariett
2 2

Tylko, że w przypadku leków homeopatycznych chodzi chyba głównie o wiarę - no bo przepraszam, ale fazy księżyca z leczeniem przeziębień dużo wspólnego nie mają, za to z okultyzmem jak najbardziej.

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
7 7

Nigdy mi nie wmówisz, że ktoś wziął jakieś granulki i w ciągu kilku godzin choroba mu przeszła do tego stopnia, że wszystko czyste i ani śladu. Co dziwnego w tym, że przy chorobie wystąpiła gorączka? Ja też tak mogę... Ktoś będzie przeziębiony a ja powiem "no, pani to weźmie, ale mogą wystąpić bóle mięśni"... I co? I pewnie trafię. Gorączka oznacza, że organizm walczy z infekcją, więc nie uwierzę, że dziecko w tym momencie było zdrowe. Pracuję w tym zawodzie 10 lat i po prostu za dużo widuję ludzi chorych żeby w takie coś wierzyć. I przede wszystkim za dużo widzę ludzi leczących się homeopatią, najczęściej niestety dzieci na tym cierpią.

Odpowiedz
avatar Fnord
2 2

Co w tym dziwnego, że jakaś choroba infekcyjna, szczególnie jak jest wirusowa potrafi sama przejść? Ano, absolutnie nic, ale takie zwyczajne ozdrowienia są właśnie przez homeopatów często traktowane jako wyleczenie homeopatią. nA jak homeopatia lub inna alternatywna metoda nie pomaga? To przeważnie jest tłumaczenie, że pacjent przyszedł za późno, ma zatruty organizm, musie się oczyścić z toksyn i inne cuda na kiju no masakra.nJedyne schorzenie w którym homeopatia wydaje mi się całkowicie uzasadnionym sposobem leczenia to hipochondria ;).nA brodawki to tak wcale nie znikają z dnia na dzień, ten "drugi syn" wcześniej długo leczył się "różnymi maściami" i raczej tu bym się dopatrywała przyczyny uzdrowienia. Mam koleżankę, która od roku ma podejrzany ślad po brodawce, a brodawką to cuś już na pewno nie jest (opinia dermatologa) a gdyby było już byśmy to sobie dawno rozniosły po wszystkich częściach ciała bo to koleżanka z którą dzielnie trenuję wszelkie zabiegi kosmetyczne na pracowni.n

Odpowiedz
avatar galazka
1 1

Hm, Panie Zaszczurzony, radziłabym zwrócić uwagę na "próbówkę" - zdaje się, że miałeś na myśli PROBÓWKĘ. Jedno o z kreską jeno. To taki uśmiech na przyszłość, rada z dobrego serca, a nie złośliwości.

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
1 1

Zauważyłem to jak dodałem, ale z niewiadomych przyczyn nie wyświetla mi się opcja "edytuj" i nie mogę tego zmienić.

Odpowiedz
avatar VampireSmurf
1 1

Dla mnie to jest po prostu jeden wielki facepalm. 'Woda ma pamięć' tak jakby woda była istotą żywą. No ja dziękuję bardzo. Leki homeopatyczne powinny mieć potwierdzone działanie, a nie żeby wypuszczali na rynek takie placebo.

Odpowiedz
avatar marcinx7
3 3

Podobnie jak autor jestem przeciwnikiem homeopatii, jednak chciałbym uściślić parę rzeczy: - w procesie wytrząsania i rozcieńczania, czyli tzw. potencjonowania używa się wody nie etanolu w końcu to woda ma pamiętać ;)). Etanol używany jest do produkcji pranalewki czyli tak jakby bazy do tworzenia róznych rozcieńczeń. - w Oscillococcinum używa się potencji 200K, która jest jeszcze "CIEKAWSZA" niż dziesiętne czy setne. Mianowicie Korsakow (stąd K) wymyślił, że po wylaniu całej cieczy z naczynia na ściankach zostaje 1/100 roztworu i w związku z tym nie trzeba odmierzać setnego rozcieńczenia tylko wszystko wylać i ponownie uzupełnić. W przypadku Oscillococcinum ten proces jest powtarzany 200 razy zanim wyleje się to na granulki cukrowe i odparuje. Swoją drogą skoro to "woda ma pamięć" to co pamięta skoro woda odparowuje, może "cukier też ma pamięć". W sieci jest filmik dotyczący produkcji Oscilloococinum - tytuł zmywarka korsakowa, czy jakoś tak;)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 listopada 2011 o 9:50

avatar zaszczurzony
3 3

Kurde, trzeci raz pisze ten komentarz. Tam na początku faktycznie miałem na myśli wodę, a nie etanol, tylko nie mogę edytować swoich historii, nie wiem dlaczego. Co do oscillococcinum to byłem pewien, że wyrabia się je na bazie etanolu? Czyżbym coś pomylił? Nie będę się kłócił, farmaceutą nie jestem, byłem przekonany, że w tym przypadku używany jest etanol. Na co dzień pracuję na lekach, a nie cukierkach. ;) Co do 200-2000 miałem na myśli ogólne wytwarzanie tego typu leków co do oscillococcinum to w nawiasie napisałem, że tu akurat chodzi o 200K. :) /edit: ale dzięki za dopowiedzenie ewentualnych niejasności. :)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 listopada 2011 o 3:02

avatar Llostris
0 0

W tym temacie polecam ksiazke: Ben Goldacre "Bad science", o homeopatii, o dietach, antyoksydantach, detoksie i generalnie bzdurach, ktore wmawiaja nam media i ludzie, ktorzy chca sie dorobic na cudzym zdrowiu. Nie dajcie sie zwiesc, myslcie logicznie, poczytajcie niezalezne zrodla zanim uwierzycie w jakies cud- srodki. nJego strona tez jest warta uwagi: http://www.badscience.net/

Odpowiedz
avatar Baran
2 2

Czytałem te historię już dawno, ale teraz przez przypadek natrafiłem na nią drugi raz i postanowiłem sprawdzić co się kryje za Oscillococcinum. Otóż nic. Ewentualnie placebo. Granulki zawierają 85% zwykłego, białego cukru i 15% laktozy (cukier z mleka, jak ktoś nie wie). Brakuje wam w składzie wyciągu z kaczki? Teoretycznie powinien być, ale roztwór był rozcieńczany i przelewany tyle razy, że nawet w wodzie, którą polano granulki 1 cząsteczka (w sensie chemicznym) owego wyciągu przypada przypuszczalnie na cały kiedykolwiek (do teraz i w przyszłości) wyprodukowany nakład.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 grudnia 2011 o 19:46

avatar diamorphine
-2 2

nie wiem czy ktoś już o tym nie napisał (i czy komukolwiek będzie chciało się to czytać), czytałam komentarze powyżej, ale mogłam coś przeoczyć, że homeopatia zakłada: podobne leczy się podobnym, czyli te bardzo, bardzo rozcieńczone substancje które mają coś wyleczyć, normalnie bez rozcieńczenia wywołują dokładnie te objawy. dla przykładu kiedy mamy biegunkę sięgamy po leki przeciwbiegunkowe, natomiast homeopatia uważa, że objawy te można wyleczyć czymś co taką biegunkę wywołuje tylko w bardzo, bardzo małych, można powiedzieć znikomych dawkach. bardzo często są to substancje właśnie pochodzenia roślinnego, może dlatego jest to mylone z gnozją. co do lekarzy, dowiedzieliśmy się na zajęciach, żeby do nich nie chodzić bez jednak bez poważnej potrzeby, gdyż przepisywane przez nich na wszystko co się da antybiotyki niedługo sprawią, że nie będziemy mieli się jak leczyć, bo bakterie będą odporne na wszystko. w dodatku moja koleżanka ostatnio opowiadała jak przyszła z receptą do apteki, a farmaceutka powiedziała jej, żeby tych dwóch leków nie zażywała, bo ich interakcja może spowodować krótko mówiąc śmierć.

Odpowiedz
avatar Cottie
0 0

Sporo o homeopatii jest w książce "Koniec Pana Y", trochę kryminalna powieść, trochę filozoficzna dysputa... W każdym razie spory fragment, między innymi o tym, co napisał zaszczurzony :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 1

"Pamięć wody" brzmi strasznie szarlatańsko, działanie leków homeopatycznych tłumaczy się tym, że nawet pojedyncze molekuły mogą leczyć.

Odpowiedz
avatar skell
0 0

Damn, przez połowę dzieciństwa brałem Oscillo myśląc, że to dobry lek. Chyba pomagał, ale teraz, jak poznałem prawdę, to pewnie mogę się z efektem placebo pożegnać :(

Odpowiedz
avatar sjolander
0 0

zastanawia mnie tylko jedna rzecz, dlaczego stodal działa? jestem przeciwniczką homeopatii i jak się dowiedziałam że latami piję sobie homeopatyczny syropek to się mocni zdziwiłam ;)

Odpowiedz
Udostępnij