Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Opowieść stara, ale niestety pewnie takie przypadki są nadal spotykane. W czasie…

Opowieść stara, ale niestety pewnie takie przypadki są nadal spotykane.

W czasie trwania stażu musiałam przepracować kilka miesięcy na chirurgii. Opiekowałam się tam pewną panią, która uwielbiała jeść. Chyba nie miała ustalonych pór na posiłki, jej standardowy posiłek zaczynał się śniadaniem, trwał nieprzerwanie przez obiad aż do kolacji, przy czym zawierał zarówno posiłki szpitalne, frykasy przynoszone przez rodzinę (sałatki okraszone majonezem, mięsa w galarecie, codziennie coś nowego), słodycze kupowane w kiosku szpitalnym i pewnie jeszcze podbierane innym pacjentom :)

Pani miała koło 50 lat i była monstrualnie gruba. O dziwo znosiła to dość dobrze, być może zbyt krótko jeszcze magazynowała te zwały tłuszczu. Przy tym była naprawdę sympatyczną osobą, ciepłą i bardzo przyjazną. Na każde upomnienie, że nie powinna tyle jeść, płochliwe zapewniała, że oczywiście, postara się, już od jutra idzie na dietę, ale dziś dokończy jeszcze tego kurczaczka, bo to grzech, żeby się marnowało.

Przyszła na krótki, planowy zabieg, usunięcie woreczka żółciowego. Jednak z powodu jej podjadania, zabieg był przekładany już 2 razy - pacjenta najedzonego nie wolno znieczulać, bardzo mocno rośnie wtedy ryzyko powikłań. Pacjentka była uprzedzona, że jeszcze raz, a zostanie wypisana ze szpitala, bo przyszła się leczyć, a nie zajmować miejsce.

W dniu planowanego zabiegu pielęgniarki miały przykaz pilnować pacjentki, żeby nic nie zjadła. Zabieg był rozpisany jako pierwszy, byle tylko zdążyć przed rozpoczęciem śniadanio-obiado-kolacji. Każdy z lekarzy upewniał się, czy na pewno nic nie zjadła - odpowiedź zawsze ta sama - NIE JADŁAM.

Zabieg się odbył (z powodu wagi pacjentki był i tak dość trudny i długi), pielęgniarki zaczęły ogarniać salę operacyjną, anestezjolog przystąpił do wybudzania pacjentki. Jak pewnie część z was wie, przy budzeniu mogą wystąpić bardzo nieprzyjemne nudności i wymioty. I niestety u tej pani wystąpiły. I w tym właśnie momencie ukazała się piekielność pacjentki, na jej własne nieszczęście. Pani zaczęła wymiotować, a że była jeszcze półprzytomna, zakrztusiła się zjedzonym (do teraz nikt nie wie kiedy) śniadaniem. Obfitym, wnioskując z zawartości.

Na szczęście skończyło się na dużym strachu, intensywnym leczeniu żeby zapobiec zapaleniu płuc, oraz wydłużeniu pobytu w szpitalu do ponad 2 tygodni. No i wielkiej awanturze od chirurgów, bo nie dość, że zjadła, to jeszcze okłamała wszystkich lekarzy którzy ją o to śniadanie pytali. A wystarczyło się ograniczyć ten jeden raz...

dawno i daleko

by Traszka
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
27 29

Jej wina skoro miala umysl dziecka do ktorego nie dociera ze nie wolno

Odpowiedz
avatar misiak1983
4 10

Jeśli jest takim kierowcą (w sensie przestrzegania przepisów), to nie chciałbym jej spotkać na drodze.

Odpowiedz
avatar seera
9 9

ha bym ją po pierwszym takim numerze ze szpitala wywaliła.....szkoda słów

Odpowiedz
avatar smokk
13 13

Szkoda tylko, że za jej głupotę musieli zapłacić wszyscy podatnicy.

Odpowiedz
avatar greenlady
0 14

Kobieta głupia, rzeczywiście, ale napisałaś że "w dniu planowanego zabiegu pielęgniarki miały przykaz pilnować pacjentki, żeby nic nie zjadła" i czemu nie przypilnowały? Szpital wiedział, czego się może po tego typu pacjentce spodziewać dlatego nadzór był niezbędny. Kobiety nie bronię, ale różne przypadki po tym świecie chodzą, i ona potrzebowała potraktowania takiego samego jak narkoman na odwyku czy niepoczytalny w psychiatryku.

Odpowiedz
avatar either
10 10

Wiesz, może się czymś zajęły, bo "jak na chwile się odwrócę to ona nic nie zdąży na pewno zjeść". I wyszło tak jak wyszło.

Odpowiedz
avatar acooto
11 11

Kluczem jest słowo 'narkoza' ;)

Odpowiedz
avatar elcede
1 1

Tak jak w puencie historii sięgnę nie można jeść bo przy wybudzeniu z narkozy może się coś takiego przydarzyć. Ja jak miałem mieć operacje wyrostka to też miałem nie jeść ale lekarz na moje pytanie czy mogę choć trochę pic powiedział że tak więc co jakiś czas piłem małe łyki bo ostatni raz jadłem koło południa w piątek a operacja miała być w sobotę rano. Na koniec się okazało że i to za studio wypiłem i przełożyli operacje na popołudnie. Ale za to wyjście z narkozy było bez problemów, tylko operacja była w ostatniej chwili bo już się wdarło zapalenie otrzewnej

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 9

~shgetsu - poczytaj sobie o zespole Mendelsona w guglach.

Odpowiedz
avatar sussana
8 8

Pamiętam jak pracowałam w rejestracji na okulistyce, przyszła wnuczka z babcia na operacje zaćmy.. Wnuczka zestresowana, bo ma tylko 2 dni urlopu, operacja zaplanowana na rano, trzeba być na czczo, a babcia.. No śniadania nie jadła. Ale wypiła kawę. Posłodzoną miodem.. No cóż pani została zoperowana, ale nie jako pierwsza, tylko jako ostatnia pacjentka z tury, ale wnuczka i tak była nam wdzięczna, że operacja nie została przełożona ;) A babcia nie rozumiała o co chodzi - przecież nie zjadła.

Odpowiedz
avatar Gorn221
2 10

A wiesz co? Oprócz tego, że jesteś nienormalna są różni ludzie i mają różne układy pokarmowe. Jedni zjedzą 50 hamburgerów i przytyją 1 kilo a inni zjedzą na obiad kurczaka i grubną 2 kilo. Cholernie niesprawiedliwe.

Odpowiedz
avatar nisza
6 10

Jak dla mnie posrod otylych osob rzeczywiscie chorych jest malo. Zreszta, gdy ktos tak naprawde jest chory, wie, ze w zwiazku z tym ma sklonnosci do tycia, stara sie ograniczyc puste kalorie i jako tako chociaz trzymac forme i nie obciazac dodatkowo organizmu nadmiarowym tluszczem. Wiekszosc grubasow to obzartuchy, ktore "choroba" tlumacza swoja mase. Przykro mi, ale choroba chorobą, a nieustanne zarcie i dogadzanie soba to inna bajka. To nie jest tak, ze stwierdza lekarz chorobe i nagle przyskakuje komus 30kg dodatkowo.. Pewnie, ze wtedy jest trudniej zachowac szczupla sylwetke, z tym sie zgodze, bo cos niecos o tym wiem z wiarygodnego zrodla w postaci bliskiej mi osoby, ale mozna jednak ograniczyc wpierniczane tlustych potraw, slodyczy, prowadzic zdrowa diete. Jak napisalam na poczatku, malo jest schorzen, ktore mimo staran pacjenta powoduja roztycie sie do monstrualnych rozmiarow. Jesli ktos chce otylosc nazywac choroba, to tylko umyslową, powodujaca obzarstwo...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 października 2011 o 14:22

avatar kajka666
13 17

Nie wiem na ile historia prawdziwa, bo zasłyszana. W szpitalu pacjent po operacji żołądka- ścisła dieta, same papki. Lekarz z cierpliwością anioła codziennie pacjentowi i jego żonie robi wykłady na temat zasad żywienia. Pewnego dnia przechodząc obok pokoju pacjenta ze zgrozą zauważa jak żoneczka wyciąga z torby wałówę: słoik z mięchem, kluski i słój bigosu. Włos się doktorkowi jeży, wpada do sali i zaczyna znowu tłumaczenie. Na co małżowina pacjenta ze świętym oburzeniem, że to wszystko przecież domowe, że ona sama robiła z najlepszych produktów. I tu doktorkowi nerwy puściły i wrzasnął: - Ale po tym bigosie to pierdzieć będzie już u świętego Piotra!

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 października 2011 o 15:23

avatar konto usunięte
3 3

może gdyby ją ktoś postraszył jak się kończy zachłystowe zapalenie płuc to może do tego głupiego łba by coś dotarło

Odpowiedz
avatar wiewiora
5 5

Nie sądzę. Palaczowi tez nie przetłumaczysz, że powinien rzucić palenie, bo może umrzeć na raka płuc, na przykład. Dopiero w sytuacji, kiedy zabiera go ambulans na sygnale, na oddział kardiologiczny z podejrzeniem stanu przedzawałowego, co najmniej, zaczyna poważnie myśleć o rzuceniu nałogu. Krótko: póki pacjent nie poczuje bezpośrednio na sobie lub też pośrednio u bliskich (rzadziej skutkuje, ale to zawsze coś) raczej są marne szanse by zrozumiał. Do tego nałóg obżarstwa jest mega trudny do opanowania, bo nie ma możliwości całkowitego odstawienia jedzenia, tak jak np. alkoholu. Dla jasności, nie bronie tej pani, bo mnie też doprowadza do pasji oszukiwanie, bardzo popularne wśród pacjentów, a potem moje tłumaczenia dlaczego, po co i z jakiej przyczyny nie powinni czynić jak czynią.

Odpowiedz
avatar pelka
0 0

A może to jakaś choroba psychiczna była? jeśli babka nie umiała raz się opanować to może nie jej wina tylko choroby? Wątpie, żeby ktoś specjalnie chciał brać na siebie większe ryzyko powikłań...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 października 2011 o 22:58

avatar pwone
4 4

Uzależnienie. Takie samo jak uzależnienie od alkoholu czy narkotyków tylko, że od jedzenia. I pewnie nie dużo mniej szkodliwe dla zdrowia. Alkoholikowi nikt by nie przynosił do szpitala wódki, aby zaspokoić jego nałóg, a tej pani jedzenie przynosili.

Odpowiedz
avatar wiewiora
3 3

Sam by pewnie nie przyniósł, ale się zdarza, że koledzy od kielicha uskuteczniają przemyt, ba, czasem nawet rodzina przemyca :)

Odpowiedz
avatar szeruja
2 2

Traszko- pęcherzyka żółciowego :) :) :)

Odpowiedz
avatar bazienka
-1 1

może była zaniedbaną Praderką? ( zesp Willy-Pradera, polega na nieodczuwaniu sytości)

Odpowiedz
Udostępnij