O braku kompetencji wśród mechaników samochodowych.
Trzy lata temu moi rodzice kupili samochód używany – golfa trójkę. Samochód ładny, zadbany, miał tylko jedną malutką wadę, mianowicie przy jeździe hałasował tłumik. Tak się złożyło, że w tym czasie zdałam egzamin na prawo jazdy, więc któregoś dnia tata poprosił, żebym pojechała do warsztatu i tłumik naprawiła. Mieszkałam wtedy jeszcze z rodzicami w małej podlubelskiej wsi, zakład był jeden na około 20 kilometrów, pojechałam więc do najbliższego.
Przyjeżdżam, tłumaczę, w czym rzecz, panowie proszą, żebym wjechała na kanał, będą spawać. Nie chciałam jednak robić tego sama, bałam się, że wpadnę tam kołem (kanał był otwarty), przecież raptem od miesiąca miałam uprawnienia do prowadzenia samochodu. Wjechał więc któryś z panów. Naprawa miała potrwać kilka chwil, wzięłam książkę, usiadłam, czekam. Po jakimś czasie oznajmili, że gotowe, wyjechali samochodem z kanału, zawrócili, pogadaliśmy chwilkę, przeprosiłam za kłopot i swoją niekompetencję, pocieszyli mnie, że kiedyś nabiorę wprawy, zadowolona wsiadam, wracam do domu.
Za jakiś czas... samochód nie zapala. Tata przywiózł do domu innego mechanika. I co się okazało? Że panowie przed spawaniem nie odłączyli klemy, że „spalili” całą elektronikę: radio, otwieranie drzwi, wszystko, i na domiar złego uszkodzili akumulator.
Tata zdenerwował się, wsiadł na rower, pojechał zrobić awanturę. Czego się dowiedział? Że to ja wjechałam na kanał, że to moim obowiązkiem (!!!) było tę klemę odłączyć, skoro wiedziałam, że będzie spawanie, i że to wszystko moja wina, bo „głupich bab” się do warsztatu nie posyła, i że nikt nie będzie płacił za uszkodzenia. To samo potwierdził właściciel warsztatu: to kierowca powinien odłączyć klemę. Bez przypominania.
Nie miałam pojęcia o jakimkolwiek związku przyczynowo-skutkowym pomiędzy spawaniem a klemą, i oni zdawali sobie z tego sprawę. Zniszczyli nam samochód – dziś jest otwierany kluczykami, radio wciąż nie działa, akumulator rodzice kupili nowy. Nie wiem właściwie, czy to brak kompetencji, czy niedbałość, warto jednak wspomnieć, że około rok temu w tym zakładzie ktoś nie dopełnił swoich obowiązków i wybuchł pożar. Zginął jeden z pracowników, dwóch zostało rannych.
warsztat na lubelszczyźnie
I co załatwiliście? Pewnie gówno, bo nie wzięliście rachunku tylko na lewo. Teraz pozwijcie samych siebie. Klasyczny Polaczek.
OdpowiedzNo nieźle - to jak iść na borowanie i samemu wiercić dziurę
Odpowiedzzwłaszcza że tej klemy nie odpina się łatwo - do tego potrzeba specjalnego klucza. I nawet kiedy już wiedziałam, jak to zrobic i proowałam sama (tata mi pokazał, żebym umiała na przyszłość), nie miałam sił, żeby zrobić to samodzielnie. Mechanicy z pewnością widzieli, że klem nie odkręciłam, zwłaszcza, że to oni wjechali na kanał. Jestem pewna, że po prostu zapomnieli albo nie wiedzieli o tym, a potem całą winę zrzucili na wówczas dwudziestoletnią dziewczynę ze strachu przed pokrywaniem kosztów
Odpowiedzten zakład w ogóle nie byl zarejestrowany. Dlatego rachunku wziąć nie można bylo. Nic nie załatwiliśmy. Rodzice kupili nowy akumulator, drzwi otwierają kluczykiem, co do radia, tata ma sposób, żeby działało, chyba kod jakiś wpisuje, ale nie jestem pewna - nie mieszkam już z rodzicami od dwóch lat. Zrozum, Staresandaly, to jest wieś, głucha wieś, tam naprawdę nie wystawia się faktur, ludzie się znaja od pokoleń, to jest inna mentalność i inne życie. Podlubelskie wioski to inny świat
Odpowiedz"Za jakiś czas, samochód nie zapala" To ze spaloną elektroniką udało ci się odpalić silnik, pojechać do domu i nic nie zauważyłaś?
OdpowiedzTeż miałam spaloną elektrykę. I przez jakiś czas normalnie jeździłam, czasem tylko zapalała się na chwilkę kontrolka ładowania. A pewnego dnia auto po prostu nie odpaliło. Więc jest to możliwe.
Odpowiedznie włączałam radia, bo wtedy jeszcze skupiałam się na jeżdzie i radio rozpraszało moją uwagę, dlatego nie zauważyłam, że nie działa. Akumulator był na tyle mocny, że dojechałam do domu te 18 kilometrów. Potem zgasilam silnik i już nie dało sie go odpalic. I wtedy dopiero tata zauważył, że jest problem.
Odpowiedztak to jest jak się robi "u mietka w stodole" na lewo, można ich co najwyżej postraszyć US za niezarejestrowaną działalność
Odpowiedz@Goszka, wybacz, ale JAK KUR..WWWW.. NIE MOŻNA BYŁO????? Dziewczyno droga, na jakim świecie Ty żyjesz? Może jeszcze uważasz, że Urząd Kontroli Skarbowej, to taki budynek gdzie siedzą panowie/panie grający w pasjansa?
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 18 października 2011 o 10:58
Ostatnio była historia, że w WOW i Wiedźmina... http://piekielni.pl/18360
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 października 2011 o 11:03
też bym tak mówiła, gdynym na tej wsi nie spędziła pierwszych dwudziestu lat życia...
Odpowiedz@Goszka, ale w takim razie (skoro na wsi), to idzie się z pałą i załatwia temat jak pan Bóg przykazał. Na wsi kapitalizm działa znacznie lepiej niż w mieście....
Odpowiedz@Security: opowieść jest o serwisie sam, piszesz o Wow i Widźmin, a podajesz linka to serwisu kompa w US. Oj... nie jest to twój dobry dzień. :))))))))))))))
OdpowiedzOn całą noc nie spał, bo walczył z krzemieniami, więc trudno się dziwić pomyłkom ;)
OdpowiedzJakby nie patrzeć, jestem po 24h bez snu, gdzie przez pół nocy czytałem o krzemieniach...
OdpowiedzOk, ja już nic nie ogarniam, jak dowcip nie wyszedł, mówi się trudno. Idę książkę drugą wziąć z biblioteki, załatwić sprawy na uczelni i SPAĆ. Piszcie cicho, żeby mnie nie budzić.
Odpowiedzno nie, aż tak zacofana ta wieś nie jest:) poza tym, to golf warty (wtedy) 14 tyięcy - warto dla niego aż za przysłowiową pałę chwytać? jak dla mnie, nie. Dla moich rodziców, tym bardziej.
OdpowiedzDobra - idę spać :)
OdpowiedzOpowiedziałem ojcu tą historię i był zdziwiony, że mechanicy wyskoczyli z takim tekstem, że sama masz odpinać... Jak to się mówi, był to ich zas***ny obowiązek ;) Bali się konsekwencji, to tyle...
OdpowiedzPrzeżyłem kilka samochodów, a co za tym idzie również kilkadziesiąt wizyt w serwisach i u mechaników. W tym kilka wymian/napraw tłumików. Jeśli było coś spawane (elektrycznie/migomatem) to pierwsze pytanie od mechaników "Musimy odłączyć akumulator, czy radio jest kodowane?". Natomiast tłumiki... tłumiki nigdy nie były traktowane "prądem" tylko acetylenem.
Odpowiedzprzykro mi, nie wiem, co to jest acetylen i nawet wujek google niewiele wyjaśnił. Z pewością hałasował tłumik. Czy poprawiano coś jeszcze? nie wiem. Nie mam nawet pojęcia. Z kolei tata zająć się tym nie mógl, bo mamy dość dużą plantację malin i nie chciał tracić dnia roboczego na siedzenie w warsztacie. Dlatego oddelegowano mnie, jako najmniej wówczas (i ogólnie) przydatną w pracy. Wydawao nam się, że nic się nie stanie. Jestem też pewna, że nie pytano, czy cokolwiek odłączyć. I nie mialam pojęcia aż do teraz, że spawać można na ileś sposobów.
OdpowiedzAcetylen - C2H2 - popularny kiedyś w lampach karbidowych, obecnie służy głównie do spawania metali. Temperatura płomienia dochodzi do 3100 stopni Celcjusza. Prócz wujka Google jest jeszcze ciocia Wikipedia ;) - PS. będąc w podstawówce, jak jeszcze powszechne były karbidowe wytwornice acetylenu, podbierało się karbid i... to była (niebezpieczna) zabawa :D
Odpowiedzjak to mój kuzyn powiedział,"palnikiem gazowym(czyli spawarką na acetylen+tlen)można spawać nawet puszki po konserwach".O wiele precyzyjniej się spawa.A elektrycznie to się robi grubsze rzeczy,a nie tłumiki które są już nadwerężone przez rdzę.Dobór spawarki do takiej roboty już świadczy o tym warsztacie naprawiaczy.
Odpowiedz1. Ja nawet nie wiedziałam co to jest klema (teraz sprawdziłam). 2. Nigdy jeszcze nie jechałam bez włączonego radia (o nie, raz jechałam... podczas egzaminu!). Podczas kursu, na pytanie, czy wszystko zrobiłam (tzn. czy przygotowałam samochód do jazdy wg. tych punktów) zaczynałam od tego, że radio włączone :)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 października 2011 o 9:21
Mój facet jest mechanikiem i stwierdził że jako kierowca wcale nie musisz wiedzieć że trzeba odpiąć klemę, ba nawet nie masz obowiązku wiedzieć co to jest klema ;P innymi słowy, pan właściciel Ci ściemnił, bo to faktycznie mechanicy mają obowiązek odpowiednio przygotować pojazd przed spawaniem
OdpowiedzGoszka, fakt, warsztat do kitu a niechlujstwo jego skutkowało w postaci śmierci niewinnych ludzi. Ale fakt iż Twój Tata wysłał "zielonego" kierowcę do warsztatu - też nie świadczy o nim najlepiej. O Tobie - z całym szacunkiem zresztą też. Nie posiadając właściwej wiedzy dałaś się wmanewrować w coś co nie powinno być Twoim udziałem. Jesteś dorosła i mogłaś odmówić.
Odpowiedzpisałam już o tym: "Z kolei tata zająć się tym nie mógl, bo mamy dość dużą plantację malin i nie chciał tracić dnia roboczego na siedzenie w warsztacie. Dlatego oddelegowano mnie, jako najmniej wówczas (i ogólnie) przydatną w pracy. Wydawało nam się, że nic się nie stanie". Dorosłość to właśnie chęć pomocy rodzicom
OdpowiedzPróbuję sobie wyobrazić sytuację,jak jej tata jedzie na warsztat i zagląda mechanikom przez ramię, czy aby na pewno klema jest odłączona ;). Pewnie też by im zaufał. Skoro są mechanikami i powinni się na tym znać. Historia piekielna.
OdpowiedzA ja sądzę że jej tata nie postąpił źle. Nikt nie ma obowiązku mieć wiedzy na temat mechaniki samochodowej, z wyjątkiem samych mechaników. Oczywiście jest to sprzyjająca okoliczność jeżeli jedziesz do warsztatu i się znasz. Ale przecież za to im płacisz żeby wykonali to, co do nich należy. Idąc tym tokiem myślenia dojdziemy do absurdu, w którym musisz znać się na wszystkich usługach z których korzystasz.
OdpowiedzJa czegoś nie kapuję. Dlaczego to miał być Twój obowiązek odłączenia klemy? Skąd miałaś wiedzieć, że coś będzie spawane? Jak coś stuka to może się po prostu poluzował jakiś zaczep i wystarczyło go dokręcić? Ewidentnie wina leży po stronie "mechaników"
Odpowiedzno i właśnie dlatego historia jest piekielna...
OdpowiedzZ całym szacunkiem, ja wszystko rozumiem, tylko. Płacisz za wykonanie usługi i zamiast się dowiedzieć co się robi i w jaki sposób, to siadasz obok, czytasz książkę i masz to gdzieś. Przypomina mi to zapisanie się na płatne studia i nie chodzenia na nie. Dziewczyno, gdzie ty żyjesz ? Zacząłbym od zapytania co właściwie panowie chcą zrobić, jak to zrobić bo przecież majstrują przy moim samochodzie - chce wiedzieć co i jak, taka wiedza jest potrzebna. Ale nie, lepiej siąść z boku i mieć to w d. Pewnie większego wrażenia na tobie nie robi także ilość bieżnika na oponach, ilość elektrolitu, poziom oleju czy drożność filtrów ? Kierowcy od siedmiu boleści.
Odpowiedzrozumiem, że znasz budowę i sposób działania każdego sprzętu jaki masz w domu (pralka, bojler, tv, komputer, kuchenka, mikrofala i co tam jeszcze chcesz)? no litości, po to idę do fachowców, żeby mi zrobili co trzeba, żeby samochód jeździł
OdpowiedzA ja się zgodzę z nevesu. Też z autem niewiele umiem zrobić, ale jak już z nim jestem w warsztacie to dopytuję o różne rzeczy, by na przyszłość wiedzieć - kiedy wymienić olej i filtry i na co przy tym zwracać uwagę itd. Potem nie muszę panicznie szukać po googlach albo pytać na jakiejś samosi :)
Odpowiedzto był mój pierwszy raz w warsztacie...A poza tym, nawet gdybym tam stała, to i tak bym nie wiedziała, co to jest klema i że to coś się odłącza... myślę, że teraz też bym raczej nie stała nad mehanikami. Co innego, malarze pokojowi albo budowlańcy - tych na pewno pilnowałabym, bo znam sie na tym troche więcej niż na klemach.
Odpowiedz@nevesu ja, jako stworzenie ciekawskie z natury pewnie przez caly ten czas patrzylabym się na ręcę mechanikom i zadała milion pytań, ale nie wiedząc, że klemę trzeba odłączyć co bym zmieniła ? nic, bo oddając moj samochód w ręce mechanika ufam, że wie co robić
OdpowiedzGdybyś to zrobiła, to może byś w między czasie zauważyła fakt uszkodzenia instalacji elektrycznej ? Można gdybać, ale prawda jest taka, że o ile sprawdzą jest na pewno piekielny mechanik, to masz nauczkę na przyszłość, że "fachmanom" trzeba i tak patrzeć na ręce, chociażby po to, żeby w trakcie gdy coś zepsują nie ukryli i zrobili jakiejś głupiej prowizorki. Jak fachowiec remontuje mieszkanie to ja osobiście nie wyjeżdżam na wakacje jak 90 % osób, tylko siedzę w domu, bo wiem wtedy za co płacę.
Odpowiedz@jednorogini Znam podstawy działania sprzętu, jest to wymagane do jego prawidłowego użytkowania. Gdy oddaje sprzęt do serwisu autoryzowanego to mam papiery, a do tego ZAWSZE dokumentację fotograficzną oraz spisuje numery seryjne, coby mi nikt, nic nie podmienił. Natomiast w przypadku, gdy naprawia pan Henio, to sorry, ale tak, patrzę mu na ręce. Inna sprawa jest taka, że nie oddałbym samochodu do jakiegoś zakładu w szopie na wsi. Nie mam żadnego papierka, a co jak uszkodziliby np. hamulce ? Czyja wina ? MOJA, bo nie mam żadnego dokumentu, potwierdzającego naprawę, wymianę czy serwis. Nota bene, ASO nie są w cale takie drogie, ostatnio dostałem telefon, że za całkowity przegląd całego samochodu, łącznie z rozebraniem silnika itd. mogę zapłacić 1zł. Od i promocja, skorzystałem.
OdpowiedzNevesu Skoro tak doskonale znasz się na wszystkim to po co w ogóle oddajesz do serwisu?:P
OdpowiedzJeśli traktują tak wszystkich klientów, to całkiem możliwe, że ten pożar nie był wypadkiem tylko ostateczną formą reklamacji.
OdpowiedzNie rozumiem waszych komentarzy typu "powinnaś o tym wiedzieć". Nie raz i nie dwa miałem coś spawane w samochodzie i odłączenie akumulatora to jest zasrany obowiązek mechanika. W życiu by mi do głowy nie przyszło, że sam mam to zrobić, chociaż wiem, że tak trzeba. Może jeszcze oprócz odłączenia klemy, mam wziąć palnik w łapę i sam spawać? Ludzie ogarnijcie się. @Goszka dziwie wam się, że nic z tym nie zrobiliście - jak nie czują się winni to tel. na Policje i sprawa o zniszczenie mienia.
Odpowiedz