Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Mam w rodzinie osobę niepełnosprawną, która zaczęła właśnie studia. Ta osoba to…

Mam w rodzinie osobę niepełnosprawną, która zaczęła właśnie studia. Ta osoba to moja kuzynka, jeździ ona na wózku. Ponieważ jest to płatny kierunek postanowiła złożyć papiery o dofinansowanie nauki w PeF (niektórzy może się domyślą cóż to za przybytek), a że instytucji tej od jakiegoś czasu nie ma już w naszym mieście poprosiła mnie -jako kierowce- abym w wolnej chwili podjechał z nią do innego miasta, aby mogła to złożyć.

W końcu nastał taki dzień, że mam wolne. Wykorzystując sytuację "zapakowaliśmy" się do samochodu i wyruszyliśmy na naszą wycieczkę. Na miejscu kłopoty zaczęły się przy windzie ponieważ nie chciała ona za nic w świecie zjechać na dół, a musieliśmy dostać się na trzecie piętro. Jak już odstaliśmy swoje, czyli jakieś 15 minut, zjechała. Okazało się, że winda jest tak ciasna, że ledwo mieści się sam wózek... No ok - myślę sobie, ona pojedzie, a ja skocze schodami. Ciekawy jestem tylko jakie wyjście mają matki z chorymi dziećmi, np. z porażeniem mózgowym? Kiedy ich wózki są masywniejsze, a nie sądzę żeby któraś z mam puściła swoje dziecko samo windą... Ale nieważne. Byłem na trzecim piętrze pierwszy, o zgrozo, musiałem nawet czekać na tę windę. Wyciągnąłem kuzynkę z windy, ponieważ była tak ciasna, że kuzynka nie mogła złapać za kółka. Następna przeszkoda pojawiła się tuż za rogiem - drzwi. Drzwi były bardzo wąskie, miałem wrażenie, że za nic w świecie nie przeciśniemy wózka w tej "szparze". Na szczęście mimo kłopotów udało się. W końcu po trudach podróży przez budynek dotarliśmy do upragnionego korytarza. Tam zaczęło się...

Sekretariat - pytamy czy pani mogłaby zerknąć na formularze (których jest z 15 stron) bo jesteśmy z innego miasta i w razie pomyłki musimy wygrzebać pół dnia żeby tu dojechać. Odpowiedź: pani się nie zna, ona nie wie, ona tylko przyjmuje, ona pierwszy raz widzi itp. Oczywiście obok niej sterta tych samych papierów, ale -jeszcze wtedy w miarę spokojni- przemilczeliśmy. Wysłała nas do pokoju 312, ale ona nie wie czy znajdą dla nas czas... Tam siedzą pan i pani. Wchodzę, grzecznie pytam czy ktoś pomoże bo nie wiemy jak niektóre rzeczy uzupełnić (formularze były naprawdę skomplikowane...), a niektóre nie wiemy czy dobrze. Nie, nikt nam nie pomoże, nikt nie ma czasu, im nie wolno itp. Tłumaczę więc jeszcze raz, że my z innego miasta, że ciężko będzie przyjechać na poprawki. Nie, oni tym bardziej nie mogą (...) bo oni zajęci. Nie wiem, może ludzie z innego miasta zajmują więcej czasu skoro TYM BARDZIEJ nie mogą? Grzecznie więc zwróciłem uwagę, że chyba jeszcze więcej pracy będą mieli jeśli okaże się, że jest błąd i wtedy będą i tak musieli wzywać na poprawki, wysyłać pisma, dzwonić, umawiać się itp.
Nie, oni nie mogą wypełniać tych druków i koniec.
Po raz setny tłumaczę, że my nie stąd, że tylko kilka rzeczy ma sprawdzić - jak grochem o ścianę. W końcu powiedziałem, że oni tu są od tego żeby osobom niepełnosprawnym pomagać, zarabiają dzięki nim i nie będę tolerował odmowy. W końcu pan łaskawie odstawił kawę i papiery - po raz kolejny te same, o które nam chodziło, ale podobno pan na to nie ma czasu. Pani nawet nie drgnęła. Pan "przeczytał" z prędkością światła papiery:

P-Są ok.
J-Jak są ok, jak nie są wypełnione do końca!? Co pan idiotę ze mnie robisz!?
P-Ehhh... Dobra, pan pokaże jeszcze raz.

Przejrzał papiery ponownie, oglądając rzucał komentarze:

P-Nie no, to proste do wypełnienia. No tak, tu wszystko napisane. Tu sam pan może. A tu uczelnia wypełniła, dobrze. Nie no, sam sobie pan poradzi.

Mój wzrok w tym momencie mógłby zabijać. Wyrwałem mu te papiery i udałem się w kierunku wyjścia z pokoju. Facet z miną zwycięzcy odprowadził mnie wzrokiem do drzwi.
Ale nie poddałem się. Zaszedłem do pokoju dyrekcji z prośbą o pomoc w wypełnieniu tych dokumentów ponieważ najwidoczniej pracownicy sobie kompletnie nie radzą. A co zrobiła głowa tego budynku? Zaprowadziła mnie... Do pokoju 312, do "zwycięskiego" (a raczej teraz "zwyciężonego") faceta, który w ostateczności musiał pomóc mojej kuzynce wypełnić te dokumenty.

Czegoś tu nie rozumiem.. Instytucja, która istnieje dzięki niepełnosprawnym, dzięki temu, że składają oni tam takie dokumenty nie chce pomóc osobie niepełnosprawnej dopełnić formalności? I ogólnie ta osoba niepełnosprawna, na której oni zarabiają, jest dla nich problemem... Niektóre kierunkowe instytucje powinny chyba zatrudniać tylko osoby ukierunkowane, w tym przypadku osoby niepełnosprawne...

Pewna instytucja...

by zaszczurzony
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
12 14

Podobnie jak niby nasz budynek mieszkalny jest przystosowany dla niepełnosprawnych. Owszem, do klatki jest podjazd dla wózków. Ale żeby już się dostać do windy trzeba wejść po schodach na 1 piętro. Bardzo stromych schodach.

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
17 17

To jest katastrofa, jak w budynku z instytucja dla osób niepełnosprawnych mogą być takie ciasne warunki? Moja kuzynka w pewnym momencie już nie chciała tego dofinansowania, nie chciała nic od tych ludzi, chciała tylko wyjść... Było mi przykro, że tak ja potraktowali. Ma wystarczająco ciężkie życie. Jakaś pani, która przyglądała się mojej wojnie powiedziała mi jak wychodziliśmy, że ona też to przeszła bo ma niepełnosprawnego syna, byli dla niej tak niemili, że w pewnym momencie rzuciła, że "życzy im, aby ich dzieci były w 100% zdrowe i nigdy nie musieli użerać się z takimi idiotami jak oni sami"... Podziałało, bo zaraz miło ją obsłużyli. Ale to smutne, że trzeba tak się zniżyć, żeby ktoś Cię potraktował jak człowieka :(

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 października 2011 o 12:22

avatar konto usunięte
7 9

Bo ludzie nie myślą w ogóle o niepełnosprawnych. Nie wiem kto projektuje to wszystko, ale z niepełnosprawnymi w życiu chyba nie miał do czynienia. Takie osoby powinno się na jeden dzień wsadzić na wózek, niech spróbują się poruszać po mieście, gdzie podjazdów praktycznie nie ma, a jak są to tak zrobione, to jest problem, żeby wózkiem z dzieckiem podjechać, a co dopiero jakby miał ktoś niepełnosprawny pod to podjechać.

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
6 8

Osobiście uważam, że w takich instytucjach większość pracowników powinna być niepełnosprawna. Zresztą, nie raz spotkałem się z opinią (czy to chodząc z kuzynką, czy w mojej pracy), że "kaleki powinny siedzieć w domu"... No ta, najlepiej zepchnąć albo do gazu. ;/

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 6

Niestety taka jest mentalność ludzka. Moja kuzynka straciła władzę w nogach w wyniku wypadku samochodowego (uszkodzenie rdzenia kręgowego, jeżeli mnie pamięć nie myli). Nie widuję jej za często, bo ta część rodziny została we Francji, ale jak u nich jestem raz w roku to tam jest traktowana zupełnie inaczej. Obcy człowiek bez słowa pomoże jej podjechać, przedostać się przez pasy czy cokolwiek innego. Mam nadzieję, że kiedyś w Polsce też tak będzie.

Odpowiedz
avatar Sava
1 3

@Nyara i zaszczurzony - dorzucę do Waszej dyskusji trzy grosze :D AGH ma miodem i mlekiem płynąca uczelnia, która pobrała gruuube pieniądze z UE na dostosowanie budynków na potrzeby niepełnosprawnych - Tyle słowem wstępu. Rodzynków nie trzeba szukać daleko. Chociazby mój wydział (powiedzmy A4), z jebutną nalepką na drzwiach która to nas informuje "Budynek przystosowany na potrzeby niepełnosprawnych z budżetu UE". Jak się ma to do rzeczywistości? Winda mała (nie zmieniona odkąd remonty były) = wózek z ledwością może sie zmieści, napewno nie każdy wózek. Jedyna toaleta przygotowana dla niepełnosprawnych znajduje się na...... drugim piętrze. Zaś aby dostać się do windy, trzeba pokonać kilkanaście stromych i krótkich schodów na parter wydziału (najwyraźniej na podnośnik już nie starczyło). Schody są tak krótkie, że nie wiem czy jedna osoba pomimo krzepy wytrzyma utrzymywanie całego ciężaru wózka wraz z osobą na niej siedzącą. Opiekuję się często niepełnosprawną babcią i niestety zwracam na to uwagę. Polska rzeczywistość....

Odpowiedz
avatar NobbyNobbs
0 0

Kilka lat temu napisali oficjalne pismo do... mojego autystycznego brata który nawet 10 lat nie miał w którym proszą go o stawienie się w jakimś celu (dłuższa batalia się wtedy z nimi toczyła). Efekt? Rodzice wpuścili go do ich biura (w końcu to n dostał wezwane, nie oni) a on zaczął drzeć im dokumenty, rozrzucać spinacze itp. Nagle wszystkie problemy można było rozwiązać w 10 minut, no i okazało się, że list adresowany do niego jednak był do prawnych opiekunów.

Odpowiedz
avatar bukimi
5 7

Bo tam studiują niepełnosprawni, a pracują niepełnosprytni.

Odpowiedz
avatar sharpy
2 8

Mylisz się, jeśli myślisz, że ta instytucja istnieje dzięki niepełnosprawnym. Ona istnieje dzięki kolesiom i dla kolesi, a niepełnosprawni to tylko niewygodna wymówka do kradzieży ciężkich miliardów ze skarbu państwa. Jak jest do ukradzenia milion, to się zainteresują, ale jak indywidualna osoba potrzebuje 500zł dopłaty, to takie płotki ich nie bawią.

Odpowiedz
avatar Sava
-1 3

Już nie doszukuj się wielkich czyhających układów.... Po prostu to miła budżetowa posadka w której popija się kawkę i zbija bąki.

Odpowiedz
avatar Dekadencja
5 5

Instytucja dla niepełnosprawnych zbudowana tak, by ci nie mogli się do niej dostać. A jak już się jakimś cudem dostaną, nikt im nie pomoże. Bardzo sprytne...

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
2 2

Oglądałem to i nie wiedziałem - śmiać się czy płakać...

Odpowiedz
avatar Sava
2 2

Jak to widzę, przypominają mi się doniesienia o kończących się dróżkach rowerowych na drzewie w Krakowie. Nie sądziłem, że "mistrzowie urbanistyki planowanej" są aż tak powszechni :/

Odpowiedz
avatar Kaczorek
-1 1

Jakoś od początku wiedziałam, że to Ty piszesz. A raczej pisałeś. Co do historii - bardzo ciężko cokolwiek załatwić w tym kraju w pełni sprawnym osobą. A niepełnosprawnym jeszcze gorzej.

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
1 1

Skąd wiedziałaś?

Odpowiedz
avatar Sava
2 2

@zaszczurzony - Jak większość stałych użytkowników masz charakterystyczny styl pisania swoich historii. Oczywiście nie odbieraj tego negatywnie - charakterystyczny na + :)

Odpowiedz
avatar nolispe
0 2

Rozumiem, że masz na myśli PFRON? Znam tę instytucję nie od dziś, sama jestem niepełnosprawna ale w stopniu lekkim więc już w ogóle nie mam tam czego szukać (kiedyś chciałam prosić o dofinansowanie na turnus rehab. to spotkałam się tylko z mrożącym krew w żyłach spojrzeniem i tekstem "A po co to pani? przecież pani nic nie jest, proszę nam nie zawracać głowy!" ahahahahaha, zdębiałam) W każdym bądź razie pracuję w sklepie medycznym i dobrze, że chociaż mój szef dostaje od nich pieniądze na mój ZUS :) Pomagam też innym niepełnosprawnym w dofinansowaniu do sprzętu rehab, łóżka rehab czy wózka. Kiedyś koleżanka, która ma dziecko z MPD chciała skorzystać z programu PFRON przełamywanie barier architektonicznych i kupić pralkę (tak może się starać) i wiecie co jej nasz sławny już w całym mieście pan z PFRON-u powiedział "ja nie rozumiem, chce pani pralkę jak pani dziecko prać nie może bo jest upośledzone?!" Boże widzisz, a nie grzmisz :D

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
2 4

A słyszałaś, że umiarkowany i lekki stopień mają mieć znaczne zniżki w dofinasowaniu dla pracodawców? Za to dla znacznego wrośnie...

Odpowiedz
avatar nolispe
-1 1

Jeszcze niższe mają być? Mój szef dostaje w tej chwili 535 zł z groszami, dobrze że dla znacznego wzrośnie przynajmniej będą chcieli zatrudniać tych ludzi

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
1 1

Dla znacznego teraz jest 160%, umiarkowanego 140%, lekkiego 60%. Od stycznia 2012 będzie Z170, U125, L50, od lipca 2012 Z180, U115, L45, a od stycznia 2013 Z180, U100, L40...

Odpowiedz
avatar fan626
0 0

A to Polska właśnie.

Odpowiedz
avatar Atako
0 0

@Zaszczurzony, Czy to nie przypadkiem o Toruniu mowa? :) Byłem, zrobiłem awanturę, wyszedłem, Bot i tyle...

Odpowiedz
Udostępnij