Mieszkam w akademiku.
Prawie jedna trzecia mieszkańców to obywatele chińscy. Jedni milsi, drudzy mniej, ale ogólnie sobie nie
przeszkadzamy. Chyba że chodzi o trzy pomieszczenia wspólne :/
1 PRALNIA
Jakoś udało się wytłumaczyć Chińczykom, do której przegródki sypiemy proszek, a do której płyn do prania, ale szczytem naszego opanowania była sytuacja, w której wchodzimy, a właściwie wbiegamy do pralni, bo na korytarz zaczęła się lać woda. Pełni obaw myśleliśmy że w pralni rury pękły czy pralki wybuchły, a tu tylko Chińczycy wlewali do bębna pralki wodę. Z miski.
2 KUCHNIA
Na każdym piętrze mamy pomieszczenie z blatami, zlewem i kuchenkę. W godzinach szczytu, kiedy każdy coś gotuje, na korytarz wychodzi odrażający fetor, czyli mieszanka ostrych przypraw połączonych ze spalonym tłuszczem. Wszystko co gotują Chińczycy jest tłuste. Dużo mięsa dobrze przyprawionego na dużej patelni w dużej ilości tłuszczu. Wszystkiego dużo. Oczywiście żaden z nich po sobie nie sprząta, a nie można im zwrócić uwagi, bo nagle przestają wtedy rozumieć angielski:/ Szczytem było jednak to, jak jednemu Chińczykowi wylewał się z patelni tłuszcz, więc postanowił odlać go trochę. ROZGRZANY tłuszcz. Do kosza na śmieci.
2 ŁAZIENKA
Oczywiście damska, o męskiej wiem tylko z opowiadań, to materiał na osobną historię. Łazienka damska to spore pomieszczenie z toaletami, prysznicami i umywalkami. Codzienny widok to dwie Chinki myjące się jednocześnie pod jednym prysznicem nie zamykając drzwiczek. Po czym wychodzą nago na zewnątrz i przy pozostałych dziewczynach wycierają się. I na koniec najlepsze. Znajoma wchodzi do łazienki i zastaje otwarte drzwiczki do toalety, a w niej na sedesie siedzi Chinka. Kiedy ją zobaczyła, wstała, pokuśtykała do drzwiczek (jakieś dwa metry) ze spuszczonymi spodniami i niechętnie te drzwi zamknęła.
Szczena opada.
akademyk
Szczerze mówiąc po Chińczykach bym się tego nie spodziewała. Niby wiadomo jak Chiny są zróżnicowane pod każdym względem - z jednej strony bogactwo, przecznicę dalej bieda aż piszczy. Z jednej strony wielkie koncerny i kapitalistyczni przedsiębiorcy, z drugiej pracujący w nich niewolnicy, bo inaczej określić tego nie umiem. Na pewno deprymujące jest mieszkać w takim towarzystwie. Nie miałabym nic przeciw Chinkom myjącym się we dwójkę w naszej wspólnej łazience. Na otwarte drzwiczki bym się zniesmaczyła. Ale za otwarte drzwiczki do toalety, to już bym się wydarła. Przyjechały na studia, to niech jakiś poziom prezentują. Nie wiem, jakie tam w ich prowincji czy czym tam obowiązują normy, ale z tytułem magistra nie będą przecież wiecznie srały po krzakach. A napić się z nimi chociaż można? ;P
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 września 2011 o 21:30
Po Chińczykach to się wszystkiego spodziewać można...
OdpowiedzOni mają umieć składać te pralki, a nie je obsługiwać. ;-)
Odpowiedz@ SecuritySoldier: Jakbym ja lub ktoś inny napisał coś w podobnym stylu tylko, że o Romach, to pierwszy byś podniósł krzyk, że ksenofobia, rasizm, sodoma i gomora... :/
Odpowiedz@SecuritySoldier: Jeśli to żart, to wyjątkowo słaby jak na Ciebie. Jeśli nie, to mnie przerażasz...
OdpowiedzAzjaci mają mniej stabuizowany stosunek do fizjologii niż Europejczycy. Ale fakt, powinni się dostosować...
OdpowiedzCo do łazienki to oni (Chińczycy) inaczej podchodzą do nagości. Wszystkie kobiety są takie same, no nie? Mycie się w jednej wannie/pod jednym prysznicem jest normalne.
Odpowiedz@kordyliery: można się z nimi napić, o tym też opowiem :)
OdpowiedzTa historia trochę mnie zdziwiła, sam mieszkałem w akademiku na pierwszym roku i najbardziej porządni byli studenci z Indii oraz Chin. Dzieliłem z nimi kuchnię oraz pralnię - wszystko schludnie (ogólnie git). No ale w każdym narodzie są tacy co wyjeżdżają za granicę i psują opinię o swoim kraju
OdpowiedzMoże miastowi byli...
OdpowiedzDziwi mnie tylko to całe gotowanie z dużą ilością tłuszczu... Przecież w większości państw azjatyckich (w tym Chinach) gotuje się (głównie smaży) potrawy w woku która jest tak zrobiona że wystarczy tylko trochę oleju a na pewno nie tyle żeby się wylewało jak w powyższej historii O.o
OdpowiedzMycie się pod 1 prysznicem - no sorry, ale nie widzę problemu. Dopóki się tam nie próbowały przelizać, to co komu przeszkadza, że oszczędzą wodę? Tak samo z wyjściem i wytarciem się za kabiną - szybciej zwolnią, szybciej kto inny się wykąpie, proste nieskomplikowane, i tak nie pokażą więcej niż w takiej dajmy na to przebieralni basenowej. A co do woka, to brzmi niewiarygodnie. Znaczy, jak europejczyk w tym gotuje, to mamy problem, bo zwyczajnie nie umie. Ale jeszcze nie spotkałem "żółtego", który by sobie nie radził. A takich sąsiadów mam sporo. Zapachy z ich kuchni i karaluchy to inna bajka...
OdpowiedzZresztą dwie Chinki pod prysznicem to raczej przyjemny widok... Ale fakt, ja jestem facetem i dlatego tak sądzę :)
Odpowiedzprzy numerach jakie potrafia w akademikach odstawiac polscy studenci to i tak niewielka piekielnosc chinczyków
Odpowiedz@SS tego się po Tobie nie spodziewałam. Niesmaczne.
Odpowiedzwiększość z nas tak myśli, a tylko SS miał odwagę napisać, więc dajcie spokój. Prawda jest taka, że w moim akademiku tylo Chińczycy sprawiają problemy. Wyobraźcie sobie, jak dwa lata temu był przypadek, że mieszkała Polka razem z Chinką. Wszystko super, ale Chinka pokój obok miała swojego chłopaka, który cały czas u niej przesiadywał, bynajmniej nie po to, aby popijać chińską herbatkę. Raz się nie zamknęli. Wyobraźcie sobie krzyk Polki, kiedy weszła do siebie.. :/ Na środku pokoju na podłodze Chińczyk 150 kg żywej wagi i Chineczka ok 55 kg. Wyobraźcie to sobie!!!!
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 września 2011 o 11:30
Cóż, nie lubie rasizmu, ale rasistowskie żarty są zabawne. Bartek (murzyn) potwierdza. :-)
OdpowiedzPachnie hipokryzją... ;)
Odpowiedza mi tu pachnie chorobliwie ciężkim przypadkiem poprawności politycznej. gdzieś spotkałem się z tezą, że teraz żarty można opowiadać tylko jeśli dotyczą zdrowych, białych, heteroseksualnych mężczyzn (inaczej zostaje się rasistą/homofobem/innym dziadem). sotalajlatan- w odróżnieniu od ss jesteś rasistą :)
Odpowiedz@SS: Nie chcę cię urazić(ani Bartka też) ale kiedy kupiłeś murzyna? :D
OdpowiedzWiecie, czytałam, że w Chinach mają problemy z bierzącą wodą - nie w miastach, ale na obrzeżach i na wsiach. Może stąd to lanie wody do pralki i kąpanie się razem?
OdpowiedzNo lanie wody do pralki to jakiś fail, ale za to kąpanie się razem - no kurka czemu nie?
Odpowiedzczemu nie??? to proste! BO NIE ZAMYKAJĄ KU..A DRZWI I WODA LEJE SIĘ NA ZEWNĄTRZ PRYSZNICA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Odpowiedzsotalajlatan - jakieś problemy emocjonalne Cię trawią czy jak? Spokojnie. Jak napiszesz normalnie też każdy zrozumie.
OdpowiedzHistoria ta przypomniała mi pewną Japonkę, którą poznałem w UK na obozie językowym. Mieszkałem wtedy u lokalnej rodziny, która oferowała zakwaterowanie i wyżywienie dla uczniów jednej ze szkół. Japonka ta była ogromnym utrapieniem dla naszych gospodarzy, bo nie potrafiła zamykać drzwi (cała reszta była w porządku: Francuz, Hiszpan, Szwajcarka, Węgierka, Hiszpanka... tak, dużo nas w tym domu mieszkało). Gospodarze wielokrotnie ją prosili, żeby dokładnie zamykała drzwi wychodząc z domu, ale w ogóle to do niej nie docierało - wychodziła, drzwi zostawiała otwarte na oścież i tak zostawały, dopóki ktoś nie zauważył i ich nie zamknął. Po prostu bywa tak, że jak ludzie mieszkają na obczyźnie, to wydaje im się, że mogą sobie pozwolić na więcej i zachowywać jak świnie.
OdpowiedzAkurat to jest różnica. Większość Chińczyków/Japończyków na takich obozach jest PIERWSZY RAZ sama, bez rodziców, daleko od domu.
OdpowiedzPaganini - to jest raczej kwestia odmiennej kultury, a nie świńskiego zachowania i pozwalania sobie na więcej.
OdpowiedzW Japonii ludzie często nie zamykają drzwi wejściowych, po prostu tam nie ma takiego zwyczaju/potrzeby.
OdpowiedzFakt, w Japonii zostawianie otwartych drzwi to nic nadzwyczajnego. Poza tym może naprawdę nie potrafiła? Tam przecież są głównie drzwi przesuwne i nie na klamkę.
OdpowiedzW sumie mogłeś skończyć tę historię na pierwszym zdaniu: "Mieszkam w akademiku".
OdpowiedzNie mogłem. Ale mogłam.
Odpowiedz@zaszczurzony: oj tam oj tam :P
Odpowiedz@andrejewna wcale w Japonii nie ma głównie drzwi przesuwanych. dobra, może w środku mieszkan/domow tak, ale zewnetrzne sa zazwyczaj takie jak w Europie. za to fakt jest taki, ze u nich praktycznie nie kradna i nie zamykaja czesto drzwi. nawet towar do sklepu potrafi stac cala noc na dworze i nikt nie ruszy. yakuza ich pilnuje ;)
OdpowiedzMhmm, może za bardzo sugeruję się tym, co pokazują w tv. Zdarzyło mi się widzieć parę filmów dokumentalnych nt. Japonii i jakoś zapamiętałam, że tam drzwi przesuwalne. Ale cóż, w Japonii nie byłam, więc nie będę się kłócić :)
OdpowiedzNie widzę tu żadnej piekielności (może poza niesprzątaniem po sobie), tylko różnice kulturowe. Każdy gotuje tak jak lubi, nasze jedzenie też może im śmierdzieć; wspólne mycie się, nie zamykanie drzwi- nie chcesz, nie patrz. No i widocznie nie korzystali nigdy z automatycznej pralki, czy to zbrodnia? My też jeździmy za granicę i też strzelamy gafy, trochę wyrozumiałości nie zaszkodzi. Myślę, że nie tak łatwo się nagle przestawić, jeśli rodzice nauczyli Cię, że coś się robi TAK i TAK robisz przez całe życie, a nagle wyjeżdżasz i masz się przestawić na INACZEJ, bo ktoś Twojego zachowania nie toleruje.
OdpowiedzHmm widzę wielkie oburzenie w komentarzach, a chyba powinniście być wdzięczni, że żyjecie w rozwijającym się kraju który jest w swój sposób cywilizowany. Nie każdy chińczyk z ponad ich miliarda wie co to jest pralka, ani jak ją używać... Przy takim zaludnieniu to chyba jasne, że ich kraj zmaga się z problemem w dostawach wody (niektóre rejony). Zapomnieliście już polskie reklamy o wspólnych prysznicach (akurat w tym wypadku była to para) aby oszczędzac wodę której też nie mamy za dużo. W pełni się zgadzam z wypowiedzią makrauchenii - to po prostu różnice kulturowe (no moze poza sprzątaniem) i tyle... Kiedyś w polsce nie wiedziano co to prysznic ani brukowana droga jejku...
OdpowiedzU mnie w akademiku mieszkał bardzo sympatyczny Nigeryjczyk. Jedynym problemem z nim były właśnie jego nawyki żywieniowe. Otóż bardzo lubił on wędzone makrele. Problem w tym, że po oskubaniu z nich mięska zawsze gotował zupę na głowie i szkielecie tejże makreli (i Bóg jeden wie czym jeszcze) - obezwładniający smród momentalnie wypełniał całe piętro...
Odpowiedz@terrakotta spróbuj zamieścić tutaj żart podobnego typu tyle że na temat Romów. Zgadnij kto cię zaraz zmiesza z błotem i dlaczego będzie to nasz niezwykle "zabawny" koleżka SS?
Odpowiedz