Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia o piekielnej pomysłowej pracownicy. Prowadzę z moją przyjaciółką Beatą małą garmażerię.…

Historia o piekielnej pomysłowej pracownicy.

Prowadzę z moją przyjaciółką Beatą małą garmażerię.
Z czasem postanowiłyśmy kogoś zatrudnić, ciężko nam było tylko we dwie, bo działalność poszła w nieplanowanych kierunkach, jak to mówi moja mama jak zwykle nałapałyśmy wiele srok za ogon a ja jeszcze pracuję na etacie co dodatkowo obciąża Beatę.

Wywiesiłyśmy informację na szybie, że zatrudnimy kogoś do sprzedaży i obsługi klienta.

Po 2 dniach zgłosiła się do nas młoda dziewczyna Iwona, miała doświadczenie w handlu, jej mama prowadzi stoisko na pobliskim bazarze typu „mydło i powidło” i ona jej często pomagała, zdecydowałyśmy się ją przyjąć na okres próbny. Obie strony były zadowolone aż do afery butelkowej.

Klient nasz pan więc po licznych uwagach klientów, że jakby był jeszcze kompocik do obiadu to już by było całkiem jak u babci, postanowiłyśmy się dostosować do oczekiwań.

Burza mózgów w czym ten kompot sprzedawać, ponieważ wszystko u nas jest na wynos.
Stanęło na szklanych butelkach (plastiku unikamy jak ognia), znalezienie odpowiednich, żeby spełniały wymogi
praktyczne, estetyczne,higieniczne i dobrze znosiły kontakt z wyparzarką, nie było takie łatwe.

Trafiłyśmy na butelki z grubego szkła, takie z ceramicznym korkiem zamykane na drucik ze stali nierdzewnej, bez tych gumek pomarańczowych a jednocześnie szczelne i z niestandardowymi szerokim szyjkami, bo wiadomo w kompocie owoce muszą być.

Kupiłyśmy po 50 sztuk każdej pojemności 2, 1 i 0.5 litrowe.
Znalazłyśmy firmę, która nam wygrawerowała na nich napis „Kompot” oraz wytłoczyła rysunki owoców (mina pana, który przyjmował zlecenie bezcenna).

Butelki miały być z założenia zwrotne.
Wiadomo, że aby klient je odniósł trzeba go jakoś zmotywować najlepiej finansowo czyli kaucją.

Część klientów marudziła, że to zdzierstwo, nie docierało do nich, że to zabezpieczenie i kwota jest natychmiast oddawana jak butelkę zwrócą.
Żeby nie wywoływać niepotrzebnych zgrzytów Beata powiedziała Iwonie, żeby pewnej grupie stałych klientów dawać bez kaucji, często było tak, że pustą odnosili a brali kolejną. Jak się klienta nie zna to kaucja za butelkę obowiązkowa i bezdyskusyjna.

Po 2 tygodniach okazało się, że ze 150 butelek zostało 28. Nie było praktycznie w czym sprzedawać.

Wzmożona czujność, jak ktoś weźmie i nie odda to następnym razem figę dostanie.
Dyskretne zapisy w zeszycie z opisem kto brał, bo z dowodów ich spisywać nie będziemy (np. pan od owczarka niemieckiego,młoda blondynka co kupuje pierogi szpinakowe itd.)
Dziwnym trafem w ten sposób wyłapałyśmy tylko jedną sprawczynie niecnego procederu, panią Jolę, która przyznała się zawstydzona, że w naszej butelce zrobiła sobie wiśnióweczkę, zostało jej to wybaczone.
Chciała nawet za nią zapłacić, ale że klientka bardzo dobra to uzgodniłyśmy, żeby ją sobie zachowała w prezencie od firmy.

W pudełeczku na kaucję nie było odpowiedniej ilości pieniędzy, która by tłumaczyła takie braki w butelkach. Więc jak byk wychodziło, że to ci stali klienci musieli ich masowo nie oddawać. Coś ewidentnie było nie tak.
Kompot szedł jak woda co nas cieszyło, ale też dziwiło, sprzedawał się powyżej oczekiwań.
Miałam takie wrażenie, że nie ubywa go w takich ilościach na jakie by wskazywały oficjalne dane sprzedaży.

Trzeba było zamówić kolejne butelki, w między czasie kolega zrobił nam logo firmy.
Więc teraz na butelkach z jednej strony zleciłyśmy wytłoczenie nazwy i loga firmy a z drugiej napisu kompot i rysunków owoców, żeby było taniej i mieć zapas zamówienie było duże.

Iwona twierdziła, że nie potrzebnie się kosztujemy i logo nie pasuje do butelek, zamiast takich zmian jej zdaniem można by było zamówić takie butelki jak teraz ale np. brązowe lub zielone a najlepiej bez napisu "kompot"

Obie byłyśmy innego zdania i zlecenia nie zmieniałyśmy.

Sprawa się wyjaśniła przypadkowo, pani Jola przyszła i od wejścia woła, że kupiła takie samiutkie butelki na bazarku jak nasze, wyciąga z torebki jedną i mi ją podaje, ze słowami, że oddaje, bo ona nie wiedziała, że to takie drogie i teraz ma już zapas swoich butelek.

Te butelki były identyczne jak nasze a my same sobie projekt narysowałyśmy, więc skąd one się tam wzięły.
Wypytałyśmy panią Jolę na którym stoisku i za ile to kupiła. Beata pobiegła na bazar a tam nasze butelki na stoisku mamy Iwonki z kartką dumnie informującą, że to są butelki do nalewek w cenie od 15-25 zł. Jak ją szanowna mamusia zobaczyła, to najpierw pobladła potem poczerwieniała.
Na pytanie co to ma znaczyć odpowiedział, że ona do nas przyjdzie jak skończy handlować i wszystko wyjaśni.

Iwonka się nasłuchała od klientów jakie ładne i pomysłowe, te butelki i wpadła na pomysł, że jej mamusia mogłaby je sprzedawać. Wiedziała ile nas kosztowała jedna sztuka i sobie sprytnie wyliczyła, że nie opłaca się zamówić butelek i tłoczeń, taniej będzie nabić na kasę, że sprzedała kompot i zapłacić za niego a butelkę wynieść, kierując podejrzenia na klientów.
Część butelek odzyskałyśmy, za resztę nam zapłaciły.
Z Iwonką się pożegnałyśmy.
W tej chwili straty w butelkach to max 3 sztuki miesięcznie.

Już chyba nic mnie nie zaskoczy.Ludzie naprawdę mają ciekawe pomysły.

afera butelkowa

by kasiulecc
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Dekadencja
14 16

Taką to można pożegnać w towarzystwie policji. Dla zasady.

Odpowiedz
avatar wallian
3 5

Wiesz co, na osiedlu jest trochę jak na wsi - wszyscy mniej więcej wszystkich kojarzą więc po co robić aferę? Nic to nie da, a tylko sobie człowiek wrogów narobi

Odpowiedz
avatar Caroline
5 9

Ty z tą swoją Beatą już chyba wszystko przeżyłaś ;)

Odpowiedz
avatar hawk
2 4

Tak z ciekawości jaką macie kaucje za butelki?

Odpowiedz
avatar kasiulecc
9 9

W zależności od wielkości 5,7,10 zł . Wywołuje to więc opór w klientach, bo kaucja jest wyższa niż cena kompotu, część ludzi to zrozumiała i wpłaca bez szemrania, część marudzi, ale kupuje a część się oburza i rezygnuje z zakupu. Niestety nie mamy lepszego pomysłu jak to rozwiązać.

Odpowiedz
avatar Lewanna
7 7

Gdzie wy macie ten swój sklepik? Chętnie bym nabyła jakieś pierogi :)

Odpowiedz
avatar slawcio99
7 7

Dobrze, że robiłyście butelki z własnymi indywidualnymi grawerami. Przynajmniej było pewne, że wasze.

Odpowiedz
avatar Dekadencja
2 2

Kurcze, strasznie wysoka ta kaucja. Tzn. ja rozumiem, butelki nietypowe i tak dalej, w sumie to się nie dziwię, no ale dość dużo. Ile kosztuje kompot? I gdzie macie tę garmażerię, bo również chętnie bym wpadła. :)

Odpowiedz
avatar kasiulecc
5 7

Wiem,że wysoka, ale niższa być nie może, tyle po prostu kosztuje jedna sztuka, jak pisałam w historii klientom, których znamy dajemy bez kaucji. Mogłybyśmy kupić tanie plastikowe butelki i w nich sprzedawać, ale kompot w plastiku? Jakoś mi się to kłóci. Mamy takiego klienta, który codziennie do nas przychodzi z takim dzbankiem http://www.mugserwis.pl/inne/album/slides/Dzbanek%20ananas.jpg , jak idzie z pustym to go może gdzieś schować, ale jak wraca to maszeruje z pełnym przez pół osiedla i nic sobie z tego nie robi :)Cena standardowa kompotu 2zł za pół litra,3 zł za litr , 5 zł za 2 litry. W sezonie na jakieś owoce no truskawki, wiśnie, jabłka robimy promocje. Lokal znajduję się w Warszawie, dokładniej lokalizacji na forum ogólnym z wiadomych przyczyn podać nie mogę.

Odpowiedz
avatar Prowokator
8 8

Kaucja za butelkę może wysoka, ale jeśli ktoś kupi jedną to można powiedzieć, że butelka "jest jego", chodzi mi o to, że tutaj działa zasada raz zapłaciłem, jak będę chciał kolejny kompot (a choćby i za miesiąc) odniosę tą i dadzą mi inną z kompotem, wtedy znikają koszty kaucji.

Odpowiedz
avatar soul
7 7

Może idea kaucji byłaby bardziej zrozumiała jakbyście powiedziały, że trzeba przynosić własny pojemnik (słoik, butelkę) na kompocik i jako alternatywę dodawały tylko, że możecie wypożyczyć własny za kaucją... Może to pozwoliłoby klientom lepiej zrozumieć o co biega :) Szkoda, że nie bywam w Warszawie, bo z historii o buteleczkach wnioskuję, że lokal musi być urządzony naprawdę ze smakiem. Gratuluję i życzę Wam podbicia całego warszawskiego rynku! :)

Odpowiedz
avatar voytaz
0 0

To ja poproszę o podanie mi adresu na maila: voytaz90@o2.pl Bardzo chętnie was odwiedzę :)

Odpowiedz
avatar Capricorn
0 0

Również prosiłbym o adres, na prywatnej wiadomości tu na piekielnych

Odpowiedz
avatar crnizmaj
-1 7

A to mała qrwa wredna.Cwaniakowanie od samego początku,my to mamy we krwi.Ale o ile rozumiem walić w ciula urząd skarbowy czy zus,co jest postawą wręcz patriotyczną,to tak na chama po sąsiedzku wałki robić.Bez sensu. A co do butelek,to przekombinowałyście.Zwykłe szklane by wystarczyły,albo takie np w jakich się czasem sprzedaje mleko. O np taka http://www.zimnemleko.com/download/zimne_mleko_2_1.jpg Z drugiej strony taka ładnie wykonana buteleczka to niezła reklama,i sam bym pewnie jedną sobie przycyganił za te 10zł.

Odpowiedz
avatar ilovepiekielni
0 0

kurczę ! masz fajne życie ! :D

Odpowiedz
avatar maruda
0 0

uwielbiam Te wasze przygody, mam nadzieję, że niedługo pojawią się jakieś nowe. Ponad to podziwiam Was dziewczyny, że udało wam się rozkręcić własny biznes, i to jeszcze taki z którego czerpiecie satysfakcję. Powodzenia !

Odpowiedz
avatar szaramyszka
0 0

Przeczytałam wszystkie Twoje przygotu i tak się zachwyciłam, że założyłam konto. Napisz mi proszę na priv gdzie ta Wasza siedziba ;)))

Odpowiedz
avatar Jasiek5
-1 1

Polak potrafi. Polka też :-)

Odpowiedz
Udostępnij