Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historie opisujące piekielnych lekarzy weterynarii, pojawiają się tutaj ze zmiennym nasileniem. Zauważyłem,…

Historie opisujące piekielnych lekarzy weterynarii, pojawiają się tutaj ze zmiennym nasileniem. Zauważyłem, że najczęściej dotyczą one pokrzywdzonych właścicieli i ich pupili, w związku z czym postanowiłem przedstawić drugą stronę medalu.

W marcu uzyskałem tytuł lekarza weterynarii, a następnie rozpocząłem pracę w rodzinnej miejscowości. Zamierzam przedstawić tutaj, w formie krótkich epizodów, piekielnych właścicieli, którzy poprzez swoje postępowanie oraz tzw. "miłość do zwierząt" wyrządzają im krzywdę. [W]Właściciel/ka, [J]Ja.

Po kastracji psa, jako środek zapobiegający lizaniu rany pooperacyjnej, każdy pacjent otrzymuje kołnierz ochronny (zwany także elżbietańskim). Właściciele nie są zadowoleni z powyższego rozwiązania, ale w większości przypadków są w stanie zrozumieć jego celowość. W większości przypadków...
Pani, która wybrała naszą przychodnię po zabiegu, została poinformowana o wszystkich zaleceniach, w tym o konieczności noszenia kołnierza, przez jej pupila, przez okres 10dni(zdjęcie szwów). Po 10 dniach rzeczona osoba pojawia się u nas z psem, ten bez kołnierza (pomyśleliśmy, że zdjęła go dopiero dzisiaj). Po wymianie uprzejmości i ułożeniu delikwenta na grzbiecie zamiast ładnie zagojonej rany pooperacyjnej, naszym oczom ukazała się paskudna, zaropiała "dziura" o średnicy 3cm.

[J]Przepraszam, ale czy utrzymywała pani psa w kołnierzu?
[W]Nie, bo mój: "Bobasek, bimbasek, pieseczek, dzieciątko i co jeszcze tylko chcecie" przeżywał straszny stres, gdy miał na sobie kołnierz (uzasadnienie: w oczach innych ludzi i psów musiał wyglądać głupio). Nie mogłam na to patrzeć i ściągnęłam mu to paskudztwo!
Konsekwencje-długotrwałe gojenie się rany, tym razem pani musiała jednak założyć "to paskudztwo", pies otrzymywał antybiotyk. Wyglądanie głupio przez 10 dni byłoby dla niego mniej szkodliwe.

Epizod z żywieniem zwierząt towarzyszących w tle.

Wyznaję pewną zasadę, w większości przypadków, pomijając te nieliczne np. choroby metaboliczne, człowiek jest otyły z własnej nieprzymuszonej woli- za dużo żre. Ze zwierzętami jest inaczej, to my decydujemy o ilości i jakości pobieranego przez nie pokarmu. Mimo tego na co dzień słyszę: [K]Bo wie pan doktor jak moja "dorcia, dolcia, kuleczka, pieszczoszka..." (tutaj w roli głównej np.labrador 65kg), na mnie spojrzy swoimi oczkami, to muszę jej dać jeść!

Kolokwialnie mówiąc psu wysiadają stawy, serce, często miewa różnego rodzaju infekcje, a mimo tego paniusia nie widzi przyczyny powyższego stanu w 30kg nadwagi, którą dźwiga jej ukochana sunia. Po raz enty strzępię sobie język na temat: jak ważne jest racjonalne żywienie psa i jak poważny jest stan, do którego doprowadziła go właścicielka. Na twarzy paniusi widzę jedynie kpinę i politowanie pod tytułem "ja i tak wiem lepiej". W końcu jednak udaje mi się namówić właścicielkę na wdrożenie programu odchudzającego (sprzedaję jej specjalną karmę, informuję jak ma dawkować, jak odpowiednio dozować wysiłek fizyczny), grajcie surmy anielskie! Tutaj jednak czeka mnie zderzenie z twardą rzeczywistością-po tygodniu okazuje się, że pies przytył 1kg. O_o

[J]Czy zastosowała się pani do moich zaleceń?
[W]Tak dawałam tą karmę, ale jak ona tak na mnie patrzyła... bla bla bla bla etc.
Tym razem ja już nie słuchałem. Paniusia oprócz karmy odchudzającej, podawała psu wszystko co tylko chciał, a nawet jeszcze więcej "bo on taki biedny". To tak jakby oprócz kilograma schabu zjeść sałatkę "light" - jakie ciężkie jest to odchudzanie. Dlatego też, kiedy rzeczona paniusia (lub jej podobne) przychodzi ze łzami w oczach: [W]Mój piesek kuleje, dusi się, proszę mu pomóc, a był taki zdrowy... itp. brakuje mi słów. Drodzy właściciele nie kaleczcie swoich zwierząt, kot i pies nie mają wyglądać jak kulka i 4 patyczki! Przekarmiając swoich milusińskich wcale nie okazujecie im miłości.

Na koniec o największej zmorze spędzającej sen z powiek wszystkim lekarzom weterynarii, czyli samodzielnych próbach leczenia zwierzęcia przez właścicieli.
W dobie internetu coraz częściej spotykam się z tym negatywnym zjawiskiem. Nie wiem dlaczego, ale część posiadaczy zwierząt ubzdurała sobie, że pies czy kot jest organizmem dużo prostszym niż człowiek. Dlatego też mają w zwyczaju bagatelizowanie symptomów możliwej choroby-[W]Myślałem/am, że samo przejdzie. Niektórzy jednak idą dalej, myślą sobie, że oglądanie animal planet, nadrobi 5,5 roku studiów weterynaryjnych.

Dość częsta sytuacja: Pies intensywnie łzawi, oczy są przekrwione, co robi właściciel? Przemywa je oczywiście rumiankiem, po czym o zgrozo delikatne zapalenie spojówek przeradza się w zapalenie ropne. Uzasadnienie: Babcia przemywała mi oczy rumiankiem i było cacy!

Kolejny przykład geniuszu właścicieli: Na wstępie informuję, że dość częstą chorobą skóry jest tzw. Hot Spot (ropne miejscowe zapalenie skóry). W skrócie psa zaczyna swędzieć, wylizuje się i drapie w miejscu świądu przez co tworzy się rana. Drapanie i wylizywanie jeszcze bardziej ją zaogniają, co zwiększa świąd - błędne koło. Uczony właściciel smaruje ją jakimiś duperelami dla niemowląt, zasypką i czym tylko ma, aż po tygodniu decyduje się na wizytę u mnie. Konsekwencje: leczenie trwające minimum 2 tygodnie (tak to jest z chorobami skóry), duże koszty, stres dla niego i dla zwierzęcia. A można było przyjść jak tylko pies zaczął się drapać.

Ludzie szukają u nas pomocy, oceniają nas, często obmawiają za plecami, nazywają rzeźnikami([W]Bo moja Pusia tak płakała jak ten rzeźnik dawał jej zastrzyk). Prawie nigdy nie dostrzegają, że zły stan ich zwierzęcia jest wyłącznie ich winą. W mojej pracy istnieje jedno zwierzę, którego zachowanie potrafi wyprowadzić mnie z równowagi, mianowicie człowiek.

WET

by Rammaq
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar kalipso
12 14

Po raz pierwszy żałuję że mogę zagłosować tylko raz. Największy z możliwych plusów ode mnie. Pisz więcej, ku przestrodze i nauce.

Odpowiedz
avatar Nihil
6 10

No coz, ja na szczescie piekielnych nie spotkalem, do czasu. Moj chomik dostal jakiegos "pasozyta", lysial i mial zoltawy lupiez zbijajacy sie w kulki. Wyniki jakis badan mialby byc po 2-3 tyg, mam po niecalym jednym i ze jedyny lek na wyleczenie go daje ryzyko. Szczegoly - zadne, jutro go tam taszcze i zobacze co bedzie. Ale smierdzi mi ta sprawa. Jak pojdzie zle to popsiocze na weterynarzy :P

Odpowiedz
avatar Rammaq
16 16

Postępowanie ze zwierzętami takimi jak chomiki, świnki morskie, koszatniczki, myszoskoczki wymaga fachowej wiedzy, często bardzo marginalizowanej w głównym toku studiów. Świeżo upieczony wet ma najczęściej nikłe o nich pojęcie. Ja i mój szef jeżeli czegoś nie wiemy na temat np choroby chomika nie owijamy w bawełnę i nie leczymy na siłę idąc w zaparte. Mam nadzieję, że trafiłeś na uczciwych ludzi.

Odpowiedz
avatar Nihil
7 9

No coz, widac nowa jakas, ale juz rzadko chodze z chomikiem (powodem zaczely byc ceny za wizyte), bo od razu dowalone 30zl wizyta i 30 badanie (mikroskopem i wyslane gdzies), to ide z nim tylko jak musze, odroslo mu futra ostatnio, zobaczy sie jutro co bedzie, ale jak bedie wiecej kasy to tez pojde do innego weta. Coz, co jak co, ale poki kasa jest to nie bede oszczedzal na takich rzeczach jak zdrowie pupipla...

Odpowiedz
avatar digi51
26 28

Masakra, jacy ludzie są bezmyślni. Najbardziej denerwuje mnie jak ktoś gada: "To tylko pies/kot/papuga/chomik". Jakby zwierzęta nie miały uczuć i nie odczuwały bólu. U mnie na osiedlu byli tacy państwo, których pies został dotkliwie pogryziony. Państwo nawet nie wzięli go do weterynarza, bo stwierdzi, że "młody, zdrowy, wyliże się, po co pieniądze wydawać". Po dwóch tygodniach pani oznajmiła jednej z sąsiadek niefrasobliwym tonem, że pies ledwo dyszy i chyba już niedługo zdechnie. Na szczęście sąsiadka okazała się osobą trzeźwo myślącą i zawiadomiła policję o znęcaniu się nad zwierzęciem (chyba tak to można nazwać). Nie wiem, jak sprawa się skończyła, ale państwo psa już na pewno nie mają.

Odpowiedz
avatar Rammaq
15 15

Tak to niestety wygląda, nie tak dawno była u mnie starowinka, której kot został pogryziony przez psa. Nieborak trzy dni leżał w piwnicy, po czym ostatkiem sił wyczołgał się na zewnątrz, to dało pani do myślenia, że należy mu pomóc. Na pytanie czemu nie przyszła wcześniej oznajmiła: "A bo wie pan myślałam, że zdechnie".

Odpowiedz
avatar Dertaz
4 10

kiedys bylem swiadkiem jak pies wpadl pod auto, byl troche pokiereszowany, i mial zlamana lapke, kobieta nie chciala jechac do weta, jakos ja namowilismy, ale jak sie potem okazalo nie zrobila mu przeswietlenia(koszt 100 zl) wiec weterynarz nie zalozyl usztywnienia, dzis pies ma sie juz dobrze, ale do konca zycia ( a pies mial moze ze dwa lata) bedzie kusztykal bo kosc oczywiscie zle sie zrosla. Tylko dlatego ze babie bylo szkoda wydac 100 zl na psa

Odpowiedz
avatar ClassicMouse
4 4

Jak czytam takie rzeczy to aż mi się coś robi :( Dlaczego ludzie nad sobą potrafią się rozczulać, jacy to oni są biedni, a zwierzęta traktują jak niższą formę życia, której nie należy pomóc? "Bo przecież tylko ludzie mają uczucia!" Pies najlepszym przyjacielem człowieka, lecz człowiek najlepszym przyjacielem psa (czy jakiegokolwiek innego zwierzęcia) już niekoniecznie.

Odpowiedz
avatar babciapaula
2 4

@ Dertaz no właśnie. Jak ma się zwierzę, to trzeba się liczyć z tym, że czasem trzeba grube setki na nie wydać.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
13 17

widać że jesteś weterynarzem z powołania i chwała Ci za to. jednak po drugiej stronie są piekielni weterynarze dla których tylko kasa jest najważniejsza.

Odpowiedz
avatar Dertaz
0 6

No wlasnie dwa fronty jak i po stronie wety i wlascicieli zwierzat sa czarne owce. Innym przypadkiem tu opisanuym sa ludzie ktorzy dbaja ale daja za duzo jedzenia oraz zbyt malo ruchu swoim pupilom, rammaq sie dziwi ze nie moze im przetlumaczyc, ale jak on chce im to przetlumaczyc jesli bardzo duzo ludzi samych ma nadwage i lekarze z calego swiata nie moze ich przekonac ze to niezdrowe, ze choroby ktore posiadaja to nastepstwa obzarstwa, braku ruchu. Ludzie nie rozumieja jak nadwaga ma wplyw na ich zdrowie, wiec wymaganie by zrozumieli jakie ma na ich pupili to juz wogole jakas abstrakcja. Chociaz warto ich nawracac moze co 10 zrozumie

Odpowiedz
avatar Rammaq
10 10

Kasa jest ważna, ale życie pokazuje, że nadmierna chytrość przynosi straty. Zła diagnoza, źle dobrana terapia generuje jednorazowy zysk. Wolę uczciwie powiedzieć właścicielowi, że z przyczyn takich a takich nie jestem w stanie mu pomóc, niż oszukiwać go i narażać na koszty. Taka osoba jeżeli traktuje się ją odpowiednio jeszcze nie raz odwiedzi naszą przychodnię. Kłamstwo ma krótkie nogi.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 2

W jakim regionie kraju Kolega pracuje ? :) W przyszłości chciałbym mieć konia, a znaleźć dobrego i sumiennego weta dla takiego zwierzęcia nie jest łatwo. Jak trzeba odrobaczyć to pchają się wszyscy coby tylko kasę zarobić, ale w nocy jakby koń kolki dostał to już nie ma chętnych żeby przyjechać i pomóc :(

Odpowiedz
avatar ulv
5 7

Dawno temu, idąc na spacer z ówczesną dziewczyną i naszymi psiakami natknęliśmy się na paniusię z dalmatyńczykiem. Nie dowierzaliśmy naszym oczom, że można tak zapaść psa. Co dodatkowo dziwiło, pies ten miał krótko obcięty ogon. W tych czasach jeszcze praktyka stosowana, choć jak myślałem nie u tej rasy. A wracając do sedna, to pies był tak spasiony, że jak by go ogolić to wyglądał jak parówka. Podobieństwo tym większe że naprężona skóra zbiegała się w odsłoniętej "dupce", podobnież ja końcówka parówki właśnie. (przynajmniej jak kiedyś wyglądały parówki w takiej osłonce-flaku) Pies ledwo co się poruszał na, wydawało by się krótkich, sztywnych nogach. Zgroza po prostu

Odpowiedz
avatar ulv
1 11

Dodam jeszcze że nasz pies, rasowy kundel, karmiony był 2 razy dziennie. Rano dostawał chleb moczony w mleku i z białym serem. A po południu, ale nie za późno, dostawał gotowaną kaszę z warzywami i podrobami. Oczywiście co jakiś czas i surowe mięso czy kości gdzie było jeszcze co ogryzać. Czy w pełni właściwa to dieta, to tego nie jestem pewien. Ale jak wielokrotnie bywaliśmy na wystawach kynologicznch (dziewczyna była miłośniczką psów rasowych i ich układania) to wielokrotnie byłem pytany co to za rasa (sic - psiarze nie umieją rozpoznać kundla) i czym jest karmiony że ma tak piękną lśniącą sierść.

Odpowiedz
avatar digi51
7 9

Normalne, ludzie czasem nie wierzą, że ładne psy mogą nie być rasowe. Ja też mam kundelka ze schroniska, suka obecnie 14-letnia, bardzo podobna do wilka. Ludzie gały wytrzeszczali, że to kundel i jeszcze ze schroniska (jedna pani spytała czy to jakaś specjalna, unikalna krzyżówka ;D)

Odpowiedz
avatar ulv
0 4

@digi51 ja nie mówię o przeciętnych posiadaczach psów, tylko o hodowcach i wystawcach psów rasowych. Może to niejednoznacznie zabrzmiało w poprzednim poście. Niemniej jednak to od tych psiarzy dowiedziałem się skąd mógł pochodzić jeden z przodków mojego pupila. Był to Owczarek belgijski http://4.bp.blogspot.com/_qYUmrCOFbmg/TPZEQO_0apI/AAAAAAAAA6g/vRzXiGwVB3E/s1600/Belgian-Sheepdog.jpg Moja psina była krótsza, miała krótszą sierść i zawinięty ogon do góry jak ucho od kubka. Śmieliśmy się że to uchwyt do psa ;)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 28 sierpnia 2011 o 23:47

avatar Dertaz
-2 4

owczarki belgisjskie sa piekne, moja dziewczyna miala krzyzowke owczarka belgiskiego z owczarkiem niemieckim, byl poprostu sliczny. Niestety tez mam psa rasowego, czemu niestety, psy rasowe czesto maja wyoszczony tylko jeden zmysl, sa bardziej podatne na choroby, np mopsy przez krotki pysk czesto maja problemy z odychaniem, co prowadzi do choroby płuc i serca. Dogi niemieckie poprzez osiaganie wielkosci i masy doprowadzilo do tego ze psy te zyja od 6-8 lat umieraja zazwyczaj na chorobe serca. Juz nie mowie ze chodowcy mieszaja matki z synami, siostre pokrywaja jej bratem, dla psow to obojetne, ale potem rodza sie pokraki, moja dziewczyna miala kiedys dwa owczarki ktore posiadaly wrodzone choroby stawow, i lap, prawdopodobnie dlatego ze koles pokrywal tym co bylo pod reka, zeby tylko kasa byla. Nastepnym razem pojade do schroniska, sa tam fajne duze pieski ktorym ciezko znalesc dom(male ida podobno jak woda)

Odpowiedz
avatar jasinski214
-2 6

mam do cb autorze pytanie. Po intensywniejszym spacerze moja sunia labek 5 letni liże sobie łapke wczoraj to zauważyłem a po 20min spacerku na nią kuleje co to może być. 2. 33kg to dobra waga dla niej?

Odpowiedz
avatar Rammaq
4 4

Żeby jednoznacznie stwierdzić czy podana przez Ciebie waga jest optymalna dla psa należałoby ocenić sylwetkę psa. Niestety labrador, labradorowi nierówny w związku z czym to co prawidłowe dla jednego osobnika, dla innego może być nadwagą. Proponuję popatrzeć na psa od góry czy ma "wcięcie w talii". Lizanie łapki oraz kulawizna mogą wskazywać na uraz opuszki, pazurów(czasem rosną nieprawidłowo) lub w najgorszym wypadku stawu, jednym słowem nie należy tego bagatelizować. Są to jedynie przypuszczenia nic nie zastąpi badania.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 sierpnia 2011 o 23:27

avatar cathyalto
2 2

nie jestem wetem, ale moze cos sobie wbila?

Odpowiedz
avatar Piotrek1
0 2

Mam dwa flaty, jeden waży 34kg drugi 29kg. Jeden jest po prostu silniej zbudowany.

Odpowiedz
avatar cathyalto
7 7

a co powiesz na to, ze niektorzy wlasciciele - 'geniusze' karmia swoje psy czekolada? moj tata jest treserem psow i nie wiem ile juz razy tlumaczyl ludziom cos wydawaloby sie oczywiste - ze pies to nie czlowiek i cos, co jest smakolykiem dla czlowieka, moze psa zatruc.

Odpowiedz
avatar Rammaq
4 4

Zgadza się teobromina, którą zawiera kakao jest niebezpieczna dla psów. Śmierć spowodowałaby dopiero jej duża dawka, ale nawet niewielkie dawki gorzkiej czekolady mogą podtruwać psa. Ludzie mają następującą tendencję tam gdzie nie trzeba traktują zwierzęta jak samych siebie(rzeczona czekolada), jednakże kiedy trzeba podjąć poważne leczenie dziwią się, że zwierzę wymaga nawet większej opieki niż człowiek.

Odpowiedz
avatar cathyalto
1 3

gdzies wyczytalam ze wystarczyloby 5 gorzkich czekolad na psa wielkosci owczarka niemieckiego. to nawet nie tak duzo, bo przeciez co to jest dla takiego psa? nawet moja kolezanka jest w stanie tyle zjesc... no i tez niekoniecznie zatrucie musi sie skonczyc smiercia - wystarczy ze sie rozchoruje a i tak psa szkoda, bo to nie jego wina ze wlasciciela ma glupiego. poza tym (jako corke tresera pracujacego w domu, wiec podstawy tresury sa dla mnie oczywiste) irytuja mnie wlasciciele wielkich psow, ktore sie wierca, wyrywaja i skacza na innych ludzi podczas spacerow. jesli sami nie potrafia nad nim zapanowac, to mogliby poprosic o pomoc profesjonalnego tresera. 20 minut roboty i pies chodzilby grzecznie przy nodze. wiem, ze to nie Twoja dzialka, ale musze sie gdzies wyzalic:P

Odpowiedz
avatar Dertaz
-1 3

prawdopodobnie moj stary pies (a raczej rodzicow) ktory byl karmiony slodyczami non stop, takze roznymi czekoladami zdechl mozliwie ze z tego powodu. co prawda dozyl 15 lat, ale przez cale swoje zycie czesto chorowala, zero kondycji,brak apetytu, dostawala ataku drgawek. na swoje usprawiedliwienie dodam ze nie mielismy dostepu do internetu, nie wiedzielismy ze czekolada ma taki wplyw na psa, wet nas nigdy nie informowal, wogole do weta jezdzilo sie moze raz na ruski rok. Ale mimo wszystko pies mial u nas dobrze, szkoda ze nie wiedzielismy o tych czekoladkach, bo mniej stresu dla zwierzaka i meczarni pod koniec zycia( w ostatnich dniach miala juz bardzo wysokie cisnienie, ktore doprowadzilo do utraty wzroku, brak czucia w lapkach tylnich, po dwoch dniach leczenia ktore nie dawalo zadnych rezultatow decyzja zeby psa uspic) Dopiero jak kupilem owczaqrka zaczelem czytac o dietach, kupilem pare ksiazek, i sie okazalo ze czekolada dla psa jest smiertelna, tabliczka (nie oszukanej) czekolady to dawka smiertelna dla psa o wadze 20 kg, mniejsze dawki tak jak wspomnial rammaq podtruwaja psa, wiec swojemu psu nie daje nawet grama. Słodkie jesli juz musi to dostaje w produktach gdzie brak kakaa, zelki ciastka (bez czekolady)

Odpowiedz
avatar karalucha
-1 3

Nie lubię słowa treser. Trener, szkoleniowiec. Praca z psem to nie musztra, powinna być zabawą i dawać przyjemność obu stronom.

Odpowiedz
avatar nisza
4 4

Nie generalizuj. To,ze niektorzy naogladaja sie seriali o tematyce medycznej i wyszukuja w google co sie da, nie znaczy, ze kazdy tak robi.

Odpowiedz
avatar Whirlwind
2 2

Bardzo fajne. Tzn. smutne, że ludzie tak bezmyślnie postępują i na tym ich zwierzątka cierpią, ale fajnie, że przedstawiłeś to z tej strony. Przy okazji może do niektórych dojdzie, co robią źle.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 5

dodam tu bo Autor nie zauważy :) wet (a raczej klinika) naciągał mnie na 7 wizyt i masę badań u królika - że rak, że tarczyca itp. wiele bólu i stresów dla zwierzaka oraz, nie ukrywam, poszło kupę kasy. dopiero jak poszłam się skonsultować z innym, w całkowicie niezależnym gabinecie okazało się że zapasłam tuptusia. dodam że maleństwo przeżyło 9 lat. niestety dostał wylewu, a jako że pierwszy wet ma klinikę pod moim oknem i to całodobową to do niego się udałam.. niestety pan na dyżurze był pijany tak że ledwo stał nie mówiąc już o wyraźnej mowie czy niedajboże leczeniu kogokolwiek. wizyta w innej klinice skończyła się na podaniu przyczyny zgonu i stwierdzeniu że zapewne szybka pomoc postawiłaby go jeszcze na nogi

Odpowiedz
avatar Rammaq
4 4

Wiesz odnośnie takich diagnoz jak wylew byłbym dość sceptycznie nastawiony(chyba, że wykonano sekcję). Weterynaria oprócz IW jest prywatna, także jeden wet. chętnie brzydko mówiąc "przysra" drugiemu. Po zgonie zwierzęcia łatwo jest mówić, że na pewno można było pomóc- w naszym fachu zdarza się pełno lekarzy, którzy lubią opowiadać dyrdymały.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

akurat do tego mam do tej pory zaufanie - już ponad 12 lat leczy moje różne przybłędy :)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 sierpnia 2011 o 0:23

avatar Rammaq
8 8

@cathyalto W pracy zauważyłem, że zwykle najtrudniejsze do okiełznania są małe pieski. Dla właściciela przytrzymanie Yorka wielkości dwóch pięści dorosłego mężczyzny to dramat totalny.

Odpowiedz
avatar cathyalto
0 4

hmm... nie wiem czemu, ale myslalam ze jestes kobieta. przepraszam za pomylke.

Odpowiedz
avatar jasinski214
-1 5

zapodaj.net/a0e42c9416d1.jpg.html fotka psiaka autorze. jutro ide do weta

Odpowiedz
avatar Rammaq
2 4

Błąd 404 :(

Odpowiedz
avatar Dertaz
2 6

Mój pies po kastracji tez nosic mial kolniez, ale nie moglismy go przyzwyczaic, to bylo 10 najgorszych dni naszego i chyba jego. Kolniez zakladalismy mu tylko na noc, wtedy wchodzil na lozko a jak chcial zmienic pozycje to tym kolniezem walil nas, sciany i inne przedmioty(bylismy na nogach pare razy w ciagu nocy) wogole sie nie wysypialismy. W dzien by nie stresowac zwierzaka zdejmowalismy mu kolnierz, ale wtedy caly czas go pilnowalismy, trzeba bylo katem oka go obserwowac czy sie nie gryzie lub lize rany. NA podworku tylko na smyczy(masakra) Rana zagoila sie dobrze ale mimo ze caly czas mielismy go na oku to i tak jeden szef sobie wyjal, naszczescie nie rozwalil sobie rany. Kolnierze to straszne przeklenstwo, niestety nikt nie wymyslil jeszcze bardziej skutecznej rzeczy.

Odpowiedz
avatar Jasper
6 8

Pies kolegi też zażarcie walczył z kołnierzem. Nikt nie wiedział jak to robił, ale potrafił zniknąć na chwilę na podwórku i wrócić już bez niego. Na szczęście byliśmy wtedy dziećmi i przez te dziesięć dni biegaliśmy wciąż za psem z powrotem zakładając mu ten kołnierz. W nocy pilnował go dziadek cierpiący na bezsenność, który ciągle żartował, że psa mamy pilnować w deszczu, bo jak mu się kołnierz zapełni to się utopi...

Odpowiedz
avatar alexvalensi
0 0

@Jasper moja sunia też sobie zdejmowała ten kołnierz, nie mam pojęcia jak! najgorsze, że to pies typowo "podwórkowy", w ogóle nie wchodzi do domu, więc ciężko jej było pilnować non stop :P a co ona wyczynia, żeby sobie ściągnąć kaganiec (skórzany) to się w głowie nie mieści! :D

Odpowiedz
avatar Rammaq
8 8

"Mialem kiedys znajoma ktora swojemu pupilowi dala na bol glowy(gdy pies trzebie glowa jak by chcial wytrzepac wode z uszu to znaczy ze boli go glowa)" To najczęściej oznacza, że pies ma zapalenie uszu, ale nie powiem znajoma miała ciekawą teorię. Co do leków, zgadza się część ludzkich jest stosowana w weterynarii, ale jest pewien mały problemik. Np takie zapalenie pęcherza moczowego może nim wcale nie być, mogą to być kamienie, może to być zapalenie nerek i co wtedy... A no zamiast lepiej jest co raz gorzej i kiedy takie zwierzątko pojawi się u nas może być już za późno na leczenie.

Odpowiedz
avatar Jasper
2 2

Mam pytanie do autora - czy karma puszkowana typu Kitekat czy Whiskas jest naprawdę odpowiednia dla kotów? Pytam, bo po przejściu w zaświaty ukochanej rodzinnej kotki, moja teściowa zaczęła czytać etykiety i teraz wyrzuca sobie, że karmiła ją popiołem i przez to skróciła jej życie(kotka miała 12 lat).

Odpowiedz
avatar Rammaq
6 6

Nie są to karmy wysokiej jakości, oczywiście są lepsze od tych biedronkowych cudeniek 15zł za 20kg itd. ale daleko im do Hills'a, Royal Canin'a czy Eukanuby. To jest tak jak z samochodami jeden jeździ Maluchem drugi Jaguarem- i to i to jest samochodem, ale różnica jest drastyczna. Można powiedzieć, że lepsze żywienie zapewniłoby dłuższe życie kotce pytanie tylko o ile dłuższe? To już sfera czystej spekulacji.

Odpowiedz
avatar Dertaz
-1 3

karmy puszkowe tych firm sa nawet dobre, gorzej z suha karma dla psow i kotow srednich firm(kitekat, whiskas, chapi, pedigri) sucha moze byc tylko w takim wypadku dodatkiem do karm puszkowych

Odpowiedz
avatar Kosiar
3 3

Kotu, jak najbardziej, ten popiół był potrzebny :). Wystarczy poczytać skład karm renomowanych producentów i tam też jest pewien procent popiołu. Karmy z reklam telewizyjnych, to niestety niższa półka. Niżej są tylko jakieś noname'y z Kauflandu czy Biedronki. Średnia półka to produkty np. Puriny. W hodowlach w Polsce najczęściej stosowany jest Royal Canin. Do górnej półki należą też karmy Orijen, Biomill czy Acana.

Odpowiedz
avatar cathyalto
0 4

ja tam jestem za naturalnym zywieniem - puszki czy suche jedzenie tylko od wielkiego dzwonu jako dodatkowa atrakcja.

Odpowiedz
avatar nisza
2 6

Kazdy, kto chce miec zwierze, powinien przejsc testy psychologiczne i dotyczace opieki nad zwierzakiem. Szkoda tylko, ze tak sie nigdy nie zdarzy ;/

Odpowiedz
avatar infamous
3 3

Plusik ode mnie za ostatnie zdanie w tej historii.

Odpowiedz
avatar Dertaz
-1 5

i tak malo ludzi ma zwierzeta, statystyki w mojej okolicy mowia ze co 7 ma psa, co 15 ma kota, 90% wlascicieli jest normalnych i daje psom jedzenie, wyprowadza na dwor, pies czuje sie w domu bezpiecznie i jezdza z nim do weta. Pozostale 10 % to margines, ktory i tak w jakims stopniu zapewnia czesto pare z podstawowych potrzeb psa, wiec wprowadzanie badan psychologicznych (co do wypowiedzi @nisza) jest kolejna kloda rzucona pod nogi wlascicielom czworonogow, tym bardziej ze i tak duzo psycholi by je przeszlo( zobaczmy na policje, oni przechodza testy psychologiczne i tak zawsze jakad menda sie przezliznie)

Odpowiedz
avatar VampireSmurf
1 1

W mojej okolicy tylko kilka osób nie ma psa. Większość osób ma kota. Praktycznie wszystkie są zadbane.

Odpowiedz
avatar bukimi
1 3

Przewińcie szybko komentarze. Brak avatara-nic-nic-pies-nic-nic-kot-nic-pies-kot-nic :D No i jeszcze tylko digi51 psuje komentarzowy zwierzyniec:)

Odpowiedz
avatar bukimi
1 1

mcromance111 dołączył do dyskusji. Mamy jednego kota więcej :D

Odpowiedz
avatar mcromance111
4 4

Jestem zootechnikiem. Chciałam zostać weterynarzem, ale stwierdziłam że wolę kiedyś szkolić psy :D Jednak jak widzę pomykające po mieście babunie i paniusie z noskami w chmurach, za którymi turlają się te "kulki z patyczkami" to muszę się powstrzymywać, żeby takiej przez łeb nie zdzielić ... Już nie wiem czy gorsze jest przekarmianie psów, czy traktowanie ich jak dzieci, co bardzo źle odbija się na ich psychice ... P.S. autorowi gratuluję uzyskania tytułu :) Powodzenia w dalszej pracy !!!

Odpowiedz
avatar Oliolemka
1 1

Co do przekarmiania zwierząt- fretki muszą mieć stały dostęp do miski z wodą i karmą, i same decydują, ile jedza. Do właściciela należy odpowiednie dobranie karmy, coby fretka nie wyglądała jak klucha z nogami, ale niestety większość fretek tak wygląda. Moja fretka to chodzące szkielet, i jak sie ją głaśsze to czuć kości. waży ok. 650g przy długości pół metra, wiec zaczęłam się o nią martwić. Dopiero u weta dowiedziałam sie, że moja fretka jest wyjątkowa, bo ma prawidłową wagę, a większość fretek które mają cały czas w misce kaczkę, tran, indyka i inne tłuste mieso, no cóż, nie potrafią przejść trasy innej niż hamak-miska-kuweta-hamak.

Odpowiedz
avatar Oliolemka
1 3

Nie jestem autorem, ale napiszę- nie, to nie jest normalne. Kot nie powinien jeśc ludzkiego jedzenia, bo przyprawy, konserwanty i inne ulepszacze mu szkodza. Tak samo nie powinno się dawać kotom karm typu "kitekat" czy 'whiskas"- kot to je, bo jest tam pełno substancji zapachowych i uzależniaczy- trudno zwierza odzwyczaić, a karma wyniszcza jelita. Ale karmienie kotów ludzkim zarciem to częsty błąd, więc wybaczę- tylko staraj się zbyt czesto tak nie robić, jak chcesz futrzaka uszczęśliwić, to daj mu trochę mięsa ze skórą i ścięgnami, kilka kropel tranu, lub pastę malt-soft. Dla kota to jest smaczne, i zdrowe.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 września 2011 o 17:21

avatar karalucha
1 3

bo z Polaków bardzo ciężko wykorzenić przekonanie, że tłuste=zdrowe_i_szczęśliwe . Ostatnio pomagam jednej pani, która ma kilkanaście dzikich kotów na posesji (z żadnym do weta na szczepienie, bo się dotknąć nawet nie dadzą) i sama nie je, ale kotom gotuje podroby codziennie. A na wór puriny dla kotów się skrzywiła, że kotom nie smakuje i że jak je tą karmą karmili, to jak ona wróciła to one takie chudzinki, a jak wyjeżdżała to takie majestatyczne wielkie były.

Odpowiedz
avatar bukimi
2 2

Nawet nasze babcie uważają, że tłuste=szczęśliwe i dokarmiają kochane wnuki :)

Odpowiedz
avatar VampireSmurf
1 1

Gdy byłam na Chorwacji, widziałam mnóstwo zaniedbanych zwierząt. Wszystkie koty miały zaropiałe oczy. Była tam również suka w ciąży, jakaś krzyżówka z jamnikiem. Była zagłodzona. Co do historii-rozumiem, że kołnierz to stres dla zwierzęcia. Ale nie rozumiem, jaką logikę właściciele widzą w ściąganiu kołnierza i narażaniu zwierzęcia na dodatkowe cierpienie.

Odpowiedz
avatar cecile
1 1

Moim największym marzeniem było dostać się na weterynarię. Niestety nie udało się, wylądowałam na biologii.. nie wiem czy jestem za glupia, czy mam pecha czy po prostu nie bylo mi to przeznaczone. W kazdym razie i tak zamierzam pracować ze zwierzetami, inaczej mojego zycia sobie nie wyobrazam. Bardzo Ci zazdroszcze i szanuje to co robisz. Pozdrawiam serdecznie :)

Odpowiedz
avatar kwik
2 2

Przypomniałeś mi historię, którą usłyszałam od weterynarz, do której zaprowadzam swoje zwierzątka. Kobita też musiała karmić psa specjalną karmą, bo był otyły. Dolewała mu do niej tłuszczu, bo nie chciał jeść samej suchej karmy i tak na nią smutno patrzył, bo pewnie był głodny. :D MASAKRA!

Odpowiedz
avatar Gineveh
2 2

No cóż, ja mam i dobre i złe wspomnienia z wizyt u weterynarza. Najgorsze to takie, że zawiozłem psa, żeby zaszczepić go na wściekliznę, a na miejscu podczas zastrzyku (igła musiała być nie odkażona) zarażono go nosówką. Mimo prób ratowania po 3 tygodniach zdechł... Ale mam też miłe wspomnienia profesjonalnych weterynarzy, którzy znali się na rzemiośle i kochali zwierzaki. Jak w życiu, są ci źli i są ci dobrzy ludzie.

Odpowiedz
avatar babciapaula
0 0

jak to igła nieodkażona? przecież to są jednorazówki!

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 1

jednak są ludzie którzy wybraliby swoje ulubione jedzenie od diety. sama wiem jak to jest sie odchudzać i w końcu po próbach podjęcia męki zaprzestałam, na szczęście moja waga jest w normie tylko z wyglądem gorzej przy moich wychudzonych koleżankach. ale jak sobie pomyśleć taki pies na diecie jak dotychczas jadł dużo fajnych rzeczy to musi strasznie cierpieć. przynajmniej ja bym cierpiała jakbym musiała jakiś czas jechać na warzywkach bez słodyczy

Odpowiedz
avatar Rammaq
1 1

"...jak sobie pomyśleć taki pies na diecie jak dotychczas jadł dużo fajnych rzeczy to musi strasznie cierpieć. przynajmniej ja bym cierpiała jakbym musiała jakiś czas jechać na warzywkach bez słodyczy" Cierpi to zwierzę gdy musi nosić na sobie 30kg zbędnej wagi, a nie gdy nie dostanie szyneczki, kiełbaski itp. Ludzie mają zwyczaj porównywać zwierzęta do siebie wtedy kiedy nie trzeba.

Odpowiedz
avatar Sessi
0 0

o lol. @sofcik dużo osób lubi czekoladę, ale gdybyś dowiedziała się, że jest dla Ciebie niebezpieczna to nadal byś ją jadła? Psa się da do wszystkiego przyzwyczaić. Da się znieść kilka dni fochów przecież.;) a najlepiej to nie rozpieszczać. Ja swoim obecnym zwierzętom rzadko, prawie wcale! daje słodycze. Ew. Czasami podzielę się schabowym.;) Ja też mam dobre i złe wspomnienia z weterynarzami. Jedną sytuację opowiadali mi rodzice. Miałam mieszańca owczarka niemieckiego, bodajże z jakąś wilczą rasą. Aczkolwiek wyglądała jak prawdziwy wilczur. Wzięliśmy ją jak byłam mała. Pamiętam tylko jak ją wybierałam z siostrą. Aza w pewnym czasie zapadła w chorobę, zwaną nosówką. Piesek się meczył, rodzice jeździli do lecznicy. A my z siostrą do pieska przywiązane. Wet w lecznicy powiedział, że nic się nie da zrobić, że trzeba sunie uśpić. I tutaj włączył się chyba wojskowy temperament mojego kochanego ojczulka, który powiedział, że na to nie pozwoli. Poszedł do sąsiadującego obok lecznicy weterynarza, położył mu psa na stole i kazał ratować. :) Psiaka odratowano na szczęście i była naszą pociechą niestety tylko przez 10 lat. :( Teraz, po przeczytaniu historii i komentarzy wytężyłam swoją pamięć i my chyba faktycznie mogliśmy ją troche przekarmić. Sunia pod koniec swoich dni miała problemy ze stawami, jednak nie potrafiła nie cieszyć się na widok swoich właścicieli i jak ktoś do niej przyszedł (mieszkam w domku jednorodzinnym i Aza miała duuuuży wybieg i przytulną budę) skoczyła i ponoć stało się coś z kręgosłupem. Tato nie chcąc przedłużać cierpienia psiakowi, a także sobie, zarządził uśpienie psa (Nie mogła chodzić, załatwiać się, jeść). Niestety, a może na szczęście, mnie nie było przy tej sytuacji. Dowiedziałam się dopiero kilka dni później jak wróciłam z obozu. Mimo że minęło kilka lat to dla mnie nadal bolesne wspomnienie. U mnie sprawdza się powiedzenie, że pierwszy pies jest najlepszy. Kocham swojego obecnego psiaka, ale to nie to samo... Ale podziwiam Cię, że jesteś weterynarzem @Rammaq. To jest jednak dość trudne, bo zwierze Ci nie powie dosłownie 'boli mnie brzuch, ucho gardło'. Też kiedyś myślałam, żeby zostać wetem, ale ja jestem za miękka do tej roboty...

Odpowiedz
avatar Miniaturowa
0 0

Dobry weterynarz to skarb! I ja "moją" panią weterynarz uwielbiam: zna się na tym co robi, ma ogromne serce, jest bardzo życzliwa i choć to nie jest najważniejsze, mało bierze. Jest jeszcze jeden pan weterynarz, którego chwalić będę zawsze, który uratował mojego kota przed kalectwem. Choć wet stwierdził, że jedyne co pewnie osiągnie to to, że kota nie będzie bolało, ale noga nigdy nie będzie sprawna kot nawet trochę nie utyka. Biega, skacze... Rewelacja po prostu. A co do tuczenia zwierząt, to sprawa jest trudna. Pół biedy jak patrzy żałośnie. Moje koty jak zaczną koncert urządzać... Masakra. Drą ryja nawet dwie godziny. Młoda (dwuletnia dość duża na długość i wysokość kotka o nieskończonym apetycie) dostała nakaz schudnięcia od pani doktor. Będzie ciężko:).

Odpowiedz
avatar Xenopus
0 0

Ja sie mocno martwie o to czy mi sie uda nie przekarmic chomika a w szczegolnosci nie przyczynic sie do cukrzycy u niego. Wlasnie jak czesto i w jakich ilosciach mozna 8cm dzungarkowi dawac swieze owoce jak np jablka? Bo jak przeczytalam ilosci w stylu plasterek (ktory w tym momencie jest tak 3/4 masy chomika) jablka czy gotowanego jajka to sie troszke zdziwilam. Zawsze mialam wrazenie, ze podstawa diety powinny byc ziarna a swieze warzywa i owoce to uzupelnienie. Czy sie myle?

Odpowiedz
avatar Valkiria
0 0

W tym całym zajęciu zwierzaki to zazwyczaj najmniejszy problem. To pańciów zazwyczaj nie da się przewalczyć... "Bo ja tak dbam o mojego psiuńka/koteczka/konisia i go karmię ile on chce zjeść, on dobrze jeść musi, bo inaczej będzie nieszczęśliwy"

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

TO JEST NIC.Moje wujostwo ma świnkę morską która waży 3 KILOGRAMY.Jest wielkości głowy niemowlaka."bo ona tak dużo je"..eehh..jej dupa wygląda jak kula do kręgli..

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 listopada 2012 o 10:04

avatar Katarzyn
0 0

Są dwie strony medalu,właściciele często są zwyczajnymi idiotami,ale są i weterynarze,których mam ochotę zamordować po moich przejściach ze zwierzakami...jakim trzeba być człowiekiem, żeby uszkodzić kotu staw w przedniej łapie i jeszcze kazać sobie za to zapłacić pod otoczką ,pożal się boże, "badania" ?

Odpowiedz
Udostępnij