Nie wiem czy byłem bardziej piekielny czy żałosny...
Sobota wczesny ranek. Wypożyczalnia Rowerów Alfa Gdańsk Brzeźno. Godz: gdzieś koło dziewiątej. Rano.
Zostałem obudzony przez Beatę. Noc była ciężka; obok, „na budach” do wczesnych godzin rannych trwała gorąca impreza, która nie dawała szansy zasnąć - a pilnować rowerów trzeba...
Wstałem mocno zamroczony, myślami jeszcze w głębokim śnie. Zacząłem automatycznie wyprowadzać rowery oraz sprzątać nasz mały placyk rowerowy (tylko ciało pracowało, duch jeszcze łapał resztki snu). Zaczęli przychodzić pierwsi klienci, którzy zachęceni piękną pogodą postanowili wybrać się naszymi rowerami na wycieczkę do Sopotu. Beata się nimi zajęła. Ja wolałem zająć się sprzątaniem (nie musiałem przy tym myśleć). W pewnym momencie zaszedł mnie z boku dobrze zbudowany, poważny mężczyzna.
-Mamy problem, czy możemy prosić o pomoc?
Starałem się jak najszybciej obudzić, ale to nie było proste. Niemniej bez wahania zapytałem się w czym jest problem?
- Mamy problem z licznikiem – odpowiedział drugi poważny i również dobrze zbudowany mężczyzna siedzący na rowerze.
Wiecie, taki licznik, co bada ilość przejechanych kilometrów, szybkość, czas, poziom cukru, kalorie i inne różne parametry. Licznik znajdował się na rowerze trzeciego mężczyzny. Starszego Pana w białym kapeluszu. Licznik pokazywał zero zero zero.
Jeszcze jedna ważna rzecz a propos liczników, o której musicie wiedzieć; każdy jest inny. Każdego inaczej się ustawia, w każdym przyciski mają różne funkcje. Raz trzeba nacisnąć prawy, raz lewy, raz dwa jednocześnie, raz trzeba przytrzymać na dłużej, raz dwa razy krótko przycisnąć. Ten był francuski. Wprawdzie nieźle mówię w tym języku, ale niestety nie na tyle biegle, żeby zrozumieć to, co mi licznik pokazywał. Niemniej jestem osobą, która się nie poddaje i zacząłem naciskać różne przyciski. Mijały sekundy. Dwaj poważni panowie starali się mi pomagać, ale jakoś nie byliśmy w stanie sobie poradzić.
Pamiętajcie, że byłem straszliwie, potwornie niewyspany. Choć nie wiem czy mnie to tłumaczy :(
Klnąc w myślach na francuskie wynalazki, już nieco wkurzony, zapytałem się starszego Pana w kapeluszu, nie patrząc mu w oczy, czy ma instrukcje do tego licznika. Odpowiedział:
- No właśnie wyrzuciłem.
Zrobiłem charakterystyczną minę i sarkastycznie odpowiedziałem (prawdę mówiąc prawie wybuchłem):
- I co pan narobił?!? A nie trzeba było wyrzucać. I teraz mamy problem, bo każdy licznik jest inny! Jak ja to mam zrobić?
- To ja wydrukuję jak wrócę do domu. – odpowiedział spokojnie starszy Pan w kapeluszu.
Zaczynałem się poddawać nie mając pomysłu, jak sobie poradzić z tym strasznym francuskim licznikiem. Starszy Pan w kapeluszu również dawał za wygraną. Powiedział:
- Trudno, nie udało się, ale zróbmy sobie zdjęcie.
- Nie ma potrzeby. Przecież nic nie zrobiłem – odpowiedziałem z uśmiechem ale też i ze smutkiem. Niemniej starszy Pan w kapeluszu poprosił jednego z dwóch poważnych panów, żeby zrobili nam zdjęcie. W sumie chciałem protestować że nie rozdaję swoich zdjęć na prawo i lewo, ale trochę mi głupio było po tym jak go objechałem.
Trochę się też zdziwiłem, że co, że taki przystojny jestem? Czy co?
Wyciągnął taki wielki tablet, co był jednocześnie komputerem podręcznym, telefonem, aparatem i czymś tam jeszcze. Starszy Pan w kapeluszu podał mi rękę. Ja się uśmiechnąłem. Zdjęcie zostało zrobione. Dobrze zbudowany, poważny mężczyzna robiący nam zdjęcie pokazał nam zdjęcie na tablecie. No ładnie wyszło. Podaję uśmiechnięty rękę starszemu facetowi w czapce, któremu nie potrafiłem pomóc. Śmieszne. Dziwne. Smutne. I do tego dookoła kilka osób, co ze zdumieniem na nas patrzyło. W sumie nie bardzo wiedziałem o co im chodzi.
Panowie zaczęli zbierać się do dalszej jazdy. W tym momencie Starszy Pan w kapeluszu na do widzenia podał mi swoją wizytówkę. Podziękowałem. Spojrzałem na nią.
I... oniemiałem. Okazało się, że tym starszym Panem w kapeluszu był... Lech Wałęsa. Tak – ten Lech Wałęsa. Stałem przy Panu Prezydencie jakieś dobre 10min. Starałem się pomóc, opieprzyłem, że nie ma instrukcji do tego licznika, zrobiliśmy sobie zdjęcie, patrzyłem na to zdjęcie i nie rozpoznałem.
Śmieszne? Tragiczne!!!
Szanowny Panie Prezydencie, od tamtej pory umiem nastawić wszystkie liczniki. Nauczyłem się. Ze wstydu!!!!
ALFA rowery Gdańsk
Gratuluję spostrzegawczości. szczęściaż z ciebie.
Odpowiedzlol O.o
OdpowiedzMam dokładnie te same odczucia O.o
Odpowiedzwedług mnie mocno naciągane
Odpowiedznaprawdę się wydarzyło. cała firma do dziś ma ubaw:( zresztą, nawet mam to zdjęcie http://www.facebook.com/photo.php?fbid=242835769089288&set=a.238902032815995.61459.215529085153290&type=1&theater
OdpowiedzNo proszę, ciekawe co na to powiedzą osoby skomlące zwykle "to na pewno fake, fajną masz wyobraźnie itp" :D
OdpowiedzFaktycznie na zaspanego wyglądasz ;P
Odpowiedz;D Ciekawe. ;D Już Cię lubię za te Twoje włosy. Uwielbiam dłuższe niż przeciętnie włosy. ;)
Odpowiedz@Ovitz Racja, przecież każda sławna osoba 24/7 siedzi na chacie i nigdy nie wychodzi, a co dopiero na rower.
OdpowiedzMimo że go opierniczyłeś, to zachował spokój. Równy gość ;D
OdpowiedzPrzy czym jakby to nie był Wałęsa, albo inny znany człowiek, to by ci pewnie "wstyd" nie było.
OdpowiedzPewnie zależy jaki "znany". Wałęsa, Kaczyński, Tusk, Komorowski, inny ważny polityk, Szymborska, Małysz - to trochę wstyd. Ale jakby Dody czy Wojewódzkiego nie poznał to mała strata i wstyd niewielki:-)
Odpowiedzfursik, żeby Dody nie poznać trzeba wiele wysiłku ;)
Odpowiedznie chodzi o wstyd ze nie poznal ale ze nie wiedzial jak tenze licznik obsluzyc... troche smutne, dla czlowieka z plebsu pewnie by sie nie nauczyl
Odpowiedzfaktycznie na zdjeciu jest niepodobny, ale jak do cholery mogles go nie poznac po glosie, przeciez on ma tak specyficzny glos.
OdpowiedzA na dodatek ja w Gdańsku mieszkam od zawsze... wstyd obciach i ogólna masakra
OdpowiedzAlfa Ogólnie fajne historia, plus wielki o i wstyd trochę jest, ale może mu sprawiłeś przyjemność bo pamiętam jak w jednym z wywiadów mówił że nie może już z nikim normalnie porozmawiać i "przejść się po ulicy bez oczu wpatrzonych we mnie"
OdpowiedzPsychol, pan Wałęsa pewnie dawno nie dostał opierniczu za jakąś pierdołę ;)
Odpowiedz@ALFArowery zdjęcie dla niedowiarków, bardzo dobrze ;)
OdpowiedzPrzynajmniej jako jeden z nielicznych mozesz sie chwalic ze opieprzyłes prezydenta ;)
OdpowiedzSwojego czasu jechał w Sopocie po drodze dla pieszych, na alejkach. Wpadł na moją siostrę. To było dobre kilka lat temu. Do tej pory pamiętam moją matkę, która wydarła się na niego tak, że pół Sopotu słyszało. XD" Tak się wkurzyła, że nawet jego ochroniarze chcieli ją uspokajać, ale zabronił. Chyba wiedział, że jego wina. Od tamtej pory jak go widziałem, to jeździł TYLKO po ścieżce rowerowej. XD"
Odpowiedzsrasz sie tym jak nie wiem co.. najgorsza historia od dawna.:/
OdpowiedzFajna historyjka :D Dla pana Wałęsy to musiał być szok, ale zyskał fajną anegdotkę i zdjęcie z wyjątkowym człowiekiem, który nie poznał prezydenta :)
OdpowiedzJa cię gdzieś widziałam, autorze ;) Ale za nic nie mogę skojarzyć gdzie. A historię dodaję do ulubionych, nie wiem czemu, ale mnie rozbawiła :)
OdpowiedzW Bydgoszczy jest klub "Mózg", taki alternatywny, z kratami przed wejściem na szatnie, które otwiera ochroniarz. Pewnego dnia tak w środku nocy, chce się do niego wbić jakiś jakby zawiany jegomość, a ochroniarz Go opiernicza i każe wypierniczać. Jegomościem okazał się Kazik, a nie poznał Go przez parę minut jego wielki fan. Zdażają się takie historie. Ja raz zarobiony w pracy nie poznałem swojej dziewczyny i uderzyłem do niej z tekstem "Słucham czym pomóc"
Odpowiedz@alfarowery- aż musiałem się zalogować na fejsie i polubić waszego fanpejdża i to zdjęcie ;D
OdpowiedzOddał 100 mln zł? :-)
OdpowiedzSuper opisane! Fajnie, że masz dowód, a tak wgl, to jesteś trochę podobny do aktora grającego Kusego w Ranczu :]
OdpowiedzTo samo mi się skojarzyło jak spojrzałem na zdjęcie. :)
OdpowiedzWłaśnie chciałem napisać dokładnie to samo! Uderzające podobieństwo, prawda?
OdpowiedzTylko szczuplejszy jakby :)
OdpowiedzEhh ludzie- jedni cierpią przez podział na równych i równiejszych, a inni się wstydzą kiedy "równiejszemu" nie potrafili dogodzić.
Odpowiedzchochlik : Nie chodziło tutaj o to, że Wałęsa jest bogatszy, sławny etc. Chodzi o to iż ciężko pracował aby w tym kraju było lepiej, włożył w to całe serce, także prawidłowo, że autor odczuwa lekki wstyd, bo po 1 - jak można było go nie poznać, a po 2 - do takich ludzi należy mieć ogromny szacunek. PS. Oczywiście nie ubliżam autorowi opowiadania.
OdpowiedzJakby mu było wstyd z powodu nierozpoznania, to by przestudiował biografię Wałęsy i historię wiadomego okresu w dziejach kraju. Widać to o niedogodzenie, skoro nauczył się liczniki naprawiać. Oczywiście nie neguję przydatności tej umiejętności.
OdpowiedzNa tym zdjęciu to faktycznie wyglądasz jakbyś co dopiero wstał :) A historia bardzo fajna. Na pocieszenie powiem, że każdemu zdarzyć się może. Ja kiedyś rozdawałam ulotki co prawda mało znanego zespołu muzycznego, ale jednak z ich wizerunkami na tychże ulotkach. I co? Dałam jedną perkusiście... Zaśmiał się i powiedział, że na koncert przyjdzie na pewno :D
OdpowiedzHE he he no na zdjęciu Wałęsa mało do siebie podobny - za to ty lodzio-miodzio :) Zdecydowanie mój typ :)
Odpowiedzhttp://lechwalesa.blip.pl/archive/8/2011?page=3 Tutaj też jesteś :)
Odpowiedzto pan Wałęsa tak lubi sobie zdjęcia robić ?
OdpowiedzTo Ty na tym zdjęciu? Myślałam, że Paweł Królikowski :D A tak na serio, to jak trzeba być zaspanym, żeby Wałęsy (chociażby po wąsie) nie poznać?
Odpowiedzna niejakich budach pracuje sobie w czasie wakacji i dzis tez w tych okolicach pojawil sie pan Walesa ^^
OdpowiedzSię musiał Lechu zdziwic, że sam nie prosiłeś o to zdjęcie :D
OdpowiedzMusiałeś być poważnie zaspany, ALFArowery. Mało który starszy pan chodzi w towarzystwie "dwóch dobrze zbudowanych, poważnych mężczyzn" :) A panu Wałęsie musiałeś sprawić przyjemność (jak to określił Psychol). Jakiś czas temu w pewnej gazecie był wywiad z byłym prezydentem, w którym mówił, że za śniadanie w Jego towarzystwie trzeba zapłacić kilkadziesiąt tysięcy złotych.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 sierpnia 2011 o 15:00
Nie lubię, kiedy zwraca się do Wałęsy, czy to Kwaśniewskiego przez Pan Prezydent... Znaczyło by to, że mamy kilka osób na stanowisku prezydenta w Polsce. A czy nie można by pisać o nim jako BYŁYM PREZYDENCIE (w tekście jest napisane, że "prezydent" więc w latach 1990-1995 miało miejsce? oraz czy teraz nie można by pisać już o "byłym")
OdpowiedzWszystko fajnie, ale naprawde nie rozumiem - bo gdyby to byl ktos 'anonimowy' to nie byloby Ci wstyd (bo i nie ma czego, w koncu sam powiedziales,ze kazdy licznik jest inny). A zachowanie Wałęsy mi się nie podobało - ewidentnie chciał na siebie zwrócić uwagę, chciał żebyś go poznał - i jak już nic nie zadziałało, to dał Ci wizytówkę. Jego ego zostało naruszone, o boże,ktoś go nie poznał, trzeba natychmiast mu delikatnie uswiadomic z kim ma do czynienia! Hipokryta, tak narzeka,ze jest zbyt rozpoznawalny, a tu wyszło szydło z worka.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 30 sierpnia 2011 o 0:32
No i czego się martwisz?Lech spoko chłop,poza tym swojego czasu też sporo wiochy narobił u nas w kraju.
OdpowiedzGdyby tej wiochy nie narobił, to dalej miałbyś ruską armię w okolicy.
OdpowiedzPs-A tytuł prezydenta jest dożywotni.
OdpowiedzJa swojego czasu miałem okazję lecieć z Panem Prezydentem Wałęsą do Brukseli. Byłem dwa rzędy za, ale nie dane mi było podziękować co zrobił dla Polski ze względu na ochroniarzy :(
OdpowiedzMatko tom się uśmiała, aż dwa razy przeczytałam, taka fajna ta historia. :D
OdpowiedzJa lecąc samolotem do Turcji, leciałam z naszym Adamem Małyszem!:D
Odpowiedzsuper historia
OdpowiedzNieźle. Ja mam Kwaśniewskiego po drugiej stronie jeziora.
OdpowiedzKiedyś spotkałem Owsiaka na pogrzebie jakiejś znanej osoby...
Odpowiedz