Historia zasłyszana, miała miejsce na infolinii technicznej operatora dostarczającego między innymi internet. Udział biorą [KON]sultantka i [K]lient (oj, piekielny). Seria wyzwisk, krzyków i wulgaryzmów ze strony klienta, cała rozmowa prowadzona w takim tonie. Wreszcie konsultantka nie wytrzymuje:
[KON]: Proszę pana, ale ja naprawdę już nie wiem, czego pan chce. Może chce pan kupić sobie worek buraków?
[K]: Yyy... ale... po co mi worek buraków?
[KON]: No miałby pan kolegów...
Chyba by ktoś został zwolniony jakby coś takiego powiedział. Rozmowy są przecież nagrywane...
OdpowiedzJakby mieli zwalniać za pyskówki z klientami to by nie miał kto pracować, trzeba mocno pojechać, żeby wywali wiem z autopsji.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 sierpnia 2011 o 21:21
Owszem, są nagrywane. W tamtych czasach, a było to parę lat temu, nagrywały się losowe rozmowy. Jednak nawet gdyby opisywana trafiła do przełożonego konsultantki, wziąwszy pod uwagę zachowanie klienta, konsekwencje nie byłyby w stosunku do niej wyciągane, gdyż na szczęście opisywana firma nie ma aż tak uniżonego stosunku do klientów. Facet był piekielnym chamem, przeklinał i darł się. Takie rozmowy nie są nawet oceniane
OdpowiedzI dobrze, bo czasami na chamstwo trzeba odpowiadać chamstwem. Po prostu znam osobiście i z piekielnych kilka historii, gdzie poleciały zwolnienia, bo ktoś nie chciał być sługą i całować klienta tam gdzie światło nie dochodzi.
OdpowiedzNie no genialny i pomysłowy tekst! Ta odzywka powinna uniwersalnie wejść w słownik każdego czytającego piekielnych :D
OdpowiedzKolejna riposta warta zapamiętania. GENIALNE !!!
OdpowiedzNo niestety w dzisiejszych czasach konsultant zostałby zwolniony, co jest absurdem. Nie zapomnę, jak mój (były na szczęście) szef kazał mi oddzwonić i przeprosić panią, która na mnie nawrzeszczała i zwyywała, tak, że podziękowałam jej za rozmowę i zakończyłam ją. Nie przeprosiłam.
OdpowiedzW czasach kiedy pracowałam na słuchawkach, moja koleżanka miała szczęście do buraków. Miała też na nich jeden niezawodny sposób: Halo! Halo! Tracę Pana! Słyszy mnie Pan? Haaaaloooo! (trzask słuchawki) :D
Odpowiedzjakby to miało miejsce w firmie,w której pracuje, to konsultant od razu straciłby pracę. A szkoda, bo takie teksty czasem same cisną się na usta.
Odpowiedz