Pracuję na ochronie.
Opisałem już ewenement, anielskiego złodzieja, więc pora na jego przeciwieństwo. Przedstawiam wam piekielnego ochroniarza.
Knur, bo tak brzmi jego przezwisko i tak będę go nazywał, jest przypadkiem nieuleczalnym (choć istnieje hipoteza, jakoby mógł go wyleczyć strzał z dubeltówki). Jest dla siebie ideałem i tak też usiłuje się sprzedawać innym, niestety, bez powodzenia.
Zacznijmy od początku. Knur się nie myje. Czy lato, czy zima, czy deszcz, czy upał, on wiecznie capi. Tam, gdzie pobrudzi się np. długopisem, tam ta plama zostaje chyba do zarośnięcia brudem. Ma do tego paskudny nawyk, wiesza swój mundur na cudzych.
Gdy pracowałem z nim, normą było, że znajdowałem jeden przepocony komplet jego odzieży na swoim wieszaku i swoich ubraniach, podczas gdy on donaszał drugi.
Sprawę pogarsza fakt, że mundury ochrony składają się w głównej mierze, z przetworzonych w chińskich zakładach, plastikowych opakowań. Słowem, fetor jaki unosi się z opakowania śniadaniowego, w którym przez rok ktoś chomikował kanapkę z wędliną.
Idąc dalej, Knur kłamie. Nagminnie, bez przerwy, wciąż powtarzając te same głodne kawałki. Przez miesiąc pracy słyszałem na przemian, że:
- będzie policjantem,
- zapisał się do szkoły detektywistycznej,
- złożył podanie do Gromu (ave szatan! wyślijmy go Talibom!).
Wciąż zaczepiał klientki i ekspedientki. Wszystkie raczył opisami tego "co im zrobi w łóżku", co widział ostatnio w paśmie dla dorosłych i uparcie przekonywał, że niegolenie genitaliów jest bardzo męskie, a on sam ma w kroku prawdziwą dżunglę z małpami i Tarzanem.
Zdarzało mu się wyrywać kupującym torby. Machał wtedy na wszystkie strony identyfikatorem, krzycząc "Jestem z ochrony!" i wybebeszał cudze sprawunki. Czy robił to na jakiejś konkretnej podstawie? Nie. Kiedyś zwierzył mi się, że kręcą go damskie majtki. Właśnie w ich poszukiwaniu tak przekopywał kobiece torby.
Takich drobnostek, jak zjadanie czyjegoś obiadu (dwie przerwy po pół godziny na dzień, a on schodził wcześniej, by wyżreć komuś całą wałówkę za jednym zamachem), zostawianie przepoconych skarpet w pracy, ciągłe klepanie i tykanie palcem innych ochroniarzy i uciekanie w czasie interwencji, nawet nie liczę.
Niestety, kierownictwo nie chciało wierzyć w skargi innych ochroniarzy (mnie i mojego znajomego ze szkolnej ławy), bo ten pacan już dzień po tym jak przyszliśmy na obiekt, zgłosił, że jesteśmy do niego uprzedzeni. Słowem, wszystko co mówiliśmy, było objawem niezdrowej nienawiści do jego idealnie czystej fizycznie i moralnie osoby. Nikt z klientów i obsługi nigdy nie zgłosił jego zachowania, mimo naszych nalegań - nie wiem czemu.
Gdy pewnego dnia przyszliśmy z kolegą by rozmówić się nim na temat śmierdzących ciuchów, rozmowa wyglądała tak.
- Knur, mamy do pogadania... - powiedziałem, odprowadzając go na bok. Wtedy akurat zajęty był "bajerowaniem" klientki, która akurat przybierała kolor typowy dla mchów i porostów.
- CO? Co? Jak? Co? - rzucił widząc moje i Cypriana (imię zmienione) miny.
- Taka przyjacielska rada, bo aluzji nie rozumiesz, NIE wieszaj swoich szmat na naszych mundurach. - powiedziałem.
- Chyba, że wolisz to przedyskutować gdzie indziej? - zapytał Cyprian. Tu muszę nadmienić, że jak ja jestem zwinny i szybki, tak Cyprian jest silny. W duecie nie jedno przeszliśmy i przebiliśmy, a zgranie w bitce mamy jak stare małżeństwo.
- Ty mnie nie strasz synek! - to powiedziawszy Knur pogroził nam pięścią.
- Patrz - powiedział Cyprian unosząc swoją, a jego sto kilo mięśni wyraziło rozbawienie - Też mam, ale cięższe.
Widząc, że się nie boimy, Knur zmienił taktykę. Najpierw jednak, odsunął się od nas na dwa kroki.
- Noo, a wy nie wiecie kogo ja znam! Będziecie mieć cieplutko na mieście! Masę (użył pseudonimu innego gangstera, ale nie chce mi się teraz wymyślać czegoś oryginalnego) znacie? - i na koniec uroczy uśmiech aligatora. Ja po prostu zacząłem się śmiać.
- Wiesz... Masa to jest od kilku miesięcy taki trochę bardziej nieprzytomny... Telewizji nie oglądasz? - odpowiedziałem - Z resztą, my się znajomościami bronić nie musimy...
Knur znów zmienił kierunek działań.
- Jak mnie tkniecie, macie przekichane! Ja mam najlepszych prawników...
- Oj tak, za pensję ochrony, na pewno wynająłeś cały sztab przy izbie adwokackiej... - przerwałem mu, wiedząc jak może popłynąć w swój świat.
Tu nasz "kolega" nie wytrzymał presji. Pobiegł na socjal i... zamknął się od środka w toalecie. Jako że tak naprawdę nie mieliśmy zamiaru zrobić mu czegokolwiek złego, poszliśmy sobie. Tego samego dnia wyleciał z firmy.
Czy dzięki naszej reakcji? Nie, on po prostu tego dnia zgubił mundur w autobusie...
Ochrona
Serio serio żadna klientka takiego debila nie zgłosiła? :O
OdpowiedzSerio, serio. Nie wiem czemu, ja sam prawie codziennie dzwoniłem do firmy.
OdpowiedzWidać ,że dres z połączeniem..hm...orka (?) jest cudotwórcą bo niewiem jak on przeszedł szkolenie (no bo na ochroniarza "chyba" jakieś jest ;) ).
OdpowiedzZapach był jego "tajną" bronią na złodziei...
OdpowiedzJak z opowieści wynika, był bronią jak najbardziej jawną. I mam wrażenie że sprzeczną z każdą możliwą konwencją, od Genewskiej począwszy.
OdpowiedzPewnie wyznawał zasadę "Moja broń to brzydka woń" :)
Odpowiedz@SS: trzeba było przyuważyć, jak koleś zaczepił jakiegoś klienta i zadzwonić jako on (klient), lub analogicznie zrobić w sytuacji, gdy "adorowana" była klientka i wtedy poprosić mamę, siostrę, dziewczynę, koleżankę lub kolegę o niewieścim głosie o telefon do firmy (że to niby oni byli obiektem "zainteresowań" ochroniarza). A tak btw., nie mieliście tam monitoringu? byłoby "z kamerą za knurem":D
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 11 sierpnia 2011 o 0:31
Bardzo lubię Twoje historyjki :) Akurat w tej powala puenta, jak przeczytałam "zgubił mundur w autobusie" nie mogłam przestać się śmiać :D Pisz dalej!A tak swoją drogą, długo pracujesz w tym zawodzie? Zawsze wydawało mi się, że praca ochroniarza musi być nudna, przecież w sklepach nic się nie dzieje, ludzie robią zakupy, wychodzą.... Jak bardzo się myliłam :) Pozdrawiam!
OdpowiedzWiesz to było fajnie, płacili by ci za stanie. Ale nie, są piekielni.
OdpowiedzTo naprawdę jest MOCNE. na takie historie powinien być jakiś osobny przycisk do oceny
OdpowiedzEkhem, pisze się "Ave Satan" (Nie, żebym się czepiała, czy coś, tak na przyszłość tylko ;))
OdpowiedzNo, jak czcić szatana to gramatycznie! :)
Odpowiedz...ale chociaż wyleciał.
OdpowiedzMocne. Cóż, tacy ludzie też się niestety trafiają...
OdpowiedzTo już w ochronie a nie "na ochronie"?
OdpowiedzSS, co się stało z "na ochronie", toż to twój znak firmowy?
Odpowiedz"... swój wiesza mundur na cudzych". Brzmi trochę jak mistrz Yoda :)
OdpowiedzPoprawiony szyk zdania i początek. To drugie musiało się pojawić w czasie korekty.
Odpowiedz"A jego sto kilo mięśni wyraziło rozbawienie." Skąd ty bierzesz takie teksty? :)
Odpowiedz@Miszczu9, dlatego umieściłam to w cudzysłowie.
OdpowiedzWiecie co...tak się zastanawiam dlaczego najbardziej śmierdzący i odrażający faceci są najczęściej największymi erotomanami gawędziarzami? Im bardziej obrzydliwy, tym bardziej się chwali swoimi "podbojami".
OdpowiedzNikt do takiego/ich nie wystartuje z "łapami", sam smród ich odstraszy.
Odpowiedzto się nazywa "kompensacja"
OdpowiedzDobry many....chociaż mam podejrzenia, że mundur nie został zgubiony tylko uciekł do pralni się wyprać...
Odpowiedzzresztą zresztą zresztą - Z resztą towarzystwa pójdziemy się napić, zresztą, możemy i ze wszystkimi. - a historia oczywiście na plus :)
OdpowiedzNawet gdybym planowała coś gwizdnąć, to możliwość obmacania przez takiego osobnika spowodowała by natychmiastową rezygnację...
Odpowiedzja ciągle sobie wyobrażam tego tarzana jak buja sie na lianie w dżungli jego kroku...... :D
OdpowiedzJa sobie wolę nie wyobrażać...
OdpowiedzI małpy, próbujące zerwać kokosy... Buahahahah xDDD
OdpowiedzZ takimi talentem pisarskim, to chyba jako ochroniarz rozminąłeś się z powołaniem. Aż chce się zapytać, jak to się stało, że wybrałeś sobie taki zawód??? Życzę Ci, abyś miał jak najmniej piekielnych historii, ale... wszystkie opisz :-)
OdpowiedzDziękuję!! Jakoś łatwiej się żyje, jak się wie, że inni mają podobne problemy... co prawda moja koleżanka z pracy się myje, ale kłamie notorycznie i zachowuje się w stosunku do klientów strasznie. U mnie niestety bez szczęśliwego zakończenia - żeby nie musieć pracować za nią, musiałam się zwolnić. Jak mi oznajmili szefowie "mam za mało luzu". Ale jak się pracuje za dwóch, to czemu pensja ma być pojedyncza? :P
OdpowiedzMiałam w klasie w gimnazjum taką dziewczynę co to chodziła umalowana, wystrojona jak "nie wiadomo kto" (ubierała się trochę jak k.rwa...), uważała się typową królewnę... Włosy myła chyba raz na tydzień, siebie pewnie raz na miesiąc... Odoru się opisać nie da. A dziewcze puste jak em... Słoik po ogórkach. W każdym razie Knur-Obleszek-Macacz-Podrywacz-Maczo-Smrodżo... Nie wiem czy by ją przebił. ;)
OdpowiedzCi najgorsi mają o sobie największe mniemanie. Pewnie by poprawić samoocenę.
OdpowiedzCo do brudu to chyba stosował się do zasady:"Brud jest niegroźny do grubości 0.5cm, a powyżej sam odpada"
OdpowiedzZwykle przed przeczytanie historii zjeżdżam na dół zobaczyć kto dodał. Ale jak widzę ,,Pracuję na ochronie" to zjeżdżam dać plusa.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 sierpnia 2011 o 10:47
Pewnie ludzie poczuli smród i fetor i ktoś wywalił za drzwi. A to dobre ,proszę o kolejne odcinkí. Majtki go rajcowały ? to on fetyszysta . Jak takie coś może rajcować ? mogliście go spytać czy te majtasy to z draską czy bez i zaproponować mu majty od jakiej i zrobić go na widoku na sklepie z nimi.
Odpowiedz-ale się uśmiałem. W jednej bardzo znanej firmie to dziewcze podrzuca majtki. Ja tam nie wiem czy były posrane czy co ale goscie co je u siebie znajdywali mieli wielkie kłopoty bo wujaszko sąd potrafił przekupić i nie ważna była prawda gość musiał być wrobiony doszczętnie.
Odpowiedz