Monika1212 w swojej historii zahaczyła o ciekawą rzecz. Mianowicie chodzi o grupkę ludzi zwaną "gapie". My w swoim kręgu ratowniczym nazywamy taką grupę zwyczajnie SĘPY.
Sępy mają to do siebie, że dzielą się na kilka rodzajów.
1. Obserwatorzy - którzy z daleka (najczęściej z okien) przyglądają się sytuacji,
2. Komentatorzy - którzy łażą i snują hipotezy na temat tego jak doszło do wypadku oraz oczerniają naszą pracę "udowadniając" zebranym, że nie znamy się na tym co robimy,
3 . Dokumentatorzy (znani też jako Azjaci, wiadomo dlaczego) - którzy robią zdjęcia i filmiki komórkami na youtube,
oraz niestety najrzadsza grupa:
4. Podglądacze-pomagacze - którzy chodzą, oglądają co się dzieje, ale też dzwonią po pogotowie i udzielają czasami pierwszej pomocy - tę grupę BARDZO lubimy, niestety tej drugiej części zazwyczaj brakuje.
Oczywiście występują też mieszanki typu "komentator obserwator" (wykrzykuje z okien swoje racje na całą dzielnicę) albo "komentator dokumentator" (łazi nam pod nogami, komentuje wszystko co widzi, najczęściej krytycznie do tego podchodzi i robi zdjęcia np. świecąc nam fleszem po oczach).
Decydując się na jazdę do wypadku trzeba uzbroić się w cierpliwość i odporność na krytykę, bo przecież sępy lepiej wiedzą jak powinno się pomagać (grupa komentatorów), oraz kręcą się pod nogami żeby mieć fajne ujęcia na YT (dokumentatorzy).
Nawet nie wiecie jakie to dla nas piekielne i przykre jak dojeżdżamy na miejsce, a sępy mają już setki zdjęć, już zdążyli do połowy znajomych MMSy powysyłać, a poszkodowanym NIKT nie udzielił pomocy. Najczęstszą przyczyna zgonów przy wypadkach jest brak tej pierwszej pomocy... Pogotowie nie jest w stanie być na pstryknięcie palca, a złote minuty bardzo często decydują o przeżyciu poszkodowanego.
Ale po co... Lepiej narzekać, że pogotowie za długo jechało...
Pogotowie
Plagą są ludzie którzy tłuką się z ratownikami i ich wyzywają D:
OdpowiedzAle tacy wiedzą jak to LEPIEJ niż ratownicy robić, bo ich tak 50 lat temu na prawi jazdy uczyli!
OdpowiedzPiotrek zdarza się, aczkolwiek nie jest to nagminne. Tzn. chodzi mi o bicie się, wyzywanie to norma (grupa komentatorów)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 sierpnia 2011 o 10:43
a de facto nie ma czegoś w prawie polskim jak kara za nieudzielenie pomocy?? pozatym- zaszczurzony ma rację +:>
OdpowiedzNieudzielenie pomocy człowiekowi znajdującemu się w stanie bezpośredniego zagrożenia życia według art.162 Kodeksu Karnego: "Par. 1. Kto człowiekowi znajdującemu się w położeniu grożącym bezpośrednim niebezpieczeństwem utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu nie udziela pomocy, mogąc jej udzielić bez narażenia siebie lub innej osoby na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. Par. 2. Nie popełnia przestępstwa, kto nie udziela pomocy, do której jest konieczne poddanie się zabiegowi lekarskiemu albo w warunkach, w których możliwa jest niezwłoczna pomoc ze strony instytucji lub osoby do tego powołanej."
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 sierpnia 2011 o 11:07
@zaszczurzony - jeśli poszkodowany krwawi a człowiek nie ma rękawiczek, albo jeśli potrzeba sztucznego oddychania a na miejscu nie ma maseczki, to każdy sąd uzna, że ratujący naraziłby się na utratę życia przez możliwość zakażenia HIV. Tak że przepis generalnie martwy.
Odpowiedz@bloodcarver: "(...) mogąc jej udzielić bez narażenia siebie lub innej osoby na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu (...)". Przepis wcale nie jest martwy, nie każdy poszkodowany krwawi.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 sierpnia 2011 o 11:54
@zaszczurzony - jak pisałem niżej, na w sumie nie tak małą ilość moich poszkodowanych jeden nie był groźny zakaźnie... Mam pecha kurna, czy co?
Odpowiedz@zaszczurzony: niestety w art. 162 jest wyrażenie "mogąc jej udzielić" - czyli gawiedź może się wybronić, że oni nie wiedzieli jak i nie chcieli pogarszać stanu poszkodowanego. W końcu był w Polsce przypadek, że przez pseudopomoc chłopak jest sparaliżowany od szyi w dół, bo ktoś zdjął mu nieumiejętni kask po wypadu na motorze. A tak btw.- dalej normy w rko wynoszą 30 ucisków i 2 wdechy? bo nie jestem ostatnio na bierząco:/
Odpowiedz@krysiuniunia - chromol normy, skoro już jesteś jakoś nauczona. Jak przychodzi co do czego, i tak większość osób robi wg tego, co trenowało, a nie tego, ile przeczytali że teraz należy. A jak coś działało przez lata, to i teraz zadziała. Lepiej przestarzała norma a sprawnie, niż aktualna, ale przerywana co chwilę przez "eeeee ile miało być?"
OdpowiedzTak, 30/2 u osoby dorosłej, u dzieci (i u osoby, która tonęła) najpierw 5 "wdechów życia", a później 30/2. rada resuscytacji wciąż i wciąż to zmienia, my robimy tak, bo jest najskuteczniejsze.
Odpowiedzja nie potrafie udzielić p. pomocy i pewnie bym sie zmyła z miejsca zdarzenia zamiast sie gapić i kręcić filmiki, to przecież chyba bym nie odpowiadała prawnie?
Odpowiedzprawnie nie, ale to już kwestia Twojego sumienia. Może jednak warto tych kilku linijek się nauczyć i później uratować komuś życie?
OdpowiedzTak, z tym że udzieleniem pomocy jest zarówno podjęcie bezpośredniej akcji w postaci np. rozpoczęcia akcji reanimacyjnej, tudzież ułożenia w pozycji bocznej, jak i telefon pod numer alarmowy bez jakiegokolwiek kontaktu z poszkodowanym.
OdpowiedzBolesna jak kop w klejnoty, ale prawda. Lepiej miec sensacje, w koncu to rzadki widok jak ktos zdycha (bo spokojnym umieraniem tego nie nazwe) na naszych oczach i megapiskelach. immor: tak, kara dla 20+ osob bo nie udzielili pomocy, wez ich wylap... Najlepiej pomoc, i satysfakcja i szacun na Youtubie.
OdpowiedzA czasami trzeba się z dyspozytorem nieźle naużerać, bo weź tu udowodnij przez telefon, że poszkodowany nie jest pijany... A wiesz jak trudno normalnemu człowiekowi iść na komplet badań na choroby przenoszone przez krew? I ile za to zdzierają? Bo ja wiem. I ciężko, żeby w takich warunkach komuś się chciało. Daj mi adres, gdzie jak pójdę i powiem "łatałem krwawiącego gościa czekając na karetkę" to mnie przebadają za darmo i od ręki, oraz podadzą te prochy zmniejszające ryzyko przyjęcia się wirusa HIV w pierwszym tygodniu, to znów będę zbierał ludzi z ulicy. Nie dostanę takiego? Sorry, ale mam dla kogo żyć, mam kogo nie zarazić HIVem czy żółtaczką wszczepienną.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 sierpnia 2011 o 11:39
Powiem Ci, że nie każdy poszkodowany krwawi, a wręcz częściej się zdarza, że dojeżdżamy, sępy są, a poszkodowanym nikt się nie zajmuje mimo to, że jest nieprzytomny-niekrwawiący. Nikt nie wymaga żeby dotykać krwi obcej osoby.
Odpowiedz@zaszczurzony - ja ta nie wiem. Zaliczyłem jedną bez oddechu - czyli ryzykowałem kontakt z krwawym bełtem, dwa razy padaczka (z czego raz chyba przygryziony język i krwawa piana), i kilka ofiar pobicia, z czego każda krwawiła. Dosłownie jedna z moich poszkodowanych nie była groźna zakaźnie - i takim owszem, zawsze pomogę. Co do reszty - sorry, stary. Już nie. Nie po ostatnim użeraniu się z badaniami po akcji.
OdpowiedzWłaśnie sobie zdałam sprawę że jestem po trochu w każdej grupie: często obserwuję z daleka, przy tym komentuję a raczej dochodzę jak mogło do wypadku dojść, jak jestem blisko i mam aparat to robię zdjęcia w ramach reportażyku (nie komórką) a jeśli pomoc jest potrzebna to pomagam. W każdym razie, ludzie mają to do siebie że są ciekawscy ale niestety też i często panuje znieczulica więc na pomoc ciężko liczyć w niektórych przypadkach.
Odpowiedzpo co komu zdjęcia :/ ja bym się wkurzyła jakbym leżała tak i ktoś by mi robił fotki. nawet w makijażu i po pełnym odpicowaniu jestem dosyć niefotogeniczna :P
Odpowiedzkiedyś wracając z pracy natknęłam się na takie zbiegowisko + policja + karetka, bo jakiś facet chciał zeskoczyć z dachu. I oczywiście jakiś pajac z tłumu wszystko kręcił telefonem komórkowym. Nawrzucałam mu strasznie, bo nie jestem w stanie zrozumieć w jakim celu to robił. A gdyby ten facet rzeczywiście skoczył i się zabił? To naprawdę takie fajne mieć udokumentowaną cudzą śmierć i (nie daj Boże) puścić to potem w świat na portalach typu youtube etc? Żenada.
OdpowiedzByło nie było, sprzedać takie nagranie można czasem dość drogo. A kraj mamy biedny - cany razy dwa, pensje przez trzy względem np Niemiec. No to co się dziwić, że każdy poluje na okazję jak może? Smutne i niedobre, owszem. Ale dziwne czy coś? Nie.
OdpowiedzBlood, a ja myślę, że żerowanie na cudzej śmierci jest dziwnie. I uważam, że te wszystkie tevałeny, polsaty i inne szukające sensacji ścierwa powinny być surowo(!) karane jak kupią od kogoś takie nagranie. Bo ja na miejscu rodziny takiej osoby wytoczyłbym im proces, ale oczywiście w naszym państwie prawa bym przegrał bo miałbym słabszego adwokata.
Odpowiedz@zaszczurz
OdpowiedzDopóki nie zaczęłam czytać Twoich historii, zaszczurzony, żyłam w błogiej nieświadomości można powiedzieć. Owszem, słyszy się różne historie o szeroko rozumianej służbie zdrowia, ale nie zdawałam sobie sprawy, że jako Ratownicy tak się musicie 'użerać' z ludźmi, którzy Was wyzywają. Dobrze że to wszystko tu opisujesz, daje do myślenia. Ja niestety też raz okazałam się trochę piekielną, jak mój tato miał wypadek koło domu (rok temu) i dzwoniłam na pogotowie chyba 10 razy, bo karetka nie przyjeżdżała dość długo (ok. 30 minut, co na tą odległość właściwie było normą, ale człowiek nie myśli racjonalnie jak na jego oczach umiera bliska osoba...) Jak się domyślasz dyspozytorka odebrała tylko za pierwszym razem, a kolejne ignorowała, żebym nie blokowała niepotrzebnie linii (teraz to wiem - mądry Polak po szkodzie...) Żeby nie było niejasności, tato przeżył, ale tylko dzięki temu, że na miejscu wypadku przypadkiem znalazł się były ratownik pogotowia i razem z bratem i sąsiadem udzielili mu pierwszej pomocy zanim przyjechała karetka i straż pożarna. Wiadomo, w każdym zawodzie znajdą się tzw. szuje, ale ratownik medyczny naprawdę naraża życie dla innych i u mnie macie podziw i szacunek za to (nie, nie słodzę, po prostu widziałam na własne oczy)
OdpowiedzChcę się też zabrać właśnie za temat "spóźnień" karetek. Bo nawet tu, na piekielnych, kilka osób awanturowało się mi o to, że karetki długo jeżdżą... Może do kogoś dotrze w końcu, chociaż do niektórych, że my ambulansem nie latamy...
Odpowiedzja tak dodam od siebie- jeśli ktoś boi się zarazić czymkolwiek robiąc sztuczne oddychanie, jest taka folia co się zwie "oddech życia". Można kupić ją w każdej aptece, poniżej 5 zł, a może się przydać.
OdpowiedzNieprawda. Niestety. Odkąd zużyłem ostatnią dostaną w czasach mojego bycia w Czerwonym Krzyżu, w aptekach słyszę "nie ma" albo "wtf". W tych najlepszych "a bo nikt nie kupował i się przeterminowywało, to już nie bierzemy". Tak, ten typ co ja używałem miał bibułkowe filtry, którym się termin może skończyć. Niemniej miło że wspominasz. Może ktoś akurat trafi... O rękawiczki, skalpele czy folie nrc jednak o niebo łatwiej. Swoją drogą dzięki dla pogotowia z okolic Kudowy - jeszcze nie zużyłem skalpeli od Was :D
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 sierpnia 2011 o 21:21
http://czarmed.pl/sklep/product.php?id_product=16 proszę. To ustnik resuscytacyjny, maseczki są trochę droższe (nawet w granicach 30zł). Ale taki ustnik również posiada folię wokół. Ustnik proszę, 12zł i do ustnika masz jeszcze etiu i rękawiczki :)
Odpowiedzproblem lezy czesto gdzie indziej. ludzie niekoniecznie nie chca a boją sie udzielac pomocy. nie raz sie słyszy ze ktos ratujac zycie drugiej osobie zostaje pozwany do sądu przez nią samą albo rodzine uratowanej osoby. wiec lepiej zostawic człowieka i czekac na erke (może zdązy) niz przypadkiem złamac żebro i dostać wyrok.
OdpowiedzZa nieudzielenie pomocy też można dostać wyrok.
OdpowiedzJeśli nie udzielisz pomocy tylko sobie pójdziesz, nikt cię nie znajdzie i żadnego wyroku nie będzie. Nie będzie nawet procesu, bo kogo mieliby podać do sądu? Za to jeśli ktoś pomaga jak może, to ratownicy widzą jego twarz, na nagraniach dyspozytora jest jego imię, nazwisko i numer telefonu - komplet danych, nic tylko pozywać. Za to jak potem taki ratujący potrzebuje wykazać, że się narażał, to nagle czeski film i wtedy nikt nic nie wie i poufność danych, a jak! (piszę z doświadczenia niestety)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 sierpnia 2011 o 9:38
Tak Blood, masz rację, najlepiej popatrzeć, a jak się napatrzysz odejść zostawiając umierającego człowieka. :) To była ironia oczywiście.
Odpowiedzjak nie dasz sie złapać w pobliżu osoby wymagającej pomocy to chyba nie ma wyroku, wystarczy omijać takie wydarzenia
OdpowiedzTo ciekawe co zrobisz jak ktoś z Twojej rodziny będzie potrzebował PP? Wyjdziesz z domu?
Odpowiedzsofcik, to kwestia sumienia. Nie wiem czy kiedyś w przyszłości chciałbyś żeby ktoś Ciebie tak ominął, bo nie chciał się mieszać...
Odpowiedz28 VII tak zginęła moja siostrzenica, 25 min leżała w okół niej ok 20 osób stało... nikt się nad nią nie pochylił, miała 14 lat.
OdpowiedzJeśli nie krwawiła - winni są ludzie dookoła. Jeśli krwawiła, albo jeśli wymagała sztucznego oddychania i masażu serca - była potencjalnie groźna zakaźnie... Jak na razie na moje pytania gdzie po ratowaniu poszkodowanych groźnych zakaźnie można się szybko przebadać i dostać leki zmniejszające ryzyko przyjęcia się wirusów (drogie i średnio skuteczne, ale są) nikt mi nie odpowiedział... Wiec jeśli krwawiła lub wymagała sztucznego oddychania, winny jest polski system służby zdrowia, który nie wspomaga ani nie chroni w żaden sposób takich osób... Ba, panowie z karetki wręcz odmawiali mi wypisania świstka, że ratowałem (lata temu, krwawiący człowiek obity przez dresów, Plac Politechniki w Warszawie). Może i mieli podstawy odmówić, ale kosztowało mnie to wiele wiele nerwów później, jak zauważyłem krew za rękawiczką i próbowałem zrobić sobie testy... Tak że w przypadku poszkodowanego który krwawi bądź nie oddycha nie macie moralnego prawa potepiać ludzi, którzy jedynie wezwali karetkę. Dla nich "ratować czy nie" to wybór "on albo ja". Każdy człowiek wybierze swoje życie. OK, do chrześcijańskich kapłanów i zakonników można mieć pretensje, ich doktryna każe odwrotnie.
OdpowiedzBlood tam wyżej napisałeś "@zaszczurz" i nie ma więcej tekstu, więc co miało być tam dalej?
Odpowiedz@zaszczurzony - wpisałem więcej. Tylko coś się źle piekielnym zapisało do bazy. Na mojej liście na profilu tego komentarza nie ma, nie mogę mu kliknąć edytuj ani usuń... A pisałem, że filmowanie nie jest dziwne. Że jest bestialskie i nieludzkie, ale w dobie, gdzie jeden taki film można przy pewnej dozie szczęścia sprzedać za kasę, która nakarmi człowieka przez rok a sporo osób nie dojada... W dobie, gdzie syte dzieciaki dostają od rodziców wszystko prócz emocji... gapienie się i filmowanie jest złe, smutne itd, ale nie powinno dziwić.
Odpowiedz@bloodcarver - "Jeśli nie krwawiła - winni są ludzie dookoła. Jeśli krwawiła..." - też kur*a winni byli ci dookoła! A może sama sobie była winna? Umiejętność wykonania resuscytacji krążeniowo-oddechowej powinien posiadać każdy dorosły, bo to jego obowiązek i tylko w jego interesie leży zdobycie tej wiedzy. Nieudzielenie pomocy jest karalne do 3 lat z tego co pamiętam i nie ma wytłumaczenia, że "nie umiem", "nie nauczyli mnie". A możliwość zarazenia przez kontakt z krwią rzeczywiście jest czynnikiem, który może być przed sądem wytłumaczeniem nieudzielenia pomocy, ale w takim wypadku nie jesteśmy ani trochę mniej winni!
OdpowiedzZmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 17 sierpnia 2011 o 0:39
@kordyliery - ktoś usunął moją odpowiedź dla ciebie najwyraźniej. Więc napiszę skrótowo. Jak kiedyś znajdziesz krew poszkodowanego na łapie, za rękawiczką, a potem przez parę miechów będziesz się bał o życie, bo nikt nie będzie chciał podać ci leków supresyjnych przeciw wirusom ani testów nawet zrobić, za to będą ci wymyślać od... osób uprawiających miłość bez opamiętania i odpowiedzialności... to pogadamy. Na razie gadasz o czymś, o czym nie masz cienia osobistego pojęcia. Zaszczurzony przynajmniej cień ma - choć on przynajmniej może udowodnić, że jest ratownikiem, nie to co my z ulicy, więc najgorszej części tego co "po" także nie doświadczy. Przy takiej służbie zdrowia udzielanie pomocy krwawiącemu, albo robienie sztucznego oddychania JEST narażeniem własnego życia, a więc obowiązek udzielenia pomocy i kara za brak tejże nie znajdują zastosowania.
OdpowiedzBlood Wy, "ci z ulicy", macie lepiej. Bo jak ja się zarażę w pracy to stwierdzą, że to taka możliwość z racji wykonywania zawodu, nie dostanę ŻADNEGO odszkodowania, żadnej pomocy, jedyne co dostanę w sytuacji zarażenia się to zwolnienie z pracy. Jeszcze jedno ode mnie: jeżeli poszkodowany krwawi w okolicach ust należy zrobić mu resuscytację krążeniową (bez oddechowej), w krwi znajduje się na tyle powietrza żeby przez te 10 minut podziałało, jak poszkodowany miał krew na twarzy, a nie na klatce piersiowej lub chociaż miałeś reklamówkę w pobliżu to nie ma zmiłuj, zaczną się pytania sądu dlaczego tak i tak nie zostało zrobione, lekarz w sądzie powie, że mogłeś tak i tak bo miałeś takie możliwości i tak dalej. Krodyliery ma trochę rację, krwawi czy nie krwawi to nieudzielenie pierwszej pomocy jest winą każdego kto stoi, robi zdjęcia, filmy, przygląda się itp., a nie jest w stanie ruszyć dupy i zrobić coś żeby uratować życie bo gdyby to nastąpiła zamiana ról z pewnością chciałaby taka osoba żeby ktoś oprócz robienia zdjęć sprawdził mu chociaż oddech i chociaż podtrzymał krążenie w razie czego.
Odpowiedz@zaszczurzony - a bo to ja miałem choć cień szansy na badania albo odszkodowanie? Nie. Jedyna różnica, że ty unikniesz steku wyzwisk. Że nie nazwą cię puszczalską męską... jak ja o sobie usłyszałem. I że masz za to zapłacone. Co do zwolnienia - ludzi z HIV wywala się z każdej roboty, tak to u nas działa. Więc jakie lepiej?! I jak wiem z doświadczeń, nawet rękawiczki chronią tylko trochę, jak jucha dookoła. Więc folia? Kiepski żart.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 sierpnia 2011 o 11:07
@zaszczurzony: a jak chcesz udowodnić nieudzielenie pomocy? przeciez to zaden problem przejsc obok i 'nie zauważyć'. trzeba bylo pilnie cos w telefonie sprawdzić albo w torebce...
OdpowiedzNiestety tak jest najczęściej. Problem jest też, gdy jest więcej gapiów. Wszystkich przed sąd nie pchniesz przecież...
OdpowiedzSłuchaj, większość gapi nie jest na tyle rozumna żeby uciec z miejsca zdarzenia (swoją drogą za taką ucieczkę też jest kara) i jak przyjeżdża policja to spisuje najczęściej wszystkich wokół, a my jak podchodzimy do poszkodowanego możemy mniej więcej powiedzieć czy została udzielona pomoc czy nie. Jeśli została to spoko, nikt nie zostanie pociągnięty do odpowiedzialności bo wiadomo, że 10 osób na raz nie musi udzielać PP, ale jeżeli nie to policja ma prawo ściągać tych ludzi na przesłuchanie i zdarza się, że tak robią, zwłaszcza kiedy sprawa i tak trafia do sądu (np. wypadek samochodowy czy pobicie poszkodowanego, wtedy gapie są traktowani jako świadkowie).
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 sierpnia 2011 o 11:14
Za ucieczke kara jest teoretycznie... W praktyce w polskich miastach monitoring leży i kwiczy. A szkoda. Jak by działał, to po pierwsze nigdy nie byłoby problemu z wezwaniem karetki przynajmniej w publicznych miejscach, bo operator sam mógłby wyłapać. Po wtóre, zniknęłyby kłopoty z obroną konieczną i tym, że w tym kraju nikt nie ma prawa się obronić przed napadem. Wyłapywanie "uciekinierów" byłoby tylko skutkiem ubocznym - może i pożytecznym. Może uda mi się przeprowadzić do kraju, gdzie za udzielenie pomocy poszkodowanemu czeka mnie wsparcie służby zdrowia, a nie gnojenie... A może ten w końcu takim się stanie. Na razie jakoś nie umiem żałować, że nie da się ukarać tych, co ze strachu o siebie oddalili się z miejsca wypadku.
OdpowiedzZaszczurzony - skoro już toczy się tu taka dyskusja, to chciałbym zadać Ci kilka pytań odnośnie pierwszej pomocy. Robiłem kilka razy kursy, ale wątpliwości mam dalej. 1. Kojarzę, że mówiono mi, że w sytuacji kiedy brzydzimy się lub boimy się robić usta-usta, to dopuszczalny jest sam masaż serca (żeby chociaż trochę krwi z tlenem doszło do mózgu). Czy faktycznie tak jest? Czy to jest skuteczne? 2. Mówiono również, że masaż serca należy zrobić na goły mostek. I to właściwie rozdziela się na kilka kwestii: 2a. czy faktycznie wymagane jest robienie masażu serca na gołej skórze? 2b. czy w takim wypadku możemy rozedrzeć komuś ubranie? (z tego co pamiętam osoba, która prowadziła szkolenie mówiła, że kiedyś zostali za to pozwani i że starają się rozcinać wzdłuż szwów, żeby przynajmniej była szansa na oszczędzenie ubrań). 2c. co w sytuacji, kiedy jest problem ze zdjęciem ubrania? Lepiej wtedy zrezygnować i resuscytować z ubraniem? 2d. co w przypadku kobiety w biustonoszu? Nacisk chyba wypada dokładnie tam, gdzie on leży. Czy w tym wypadku po prostu to olewamy? Czy może kwestia gołej skóry to jest nieprawda/nieaktualne?
OdpowiedzTo ja napiszę czego mnie uczono za czasów mojego bycia w Czerwonym Krzyżu. Sam masaż serca jest o niebo mniej skuteczny, niż masaż + sztuczne oddychanie. I o niebo bardziej, niż nic. Co do masażu, spróbuj kiedyś na fantomie. Przez koszulkę łapa się ślizga, a przez łączenie stanika (albo przednią klamerkę co gorsza) można sobie rozorać rękawiczki, a poszkodowanemu skórę - i HIV gotowy. PS Ubranie fantoma w cyckonosz jest trudne. PS2 Wyłudzenie od koleżanki stanika do tego celu nawet trudniejsze :P A co do zdzierania ubrania - ja tam w podręcznej apteczce zawsze mam skalpel. Nawet nie wiecie, ile ma zastosowań, jak nagle go potrzeba!
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 sierpnia 2011 o 9:05
@Blood: Przede wszystkim nie panikujmy tak z tym HIV'em. Przez tyle lat pracuję i pewnie zaledwie 0,01% ludzi, do których jeździłem miało coś wspólnego z HIV'em czy AIDS, a na Twoim miejscu bardziej bałbym się HCV bo jest znacznie "popularniejsza" i z pewnością łatwiej się nią zarazić niż tym, czego tak się boisz.. A po 2. trzymanie skalpela w apteczce jest głupie, tak gadasz o wirusie HIV, żeby nie uszkodzić skóry, a koszulkę rozdzierasz skalpelem? To brawo. Koszulkę rozcina się specjalnymi nożyczkami z zaokrąglonymi końcówkami, są ostre i jest malutkie prawdopodobieństwo, że przebiją skórę - te są najczęściej na wyposażeniu apteczek lub można je za grosze dokupić w aptece.
OdpowiedzMój ojciec umarł na żółtaczkę wszczepienną. Spoko, oby tobie na jakiś syf przenoszony przez krew umarł ktoś z rodziny. Wtedy pogadamy o nie panikowaniu. HIV piszę, bo o tym pojęcie ma najwięcej osób, a całej listy na co można zdechnąć od krwi nie będę powtarzał co post. Co do apteczki - w tej minimalistycznej miałem tylko skalpel (szły na pasy bezpieczeństwa itp głównie w sumie), rękawiczki, gazę, mały bandaż i maseczkę - aż się zużyła. Trochę ciężko nosić ze sobą pełne pudełko na codzień.
OdpowiedzZmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 17 sierpnia 2011 o 11:19
Blood kończę w tym momencie dyskusję z Tobą. Nie zamierzam dyskutować z idiotą, który życzy mojej rodzinie śmierci. Po drugie, powtarzam w apteczce NIE nosi się skalpela. Do przecinania pasów są również specjalne nożyki. Skalpel naraża Cię bezpośrednio na kontakt z krwią poszkodowanego. Skończyłem.
Odpowiedz@soul: 1. Tak, to prawda. Jeżeli poszkodowany ma rozorane ulice ust i nosa (zastępczo zamiast przez usta można też powietrza przekazywać przez nos) to zaleca się prowadzenie samego masażu, ale wtedy bezustannie. Gdzieś wyżej już o tym pisałem, w krwi znajduje się wystarczająca, niska granica tlenu do rozprowadzenia przez te średnio 10-15 minut. Jest to z pewnością lepszy sposób niż stanie, patrzenie się na poszkodowanego i trzymanie w sobie nadziei, że zaraz sam się zresuscytuje. :) 2. Fakt, za rozdarcie ubrania poszkodowany, jeśli jest kompletną świnią lub łasą na kasę gnidą, może Cię pozwać bo, np. "to były jego ulubione spodnie", na szczęście polscy sędziowie mają na tyle oleju w głowie, że tacy przegrywają sprawy - chyba, że jest udowodnione, że ratujący zniszczył część ubrania, której nie trzeba było zniszczyć, by udzielić pomocy, ale to rzadkość i teoretycznie nierealne. A co do możliwości to tak, mamy możliwość (nie prawo!) zniszczyć ubranie poszkodowanego, np. żeby wykonać masaż serca. Bez koszulki łatwiej jest ocenić środek klatki piersiowej. Nie bawimy się nigdy w rozcinanie koszulki przy szwie, lytości. Za dużo czasu to pochłania. Jeżeli nie masz czym rozciąć ubrania, nie dasz rady rozedrzeć, to o ile się da podciągamy do góry (tak, aby nie przeszkadzało nam w dojściu do ust poszkodowanego) i już. A jeżeli kobieta ma sukienkę nie da się nic zrobić to tak, wtedy robimy to w ubraniu, że tak powiem. :) Reasumując: tak, najlepiej jest przeprowadzać masaż na gołym ciele, ale nie zawsze jest to możliwe, nie zawsze jest na to czas, nie zawsze jest narzędzie, aby pozbyć się ubrania, więc wtedy nie rozbieramy poszkodowanego jak lalki tylko po prostu robimy to tak jak możemy. W żadnym wypadku nie powinno się rezygnować z przeprowadzenia masażu dlatego, że poszkodowany jest w ubraniu i nie idzie go ściągnąć.
Odpowiedz"za rozdarcie ubrania poszkodowany, jeśli jest kompletną świnią lub łasą na kasę gnidą, może Cię pozwać bo, np. "to były jego ulubione spodnie", na szczęście polscy sędziowie mają na tyle oleju w głowie, że tacy przegrywają sprawy - chyba, że jest udowodnione, że ratujący zniszczył część ubrania, której nie trzeba było zniszczyć, by udzielić pomocy, ale to rzadkość i teoretycznie nierealne" z tym sie nie zgodze, znam wiele przypadków kiedy osoby które ratowały zycie były pociągane do odpowiedzialnosci finansowej przez ratowanego/jego rodzinę. mówisz, że sędziowie nie 'skazuja' na zadośćuczynienie ale niestety prawo nie broni osoby ratującej tylko ratowaną. ja osobiście nie odważyłbym sie udzielic pomocy, jestem przeszkolony ale widmo potencjalnych dalszych konsekwencji jest dla mnie wystarczająco demotywujące.
OdpowiedzNie spotkałem się nigdy z tym, aby ratujący został skazany, bo sąd zawsze brał pod uwagę okoliczności i nasze zapewnienia, że zapewne by poszkodowanego tu nie było, gdyby nie ratujący. Poza tym, trzeba nadmienić, że takie sprawy o zniszczone ubranie są RZADKIE. Bo zaraz ktoś pomyśli, że to każdy uratowany pozywa do sądu... Większość ma raczej trochę mózgu.
Odpowiedz@zaszczurzony - Dziękuję, Twoja odpowiedź nieco rozjaśniła mi sytuację. Niestety dalej nie pozwoliło mi to dojść do jednoznacznego wniosku jak się zachować w takiej sytuacji. Powiedzmy, że w centrum miasta widzę leżącą kobietę bez oddechu, ubraną normalnie (nie sukienka) i otoczoną przez gapiów. No i teraz najpierw próbuję zdjąć/rozedrzeć/odciągnąć bluzkę, ostatecznie reanimuję w niej. A co z tym nieszczęsnym biustonoszem? Jakbym go zsunął/rozerwał, to kobieta leżałaby topless przed tymi wszystkimi ludźmi. W sumie na dobrą sprawę wystarczy, że ktoś zrobi zdjęcie komórką i opublikuje w Internecie, żeby mocno namieszać jej w życiu. Czy szanse na odratowanie tej osoby znacząco maleją jeśli ma biustonosz? (Jeśli zasugerujesz pozostawienie biustonosza, to pojawia się pytanie co w przypadku kiedy kobieta go nie nosi - wtedy dla ochrony prywatności powinienem jednak reanimować przez bluzkę?). Przepraszam, że tak Cię niepokoję, ale te pytania nurtują mnie od dłuższego czasu, a nie miałem kogo poprosić o odpowiedź ;)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 sierpnia 2011 o 18:28
To wszystko tak naprawdę są kwestie sporne. Wiadomo, że jeśli zbiorą się sępy to oczywiście, no może nie, że nie wolno, ale nie powinno się tego biustonosza ściągać, ale dobrze by było podwinąć bluzkę żeby widzieć jak najlepiej ułożyć ręce no i sprawa najważniejsza - widać dokładniej czy klatka piersiowa się porusza (w sensie jak już odzyska oddech). :) Przy ubraniu czasami takich lekkich ruchów klatki piersiowej nie widać.
OdpowiedzOkej, rozumiem. Wielkie dzięki :)
OdpowiedzGdyby był nakaz udzielania pierwszej pomocy ,na pewno miał byś tylko tą ostatnią grupę .. oraz "Wolne pole do popisu"
Odpowiedz