Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Mieszkam w dużym bloku - 10 klatek, 12 pięter, razem kilkaset rodzin.…

Mieszkam w dużym bloku - 10 klatek, 12 pięter, razem kilkaset rodzin. Oczywiście, jeżeli w jakiejkolwiek dużej grupie 5% osobników kwalifikuje się do odstrzału z kuszy ołówkowej, to nie ma siły, żeby nie znajdowały się w moim bezpośrednim i niepożądanym przeze mnie otoczeniu. Liczba "specyficznych" rodzin w mojej klatce zdecydowanie przekracza normę, niezależnie od tego, jaka by owa norma nie była.

Kilka pięter pode mną mieszka pewien chłopiec, nazwijmy go Damiankiem. Damianek, biedne dziecko, cierpi na jakąś przewlekłą chorobę, choć trudno ustalić, jaką konkretnie, ponieważ rodzina Damianka plącze się w zeznaniach. Najczęściej drą się (bo to nie jest krzyk, tylko zwyczajne, dulskie darcie mordy), że dzieciątko ma hemofilię, cukrzycę i padaczkę, czasami nawet jednocześnie. Zdaniem mojej matki, która całe zawodowe życie spędziła na leczeniu dzieciaków, Damianek jest tylko zdrowo popi*rdolony i ma wredną postać ADHD, z którą to opinią całkowicie się zgadzam. Do ulubionych rozrywek Damianka, chłopaczka, zdaje się, jedenastoletniego, należy terroryzowanie dzieci w wieku 3-6 lat, do czego wykorzystuje przewagę fizyczną i mamusię, która chyba przyrosła do kuchennego okna, ponieważ na pierwszy krzyk Damianka, krzywdzonego przez jakiegoś rodzica, który stanął w obronie dzieci dwukrotnie młodszych i odpowiednio mniejszych, reaguje darciem, wyzwiskami, wzywaniem straży miejskiej (policja już nie chce przyjeżdżać) i zrzucaniem śmieci z okna, a nierzadko wysyła na dół małżonka, który atakuje pięściami (raz dostał łomot od studentów z klatki obok, z czego się prywatnie ucieszyłam, ponieważ nie mieści mi się w głowie, żeby gość po czterdziestce okładał dziesięcioletnią dziewczynkę - winą małej było to, że postawiła się Damiankowi i na kamień odpowiedziała kamieniem). Bo krzywdzi się ciężko chore dziecko, tak chore, że przecież to ABSOLUTNIE WYKLUCZONE, żeby kopnęło w głowę trzyletnią dziewczynkę. Damianek nie ma siły, jest umierający, ciężko chory, ludzkość jest bezduszna, a on jest ciężko chory i jeszcze się na nim te wstrętne bachory proletariatu osiedlowego wyżywają, bo jest chory i inny. Wspominałam, że jest ciężko chory? Nieszczęśliwie dla Damianka, nie tylko jego okna wychodzą na podwórze i całkiem sporo osób zgłosiło się jako świadkowie tego incydentu w nadziei, że wreszcie dzieciaka ukatrupią, a przynajmniej ześlą do kopalni. Inne niewinne rozrywki Damianka to rysowanie lakieru na zaparkowanych pod blokami samochodach, dręczenie okolicznych zwierząt, wydzwanianie domofonem do wyżej położonych mieszkań i wpychanie zapałek w zamek w drzwiach wejściowych. Ot, dziecięce zabawy. Ale do rzeczy.

Za oknami parno i gorąco, więc dzisiaj wybrałam się do pracy w sukience z białego lnu. Szytej własnoręcznie, bo dostałam na imieniny materiał i trzeba było coś z niego zrobić. W pracy, oczywiście, dostałam stertę papierów do przejrzenia, uzupełnienia i przerobienia, a ponieważ jestem świeżo po urlopie, to makulatura wypchała mi torbę tak, że nawet nie dało się jej zapiąć (portfel do wewnętrznej kieszeni i przywalić kosmetykami, kieszeń na dwie agrafki - złodzieje nie śpią). Nie miałam na dziś żadnych klientek, tylko papierki, więc szefowa machnęła ręką i kazała mi iść. Szef każe, sługa musi, zatem szczęśliwa wracam do domu przed południem. Wchodzę do klatki, mijam drzwi do piwnicy, zdążyłam wejść może na drugi schodek, kiedy coś zerwało mi torbę z ramienia. Odwracam się - Damianek stoi i wysypuje mi rzeczy z torby. Ponad 600 kartek rozrzuconych w wejściu do klatki, na tym ląduje reszta zawartości torby, a Damianek stoi i się śmieje. Wrzasnęłam na bachora, żeby - słownie - wypi*rdalał, bo nie ręczę za siebie (ale jeszcze nie widziałam na czerwono, więc pewnie na połamanych kończynach by się skończyło). Damianek zwiał do piwnicy, a ja, co robić, kucam i zaczynam wszystko zbierać, niewybrednie przeklinając we wszystkich znanych mi językach. Niebacznie odwróciłam się plecami do piwnicy.

Wyciągałam właśnie rękę po kolejną kartkę, kiedy poczułam, że coś mokrego na mnie spada. Spada i spływa po głowie, karku i plecach. To coś jest mokre i ciepłe. I śmierdzi. A za mną rozlega się wredny śmiech rozpuszczonego gnojka.

Gdyby ktoś jeszcze się nie zorientował - Damianek podkradł się do drzwi i nasikał na mnie i moje rzeczy. I bezczelnie przy tym rechotał.

Mój wrzask słyszeli chyba dwa bloki dalej. Jeżeli Damianek nie był umierający w ogóle, to w tamtej chwili jego życie znalazło się w bardzo śmiertelnym zagrożeniu. Zerwałam się z wrzaskiem i wyciągniętymi w jego stronę rękami, na co spróbował znowu zwiać do piwnicy. Ale nie zdążył. Dopadłam go w połowie schodów. Dostał ode mnie solidnego kopa i piwniczną podłogę osiągnął lotem nurkowym. Dumna z tego na starość nie będę, ale nie poczuwam się do żadnego żalu, wstydu ani niczego takiego. Skoro Damianek był na tyle dorosły, żeby szczać na własnych sąsiadów, co gorsza, mnie osobiście, to niech się liczy z tym, że sąsiedzi nie będą tego tolerować. Rozwścieczona tak, że widziałam na biało, wbiegłam na ich piętro i niemal wyważyłam drzwi, łomocząc w nie. Z dołu już dobiega histeryczny wrzask Damianka, najwyraźniej nieprzyzwyczajonego do tego, że ktoś podnosi na niego rękę i nogę, więc mamusia otwiera błyskawicznie.

Pyskówka była długa i brutalna. Jejmość zamknęła gębę dopiero wtedy, kiedy na klatkę powychodzili wszyscy żywi i nie do końca żywi, żeby mi pokibicować. A uciszyła się nie dlatego, że wstyd jej było przed ludźmi za syna, ale dlatego, że zagroziłam uruchomieniem kontaktów (w końcu oboje rodzice i brat są psychologami, o czym sąsiedzi wiedzą) i załatwieniem dla jej synusia dożywotniego pobytu na oddziale zamkniętym. I chyba tak zrobię, bo wciąż mnie nerwy noszą. Za radą narzeczonego cały incydent zgłosiłam policji jako napaść i znieważenie czynem. Mam nadzieję, że sąd rodzinny wreszcie ukróci samowolę Damianka. Najlepiej zsyłając go do kaukaskiego kamieniołomu.

Albo kiedyś znajdą go sztywnego w tej piwnicy.

A teraz idę odtwarzać zalane moczem materiały do pracy, bo przecież nie wymówię się tym, że nie do końca normalny dzieciak zniszczył je w taki sposób.

by Werbena
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Pytajnik
78 80

OMG... Nie odpuszczaj, udup gnojka jak sie tylko da, bo jeszcze pare lat i zamiast niesamowicie rozpuszczonego dzieciaka bedziesz miala za sasiada mlodego zlodzieja i bandyte. Na przyklad, skoro Damianek szaleje na podworku, moze by sie tak dogadac z jakims sasiadem posiadajacym aparat cyfrowy [szczegolnie lustrzanki z zoomem mile widziane] aby nastepnym razem porobil fotki wyczynow Damianka?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 sierpnia 2011 o 17:02

avatar tttt
20 26

Filmy.

Odpowiedz
avatar Cysioland
3 3

@tttt Jak lustrzanka z zoomem to i to da się załatwić.

Odpowiedz
avatar chudziak
24 28

Werbena, czy to Górny Śląsk? Współczuję przeżycia i kibicuję Ci z całego serca, żeby tego diabła gdzieś zamknięto...

Odpowiedz
avatar blayerek
47 49

Nic bardziej piekielnego dawno nie czytałem. Jestem przerażony wręcz.

Odpowiedz
avatar nuclear82
57 57

Jako że mieszkam w Katowicach opis bloku od razu przypomina mi Superjednostkę - setki a może i 1000 balkonów ściśniętych jeden przy drugim. W takim tłumie nie ma bata - na bank trafisz na podludzi nadających się co najwyżej na parówki. Damianek piekielny swoją drogą ale rodzice? Mężulek powinien już dawno mieć 30-centymetrową czarną pałę w odbycie każdego dnia, przez następne 10 lat albo i lepiej. Sam też kiedyś mieszkałem w 12-klatkowcu (na szczęście tylko 4 piętrowym) i też było pełno ludzi którym "urwać łeb u samej dupy" to mało.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 5 sierpnia 2011 o 17:10

avatar tytus84
0 16

Mnie coś zastanawia dziwny procentaż podany przez autora. Z tego co pamiętam, to nie o 5 a o 90 procentach mówi prawo Murphy'ego oraz smutna szara codzienność

Odpowiedz
avatar konto usunięte
29 31

Trzeba go było w piwnicy zamknąć. Po paru godzinach by mu przeszło wszystko.

Odpowiedz
avatar tttt
26 28

Obawiam się, że nie. Jemu potrzeba autorytetu kogoś normalnego i spokojnego oraz zajęcia. Na pewno nie zamykania samemu w piwnicy. Takie umysły w podobnych warunkach tylko rozwijają swoje najgorsze cechy. Pamiętasz, gdzie Hitler napisał "Mein Kampf"? W zamknięciu właśnie.

Odpowiedz
avatar nuclear82
24 34

Osobiście lubię długie wpisy, zwłaszcza Werbeny bo mimo dużej objętości czyta się z wypiekami :) Jedyne czego bym unikał (plaga zwłaszcza na forach/poralach) to tzw. WALL OF TEXT czyli dłuuuuuugi wpis pozbawiony jakiejkolwiek interpunkcji, akapitów czy paragrafów. Czegoś takiego zwyczajnie nie da się czytać bo bardzo męczy oczy i wymaga dużej koncentracji żeby nie się nie pogubić.

Odpowiedz
avatar Elanor
6 6

Jak za duzo czytania, to nie czytaj. Gdyby jeszcze nudziła albo pisała nie an temat, to rozumiem... Dla mnie, jak na razie, wszystkie historie Werbeny są super.

Odpowiedz
avatar Paganini
38 56

No mi się wydaje, że długi wstęp był tym razem jak najbardziej na miejscu dla nakreślenia tła historii. A co do tematu: nie od dziś wiadomo, że na ADHD najlepszym lekarstwem jest porządny wp... Jakoś póki ojcowie za przewinienia lali swoich synów pasem, to synowie ci wyrastali na porządnych ludzi. A powyższa historia właśnie pokazuje skutki zakazu kar cielesnych i bezstresowego wychowania.

Odpowiedz
avatar geez
18 26

Mephiles kary cielesne typu klaps, albo kilka pociągnięć paskiem przynajmniej przemówią każdemu gówniarzowi, że tego robić nie wolno. Moda na bezstresowe wychowanie, polegające jedynie na upominaniu słownym, czy odstawieniu słodyczy rodzi właśnie takich degeneratów jak ten wspomniany w historii.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-5 43

Nie zgodzę się. Pasek, czy też uderzenie dziecka jest zwyczajnym brakiem szacunku dla niego lub kompletnej niewiedzy. Psy tresuje się poprzez dotyk - tylko delikatny - żadne uderzenie. Dziecko jest istotą rozumną i nie wolno go stawiać na poziomie zwierzęcia - trzeba mu zwyczajnie wytłumaczyć, a nie lać, bo przyjdzie taki moment, że dziecko będzie silniejsze od ojca... A tu matka nie jest w stanie nawet wytłumacz, ba! zauważyć tego, co jej złotko wyprawia. Fakt - karać trzeba, ale tylko wtedy, gdy dziecko zrobiło coś podobnego trzeci czy czwarty raz po wytłumaczeniu, ale w żadnym wypadku nie cieleśnie! Dziecko uwielbia hokej - nie pójdzie na mecz, kocha malować - w ten dzień sobie nie pomaluje. Paganini, masz jakiekolwiek dane? Bo ja mam kolegów, koleżanek, które w życiu nie dostały, a wyrosły na ludzi do rany przyłóż. A Damianek jest tu ofiarą rodziców -bo pozwalają na wszystko, a nie wychowują. A teraz czekam na minusy hejterzy! PS Rozumiem autorkę, że zadała kopa w cztery litery dzieciakowi - obrona konieczna.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 sierpnia 2011 o 14:02

avatar konto usunięte
4 8

nie jestem pewna czy akurat ból fizyczny tak podziała. zależy od dzieciaka, może nic nie podziałać. może być tak że jak sie dziecko zbije to będzie tak wściekłe że będzie to robiło tym bardziej, tylko po kryjomu. i znienawidzi rodziców, potem może mieć długo żal

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 sierpnia 2011 o 23:30

avatar MikrySoft
3 13

Kary cielesne NIE są metodą wychowawczą. Są natomiast dobrą metodą tresury, a czasem tylko ona pozostaje.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 5

Eeeee, całkowicie to się z tym co pisałeś nie zgodzę. Tu nie chodzi o to żeby go lać, za to co zrobił, tylko nie zachowywać się tak jak rodzice owego Damianka i po prostu do takiego stanu nie dopuścić. Człowiek nie nauczony ciągłego krzyku nie będzie krzyczał, a nie nauczony bicia, nie będzie bił. Ważne jest bezstresowe wychowanie, do czasu aż nie przerodzi się w najzwyczajniejsze rozpieszczanie bachora do granic możliwości i pochwalanie każdego nabezczelniejszego zachowania.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 czerwca 2012 o 21:00

avatar ssplayer
26 28

Pozwolę sobie to skomentować w niezbyt elokwentny sposób: O K#rwa... Moja rada - nie odpuszczaj, bądź bohaterem dla swoich kilkuset sąsiadów i pozbądź się szatana wcielonego, walcz o to, aby "jutro" mieć gdzie wracać ("O! Ale ten blok się zaje**** pali! HaHaHa!!!") Pozwól, że jeszcze ci pogratuluję wytrzymałości psychicznej - ja sam bym chyba był, na twoim miejscu, częstym bywalcem apteki/monopolowego, bo na trzeźwo bym tego nie dał rady wytrzymać... Nie chciałbym zabić śmiecia a odpowiadać za człowieka... jestem domatorem, ale taki człeczyna to by sprawił, ze wyniósłbym się z domu przy każdej nadarzającej się okazji..

Odpowiedz
avatar truskawkawczekoladzie
52 54

Co do długiego wstępu- był cudowny! Co do Damianka- przywiązać do drzewa i karmić z procy. To mówiłam ja, truskawka.

Odpowiedz
avatar tttt
9 9

Łubu-dubu! ;) Karmienie z procy brzmi pomysłowo, dobre! Niestety, nic dobrego by z tego nie wyszło. No, chyba że by się niewiadomopocoozmienionymimieniu Damianek przekręcił się z głodu...

Odpowiedz
avatar pirlipatka
27 27

Damianek- kawał cholery, ale ja przede wszystkim zamordowałabym rodziców. Skoro smarkacz wie, że wszystko mu wolno, będzie robił, co tylko zechce, bo mamusia obroni, a tatuś pobije, kogo mu się podoba. Ja nie wiem, skąd tacy ludzie się biorą, chyba na polu ziemniaków wyrastają.

Odpowiedz
avatar s0vi3t
11 13

Myślę że nic mu nikt nie zrobi niestety. Oczywiście kibicuję, ale wątpię, aby sąd wydał nakaz hospitalizacji psychiatrycznej na oddziale zamkniętym. Obym się mylił.

Odpowiedz
avatar Werbena
31 31

Jak się dobrze zakręcę i moja matka zostanie powołana w tej sprawie (jest biegłą jako psycholog dziecięcy), to sama mu wypiszę opinię z niepodlegającymi wyrównaniu zaburzeniami osobowości, całkowicie uniemożliwiającymi mu życie w społeczeństwie. Na komisjach wojskowych dostaje się za to kategorię E, na hospitalizację agresywnego dzieciaka z kartoteką wielkości schronu przeciwlotniczego w poradni pp wystarczy. Dla mnie nie pierwszyzna, jak jeszcze studiowałam psychologię i myślałam, że na tych studiach zostanę, to pomagałam matce w papierkowej robocie.

Odpowiedz
avatar mru
19 21

Każda linijka ok :) Co do Damianka.... całej rodzice przydałoby sie porządne dupopranie. wyleczyłoby ich ze wszystkich wyimaginowanych schorzeń. I faktycznie za kilka lat to będzie bandzior, którego zamkną i mamusia już mu nie pomoże. Natomiast co do ADHD. Pracowałam z ludzmi tym dotkniętymi i zapewniam że ADHD istnieje, ale bynajmniej nie objawia się chamstwem i totalnym rozpuszczeniem. Ludzie z ADHD biora grzecznie leki i mają naprawdę przewalone ze swoją chorobą. A ich rodziny najczęściej są wręcz przeczulone na zachowanie swoich dzieci. Także Damiankowi pomogłoby chyba tylko gdyby jego rodzice dostali porządny łomot ;)

Odpowiedz
avatar Werbena
9 9

Wiesz, wychowałam się w bezpośredniej bliskości tematu, bo połowa kasy w domu była właśnie z terapii ADHD i innych zaburzeń dziecięcych. Wiem, jak zachowują się dzieciaki, które je mają i dla mnie to ewidentny przypadek zaniedbanego i doprowadzonego do granic skrajności ADHD typu 2, połączonego z socjopatią właśnie. Tylko za sugestię terapii w poradni psychologiczno-pedagogicznej mamusia chciała zamordować koleżankę, która tam pracuje, bo "jej synuś jest ciężko chory i to dlatego, a oni chcą z niego wariata zrobić".

Odpowiedz
avatar tcmt
20 34

Moim autorskim pomysłem na leczenie dzieci z adhd i innych kretynów jest paralizator. Urządzenie to proste w obsłudze pozwala na skuteczną walkę z taką hołotą i pomaga skutecznie ukrócić takie wybryki. Już dwa strzały z paralizatora wystarczają. Dzieciak po takiej terapii za każdym razem jak coś zrobi sam będzie kładł się na ziemie i patrzył każdemu na ręce

Odpowiedz
avatar geez
6 10

Pomysł godny realizacji ;)

Odpowiedz
avatar stahoo2000
8 8

Albo powinni mu załozyć taką elektryczną obrożę,jaką zakłada się dużym,agresywnym psom i rozdać wszystkim sąsiadom pilot do niej.

Odpowiedz
avatar niutka
24 24

Dreczeniem zwierzat i slabszych jednostek zaczynaja seryjni mordercy. Dzieciak to co najmniej socjopata, jesli nie psychopata (wbrew pozorom psychopatow sporo wsrod spoleczenstwa, niekoniecznie morduja).

Odpowiedz
avatar konto usunięte
20 20

Nie odpuszczaj. Paradoksalnie gnojkowi możesz tym uratować życie i choćby dlatego warto cisnąć ile się da. Może trafi w systemie na kogoś (kuratora, opiekuna, policjanta), kto go jeszcze naprostuje. Życzę wytrwałości!

Odpowiedz
avatar malamegi
20 20

Znalam takiego jednego "Damianka". Mamusia chuchala i dmuchala na niego. Zalatwila nieukowi indywidualne lekcje w podstawowce, bo dzieciak ponoc "mial problemy z sercem i byl bardzo wrazliwy i nerwowy". Z zawodowki wylecial za wagarowanie, a z praktyki za kradzieze. Mamusia skonczyla pod ziemia po wypiciu "krecika", a synus za kratami za zabicie dziadka, babci i dwoch wujkow. Metalowa rurka i 50kilogramowym pniakiem. A taki watly i slaby chlopak byl... Dostal 25lat (dzialal ponoc w stanie wzburzenia) i w najgorszej opcji wyjdzie na wolnosc w wieku 44lat, po to by straszyc sasiadow.

Odpowiedz
avatar TrissMerigold
13 13

Damiankowi należy się solidny wpier..l, zresztą jego rodzicom. Nie odpuszczaj, bo następnym razem może być gorzej.

Odpowiedz
avatar santiraf
4 4

Też wydaje mi się że to mały socjopata. A jak się skończyła sprawa z dziekanatem? Sąd? Gazeta? Czy odpuściłaś? PS. Co to jest kusza ołówkowa? :)

Odpowiedz
avatar pannakac
5 5

Zgłosić gdzieś. Najlepiej wszędzie, gdzie się da, bo strach pomyśleć, co będzie z tym zasranym bachorem jak dorośnie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 9

Jak zawsze staję po stronie dzieci, tak ciężko mi się do tego zmusić, zupełnie rozumiem Twoje zdenerwowanie i reakcje. Na jego usprawiedliwienie powiem, że winę ponoszą też rodzice, że dopuścili do czegoś takiego. Uczyłam dzieci z ADHD i chociaż nie zawsze jest łatwo, to ADHD nie oznacza, że one są nie do okiełznania. Można. Tylko trzeba chcieć. Nie odpuszczaj.

Odpowiedz
avatar Ohtaralasso
17 17

Że tak zapytam, "I nie zabiłaś?" To nie jest ADHD, to faktycznie mały socjopata. Uczyłem kiedyś chłopca z ADHD i był całkiem sympatyczny, tyle, że był wszędzie na raz. No i nie robił takich numerów.

Odpowiedz
avatar PoProstuFreeq
5 5

Właśnie, osoby z ADHD nie gryzą, nie plują czy coś. Sam mam/miałem adhd i po prostu to jest jakiś nadmiar energii. Siedząc przy komputerze gryzłem guziki u koszulek, czy korki. Najlepsze jest to że sam nie wiedzialem kiedy to robilem. Pozatym jestem gadatliwy jak mało kto, no i ruchawy ;]

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

Też znam takiego 12-latka (5 klasa) z ADHD i choć swoje dziwactwa ma to aż tak źle nie jest. Zdarzają mi się bitki na holu z tego co wiem, ale to bardziej takie przepychanki, co pewnie każdy ze swojej podstawówki pamięta. Mimo wszystko miły dzieciak :)

Odpowiedz
avatar wolfikowa
15 15

Mam wrażenie, że za kilka lat chłopak będzie latać po bloku z kanistrem benzyny i zapałkami. Udup go, ale zacznij od rodziców- oni dopowiadają za dziecko, więc możecie ich spokojnie pozywać o każdy porysowany samochód, zasikane ubrania itd. PS. kiedyś ADHD nie było, bo był pas w domu.

Odpowiedz
avatar Cysioland
0 0

Twoje słowa o ADHD są prawdziwe, ale z innego punktu widzenia. Nie dlatego, że ADHD to fanaberia, ale dlatego, że rodzice kiedyś je traktowali jak fanaberię.

Odpowiedz
avatar Robik
29 29

Teraz już wiem dlaczego niektóre zwierzęta zjadają swoje młode.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
15 19

Ja też mam ADHD, ale jak babcię kocham, przejawia się to tylko gadulstwem, ruchliwością i problemem z koncenttracją. Nie można chamstwa nazywać ADHD :)

Odpowiedz
avatar LaviRezete
8 10

Myślę, że bliskie spotkanie z paskiem wyleczyłoby go nie tylko z ADHD, ale i z cukrzycy, padaczki, a nawet kataru. Ale do tego jeszcze rodzice by musieli być normalni. jeśli faktycznie masz możliwość- daj o tym znać odpowiednim osobom, może się uda jeszcze coś z tym zrobić.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 4

dokładnie zrobiłabym to samo... zepchnęła tego robaka do piwnicy Oo

Odpowiedz
avatar greenlady
6 6

Ja również zgadzam się z każdym pomysłem udupienia, ukatrupienia i dania nauczki temu chodzącemu, piekielnemu taboretowi a od siebie zaproponuję by dać znać o sytuacji mediom, myślę że na pewno się zainteresują a kto wie, może pomogą?

Odpowiedz
avatar Mephiles12
9 9

chyba ukatrupiłbym dzieciaka na miejscu. nie jestem cholerykiem, wręcz przeciwnie, ale takiego dzieciaka chyba wyrzuciłbym z balkonu

Odpowiedz
avatar Werbena
27 27

Garść info: rodzina jest objęta nadzorem kuratora, ale Damiankowi rzeczywiście COŚ jest, bo się z nim obchodzą jak z jajkiem, pogotowie przyjeżdża do niego średnio 2 razy w miesiącu (stawiam lewą pierś, że pół bloku za każdym razem ma nadzieję, że przyjeżdżaja po raz ostatni), więc "trzeba to zrozumieć, staramy się monitorować sytuację, ale sami państwo wiedzą, jak jest", a jest do dupy, bo to dozór w typowo polskim wydaniu - jedna wizyta co 3 miesiące, trawająca 10 minut. Jedna sprawę mieli - właśnie o uszkadzanie samochodów, bo facet z bloku obok złapał gnoja za kark, jak ciął opony - ale sąd odstąpił od wymierzenia kary "ze względu na stan zdrowia dziecka". Mamusia poczuła się po tym bezkarna i takie przekonanie musiała umocnić w synku. Inna sprawa, że jak tu mieszkam ładnych kilka lat, to nigdy nie widziałam, żeby Damianek jakkolwiek fizycznie odstawał od normalnych dzieci w tym wieku (na psychikę spuszczam zasłonę miłosierdzia), a przecież dzieciakowi, który codziennie chyba wychodzi z domu (objawia się to wściekłą kopaniną w drzwi sąsiadów i ściany winy) i jest obarczony miliardem chorób, a każda jedna bardziej złośliwa i groźna, przynajmniej raz musiałoby się coś stać na zewnątrz. Dlatego uważam, że te wszystkie hemofilie, wady serca, przeszczepione wątroby i astmy są wymysłem mamuni, a jedyną jego chorobą są zaburzenia psychiczne. Inaczej złośliwego odlewania się na obcych ludzi nie umiem wytłumaczyć. Dlatego postanowiłam, że nie odpuszczę, przeszłam się po sąsiadach i uprzedziłam, że będę ich powoływać na świadków, bo mam zamiar wystąpić z wnioskiem o przymusową hospitalizację. Dzieciak jest niebezpieczny dla otoczenia, zdemoralizowany i nie rokuje nadziei poprawy w środowisku rodzinnym. A przynajmniej to powiem sądowi (chyba wstawię sobie w sądach prywatny fotel, ostatnio stale włóczę się po rozprawach), bo za szczerość i stwierdzenie, że jedynym środkiem wychowawczym, w który teraz wierzę, jest duet trucizna i solidny kij, mogłabym dostać karę porządkową. W sprawie dziekanatu - pierwsza rozprawa we wrześniu, uczelnia usiłuje zwalić winę na K., co im się nie udaje, bo zeznałam, że uczelnia o tym wiedziała i nie reagowała - darcie papierów zdarzało się od dawna - mnie to mało obchodzi, bo czy uniwerek, czy ona, wszystkie dowody świadczą przeciwko nim, więc się nie wykręcą. Domagam się od nich wpłacenia 2 tysięcy PLN na cele charytatywne, a z K. spotkam się na rozprawie cywilnej o zniesławienie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 11

W profilu mam gg, mogłabyś się odezwać?

Odpowiedz
avatar anulla89
4 4

No i to jest po.ebane! Do dzieciaka który naprawdę zagraża swojemu otoczeniu i jest solidnym wrzodem na dupie kurator przychodzi raz na trzy miechy na chwilkę, a u mojego męża, któremu dozór został jeszcze z czasów gówniarskiej głupoty pan kurator zjawia się co najmniej raz w miesiącu, zajmuje nam zwykle bite trzy godziny i za każdym razem pyta o to samo, czy aby na pewno nie robimy go w .uja, a co trzy miesiące każe kupować testy, mimo, że grubo ponad dwa lata temu mąż dostał zaświadczenie o pozytywnie zakończonej terapii i w tej chwili nikomu kto nie zna jego przeszłości nawet by do głowy nie przyszło, że był takim "rozrywkowym" nastolatkiem. Ciekawi mnie czy o zmianę kuratora może wystąpić osoba trzecia, czy to leży tylko w gestii podopiecznego, bo najwyraźniej pan/i kurator przyznana Damiankowi nie wywiązuje się należycie ze swoich obowiązków. I mam pytanie, bo nie wiem czy to norma, czy tylko nam przyznali jakiegoś nadgorliwca- czy kurator robił wywiad wśród sąsiadów? I czy ktokolwiek z was drodzy piekielni kiedyś spotkał się z czymś takim, że kurator waszego sąsiada wpada do was i wypytuje o swojego podopiecznego? Bo nasz tak zrobił, czym straszliwie nas wk.rwił, bo nie wszyscy nasi sąsiedzi wiedzieli, że mój mąż ma takiego "opiekuna" i wcale nam nie zależało na tym żeby się dowiadywali...

Odpowiedz
avatar samael80
3 5

tak jak pisalem wczesniej wpier......sie nalezy a pociecha zna granice:)

Odpowiedz
avatar Werbena
22 22

Dlatego przyłączam się do ruchu "bejsbol przyjacielem rodzica", jeżeli taki istnieje.

Odpowiedz
avatar krysiuniunia
7 9

@Werbena: może nie bejsbol, ale pasek wystarczy;) ja od swojego ojca dostałam tylko 3 razy (każdy raz pamiętam), a i tak wyrosło ze mnie w miarę ogarnięte dziewczę;) więc tu nie chodzi o karę cielesną, ale o pozwalanie dzieciakowi na wszystko. W pewnym momencie to się obróci przeciwko rodzicom, bo dziecko uzna, że może im wejść na głowę.. jeżeli jeszcze tego nie zrobiło.. Btw, to jest naprawdę piekielna historia, nie do porównania z moherem czy innym klientem. Szczerze współczuję takiego sąsiada, ja bym chyba dawno zrobiła użytek z mojej wiatrówki albo chociaż z noży (kurcze, po coś się rzucać nauczyłam;)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 6 sierpnia 2011 o 1:40

avatar magdalena
8 10

@krysiuniunia: ale jego rodzice tolerują i akceptują zachowanie dziecka! I ilość oraz jakość szkód, które bachor ma na sumieniu oraz to, że oberwał od sąsiadów nie miały na nic wpływu. Dziecko ma na pewno jakiś rodzaj zaburzeń nadających się do leczenia zamkniętego, ale jeśli sprawa się nie przeciągnie przez sąd, no to Werbena plus reszta ma przerąbane. Pytanie, co zrobić z rodzicami Damianka? Pewnie "dyskretne zwrócenie uwagi w ciemnym miejscu" bardziej by pomogło im niż dziecku...

Odpowiedz
avatar krysiuniunia
7 7

@magdalena: właśnie to, że rodzice pozwalają na takie wybryki dzieciakowi, skutkuje piekłem w sąsiedztwie Werbeny i na pewno nie pomaga chłopaczkowi. Bo podejrzewam, że on nie zna wyrażenia "nie wolno" i jego skutków..., a to wszystko przez "troskliwych" rodziców...

Odpowiedz
avatar TrissMerigold
9 9

Doszłam do wniosku, że Damianka i jego rodziców można by wyleczyć przy użyciu kocówy. Piwnicę macie, więc w ciemnej piwnicy koc na łeb i pasem po rzyci. I proponuję od matki potwora zacząć i podwójną dawkę zastosować.

Odpowiedz
avatar SpiderPig
7 7

A ja mam taka mała hipotezę odnosnie "okresowego pogorszenia stanu zdrowia Damianka"... Być może Damianek z racji rozlicznych chorób ma przepisane mimo wszystko jakieś leki i kiedy nawet piekielni rodzice mają go deczko dosyć, "minimalnie" zwiększają mu daweczkę? Gwałtowna hipotensja dość skutecznie pacyfikuje. Tak mi się jakoś skojarzyło...

Odpowiedz
avatar anel
4 4

Nie tylko synek jest umysłowo chory, widocznie rodzice też.

Odpowiedz
avatar Kazaziuma
5 5

Gratulacje samokontroli, ja to odrazu bym mu nogi z dupy powyrywał : P

Odpowiedz
avatar spiewajacysedes
6 6

Zabiłabym jak nic. Według mnie to jest "bezstresowe wychowanie" w wersji hard. Very hard.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 sierpnia 2011 o 20:21

avatar xxxmen
8 12

Kiedyś ADHD leczyło się pasem ale jak widać skuteczna metoda zanikła i takie są skutki

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 sierpnia 2011 o 20:53

avatar konto usunięte
5 5

Bo kiedyś w ogóle nie było takiego wynalazku jak ADHD. Gówniarz po prostu był nie do zniesienia i wtedy dostawał pasem po 4 literach i się uspokoił... A dzisiaj już znaleźli na to odpowiednią nazwę i już nawet takiemu nic nie można zrobić. Nawet wrócić uwagi. Bo wtedy wpada w szał i może nawet zabić, a ty nie możesz nawet wtedy nic zrobić. Bo on cierpi. "Na ADHD". To jest tylko kolejny skutek wymysłu pod tytułem bezstresowe wychowanie. Większość tych cierpiących strasznie na nadpobudliwość ma po prostu owsiki w du*ie, albo zaawansowanego pier***ca i bronienie takich jednostek za wszelką cenę test poważnym błędem. (I nie mówię tu o tych faktycznych przypadkach tej choroby, no ale wszystkie stwierdzone to ADHD? Bitch, please... to jest niemożliwe, bo część dzieciaków obecnie jest zwyczajnie rozpuszczona...) Na tyle, że kilka razy zrobi coś okropnego(jak ten cały cierpiętnik Damianek), nikt go nie naprostuje, rodzice jeszcze go będą bronić i tym samym utwierdzać w przekonaniu, że wszystko mu wolno. Podejrzewam, że prędzej niż później ktoś się wku*wi i da mu lekcję życia. Problem tylko w tym, że ktoś musiałby też zafundować tym rodzicom socjopaty porządne pranie mózgu, żeby zaczęli go normalnie wychowywać. I tutaj "porządny oklep przez nieznanych sprawców w ciemnej piwnicy" jest jak znalazł! Nie mówię, że ciągłe lanie pasem, czy innym kablem jest skuteczne i jakoś specjalnie pomaga[prędzej zmienia psychikę człowieka], ale ja też kilka razy dostałem przez tyłek, nie byłem wychowywany "bezstresowo" i wyrosłem na w miarę ogarniętego człowieka. Bo mi wpojono zasady, a nie pozwolono robić wszystko, "bylebym się tylko odpier****ł", jak to część dzisiejszych rodziców uważa...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

Mamuśka poczuła, że może z synka zrobić świętą krowę, a i pieniążków pewnie trochę wleci do kieszeni (MOPS, renta czy coś).

Odpowiedz
avatar patrisha3
4 4

ja piernicze !! jak to czytałam to we mnie aż buzowało!! masakra jakaś- ukatrupić takiego bachora ! :// Trzymam kciuki !!:)

Odpowiedz
avatar lamak
13 13

Najlepszą metoda na takich rodziców (wg. mojego dziadka) to zabranie im dzieciaka i oddanie jak napompują płucami koło od traktora.

Odpowiedz
avatar ieyasu
8 8

Policja gówno zrobi. Takie sprawy mają gdzieś, chyba że komendant lokalnego posterunku jest twoim bliskim krewnym. Lub jeżeli jesteś córeczką lokalnej szychy. Damianek jest mocno nieletni, grozi mu tylko sąd rodzinny i tyle. Sąd stwierdzi to, co ostatnio - potrzebny dozór kuratorski nad rodziną. Rodzina nie jest nawet patologiczna, tzn. starzy mają robotę, nie chleją, nie ćpają i nie mają wyroków. Dopóki gnój nie skończy lat 15-stu jesteście na niego skazani. Mam nadzieję, że stać cię na dobrego adwokata. Kopniak w dupę dla gnoja kwalifikuje się jako pobicie nieletniego. Przy polskim posranym prawie prędzej tobie grozi wyrok niż Damiankowi lub jego rodzicom. Postaraj się o zaświadczenie o chwilowej niepoczytalności i działanie w stanie silnego wzburzenia emocjonalnego. Wariatów w tym kraju nie ruszają.

Odpowiedz
avatar Dertaz
6 6

Raczej nikt jej nie udowodni ze go kopnela, brak swiadkow, a nawet jakby byli to by nie zeznali, a zeznania tego bahora nie moga uznac bo jest psyhicznie chory. To wlasnie jest plus i minus wariatow. U nas na ulicy byl taki jeden tez ziolko niezle w wieku 16 lat przegial bo rozwalil 10 letniej dziewczyce szczeke(pare zebow polecialo) brat tej dziewczynki wraz kolegami tak go stlukli ze wyladowal na intesywnej ledwo przezyl, nic im nie zrobili bo brak swiadkow, a zeznania wariata nie sa wiarygodne.

Odpowiedz
avatar LubieMorele
10 10

Miałam kiedyś sąsiada w podobnym wieku do opisywanego Damianka i jego zachowanie również pozostawiało wiele do życzenia. Jego mama była zbyt zajęta pozostałą trójką dzieci a, nazwijmy go Maciek, cały czas siedział na podwórku. Jako że był bardzo niemiły to dzieci go nie lubiły i sam musiał sobie wyszukiwać zabawy. Jedna sąsiadka miała bliźniaki (5 lat) i raz szanowny Maciuś na śmietniku (bardzo lubił przerzucać śmieci, skąd pozyskiwał różne przedmioty) znalazł całe opakowania tabletek i "poczęstował" nimi maluchy wmawiając im, że są to cukierki. Na szczęście skończyło się na płukaniu żołądka. Mieliśmy też sąsiadów, którzy wyrzucali przez okno zużyte prezerwatywy. Maciek podnosił je i gonił inne dzieci ze swoją nową "zabawką". Ponadto bardzo lubił rzucać kamieniami z ostatnich pięter klatki, przeklinać na wszystkich i wiele innych. Na szczęście się stamtąd wyprowadziłam i nie musiałam więcej oglądać jego wybryków. Dobrze mogę sobie wyobrazić, przez co Werbena przechodzi

Odpowiedz
avatar Oponex
6 6

Tego damianka to bym serdecznie zaje... Cudowny dzieciaczek normalnie, aż chce się dać w pysk, wyrwać język i wsadzić mu go w jego własny tyłek :).

Odpowiedz
avatar kasiulecc
14 16

Przeczytałam mojej mamie , zgadza się , lać i patrzeć czy równo puchnie.Dostałam raz w życiu wpierdziel i do tej pory wiem ,że nie wolno rozpalać ogniska na środku dywanu , szczególnie jak po ten dywan rodzice stali 3 dni w kolejce (czasy komuny).Jak od początku za wybryki była by kara to może dzieciak by się ogarnął.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 sierpnia 2011 o 8:57

avatar spiewajacysedes
10 12

Zgadzam się, kiedyś dzieci były inaczej wychowywane. Mnie rodzice nie lali za byle co, ale jak już zdrowo nabroiłam to wiedziałam, że wpie*dol będzie. I drugi raz nie zrobiłam niczego podobnego. Wiedziałam za co obrywam i że sobie na to zasłużyłam. A teraz? Daj dziecku klapsa a już masz opiekę społeczną na głowie. Ale tam, gdzie są potrzebni to ich oczywiście nie ma.

Odpowiedz
avatar Dertaz
9 9

"Daj dziecku klapsa a już masz opiekę społeczną na głowie. Ale tam, gdzie są potrzebni to ich oczywiście nie ma." Te zdanie podoba mi sie strasznie, cala polska rzeczywistosc, ale nie tylko dotyczy opieki spolecznej. jeszcze bardziej mi pasuje do tych wszystkich ludzi ktorzy sa za wychowaniem dzieci bez bicia calkowitego. Gdy ktos napisze lub przyzna sie w realu ze stosuje kary cielesne to pelno komentarzy typu jak tak mozna?itp, ale jak codzienie widza rodziny patologiczne to nikt uwagi takim nie zwroci,nie zglosi gdzie trzeba, zero pomocy, poprostu przejdzie obok bez zainteresowania. Ale na forum zawsze swoje trzy zdania wrzuci ze dzieci bic nie mozna bo to traktowanie ich jak zwierzeta.

Odpowiedz
avatar spiewajacysedes
7 7

Nawet zwierzęta karcą swoje dzieci, ale to my się zachowujemy bestialsko.

Odpowiedz
avatar spiewajacysedes
6 6

No i oczywiście chodzi też o tych wszystkich ludzi, którzy widząc, że ukarzesz swoje dziecko podnoszą wielki lament i zaraz "reagują właściwie", oczywiście w swoim mniemaniu, a tam, gdzie widać jawną patologię to "się nie wtrącają, bo to przecież nie ich sprawa".

Odpowiedz
avatar voytek
-1 1

tu trzeba zawiadomić opiekę społeczną a nie pisac w "piekielnych" - rodzice adekwatnie nie radzą sobie z wychowaniem dziecka - potrzebuja specjalistycznej pomocy a może nawet trzeba im te dziecko odebrać bo dają mu zły przykład (ojciec atakujący obca dziewczynkę? czy rodzice tej dziewczynki zawiadomili Policje?)

Odpowiedz
avatar Kongoo
1 1

Powiedz mi w jakim mieście mieszkasz i jakie osiedle. Po twoim opisie poznam "damianka" to jak go wezme do mnie na osiedle będzie grzeczny ,że ja pier...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 7

Masakra :( Ale nie podobają mi się Wasze opinie, że kijem go trzeba potraktować. Agresja rodzi agresję, jakby się ktoś dzieckiem porządnie zajął wcześniej to by się nie czuł bezkarny. Rodzice powinni mieć odebrane prawa rodzicielskie, a chłopiec powinien być leczony. Ale takie rozwiązania to tylko u Artura Łaty, tutaj pewnie proces się będzie ciągnął i ciągnął, a dziecko dalej będzie terroryzowało osiedle :(

Odpowiedz
avatar Cirilla
7 7

W przedszkolu, gdzie miałam staż, było dwóch takich Damianków... Bliźniaki, lat 4, mówić to to nie potrafiło, ale z pięściami na starszych się rzucić - bez problemu. Wyrywanie innym dzieciom zabawek, psucie ich, popychanie na podwórku, rzucanie trawą i ziemią w dzieci (kamieni na szczęście nie było) było na porządku dziennym. Starałam się nie podnosić na dzieci nawet głosu, czasem jedynie straszyłam, że spiorę im dupsko, jeśli się nie uspokoją i to najczęściej skutkowało. Miarka się przebrała, kiedy pewnego dnia przy obiedzie któreś z dzieci przypadkiem zrzuciło talerz na podłogę. Talerz pękł, wychowawczyni poszła po ścierkę, ja starałam się uspokoić "winowajcę". Odwróciłam się dosłownie na moment i poczułam, jak coś ostrego wbija mi się w nogę. Jeden z bliźniaków wykorzystał moment i rzucił we mnie połówka talerza. Nic poważnego mi się nie stało, miałam tylko lekko rozciętą skórę i zniszczone rajstopy, ale myślałam, że łeb mu przy samym pępku urwę. Wytargałam smarkacza na leżaki, w celu wygłoszenia kazania przy użyciu argumentów siły, ale ledwo zamknęłam za nami drzwi, wpadł wrzeszczący drugi bliźniak, kopiąc mnie po nogach. Na szczęście wrzaski te usłyszała nauczycielka, pomogła mi oderwać smarkaczy - jeden miał siłę 5 koni, co dopiero dwóch! Zadzwoniono po matkę, przyjechała przestraszona, zabrała dzieci. Dostała od dyrektorki numer do poradni psychologicznej z nakazem, żeby jak najszybciej załatwiła tam sobie wizytę i przez najbliższy czas nie przyprowadzała dzieci do przedszkola. Piekielne bliźniaki nie chodziły do przedszkola przez miesiąc, ja tam pracowałam jeszcze tylko dwa tygodnie, więc miałam spokój. Dostałam nawet dzień wolnego za poniesione szkody fizyczne i psychiczne.

Odpowiedz
avatar Jorn
6 6

Ja nie jestem pewien, czy on ma zaburzenia psychiczne. Wydaje mi się, ze 90% dzieciaków mając zapewniona bezkarność i otrzymując wielokrotnie powtarzane sygnały, że maja przyzwolenie na WSZYSTKO zachowywałoby się podobnie. 100% winy po stronie rodziców.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 6

Też mi się tak wydaje (oczywiście ma jakiś podwyższony poziom agresji, ale jednak dziecku trzeba tłumaczyć, że takie zachowanie jest złe, bo niby skąd miałby to wiedzieć?) Moja babcia była opiekunką dziecka sąsiadów (tzn sąsiadka szła do pracy, a dzieciak siedział u nas w domu). Moja babuncia potrafi trzymać dziecko krótko (ja zresztą też), więc chłopiec był aniołkiem u nas. Gdy jednak chodziłam do niego do domu w odwiedziny, zmieniał się w istnego potwora, nie słuchał (co było u nas nie do pomyślenia, nie bo wtedy na pewno dostałby karę, bynajmniej nie cielesną!), darł się i robił z rodzicami co chciał. Bo wiedział, że może!

Odpowiedz
avatar auristel
5 5

KU*WA MAĆ!!!!! No wybaczcie moje ograniczone słownictwo, ale po prostu nie mogę. Zaje*ałbym matkę i ojca tego stworzenia na miejscu. Ojczulka najpierw, za agresję a matkę potem, za głupotę.

Odpowiedz
avatar Pyskaty
4 6

Te słabe dali pewnie krewni Damianka..

Odpowiedz
avatar FikMikfeegiel
5 5

po przeczytaniu tej historii uświadomiłem sobie w jakim cudownym świecie żyję. Jedynie menele sikający w bramie (na ściany) i nieletni chlejący na podwórku podejrzane napoje z meliny piętro niżej...sielanka :)

Odpowiedz
avatar Pryma
3 3

Jako, że nie lubię dzieci wcale a wcale, to spotykając taki przypadek pewnie na kopnięciu by się nie skończyło, zwłaszcza, że jak wpadam w furię, to świat prawie się kończy... :/ Liczę na to, że ktoś coś z tym zrobi, bo w końcu może się zdarzyć, że jakiś człowiek w akcie zemsty coś chodzącemu smrodkowi zrobi..

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 sierpnia 2011 o 12:46

avatar merctur
4 4

Aż konto założyłam :):):) Podziwiam, że go nie zabiłaś gołymi rękami :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 4

Co za ******** i ******** dziecko!!! Więcej nie napisze bo zepsuje klawisz z *

Odpowiedz
avatar Cysioland
1 1

Kopiuj-wklej i nie ma problemu.

Odpowiedz
avatar valhalla
3 3

nawet nie chcę myśleć, co bym zrobiła temu bachorowi gdybym była na Twoim miejscu..

Odpowiedz
avatar AzjatyckaFuzja
5 5

Gdy to czytałam to aż mnie nosiło ze złości! Jak ja nienawidzę takich małych gówniarzy! Niech ich piekło pochłonie. Chyba, że sam diabeł będzie go miał dość

Odpowiedz
avatar kjuik
2 2

Dzielna dziewczyna! Oby tak dalej!

Odpowiedz
avatar RavenD12
3 3

Matko, co za g**niarz! Przepraszam za słownictwo, ale sami rozumiecie...Powinni nałożyć za to rodzicom solidną karę...

Odpowiedz
avatar Elodie
-3 5

W tym wypadku stwierdzam, że cała wina leży po stronie rodziców. Dzieci nie rodzą się socjopatami tylko na nich wyrastają. Jeśli rodzice nie są w stanie się dzieckiem zająć tak jak trzeba to powinno się to dziecko od nich zabrać. Czytałam ostatnią książkę o pokrzywdzoną przez rodziców dziewczynkę która była tak piekielna jak nasz Damianek. Wina nie leży po jego stronie chociaż to też zależy od charakteru dziecka któremu rodzice chcą zepsuć życie. Nie zdziwiłabym się gdyby wieczorami kazali mu porysać samochód tego, a tego sąsiada bo ich denerwuje, a tego rzucić kamieniem bo śmiał im zwrócić uwagę. Tacy ludzie nie powinni mieć dzieci.. Oczywiście radzę ci to co wszyscy Werbeno: nie poddawaj się! Jestem pewna, że całe osiedle będzie ci wdzięczne :)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 sierpnia 2011 o 21:21

avatar konto usunięte
3 3

W bloku obok mieszkał kiedyś taki chłopak ze trzy lata młodszy ode mnie. Wyzwiska pod moim adresem były na porządku dziennym. Potrafił szturchnąć, uderzyć, albo i nawet splunąć na moje ubranie. Pamiętam, że kiedyś gdy przechodziłam obok niego popchnął mnie ze słowami "Chcesz wpie*dol?!" i dzięki niemu rozbiłam sobie głowę. Za każdym razem, gdy mówiłam o tym jego matce ona odpowiadała, że to ja go zaczepiam. Tak jej Zenuś mówił... Ale wszystko skończyło się pewnego dnia, gdy siedziałam na podwórku, a on zaczął do mnie biec z wieeelkim kamieniem. Do tej pory nie wiem jak ta pierdoła go podniosła. Próbował nim we mnie rzucić, ale na całe szczęście uciekłam. Po tym incydencie mój starszy brat poszedł do niego z kolegą i go nastraszył. Jego złośliwości się skończyły jak ręką odjął. Działo się to z 8 lat temu. I oczywiście to ja byłam zawsze ta zła. A teraz nie wiem gdzie jest. Czasami go widuję. Nie zdał parę lat z rzędu. Ale raczej przewiduję mu karierę kryminalisty...

Odpowiedz
avatar 8eska88
0 0

A co się teraz dzieje u Damianka?;] załatwiłaś mu już coś?

Odpowiedz
avatar Sztaficer
-1 1

Pod mur i serią z MP40 - Damianka, mamusię i tatusia :)

Odpowiedz
avatar FretkaFineasziFerb
1 1

no ja też jestem ciekawa jak tam Damianek;-)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 1

Ja p... Nie znoszę dzieci, a takiego to bym pod mur dała z kałacha strzeliła w łeb prosto. Diabeł nie dziecko!! Jak bym dorwała to by się na kopniaku w takiej sytuacji nie skończyło...

Odpowiedz
avatar Sandro
-2 12

Droga Werbeno, oto kilka przydatnych porad. - Dobry ostry nóż - poderżnąć gardło lub wbić w płuco, żeby gówniarz nie krzyczał. - Czynu dokonać w piwnicy na rozłożonej płachcie folii, żeby nie było potrzeby czyszczenia miejsca zbrodni. - Zwłoki późną nocą wrzucić do wcześniej upatrzonego na jakiejś budowie zbiornika z wapnem gaszonym - zasada jest tak silnie żrąca, że po kochanym urwisie nie zostanie nawet ślad. :)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 września 2011 o 1:01

avatar konto usunięte
3 5

Lepiej podsunąć mu jakoś inteligentnie trutkę na szczury. Zatruje się talem, a podejrzenie padnie na nowotwór, przeziębienie, zapalenie płuc i mnóstwo innych rzeczy, bo takie zatrucie ma cały szereg różnorodnych objawów. Sam tal jest potem niewykrywalny w organizmie ;)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 września 2011 o 0:41

avatar sparxx
-2 4

Dzieciak piekielny, to fakt, ale ostatnim komentującym też niczego nie brakuje. Naoglądaliście się amerykańskich filmów, że tak sprawnie Wam idzie zabijanie? Nie bronię tego Damianka, sama nie chciałabym mieć takiego sąsiada i we mnie też się gotuje jak czytam tę historię, ale... trutka na szczury? Poderżnąć gardło? Wiecie, ile krwi się mieści w człowieku? Czy ktoś byłby w stanie znieść taki widok? Nie jestem psychologiem i nie czuję się na siłach naprawiać to, co jego rodzice zepsuli. Moim zdaniem porządne lanie mogłoby pomóc, choć nie jestem pewna czy w tym przypadku odniosłoby skutek na dłuższy czas, czy tylko na chwilę. Zaniedbali rodzice i tu by trzeba zacząć resocjalizację chyba...

Odpowiedz
avatar floxanna
2 2

Udupić należy w pierwszej kolejności rodziców. Tzn. absolutnie nie krytykuję wściekłości autorki oraz spuszczenia łomotu gnojowi, bo skoro rodzice go nie wychowują, to ludzie muszą się jakoś bronić, ale winni są jednak przede wszystkim rodzice. ADHD i inne tego typu zaburzenia można i trzeba leczyć — tu akurat dzieciak nie jest winny, że rodzice o to nie dbają. Mimo wszystko — do kamieniołomów to rodzicieli wysłać, a dzieciaka na leczenie i do normalnej rodziny zastępczej czy coś, bo może wtedy będzie szansa, że wyjdzie na ludzi (niekoniecznie z bronią w ręce ;)).

Odpowiedz
avatar Hebi
1 1

A co za chcesz karać biedną rodzinę zastępczą? Dzieciak ma już 11 lat, więc raczej to by niewiele pomogło...

Odpowiedz
avatar Trzyszcz24
1 1

Kiedyś go ktoś przywiąże w piwnicy do czegoś i nasra na głowe.

Odpowiedz
avatar Epsilion
1 1

Ja to bym złapał gnoja, zatkał usta i zamknął związanego w piwnicy na cały dzień. Po czymś takim nawet najgorsze dzieciaki są grzeczne i posłuszne.

Odpowiedz
avatar Nekomata
2 2

ŁEEE już się cieszyłam, że go spalisz, gdy mu kazałaś lać benzynę. Jedyna rzecz, do której nadaje się ten chwast to transplantacja jego narządów dla jakiegoś normalnego dziecka... Ups. To miało być do 2 historii z Damiankiem, czytałam drugi raz tą dla przypomnienia...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 czerwca 2012 o 22:44

avatar HerInfernalMajesty
1 1

Jezuu...Co za głupi dzieciak. A myślałam ,że apogeum dziecięcej piekielności to wrzeszczenie na mnie ,że jestem dziwką za każdym razem gdy wyszłam z domu. Czego ich w tym domu uczą? (dzieciaki przynajmniej 5 lat ode mnie młodsze).

Odpowiedz
avatar antygona
1 1

jak to czytałam, to sama miałam ochotę coś temu dziecku zrobić i jego rodzinie 4 pokolenia wstecz!

Odpowiedz
Udostępnij