Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Przypomniała mi się historia, całkiem niedawna, przy wezwaniu do bólu w klatce…

Przypomniała mi się historia, całkiem niedawna, przy wezwaniu do bólu w klatce piersiowej w środku nocy. Pojechaliśmy P (bo teraz przeniesiono mnie na stałe na te karetki), na miejscu najpierw my byliśmy piekielni... Wieżowiec z tych "starszych" i ma ten model domofonu bez kodów, tylko na guziczki i obok numery mieszkania czy nazwiska. A że ciemno było, żadnego światła przed klatką to kolega potknął się o próg i... Ręką trzasnął prosto w domofon i sie podtrzymał, czego efektem było zadzwonienie do kilku mieszkań z pierwszych pięter, a później odprowadzanie nas morderczymi spojrzeniami kiedy szliśmy przez klatkę.

Ale nic, pocieszamy się tym, że za chwilę uratujemy komuś życie i poczujemy się lepiej. Docieramy na odpowiednie, czwarte, piętro. Otwiera nam pani, lat 53, trochę zaniedbana, mieszkanie wygląda jakby było utrzymywane przez osobę słabo przejmującą się brudem, ale nie nam oceniać. Siadamy z panią na kanapie (choć najpierw musieliśmy zgarnąć tonę rzeczy), pytamy co się dzieje, wyciągamy sprzęt, próbujemy badać... Dziwiliśmy się bo pani nie zdradzała żadnych fizycznych objawów.
J - ja, P - pani, K - kolega.

J - Może mi pani jeszcze raz, na spokojnie, powiedzieć, co pani dolega?
P - Brak pieniędzy...
J - Znaczy... Miałem na myśli tak fizycznie. Bo wygląda pani na nienaganny stan zdrowotny, nic niepokojącego nie widzę.
P - To przez brak pieniędzy...
K - Przez brak pieniędzy czuje się pani dobrze?
P - Tak. Nie stać mnie na alkohol, narkotyki, papierosy... Nawet na bilet, taksówkę czy własny samochód - wszędzie pieszo...
J - To dość zdrowy styl życia... Ale interesują mnie w tej chwili pani dolegliwości fizyczne.
P - Mam taką jedną dolegliwość...
J - Jaką?
P - Fizycznie brakuje mi pieniędzy... Nie mam ich.

Załamałem ręce. Rozmowa z taką osobą wykańcza psychicznie, miałem wrażenie, że za chwilę zapyta czy może my jej damy.

J - Ale proszę pani, na zgłoszeniu mam, że ma pani bóle w klatce piersiowej??
P - Bo mam...
J - No to proszę mi opisać to...
P - Serce mnie boli... Jak pomyślę ile trzeba zapłacić, a jak mało zostało...

Okazało się, że pani bardzo chciała się wygadać na temat swoich problemów finansowych, a ból w klatce piersiowym był metaforycznym bólem - jak to czasem się mówi "aż mnie serce boli, gdy o tym pomyślę"... Zrezygnowani podsunęliśmy jej dokument o dobrowolnej rezygnacji z pomocy i udaliśmy się do karetki. Wklepaliśmy na terminalu, że jesteśmy wolni i chwilę tam postaliśmy w milczeniu.

Do końca służby jakoś tak trzymał nas taki melancholijny nastrój...

Pogotowie

by zaszczurzony
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Gbursson
12 20

Czy to jest bezzasadne wezwanie karetki? Płaci się za to jakieś mandaty?

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
12 12

My przez pana łapińskiego nie możemy. Ale możemy wezwać policje i oni moga wypisać mandat za nieuzasadnione wezwanie służb ratunkowych. Ale szczerze mówiąc... jak ktoś nie jest chamski lub głupi (jak w niektórych przypadkach, które opisywałem) to szkoda nam czasu na to...

Odpowiedz
avatar sistermoon
16 18

Niesamowicie smutna historia. Jak bardzo samotny musi się czuć człowiek, który robi coś takiego?

Odpowiedz
avatar Bruxa
16 18

No może nie całkiem bezzasadne wezwanie, tylko nie ten lekarz przyjechał, co trzeba. Przyjechał ten od ciała, a potrzebny był ten od duszy. Depresja to też choroba.

Odpowiedz
avatar sistermoon
10 10

Niezależnie od tego, jak oceniamy postępowanie tej kobiety, w tej historii nie ma co poprawiać humoru, bo jest bardzo smutna.

Odpowiedz
avatar Bastet
5 13

huudaa - nie od tego jest pogotowie i ratownicy. Ktoś naprawdę może potrzebować pomocy i wtedy nic mnie nie będzie obchodziło, że ktoś się chciał "wygadać".

Odpowiedz
avatar sistermoon
9 11

Z jednej strony masz rację, z drugiej - nie mamy tu do czynienia ze złośliwością czy głupotą, ale z ludzkim dramatem. Mimo wszystko uważam, że ta kobieta bardziej zasługuje na współczucie, niż potępienie czy oburzenie. Życie niestety nie jest proste i czarno-białe.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 5

@Bolesław : Bez przesady, postaw się w sytuacji tej pani : Jesteś smutny, nie masz się komu wyżalić, hę? Ja się tak często czuję i wiem jak to jest.

Odpowiedz
avatar Bastet
3 5

Są telefony zaufania. Może się zająć sprzątaniem mieszkania. Wszystko jedno czym, na pewno nie ryzykowaniem życia kogoś innego, bo ona musi zająć cały zespół ratowniczy.

Odpowiedz
avatar Xyre
6 8

Jakby nie wezwała karetki i nie pogadała z ratownikami, mogłaby się załamać i popełnić samobójstwo/ zrobić sobie coś złego. Jakby nie patrzeć, Zaszczurzony i jego kolega uratowali tej kobiecie życie (lub zdrowie)

Odpowiedz
avatar Gbursson
-2 6

Xyre: nie przesadzasz aby? Jesli ktos chce sie zabic to to zrobi, co najwyzej mogli odwlec to w czasie w tym przypadku. Inna rzecz ze Polska po'j'ebanym krajem jest. Jak widze emerytow irlandzkich to zal sciska za serce ze i nas tak nie ma.

Odpowiedz
avatar Nachtara
2 2

zaszczurzony, słuchaj - takie (nie)inteligentne pytanie: Jak jedziecie gdzieś w środku nocy, to na sygnale czy nie? Nie wiem czy o to chodzi, ale wtedy raczej jest mało samochodów na ulicach i za bardzo nie ma wam kto z drogi ustępować.

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
6 8

Tzn. generalnie włączamy sygnał świetlny bez dźwiękowego, czasami jest tak, ze gmina sobie NIE ŻYCZY żeby włączać gwizdki w nocy (np. od 22-6), ale szczerze mówiąc mamy to gdzieś czego oni sobie życzą. Ja jako kierownik załogi decyduję jaki sygnał załączamy jeżeli dostaniemy z dyspo, że mam jechać na sygnale (lub jeżeli w trakcie przewozu ja podejmę decyzję o natychmiastowym uruchomieniu gwizdków). Wiem, że ludzie czasami się czepiają, że noc, a karetka na sygnale... Są takie miejsca w mieście, co wiem, że nawet w nocy są tam samochody, to jak mamy im dać znać z wyprzedzeniem, że nadjeżdżamy? Nooo... Najlepiej zrobić tak, żeby ludzie umierali wyłącznie od 6 rano do 22... Niestety tak się nie da. Jeżeli to jakiś bliski punkt w naszym rejonie to w 99% przypadków nie włączamy dźwiękowych sygnałów, ale jeżeli gdzieś obrzeża rejonu to czasami tak. Miłośnicy nocnego miasta pewnie nie raz widzieli karetkę na samym świetlnym sygnale, ale to nie zawsze zdaje egzamin, zdarza się, że nagle trafiamy na minikorek, który wtedy zabiera nam 1minute żeby z niego wyjechać... A często jest tak, że każda minuta jest złota.

Odpowiedz
avatar Nachtara
-3 3

Czyli jedziecie nie na sygnale, wjeżdrzacie w korek i jedziecie na sygnale? Chyba już wiem dlaczego ludzie myślą, że urzywacie sygnałów, bo nie chce wam się stać w korku, albo spieszycie się na kawę.

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
6 8

Pytałaś o noc, opisałem jak to wygląda w nocy (sygnał dźwiękowy i świetlny to dwa różne). Ale w dzień zdarza się, że jedziemy ze stabilnym pacjentem, wtedy bez sygnałów, stoimy w korku i nagle pacjent ma zapaść, wtedy muszę podjąć decyzję o włączeniu sygnału bo np. stwierdzę, że bez tego pacjent może nie przeżyć (wiadomo, w karetce nie mamy oddziału chirurgii). Nie zdarza się to często, ale jednak się zdarza.

Odpowiedz
avatar Nachtara
1 1

Pomijając to, że nawet nie wiem co to zapaść to ludzie raczej się nie zastanawiają, czemu załączacie sygnał w połowie drogi i prawdopodobnie najprostszy wniosek "nie chce im się czekać". I potem są takie debile jak w jednej z twoich historii. A i jeszcze jedno, nawet jak na sygnale to nie jesteście zwolnieni z używania migaczy?

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
3 3

Zadałaś takie dziwne pytanie, wiesz, i powinniśmy i nie mamy obowiązku. Akurat my mamy, na aktualnym moim zespole, kierowcę, który zawsze ma "pod ręką" te swoje kierunkowskazy, ale często jest tak, że po prostu kierowcy karetek/wozów strażackich/policyjnych/itp nie używają ich jeśli jadą na sygnale świetlno-dźwiękowym. Najczęściej ruch się zatrzymuje wokół i nie ma potrzeby, aczkolwiek jeśli kierowca chce być fair to włącza żeby ci z przodu wiedzieli gdzie dalej karetka się uda (np. na skrzyżowaniu czy prosto czy nie) lub jako taką informację gdzie zrobić więcej miejsca dla nas bo np. musimy przejechać w prawo.

Odpowiedz
avatar Nachtara
4 4

Nie aż takie dziwne: Dwupasmówka, prawie skrzyżowanie, karetka na sygnale wyprzedza nas jadąc po pasie bliżej środka, dojeżdża do skrzyżowania i skręca w prawo w ostatniej możliwej chwili, wymijamy ją na milimetry w tańcującym samochodzie. Moja siostra już dwa dni widząc tatę mruczy po nosem: "Jaki nieudolny kierowca, kto Ci dał prawo jazdy, takich jak Ty powinno się zamykać", już nie wspominając o tym jaki mu wykład robiła aż do końca podróży. Kończę z pytaniami bo to niekulturalne, poczekam jakiś okres czasu i znowu walnę jakieś "inteligentne pytanie". Nie moja wina, że masz taki ciekawy zawód.

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
3 3

Pytania mi nie przeszkadzają ;) możesz pytać, o ile będę znał odpowiedź to odpowiem

Odpowiedz
avatar didja
0 0

A ja kiedyś słyszałam od ratownika z karetki, że muszą jechać na gwizdkach, żeby móc przekraczać przepisy (np. nie przepuszczać na skrzyżowaniu, jechać szybciej, niż znak pokazuje), bo to wolno im tylko, jeśli jadą jako pojazd uprzywilejowany, czyli oznaczony. To prawda?

Odpowiedz
avatar Nachtara
1 1

Coś mi się zdaje, że tego pożałujesz :), proszę bardzo oto pytania: Jak kogoś wieziecie to mu i sobie zapinacie pasy? Zdarzył wam się kiedyś jakiś naprawdę głupi przypadek. Nie chodzi o to, że rzeczywistość się nie zgadzała ze zgłoszeniem, ale np. Jakieś ciężkie urazy spowodowane w naprawdę idiotyczny sposób? Zawsze wam zjeżdżają z drogi jak jedziecie na sygnale? Jak dostajecie zgłoszenie w nocy, to bierzecie kogoś do szpitala w piżamie i np. dwóch różnych skarpetkach? Żegnałeś się już kiedyś z życiem, podczas jazdy na sygnale?

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
5 5

Uf, ok, po kolei. 1. Kierowca karetki zapina pasy, my z tyłu nie, a pacjent jest przyczepiany do noszy, które są przyczepione w budzie. 2. np. moją dziewczynę poznałem w taki sposób, że zmiażdżyła sobie palce biurkiem (podnosiła, ale przeliczyła swoje możliwości udźwigowe) ;) teraz dwóch palców nie ma. 3. niestety nie zawsze, a nawet plagą jest zbyt wole ustępowanie nam miejsca lub wcale. 4.zdarzało nam się delikwentów ściągać z ubikacji przy uszkodzonym dysku ze spodniami przy kostkach :) albo wyciągać nagich ludzi z wanny ;) 5. tak, miałem dwa poważne wypadki karetką na sygnale (jeden opisałem gdzieś na piekielnych) i kilka drobniejszych stłuczek

Odpowiedz
avatar Nachtara
3 3

Dzięki, muszę kilku osobom powtórzyć 2 i 4 to mi przestaną wypominać pewne wydarzenie. Jak ktoś mieszka na 10-11 piętrze i coś mu się stanie to go musicie tyle pięter znosić? (Moja siostra twierdzi, że wnosicie nosze z kimś do windy i stawiacie na pionowo ;D). Jak wieziecie kogoś do szpitala, kogoś kto już jedną nogą jest w grobie, i zdarzyłaby się wam jakaś stłuczka, ale taka że akurat karetka jeszcze się trzymałaby w jednym kawałku to dalej jechalibyście ignorując to, że komuś zrobiliście z samochodu kupę złomu?

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
5 5

Tak, znosimy po schodach, hehe. Nie pakujemy do windy. Chyba, że pacjent jest w stanie sam się poruszać to wiadomo. Trudne pytanie, nie znam odpowiedzi, pewnie zależałoby od sytuacji, od możliwości pomocy ze strony innych ambulansów, od tego czy ktoś zostałby ranny, czy jazda uszkodzonym ambulansem nie byłaby niebezpieczna. Pytanie, na które nie mogę odpowiedzieć.

Odpowiedz
avatar Nachtara
1 1

A jak już kogoś wyciągniecie gołego z wanny, to go gołego i mokrego wieziecie do szpitala? Gratulacje, kończą mi się pytania.

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
4 4

Hehehe, nie, oczywiście, że nie. Jeśli jest możliwość to ubieramy, a jeżeli nie to okrywamy czymś, ręcznikiem, kocem, czymkolwiek. ;)

Odpowiedz
avatar Nachtara
2 2

Opowiedz jeszcze coś ciekawego.Przynajmniej sobie poczytać będę mogła. W najgorszym wypadku mama znowu, tak jak 2 lata temu będzie musiała mi wybijać z głowy pomysł pójścia na ratownictwo medyczne.

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
2 2

Kobietom pójście na ratownictwo medyczne odradzam niestety, nie znajdziesz zatrudnienia. Pracodawcy już nie chcą zatrudniać ratowniczek, nawet ciężko im się na praktyki dostać. Polecam opiekuna medycznego (będą teraz robić za pomoc dla pielęgniarek) lub pielęgniarski.

Odpowiedz
avatar Nachtara
1 1

Wiem.Jak musie lecieć po kogoś na 11-ste piętro, to zamykacie karetkę żeby wam jej nikt nie ukradł/okradł? Zdarzyło wam się kiedyś, że nosze nie wytrzymały pod czyimś ciężarem?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 sierpnia 2011 o 14:16

avatar zaszczurzony
4 4

Kierowca zostaje w karetce najczęściej. A jeżeli kierowca jest również ratownikiem to tak, zamykamy karetkę. Nie zdarzyło się mi żeby nosze nie wytrzymały pod czyimś ciężarem, ale zdarzyło mi się, że moje kolana nie wytrzymały czyjegoś ciężaru.

Odpowiedz
avatar mathew0909
1 1

Muszę przyznać @Nachtara ciekawe pytania zadajesz:) a teraz tak coś ode mnie do Ciebie zaszczurzony. Wiesz może, jakie są wymagania żeby zostać kierowcą karetki?

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
1 1

Ja osobiście nie posiadam uprawnień do kierowania wozami uprzywilejowanymi, słabo się też tym interesuję, ale spróbuj poszukać na forach. Jeśli się nie mylę to potrzebne jest prawo jazdy B+C?

Odpowiedz
avatar voytek
0 0

ja bym jednak wzywal Policje do kazdego przypadku- nic tak nie "edukuje" ludzi jak wysokie kary finansowe!

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
1 1

Kary wcale nie są wysokie, za P (na którym aktualnie jeżdżę) nie jest to więcej niż 200zł. Poza tym to TRWA, a my nie mamy czasu siedzieć dodatkową godzinę u pacjenta. Zanim policja dojedzie (nie jest to wezwanie zagrażające czemukolwiek, tylko normalne wezwanie w związku z czym jadą bez sygnału), zanim dowie się od nas o co chodzi, zanim się wykłócimy z pacjentem, później zanim wrócimy do bazy - łącznie z wizytą u pacjenta daje to jakieś 1,5-2h... W tym czasie może być kilka wezwań. Czasami dajemy na terminalu, że jesteśmy wolni i nie dajemy rady poczekać na przyjazd policji, więc ta osoba i tak nie dostaje mandatu.

Odpowiedz
avatar ggggg14
-3 3

na psycho trzeba ją było zawieść !!!!! debilka !!!

Odpowiedz
Udostępnij