Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Wracałam z wakacji znad morza z moim ówczesnym chłopakiem. Ciągle staliśmy w…

Wracałam z wakacji znad morza z moim ówczesnym chłopakiem. Ciągle staliśmy w korku, jakieś przebudowy drogi były i ciągłe stanie, stanie, stanie. Zatrzymaliśmy się na stacji benzynowej, gdzie chciałam sobie kupić redbulla bo byłam już zmęczona, jakąś gazetę do poczytania, coś słodkiego i takie tam. Weszłam do sklepu, pochodziłam sobie po nim, wybrałam co chciałam i podeszłam do kasy żeby zapłacić.

Trochę mi się nazbierało tych zakupów, a nie chciałam brać reklamówki więc zgarnęłam wszystko na ręce, coś włożyłam pod jedną pachę, coś pod drugą, pożegnałam się z dziwnie wyglądającym (S)sprzedawcą i wracam do samochodu. Kiedy już wsiadałam do niego mój (Ch)chłopak zapytał (J)mnie:

(Ch): A co ty kupiłaś?
(Ja): No redbulla, batonika..
(Ch): Ale chodzi mi o to co masz pod pachą.
(Ja): Gazetę.
(Ch): Nie, pod drugą.

W tym momencie zerkam i widzę, że pod pachą taszczę bezprzewodowy terminal do kart.
Po prostu zgarnęłam wszystko co było na ladzie :) Stąd też ten dziwny wyraz twarzy sprzedawcy.
Wracam do sklepu, podchodzę z tym terminalem do kasy i mówię:
(J): Bardzo pana przepraszam, wzięłam przez przypadek.
(S): Ale ja widziałem jak pani mi zabiera ten terminal i z nim wychodzi!
(J): To dlaczego pan mi nic nie powiedział?
(S): Bo mnie zatkało...

by marizel
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar szarri
69 71

genialne! ja nagminnie ostatnio płacę legitymacją (niektóre równie zakręcone ekspedientki przeciągają ją nawet przez terminal ;)), a mój tatuś parę lat temu skoczył na dół do sklepu po mleko do kawy... z kawą... mówił, że dziwnie mu się szło, ale nie skojarzył. dopiero jak dał sprzedawczyni kubek do potrzymania, gdy płacił ;))

Odpowiedz
avatar konto usunięte
27 29

Ja mam kartę rencisty i za każdym razem próbuję nią płacić :D A kiedyś wróciłam do domu z wózkiem z Kauflandu :P :D

Odpowiedz
avatar kiniaas007
46 48

szarii popłakałam się ze śmiechu, serdecznie pozdrów Tatę ;) mój kiedyś za to w ramach pomroczności jasnej, zamiast kawy tęgo łyknął sobie płynu do mycia garów...nie powiem, lekko się wpienił ;)

Odpowiedz
avatar vfm
26 28

Na zakupy z kawką, pełny luz :D

Odpowiedz
avatar szarri
10 12

dziękuję, pozdrowię :)) no z taty jest niezły luzak ;)

Odpowiedz
avatar iksylon
14 14

To ja w aptece próbowałam zapłacić kartą biblioteczną :D Farmaceutka nawet ją przeciągnęła przez terminal ;)

Odpowiedz
avatar InuKimi
6 8

Heheh, kawa w sklepie, czemu nie? Jakby była kolejka i zrobiło się sennie... A z takich wypadków, jak chodzi o łykanie... Kiedyś podczas rysowania po tablicy (przerwa w podstawówce ;p) zamiast kanapki ugryzłam kredę, a także kiedyś przypadkowo... napiłam się perfum.

Odpowiedz
avatar Paumar
7 7

InuKimi, skoro już napisałaś o szkole... To przypomniałam sobie, jak zeszłam kiedyś do szatni (już po lekcjach), normalnie zdjęłam zmienne buty i dawaj! Lecę do domu. Ale tak mi się na dworze (zima) strasznie zimno w stopy zrobiło, patrzę, a jestem w skarpetkach -,- Całe szczęście, że było to przed szkołą. Bo jako drugą rzecz przytoczę fakt, że zapomniałam ze szkoły plecaka i kapnęłam się dopiero koło 18, jak lekcje chciałam odrobić :D Niestety takich przygód jak wy, w sklepie/na stacji benzynowe (na razie) nie miałam ;)

Odpowiedz
avatar the
-1 7

ryczę:)))))

Odpowiedz
avatar Unchangeable
18 18

Gdybym zobaczył wtedy Ciebie to bym chyba padł ze śmiechu :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
19 21

Nie no miazga! Super! Biedny sprzedawca, musiałabym zobaczyć całą tą sytuację na żywo, bo ciężko mi w śmiechu do końca sobie ją wyobrazić :D

Odpowiedz
avatar iksylon
19 19

Ja kiedyś nagminnie wychodziłam z małego marketu z koszykiem:D Raz to nawet wyszłam poza teren parkingu z wózkiem z lidla ;) Ocknęłam się dopiero jak zauważyłam dziwne spojrzenia ludzi.

Odpowiedz
avatar plytkozerca
8 10

Nic dziwnego, mnie też by zatkało

Odpowiedz
avatar chmis
21 23

Ja kiedyś jechałem do domu (ok. 1km) wózkiem z Carrefoura, ale dlatego, że nie miałem się jak zabrać. Zostawiłem legitymację i 5 dych w zastaw w BOKu i mnie puścili :D

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 7

Ja bym się bała zostawiać tak pieniądze i legitkę... Zawsze mogą się wykpić, umówić z ochroną że nic takiego się nie zdarzyło... Kto wtedy udowodni, że coś straciłeś?

Odpowiedz
avatar skell
0 12

Jeżeli chodzi o wózki to nie takie rzeczy się robi na konwentach. Najpierw paczka 6 luda narobi zakupów a potem przez pół miasta z wózkiem na teren konwentu. A ponieważ nikt się potem do niego nie chciał przyznać, to wózek zostawiliśmy po wyjeździe w szkole w której impreza się odbywała, ot tak by sprzątajacy mieli na kogo się powkurzać. Ah, młodości.

Odpowiedz
avatar superlady1
18 20

Niestety cos takiego ''a la pomrocznosc jasna'' chyba istnieje poniewaz ja tez 2 razy dziwnie sie zachowalam. W tamtym okresie bylam bardzo zapracowana i zamyslona i raz wyjechalam z wozkiem pelnym zakupow przez wejscie gdzie sie wchodzi, oczywiscie nie placac. zorientowalam sie dopiero jak chcialam przepakowac towar do auta. Oczywiscie biegiem do sklepu zeby zaplacic. Nie moge sie nadziwic ze nikt mnie nie zatrzymal jak wyjezdzalam nie tymi drzwiami co trzeba.

Odpowiedz
avatar InuKimi
12 12

Moja pięcioletnia siostra ostatnio pierwszy raz poszła na samodzielne zakupy w Biedronce (mamy pod blokiem). Jednak jako "troskliwa siostra" ruszyłam za nią, przemykając niczym ninja. Szło jej świetnie... Musiałam zainterweniować dopiero w momencie, gdy chciała wyjść z zakupami wejściem... :P

Odpowiedz
avatar WscieklyPL01
25 25

Się popłakałem, mina sprzedawacy bezcenna być musiała, za reszte zapłacisz kartą.. terminal juz masz :))))))). @szarri -pozdrowienia dla taty :)

Odpowiedz
avatar blisiek
10 10

PADŁAM ! Wyobrażam sobie minę twojego chlopaka :D pluuus

Odpowiedz
avatar Yoshimitsu
13 13

jak bym to widziała na własne oczy też by mnie zatkało;P nie ma to jak mieć własny terminal pod ręką :))

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 lipca 2011 o 23:31

avatar pirlipatka
19 19

Ciekawy sposób na wynoszenie rzeczy ze sklepu ;) Trzeba było wrócić po kasę fiskalną, może 'zatkanie' sprzedawcy objęłoby również ją? ;)

Odpowiedz
avatar bebol
22 24

Ja czasami zjem serek, łyżkę wrzucę do kosza, a opakowanie po serku do zmywarki..

Odpowiedz
avatar TheVellox46
1 1

@bebol: a kto tak nie miał? XD

Odpowiedz
avatar konto usunięte
17 17

Fajnie, że ta historia jest na głównej, już dawno mi się spodobała :-) A propos kawy - mój facet poszedł kiedyś do pracy w paputkach i z kawą w ręku. w autobusie się zorientował, ale nie było sensu już wracać... :-)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
15 17

Jak kupowaliśmy choinkę na święta, przecenioną o 30%, mój facet mówi po wyjściu z Tesco: "Co oni gadają, jakie 30% przeceny...? przecież o 100% przecenili!" Jak to, pytam się? "A zauważyłaś żeby ten kasjer policzył choinkę?" :D (choinka stała w wózku gdy przechodziliśmy przez bramki... za duża by kłaść ją na kasę, a my w szale przedświątecznym... zapomnieliśmy, więc co się dziwić kasjerowi? w sumie ochronie można się dziwić...) Najlepsze jest to, że facet w domu mówi mi: "Wiesz, wczoraj jak kupowałem ten telewizor... była ta sama sytuacja... tylko coś mnie tknęło gdy kasjerka powiedziała kwotę 78,46 zł ... coś dziwnie za mało...." :D

Odpowiedz
avatar Kaczorek
12 12

Eh.. Ja kiedyś do plecaka szkolnego zapakowałam miśka zamiast piórnika. I na lekcji wyjmuję z plecaka książki, piórnik. Patrzę: nie piórnik, ale misiek. xD Klasa śmiała się jakieś 5 minut.

Odpowiedz
avatar kasic
12 12

ja kiedyś zamiast piórnika wyjęłam buta...miałam na wf i wypadł z worka xD

Odpowiedz
avatar cathyalto
23 23

ja zawsze zabieram biurowe dlugopisy, gdy dostaje zeby sie podpisac. poza tym pracuje 'wakacyjnie' jako pokojowka w hotelu i zeby wejsc do pokoju musimy 3 razy zapukac, potem powiedziec 'housekeeping' i znowu 3 razy zapukac - juz kilka razy zdarzylo mi sie uzyc tej formulki gdy wchodzilam do kantorka z kawa, herbata, mydelkami i innymi:P ale moj tata pobil wszystko - obiecal kiedys mamie, ze ja gdzies zawiezie (bo zepsul jej sie samochod), mama powiedziala ze zaraz bedzie gotowa, ale tata chyba nie uslyszal, bo... pojechal ja odwiezc bez niej niej samej na pokladzie;D ale to nie koniec, bo nie zorientowal sie od razu - dojechal na miejsce, zaparkowal, czekal dobrych kilka minut i juz sie nawet zloscil ze 'polazla i nie wraca' - wtedy zauwazyl ze mama zostala w domu;D

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 lipca 2011 o 21:18

avatar konto usunięte
6 6

Opowieścią z odwiezieniem mnie rozwaliłeś/aś. Dodaj jako osobną historię, wróżę topkę, bo się prawie posikałam :)

Odpowiedz
avatar Scazirra
11 11

Ja kiedyś stałam zamyślona w łazience i pokremowałam ręce pastą do zębów. Albo raz w szkole powiedziałam do koleżanki "mamo".

Odpowiedz
avatar hariett
13 13

Oo, to u mnie koleżanka w klasie miała dziwny zwyczaj tytułowania dziwnymi określeniami naszego ulubionego nauczyciela z geografii. "Tato, a...", "Proszę księdza"... No, na porządku dziennym było zwracanie się do nauczycieli "Proszę pani" ;)

Odpowiedz
avatar Lily
4 4

Oj tam proszę pani do nauczyciela to norma. Ale zabiło mnie "proszę księdza" do waszego geografa;P

Odpowiedz
avatar TheVellox46
-1 1

@hariett: hahahah tak się śmiałam że az plusa na komentarzu nacisnąć nie mogłam :)

Odpowiedz
avatar Hiperon
14 16

Moja historia tego rodzaju niestety nie może skończyć się dobrze. Kiedyś byłem na rowerze szukając po sklepach chyba doładowania. Wszedłem do jednego papierniczego, zostawiając rower (chyba nawet zapięty, ale tylko sam do siebie) koło drzwi. Okazało się, że z doładowaniem są jakieś problemy, wyszedłem i skojarzyłem, że może uda mi się kupić w markecie jakieś 30 metrów dalej, ale ustawionym tak, że rower zasłaniała ściana. Poszukałem, szczęśliwy kupiłem, wyszedłem... I ruszyłem do domu na nogach (mam stamtąd 5 min więc nie zapaliła się żadna czerwona lampka w głowie). Tak więc rower został... Ale nie, jeszcze była szansa. Okazało się, że muszę znów wyjść do marketu po coś do jedzenia. Wyszedłem na klatkę schodową i... uznałem, że nie chce mi się wynosić roweru ze schowka (zwykle brałem, wszędzie jeżdżę na rowerze, zawsze 2 zamiast 5 minut). Nie zauważyłem więc jego braku w domu, kupiłem co trzeba, wyszedłem przez sklep, nawet rozglądnąłem się tym razem "gdzie mój rower". Zwykle jak wychodzę z czymkolwiek co się nosi, jednak na nim przyjeżdżam. Ale zanim zdążyłem się zastanowić, niestety już skojarzyłem, że przecież przed chwilą do sklepu przyszedłem a nie przyjechałem. Wróciłem do domu, minął dzień, noc, pół dnia i znów musiałem gdzieś wyjść, tym razem pojechać na rowerze. Zszedłem do schowka, otwieram, patrzę... A tu pusto! Minęło chyba z pół minuty, kiedy zastanawiałem się jakim cudem złodzieje wyłamali zamek tak, że zamek nie jest wyłamany, zanim sobie przypomniałem gdzie i kiedy rower zostawiłem. Oczywiście, zostawiony na całą noc, przypięty tak, że choć nie można na nim było pojechać, to bez problemu wziąć na plecy i zanieść choćby na złom, dzień później już na miejscu obecny nie był. ====> O rany. może ten komentarz później poprawię, normalnie opisując coś na papierze czy normalnie tworzę potworki w postaci zdań kilkunastu razy złożonych, ale teraz dodatkowo nie spałem przez noc i efekt jest tak tragiczny, że sam się nie mogę zrozumieć czytając. Dobranoc

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 lipca 2011 o 8:12

avatar erystr
1 3

Ja raz do przychodni pojechałem rowerem i wróciłem pieszo. Dopiero parę dni później gdy chciałem wyjść na rower zorientowałem się że rower został pod przychodnią ale na szczęście był przypięty blokadą rowerową do stojaka więc nikt go na szczęście nie ukradł ;D

Odpowiedz
avatar creator
8 8

Ja dwa razy wychodząc ze szpitala (jestem krwiodawcą) zapomniałem ściągnąć niebieskich ochraniaczy na buty. Po kilkuset metrach zatrybiłem jak przechodnie dziwnie na mnie patrzeli:)

Odpowiedz
avatar wojtipek
6 6

Mi czasem się zdarza wyjść na spacer z psem, ale bez psa. Dwa razy też w autobusie zamiast przyłożyć do bileterki zamiast zbliżeniowego biletu kartę zbliżeniową, dzięki której usłyszałem piknięcie i poszedłem zająć miejsce i dopiero kierowca mnie zawrócił, gdyż mu wyskoczył błąd.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
10 12

U nas w firmie sól i cukier stoją w takich samych pojemniczkach. Na ogół pamiętam, który jest który, jednakże ze dwa razy będąc totalnie 'nietomną' o poranku pomyliłam je i zorientowałam się dopiero jak już przy biurku się napiłam tak przyrządzonej kawki. Paskudztwo, ale cudowny sposób na szybką pobudkę. Jak jeszcze podróżowałam tramwajem, a nie samochodem notorycznie rano zdarzało mi się podać kanarowi podpaskę zamiast biletu miesięcznego (kształt podobny :)))

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 lipca 2011 o 14:25

avatar Lily
3 5

Poryczałam się ze śmiechu, czytają ostatnie zdanie;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 6

A na pewno wielu z Was zdarzyło się pójść do pracy rano z workiem śmieci. Pamięta się o tym, że trzeba je wynieść i na tym koniec kontaktu z dalszą procedura wyrzucania :-)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 5

Mi tylko raz się zdarzyło wejść do osiedlowego sklepu z workiem śmieci, bo zapomniałam po drodze wyrzucić. Pomijam już wyjście do sklepu w spodniach od piżamy

Odpowiedz
avatar olekson
3 3

No, no przynajmniej następna część podróży minęła wesoło :)

Odpowiedz
avatar Tumartini
4 4

Mi się zdarzyło włożyć do lodówki zużytą torebkę herbaty, wyjść w kapciach do pracy (kapnęłam się dopiero w samochodzie, bo jakoś niewygodnie mi było wciskać sprzęgło) :)

Odpowiedz
avatar Katniss
11 11

Moja mama kiedyś odebrała buty i włożyła je do lodówki, a moja ciocia wrzuciła do pralki kiełbasę.

Odpowiedz
avatar Scazirra
4 4

Haha, przypomniało mi się jeszcze jak pół dnia zała rodzina szukała pilota od telewizora, a mnie nagle olśniło, że właśnie do lodówki go wsadziłam, gdy wyciągałam kiełbasę. Nie mam bladego pojęcia, co robiłam w ogóle z pilotem w kuchni ;). Wszyscy się śmiali z tego dobre pół godziny.

Odpowiedz
avatar TheVellox46
0 0

@Katniss: leżę i nie wstaję XD

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 5

świetne! Ledwo co dałam radę chłopakowi przeczytać. Obśmiałam się jak fretka :) PS Mam zaległości techniczne, albo po prostu nie zauważyłam, żeby już robili terminale bezprzewodowe.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 28 lipca 2011 o 2:41

avatar asiaczek102
4 4

Super historia. Mi bardzo często zdarza się np. wyjść z domu w kapciach, a w podstawówce notorycznie zostawiałam w szkole kurtkę/plecak/buty. Ale nigdy nic nie wyniosłam ze sklepu ^^ Raz tylko w dzieciństwie na wycieczce zostawiłam zegarek na klapie od sedesu (chciałam umyć ręce, więc zdjęłam go żeby się nie zamoczył) w łazience knajpki, w której się zatrzymaliśmy.

Odpowiedz
avatar arturion37
5 5

Witam wszystkich! Kiedyś, za komuny, byłem u kosmetyczki. po czyszczeniu twarzy nałożono mi okulary ochronne czarne i posadzono przed lampa UV. Na hasło że już mogę zejść z fotela, poszedłem do drzwi w tych goglach i zdemolowałem jakieś 50 % gabinetu bo nic nie widziałem! A na ulice wyszedłem z grzywką upiętą 4 wsuwkami i dopiero w domu się zorientowałem jak dziwnie wyglądałem !!!

Odpowiedz
avatar Hitokiri
3 3

Moja koleżanka w szkole posmarowała sobie usta klejem w sztyfcie :)) Ot po prostu klej i pomadkę Nivea trzymała razem w piórniku :) A ja kiedyś wyszłam ze sklepu z koszykiem :)

Odpowiedz
avatar Blue_Nana
-1 3

Tata zawiózł mnie do liceum, żeby świadectwo oddać. Byłam na koturnach i niestety noga mi się poślizgła. Kostka zwichnięta, ale jakoś wróciłam do auta. Siadłam na siedzeniu, ale tak, że nogi mi wystawały. Zdjęłam buty i wsadziłam nogi do auta. Odjechaliśmy, po czym w połowie drogi skapnęłam się, że nie mam butów. Szkoła posiadała swój parking i pana z ochrony, który ponosił szlaban. Kiedy wróciliśmy, on się uschnął, po czym podał mi moje buty XD

Odpowiedz
Udostępnij