Niedawno miałem urodziny. Moja dziewczyna chcąc zrobić mi niespodziankę postanowiła kupić mi nowe spodnie ratownika do pracy (ponieważ nie używam stroju pracodawcy, tylko mam własny mundur, a spodnie mi się zniszczyły). Koszt takich spodni sięga nawet 160-170 zł (nie używam "klasycznego" wzoru, więc spodnie kupowała "pod" mój mundur, poza tym wygodniej mieć jakieś kieszenie, zaczepki i inne bajerki, w dodatku lepiej, gdy są podbicia na kolanach jak trzeba trzeba klękać w deszczu czy śniegu).
Z początku myślała o Allegro, ale miała kiedyś nieprzyjemność korzystać z tego serwisu, więc znalazła sklep "dla ratowników i strażaków" i tam zamówiła takie bajeranckie spodnie. Nic mi nie mówiła, zna moje rozmiary (pewno lepiej niż ja sam). Oczywiście spodnie były zamówione na jej adres wrocławski, ponieważ wtedy była jeszcze tam.
Po czterech dniach od wpłacenia pieniędzy spodnie przywiózł jej -uwaga- pracownik tego sklepu. Choć podczas kupowania dopłacała za kuriera (i było nawet logo kuriera i zapewnienie, że wysyłają za ich pośrednictwem). Ale nic nie mówiła, wpuściła pana do środka i grzecznie poprosiła czy może sprawdzić towar. Pan z początku kręcił nosem, ale w końcu się zgodził.
W paczce okazały się być spodnie rozmiaru S, a w dodatku kompletnie nie takie, jakie powinny być. Za całość ogólnie zapłaciła 185 zł, a w środku znajdowały się szmatki, które nie dość, że za małe, to warte najwyżej 50. Zdenerwowana zwróciła uwagę dostarczycielowi, że towar jest niezgodny z zamówieniem. Ten jednak upierał się, że to "na bank" te co trzeba i że na moją dziewczynę będą pasować. Na nic były tłumaczenia, że spodnie nie są dla niej bo pan kierował się żelazną logiką: "jak pani odbiera to znaczy, że dla pani"...
Przy nim zadzwoniła do firmy (najpierw musiała wyszarpać od niego numer) i przedstawiła sytuację. Ci kazali jej odesłać dostarczyciela i obiecali następnego dnia dosłać prawidłowy towar. Zgodziła się.
Przez następne kilka dni cisza. Dzwoniła tam kilkakrotnie, jednak zbywali ją mówiąc, że "już docierają". W końcu po pięciu dniach przyjechał kolejny pracownik - tak samo rozgarnięty jak poprzedni. Przywieźli prawidłowy model, ale... Znów S! Na nowo tłumaczenie, że na pewno S nie zamawiała - na co pan uparcie odpowiadał, że "na więcej niż S pani nie wygląda!", powtarzanie w kółko, że spodnie nie dla niej niewiele dawało. Ponownie zadzwoniła do tego sklepu i ponownie kazano jej odesłać pracownika znów zapewniając, że "jutro kogoś doślą".
Nie mając wyjścia zgodziła się. Mijają cztery dni, cisza. Moje urodziny się zbliżają, niedługo będzie jechać do naszego miasta i pod tym wrocławskim adresem na pewno nikt przesyłki nie odbierze. Dzwoni znów. Jedyna propozycja jaka padła od firmy była taka, że może zmienić ten wrocławski adres na ten, pod który się udaje, ale skoro to inne miasto to będzie MUSIAŁA dopłacić za dostawę (sic!). Luba moja nie zgodziła się na ten układ i zażądała dostawy spodni najpóźniej jutro lub zwrotu pieniędzy. W odpowiedzi usłyszała, że postarają się jutro bo "zwrot wpłaconej kwoty jest kompletnie niemożliwy"...
Następnego dnia stawiła się pracownica, nieco bardziej przytomna niż jej poprzednicy, spodnie się zgadzały, moja dziewczyna podziękowała... A pani dostarczycielka informuje ją, że musi zapłacić za towar! W moją ukochaną na miejscu szlag trafił, zadzwoniła do tego sklepu już z ogromna awanturą. Wściekła jak rzadko.
Tamci najpierw upierają się, że żadnych pieniędzy nie dostali, a następnie stwierdzają, że faktycznie, w magiczny sposób jej przelew odnalazł się, a nawet został odebrany dwa tygodnie wcześniej...
Gdy miała nadzieję, że to koniec poinformowano ją, że teraz muszą paczkę zabrać z powrotem do firmy i dowiozą ją jutro! Moja kobieta znając już ich "jutro" z całą stanowczością odmówiła wmieszania się w ten zabieg i zagroziła, że jeżeli teraz zabiorą te spodnie to chce pieniądze i ma ich spodnie już gdzieś.
Oczywiście w jednej sekundzie okazało się, że właściwie nie wiedzą po co mieliby brać te spodnie i dowozić jutro...
Teraz jestem szczęśliwym posiadaczem ciężko upolowanej zdobyczy. :)
Jeden z tysiąca sklepów dla ratowników.
Dla wszystkich którzy trafiają na podobną barierę komunikacyjną jak w przytoczonej opowieści: jeśli ktoś nie słucha co do niego mówicie, wrzućcie między zdania słowo "pączek". Nie uwierzycie jak nagle ludzie zaczynają uważnie i ze zrozumieniem słuchać drugiej osoby...
OdpowiedzMuszę wypróbować... bo nie wierzę :D - (ciekawe, na jakiej zasadzie to działa ;) )
OdpowiedzPewnie na takiej, że jeśli ktoś słucha Cię myśląc o czymś innym to jego podświadomość nie wszystko rejestruje. Jeśli jednak powiesz coś co jest absolutnie nie na miejscu, to zwróci na to uwagę i zacznie słuchać
Odpowiedzkurcze sorry ale muszę. szlag ją trafił. szlak to jest np w górach. ale gratuluję cierpliwości. ze mną ten 'sklep' nie miałby tak dobrze ;)
OdpowiedzZauważyłem po dodaniu dopiero :) a nie chce mi się wyświetlić edytuj, nie wiem dlaczego.
Odpowiedzalbo ćpasz, albo każdemu trzeba patrzeć na ręce - obstawiam to drugie. :))))))))))))))
Odpowiedzjak widać wystarczy ktoś "odpowiedni" w odpowiednim czasie i miejscu a wszystkie zdobycze cywilizacji biorą w łeb..:P ps. i wszystkiego najlepszego, obyś teraz wpadał na piekielnych jako czytający a nie piszący;)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 lipca 2011 o 1:03
Chciałbym, chciałbym! :) Dziękuję za życzenia.
OdpowiedzZaszczurzony, przyjmij spóźnione życzenia. Byłyby mniej spóźnione, ale ta historia jakoś w poczekalni mi umknęła i nie miałem szansy złożyć ich wcześniej. Najlepszego, zdrowia [pacjentów, żebyś miał mniej wezwań :D] szczęścia, i czego tam chcesz.
OdpowiedzDzięki. Lubię wezwania ;) ale sensowne
OdpowiedzOde mnie rowniez najlepsze zyczenia ;)
OdpowiedzKurczę a ja nie znam wymiarów swojego faceta za bardzo... :P a właśnie mam problem, bo chcę mu bluzę kupić, bo żadnych czarnych nie ma ;). Cóż... od czego mam pomoc czyt. jego młodszą o rok siostrę a moją koleżankę ;)
Odpowiedz1oo lat! 1oo lat! Dla Pana Zaszczurzonego! Super historia. Spodnie po przejściach wreszcie dotarły najpierw do dziewczyny, a potem do ratownika. ;) PS. Już w drugim zdaniu wiedziałam o kogo chodzi. ; D
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 23 lipca 2011 o 20:08
No to robimy spóźnioną imprezę WWW (weź własną wódkę, nie dotyczy solenizanta) dla Zaszczurzonego :) Niech takie przeboje z takimi sklepami nie powtórzą, często szukają frajera i wkręcają w koszta ile się da.
Odpowiedzja tam się zgłaszam na ochotniczkę. xD
OdpowiedzWalnięci!!! Że też takich nosi po świecie :/
Odpowiedzty to masz farta do przygod i to jescze przenoszących się na twoich bliskich... to chyba jakaś zakaźna choroba? ;)
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 24 lipca 2011 o 10:18
ale ja już czytałam u Ciebie tą historię...
OdpowiedzNiech zgadnę... w poczekalni?
Odpowiedzna głównej :> i to dosyć dawno :)
OdpowiedzWięc co insynuujesz? Że dodałem jedną historię dwa razy czy zerżnąłem od kogoś? Bo nie rozumiem?
Odpowiedznie, nie 'zerżnąłeś' :) bo widziałam ją u Ciebie. na bank ją czytałam, chociaż to może była poczekalnia? albo deja vu? :P
OdpowiedzZa Twoje deja vu nie odpowiadam. ;)
OdpowiedzMundur to odzież żołnierza,,policjanta, klawisza itp. Jesteś ratownikiem, masz UNIFORM, STRÓJ, COKOLWIEK. NIE JESTEŚ MUNDUROWYM, CZŁOWIEKU!!!
OdpowiedzRatownik jest mundurowym;)
OdpowiedzŁał, gościu :D Ale twoja luba jest niezłą wojowniczką xD. Poświęciła się dla Ciebie :D Szacun dla niej :)
Odpowiedz