Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia ta przydarzyła się kilka lat temu na innym sklepie naszej marki:…

Historia ta przydarzyła się kilka lat temu na innym sklepie naszej marki:
Na sklep wchodzi dwóch chłopców w wieku ok 6-7 lat. Niscy, wesołe minki, ładne twarzyczki - uosobienie niewinności. Dłuższy czas po tym sklepie chodzili, około 2 godzin. Nikt ich nie zaczepiał, bo i z jakiej racji? Wychodzą. Jeden z nich tacha na plecach plecak. Kierują się do bramek wyjściowych, podchodzą i nagle "piiiiiiiiiiip"...Uaktywnia się alarm. Zatrzymuje ich ochrona, prosi o pokazanie zawartości plecaka. Chłopcy cali purpurowi, spojrzeli na siebie, wzruszyli ramionami i bez zbędnych ceregieli oddali plecak ochronie. Zaprowadzono dzieciaki do "pokoju zwierzeń" i wezwano policję. To wszystko trwało dosłownie chwilkę. Postronni obserwatorzy nie mogli uwierzyć, że tak małe dzieci (i tak dobrze ubrane) mogły coś ukraść. Część klientów zasugerowała nawet, że pewnie bramki są zepsute i powinni jak najszybciej wypuścić te biedne dzieciaczki zanim się przestraszą. Szkoda, że nie można było zrobić zdjęcia ich min, gdy zobaczyli zawartość plecaka tych "istotek". Ochroniarz wysypał wszystkie łupy na ladę POK-u. Co kilka minut donosił jeszcze wiele artykułów, które chłopcy mieli poukrywane w odzieży. Gdy nabito to wszystko na kasę (taka procedura) wyszło na to, że aniołki buchnęły towar na kwotę prawie 500 zł. Łącznie z plecakiem. Obrońcy dzieciaków wyparowali jak kamfora w ciągu chwili.

Wieczorem tego samego dnia do sklepu wchodzi jeden z "aniołków" z ojcem za rękę. I od progu uderza w temat:
- Tato słuchaj, tu weszliśmy, wzięliśmy ten plecak (czadowy, nie?), potem ja zatargałem zabawki, a Maciek gry. Ale tato, te zabawki, to też trzeba umieć chować, wiesz? Bo pluszaki to badziewie i się nie zmieściło. Ale klocki, tato klocki były w sam raz. Te Lego brałem, wiesz? I o tam byliśmy! I o tam, też. Ale tam jakaś pani nam za tyłkiem chodziła, to my nie, tamtędy poszliśmy...

Tak mniej więcej brzmiała rozmowa, którą streścił mi kolega będący świadkiem zdarzenia. Jeśli myśleliście, że was już nic nie zdziwi, czytajcie dalej.

Po jakimś czasie okazało się, że ten "aniołek" to syn kolegi jednego ochroniarzy, którzy tam pracowali. Ten kolega chciał sprawdzić "dla żartu" czy bramki antykradzieżowe faktycznie są takie skuteczne, jak chwalił się ochroniarz. Więc założyli się o skrzynkę wódki (to już nie przelewki, prawda?). Tatuś wysłał synka. Synek wziął kolegę. Tatuś przegrał. Ochroniarz już tam nie pracuje. Tylko szkoda mi rodziców tego drugiego "aniołka", który poszedł z kolegą, bo chciał tylko popatrzeć...

by Casandra
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar migliore
8 14

Jak tak się patrzę na styl, poprawność językową, gramatyczną i ortograficzną twoich wypowiedzi to wydaję mi się, że ciebie to by raczej nie wpuścili.

Odpowiedz
avatar Pyskaty
2 2

Jasne i później nie będzie zdziwienia, gdy patrzy się na demoty pt. 'Kiedyś dzieci bawiły się na dworze'.

Odpowiedz
avatar linka007
2 2

historia b. fajna ale przydarzyła bo ort straszliwy

Odpowiedz
avatar pirlipatka
8 8

Przerażająca historia. Wyciągnięto jakieś konsekwencje wobec dzieci/rodzica? Bo powyżej 250 zł to już chyba przestępstwo?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
10 12

Lat temu 20 z okładem, kiedy w moim mieście otwarto pierwszy "dom handlowy" dwóch takich słodkich kilkuletnich chłopców z mojej szkoły, z domów mocno patologicznych, chowało się w zamrażarkach na dziale AGD, wypełzało nocą i kradło... słodycze. Rankiem wychodzili jak gdyby nigdy nic pozostawiając po sobie tylko puste opakowania. Uprzedzając pytania - o ochronie i monitoringu w tamtych czasach nie było mowy

Odpowiedz
avatar Ananasa
18 18

a co z cholernym tatusiem, który własne dziecko namówił do popełnienia przestępstwa - to chyba jest karalne? Nie wspominając już o zdolności owego osobnika do sprawowania opieki rodzicielskiej...

Odpowiedz
avatar Ciri
2 2

Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ten chłopczyk nie ma pojęcia, że to co zrobił jest złe - bo skoro "tatuś kazał" to pewnie taka zabawa tylko i tak można. Głupota niektórych rodziców i ich nieświadomość tego, że ich postępowanie wywiera ogromny wpływ na dziecko poraża. A później się taki tatuś zdziwi, że go syn pobił albo okradł... :/

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

Mniej mi zal rodzicow drugiego "aniolka", oni pewnie cos z tym zrobia i dziecko naucza. Mnie najbardziej zal aniolka-syna-aniola, bo taki ojciec to nieporozumienie. Jezeli teraz uczy dziecka krasc dla wlasnej zabawy, to czego nauczy pozniej? Co maly z dziecinstwa wyniesie? Strach sie bac.

Odpowiedz
avatar cobrad
1 3

"Na sklep wchodzi dwóch chłopców" i w prasie nie było o tym głośno? Nie każdy potrafi wejść na sklep, zazwyczaj ograniczają się do wejścia do sklepu.

Odpowiedz
avatar Oliolemka
2 2

cobrad, czytaj ze zrozumieniem. To były ANIOŁKI, one zazwyczaj mają skrzydła.

Odpowiedz
Udostępnij