Dawno dawno temu, czyli około 3.5 roku wstecz zbliżył się termin zakończenia umowy na czas określony zawartej przez mojego ojczulka z pewną telewizją kablową. Jako że nie byliśmy zainteresowani jej (umowy, nie telewizji) przedłużeniem, miesiąc przed terminem zaczęły się formalności. Przy okazji wyszło trochę zaległości, zostały one popłacone (warunek złożenia rezygnacji), sama rezygnacja została przyjęta, a po miesiącu sygnał zniknął jak kamfora. I na tym historia powinna się zakończyć. Powinna...
Jakieś trzy tygodnie temu wyciągam ze skrzynki list adresowany do ojca. Nadawca to jakaś niby-kancelaria, a tak naprawdę (jak się później okazało) firma windykacyjna. Otwieram, czytam i oczom nie wierzę: działając na zlecenie owej kablówki firma domaga się NATYCHMIASTOWEJ ZAPŁATY długu, bo jak nie to narazimy się na proces, et cetera, et cetera, na ową NATYCHMIASTOWĄ ZAPŁATĘ mamy 5 dni. Oczywiście wszystko krzyczące, wytłuszczone, i w ogóle mające spowodować u mnie wyłączenie mózgu, a włączenie natychmiastowej i nieodpartej chęci wpłacenia pieniędzy.
Jako, że nie zadziałało, a nawet zadziałało w sposób odwrotny do zamierzonego wziąłem się za myślenie: ki diabeł? Ja już zdążyłem zapomnieć, że w ogóle taką kablówkę posiadaliśmy, a oni się nagle budzą? Przy tym zaległości były zapłacone podczas rozwiązywania umowy, na piśmie żadnych szczegółów więc coś tu śmierdzi. Pomyślałem naiwnie: "Ha, na pewno próba wyłudzenia o jakich się czasem czyta!", więc łaps za telefon i dzwonię do kablówki. Odbiera pani konsultantka, pytam czy znają taką firmę i z wielkim zaskoczeniem słyszę, że owszem. Mina mi zrzedła, ale nic. Pytam panią skąd ten dług i dlaczego przez prawie 3.5 roku nie byli się ze mną w stanie skontaktować? Pani nie wie, bo padł im system i ona nie ma dostępu do tych danych, mam zadzwonić wieczorem. Do wieczora dużo czasu, zadzwoniłem więc do windykacji. Tam bardzo sympatyczna pani powiedziała że faktycznie, dług jest, ale żadnych szczegółów kablówka nie podała więc pani wie tyle co ja. Trzeba wyjaśniać to z kablówką. Nie ma rady, trzeba czekać do wieczora.
Wieczorem, a także dnia następnego i przez kilka kolejnych słyszałem wciąż to samo: proszę zadzwonić wieczorem/jutro (niepotrzebne skreślić), bo nie działa system. Aż wreszcie hosanna! System działa. No więc ponawiam pytanie: skąd dług i dlaczego przez taki czas nikt się nie skontaktował, a także dlaczego załatwiają to przez firmę windykacyjną? Dowiedziałem się, że telewizja wystawiła korektę do faktury. Kiedy, do jakiej faktury, skąd owa korekta, dlaczego do mnie nie dotarła? Aaa, do takich danych szanowna pani dostępu nie ma. Trzy czy cztery dni wydzwaniania by dowiedzieć się, że i tak nikt nic nie wie. Bomba. Jednak wciąż jest nadzieja, że uzyskam odpowiedź drugą część pytania. Pani niestety nie może tego sprawdzić, ale może zmieniłem numer telefonu? No tak, jakiś rok temu, natomiast adres zamieszkania wciąż jest ten sam, więc? Ach, bo tak w ogóle to owa korekta czy też zadłużenie wynikło dopiero teraz, podczas niedawnej zmiany systemu, a ponieważ zadłużenie ma teoretycznie ponad rok, to automatycznie jest załatwiane przez zewnętrzną firmę, bo takie mają zasady. Czyli z powodu bajzlu przez ponad 3 lata nie doszukali się jakiejś tam korekty, która wynika tak na prawdę nie wiadomo skąd, ale windykatorem straszą mnie. Rewelacja, ale wciąż nie wiem, czy w ogóle jakieś zadłużenie istnieje, bo nie mam żadnych danych. Pani też nie wie, ale wyśle zapytanie do księgowości i oddzwoni jutro.
Jutro nie oddzwoniła, więc zadzwoniłem ja, kolejny konsultant, po raz kolejny mantra: numer klienta, adres, o co chodzi, pytam skąd, dlaczego itd, pani nie wie, bo nie ma dostępu do takich danych, ale może wysłać zapytanie do księgowości. Jakże się cieszę, może drugie zapytanie coś da? I tak sobie zleciały kolejne tygodnie, dzwoniłem, pytałem, za każdym razem dowiadywałem się, że pan czy też pani konsultantka nie ma dostępu do danych, ale bardzo chętnie wyśle zapytanie do księgowości czy też innego biura, i tak dalej, i tak dalej. Pamiętacie skecz kabaretu Dudek pt. "Książka życzeń i zażaleń"? Czułem się niemal jak biedny Jan Kobuszewski.
Tymczasem upłynęły 3 tygodnie i na mailu pojawił się rachunek za telefon. Lekko poruszony kwotą wyższą o ~30 zł od przewidywanej sprawdzam bilingi i co widzę? Opłaty za rozmowy z infolinią kablówki, tu 4 zł, tam 5. Szlag mnie trafił, zadzwoniłem więc do operatora i pytam jak to możliwe. Pan wyjaśnił mi, że opłaty za infolinię są zróżnicowane, za niektóre płaci się jedną opłatę za cały czas trwania połączenia, a przy innych za każdą minutę. Zgadnijcie do której grupy zalicza się infolinia kochanej kablówki? Oczywiście na stronie WWW telewizji słowa nie ma na ten temat. Tak więc w czasie, kiedy kolejne panie konsultantki mówiły "proszę się nie rozłączać" i znikały na 20 minut licznik sobie spokojnie tłukł.
Wyprowadzony dość mocno z równowagi usiadłem do googli, poszukałem, poszperałem, i napisałem do kablówki maila w którym w kulturalnych acz dość "ciepłych" słowach ponowiłem pytania. Przy okazji podziękowałem za profesjonalną obsługę a także wyraziłem wdzięczność za zapewnienie dodatkowych przeżyć przy przeglądaniu rachunku telefonicznego. Napisałem również, że dzięki ich opieszałości dług zdążył się przedawnić (co uprzednio sprawdziłem i poparłem konkretnymi przepisami), a żądanie jakichkolwiek pieniędzy bez podania konkretnych dowodów wygląda na próbę wyłudzenia. Jak myślicie, jak wyglądała odpowiedź szanownej telewizji?
"Uprzejmie informuję, że zgłoszenie zostało przekazane do Działu
Windykacji gdzie sytuacja zostanie zweryfikowana."
I mam takie wrażenie, że gdyby Dudek ze swoim skeczem występował dzisiaj, zamiast słów "Kierownictwo naszej placówki handlowej informuje, że personel został odpowiednio poinstruowany i pouczony na okoliczność..." zawierałby on inne, związane z działem księgowości lub windykacji.
A ja ze wzruszeniem wspominając atrakcje, jakie zafundowała mi owa telewizja i fakt, że sprawa wciąż jest w toku. z lekkim przerażeniem zerkam na maksymę owej kablówki która brzmi:
"Dajemy więcej"
Kablówka co to daje więcej
hmm, miałam napisać własnie o przedawnieniu, bo jakieś pół roku temu max rok powstało kilka nowych firm windykacyjnych i one skupiły stare, przedawnione długi i liczą na strach/ niewiedzę ludzi. było wysłać do nich list o przedawnieniu + poinformować że takie straszenie jest nielegalne i w razie ponownych prób sprawa będzie kierowana do sądu.
Odpowiedzjak w "Procesie" Kafki...
OdpowiedzWezwanie do zapłaty powinno zawierać szczegółowe dane (kwoty, daty, nazwy usług/numer zaległej faktury, dane firmy)- inaczej można to olać... albo jeszcze lepiej zgłosić na policję jako usiłowanie wyłudzenia. A jeśli takie błędne/fałszywe wezwania się powtarzają to od 6 czerwca jest paragraf na nękanie :D Art 190a.1: "Kto przez uporczywe nękanie innej osoby lub osoby jej najbliższej wzbudza u niej uzasadnione okolicznościami poczucie zagrożenia lub istotnie narusza jej prywatność, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3."
OdpowiedzW ogóle to powinno być listem poleconym, a nie zwykłym, o ile się orientuję.
Odpowiedz@Kosz: Tak. Tylko i wyłącznie listem poleconym. Inaczej od razu można wyrzucić do śmieci.
OdpowiedzCzy ta firma windykacyjna to Kruk?10lat temu,po rozwiązaniu umowy.Mimo iż uregulowałem swe należności w upc to ciągle nowe monity przychodziły na coraz to nową kwotę,bo zmieniały się "opłaty sądowe",przygotowawcze,manipulacyjne itd.W końcu poprosiłem upc o zaświadczenie o niezaleganiu z płatnościami.Wystawili.Mailowo i listownie.Kruk przestał krakać.
OdpowiedzWiecie, ja się lekko tym przejąłem, bo wychodzę z założenia, że zobowiązania trzeba spłacać. Przy tym nie chciałem, żeby w razie co ojczulek trafił na jakąś listę dłużników. Dopiero ten rachunek telefoniczny wyprowadził mnie z równowagi, i postanowiłem, że nie odpuszczę. @vonKlauS, firma zwie się Casis Kancelarie.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 10 lipca 2011 o 13:06
Około 10 lat temu jakaś firma windykacyjna usiłowała naciągnąć mnie na kasę za rzekome zaległości w ówczesnej Idei. Idea wyjaśniła sprawę natychmiast-była nawet mała nadpłata po rezygnacji z ich usług,nikomu nie zlecali żadnej windykacji, bo nie było powodu, w firmie-kancelarii nie odbierano telefonów, adresu nie było, tylko numer konta. Poinformowana Policja ze względu na niską kwotę (ok. 50zł) nie podejmowała czynności. Fakty-ktoś z Idei wyciągał dane osobowe, podawał zaprzyjaźnionej firmie, ta metodą strzału na ślepo usiłowała wyłudzić rzekomo zaległe pieniądze. Ciekawe ilu ze strachu zapłaciło za nieistniejące zaległości?
Odpowiedz@karampuk, dlatego pierwsze co zrobiłem, to zadzwoniłem do kablówki pytać, czy znają firmę. Odpowiedzieli, że znają, a firma działa na ich zlecenie. Wina w 100% leży po stronie kablówki.
OdpowiedzPrześlij im rachunek telefoniczy i zażądaj pokrycia kosztów połączeń, wynikających z nieprofesjonalnej obsługi, próby wyłudzenia pieniędzy i co tam ci jeszcze wena na palce przyniesie.
Odpowiedz"Dajemy więcej... powodów do wkur***** się "
OdpowiedzNo jak bym czytał moje przejścia z C+. Po 3 latach przychodzi jakieś pisemko że mam dług za 1 miesiąc + koszmarne opłaty. Jak wypowiadałem umowę (przenosiny do N) to jak wyżej warunkiem było brak zaległości. Oczywiście po takim czasie rachunków już nie trzymałem bo po co ( o ja głupi przecież to najważniesze na świecie kwity). Po kilku pismach przyszło jedno które wqrwiło mnie do białości. Grozili sądem oraz przesłali naklejki na jajka. Tekst który mnie wpienił : "tylko 8 minut zajmie wypełnienie wniosku do e-sądu i uzyskanie nakazu zapłaty". Wysłałem im wypełniony ale bez podpisu wniosek o przedawnienie ( pobrany z e-sądu nazywa się sprzeciw od nakazu zapłaty) z dopiskiem na całą kartkę : tylko 8 sekund zajmie mi podpis tego dokumentu. Dodałem też resztę śmieci które wysłali oraz podałem nowy adres do korespondencji wysypiskośmieci.pl . Od 7 miesięcy cisza. Dodam że NIKT w C+ nie umiał mi wyjaśnić czy taki dług istnieje. Wirma widnykacyjna to kruk oczywiście (jaki sobie ostatnio budynek wybudowali :O pewnie za te niby długi)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 lipca 2011 o 1:11
@crach, skąd mogę ten wniosek pobrać?
Odpowiedzw google wpisz sprzeciw od nakazu zapłaty ten jest niezły http://www.rzu.gov.pl/files/853__476__Ubezpieczenia_gospodarcze__ubezpieczenia_komunikacyjne__na_zycie__mienia_.doc na stronie e-sądu są puste a tu masz wzór wypełniony więc ogarniesz co i jak
Odpowiedzcoraz ciekawsze mają pomysły jak kraść...
OdpowiedzPamiętam jak zrywałem umowę z TP SA niby nic ale jednak po miesiącu przyszło wezwanie do zapłaty - co to było? Niedopłata z przed 1,5 roku - koszt "0,60 groszy + odsetki = 1,96 zł".
OdpowiedzSwojego czasu tak samo robiła cyfra+, po rezygnacji z umowy po kilku latach list o niespłaconym zadłużeniu, co zabawniejsze moja (już ś.p.) babcia dostała list z informacją o zadłużeniu 45 groszy natomiast ojczulek 45zł.
OdpowiedzMógłbyś mi podać te przepisy odnośnie przedawnienia tego długu? Dwa tygodnie temu przyszedł do mnie list, w którym wyjaśnia się, że ja i rodzinka wisimy pieniądze. Przez kilka minut zastanawialiśmy się, o co chodzi, a to telefon stacjonarny, który usunęliśmy parę lat temu, bez żadnych długów... Od razu coś mi zaśmierdziało, więc wypadałoby również napisać taki list jak Twój. Byłabym niezwykle wdzięczna :)
Odpowiedz@AnnaLeenam, wybacz że dopiero teraz, dawno tu nie zaglądałem. Co do Twojego pytania, cytat z maila do vectry: "Zgodnie z Uchwałą Sądu Najwyższego z dnia 7 maja 2009 r. (III CZP 20/09) w takiej sytuacji ma zastosowanie art. 118 k.c., a więc dług przedawnił się po upływie 3 lat.". Wszystkie te dokumenty (uchwała SN i kodeks cywilny) można znaleźć w sieci. Powodzenia :)
OdpowiedzOj też miałam przejścia z tą firmą..Z tym, że ja dzwoniąc na ich infolinię ciągle ALE TO CIĄGLE słyszałam, że pan konsultant to nic nie wie i przełącza mnie do konsultanta z oddziału w moim mieście.. Po takim "przełączeniu" czekałam po 10 i więcej minut (maksymalnie wytrzymałam 20 minut, wiem, hardcore ale nie miałam czasu iść do nich osobiście, a poza tym uznałam, że gdybym poszła, to zapewne dziś odsiadywałabym długoletni wyrok)po czym słyszałam pogodną informację, że "wszystkie linie są zajęte, prosimy zadzwonić później". Stwierdziłam, że maksyma "dajemy więcej" odnosi się do "więcej nerwów i większe sumy do zapłaty"
OdpowiedzŚlij gdzie tylko możesz zawiadomienia o próbie wyłudzenia, może zastraszaniu, zależy co i jak pisali. I może nawet nie o kablówce, a firmie windykacyjnej. Co z tego, że "zawiadomienie gdzieś tam przekazali" i już cię nie nękają, jeśli usiłowali cię, w pewnym sensie, okraść? No, może nie okraść. Ale groźbami, chociaż niestety niekaralnymi, lub wykorzystując twoją niewiedzę, zmusić do oddania im pieniędzy. Jeżeli dług się przedawnił, to nie mieli prawa wysyłać ci tego zawiadomienia i wezwania do spłaty zaległości. Jak najbardziej podchodzi to wówczas pod definicję oszustwa. "Oszustwo polega na doprowadzenia innej osoby do niekorzystnego rozporządzenia mieniem poprzez jeden z trzech sposobów określonych w art. 286 k.k.: - wprowadzeniu w błąd, - wyzyskaniu błędu innej osoby, - wyzyskaniu niezdolności do należytego pojmowania przedsiębranego działania przez inną osobę." Jeśli spróbujesz coś z tą sprawą jednak zrobić, to napisz później jak się wszystko rozwija. I gratuluję, że chciało ci się kłócić zamiast potulnie płacić.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 lipca 2011 o 21:11
Miałem podobne przejścia z C+, ale rozwiązałem sprawę inaczej, prawie bezkosztowo. Wkurzyłem się, kiedy zamiast jednego z trzech kanałów C+ wsadzili na kilka miesięcy Big Brothera. Zadzwoniłem na infolinię C+ z informacją, że jeśli w ciągu tygodnia nie wróci normalny program, to przestaję płacić. Po tygodniu wycofałem z banku polecenie zapłaty. Kilka miesięcy później wyłączyli mi sygnał i wezwali do zwrotu dekodera. Sprzęt zwróciłem, a po kilku tygodniach dla świętego spokoju spłaciłem zadłużenie. Po SZEŚCIU LATACH dostałem list od firmy windykacyjnej z żądaniem zapłaty. Najbardziej zdenerwowało mnie w nim to, że napisany był w formie groźby, z gotowym tylko niepodpisanym pozwem itd. Dlatego nie bawiłem się w uprzejmości, tylko zadzwoniłem do windykatorów i nie przebierając w słowach (z użyciem tych powszechnie uważanych za niecenzuralne) powiedziałem, gdzie sobie mogą to wsadzić i że sobie nie życzę pogróżek. A także, że nie zamierzam płacić, bo po pierwsze nie mam zadłużenia, a po drugie, nawet gdyby miał, to już i tak byłoby przedawnione. Na to oni, żebym wyjaśnił to z C+. Wyśmiałem ich, bo niby dlaczego JA mam coś wyjaśniać? Po kilku tygodniach kolejny taki sam list. I kolejny mój telefon do nich. Tym razem mój rozmówca wspomniał coś o sadzie, na co mu odpowiedziałem, że proszę bardzo, wezmę sobie najdroższego prawnika, jakiego znajdę w Warszawie, który powie, że jego klient odmawia zapłaty ze względu na przedawnienia, a oni pokryją koszty. I jeszcze dwie uwagi. 1. Istnieje coś takiego, jak zobowiązanie naturalne. Nie w moim przypadku, bo ja wszystko spłaciłem, ale gdybym miał zaległości, to oni mogliby się ich domagać, ale ja nie musiałbym płacić ze względu na przedawnienie. Żeby się od tego zobowiązania uchylić, trzeba się powołać na przedawnienie, w przeciwnym wypadku trzeba płacić. 2. Moglem sobie pozwolić na hardość względem windykatora, bo zachowałem wszystkie dowody wpłaty, więc w razie czego łatwo mogłem udowodnić, że nie miałem zadłużenia. Pozdrawiam, Jorn.
Odpowiedz"dajemy więcej" no chyba rachunków do zapłacenia...
OdpowiedzHa, miałam z nimi bardzo podobną sytuację (tyle że chodziło o przeniesienie mediów ze mnie jako osoby prywatnej na mnie jako osobę prowadzącą DG — do tego też muszą być uregulowane wszystkie rachunki). Doszło do tego, że każdą rozmowę z konsultantami z infolinii zaczynałam od pytania: „Czy państwa firma jest zakładem pracy chronionej zatrudniającym osoby niepełnosprawne intelektualnie?”. Trzy miesiące się z nimi bujałam, ale na rachunku telefonicznym się to nie odbiło, bo dzwoniłam na ich „normalny” numer stacjonarny, na co szły minuty z pakietu darmowego, których i tak w pełni nie wykorzystuję.
Odpowiedz