Historia równie długa, męcząca, nudnawa, niszcząca nerwy, co niestety i prawdziwa. Po wpisach koleżanki, która została pobita przez piekielną pracownicę i jej chłopaka, uznałem, iż mogę zamieścić również moje przeżycia.
Będzie tu coś z ekoterrorystami, wolnymi, acz sprawiedliwymi, polskimi sądami i z przechodniami.
Będzie to historia zabójczo długa, zarówno czasowo, jak i wyrazowo. Na wstępie dodam, że toczyła się przeszło sześć lat.
Jeszcze troszeczkę wstępu, aby wprowadzić w sytuację. Spokojnie.
Jestem bardzo, ale to bardzo eko. Do pracy jeżdżę rowerem, gaszę światło, zbieram deszczówkę, oszczędzam wodę, popieram zieloną energię i sadzę drzewa. Staram się wybierać produkty pochodzące z ekologicznych upraw. Rzadko jadam mięso - zalecenia dietetyka - wieprzowina jest bardzo niezdrowa, a drób jadam bardziej po to, aby uzupełnić organizm w makro - i mikroelementy oraz w niektóre witaminy, które nie występują w warzywach, owocach czy też produktach spożywczych takich jak jaja czy mleko. Nie noszę również rzeczy pochodzenia zwierzęcego - uważam to za zwykły brutalizm. Po co w końcu zabijać zwierzęta, gdy mogę dostać podobny produkt, tyle że dużo tańszy, rzadko kiedy mnie uczulający oraz jakościowo lepszy.
Spokojnie, spokojnie, niedługo będzie akcja właściwa.
Mam też pieska huskiego - Chopina - wiem, wiem, imię troszeczkę z kosmosu. Jak każdy miłośnik tej rasy wie, są to psy pociągowe, muszące się wybiegać. Zasuwają one bardzo szybko, a co ciekawsze praktycznie nie męczą się dzięki swoim ciałkom. Wiem, że teraz podniesie się na mnie krzyk. Jak ja mogę trzymać ten typ psa w mieście! Spokojnie... Mam dużą działkę, na której Szopen może się wybiegać. Często zabieram go przejażdżkę rowerową, w której on biegnie przede mną, a ja usiłuję go dogonić z całych sił dreptając w pedały - zaufajcie mi, to wcale nie jest takie proste.
Dobrze, dobrze! Już przechodzę do meritum.
Aaaa nie... Zapomniałem czegoś dodać... O tyle, o ile Greenpeace załatwia wszystko pokojowo, zachowuje się jak na ludzi przystało, o tyle EarthFirst! to zwykli ekoterroryści.
Domyślacie się już o co kaman?
Może, jednak przeczytajcie, a piekło zagości w Waszych głowach...
Pewnego zimowego (a może jesiennego?!) wieczoru zabrałem Szopenka na przejażdżkę. Ten miał wyjątkowo dużo energii. Jedziemy, jedziemy, na dworze temperatura znośna - około 3-4 stopni na plusie, słoneczko zaszło. Nie było jeszcze czarno, nie było też jeszcze jasno - świetlistość na poziomie godziny 21:30 w miesiące wakacyjne.
Nagle łup! Rower bum! Coś lub ktoś kopnął (a może złapał lub popchnął?) rower od tyłu. Ja spadam z niego, lecę na ścieżkę rowerową prosto łbem. Nagle pies skamla. Przez pierwsze 10-20 sekund zero mojej reakcji, kompletnie byłem odcięty od świata. Nie czułem nic. Tylko szok...
I nagle pan w [Z]ielonej koszulce coś się na mnie drze.
[Z] Ja dzwonię na policje, ten pies by zdechł, gdyby nie ja!!!
Ja komórki nigdy ze sobą nie noszę, więc nawet po karetkę nie mogłem zadzwonić, a moja sytuacja była nieciekawa. Krew lała się z nosa, wydawało mi się, że to szpiczaste coś zbudowane z tłuszczu na podbródku kompletnie mi odpadł. Na szczęście jakaś dziewczyna (lat może dwadzieścia, ładna, długowłosa brunetka) podbiegła w szoku oczywiście.
I tu moja pamięć się urwała.
Obudziłem się w karetce mknącej na sygnale (jednak naprawdę super jest się przejechać w środku karetki). Brunetka coś do mnie mówi, coś do psie, coś się pyta, kompletnie nie mam pojęcia o co jej może chodzić, więc tylko potakiwałem.
I znów straciłem przytomność - może usnąłem, może mnie uśpili - nie wiem.
Obudziłem się w szpitalu kompletnie obolały... Jezu! Jaki to był ból!!! Brunetka siedziała koło mnie, coś tam mówiła, o policji, o przesłuchaniu, nie wiem, nie miałem świadomości. Dowiedziałem się tylko, że owa piękność ma na imię Nikola i widziała całą sytuację. Po dwóch - trzech godzinach dowiedziałem się, że leżę na urazówce.
Pod wieczór byłem już w stanie zebrać myśli.
Na następny dzień... Uwaga!!! Policjant przyszedł mnie przesłuchać. A ja myślałem, że takie rzeczy tylko w amerykańskich filmach! Powiedziałem więc co i jak.
Owy ekolog został zatrzymany przez wezwany przez siebie patrol policji.
Po około tygodniu wróciłem do domu. Pies ładny, zadbany, wykąpany, wyszczotkowany, nakarmiony i z wielgachną blizną przed prawą dolną łapą...
Od znajomego z prokuratury dowiedziałem się, że wobec "ekologa" rozpoczęło się postępowanie o spowodowanie średniego uszczerbku na zdrowiu.
Tu dodam, że jestem osobą walczącą o swoje prawa "ryncami i girami" i wiedziałem, że niczego kolesiowi nie odpuszczę.
Historia dopiero się rozkręca!
Od tego samego kolego z prokuratury dowiedziałem się, że rozpoczęło się wobec mnie postępowanie w sprawie znęcania się nad zwierzętami.
O nie!!! Ten sam facet, który zadał taki ból mojemu ukochanemu pieskowi, okaleczając go do końca życia jeszcze to robi!
Tego samego dnia pobiegłem do prokuratury powiedzieć o zaistniałym czynie "uszkodzenia" mojego psa. Kolega miał teraz już dwa postępowania karne wobec siebie.
Dochodzi do pierwszych rozpraw, powoływani zostają ludzie, mający sprawdzić, czy przejażdżki z psem są maltretowaniem jego. Po około pół roku dochodzą wspólnie, że nie. Owy ekolog zasłaniał się, że to przecież bestialstwo, że pies przecież biegł przede mną, bo MU KAZAŁEM! Chciał złożyć apelację, jednak sąd ją odrzucił.
I teraz jego sprawa... Sąd uznał go winnym nieumyślnego spowodowania średniego uszczerbku na moim zdrowiu i zarządził zadośćuczynienie w wysokości 20 tysięcy złotych. "Ekolog" był też winny znęcania się nad zwierzętami. Oczywiście apelował... I wydłużył historię o 5 i pół roku.
Po około dwóch tygodniach od rozpoczęcia sprawy w sądzie apelacyjnym dostałem... groźby... Nie! Tego już za wiele. Oczywiście lecę do prokuratury, terrorysta co ciekawsze na liście podpisał się imieniem i nazwiskiem (tak:). Facet dostaje kolejny zarzut.
O dziwo koleś łaził na wolności (nie został osadzony w areszcie).
Pewnego już wiosennego dnia... Zostałem pobity przez tego terrorystę i jego kolegów... Teraz nie było już średniego uszczerbku... Skończyłem na OJOMI-e!!!
Cztery kości połamane, nos rozwalony, śledziona pęknięta. Nic ciekawego...
Po kilkunastu tygodniach nerwówki mojej rodziny, mogłem wyjść ze szpitala. Tym razem ów terrorysta i jego koledzy zostali osadzeni w areszcie.
Cóż pierwsza rzecz - psycholog. Zbierałem wszystkie kwity z przeszło dwóch lat...
Sprawa zakończyła się po kilku latach... Dostałem 250 tysięcy zadośćuczynienia i pokryli koszty leczenia zarówno w szpitalu, jak i psychologicznego. Ów terrorysta i jego szajka zapłacili w sumie około 350 tysięcy złotych. Nowych złotych.
Strach w sercu pozostał (mimo iż jestem mężczyzną), pies dalej ma bliznę, a zawsze, gdy tylko przypominam sobie tę historię płaczę.
Czy dałbym 250 tysięcy za 6 lat męczarni i nerwicy? Nie.
Jeden plus: owa brunetka została moją żoną.
Teraz, kiedy po dwóch miesiącach od zakończenia tej sprawy patrzę na nią, wydaje mi się że końcówka jest zbyt przesłodzona, nierealistyczna, ale przecież całe nasze życie jest nierealistyczne!
Historia wydaje się być zmyślona, wyssana z palca, jednak taka nie jest:(
I jeszcze przepraszam, że miejscami nie ma dialogów, większego opisu sytuacji, jednak pamięć usuwa niektóre szczegóły.
Życie w pewnym dużym mieście
Jestem w cięzkim szoku...Koleś musiał być niezrównoważony,bo nikt normalny by czegoś takiego nie zrobił...
OdpowiedzJa już od połowy tekstu niewiem czy oddycham czy nie ;p. Po prostu czytam niezwracając na nic uwagi.
OdpowiedzJezus! Nie mogę uwierzyć że tacy kretyni chodzą po świecie! Nie wiem jakbym zareagował na taką sytuację! Zranili psa, ciebie, o mało co a byś nie został kaleką! Straszne! Ja i tak sądzę że 250 tysięcy to za mało! Nawet milion by nie starczyło! Stracenie 6 lat życia... Nie no kurde ja ci współczuję! PS: Gratuluję ładnej i zaradnej żony :)
OdpowiedzCóż... masz rację, takie rzeczy to tylko w amerykańskim filmie :o też jestem w szoku, współczuję serdecznie, ale o ironio losu! Gdyby nie ta tragedia, nie poznałbyś swojej żony, więc?;)
OdpowiedzJest takie coś lub ktoś jak teściowa... Więc nie jestem w stanie rozliczyć sytuacji.
Odpowiedz@JamLasica - to niestety transakcja wiązana
OdpowiedzBanda ignorantów z ciemnogrodu. Nie mają pojęcia co jest dobre dla zwierzęcia. Husky musi mieć gdzie się wybiegać, to jego natura, a jak ma przy tym jeszcze coś do ciągnięcia jest w 7 niebie, taka jego natura, byle kretyn z podstawową wiedzą o psach to wie. Nic tylko dorwać ciężką metalową rurkę i UCZYĆ UCZYĆ UCZYĆ!
Odpowiedzprzepraszam, ale nie mogę się powstrzymać....i SIAĆ SIAĆ SIAĆ!!
Odpowiedzale jaki debil od razu bierze i zrzuca człowieka z rowera? ale podpis pod listem z pogróżkami mnie rozwalił. a historia iście filmowa
Odpowiedzz roweru* ;) Chyba, że jesteś z tych, co dostają kawałek torta na urodziny :)
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 10 lipca 2011 o 15:54
Każda religia ma swoje sekty. Również ekolodzy. Jak widzę ten jest wyjątkowym chamem. Pomijając oczywiste pobicia Ciebie i psa, jak już chciał koniecznie być ekologiem i chciał "ratować świat", mógłby wiedzieć chociaż, że takie psy potrzebują ruchu. PS Czy gościu dostał karę więzienia? A jeśli tak, to ile? Bo nie chce mi się wierzyć, że teraz taka osoba chora umysłowo jest na wolności.
OdpowiedzOczywiście, że dostał, za pobicie chyba zawiasów dostać nie można. Wiem tylko, że mam od niego spokój na parę lat.
OdpowiedzJaknajbardziej zawiasy za pobicie są możliwe.
OdpowiedzMozliwe, ale nie jak ma sie juz jeden wyrok w zawieszeniu. To jezeli w czasie proby cos przeskrobiesz to masz kumulacje jak w totolotku ]:->
OdpowiedzWpakowali do go więzienia? To się nasz kolega nauczy trochę o zwyczajach godowych samców gatunku homo sapiens :]
Odpowiedz@Czekolade, jasna sprawa, ja tego nie kwestionuję.
OdpowiedzHistoria wręcz szokująca. Powiem szczerze, że tak dobrej (w sensie piekielnej) nie czytałem dawno, a siedzę tu przynajmniej roku. Poza tym, masz super styl, świetnie się to czyta.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 lipca 2011 o 12:17
A tu się niestety nie zgodzę. Współczuję przeżyć, ale na przeczytanie tego co napisałeś mogłeś zużyć nieco więcej czasu. Chaos i sporo całkiem zbędnych informacji, kilka błędów (OIOM, na miłość boską!). I wyjaśnij mi, proszę, gdzie pies ma dolną łapę bo jak sprawdzałam na swoim miał wszystkie cztery na jednym poziomie ;) Co do "pana pseudoeko" - cóż, totalny brak wiedzy niestety nie wyklucza pełni pewności siebie "bo ja wiem lepiej i już!" Metod "negocjacji" musiał się uczyć chyba od znajomych kiboli. Tego co przeszedłeś żadne pieniądze Ci oczywiście nie zrekompensują, ale fakt, że szaleniec pokrył (niemałe z pewnością) koszty leczenia bardzo mnie cieszy. Przydałby się jeszcze grosik na jakieś schronisko w imieniu Chopina ;) PS. Czytając podpis zaczęłam się zastanawiać czy aby nie zacząć wychodzić ze swoim psem na treningi głuchą nocą - jeszcze się okaże, że border goniący za piłką aportową "nazbyt się męczy" albo coś...
OdpowiedzA nie zeznał że w ręce miałeś bat i poganiałeś psa? Bo jakby tak zeznał to bym się nie zdziwiła :D Widzisz, tak widocznie miało być, że po tylu cierpieniach dostajesz to co najważniejsze, czyli kochającą druga połówkę :) Powodzenia wam życzę, wszystko będzie dobrze :) Aha, i jeszcze jedno, nie wiem czy przeoczyłam czy nie zrozumiałam: skąd piesek miał bliznę? On mu coś zrobił?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 lipca 2011 o 12:23
Może przy upadaniu, wpadł na niego?
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 1 lipca 2011 o 12:26
Piesek wpadł pod koło:(
OdpowiedzWspółczuję takiego potraktowania. I tak przy okazji nie rozumiem zachowania tego "ekologa", przecież skoro taki ekologiczny, to powinien wiedzieć, że takie pieski lubią biegać i nie robiłeś mu krzywdy, a wręcz przeciwnie, dbałeś o niego. Niektórzy po prostu są na tyle fanatyczni, że nie potrafią zrozumieć swojego błędu, do tego jeszcze krzywdzą innych naokoło, bo przecież "robią źle". Naprawdę wiele musiałeś przeżyć, ale wiesz, nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Oby Tobie, Twojej żonie i psu się dalej w życiu wiodło i obyś nie musiał już przeżywać podobnych sytuacji.
OdpowiedzChyba zacznę bardziej uważać biegając z moim husky...po tym co tutaj przeczytałam zaczynam się bać...
OdpowiedzCoś mi tu nie gra. Koleś nie mógł mieć DWÓCH postępowań - o spowodowanie uszczerbku na zdrowiu i o zranienie psa - bo zrobił to JEDNYM czynem, a to znaczy, że nastąpił zbieg. I takie sprawy rozpatruje się w jednym postępowaniu.
OdpowiedzMożliwe. Przyznam, że średnio mnie to wtedy interesowało - już byłem psychiczną galaretą. Jednak popytam. Postaram Ci się przekazać:)
OdpowiedzA nie jest tak przypadkiem, że za uszczerbek na zdrowiu jest sprawa z urzędu, a za psa z powództwa cywilnego??
OdpowiedzKolego autorze...nie mogę nic wymyślić...jesteś pro po prostu! :] Rzeczywiście historia jak z filmu. A jednak się takie zdarzają :)
OdpowiedzTo jest straszne. Nie potrafię wyrazić mego oburzenia i poczucia bezradności w stosunku do takich idiotów. Ekoterroryści napadający na swoich - ABSURD. Oczywiście w żaden sposób nie porównuję Twojej osoby do tych rozwielitek, ale macie bliskie poglądy, jedynie oni przy okazji - w przeciwieństwie do Ciebie - nadają się tylko do odstrzału. Śmieszne jest to, że są przekonani o swej racji i dobrym postępowaniu. JESTEM CHOLERNIE ZŁY, nie potrafię tego wyrazić. Współczuję.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 lipca 2011 o 13:00
K***A! Aż żal cztery litery ściska, że kara tortur nie jest już praktykowana w Polsce.
OdpowiedzPrzez całą historię nie mogłem się doczekać kontynuacji o czarnowłosej Nikoli. :)
OdpowiedzJak to śpiewa Hunter: "Fanatyzm jest przekleństwem narodów".
OdpowiedzWiem, jak działa taki strach, że zaraz zostaniesz pobity. Mnie pomogło obciążenie kieszeni pałką teleskopową i kursy krav-magi. Polecam
OdpowiedzJuż po dostaniu gróźb karalnych mógł się ubiegać o pozwolenie na broń palną do ochrony osobistej. Oszczędziłoby to pobyt na OIOM'ie. Poza tym za pobicia chyba są kary więzienia. Tak samo jak za groźby karalne. By takiego w pierdlu nauczyli schylać się po mydło OSTROŻNIE. :)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 lipca 2011 o 17:51
super historia do napisania scenariusza do filmu :) serio.
OdpowiedzA mnie zastanowiła taka rzecz: wiadomo może skąd on miał te 350 tysiecy? Czy to były jego prywatne pieniądze czy zapłaciła za niego ta organizacja, która pewnie zebrała te pieniądze od przechodniów niby na ratowanie zagrożonych zwierzątek...
OdpowiedzW tym wypadku pieniadze sa "wyplacane z urzedu" na podstawie wniosku kredytowego. Koles dostaje to do splaty i potem pracuje cale zycie by to odpracowac ;)
OdpowiedzGdzie tu do jasnej ciasnej jest przycisk "Dodaj do ulubionych"?!
OdpowiedzJak klikasz mocne, to potem ze swojego profilu możesz wejść w listę historii, które Ci się podobały.
OdpowiedzByłam świadkiem takiej sytuacji z natrętnymi ekologami i powiem Wam, że w dużych miastach ciężko im umknąć. Zajmą chwilkę a poźniej generalnie dowiadujesz się że jesteś najgorszym człowiekiem, jaki kiedykolwiek stąpał po ziemi... Współczuję Ci bardzo, Tobie i pieskowi. I życzę szczęścia w bądź co bądź nowym życiu :)
OdpowiedzHistoria rzeczywiście niezwykle piekielna, ale zabiłeś ją rozwlekłym i niespójnym opisem. Dlatego jednak [-]
OdpowiedzJa bym sie jednak zastanowił czy 250 tys tego ci nie wynagrodziło, w sferze psychicznej na pewno nie, ale materialnej? Tyle kasy drogą nie chodzi, można za to wybudować dom i kupić sredniej klasy auto. Współczuje ci ale...
OdpowiedzCzyta się naprawdę jak dobry thriller. Przykro jednak, że napisało go samo życie. Po przeczytaniu którejś już historii z ekoterrorystami w rolach głównych i na podstawie własnych z nimi doświadczeń, zaczynam wątpić aby był na nich jakiś sposób. Co więcej, mam wrażenie że do większość tych wszystkich "eko instytucji" wstępują ludzie upośledzeni intelektualnie, a mówiąc kolokwialnie - po prostu popier*oleni. Nic im się nie da wytłumaczyć, czasami sami nie wiedzą o co walczą, bywa że robią więcej szkody niż pożytku. Przepraszam za długi komentarz, ale szlag mnie trafia na samą myśl o tych głąbach.
OdpowiedzEh, trzymaj się stary, kiedyś może zaostrzą przepisy odnośnie takich organizacji... Pozdrawiam Ciebie i Twoją żonę, przynajmniej jest z tego horroru jakiś pozytyw
Odpowiedz0_o przeczytałem! Jestem z tego dumny. Na początku opisy były, jak u plotkary ze sklepu. Bez selekcji, wszystko "jak leci". Ale nad formą każdy może popracować. Żaden problem. Historia rzeczywiście długa i ciekawa. Za nią nawet tę formę jestem w stanie przełknąć :P I gratuluję ducha walki! Nie można być obojętnym na takie rzeczy. :) Ani się im poddawać! Owacje dla Ciebie!
OdpowiedzHistoria tragiczna, ale żonka mnie zaskoczyła ;) Życzę wam spokoju od ekoterrorystów i BHPowców (to to samo) do końca zycia :)
OdpowiedzNie wiem czy tego napastnika mozna nazwać ekoterorysta, moim zdaniem to zwykły zbir, który napad na ciebie chciał usprawiedliwić jakąś mdłą historią o ratowaniu psa i uniknąc konsekwencji.
Odpowiedzehh, rok 1998 wcale nie był taki fajny, kiedy to zaniechano kary śmierci w Polsce... chyba nic innego do takich idiotów nie pasuje...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 lipca 2011 o 9:15
lepiej obedrzeć ze skóry i posolić grubasa i tych laczków by bardziej cierpieli
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 10 lipca 2011 o 15:00
Do miodu i w mrowisko!
OdpowiedzCiekawa jestem, jak tę historię opisałby ten terrorysta. On musiał mieć jakieś przekonanie, że mimo gróźb, mimo jego ewidentnej winy, jakoś wygra. Turbodebil :D Współczuję takich przeżyć, ale jednak wszystko dzielnie zniosłeś.
OdpowiedzJuż od początku podejrzewałem że z ta Nikola to coś powazniejszego jest:) A co do eko-świrów: miałem kiedyś nieprzyjemność rozmowy z gościem z greenpeace'u. Chciał oczywiście kase wyłudzić. Przy okazji dowiedziałem się że zarabia 15zł/h(sic!). A obok siedzaiły na krawężniku 3 dziewczyny w tych ich zielonych koszulkach i sobie gadały. Jak już chcą być tacy eko to niech idą i sprzątają lasy, bo tyle tam śmieci że szkoda gadać:(
OdpowiedzLeciała na niego od samego początku. :D A historia rzeczywiście... hmm.. chyba zacznę się bać, że dla mojego ratlerka ogród jest za duży... (swoją drogą lubi dużo biegać) ;)
OdpowiedzI takie knypy psują opinię społeczeństwa o ekologach... Dramat. Fanatyzm to jedna z najgorszych chorób ludzkości. A fanatyzm połączony z agresją to już w ogóle masakra. Jednak póki co - sądząc po portalu piekielni większość ludzi reaguje agresją...
OdpowiedzNieee, nie może być! FACET przyznaje się że został pobity i że płacze... Coś mi tu nie gra ;f
Odpowiedzw takiej sytuacji to nic dziwnego
Odpowiedzsytuacji współczuję, żony gratuluję :-) a 250 tys tez piechota nie chodzi. ale wstep mi sie nie podobal - "wiem,wiem" , "spokojnie,spokojnie" - że niby stopniujesz napięcie;)?
Odpowiedzo ile mi wiadomo to nawet rodzina nie może jechać w karetce. Więc jakim cudem wpuścili tam wtedy jeszcze zupełnie obcą ci osobę. Ekoterorystów nie znoszę więc dam mocne, choć to raczej kit
OdpowiedzTeż się nad tym zastanawiałem ale myślę iż chodziło o to, że mu sie wszystko pomieszało itd., historia w sumie jak z filmu więc i to jak z filmu, wiecie w filmie wypadek, a bohaterowi migają przed oczami różne obrazy, nie koniecznie pokazane chronologicznie xd Albo to poprostu była inna brunetka, autor nic nie pisał w tamtym fragmencie że to ta sama
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 1 sierpnia 2011 o 18:46