Czytając historię warcNeta, o antenie do internetu, przypomniała mi się historia sprzed roku.
W mojej miejscowości pewna firma zajmuje się dostarczaniem internetu. Jako, że miejscowość jest rozległa, nie ma możliwości dociągnięcia wszędzie kabla, więc ci co mieszkają przy głównych ulicach mają net po kablu, pozostali radiowy.
Jak wiadomo potrzebne są do tego anteny, właściciel (sympatyczny starszy pan) naszej kamienicy, najwyższej w okolicy, zgodził się by firma owa zainstalowała sobie anteny na dachu.
Starszy pan nie bardzo jednak orientuje się w technologi, tak więc firma się zainstalowała jest ok.
Dwa miesiące później, przychodzi gospodarz domu po pieniążki za prąd na klatce i w piwnicach, licznik na klatce jest osobny rachunek dzieli się na wszystkie mieszkania, zazwyczaj wychodziło tego po 5 zł od mieszkania.
Tym razem wyszło po 70 zł, i kombinujemy skąd taka astronomiczna kwota, na pewno nikt z nas na lewo prądu nie ciągnie, znamy się wszyscy dobrze.
Podsunąłem pomysł by po prostu wykręcić bezpieczniki i zobaczyć kto się zainteresuje, brakiem zasilania.
Jak ustaliliśmy tak zrobiliśmy, po godzinie ktoś puka do mnie, jako że mieszkam na górze mam klucze do strychu, pracownik firmy internetowej prosi o otwarcie strychu, ok nie ma sprawy.
Za 5 minut pan puka ponownie i pyta czy jest u nas prąd, mówię mu że tak, a ten mnie pyta czemu na klatce nie ma, to odpowiadam zgodnie z prawdą co i jak.
I tu pan osiągnął maksymalny stopień piekielności, że jak to tak, że przez nas 100 ludzi internetu nie ma, że ich firma nas pozwie i takie tam.
Już wiedziałem skąd taki rachunek, firma po prostu podłączyła te swoje zasilacze i wzmacniacze pod linię klatki.
Na spokojnie wytłumaczyłem gościowi, że nie zamierzamy włączać prądu, że ma poprosić szefa by się pofatygował do energetyki żeby założyli im licznik, bo do tego czasu prądu mieć nie będą, a i rachunek do zapłacenia jest.
Gdyby właściciel owej firmy był dla nas milszy, pozwolilibyśmy mu przez ten czas korzystać z zasilania z klatki, ale ponieważ pan okazał się zwykłym bucem tak wyszło, a nie inaczej.
Efekt jest taki, że sporo ludzi, ponad dwa tygodnie nie miało internetu tylko dla tego, że firma owa starała się zaoszczędzić i liczyli, że nie zauważymy że ciągną prąd na lewo.
Oszczędności
A mandatu nie dostali? Nielegalne podłączenie jest nielegalne (sic!).
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 czerwca 2011 o 7:25
Po pierwsze: Podłączyli się legalnie, bo właściciel im udostępnił strych i tam się do gniazdek wpięli. A że obie strony nie dogadały się co do płacenia za ten prąd, to inna bajka. Ale w końcu właściciel im tam pozwolił się podłączać. Po drugie: Miałem przeboje z menelem, który wprost kradł prąd z klatki schodowej. Wyprowadzał wieczorem z domu przewód na klatkę, wykręcał żarówkę, wkręcał sobie tam przewód. Nie było na niego rady. Pisałem pisma do Vattenfalla (odp: nie ich sprawa kradnie ze wspólnego), pisałem na policję (odp: brak), interweniowałem przez znajomego policjanta z innego województwa (odp jego kolegów: nie zauważamy problemu (gość kradł od wieczora do rana, o czym wiedzieli!, a oni chodzili sprawdzać koło południa). Więc z tymi mandatami to niestety może być słabo :(
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 czerwca 2011 o 7:45
Art. 286. § 1 "Kto, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, doprowadza inną osobę do niekorzystnego rozporządzenia własnym lub cudzym mieniem za pomocą wprowadzenia jej w błąd albo wyzyskania błędu lub niezdolności do należytego pojmowania przedsiębranego działania, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8." - Dzień dobry. A na wypadek gdybyśmy się już potem nie widzieli — także dobry wieczór i dobranoc.
OdpowiedzGeneralnie, jeśli operator dogaduje się z zarządcą na wynajem dachu, to i dogadują się jeśli chodzi o korzystanie z prądu. 70 złotych miesięcznie to bardzo duża kwota, wręcz niemożliwe, żeby aż tyle "naciągnął" - chyba, że macie inny okres rozliczeniowy, bo w tym momencie pobór mocy wszystkich urządzeń wychodzi około 200-250W - musiałby mieć tam przynajmniej jeden porządny komputer. Same accesspointy i inne zabawki pobierają z reguły do 5W. I coś z tymi dwoma tygodniami nie chce mi się wierzyć - od razu prąd miałbym od jednego z klientów w zamian za 99% upustu w abonamencie przez te dwa tygodnie. A tak w ogóle to co, myśleliście, że to na słońce działa?.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 czerwca 2011 o 11:54
Tylko, że to nie były pewnie anteny, takie jakie dostaje pojedynczy klient do swojego domu. A raczej, skoro zależało im na wysokim budynku to był to większy nazwijmy hub. Z niego szło potem na całą okolicę. Taki pojedynczy u klienta 5W ok, ale duże, mocne anteny, które rozsyłają sygnał do kilku klientów na raz to już inny kaliber. Piterus, masz rację, mógłbyć tam komputer który zarządzał przekierowywaniem pakietów między sieciami klienci-centrala. W każdym bądź razie, troszkę sprzętu tam wpakowali...
OdpowiedzKomputer który tym zarządza zwykle stoi w siedzibie firmy. Anteny też się niczym od normalnej nie różnią. Sprzętu też takie coś nie wymaga dużo.A antena pewnie dookólna montowana na kominie. Budynek ten musi być widoczny z dużej odległości bo anteny przy radiówce muszą się widzieć. W innym wypadku tak duża moc nie miała by żadnego sensu. Albo ten facet to idiota który naczepiał niepotrzebnie sprzętu albo... No niektóre firmy umieszczają UPS-y aby było zasilanie w razie problemów z energią z sieci. Więc pobór nie może być aż tak duży.
OdpowiedzGwoli wyjaśnienia,za prąd płacimy kwartalnie i zajmuje się tym gospodarz domu,a co do sprzętu to to co stoi na strychu to dwie szafy tak metr na metr na pół metra,na dachu anten jest 5,i w momencie zaistnienia zdarzenia korzystało z tego punktu ponad 100 ludzi,a jakie to zużycie ma pojęcia nie mam,ale licznik który im zabudowali,popierdziela sobie wesoło i dość szybko,szczególnie wieczorem. A co do właściciela i zarządcy kamienicy to jak pisałem miły i starszy pan,i raczej oderwany od realiów techniki.
OdpowiedzZ tego opisu wynikło by, że facet sobie małą serwerownię założył. To już pobór energii mnie nie dziwi. A te anteny jakie?
OdpowiedzRatman, poćwicz interpunkcję, a przede wszystkim zasade stosowania przecinków:/Czytac sie tego nie da:/
Odpowiedz@julianna nie zasade, a ZASADĘ, nie czytac a CZYTAĆ, nie sie, a SIĘ. Rozumiem, że zasady poprawnej pisowni dotyczą wszystkich, ale nie ciebie jako osoby dopier*alającej się do kompletnie nieistotnych pierdół...
OdpowiedzA Ty jakiś katalog chcesz otworzyć? Ukośniki się stawia odwrotnie, w nazwach dysków nie stosuje się polskich znaków, na końcu adresu nie stawiamy ":\". No chyba, że to nie jest fragment polecenia to konsoli tylko komentarz bez użycia spacji po ukośniku.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 1 lipca 2011 o 18:44
Coś tu nie tak. 70 złotych na łeba w kamienicy? To co, oni tam na dachu miotacz promieni z Gwiazdy Śmierci powiesili, że tyle wyszło? Sam mam internet bezprzewodowy. Dogadałem się z firmą, nawet własnego UPSa dali, byle bym transponder zasilał. Znam się w te klocki, i stanęło na tym, że nawet dostałem kody dostępu. W razie błachostki po co mają jechać kilkanaście kilometrów do być może prostej usterki, którą sam naprawię w kilka minut. W zamian ja mam internet, ale bez umowy - nic nie płacę. I zaciekawiło mnie: ile to ciągnie. No cóż, jest takie coś, jak amperomierz. Włączyłem w obwód, czytałem co 5 munut wskazania przez godzinę. Uśredniłem, pomnożyłem razy 3, potem rachunki: razy 24 godziny na dobę, razy średnio 30 dni w miesiącu, moc to prąd razy napięcie, teraz energia to moc razy czas, a koszty to energia razy stawka. Wyszło mi nie całe 10 złotych na miesiąc. U mnie jednego! Najtańszy abonament u nich to 45 zł/miesiąc. Więc jestem do przodu. Skąd po 70 złotych na każdego odbiorcę?
Odpowiedz