Dostaliśmy wezwanie na karetce P. Kobieta bardzo źle się czuje. Naopisywała od chol... Znaczy, dużo objawów opisywała dyspozytorce, więc ta niezwłocznie nas wysłała.
Nadmienię z pełnym wkurzeniem, że adres tej pani znajdował się na samiutkim końcu naszego rejonu, dojazd ok 7 minut bez korków. Ale grzejemy na sygnale. Bo być może to coś groźnego, tyle tych opisów, objawów i bóli nam przekazali, że wolimy dmuchać na zimne.
Na miejscu wita nas kobieta, lat 35, wyglądająca całkiem zdrowo. Pytamy co boli, co się dzieje. Cały czas mówi:
-Ah, jak boli! I tu mnie boli i tu mnie boli...
Badamy, wymyślamy, mierzymy. Nawet EKG zrobiliśmy. I siedzimy i myślimy, co to może być. No nic, zapadła decyzja, że zabieramy panią do szpitala (może jakieś wyrostek?). My tu nic nie możemy wykryć, a boli i boli. Brzuch normalny, ciśnienie w porządku, serce jak dzwon, temperatura wręcz książkowo idealna, a pani skręca i zwija się z bólu.
W momencie kiedy podzieliliśmy się z panią tą informacją podskoczyła i pobiegła (dosłownie, zerwała się z kanapy i pobiegła) ubrać buty. Wtedy zaświeciła się nam lampka z napisem IDIOCI. Wzięliśmy panią jeszcze raz na kanapę, i badamy te same miejsca. Okazało się, że boli już gdzie indziej. Za chwile badamy znów, boli jeszcze gdzie indziej. Doszło do nas, że pani symuluje... Zaczęliśmy się denerwować bo zmarnowaliśmy 30 minut już.
-Pani nic nie jest! - wyrwało mi się w końcu.
-Jak to nie? Do szpitala muszę jechać!
-Ale nie ma potrzeby jednak.
-Była i nie ma!? Ja chora jestem, boli mnie, o tutaj! I jeszcze tu! - zaczęła wydawać dźwięki jakby miała za chwilę umrzeć.
-Nic pani nie jest, nie wolno nam pani zabrać... Zajmuje nam pani tylko karetkę i zabiera czas!
Przepychanka słowna trwała jeszcze chwilę. Byliśmy już całkowicie wkurzeni.
-Ale ja na COŚ cierpię! - krzyknęła w końcu zrozpaczona.
-Tak, na hipochondrię! - odkrzyknął jej kolega.
-WIDZI PAN! A JEDNAK!
Po chwili jednak dotarło do niej na co cierpi. ;) Kara była już tylko formalnością.
Pogotowie
Niezła aparatka. Ale żeby tak z własnej woli do szpitala? Odchudzać się chciała czy jak?... A co do insynuowania- chyba masz na myśli symulowanie? Insynuować to w złośliwej intencji podsuwać myśli krzywdzące kogoś; umyślnie budzić podejrzenia; imputować, wmawiać, sugerować.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 czerwca 2011 o 3:55
Przepraszam, patrząc na godzinę dodania historii mogłem się pomylić. Rzeczywiście, miałem na myśli SYMULOWANIE. Klękam przed sztabem egzekucyjnym - darujcie... ;)
OdpowiedzA ile taka kara wynosi?
Odpowiedz200-300 zł
OdpowiedzNo to niezbyt wiele za wyłączenie karetki z "użycia" na co najmniej pół godziny!
OdpowiedzKtoś kiedyś pod inną historią pisał, że kar za niepotrzebne wezwanie już nie ma. To stara historia, czy jak w końcu jest z tymi karami? PS. Popieram poprawienie "insynuuje" na "symuluje" :)
OdpowiedzMy jako my nie mamy prawa pobierać żadnych opłat (tak stwierdził wielkoduszny pan Ł. kilka lat temu, twierdząc, że każdy ma prawo do karetki - nawet pani z historii) - o ile osoba jest upita, a zdrowa lub nie ma ubezpieczenia (co zazwyczaj łączy się z pierwszym). Wtedy po tygodniu przychodzi ładne wezwanie do zapłaty. :) Ale zaprzyjaźnione nam organa władzy mają taką moc -jak superbohaterowie- i chętnie jej używają, a my chętnie używamy ich. Choć zdarza się, że nieskutecznie.
OdpowiedzTeż jestem ciekaw na podstawie jakiego przepisu karzecie za nieuzasadnione wezwanie?
OdpowiedzA komu insynuowała tę swoją chorobę? ;> Hehe, popraw lepiej ten błąd ;) A historia niezła..
OdpowiedzTeraz zauważyłem, faktycznie mój błąd. Powie mi ktoś jak można to poprawić?? Bo oczywiście chodziło mi o symulowanie, ale patrząc na godzinę mogłem się pomylić ;) Przysięgam, że to niecelowe było ;)
OdpowiedzMoże bardzo chciała się przejechać karetką, takie dziecinne niespełnione marzenie
OdpowiedzLepiej brzmiałoby "założyć buty". Przepraszam, ale nie mogę się powstrzymać ;] A kobieta może mogła ew. cierpieć chyba na takie chorobliwe pragnienie zwrócenia na siebie uwagi, że symulowała choroby? W skrócie zespół Munchausena - o ile się orientuję, jest taka choroba - z "House'a" :D Ale tak mi się skojarzyło ;]
OdpowiedzOsoby na to chore wręcz obsesyjne przygotowują się do pokazania objawów chorobowych i wybierają takie choroby, które nie do końca można sprawdzić zwłaszcza w karetkach (np. migreny czy ataki padaczkowe). I one faktycznie robią sobie krzywdę, np. wymuszając krwawe wymioty (co jest proste do zrobienia) lub połykając żyletki w kawałkach.
OdpowiedzCzyli spotkałeś takie przypadki? Myślałam, że to jedna z tych chorób, które dobrze wyglądają jako motyw na szklanym ekranie, a na żywo spotyka się raczej tylko babcie-hobbystki. To mnie zaskoczyłeś...
OdpowiedzNie, nie spotkałem się osobiście z tą choroba, ale uczono mnie kiedyś na studiach o RÓŻNYCH dziwacznych chorobach w ramach ciekawostek ;)
Odpowiedz@zaszczurzony nie wiem czy nadal chcesz edytować, ale proszę ;-) W prawym górnym rogu masz: Witaj nick, edytuj profil, moje historie (!) i wyloguj. Wchodzisz w moje historie i edytujesz dowolną (pod daną historią w lewym rogu masz na czerwono. Prościej: http://piekielni.pl/pic/moje
OdpowiedzDziękuję :) już poprawiłem. Tylko mi się czasami nie wyświetla [usuń] i [edytuj] dlatego nie wiedziałem co zrobić. Ale dzięki! :)
Odpowiedzkurcze, jak tak czytam twoje historie, @zaszczurzony to mnie przerażenie ogarnia na myśl, ze od lipca w ramach praktyk wakacyjnych będę jeździć w karetce, a NAPRAWDĘ wolałabym tego uniknąć + łatwo mnie wyprowadzić z równowagi...
OdpowiedzStudiujesz ratownictwo? Pielęgniarstwo?
OdpowiedzA juz miałam nadzieje, że zacznie się wam tam telepać, albo rzygać. Byłby piękny podręcznikowy Zespół Munchhausena.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 24 czerwca 2011 o 20:59
@zaszczurzony, nie... studiuję lekarski, po IV roku mamy 2 tyg. w pogotowiu i 2 tyg. na chirurgii
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 czerwca 2011 o 21:34
Życzę Ci, aby pacjenci zawsze byli dla Ciebie chorymi ludźmi a nie podgatunkiem do trzepania kasy jak dla niektórych.
OdpowiedzI jak Ci się podoba na lekarskim?:) Kiedyś wybierałem między lekarskim, a ratownictwem i jakoś mnie skręciło z tę drugą stronę...
OdpowiedzMogłeś jej powiedzieć, że ma śmiertelną chorobę.
OdpowiedzNie wolno nam straszyć pacjentów. A poza tym, dla mnie to by było gorsze bo by pewnie uwierzyła i do końca mojej służby wciąż wyzywała pogotowie... A jak opisze takie objawy to MUSIMY jechać nawet jak już znamy adres i wiemy, że to fikcja.
Odpowiedz@zaszczurzony... jak mi się podoba? jest różnie, raz lepiej, a czasem tak, że mam ochotę rzucić to wszystko w... i wrócić do domu, ale nie poddaję się i prę dalej. Studia szybko zweryfikowały mój pogląd na przyszłą pracę. Przyznam się, myślałam kiedyś o ratownictwie, ale lekarski przyciągał silniej :P @NobbyNobbs: dziękuję za życzenia, ja nie traktuję medycyny, jako środek do trzepania kasy... może to zabrzmi dziwnie, ale bycie lekarzem to powołanie - albo się je ma, albo nie... łatwo rozpoznać lekarzy z powołaniem :)
OdpowiedzPowiedz to jednemu "słynnemu" osobnikowi na tym portalu, związanego ponoć z medycyną ;) Na niego działa tekst z powołaniem jak płachta na byka ;)
Odpowiedzok, zapamiętam i będę uważać :P
Odpowiedzjak to zobaczyłem to po prostu zrobiłem klasyczny facepalm
Odpowiedz