Moja mama prowadzi sklep. Jest to typowy "zieleniak", w asortymencie są jedynie warzywa i owoce. Czasami tam bywam, kiedy odwiedzam swoją rodzinną miejscowość. Jakiś tydzień temu przyjechałam odwiedzić rodziców, bo tato miał problemy z kręgosłupem, a mama nie dawała rady opiekować się tatą, siostrą i sklepem. Wzięłam sobie wolne w pracy i zjawiłam się u progu domu rodziców. Mama wzięła na siebie opiekę nad ojcem i siostrą, a ja miałam zająć się sklepem. Na początek mama normalnie obsługiwała ludzi, a ja miałam się jedynie przyglądać. Po skończonej zmianie zostałam poinformowana co i jak - stali klienci wraz z miłymi klientami dostają coś w gratisie - warzywo, owoc itd.
Pierwszy dzień w pracy. Klienci dziwnie mi się przyglądają, każdy zwraca się do mnie na Ty, ogólnie są bardzo opryskliwi. Nie bardzo mi to przeszkadzało, myślę sobie-muszą się przyzwyczaić. Koło 16 (przed zamknięciem) nie było już praktycznie nikogo, myślałam że zamknę wcześniej i pójdę pomóc mamie w domu. Ale jednak przyszedł Pan którego kojarzyłam, poprzedniego dnia zostałam poinformowana że jest stałym klientem, prowadzi firmę samochodową i jest bardzo miły i KULTURALNY.
Przyszedł z małą dziewczynką (zapewne córka). Mała wybrała jakieś owoce, pan wziął to co potrzebował, zapłacił, chwilę zemną podyskutował i w ramach gratisu pozwoliłam małej wybrać co tylko chce z owoców. Wybrała banany, ucieszona wzięła i pobiegła przed sklep, Pan podziękował, poszedł do małej i udali się do auta (audi wyższej klasy). Siedziałam na zapleczu i rozwiązywałam krzyżówki, nikogo nie było, na ulicy mało ludzi, myślę sobie zacznę pakować skrzynki z owocami do środka, i powoli zamykać. Po 30 minutach skrzynki w sklepie, 10 minut do zamknięcia, spakowałam swoje rzeczy i już miałam zamykać jak zobaczyłam dziewczynkę która była niedawno z tatą. Spytała czy mogę jej jeszcze dać truskawki bo tata zapomniał, a mama chce do ciasta. Dałam tyle ile potrzebowała, mała podziękowała i pobiegła. Ja zamknęłam sklep i pojechałam do domu.
Następnego dnia przyszłam do pracy wcześniej, miała być dostawa warzyw i musiałam wszystko odebrać, część wystawić przed sklep. Dochodząc do sklepu zauważyłam ojca dziewczynki. Zdziwiłam się, 6:50 a on już pod sklepem (sklep otwieramy o 9). Nie zdążyłam dojść do drzwi, a on zaczął na mnie krzyczeć na pół osiedla. Spytałam grzecznie o co chodzi, [P]an zaczął swoje wywody:
[P]- Co ty sobie myślisz?!?! Ja chcę rozmawiać z twoją szefową! Już tu nie pracujesz!!
[J]- Przepraszam, ale naprawdę nie mam pojęcia o co panu chodzi..
[P]- Daj mi numer do Pani Agnieszki!!
[J]- Nie jestem upoważniona do rozdawania jej prywatnego numeru, ale może mi pan powiedzieć o co chodzi to postaram się..
[P]- Nic się nie postarasz! Chcę rozmawiać z Panią Agnieszką!
[J]- Proszę poczekać, zadzwonię..
W trakcie rozmowy pan wyrwał mi telefon i nakrzyczał na mamę, że ma natychmiast przyjechać. [M]ama podjechała autem, nie wiedząc o co chodzi(zresztą, jak ja).
[M]- Dzień dobry, stało się coś?
[P]- Dobrze że pani przyjechała! Pani nowa pracownica nie wywiązuje się z obowiązków! Przyszła do pracy po czasie, (przed czasem ponad 2 godziny..) nie dała mojej córce GRATISU i zamknęła przed czasem! (taak, 3 minuty)
[M]- Proszę pana, gratisy dajemy z własnej woli, więc o to nie powinien mieć pan pretensji. Zamknęła owszem, jakieś 5 minut przed czasem bo nie było w ogóle klientów i miała do tego pełne prawo. A do pracy przyszła dwie godziny wcześniej.
[P]- Niech pani ją zwolni!
[M]- Ona tutaj nie pracuje, jest..
[P]- O, już ją pani zwolniła! To dobrze, wiedziałem że pani jest człowiek! To ja idę do mojego pączusia, bo już się pewnie niecierpliwi, do widzenia!
I poszedł do auta (tym razem innego, wyższej półki)
Mama wybuchnęła śmiechem, powiedziała żebym się nie przejmowała i pojechała do domu.
Jeszcze przed południem ten sam Pan zawitał w sklepie, od progu krzycząc i chcąc rozmawiać z Panią Agnieszką. Chcąc nie chcąc zadzwonić po mamę musiałam, ludzi w sklepie było sporo, a Pan jedynie ich odstraszał. Mama przyjechała, mężczyzna kiedy tylko ją zobaczył przez szybę wybiegł przed sklep i zaczął coś do niej krzyczeć. Weszli do sklepu, mama podeszła do mnie i spytała o co chodzi.
[P]- Nie słuchaj jej! Miałaś ją zwolnić! (przed chwilą była jeszcze "Pani Agnieszka"..)
[M]- Nie mogę jej zwolnić, bo tutaj nie pracuje. To moja córka..
[P]- Pewnie jakaś po zawodówce i nie umie pracy znaleźć! To widać! (jestem po 2 kierunkach studiów)
[M]- Córka jest po studiach, od prawie 10 lat mieszka sama i sama się utrzymuje, ma stałą pracę i przyjechała tu specjalnie żeby mi pomóc, więc niech pan się uspokoi i...
[P]- Ty wiesz, kim ja jestem?!
[M]- Tak, bogatym gburem który myśli że wszystko wolno, a teraz proszę opuścić sklep. (tutaj ludzie będący w sklepie zaczęli się głośno śmiać, pokazując drzwi facetowi.)
Owszem, Pan sklep opuścił, ale to nie koniec.
Następnego dnia ok 15 po południu najnormalniej w świecie musiałam udać się do ubikacji, a z racji tego, że ubikacji w sklepie nie posiadamy, zamknęłam wszystko zostawiając wystawione przed sklepem owoce, szybko biegnąc do budynku obok załatwić potrzebę. Wracam po ok 5 min, a tu co? WSZYSTKO, co było przed sklepem porozwalane po całym chodniku, a trochę dalej uciekający Pan CoToJaJestem. A to wszystko przez jeden głupi gratis..
PS. Sklep mojej mamy nie jest w budynku, jest czymś w rodzaju kiosku, tylko trochę większy i inaczej zbudowany, a obok znajduje się budynek z solarium, ubraniami itd. Zostawiając owoce na zewnątrz byłam pewna że nic się nie stanie, mama mówiła że zawsze tak robi, i nic się nie dzieje bo to spokojna okolica, a jednak..
Zieleniak
Nowobogacki wieśniak , prymitywa najlepiej załatwić własną bronią , gwóźdź w samochodzik w ramach gratisu
Odpowiedz"oto pański gratis" wyskrabane śrubokrętem w lakierze, strzałeczka w dół i jakieś zgniłe jabłuszko ;)
Odpowiedz@yasu - padłem jak to przeczytałem ;]. No a ten facet to frajer "NoBoRazDostałemGratisToZawszeTakMusiByć". U mnie na osiedlu za takie coś by niepożył jeszcze tak długo ;]
Odpowiedz@yasu19956 Tak i jeszcze sie podpisać Anna XXXX z poważaniem..
Odpowiedzlepiej nie ;) za dużo dowodów
OdpowiedzIlu ja takich debili mam u siebie :/ Myśli że jak kupi coś za 5zł to mam go po nogach całować .
OdpowiedzJest fajny sposób na samochody takich ludzi, i nie - nie jest to rysowanie lakieru, bo "bogaty" sobie auto pomaluje od nowa. Gdy zapadnie noc wślizgujemy się pod auto, wykręcamy korek spustowy oleju i otwór zaklejamy grubo plasteliną lub inną substancją plastyczną która przy wyższej temperaturze zacznie się topić :) a, można jeszcze odłączyć czujnik ciśnienia oleju ale czasem to będzie niepotrzebne ostrzeżenie dla ofiary.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 czerwca 2011 o 16:13
Wślizgujemy się bo jesteśmy z gatunku kocoludzi, co to pod nisko zawieszone A8 wejdą, następnie wykręcamy korek spustowy oleju, olej się na nas wylewa i zostawia plamę pod samochodem, czego właściciel wcale nie zauważy. Brawa dla logiki! Nauczcie się korzystać z policji, a nie sami łamać prawo poprzez dewastację mienia. Rysowanie gwoździem to też taki lokalny koloryt, yasu? Miłoby ci było gdyby jakiś piekielny moher porysował ci prawidłowo zaparkowany samochód, bo "bogaty to sobie odmaluje a ja jestem biedna"? Autentyczne. Zastanawiajcie się zanim zaczniecie samosądy klepać.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 czerwca 2011 o 16:21
@stachu54 Jest jeden mały problem - w nowszych samochodach silnik od dołu jest zabudowany plastikową płytą, więc ciężko wykonać taką operację leżąc nocą pod samochodem na ulicy/chodniku.
OdpowiedzNie wiem czemu soniak, ale właśnie wyobraziłem sobie ciebie wyczołgującego się w środku nocy spod jakiegoś auta z przekleństwem na ustach :))
OdpowiedzNajpierw musiałby mnie walec drogowy "roznaleśnikować", żebym mógł swobodnie się zmieścić i móc operować rękoma. ;)
OdpowiedzNo trzeba było dzwonić na policję (chociaż, jak znam życie to przyjechaliby by po czasie i nawet nie ustalili danych po blachach). No ale, gdy przyszedł znowu, trzeba było przy wszystkich głośno oznajmić, iż z powodu jego buractwa nie zostanie obsłużony i grzecznie kazać sp*******ć, bo zadzwonisz po policję (takie nowobogactwo wstydziło by się ludzi). Przydałby ci się jakiś znajomy, który w razie następnej wizyty przyjechałby i wywalił za fraki buraka. Co do zemsty to może być też denaturatem po samochodzie (za flaszkę co drugi żulik zrobi) albo banan w ziemniak w wydech.
OdpowiedzPolicja? Zniesławienie? Zniszczenie mienia (byłaś świadkiem)? Choćby, żeby go postraszyć...
Odpowiedznormalnie chory facet, i to na chorobę czyniącą go groźnym dla otoczenia
OdpowiedzCzytając twoja historię może coś przeoczyłem, ale o co mu chodziło, jeżeli powiedział, że nie dostał gratisu? Przecież w twojej historii gratis był...
OdpowiedzJego córka go nie dostała, jak była drugi raz w sklepie po truskawki.
OdpowiedzA no tak :D, dzięki za odpowiedź.
OdpowiedzTrzeba było jabłkiem w łeb mu rzucić... chyba że już był bardzo daleko. To wtedy dogonić i dopiero wtedy rzucić. :D
Odpowiedzszkoda jabłka :)
OdpowiedzA potem jeszcze gratis do tego jabłka ;p
Odpowiedz...a do gratisa gratis...
OdpowiedzNajgorzej jak z chłopa zrobi się pan...
OdpowiedzAle ten gratis miał być dla miłych klientów. Chyba przestał się załapywać do tej grupy.
OdpowiedzVfm, jeśli nie umiesz odkręcić korka bez upaprania się cały w oleju to współczuję :) Trochę pomyślunku i po wykręceniu korka ani ty ani podłoże brudne nie będzie. Soniak, osłony pod silnikiem nie tylko nowe samochody mają, to znane od lat ulepszenie.
OdpowiedzSkoro rozwalił WSZYSTKO to narobił Wam sporych strat. Nie powinno mu ujść na sucho, szczególnie, że wiecie kto to był!
OdpowiedzMama nie chce mieszać w to policji i robić sobie więcej kłopotów, kolega się nim "zajął" i jest wporządku:)
OdpowiedzA jak się nim kolega zajął z ciekawości?
OdpowiedzNie widziałam odpowiedzi, przepraszam. Kolega sobie z panem CoToJaJestem "porozmawiał" :))
OdpowiedzWentylki powykręcać z tydzień z rzędu, i może się nauczye, po co odrazu samochód psuć, jak to nie poskutkuje, to koła, a jak to nie, hmm... drzwi?
Odpowiedzon tak cały dzień specjalnie czatował aż na chwilę zamkniesz sklep? Może zamiast policji pogotowie psychiatryczne powinnaś wezwać...
Odpowiedzkurczę psychol jakiś. Córka patrząc na takiego ojca wyrośnie na identyczną pieniaczkę...
Odpowiedz@xxkaxxmxx i tak poprostu olałaś sprawę ? Nie ważne ile kosztowały te owoce, ale tak czy owak to zniszczenie mienia. Trzeba było zawiadomić policję.
OdpowiedzOwszem, ale stwierdziłam że nie będę robiła mamie więcej problemów, ona już nie daje rady, a strat jako tako nie było, Pan nie pokazuje się w sklepie i jest spokój.
OdpowiedzNo niestety, mało wiarygodna ta historyjka, mocno naciągana.
Odpowiedzzamierzasz poprzeć swoją teze jakimiś argumentami? różni debile żyją na tym świecie. zawsze można zerwać tablice rejestracyjne i zadzwonić na policje żeby odholowali;p
OdpowiedzNowa religia: Gratisocjanizm
Odpowiedz