Tytułem wstępu - jestem informatykiem, mam podpisane umowy z kilkoma małymi firmami na opiekę, czyli usuwanie usterek, konfigurowanie komputerów, zakupy sprzętu, sprawy sieciowe itp.
Jednym z klientów była firma zajmująca się czymś z finansów. Około 20 pracowników, raczej młoda kadra, dużo żelu, tapety, skórzane teczki, drogie garnitury i kostiumy, po ekonomii, jakichś administracjach i tak dalej.
Dwa tygodnie wcześniej szef zainwestował w dużą laserową drukarkę podpiętą do sieci, czyli w firmie była jedna drukarka z której drukowały wszystkie stanowiska. Zainstalowałem, skonfigurowałem, sprawdziłem, działało przez dwa tygodnie. Wyjechałem w piątek wieczór na długi weekend majowy.
Sobota 10-ta rano, telefon. Dzwoni jedna z pracownic, w pełnej histerii wrzeszczy do słuchawki:
"Drukarka nie działa! Jak to k*wa zrobiłeś! Nowa drukarka! Trzeba pilnie wydrukować!" I tak dalej - wrzaski pomieszane z obelgami. Odłożyłem słuchawkę. Kilka razy jeszcze dzwoniła, ale nie odebrałem, na "ty" nie przechodziliśmy.
Za chwilę widzę numer szefa firmy. Odebrałem. Facet ogólnie w porządku, tym razem też, choć mocno zdenerwowany. Rozmowa trwała dłuższą chwilę, udało mu się mnie przekonać, żebym jednak podjechał i zobaczył co i jak, bo to jakaś superpilna analiza i prezentacja, akurat pracuje nad nią 6 osób i muszą ją dziś oddać zleceniodawcy. Z ogromnym oporem jednak się zgodziłem, bo wprawdzie klient nasz pan, ale 250 kilometrów to jednak spory kawałek. Ale umówiłem się na podwójną stawkę za interwencję, zwrot za paliwo w obie strony, oraz podwójną godzinową, liczoną nie za samą pracę ale od momentu wyjazdu do powrotu.
OK, jadę na miejsce, na parkingu wychodzę nieco zmięty z auta, idę się na szybko odświeżyć, akurat przyjeżdża szef. Krótka wymiana zdań, wchodzimy do biura. Atmosfera jak w ulu, wszyscy wrzeszczą i biegają bez sensu, od razu w moją stronę pełno wyzwisk i pretensji.
Jeden rzut oka na pierwszy z brzegu monitor... pokazałem szefowi.
Pominę resztę wydarzeń, w każdym razie dostałem od razu całą obiecaną kwotę razy dwa, więc ostatecznie byłem nieźle do przodu.
Mało przyjemne podsumowanie historii - wszystkie 6 osób zostało z końcem maja zwolnione.
Byłbym zapomniał - na każdym z monitorów widniał komunikat:
"BRAK PAPIERU W DRUKARCE".
O rany. Nie wierzę! :D:D:D:D
Odpowiedztez mi sie nie chce wierzyc.. to istnieja az tak glupi ludzie jeszcze?
OdpowiedzTak. I oni się mnożą :P
OdpowiedzNiestety tak - wystarczy spytać dowolnego informatyka zajmującego się takimi rzeczami, od razu opowie pełno historii o jeszcze głupszych ludziach.
OdpowiedzJa po informatyce nie jestem, ale cos takie jak brak papieru zauwazyc potrafie:| Ba! Nawet potrafie ten papier w tej drukarce uzupelnic! To chyba moge sobie to do CV wpisac jako umiejetnosc specjalna?
Odpowiedzchyba umiejętność niemozliwa !!!
OdpowiedzA ja wierzę, wprawdzie nie musiałem gonić 250 km, ale... I. Piotrek, drukarka nam nie drukuje. Papier jest, niby wszystko OK, ale nie drukuje... Jadę... dziewczynie udało się nogą wyszarpnąć (niechcący) kabel sygnałowy (to jeszcze stara igłowa drukarka na LPT) II. Kilka tygodni później: Piotrek, musisz przyjechać, drukarka nie drukuje (igłowa OKI na szeroki papier). Papier włożony? Tak, włożony i nie drukuje... (pamiętny poprzedniej sytuacji każę sprawdzić kable) kable dobrze włożone. No to jadę... nie mam pojęcia jak dziewczynom się udało przesunąć lewą prowadnicę poza ogranicznik, żeby wąski papier ustawić dokładnie na środku wałka :D
OdpowiedzNormalnie się uśmiałam :):):) masakra :):):)
OdpowiedzWow
OdpowiedzNie zminusuję, ale za bardzo w to nie wierzę :) Przede wszystkim jeśli dzwonili do Ciebie z problemem to musiałeś chyba próbować załatwić to przez telefon i zbadać problem, w tym spytać czy choćby jakiś komunikat się wyświetla na monitorze...
OdpowiedzPrzeczytaj ponownie i zastanów się czy autorowi dano w ogóle taką szansę...?
OdpowiedzZa darmo ma robić?
Odpowiedzeeeeee bajeczka.....
OdpowiedzPodczas pierwszej rozmowy można powiedzieć coś w stylu "jeśli mam Pani pomóc to proszę się uspokoić i opisać, co dokładnie się dzieje" a nie trzaskać słuchawką. Poza tym jeśli rozmowa z szefem trwała dłuższą chwilę to spokojnie można było spytać co się dzieje... Domyślam się, że szef w biurze nie siedział, ale mógłby choć przekazać pracownikom, żeby jeszcze raz posprawdzali, dali znać jeśli pokazuje się jakikolwiek komunikat itd.
OdpowiedzJak do mnie by ktoś dzwonił i rzucał mięchem, to też bym się natychmiast rozłączyła. Z głupkiem się nie dyskutuje.
OdpowiedzBystrzaki! xd
OdpowiedzTak działa panika. Nakrecili się to i problemu nie dostrzegli. Niestety MOŻLIWE.
OdpowiedzA myślałam że takie rzeczy to tylko w dowcipach o_O
OdpowiedzTak to jest jak wśród pracowników brakuje jednego chociaż ćwierć-komputerowca. Ja już nauczyłem współpracowników sprawdzać papier, resetować drukarkę, a nawet zmieniać toner (!).
Odpowiedzale tacy ćwierć, a nawet cali "komputerowcy" w druzynie są zawsze "najmądrzejsi".
Odpowiedzlól :D uśmiałam się szczerze :D no coz, TROCHĘ oleju w głowie nikomu by nie zaszkodzilo a pomoglo :]
OdpowiedzI to była ostoja naszej ekonomii mówisz , same skóry i garnitury mówisz, po studiach mówisz. wiem ,że są ludzie potrafiący się zamknąć w drzwaich obrotowych , ale to jest wręcz nieprawdopodbne. Wielki plus
OdpowiedzJak w tej historii z blondynką, której "półeczka na kawę się nie wysuwa" (CD Rom) :D
OdpowiedzHistoria przednia, ale zmień dość rażący błąd. " Ze ogromnym oporem jednak sie zgodziłem, bo ... " Z, nie ZE . Swoją drogą, pracowałam przez pół roku w przedszkolu i kiedy nie było sekretarki (starszej ode mnie o 2 lata) to ja stawałam się nadwornym mistrzem informatyki, a kiedy dyrektorka dowiedziała się, ze zdawałam maturę z matematyki (tak, jakbym miała jakiś wybór) to już w ogóle zostałam główną panią inżynier całego okręgu katowickiego...
Odpowiedz155/155 witamy na głównej ;) Swoją drogą, nie ogarniam. Ale dobry patent, drukarka drukująca na powietrzu
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 czerwca 2011 o 14:44
Haha :D "BRAK PAPIERU W DRUKARCE" pokończyli studia a czytać nie umieją ;D
OdpowiedzDlatego nie chcę kończyć studiów, bo nie chcę zaliczać się do tego grona pozerskiego bydła, co nawet komunikatu przeczytać nie potrafi, a co to on nie jest że hoho! Ja studiów nie mam, a robiłem komputer bałwanowi po Polsko-Japońskiej Wyższej Szkole Technik Komputerowych: dzwoni że internet mu nie działa w sieci osiedlowej (zbudowaliśmy taką z bratem). Idę do niego i musiałem kombinerkami wyciągać kabel telefoniczny z gniazda karty sieciowej. Jakoś, mimo że mniejszy, to się zakleszczył. Nie znał różnicy między RJ-11 i RJ-45.
Odpowiedzmisiak1983, i sądzisz, że jak pójdziesz na studia, to zgłupiejesz? (uśmiałam się)
Odpowiedzmoże chodzi o to, że nie potrafi już przyswajać informacji? :)
OdpowiedzMózg wypełniony pierdołami po studiach to mądre rzeczy nie wejdą
OdpowiedzHistoria jak z Dilberta :P. Nawet mimo wątpliwości co do tego czy jest autentyczna - plus. Bo nawet jak to nieprawda, to ładnie wymyślone.
Odpowiedzto pewnie święta prawda - pracowałam w firmie, której obsługa informatyczna była nieco oddalona (ale w tym samym mieście) i parali się tym moi koledzy z poprzedniej firmy (przeszliśmy do danej razem - ja do działu handlowego a oni - informatycznego) - i służyłam im za weryfikację zgłoszeń awarii z mojego działu i księgowości (czasem nawet coś naprawiałam przy ich "prowadzeniu" telefonicznym). I bardzo częstą przyczyną owych "awarii" było albo nie włączenie komputera do sieci, albo nie włączenie monitora, niepodłączenie czy - a jakże - nie włączenie drukarki, nie mówiąc o w.opisanych brakach, braku tonera/atramentu czy zakleszczeniu się papieru . Przyjeżdżali dopiero wtedy, gdy sama uznałam lub oni uznali, że sobie z tym nie poradzę.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 czerwca 2011 o 16:09
prawda :D Przykład u mnie w domu. "Kochanie" ( to do mnie) coś mi drukarka nie drukuje , zobacz co się zepsuło (nie włączona) . Znowu ten klamot nie drukuje , po co tyle kasy wydałeś !! (brak papieru, komunikat na ekranie). I uwaga drastyczne: NIE MAM INTERNETU ZRÓB COŚ !!!( strona startowa na lapku mojej partnerki to allegro- każda inna to nie internet :D )
Odpowiedzsame blond tam pracowały?
OdpowiedzA wystarzczyło, by owi pracownicy zachowali choć minimum kultury. Osobiście ogromną większość takich "głupich" przypadków załatwiam przez telefon, na palcach mógłbym policzyć przypadki, w których musiałem zawlec swój zadek na miejsce. No cóż, ale jak ktoś myśli, że się wbił w garniturek to już złapał Boga za nogi i może innymi poniewierać to tak kończy. @krypa, ja też bym pierdyknął słuchawką, po uprzednim skierowaniu delikwenta do słownika pod literę K, ale wydaje mi się, że jakbyś wyjaśnił szefowi co i jak, to nawet jak go nie było na miejscu, ogarnął by towarzystwo raz dwa. No, ale nie zarobiłbyś tyle ile zarobiłeś ;)
Odpowiedzz początku spodziewałem się komunikatu brak tonera, ale "brak papieru" zapewnił mi o wiele więcej śmiechu XD gremlin spokojnie, ja się spotkałem z sytuacją, że kobitka włożyła pamięć ddr3 do gniazda ddr2, do dziś nie wiadomo jak się jej ta sztuka udała
OdpowiedzChyba wierzę, pracując na infolinii od internetu, klienci dzwonili z podobnymi problemami.
OdpowiedzNie lepiej byłoby Ci załatwić sobie zdalny dostęp do klientów po VPN?
Odpowiedz@alatorde: Pewnie lepiej, tylko zazwyczaj na urlop się nie bierze służbowego laptopa.
OdpowiedzMasakra :D A swoją drogą - genialnie piszesz :)
OdpowiedzJa z kolei mam takie przypadki:odbieram telefon że internet nei działa,patrzę po stronie sieci ok więc mówię aby klient przywiózł koputer. Gość przywozi a na monitorze pisze no signal (coś z grafiką, nie dawała sygnału na monitor),a klient myślał że to problem od internetu. ALbo kobieta dzwoni że nie działa jej internet.Pytam się jaki komunikat wyskakuje, a ona wyskakuje z tekstem że nie wie bo komputer się jej nie włącza :-)I z doświadczenia wiem że najbardziej ,,intelygentni" są nauczyciele :-)
Odpowiedzmisiak1983 jeżeli ktoś tu jest bydłem to tylko ty - widać nawet po kompleksach,aż biją po oczach.
OdpowiedzNie wierzę,że kazał Ci przyjechać. 250 km to jakieś 4 h jazdy, można było wydrukować w dowolnej kafejce internetowej czy kserze... albo u kogoś w domu.
OdpowiedzPiękny przykład absolwentów pseudo-uczelni... Przyjmują takie Wyższe Szkoły Akwizytorstwa, Szybkiej Jazdy Białym Maluchem i Skrajnie Debilnego Uśmiechu skretyniałych absolwentów prywatnych szkół, którzy nawet podpisać sie nie bardzo potrafią i po trzech latach wyppuszczają takich cudaków.
OdpowiedzJak się chcesz nauczyć, to nie ważne jaką szkołę skończysz. Jak nie chcesz to nawet najlepsza Cię do tego nie zmusi, co nie znaczy że jej nie skończysz.
OdpowiedzHaha też jestem informatykiem i potwierdzam - takie sytuacje to standard ale finał kariery "musguf" totalnie mnie rozwalił + gratuluję woli poświęcenia.
OdpowiedzJa kiedyś wymieniałem Pani monitor bo śnieżył, to mi powiedziała, żebym nie brał jej teraz tego starego, bo ma bardzo ważne pliki na pulpicie, a nim my jej to z powrotem przegramy, to znając nas mina wieki :P
OdpowiedzPracowałem kiedyś w jednym pokoju z firmowym informatykiem i mogę potwierdzić, że nie takie rzeczy się zdarzały. Ale w tym konkretnym przypadku na miejscu szefa firmy nie tylko zwolniłbym pracowników, ale tez zmienił firmę świadcząca usługi informatyczne, skoro przedstawiciel obecnej robi taka łaskę, że na interwencje przyjedzie.
OdpowiedzTa historia jest tak idiotyczna (chodzi mi o wydarzenie, bo opis bardzo dobry), że aż mój komputer zaciął się na 5 minut o.O
OdpowiedzMi się przypomina mój tata, jak kupowaliśmy nową klawiaturę, bo na starą brat "przez przypadek" wylał jakiś słodki sok. Specjalnie wyszukałam taką z tym okrągłym wejśćiem, nie USB (mam trzy gniazda w komputerze, jak miałam podłączoną myszkę i klawiaturę zostawało jedno - za mało).Kupiliśmy, jedziemy do domu. tata wypakowuje i do mnie: Ej, sprzedali nam klawiaturę z jakimś takim dziwnym USB. Albo popsuta jakaś! Ja w śmiech, tata się zdziwiony patrzy, aż mu pokazałam gdzie się podłącza to;)
Odpowiedz@misiak1983, rj11 w pionie idealnie pasuje do rj45. Powiem więcej, dwa środkowe piny w rj45 wykorzystuje się właśnie na linię telefoniczną i można spokojnie rj11 podłączać, która to bardzo delikatnie i bez potrzeby użycia kombinerek zarówno wchodzi i wychodzi z większego gniazda. Tyle na temat pozerskiego bydła.
OdpowiedzDzieje się ze mną coś dziwnego - nie wierzę w to ni chu chu, ale dam plusa, bo gdyby jakimś zrządzeniem losu to się wydarzyło to padłabym na miejscu.
OdpowiedzJa co prawda zdaję sobie sprawę, że na świecie są głupi ludzie, ale jak czytam takie historie to ZAWSZE czuję niedowierzanie!
OdpowiedzJa nauczyłem się jednego ,co nie jest moim obowiązkiem tego się nie dotykam i nie komentuje szczególnie w pracy.Ale jednocześnie nie jest mi wstyd złapać się za miotłę czy schylić się po papierek czy zamykać drzwi ,nie trzaskać nimi ani nie otwierać ich nogą z buta .Jakie jest podejście innych pracowników do tych spraw to już wiem jakiego pokroju są ludźmi. ÓW PAPIER TO JAK NAJBARDZIEJ JEST OBOWIĄZKIEM SŁUŻBOWYM JEGO WYMIANA MA SIĘ ROZUMIEĆ ALE GMERANIE W KOMPUTERZE TO JUŻ WCALE NIE MUSZĘ BO ZA DOBROĆ DOSTAJE SIĘ PO TYŁKU SZCZEGÓLNIE OD PRYMITYWÓW PNĄCYCH SIĘ W JAKIEJŚ SWOJEJ UROJONEJ WSPINACZCE DO AWANSÓW.co MI Z TEGO,ŻE POKAŻE SWOJĄ WIEDZĘ JAK JEDEN Z DRUGIM BEZIE WIDZIAŁ WE MNIE WROGA KTÓRY STOI NA JEGO DRODZE DO KARIERY ??? ale jednocześnie moja wnikliwość i wcale nie mam na myśli odbieranie komuś pracy ale chętnie podpatrzył bym co komputerowiec robi z problemem. Dla mnie wielkim idiotyzmem jest jak przychodzi ,,fachowiec" i zaczyna opowiadać na poprzedniego fachowca i to takie dyrdymały,że szczypi mnie w pewnym miejscu.np położył krzywo płytki bo tylko był krzywy albo ścina.Albo kafelkarz krytykuje gipsiarza itd Ale fakt w życiu można pokazać wiele jak np ma się szefa który nie mobinguje ,nie proteguje itd .Pozdrowienia dla mądrego szefa . Dobrze, że pogonił te hołotę.
Odpowiedz