Historia z początków mojej pracy.
Pracuję w pogotowiu, jeżdżę zazwyczaj (niestety) na karetce S, ale tym razem miałem to szczęście być na P razem z kolegą ze studiów.
Dostaliśmy zgłoszenie do duszności kobiety po 60, która choruje na serce. To pojechaliśmy. Jesteśmy, otworzyła nam kobieta ok 40, obok niej chłopiec z 7 latek. Na miejscu zawsze pytamy czy w domu są zwierzęta, które biegają luzem - i to nie ze względu na moją kynofobię, ale po prostu zwierzęta nie powinny kręcić się przy narzędziach medycznych. "Nie, nie mamy zwierząt" - usłyszeliśmy. No to wchodzimy do domu i leci do nas pies, niewielki, ale szczeka jak nawiedzony.
- Pani weźmie tego piżmaka! - Zawołałem trzymając plecak medyczny, który ściągnąłem szybko, przed sobą żeby pies do mnie nie podbiegł.
- Proszę pana, to nie piżmak! To pies! - Powiedziała to, uśmiechając się jak do idioty.
Na to odzywa się chłopiec:
- Mamo! Ci panowie pracują w pogotowiu, nie w zoo! Nie muszą tego wiedzieć!
Śmiać się z tego zacząłem dopiero po powrocie do bazy. Teraz zawsze jak jedziemy to każemy "piżmaki zamknąć w łazience". ;)
Pogotowie :)
Um, skoro mieli psa, to czemu powiedzieli, że nie mają zwierząt? Ja rozumiem, że jest powiedzenie "pies też człowiek", ale chyba nie należy tego brać aż tak dosłownie?
OdpowiedzNie wiem ;) Aczkolwiek musiało to wyglądać komicznie ;)
OdpowiedzMeh, to jeszcze nic. Ty bronisz się plecakiem, moja mama ucieka na stół, ciotka też... Tak, jak w kreskówkach, na stół!
OdpowiedzPrzed psem uciekają na stół czy przed innymi zwierzami, np myszą lub pająkiem? ;) Ja kiedyś na krzesło wskoczyłam na widok sporego pająka ;)
OdpowiedzPrzed większością żyjątek mniejszych od królika, bądź mających więcej niż 4 łapy. Nie daj Boże zobaczą pająka...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 czerwca 2011 o 15:56
Czy konieczne było nazywanie psa piżmakiem? Mnie - jako włściciela psa - takie stwierdzenie conajmniej by uraziło. Rozumiem kynofobię, ale po co od razu ten lekko drwiący stosunek do psów, który już w kilku historiach (swoją drogą dobrych) prezentujesz...
OdpowiedzProsił, by zamknąć psa. Jaki masz problem? Też mam psa, nawet dwa i jakoś ani drwiącego stosunku nie zauważyłem.
Odpowiedz"lekko drwiący stosunek" - to pierwsza historia, w której powiedziałem coś na psy... i to nie było zamierzone, tylko tak mi się wyrwało.
OdpowiedzMoja babcia jak miała psa to zawsze jak ktoś obcy przychodził to zamykała w łazience aby gość się nie bał, a ten pies też był traktowany jak członek rodziny.
Odpowiedz@Dyskretna - ja jakoś męża ani dziecka w łazience nie zamykam jak ktoś przychodzi, a jak komuś nie podobają się moje zwierzaki, to nie musi mnie odwiedzać. Jednak w tym przypadku (albo jakimkolwiek, gdzie kogoś się wzywa, hydraulika, serwisanta), no niestety, ale jeśli sobie życzy, trzeba zwierzaka zamknąć. A już szczególnie w przypadku pomocy medycznej, i to nie ze względu na higienę, tylko pies może próbę pomocy odebrać jako atak na członka stada i próbować bronić.
OdpowiedzRaz, że zwierzak może odebrać to jako atak na właściciela a dwa, że nosimy na sobie różne zapachy tak samo jak np. listonosze i pies jest w tym momencie bardzo zdezorientowany.
OdpowiedzNieźle się musiałeś zestresować, jak psa piżmakiem nazwałeś :DD
OdpowiedzHyhy, nie dość, że też masz szczury, to i kynofobię ;) @jednorogini- mój najlepszy przyjaciel ma psa, a ja kynofobię. Kocham go, więc uwielbiam go odwiedzać, a on nie widzi niczego ujmującego w zamykaniu psa. Ja szanuję jego zwierzę i jego miłość do psa, chodzę czasem z nimi na spacery, a on szanuje to, że nie znoszę psów.
OdpowiedzJa jak miałem chomika i jak chciałem zmienić trociny czy co tam juz nie pamiętam i wyczyścić klatke to go do takiego pudełka chowałem. Raz skubaniec uciekł mi zanim go zdążyłem schować i mama akurat była w kuchni i on tam pobiegł to wskoczyła na blat i zaczęła piszczeć :D
OdpowiedzChwała piżmakom.Dzięki nim(albo niemu) możemy śmiać się z tej historii.Co nie? Ja w normalnym środowisku nie lubię psów,i historii z psami ale to to majstersztyk:)
Odpowiedz