Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Niektórzy już pewnie wiedzą, że dysponuję armią zwierząt. Wszystkie moje zwierzaki pochodzą…

Niektórzy już pewnie wiedzą, że dysponuję armią zwierząt. Wszystkie moje zwierzaki pochodzą z adopcji, żadnego nie kupowałem - wszystkie pochodzą z domów gdzie nie stać kogoś było na leczenie lub nie miał warunków żeby dłużej zwierzę trzymać.

Pewnego razu, gdy byłem na zakupach poczytałem sobie te kartki z ogłoszeniami. Było tam jedno, które mnie zainteresowało. Ponieważ od dawna myślałem o poszukaniu adopcji fretek, zauważyłem ofertę o następującej treści:

"Oddam w dobre ręce dwie tchórzofretki. Wiek dwa lata. Telefon..."

Zadzwoniłem, umówiłem się, pojechałem do zoologicznego oczywiście cały fretkowy osprzęt zakupić. Poszedłem na miejsce, okazało się, że to dwa bloki ode mnie. Pani miła, pokazała fretki, mieszkanko miała faktycznie małe, mówiła, że bardzo dużo pracuje i nie ma ani czasu ani miejsca na zwierzęta. Wypytała mnie jeszcze o warunki, czy mam inne zwierzęta i tak dalej. Wszystko było dobrze do momentu aż poprosiłem o umowę adopcyjną... Tu pani się zwiesiła. Zaczęła mówić, że nie, to nie jest konieczne, że ona zna mnie z widzenia (ja tam widziałem ją pierwszy raz), że wie, że kupuje w tym i tym sklepie i tak dalej. Jednak nauczony doświadczeniem z kilku poprzednich adopcji uparłem się na umowę adopcyjną. Poszedłem do domu, poszukałem takowej i przyszedłem po tchórzofretki raz jeszcze. Pani niechętnie ale podpisała umowę, choć cały czas mnie zapewniała, że to niepotrzebne, nigdy się nie przyda i tak dalej. Generalnie było widać, że koniecznie chciała uniknąć podpisywania tej umowy.

Frety zabrałem do siebie. Po dwóch dniach z samiutkiego rana dzwonek do drzwi. Nieco zaspany zwlokłem się i otworzyłem, a tam dwóch przedstawicieli władzy razem z panią od fretek.

- On UKRADŁ moje fretki! - I wskazuje na mnie.

Zrobiło się zamieszanie. Nie wiedziałem o co chodzi... Panowie policjanci oczywiście twardo po stronie zgłaszającej. Chcą mnie na posterunek, każą się ubierać i pakować fretki w transporter. W końcu zabrano mnie na posterunek takiego wpół śpiącego, ubranego byle jak , żebym przedstawił swoją wersję wydarzeń.

Zacząłem pokazywać, że mam umowę adopcyjną to mi powiedziano, że obie strony powinny takową posiadać... Ale przecież ta pani dostała również taką umowę! Ale ona zapiera się, że nie, że była na spacerze z nimi, a ja sobie je przywłaszczyłem. Pokazuję, że to podpis tej pani, ona zaczęła podpisywać się na kartce zupełnie inaczej i upierała się, że ona tak się podpisuje. Sytuacja zaczęła robić się niefajna, wszyscy przeciwko mnie. Mam umowę, ale okazuje się, że niewiele jest warta. Nie znam się kompletnie na prawie, więc zacząłem się zastanawiać co teraz ze mną będzie. Policjant coraz bardziej się irytował, kazał się przyznać bo "on nie ma czasu".

W końcu ta babka rzuciła, że "już nie chce tych fretek" i że przypomina sobie, że "być może" jednak posiada taką umowę i nawet możliwe, że to jej podpis był... Spędziłem tam jeszcze trochę czasu i puszczono mnie do domu. Po kilku miesiącach przyszło zawiadomienie o umorzeniu sprawy.

Teraz jestem właścicielem dwóch tchórzofretek - Wreda i Freda. Ciekawe czy pani po prostu się odwidziało i chciała fretki z powrotem, a później stwierdziła, że za dużo zachodu o dwa zwierzaki?

Adopcje

by zaszczurzony
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar sethmail
3 5

MASAKRA co za p.... ludzie.

Odpowiedz
avatar pech
3 3

może to dobrze, że te zwierzęta zostały u ciebie... :P

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 2 czerwca 2011 o 14:30

avatar Balam
28 28

A teraz na dobrą sprawę mogłeś podać panią do sądu i zażądać całkiem sporego odszkodowania. Dodatkowo policja powinna się nią zainteresować w sprawie krzywoprzysięstwa/ składania fałszywych zeznań, próby kradzieży przy pomocy organów prawa, oczernienia, bezpodstawnego wezwania policji, choć chyba to było najmniej szkodliwe. Usiłowanie zmiany podpisu na siłę można by chyba też podciągnąć pod próbę fałszowania dokumentów... Mam nadzieję, że freciom u Ciebie dobrze :)

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
14 14

Nie wiedziałem, że mam takie prawo... Szczurze (szczerze) mówiąc chciałem zapomnieć o sprawie. Ale fakt, przyznaję rację i leci plusik. Gdybym się uparł mógłbym tak zrobić. Nie wiem czy wyciągnięto jakieś konsekwencję od tej kobiety, ale mnie bynajmniej nigdy na świadka nie wzywano.

Odpowiedz
avatar duncan
0 2

Acz jest z tego nauczka na przyszłość - przy spisywaniu umowy poprosić takową osobę o dowód

Odpowiedz
avatar janhalb
1 3

Ja bym stawiał jednak na chorobę psychiczną...

Odpowiedz
avatar voytek
11 11

chciala zarobic na polubownym zalatwieniu sprawy! Zle zrobiles ze odpusciles - trzeba bylo kobietę zaskarżyć -bezpodstawne oskarżenia tez sa karalne!

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
2 2

Żaden z policjantów nie poinformował mnie, że mam takie prawo, a ja sam się tym w sumie nie zainteresowałem. Przyznaję to był błąd. Ale dla mnie to też nauczka na przyszłość :)

Odpowiedz
avatar sportowiec
2 2

zupełnie się nie orientuję - o co chodzi z ta umową adopcyjną? już abstrahując od powyższej sytuacji. przecież ludzie normalnie sprzedają sobie zwierzęta za kwotę mniejsza lub większą albo nawet oddają za darmo. po co taka umowa?

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
5 5

Ta umowa to zabezpieczenie dla obu stron. Dla strony oddającej, że zwierze może zostać mi odebrane przez oddających jeżeli np. nie będzie miało zapewnionej opieki weterynaryjnej w razie choroby, będzie źle traktowane czy trzymanie w złych warunkach (zależy co zostanie wpisane w umowę), a dla adoptujących to taki "akt własności", że zwierze zostało oddane dobrowolnie. Ale jak widać w tym drugim przypadku średnio to działa...

Odpowiedz
avatar valhalla
0 0

oprócz tego co napisał zaszczurzony, po to by ktoś przypadkiem nie zadziałał na zasadzie "zwierzątko mi się znudziło, to je komuś oddam, albo wywalę z domu". W umowie masz jasno określone, że w razie jakiegoś przypadku, zwierzę ma trafić z powrotem do osoby/instytucji wydającej zwierzę. Poza tym dzięki wywiadowi przed adopcyjnemu (i czasami wizycie po adopcyjnej) ówcześni opiekunowie, mogą sprawdzić, czy zwierzę trafiło do odpowiedniej osoby Sama też mam pieska z adopcji :)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 czerwca 2011 o 17:26

avatar bukimi
6 6

Sprawa się nie przedawniła - po pierwsze przestępstwem jest zgłoszenie fikcyjnego zdarzenia (wymyślenie kradzieży, włamania itp), po drugie oczernianie i składanie fałszywych zeznań. Nadal możesz powalczyć o swoje. Wyślij pismo z zawiadomieniem, co Ci szkodzi.

Odpowiedz
avatar maxther
1 3

No to zaraz. Na tej umowie nie ma zapisu - Umowę sporządza się w dwóch jednobrzmiących egzemplarzach, dla każdej ze stron ? No to rzeczywiście do d... ta umowa. Teraz sprawdziłem w googlach na przykładzie umowy adopcyjnej psa i taki zapis jest. Więc na tłumaczenie pani: "Ale ona zapiera się, że nie", wyśmiałbym i pania, i -niestety- panów policjantów też.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 2 czerwca 2011 o 15:47

avatar zaszczurzony
3 3

Ale ona sugerowała, że ja sobie wydrukowałem taką umowę sam i podrobiłem jej podpis i dlatego ona nie ma takiej umowy, a że fretki ukradłem i umowę sobie zrobiłem "na wszelki wypadek" :) W życiu podpisywałem przynajmniej 20 umów adopcyjnych (w ostatnich kilku latach w sumie) i nigdy mi się coś takiego nie zdarzyło. możliwe też, że pani pomyślała, że przecież może sprzedać je... Jedna tchórzofretka idzie po ok 200-300zł.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 czerwca 2011 o 23:28

avatar Lex
4 4

Pomijając tą niezrównoważoną debilkę życzę Ci żeby nigdy nie brakło funduszy na utrzymanie zwierzątek. No i mam nadzieję że nie pozbędziesz sie ich gdy zostaniesz np. Ojcem xd

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
2 2

na bycie ojcem póki co się nie szykuje, a mojego zwierzyńca mógłbym się pozbyć tylko w dwóch sytuacjach, jakbym wiedział, że umrę (np. choroba) to w celu zapewnienia im opieki lub gdybym stracił dochód i nie miałbym na utrzymanie lub leczenie ich to dla ich dobra poszłyby do adopcji.

Odpowiedz
avatar vfm
3 3

Ale kompletnie nie dźwigam motywu tej baby. Oddaje darmo a potem przychodzi z policją oskarżając o kradzież? Co to miało jej dać? Co z poczytalnością?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 2 czerwca 2011 o 16:20

avatar zaszczurzony
2 2

vfm - tak jak pisałem wcześniej gdzieś w komentarzach, możliwe, że pani wpadła na pomysł, że może te frety przecież sprzedać (za dwie dostała by do ok 500zł). Ale o prawdziwy motyw nigdy się wolałem nie dowiadywać

Odpowiedz
avatar valhalla
1 1

zaszczurzony- myślę, że byś prędzej stanął na rzęsach i sam nie jadł niż z braku funduszy niż oddał zwierzaki ;) ostatnio (bodaj w Niemczech) facetowi, który był niewypłacalny komornik zajął psa (rasy Cane Corso, uznając, że jest sporo warty) i najzwyczajniej w świecie go sprzedał na licytacji. Chyba bym go gołymi rękami zatłukła.

Odpowiedz
avatar Nietoperzyca
2 2

Ta niechęć do podpisania umowy pachnie mi nie brakiem poczytalności a zaplanowanym działaniem. Ostatecznie nawet gdyby rzeczywiście Cię znała co jej szkodziło podpisać umowę na Twoją prośbę? Coś myślę, że pani miała z góry ułożoną zmianę adopcji na kradzież z finałem (odszkodowanie) w sądzie.

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
1 1

Całkiem możliwe. Cieszę się, że się uparłem na umowę... Dziwiłem się, że adopcja nieodpłatna, bo często jest tak, że fretki ludzie sprzedają dlatego, że są dość drogie. Ale darmowe adopcje też się zdarzają oczywiście, z tym, że jakoś nie mogłem uwierzyć w swoje szczęście, które jak widać miało "drugie dno"...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

"Wreda" na cześć właścicielki? :D

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
1 1

Wred i Fred są bardzo ... wredni i fretowaci ;) kradną, broją, psują ;) stąd te imiona :)

Odpowiedz
avatar grindejka91
2 2

Na następny raz proponuję, aby oprócz samego podpisu ,był również np. PESEL lub coś takiego, aby łatwiej było udowodnić, że faktycznie dana osoba się zgodziłą na warunki umowy a nie, że sam sobie podpis podrobiłeś, bo skąd niby miałbys znać Pesel danej osoby?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

falszywe oskarzenie , znieslawienie ja bym nie odpuscil

Odpowiedz
avatar charo1
0 2

Ja wiem, że to zbędny komentarz, ale sama mam fretki(obecnie jedną- druga niestety zmarła z powodu choroby genetycznej) i serdecznie pozdrawiam Ciebie i Twoje ogonki :)

Odpowiedz
avatar Jo87
0 0

Kurczę, szok! Ja Ci powiem,że jak brałam swoje szczury z wydziału psychologii, to nawet nie wiedziałam,że takową umowę trzeba mieć. Dopiero pani zajmująca się laboratorium dała mi umowę, zgodnie z którą stałam się pełnoprawną właścicielką dwóch fajnych mośków :)

Odpowiedz
avatar StevenSteven
0 0

Może chciała powiedzieć, że już ich nie chce i masz jej za nie zapłacić? Ale stchórzyła (dobór słów przypadkowy, ale wybitnie pasuje do tematu :P).

Odpowiedz
avatar Kichachi
-1 1

Współczuję Ci, ale pomyśl co by się stało gdyby ona jednak się nadal nie przyznawała. Jeszcze by Cię za niewinność ukarali. Dobrze, ze jednak sumienie u niej wygrało.

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
3 3

Sumienie? Nie jestem pewien. Sądzę, że nie chciało jej się czekać dłużej.

Odpowiedz
avatar azahiel
0 0

A skąd ona znała Twój adres, skoro miałeś je "porwać" na dworzu ? Sprawa pewnie się przedawniła, a szkoda, bo tej pani i policjantom przydałaby się nauczka.

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
0 0

Na umowie adopcyjnej musiałem napisać mój adres, więc pewnie stąd, ale policjantom powiedziała, że zna mnie (sic!) i wiedziała gdzie mieszkam.

Odpowiedz
avatar dupcia123
0 0

Jak podpisujesz umowę to poproś o pokazanie dowodu osobistego i wskaż żeby podpisali dokładnie tak jak mają w dowodzie osobistym. Wtedy nie będą mogli się wykręcić że to nie oni bo każdy grafolog to obali. Obowiązku nikt nie ma żeby Tobie go okazywać. Jeżeli nie będzie chciał okazywać tzn., że kręci i się zastanów zanim odbierzesz zwierzęta od niego. Co lepiej jakbyś mógł zabierać chociaż 1 świadka na podpisanie takiej umowy - przy czym nieważne czy rodzina, znajomy czy ktoś obcy, byleby nie był skazany prawomocnie za składanie fałszywych zeznań. Powodzenia

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
0 0

Teraz jestem mądrzejszy i załatwiam sprawę inaczej :) tamto wydarzenie dało mi jednak do myślenia. Choć na tyledziesiąt adopcji, których dokonałem to był mój jedyny raz co miałem problem

Odpowiedz
Udostępnij