Profil użytkownika
sheryl225
Zamieszcza historie od: | 5 czerwca 2013 - 16:00 |
Ostatnio: | 13 grudnia 2017 - 21:12 |
- Historii na głównej: 2 z 2
- Punktów za historie: 695
- Komentarzy: 10
- Punktów za komentarze: 40
Jest sobie na sąsiedniej ulicy punkt fryzjerski, gdzie strzygą głównie mężczyzn. Koszt usługi - 10zł. Czy fakt, że tak tanio usprawiedliwia, że ch*jowo?
Wraca mój stary od fryzjera z dziurą na głowie. Dziura wielkości 5 zł wygolona maszynką do zera. Nic oczywiście nie wiedział, fryzjerka spaliła jana i dyszkę zainkasowała.
Cyknełam fotę i poszłam z reklamacją. A Pani fryzjerka (F) do mnie z mordą:
F: Ale co pani chce, przecież mu nie dokleję!
Ja: No nie, ale jak można wziąć pieniądze za taką fuszerę?
F: Patrzcie ją! O dychę się przyszła kłócić!
Po czym wygrzebała z kosmetyczki 10 zł i rzuciła nimi we mnie.
Nie wiem, czy bardziej zaskoczyło mnie jej zachowanie czy to, że tłum w kolejce zupełnie nie przejął się, że tu się płaci za wygolone dziury na głowie. Zakład prosperuje świetnie. Ostatnio podnieśli ceny do 12 zł.
Wraca mój stary od fryzjera z dziurą na głowie. Dziura wielkości 5 zł wygolona maszynką do zera. Nic oczywiście nie wiedział, fryzjerka spaliła jana i dyszkę zainkasowała.
Cyknełam fotę i poszłam z reklamacją. A Pani fryzjerka (F) do mnie z mordą:
F: Ale co pani chce, przecież mu nie dokleję!
Ja: No nie, ale jak można wziąć pieniądze za taką fuszerę?
F: Patrzcie ją! O dychę się przyszła kłócić!
Po czym wygrzebała z kosmetyczki 10 zł i rzuciła nimi we mnie.
Nie wiem, czy bardziej zaskoczyło mnie jej zachowanie czy to, że tłum w kolejce zupełnie nie przejął się, że tu się płaci za wygolone dziury na głowie. Zakład prosperuje świetnie. Ostatnio podnieśli ceny do 12 zł.
Warszawa
Ocena:
116
(128)
Polityka prorodzinna w naszym kraju.
Pracowałam w jednym z Państwowych Urzędów. Na umowie zlecenie. W trakcie trwania umowy zaszłam w ciążę i z powodów zdrowotnych musiałam iść na zwolnienie.
Mimo zwolnienia, pracę swoją nadal wykonywałam w domu, oczywiście nieoficjalnie, bo oficjalnie nie wolno pracować w trakcie zwolnienia lekarskiego.
Pewnego dnia odbieram pocztę i dostaję wypowiedzenie z powodu nienależytego wykonywania usług. Bo nie podobało się, że nie przychodzę do pracy. Co z tego, że na umowie mam napisane, że pracę mogę wykonywać w dowolnym miejscu, co z tego, że pracuję mimo zwolnienia. Nie musi wstawać rano jak wszyscy i kiblować 8 godzin - wywalić ją! Dlaczego? Bo można. Można zwolnić babę w ciąży, jeśli to jest umowa zlecenie.
W ten sposób nie mam prawa do zasiłku macierzyńskiego, w praktyce oznacza to, że rodzę i zostaję bez dochodów i bez ubezpieczenia.
Zapytałam dyrekcję, co im szkodziło trzymać mnie na tej umowie, skoro za zwolnienie płaci ZUS a nie zakład pracy. Okazało się, że nie chodzi tu o faktyczne pieniądze jakie Urząd wydaje na pracownika, ale o pieniądze fikcyjne. Jeżeli figuruję na liście umów zleceń to blokuję miejsce, ponieważ teoretycznie korzystam z puli finansowej przeznaczonej na umowy na dany rok. Na podstawie tej bzdury odprawiono mnie z kwitkiem.
Cóż, na następne dziecko zdecyduję się tylko, gdy uda mi się dostać pracę na umowę o pracę.
I dziwią się tam, 'na górze', że mamy 'umierające' demograficznie społeczeństwo.
Wsadźcie se w d... to becikowe i lepiej weźcie się za zaostrzanie prawa dotyczącego umów śmieciowych!
Pracowałam w jednym z Państwowych Urzędów. Na umowie zlecenie. W trakcie trwania umowy zaszłam w ciążę i z powodów zdrowotnych musiałam iść na zwolnienie.
Mimo zwolnienia, pracę swoją nadal wykonywałam w domu, oczywiście nieoficjalnie, bo oficjalnie nie wolno pracować w trakcie zwolnienia lekarskiego.
Pewnego dnia odbieram pocztę i dostaję wypowiedzenie z powodu nienależytego wykonywania usług. Bo nie podobało się, że nie przychodzę do pracy. Co z tego, że na umowie mam napisane, że pracę mogę wykonywać w dowolnym miejscu, co z tego, że pracuję mimo zwolnienia. Nie musi wstawać rano jak wszyscy i kiblować 8 godzin - wywalić ją! Dlaczego? Bo można. Można zwolnić babę w ciąży, jeśli to jest umowa zlecenie.
W ten sposób nie mam prawa do zasiłku macierzyńskiego, w praktyce oznacza to, że rodzę i zostaję bez dochodów i bez ubezpieczenia.
Zapytałam dyrekcję, co im szkodziło trzymać mnie na tej umowie, skoro za zwolnienie płaci ZUS a nie zakład pracy. Okazało się, że nie chodzi tu o faktyczne pieniądze jakie Urząd wydaje na pracownika, ale o pieniądze fikcyjne. Jeżeli figuruję na liście umów zleceń to blokuję miejsce, ponieważ teoretycznie korzystam z puli finansowej przeznaczonej na umowy na dany rok. Na podstawie tej bzdury odprawiono mnie z kwitkiem.
Cóż, na następne dziecko zdecyduję się tylko, gdy uda mi się dostać pracę na umowę o pracę.
I dziwią się tam, 'na górze', że mamy 'umierające' demograficznie społeczeństwo.
Wsadźcie se w d... to becikowe i lepiej weźcie się za zaostrzanie prawa dotyczącego umów śmieciowych!
Ocena:
493
(731)
1
« poprzednia 1 następna »