Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Ivette4

Zamieszcza historie od: 5 stycznia 2017 - 13:55
Ostatnio: 1 listopada 2017 - 22:36
  • Historii na głównej: 3 z 3
  • Punktów za historie: 484
  • Komentarzy: 3
  • Punktów za komentarze: 23
 

#80582

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Cukierek albo... kradzież?


Dla wprowadzenia: mieszkam w domku jednorodzinnym. Przed drzwiami wisi czujnik od stacji pogody, taki mały, wygląda trochę jak termometr, wyświetla nawet temperaturę.

Wczoraj wieczorem (31.10) na progu stanęło kilku młodocianych, na oko z podstawówki. W sumie nawet przebrań nie mieli, jedynie jakąś upiorną maskę. Rzucili standardowo: cukierek albo psikus. A potem dodali, że pieniądze też mogą być. Ha! No przedsiębiorczy panowie. Dostali trochę cukierków i mandarynki.

Dzisiaj rano zauważyliśmy, że stacja pogody nie działa, na początku myśleliśmy, że bateria w czujniku padła. A gdzie tam. Czujnika nie ma, na 100% panowie zaiwanili na odchodnym. Dla niezorientowanych, bez niego główna stacja znajdująca się w domu nie działa, trzeba kupić nową. Sprawdziliśmy nawet w koszu na śmieci, czy dla zabawy chłopcy tego czujnika tam nie wrzucili. Nie. Cukierki leżały w trawie przed domem, mandarynki pod płotem sąsiada z naprzeciwka.

No chamstwo i głupota. Kradzież jako psikus za to, że nie dostało się kasy? Przypomnę tylko, że mówimy o dzieciach z podstawówki.

Halloween kradzież chamstwo dzieci

Skomentuj (23) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 170 (186)

#79928

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Nie wiem, po co niektórym ludziom tak wielki czerep. Chyba tylko po to, żeby imitować, że mózg rzeczywiście jest w środku.

Wyjazd z mojej uliczki jest specyficzny - na drodze zmieści się tylko jedno auto i to ledwo. Z jednej strony ogrodzenie (siatka), z drugiej chodniczek, na którym spokojnie zmieszczą się obok siebie dwie osoby.

Jest to nowy chodnik, z równo ułożonej kostki. Mimo to, prawie żaden pieszy, który wchodzi w moją uliczkę, nie idzie po tym chodniku. Tylko po drodze.

Dzisiaj, kiedy wyjeżdżałam z ulicy, na drodze pojawił się rodzic z dwójką małych dzieci. Widział mnie z daleka, miał dużo czasu na przejście na chodnik. Ale po co?

Idzie dalej drogą, wciska się w siatkę, jedno dziecko pchając przed sobą, drugie ciągnąc z tyłu. I jeszcze mi wygraża, z miną znieważonego pana Wszechświata.

No tak, w końcu jak ja śmiałam jechać autem po ulicy, przecież on idzie z dziećmi, powinnam była wjechać jednym kołem na chodnik, żeby zrobić mu miejsce...

PS: Na ulicy nie ma znaku Strefa Zamieszkania.

ulica rodzice głupota

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 123 (129)

#77452

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Tytułem wstępu.
Z końcem wakacji zostałam zaatakowana przez chodnik, w wyniku czego unieruchomiono mnie ze skręconą kostką i naderwanymi ścięgnami. Obciążać chorą kostkę zaczęłam po dłuższym czasie, a z początkiem roku akademickiego zaczęłam powoli człapać o kuli. Rok akademicki oznaczał też jednak konieczność poruszania się komunikacją miejską.

I tu zaczęła się zabawa. Większość pasażerów okazywała się ludźmi i ustępowała miejsca, widząc mnie z moją trzecią nogą. Ale zdarzały się też przypadki, przez które zaczęłam nienawidzić rasę ludzką.

Jeden z nich, po czasie bardziej zabawny niż piekielny, miał miejsce z rana, kiedy wszystkie miejsca w tramwaju były pozajmowane. Ulokowałam się w bezpiecznym kąciku i czekałam, aż ktoś będzie wysiadał, żeby przycupnąć na miejscu siedzącym. W międzyczasie do tramwaju weszła pani, mająca na oko 45-50 lat. Stanęła obok mnie, zmierzyła wzrokiem mnie i moją trzecią nogę, rozejrzała się uważnie po tramwaju, po czym raz jeszcze spojrzała na mnie. Przejechałyśmy na stojąco jeden przystanek, na następnym zwolniło się miejsce siedzące. Niestety, nie zdążyłam nawet zareagować, bo stojąca obok mnie wspomniana wyżej pani wystrzeliła jak z procy i prawie dobiegła do tamtego miejsca siedzącego. Żebym nie zdążyła przypadkiem przed nią do niego dokuśtykać. Szczękę z podłogi zbierałam następne dwa przystanki.

Niektórzy mogliby pomyśleć, że przesadzałam z tą chęcią siadania, w końcu to tylko kostka... ale naprawdę ciężko utrzymać równowagę w tramwaju, w którym często rzuca człowiekiem w przód i w tył przy każdym ruszaniu i hamowaniu. Dodatkowo dochodzi ból związany z gwałtownym ruchem. Kto przeżył, ten wie.

komunikacja_miejska urazy

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 165 (195)

1