Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Abominacja

Zamieszcza historie od: 4 września 2017 - 15:46
Ostatnio: 27 maja 2021 - 14:03
  • Historii na głównej: 0 z 3
  • Punktów za historie: 25
  • Komentarzy: 5
  • Punktów za komentarze: 0
 
zarchiwizowany

#81426

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Hans Zimmer Tribute Show w Warszawskim torwarze, dwa chóry studentów, najlepsza orkiestra w Polsce i rozpoznawalna solistka grają niesamowicie przez dwie godziny bez przerwy. Każdy daje z siebie wszystko, oświetleniowiec, operatorzy kamer, montażysta, prowadząca, wszyscy stają na rzęsach, by show było jak najlepsze.

Połowa sali wychodzi podczas braw.

Torwar koncert muzyki filmowej

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -12 (16)
zarchiwizowany

#80009

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia z punktu widzenia osoby trzeciej jest piekielna, ale dla mnie i wszystkich innych biorących w niej udział jest w raczej pozytywnym wspomnieniem.
Działo się to na obozie żeglarskim (RiP minionym wakacjom), cała ekipa w wieku mniej więcej 11 lat. Wszystko, co nas otaczało stanowiło wzór wakacji idealnych, fajni ludzie z którymi można pośmieszkować, piękne Śniardwy dookoła i najlepszy sternik na świecie - powiedzmy pan Andrzej. Wszystko cud, miód i orzeszki. Nie przeczuwaliśmy tragedii...no ale od początku. Wyszliśmy sobie do sklepu hen w serce lasu, a ja wpadłam na genialny pomysł przebycia tej trasy w mokrych kaloszach bez skarpetek. No normalnie wszystkie punkty wpakowane w inteligencję. No ale mniejsza z tym, efekt do przewidzenia - obtarcie do krwi. Koleżanka Ewa (imię zmienione) leci do pielęgniarki, niechże się podzieli swoim plastrowym bogactwem. Ale nie, ona musi zobaczyć. Dobra, przychodzi przed jacht, ja zdążyłam już pozadawać sobie wszystkie możliwe pytania z zakresu filozofii. O, no hejo. Niech pani wejdzie. Ale ona nie, bo ZAMOCZY KALOSZE i że po co my ją tu wlokliśmy! Po chwili z wielką łaską weszła i zaczęła komentować moje brzydkie nogi, a przez chwilę chciała ode mnie, żebym zdjęła spodnie i majtki na oczach całej załogi, żeby mi sprawdziła owłosienie łonowe (wtf). Ostatecznie pokręciła nosem i sobie poszła. No dobra, śmieszkujemy o moich brzydkich nogach, a pielęgniarkę nazwaliśmy Yeti. Zapominamy o sprawie, choć zaczynamy nieco bardziej o siebie dbać, żeby tylko nie słuchać jej opinii o estetyce naszych nóg. Aż tu nagle uno problemo - pan Andrzej musi wyjechać na jeden dzień, bo chcą go w jakimś urzędzie, czy sądzie...nie wiem, coś prawnego. Nie wspominał. No spoko, ale że co, sami zostaniemy? Ależ nie - zaopiekuje się nami Yeti. Aha, to będzie miła noc.
Po południu odbywały się zawody w koszykówkę, a że za sportem nie przepadam, postanowiłam lenić się w śpiworze i udawać, że śpię. No to już, wskakuję w śpiworek i śpimy. Reszta załogi już wróciła z zawodów, ja nadal się wylegiwałam. Aż tu nagle wbija Yeti. Szok i niedowierzanie. Przez następne dziesięć minut dowiedzieliśmy się mniej więcej tyle: jestem gównem, wszyscy mają spać o północy a ja o jedenastej trzydzieści, nie ma takiego spania i mamy czas do wieczora żeby sprzątnąć cały jacht. No super. Cały dzień szorowaliśmy więc pokład, zamiataliśmy pod pokładem i pucowaliśmy naczynia. Nadchodzi wieczór, wbija nam Yeti. Oczywiście narzekanie, że za komuny młodzież lepiej sprzątała i że jaki tu syf, no ale trudno. Cytuję: "No ale Jezus przecież wybaczał, więc będę dla was przykładem i wybaczę taką gnuśność, ale następnym razem w skórę!". W 2017 bić obce dzieci, bo cały dzień sprzątały ale wyszło nieco gorzej, niż gdyby sprzątali dorośli? No jej się chyba stulecia pomyliły. Trudno, ostrych noży nie było, wytrzymaliśmy gadaninę. Potem zniknęła gdzieś na jakiś czas i znów wejście smoka. Oczywiście z wrzaskiem, że my w ogóle nie pracujemy, tylko bawić się przyjechaliśmy. Mi się wydawało, że jechałam na żeglarski obóz, a nie obóz pracy. No ale znów dała pokaz litości i nas nie uderzyła.
Nadeszła ok. 21. Wszyscy już się przebierają, ale za śmiesznie nam, żeby spać. W prawdzie tak musimy przez Yeti szeptać, że ledwo się słyszymy, (każdy średniej głośności szept komentowała wrzaskiem) ale trudno. Yeti nagle wydaje wyrok - włączyć ogrzewanie! No spoko, na ile? Ta żyrafa kazała nam ustawić na 35 stopni walonego Celsjusza, gdy na dworze było ok. 15. Może to nie wyda się okropne, ale uwierzcie, że ta surykatka chciała nas tam chyba zagazować. Był taki gorunc, że dziewczyny siedziały w stanikach, a chłopaki na gołą klatę. Jedna odważna usiadła ze stanikiem, ale na gołodupca, okrywając się tylko ręcznikiem. Kiedy się rozbieraliśmy, Yeti rzuciła nam podejrzliwe spojrzenia i zaznaczyła, że nie życzy sobie seksu na jachcie (wtf). Nadal się wrzystko nagrzewało, że burty były mokre. Yeti poszła sobie do kabiny "poczytać", by po chwili rozległo się chrapanie tak donośne, że słyszeli w Giżycku. Potajemnie wyłączyliśmy grzanie (a nawet włączyliśmy klimę), a spać poszliśmy długo, dłuuugo po wyznaczonej godzinie :). Następnego dnia koszmar się skończył, a ja z całego serca współczuje załodze, której była sternikiem.

Obóz żeglarski

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -10 (24)
zarchiwizowany

#79891

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Mam 11 lat i ostatnio zmieniłam szkołę z przyczyn nieistotnych. Niewątpliwym plusem całej sytuacji jest pożegnanie z moim już byłym nauczycielem od muzyki, o którym dziś postaram się przystępnie opowiedzieć.

Jego raczej niegroźny styl bycia z pewnością zmylił wielu, w tym również mnie. No ba, w młodszych klasach zawyżał nam oceny, uczył świetnie, a jego luzu nie powstydziłby się niejeden muzyk reagge. Ale nagle klops - gdy z bananami na twarzach wkroczyliśmy w magiczny świat klasy czwartej, pan [B]ogdan rozpoczął swój cyrk.

Piekielność pierwsza
Moja przyjaciółka zdecydowała się na korki u ów osobnika. Konkretniej uczyła się szaleć na keyboardzie, a że tanie to było jak barszcz, rodzice [M] chętnie inwestowali. Dodatkowo wspomnieć trzeba, że [M] to typ grzecznej, spokojnej dziewczynki, ślepo potakującej słowom nauczycieli. No tylko pogłaskać po główce. Przeciwko niczemu z powyższych nic nie mam, ale obydwa te fakty stworzyły połączenie dziecka idealnego w oczach pana [B] - daje mu na chleb i się nie drze. Dlatego też powstawały sytuacje typu:
[J]a: Ale dlaczego za idealnie wykonane zadanie ona dostała 6, a inni 5?
[B]: Bo ona gra na pianinie, więc jest lepsza. Nie pyskuj.
Wszyscy zrobili identycznie, co [M]. Oczywiście na koniec roku celujący z muzyki, choć ze średniej wynikało 5. Powód? Ona gra na pianinie.

Piekielność druga
Zaś koleżanki [A] szczerze nienawidził. Powodem jest to, że podziela ona pasję [M] i również śmiga na pianinku. Tak, [A] również gra, wiedzę zdobywając ze szkoły muzycznej. Ucząc się krócej umie ona więcej, niż [M], co daje naukom naszego ukochanego nauczyciela -10 do uznania. Nigdy nie pozwalał [A] zaprezentować jakiegoś utworu, ale [M] to i owszem, niech gra, ma prawo! Ech.

Piekielność trzecia
Jeśli poprzednie sytuacje Was nie przekonały, to spokojnie. Dysponuję też materiałem dla opornych. Otóż [M] 6 na świadectwie dostała bez powodu, ale inni musieli troszkę powalczyć. Jednostkom wybitnym, ale nie grającym na pianinie (u niego) pan [B] postanowił zadać prezentację. No super, robimy, przychodzimy za tydzień. Pan wrzeszczy, że gdzie jest dokumentacja, czy my w ogóle go słuchamy. Nikt nie wie o co chodzi. Otóż pan chciał pisemnego streszczenia prezentacji. No spoko. Robimy i przychodzimy za tydzień. Dobra dajcie te dokumentacje, to ocenię i pokażcie prezentację. Zgłupiałam trochę, że jak to, że to tylko referat pan oceni? Okazało się, że ocena jest za dokumentację, a prezentacja dla niego samego, żeby w tempie świetlnym obczaił na laptopie. My w protest, bo przygotowane były prezentacje z samymi tylko hasłami na slajdach. Myśleliśmy, że będziemy opowiadać. Ale niestety, nie ma rzutnika, zrobicie za tydzień. Dobra, przychodzimy za tydzień. No i się w końcu udało, para buch, koła w ruch. Pierwsza byłam ja, z moją prezentacją o pewnie dobrze Wam znanej grupie Queen, którą ubóstwiam. No to gadam sobie coś tam, dochodzimy do śmierci Freddiego Mercury'ego. Powiedziałabym, że powiało chłodem, bo były zdjęcia chorego gwiazdora, a wszystko przedstawione w ponurym klimacie. No i jak [B] się nie wtrąci.
[J]: ...chorobą, o której mówimy, jest AIDS, czyli-
[B]: Ja Ci przerwę, ale prawda jest taka, że on zmarł w wyniku zażywania NARKOTYKÓW! Narkotyki są złe, nie zażywajcie ich, bo będziecie wyglądać TAK! *pokazuje na zdjęcie wychudzonego i bladego jak trup wokalisty* No ale dokończ.
Posłusznie zakończyłam występ, ale szczena z trudem się trzymała. Bo nie, nie zmarł w wyniku zażywania narkotyków (choć oczywiście nie miało to na niego zbawiennego wpływu). Jak można tak kłamać dzieciakom, żeby tylko móc prawić morały? Nie muszę chyba wspominać, jak złapał AIDS. Jak miałabym to wyjaśnić w sposób przystępny dla czwartoklasistów? Poza tym skutecznie zraził do Queenu większość klasy, no bo większość dzieciaków raczej jeszcze nie przyswoiła faktu, że ich ulubieni celebryci pewnie też ćpają.

No cóż, pozostaje o nim zapomnieć.

Szkoła

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 0 (32)

1