Podczas spaceru po mieście zachciało mi się pić. Wstąpiłam do sklepu, żeby kupić wodę. W tym czasie wydarzyły się dwie sytuacje, każda z osobna niby nie piekielna, ale razem...
Najpierw moja rozmowa ze sprzedawcą:
- Poproszę wodę mineralną gazowaną.
- Z lodówki?
- Nie, poproszę zwykłą.
- Ale pani nie chce z lodówki?
- Nie, poproszę normalną.
- Ale wszyscy chcą z lodówki.
- Ale ja nie chcę. Da mi pan taką zwykłą?
- Proszę.
Wzięłam wodę, zaczynam płacić i nagle znad swojej głowy słyszę:
- Szuka pani męża?
- Słucham?
- Czy szuka pani męża? Bo ja żony szukam. A u pani to wszystko na miejscu: i goloneczka ładna, i szyneczka niczego sobie, schabiki że palce lizać...
Zapłaciłam za wodę i wyszłam czym prędzej, bo może bym do rzeźni trafiła.
Spożywczy w centrum
Ta rzeźnia totalnie mnie rozwaliła. :O)
OdpowiedzMnie tak samo :D
Odpowiedzw mięsnym tę wodę kupowałaś czy jak...? :D Dobrze, że facet nie zaczął podrobów wymieniać
OdpowiedzKoleżanka nie docenia prawdziwego warsiawskiego humoru? Toż taki mąż to na wagę złota.
OdpowiedzKosz, jaki warsiawski, jak ja z Gdyni jestem? ;)
OdpowiedzA nie wiem, skojarzyło mi się z humorem rodem z Wiecha :D Pan Watróbka itepe. :D
OdpowiedzOryginalny podryw nie ma co :D
OdpowiedzGdyby to był "chłopak", to może by się na podrywie nie skończyło. Panowie pod 40stkę, z czerwonym nosem i alkoholowymi perfumami nie są w moim typie.
Odpowiedz@Litterka: myślę ze się chłopu lepsza zagrycha zamarzyła
OdpowiedzA możne to był Hanibal Lecter, dlatego tak się zachwycał twoja szynką :P
Odpowiedzi zwrot 'rozbierać wzrokiem' nabiera zupełnie nowego znaczenia... (+)
Odpowiedz