Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Nie spotkałam tu, jak dotąd, historii związanej z wynajmem mieszkań. Być może…

Nie spotkałam tu, jak dotąd, historii związanej z wynajmem mieszkań. Być może przegapiłam jakieś, a może moja będzie pierwsza... wkońcu to też jakaś usługa :)
Kilka lat temu pojechałyśmy z kumpelą na wyspy w celu podjęcia jakiejś studenckiej, wakacyjnej pracy. Wcześniej poprosiłam znajomą, stocjonującą już kilka lat w mieście, do którego się wybierałyśmy, o poszukanie dla nas jakiegoś lokum. Szczęśliwie szybko znalazło się coś taniego, więc spokojnie szykowalyśmy się do wyjazdu. Po przylocie i dotarciu pod wskazany adres spotkalyśmy się z właścicielem, który okazał się (tak tak - nie na długo) przemiłym, uczynnym człowiekiem. Mieszkanie dzieliłyśmy z sympatycznym Bengalem. Było dwupokojowe, duże, przestronne i... okropne. Nigdy w życiu nie widziałam tak zniszczonego, zapuszczonego mieszkania i do głowy by mi nie przyszło, żeby brać od kogoś pieniądze za wynajem czegoś takiego. Ale cóż... miesiąc z góry opłacony, przetrzymamy!
Zacznę może od tego, że wszędzie był dywan. Wszędzie. Taki sam zresztą... w pokojach, w kuchni, w łazience... W łazience był też zepsuty bojler, z którego woda lała się ciurkiem non stop... Na ten dywan... Przy wchodzeniu do łazienki, wydawał on mokry, chlupiący odgłos i próbował wciągnąć kapcie...
Wyobraźcie sobie moje zdziwienie, gdy siedząc w wannie pierwszego dnia, zauważyłam, ze kąpie się ze mną... ślimak. Łaził sobie po krawędzi wanny, taki malutki, bez skorupki. Nie jestem w stanie wziąć czegoś takiego w ręce i wywalić przez okno, więc zwiałam czym prędzej z wanny, wołając kumpelę, która oczywiście wyśmiała mnie i myślała, że zmyślam. Nie zmyślałam oczywiście i szybko przyzwyczaiłam się do ślimaków - nie miałam wyjścia.
Obok sedesu rosły grzyby. Małe,białe, dziwne grzybki, które najwyraźniej świetnie czuły się na tym wiecznie mokrym dywanie. Bardzo żałuję, ze był to czas bez aparatów w komórkach, bo zdjęcia nie mam, a ludzie rzadko kiedy wierzą :)
Kuchnia poza tym, że brudna i pozbawiona jakichkolwiek sprzętów, garnków, czy naczyń nie była nawet tak zła. Nasz pokój też nie, za to pokój bengalskiego współlokatora! Były w nim 3 dziury, przez które wesoło wpadał do środka słynny angielski deszcz. Dywan tak samo i jak w łazience, chlupotał przy każdym stąpnięciu. Wszystko w środku śmierdziało pleśnią. Bengal wyprowadził się mniej więcej tydzień po naszym wprowadzeniu, nie płacąc czynszu, co spowodowało wielki atak niezadowolenia właściciela. Oczywiście mówiłyśmy mu, że bojler cieknie, że ślimaki, że grzyby... Uznał, że przyśle kogoś, kto to naprawi. Wiedziałyśmy, że nie mamy co na to liczyć, więc wytrzymałysmy nasz miesiąc i powiedziałyśmy, że się wyprowadzamy. Facet (niewiele starszy od nas) zmartwił się bardzo i uznał, że skoro tak, to musimy się chociaż razem napić... Wyskoczył szybko po kilka piw, wrócił i tak siedzieliśmy kilka godzin, całkiem sympatycznie rozmawiając. Trochę niepokojące było to, że koniecznie chciał, żebym tańczyła nago na stole i próbował startować do mnie z łapami, ale nie przejęłam się, bo i czym... ot podpity facet. Wkońcu poszedł, a my spokojnie poszłyśmy spać...

Obudziłam się nagle, bo ktoś głaskał mnie po twarzy i szyi. Półprzytomna otworzyłam oczy i zobaczyłam siedzącego przy mnie na łóżku, rozebranego do rosołu właściciela mieszkania. Wrzasnęłam na całe gardło, budząc śpiącą obok kumpelę. Poczęstowałam gościa każdym znanym mi polskim przekleństwem i wysyczalam po angielsku, żeby poszedł i dał nam spać...
Facet roześmiany (nie był pijany... było już rano, między 8 a 9tą), żartując wyszedł i powiedział, że przyjdzie potem po klucze...

Wyniosłyśmy się tego samego dnia, klucze zostawiając na szafce w przedpokoju. Szczęsliwie nigdy już go nie widziałam....

landlord

by renka69
Dodaj nowy komentarz
avatar Kultura
1 13

I piłaś z takim człowiekiem? Skoro ewidentnie "miał na Ciebie ochotę" powinnaś była być czujna, a nie jeszcze alkohol z takim pić!

Odpowiedz
avatar renka69
3 9

To, ze miał ochotę dowiedziałam się w okolicach jego 3 piwa... Wcześniej miły facet po prostu, zaręczony z jakąś Polką.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 11

Grzyby i ślimaki? A to akademik nie był? Bo podobne obrazki znam właśnie z pewnych akademików. ;>

Odpowiedz
avatar Marian
1 1

Też tak pomyślałam.

Odpowiedz
avatar digi51
11 11

Podziękować znajomej, która wam to mieszkanie znalazła.

Odpowiedz
avatar bukimi
1 1

Dokładnie, chyba Was znajoma nie lubi, albo wzięła pierwsze z brzegu ogłoszenie bez oglądania. Nie wierzę, że można było takie coś komuś polecić...

Odpowiedz
avatar coffewithmilk
3 3

Jakbym weszła do takiego mieszkania to bym zaraz z niego wyszła. Nawet nie szkoda mi byłoby tych pieniędzy, bo za takie mieszkanie pewnie dużo nie chciał. Bo lepiej ich trochę stracić niż nabawić się jakiejś choroby.

Odpowiedz
avatar Pizza
5 5

Łazienka to istna fauna i flora w jednym. :)

Odpowiedz
avatar shgetsu
5 7

Mi się spodobało-"kąpanie ze ślimakiem"

Odpowiedz
avatar bukimi
6 8

Dziwi mnie, że mieszkaliście miesiąc uczciwie za mieszkanie płacąc, a potem spokojnie z nim imprezowaliście, jak z dobrym kolegą. Sorry, ale facet to zwykły wyzyskiwacz, a z takimi to się chyba nie pije? (szczególnie jak do tego szybko włączył mu się ślinotok) Chyba, że pijecie z każdym "dla zasady", tak po polsku...

Odpowiedz
avatar mejoza
2 2

badania mogłyście robić może nowe gatunki byście znalazły?

Odpowiedz
avatar Extramen
1 1

Były już historie o wynajmowanych mieszkaniach, ale ta jest też niezła. Faktycznie znajoma chyba nie za bardzo za Wami przepada.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

Ja w Anglii spałam z pluskwami -_- z koleżanką po anglistyce jesteśmy, więc sobie przynajmniej odrobaczanie tego syfu załatwiłyśmy. Nowego lokum nie było sensu szukać, bo to był wakacyjny wyjazd na 2 miesiące, a pluskwy się pojawiły po ponad miesiącu...Ogólnie przygoda życia :P Wcześniej myślałam, że takie rzeczy to tylko w krajach 3. świata, ale jak widać...

Odpowiedz
avatar ukalltheway
-1 1

Rzeczywiście pluskwy w Anglii straszne ojoj, ile osób ma tam gryzonie jak mieszkają w domach, tak samo w Polsce, jak mieszkałam u babci z mamą i siostrą a ojciec w internacie, bo byliśmy przed kupnem własnego mieszkania to mieliśmy karaluchy w kuchni, mimo, że mieszkanie zadbane. Ps: nie trzeba kończyć anglistyki, żeby umieć odrobaczanie zrobić :)

Odpowiedz
avatar voytek
0 0

kiedy to było ?

Odpowiedz
avatar kazmirz
1 1

obowiazkiem wynajmujacego jest zapewnic stosowne warunki w lokalu, pierwszego dnia powinnyscie byly zazadac naprawy wszystkiego, a po tygodniu isc do Citizen Advice Bureau, oni by wam pomogli zalatwic sprawe z landlordem; no i nie rozumiem dlaczego nie wezwalas policji od razu po zobaczeniu typa, troche glupio

Odpowiedz
avatar lodzianin2011
-1 1

Jak oni to zapewne na czarno bez umowy wynajmowali.

Odpowiedz
avatar renka69
0 0

Dzięki za komentarze wszelakie :) Odpowiadając na pytania - to było 5 lat temu. Kumpela, która nam załatwiała mieszkanie, oglądała je oczywiście i facet wcisnął jej, że ten łazienkowy bojler jest zepsuty i będzie do naprawy, a mieszkanie będzie odświeżone. Przyznam, ze to bardziej taka znajoma znajomej, więc rzeczywiście chyba nie przyłożyła się... Nie miałyśmy pieniędzy po prostu, żeby szukać czegoś innego od razu, no i też planowałyśmy zostać góra trzy miesiące, więc myślałyśmy, że nie będzie tak źle ostatecznie. Akademik to nie był :D Bardziej taka kamienica wynajmowana przez imigrantów. Oczywiście, że nie podpisywałyśmy żadnej umowy. Ach to picie... miało być po piwie i do widzenia, zgodziłyśmy się dla świętego spokoju. Zresztą facet był na pierwszy rzut oka był naprawdę miły (mimo wszystko). Kiedy zauważyłyśmy, że jest już podpity wyprosiłyśmy go i pozamykałyśmy drzwi - ale, jak to landlord, miał swoje klucze. O wezwaniu policji w tamtej chwili nigdy, jak dotąd, nie pomyślałam. Chyba dlatego, że mam takie wątpliwe szczęście i już się przyzwyczaiłam do przeróżnych zboków. A ten gość ani nie był pierwszy, ani najgorszy... Jakby była stronka zboczeńcy.pl - miała bym co opisywać ;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@ukalltheway- hehe no fakt, nie trzeba, ale np. nasi wspaniali mężczyźni współlokatorzy mało co po angielsku potrafili, więc to my zabrałyśmy *upy w troki i załatwiałyśmy te cholerstwa. Nie wspomnę o tym, jak pracowałam z samymi Polakami nie mówiącymi w ząb po angielsku i ich jawnej nienawiści do mnie (nie wiem za co, chyba za to, że miałam do czego wrócić w Polsce...), ale lizaniu zadka jak sami nie mogli u przełożonych wytłumaczyć swoich wiecznych problemów dotyczących dokumentów...

Odpowiedz
Udostępnij