Rzecz działa się rok temu w niewielkim osiedlowym supermarkecie. Po wrzuceniu do koszyka wszystkiego co było mi potrzebne, udałem się w kierunku kas (a były aż dwie). Przede mną na taśmę wykładała towary kobieta. Była na wysokich szpilkach, miała elegancką sukienkę - ot wyglądała na typową elegantkę.
Wyłożyła kilka produktów na kasę, kasjerka zaczęła kasować, a owa pani stwierdziła, że czegoś jeszcze zapomniała i idzie na sklep. Kasjerka szybko skasowała te kilka produktów i zaczyna się czekanie.
Kolejka w drugiej kasie zrobiła się dość duża, za mną ustawiło się też już kilku klientów. Nagle spostrzegam coś co doprowadziło mnie momentalnie do czerwoności. Owa paniusia spacerkiem przechadza się wśród półek z niemal pełnym koszykiem i jak gdyby nigdy nic kontynuuje spokojnie zakupy. Pytam więc kasjerki:
J: Ta pani zablokowała kasę, żeby później nie stać w kolejce i robi sobie spokojnie zakupy. Czy nie może pani z uwagi na kolejkę wycofać tych produktów?
K: Wiem, wiem, ona tak zawsze robi, ale cóż ja mogę zrobić. Jak wykłada na kasę produkty, nie mogę odmówić rozpoczęcia kasowania. Wycofać teraz już niestety nie mogę, musiałabym kierowniczkę wołać, a zanim ona przyjdzie to tamta pani już się pewnie zdąży uwinąć.
Patrzę na te skasowane produkty - jakiś ryż, jakaś kasza, ziemniaki, olej i kilka pomniejszych drobiazgów - w sumie wszystko co się i tak zawsze w domu przyda, a cena za to niewielka, jakieś dwadzieścia parę złotych. Postanowiłem więc utrzeć piekielnej klientce nosa. Zapytałem więc kasjerkę:
J: A czy może pani do tych produktów doliczyć moje drobiazgi jeśli zapłacę cały rachunek?
K: Teoretycznie towar nie jest podpisany...
J: To proszę kasować!
W kolejce za mną kilka osób wyraziło aprobatę mojego czynu i nawet rozpoczęły się dyskusje jak "to babsko zareaguje" (sic!).
Kasjerka w kilka sekund wszystko skasowała, podała cenę, ja sięgnąłem po portfel. Wtem zauważyła to paniusia i zaczęła biec w moją stronę wrzeszcząc:
P: TO MOJE, TO MOJE, CO PAN ROBI, NIECH PANI TEGO NIE KASUJE, KRADNĄ MI!
J: Proszę Pani, to własność sklepu, którą kupuję, nic pani nie kradnę.
P: NIECH PANI TEGO NIE KASUJE, NIECH PANI NIE BIERZE TYCH PIENIĘDZY.
K: Przykro mi, ale nie mogę odmówić klientowi sprzedaży towaru.
P: ALE TO MOJE BYŁO, JA TO TAM DAŁAM.
Wtem w kolejce ludzie zaczęli wytykać kobiecie:
- cicho kobieto
- blokować kolejkę nam będzie
- czekać tyle ludzie muszą, bo wielka pani przyszła
I inne tego typu teksty.
Wychodząc, uśmiechnąłem się szeroko do paniusi, która dosłownie stała oniemiała z otwartymi ustami. Jeszcze spytała, jakby sama siebie:
- I co ja mam teraz stać ze wszystkimi?
Na to ktoś z kolejki odpowiedział:
- Jak chcesz to możesz zatańczyć.
I bardzo dobrze ;) Na taką bezczelność trzeba reagować. W pełni popieram i pozdrawiam ;)
OdpowiedzMistrz :)
OdpowiedzKierowca nic nie powie, pasażerowie nie będą klaskać... No, ale ode mnie plus :) Jestem pod wrażeniem!
OdpowiedzA ja gratuluję pomysłu! Nie każdy by na to wpadł! Mogłeś jeszcze podziekować, że tych kartofelków po całym sklepie dźwigać nie musiałeś ;).
OdpowiedzAbsolutnie się zgadzam i popieram :)
OdpowiedzHehehe, dobre, nawet tych dwóch dych nie było Ci chyba szkoda, kiedy zobaczyłeś minę paniusi? :D
OdpowiedzNiezły pomysł ! :) I niezły refleks, bo nie każdy, by na to wpadł. :)
OdpowiedzGenialne ;] Bo cóż więcej tu mówić?
Odpowiedz"I co ja mam teraz stać ze wszystkimi?" - rozwaliło mnie to. :O) Brawa dla Ciebie!
Odpowiedznie wiem czemu ale ten tekst "jak chcesz to możesz zatańczyć" strasznie mnie rozbawił. Btw. dobrze tak babie. Brawa dla ciebie!
OdpowiedzUtarłeś nosa babie. :D
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 maja 2011 o 13:43
Kolejna "wielka pani" co w dyskontach kupuje z myślą, że inni to tylko "plebs" skoro tam są...
Odpowiedzgenialne :) świetne rozwiązanie sytuacji. +
Odpowiedzjedna z bardzo niewielu historii, przy której zacząłem naprawdę się śmiać, a tekst "jak chcesz to możesz zatańczyć" dopełnił dzieła, nawet bezcenną minę Ci wybaczę :P
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 maja 2011 o 14:48
najlepsza historia od tygodni, bravo
Odpowiedztytus napisał pozytywny komentarz, bravo
OdpowiedzNa koniec historii powinieneś dopisać "mówcie mi miszczu" ;) :>
Odpowiedzhahaha! Możesz zatańczyć! Hahahaha! Spadłem z krzesła jak to przeczytałem!!
OdpowiedzBronzar - jesteś geniuszem zła. :D Mistrzowska zagrywka! :)
Odpowiedzno ta riposta na końcu jest wprost genialna!
OdpowiedzJa w dzieciństwie czytałem Asteriksa, więc lubię słówko "sic".
OdpowiedzZnów to "sic" i znów daję "słabe". SORRY, ale nienawidzę tego 'zwrotu' czy co to jest.
OdpowiedzA ja nie lubię zwrotu "SORRY" czy co to jest.
OdpowiedzTaak... Historia genialna, ale jedno słówko "sic!" i już -?! Co za ludzie... Ręce opadają 3 km w głąb ziemi.
OdpowiedzZa to ja nienawidzę zwrotu "czy co to jest", czy co to jest :-D
OdpowiedzPozostaje tylko pogratulować :D...
OdpowiedzMasa historii jest o kolejkach w hipermarketach i kombinowaniu niektórych ludzi ;) Jestem w szoku jak kreatywni ludzi potrafią być, żeby mieć satysfakcję, że kogoś przechytrzyli :D Gdyby ten potencjał wykorzystywali w pracy zawodowej... ;)
Odpowiedzświetne!:) i oczywiście +,przestać śmiać się nie mogę.:>
OdpowiedzBrawo! Świetna historia!
OdpowiedzMistrzu! + dla Ciebie
Odpowiedzrewelacja!!!! no i plus za reakcje bez krzykow i straszenia nei wiadomo czym i kim...
Odpowiedz